Wrocław był areną zmagań młodych judoków. Młodzieżowe Mistrzostwa Europy U-23 za nami. Czy były dla nas udane? Jak poradził sobie Wrocław?
Zacznijmy od odpowiedzi na ostatnie pytanie. Mówiąc krótko: tak, Wrocław dał radę. Impreza stała na bardzo dobrym poziomie. Organizatorzy zapewnili młodym judokom odpowiednie warunki do rozgrywania zawodów. Ponadto, turniej cieszył się zainteresowaniem mediów – zarówno na poziomie lokalnym jak i ogólnopolskim, a także europejskim. Zawody przebiegały bez większych utrudnień, co warto odnotować, gdyż w przypadku imprezy takiej rangi wszystko jest dokładnie widoczne. Jednakże we Wrocławiu do spektakularnych wpadek nie doszło. Warto podkreślić, że miasto godnie wywiązało się z powieżonego zadania. Na pewno organizatorzy zasłużyli na plusa.
Czy na plusa zasłużyła nasza reprezentacja? Nad tym należy zastanowić się dość poważnie. Personalia odłóżmy na chwilę na bok, zajmijmy się osiągnięciami. We Wrocławiu nasza reprezentacja wywalczyła jeden medal – srebrny. De facto biało – czerwoni powtórzyli wynik z poprzedniego turnieju. Z tą różnicą, że w 2013 roku był to brąz. Nie można obecnego osiagnięcia porównać z wynikiem uzyskanym dwa lata temu. Trzy medale świadczą o bardzo dobrym występie naszych reprezentantów. Jak patrzeć zatem na srebro zdobyte we Wrocławiu? Po chłopsku: nie jest źle, mogło być gorzej. Niby prawda. Rok temu też był medal – tyle, że brąz, a teraz jest srebro. Jednym słowem: rozwijamy się, ale w 2012 roku było zdecydowanie lepiej. Czyli jeszcze potrzeba nam czasu. Mimo wszystko wymagania i oczekiwania były większe. Czy przesadzone? Teraz pochylmy się nad personaliami.
Blisko podium były Karolina Pieńkowska oraz Beata Pacut. Obie ostatecznie uplasowały się na piątych miejsach w swoich kategoriach wagowych. Pacut w półfinale przegrała z Klarą Apotekar, a w walce o brąz uległa Anastasii Turchyn z Ukrainy. Karolina Pieńkowska doświadcza syndromu piątych miejsc, czego potwierdzeniem jest wrocławski wynik. O pechu może mówić Aleksandra Jabłońska. Sędzia uznał drugie waza – ari i pokazał ippon, choć nasza zawodniczka trzymała rywalkę. Arbiter był nieugięty. Medalistka poprzednich mistrzostw Europy Karolina Tałach pożegnała się z imprezą już w 1/16. Elisavet Teltsidou okazała się lepsza wygrywając przez waza-ari. Rozczarowała Arleta Podolak. Nasza judoczka stoczyła tylko jedną walkę w turnieju. Przegrała z Norą Gjakową, która sięgnęła po mistrzostwo Europy w kategorii 57 kg.
Wśród panów szans medalowych nie wykorzystali Kamil Niedziela i Kamil Grabowski, którzy przegrali swoje walki o brązowy medal. Patryk Ciechomski z Jutrzenki Płock w drugiej rundzie uległ Ukraińcowi Witalijowi Kowtunowowi. Na tym samym etapie z turniejem pożegnał się Damian Nasiadko. W pierwszej rundzie odpadli za to Tomasz Kwiatkowski oraz Damian Stępień.
Łukasz Kiełbasiński zdobył jedyny dla Polski medal podczas młodziezowych mistrzostw Europy U-23. Kiełbasa rozbudził nasze nadzieje, gdyż krążek wywalczył już pierwszego dnia imprezy. Kiełbasiński szedł jak burza. W pierwszym pojedynku rozprawił się z Czechem Davidem Pulkrabkiem. Kolejnym rywalem Polaka był Daniel Ben David, w następnej rundzie Kiełbasińskiemu przyszło zmierzyć się z Basem Koffijbergiem. Polski judoka pokonał te przeszkody i w półfinale stanął oko w oko z Leczi Ediewem z Rosji. Jednego reprezentanta Sbornej Kiełbasiński pokonał, ale w finale nie dał już rady Islamowi Jaszuewowi. Medal Kiełbasińskiego okazał się naszą jedyną zdobyczą na tej imprezy.
Dlaczego tylko jeden medal? Co się stalo? Oczekiwania były zupełnie inne. Nasi reprezentanci mieli potwierdzić, że polskie judo wraca na właściwą drogę. Oczekiwano, że biało-czerwoni będą walczyć o medale i poprawią wynik z poprzednich mistrzostw. Blisko zdobyczy medalowej była czwórka Polaków, jednak ostatecznie zajęli piąte lokaty. Jedynie Kiełbasiński spełnił oczekiwania i uratował honor polskiego judo. Z pewnością judocy nie poradzili sobie z presją. W zawodach najwyższej rangi osiągali dobre wyniki, jednak tam mogli sprawić niespodziankę. W mistrzostwach nasi reprezentanci uchodzili za faworytów i kandydatów do medali – Podolak, Pieńkowska czy Grabowski. Nie udało się. Można zauważyć, że jest materiał do pracy nad koncentracją i umiejętnością startowania pod presją. Czy dodatkowym dyskomfortem był fakt, że zawody odbywały się na polskiej ziemi? Być może niektórych sparaliżował strach. Pozostaje liczyć, że nasi judocy dojrzeją i będą potrafili radzić sobie z presją. Z dnia na dzień nie starcili umiejętności sportowych. Problem tkwi w głowach.
Jeden medal, a miało być więcej, ale trzeba się cieszyć z sukcesu Łukasza Kiełbasińskiego. Być może dobrze, że niektórym „młodym” nie wyszło. To swego rodzaju zimny prysznic i zarazem próba. Każdy musi nauczyć się przegrywać i zarazem chcieć się odgrywać.
Wrocław zaprezentował się z dobrej strony. Młodzieżowe Mistrzostwa Europy U-23 w judo zostały zorganizowane na wysokim poziomie. Cieszy, że Polska jest areną zmagań judoków i coraz chętniej nasz kraj jest organizatorem wielu imprez sportowtowych. To bardzo pozytywne doświadczenie. Brakuje trochę na poziomie sportowym. Miało być inaczej, jednak nie należy rozpamiętywać tego faktu. Najlepszą drogą jest wyciągnięcie wniosków i dalsze działanie.
KM