11.04.2015

#Oluokun i Lebedev poczuli smak desek

Nie sposób w żaden sposób porównać i zmierzyć tych bokserów. Gbenga Oluokun ostatnimi czasy pomaga innych bokserom poprawić rekordy, z kolei Denis Lebedev to czołowy bokser wagi junior ciężkiej – mistrz federacji WBA.

Obaj stanęli przed kolejnymi wyzwaniami w trakcie swoich karier. Oluokun podczas gali w Gliwicach zmierzył się z Marcinem Rekowskim. Rywalem Lebedeva w walce wieczoru w Moskwie był Youri Kalenga. Zarówno Rosjanin jak i Francuz mają w ostatnim czasie wiele wspólnego z polskim boksem, zwłaszcza z nazwiskami Masternak i Janik.

Ale po kolei i od początku. Zacznijmy zatem od historii Oluokuna. Nigeryjczyk zanotował w Gliwicach siódmą porażkę na przestrzeni ostatnich czterech lat, po stronie triumfów widnieje tylko wygrana z mało znanym pięściarzem z Niemiec. Oluokun pojawił się w sferze zainteresowań polskiej opinii przed pojedynkiem z Mariuszem Wachem. „Viking” wraca do czynnego boksu po dłuższej przerwie i zasadne wydaje się stopniowe oswajanie go z ringiem, dlatego też na początek serwowano mu rywali, których zwyczajowo nazywa się kelnerami. Określenie to nie ma na celu deprecjonowania potencjału Nigeryjczyka, gdyż ten w swojej karierze walczył z utytułowanymi przeciwnikami, pokonał nawet Lamona Brewstera. Jednak liczy się miejsce i czas, a teraz Oluokun  niczym specjalnym nie imponuje. W Gliwicach stanął w ringu z Marcinem Rekowskim, który obecnie jest w bez porównania lepszej dyspozycji niż Wach. Wynik rywalizacji to potwierdza. Wach męczył się z Nigeryjczykiem na dystansie dziesięciu rund i rywal kilkukrotnie go zaskoczył. Rekowski od początku kontrolował pojedynek, starał się trzymać Olukouna na dystans. Jedynie w czwartej rundzie Nigeryjczyk doszedł do głosu. Rekowski w piątej odsłonie zakończył rywalizację. Lewy sierpowy, a następnie seria ciosów w narożniku przeważyła. Olukoun nie wytrzymał, przykucnął w narożniku, a sędzia go wyliczył. Rekowski triumfował.

Lebedev to marka. Walka z nim miała być spełnieniem marzeń Łukasza Janika. Już był w ogródku, już witał się z gąską, a tu pojawił się Kalenga i jego prawnicy. Kwestią problemową okazały się notowania rankingowe. Prawnik Francuza wpłynął na WBA i obóz Lebedeva, co spowodowało, że ostatecznie nie doszło do podpisania kontraktu na walkę Rosjanina z Polakiem. Bliskie spotkanie z Kalengą miał również Mateusz Masternak. „Master” był faworytem starcia z Francuzem, jednak chwila słabości, zlekceważenie rywala sprawiły, że polski pięściarz musiał pogodzić się z porażką. Można powiedzieć, że Kalenga po plecach naszych pięściarzy doszedł do walki o mistrzostwo świata w wadze junior ciężkiej. Podczas gali w Moskwie Francuz prezentował się pewnie i zaskoczył wyżej notowanego rywala. Gdy wydawało się, że Lebedev wszedł na właściwe tory ze strony rywala otrzymał potężny lewy sierpowy. W czwartej rundzie Rosjanin znalazł się na deskach. Kalenga poczuł wiatr w żagle i przejął inicjatywę. Lebedev czekał na swoją szansę, był trochę stłumiony aż wyczuł moment. W siódmej rundzie Kalenga po lewym sierpowym rywala znalazł się na deskach, jednak wstał. Sytuacja odwróciła się. Mistrz przejął kontrolę nad pojedynkiem, a Kalenga szukał szansy na nokaut, gdyż wiedział, że to jedyna droga do zwycięstwa. Sędziowie jednogłośnie wskazali na Lebedeva – 116:111, 115:112, 115:112.

Nie sposób porównać spotkania z deskami w przypadku Lebedeva i Olukouna. To zupełnie inna klasa. Nigeryjczyk stoczył drugi pojedynek w Polsce i zaliczył drugą porażkę. Lebedev stał się celem dwóch polskich bokserów: Janika oraz Masternaka. Być może teraz nadejdzie ich czas. Kalenga osiągnął wiele jak na swoje możliwości, stoczył  walkę o mistrzostwo świata. Teraz być może swoje marzenia będzie mógł zrealizować Łukasz Janik, jeśli obóz Lebedeva o nim nie zapomniał. A Masternak ma potencjał i walka o mistrzostwo świata jest w jego zasięgu. Prędzej czy później. Czy Lebedev bliżej pozna deski dzięki któremuś z Polaków?

KM