23.05.2017

#13 medali Polaków w Tbilisi

Monika Steckiewicz i Anna Kubiak mogą pochwalić się złotymi medalami czwartych mistrzostw Europy kung-fu wushu. Reprezentacja Polski wywalczyła łącznie 13 krążków. Prym w stolicy Gruzji wiedli Rosjanie, którzy zapisali na swoim koncie 358 medali.

Polska zajęła szóste miejsce w klasyfikacji końcowej na 26 startujących w imprezie reprezentacji. Wynik ten należy uznać za sukces naszej kadry i dobry prognostyk przed kolejnymi zawodami.

Smak złota

Dla każdego zawodnika, niezależnie od dyscypliny, którą uprawia – marzeniem jest wywalczenie mistrzostwa i wspięcie się na najwyższy stopień podium. W Tbilisi ta sztuka dwukrotnie udała się Monice Steckiewicz, która okazała się najlepsza w yang TJQ i chen TJQ. Do tego dołożyła jeszcze srebro. Również trzema medalami może pochwalić się Anna Kubiak. 24-letnia zawodniczka wywalczyła krążek każdego koloru. Ze złota cieszy się również Kacper Sumiński. Na podium mistrzostw Europy stawali również: Marian Olech (dwa brązowe medale), Ewa Solarz, Katarzyna Olczak i Mateusz Ciałowicz (wszyscy brąz).

Po raz kolejny ponadprzeciętne umiejętności potwierdziła Anna Kubiak. 24-latka jest niezwykle pracowita, zawsze skupiona, niemalże perfekcyjna. Ponad pół roku temu w Pruszkowie podczas mistrzostw świata taijquan zdobyła trzy medale w konkurencjach sportowych (srebro i dwa brązowe). W Tbilisi pokazała, że nie ma zamiaru zwalniać tempa. – Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, ze jestem bardzo zadowolona ze swoich startów. Dałam z siebie 150 proc., co zaowocowało dobrymi notami i miejscami medalowymi. Cała kadra taijiquan była przygotowana na starty dzięki konsultacjom organizowanym przez Polski Związek Wushu, które odbywały się w Warszawie i zrobiła kawał dobrej roboty. Zawody rangi mistrzostw Europy to już wyższa poprzeczka, poziom z roku na rok jest coraz lepszy. Co ciekawe, Polska również plasuje się coraz wyżej w klasyfikacji drużynowej  – na tych zawodach byliśmy 6. na 26 krajów, które wzięły udział w tym wydarzeniu. Oczywiście licząc wspólne wyniki całej drużyny razem z formami tradycyjnymi i Qingdą – przedstawia Anna Kubiak.

Podczas każdej imprezy zawodnicy narażeni są na różne problemy. Polacy mogli skupić się, tylko i wyłącznie na startach dzięki wsparciu trenera Michała Ignatowicza. – Nasz team mógł się porządnie skupić na startach, z racji tego, że byliśmy pod dobrą opieką trenera kadry, Michała Ignatowicza, wiec nie odczuliśmy, np. problemów z transportem na halę czy posiłkami – podkreśla trzykrotna medalistka mistrzostw Europy w Tbilisi.

Gonimy Azjatów?

W klasyfikacji medalowej mistrzostw Europy znaleźliśmy się za Rosją, Turcją, Ukrainą, Grecją i Gruzją. Na Starym Kontynencie nie jesteśmy tłem dla rywali. A jak prezentujemy się względem krajów azjatyckich, które dominują w wushu? – Można powiedzieć, ze Azjaci, głównie Chiny, w domyśle uważa się za śmietankę światowego wushu. Ten sport jednak jest dość specyficzny i obejmuje mnóstwo stylów i kategorii. W niektórych, tych sportowych, z tzw. nandu – czyli elementami akrobatycznymi o wyższej trudności, wiodą prym Chińczycy, którzy mają do dyspozycji odpowiednie do treningu warunki np. specjalne dywany czy odpowiedni system szkolenia. Również, w krajach typu Chiny, Wietnam i Japonia wushu jest mocno finansowane ze środków państwowych, co można porównać do sportów olimpijskich w innych częściach świata. Natomiast w obrębie form tradycyjnych, które wymagają trochę odmiennego podejścia do treningu, Europa i reszta świata jak najbardziej może z nimi konkurować na wysokim poziomie, choć należałoby tu porównać wyniki z tradycyjnych mistrzostw świata, a nie Europy – odpowiada Kubiak.

Fot. Facebook Michał Ignatowicz

KM