Osiągają sukcesy. Drużynowo i indywidualnie. Polskie judoczki robią wyraźne postępy i pobudzają apetyt. Na to, że polskie judo wraca do życia i przyjdą wielkie dni dla tej dyscypliny.
Grand Prix w Taszkiencie pokazało, że wcześniejsze sukcesy naszych zawodniczek nie były dziełem przypadku. Swoją dobrą dyspozycję potwierdziły Arleta Podolak oraz Katarzyna Kłys. Obie w Taszkiencie zajęły 3.miejsca, odpowiednio w kategorii -57kg oraz-70kg.
Podolak zdobywając brąz w Taszkiencie otworzyła nowy rozdział w swojej sportowej karierze. Dla młodej zawodniczki jest to pierwsze osiągnięcie tej rangi. Cieszy tym bardziej, że Podolak potrafi walczyć z najlepszymi. Pokazała to już podczas mistrzostw świata w Czelabińsku, gdzie uległa jej m.in. Rafaela Silva, mistrzyni świata z 2013 roku, a w Taszkiencie potwierdziła tą cenną umiejętność. Gulnoza Ziyaeva z Uzbekistanu, brązowa medalistka mistrzostw świata 2013, oraz Giulia Quintavalle z Włoch, mistrzyni olimpijska z Pekinu, musiały uznać wyższość Polki. Po drodze Podolak rozprawiła się jeszcze z reprezentantką Austrii Tiną Zeltner. Receptę na Polkę w półfinale znalazła Corina Caprioriu. Rumunka to nie byle kto, jest wicemistrzynią olimpijską z Londynu. W walce o brąz Podolak pokonała Quintavalle. Postępy młodej Polki są widoczne. Występ w Taszkiencie potwierdza jej bardzo dobrą dyspozycję oraz sygnalizuje, że rozwój sportowy idzie w dobrym kierunku.
Katarzyna Kłys to doświadczona zawodniczka. Nasza brązowa medalistka mistrzostw świata w Czelabińsku po raz kolejny potwierdziła swoją wyborową formę. Mimo, że turniej GP odbywał się w Taszkiencie to Kłys wspomnieniami mogła powrócić do Rzymu. Tam w lutym również walczyła z Nadią Merli z Brazylia o trzecią pozycję i również wygrała. W półfinale Kłys poległa w starciu z Austriaczką Bernadette Graf. Polka przegrała w karach 1:3. Trzy wygrane walki i jedna przegrana jak najbardziej wystawiają Kłys pozytywne świadectwo. Dla naszej reprezentantki to już siódme podium w tym sezonie. Nie ulega wątpliwości, że Kłys jest w fenomenalnej formie i oby ją utrzymywała jak najdłużej.
Arleta Podolak i Katarzyna Kłys pokazały w Taszkiencie, że ich wyniki do tej pory nie były dziełem przypadku. Kobieca kadra wygląda bardzo obiecująco. Każde zawody wiążą się z określonym sukcesem. Judoczki prezentują się dobrze i ich postępy są widoczne. Duża w tym rola trener Anety Szczepańskiej, pod której okiem wyniki kadry poprawiły się i teraz śmiało można mówić, że na każdy turniej jedziemy po medal. W żaden sposób nie będzie to nadużycie. W dyskusji cały czas przewija się temat Rio. Wyraźnie widać, że Polki mają szansę na sukces na igrzyskach, gdyż potencjał i możliwości kadry są dostrzegalne. Mamy w swoim gronie przecież brązową medalistkę mistrzostw świata Kłys, brązową medalistkę mistrzostw Europy Agatę Ozdobę, mistrzynię świata juniorek Podolak oraz siódmą zawodniczkę igrzysk w Londynie Darię Pogorzelec.
Bez wątpienia one są na topie. Czy mistrzostwa, czy turnieje Grand Prix zawsze jest sukces. Mamy silną drużynę. Zawodniczki są w dobrej dyspozycji i oby tak zostało. Do Rio, a nawet dłużej.
KM