Pojedynek Pawła Głażewskiego z Jurgenem Brahmerem przeszedł do historii. Popularny Głaz mógł stać się czwartym w historii polskim pięściarzem, który będzie dzierżył w dłoniach pas mistrza świata w boksie zawodowym. Mógł.
Paweł Głażewski stanął przed olbrzymią szansą. W Oldenburgu zmierzył się z mistrzem świata federacji WBA wagi półciężkiej Jurgenem Brahmerem. Dla Polaka było to ogromne wyróżnienie, dowód uznania dla jego ciężkiej pracy, a zarazem ogromna szansa i wyzwanie. Obaj pięściarze przygotowywali się intensywnie do rywalizacji. Głażewski i Brahmer podczas ważenia przed pojedynkiem zanotowali po 78,6 kg. Polak miał świadomość, że staje przed życiową szansą, ale większa presja spoczywa na jego rywalu. Mistrz świata jako faworyt pojedynku mógł wiele stracić. O zysk walczył za to Głażewski, ale doświadczony Brahmer doskonale wiedział jaki ciężar gatunkowy ma ten pojedynek.
Najkrócej mówiąc, zysku nie było, a mistrz świata mistrzem pozostał. Rozpoznanie rywala zajęło Brahmerowi zaledwie chwilę. Niemiec szybko zamknął Głażewskiego w narożniku i lewym hakiem trafił Polaka na wątrobę. Głaz padł na deski, a sędzia doliczył do dziesięciu. Głażewski nie był w stanie podnieść się z desek, było po walce. Brahmer odniósł łatwe zwycięstwo i zachował pas.
Niby nic dziwnego, że mistrz pokonał pretendenta. Jednakże ze smutkiem trzeba dodać, że walka trwała zaledwie 43 sekundy. Głażewski nie wyprowadził nawet jednego ciosu. Walka o mistrzowski pas była wyróżnieniem dla Głażewskiego i zarazem ogromną szansą na zaistnienie. Szansą, której polski pięściarz po prostu nie wykorzystał.
Zdecydowanym faworytem walki był Brahmer, jednak mistrz podchodził z szacunkiem do Głażewskiego. Niemiec wskazywał na poziom zaprezentowany przez Głaza w pojedynku z Royem Jonesem Jr. Choć Głażewski przegrał to pokazał się z dobrej strony. Polak liczył, że walka z Brahmerem będzie pojedynkiem jego życia. Stawka walki była ogromna – mistrzostwo świata. Czy Głażewski nie udźwignął ciężaru pojedynku?
Mistrz świata walczył u siebie, miał za sobą wsparcie publiczności. Czy Głażewskiego sparaliżował strach? Warto podkreślić stanowczo, że Brahmer był zdecydowanym faworytem, a eksperci Głazowi nie dawali wielkich szans. Mimo to należało oczekiwać, że pięściarz pokaże się z jak najlepszej strony, jednak najzwyczajniej w świecie nie dał rady. Stawka pojedynku go przerosła, a rywal szybko i zdecydowanie wykorzystał jego słabość.
Kiedyś śmiano się z Andrzeja Gołoty, który rywalizował z Lamonem Brewsterem zaledwie przez pięćdziesiąt kilka sekund. Głażewski walczył tylko czterdzieści trzy sekundy. Nie chodzi tu o żaden rekord i rozpatrywanie tego wyczynu w takich kategoriach, ale o ukazanie słabości pięściarza, który stracił ogromną szansę. Szansę, której prawdopodobnie już nigdy nie dostanie. Co zawiodło? Złe przygotowanie mentalne? Bo o kondycyjnym nie jesteśmy w stanie nic powiedzieć.
KM