Nie ważne jak, byle mówili. Z takiego założenia wychodził Tyson Fury, który zakończył dominację Władimira Kliczko w kategorii królewskiej. Wygląda na to, że inną drogą podąża Anthony Joshua. Kariera 26-latka z Watfordu postępuje zgodnie z myślą – cicho jedziesz, dalej zajedziesz.
Wygląda na to, że Joshua jest w pełni skoncentrowany na boksie. Wchodzi do ringu i robi swoje. To najlepsza droga na szczyt. Doskonalenie własnych umiejętności przy maksymalnym skupieniu się na tym, co najważniejsze. Warto dodać, że Joshua nie jest typem showmana jak Fury, ale robi się o nim coraz głośnej.
Angielska wersja Wildera
Kto nie kojarzy Deontaya Wildera? Teraz chyba już wszyscy. Amerykanin nie dawno uszczęśliwił fanów w swoim kraju i zdobył tytuł mistrza wagi ciężkiej WBC. Znalazł się na ustach wszystkich. Teraz jest pod baczną obserwacją fanów z Polski, bo 16 stycznia zmierzy się w obronie pasa z Arturem Szpilką. Na wszystkich wrażenie robi bilans Wildera. Mistrz świata nie przegrał ani razu i tylko jedną walkę wygrał przez decyzję sędziów. Pozostałe trzydzieści cztery pojedynki rozstrzygnął przed czasem. Wynik imponujący. Podobny, choć mniejszy, rekord śrubuje Anthony Joshua.
26-latek piętnaście razy zaprezentował się na zawodowym ringu. Wszystkie pojedynki rozstrzygnął przed czasem, jednak widać, że nie lubi spędzać na arenie walki zbyt wiele czasu. Tylko Dillian Whyte zdołał przetrzymać Joshuę w ringu dłużej niż trzy rundy. Na rozprawienie się z urodzonym na Jamajce bokserem Brytyjczyk potrzebował siedmiu odsłon.
Cytując klasyka „masz być jak bulterier”, odpowiedź w tym przypadku wydaje się prosta. Joshua jest jak wściekły, rozpędzony byk, który pokonuje kolejne przeszkody, a jego twarz wyraża niezwykły spokój i opanowanie. Killer o twarzy młodzieńca spełnia wszystkie kryteria, aby być wspaniałym zięciem. A czy może myśleć o panowaniu w wadze królewskiej?
Stary lisy boją się
W brytyjskim boksie narodziło się zjawisko, które można określić kulturą gadania. Dużo mówił Haye, Chisora również barwnie opisywał rzeczywistość, Fury wręcz tworzył peany na swoją cześć. Na dobre wyszło to tylko temu ostatniemu.
Haye i Chisora są gdzieś z boku, ale nadal próbują wrócić na salony. Obecnie wcielają się w bacznych obserwatorów i komentatorów kariery Joshuy. Haye po wygranej młodszego kolegi w walce z Whytem wyraził swoje zdanie na temat możliwości 26-latka. – Czuję, że moje atuty techniczne i szybkościowe pozwolą pokonać Joshuę. Co prawda jest młodszy, silniejszy i wyższy, dlatego obserwatorzy typują go jako faworyta – powiedział Hayemaker.
Pojawiły się głosy, że Joshua miałby walczyć z Chisorą, jednak ten zaprzecza i mówi o swoich najbliższych planach. – Joshua niech zajmie się tym, co robi. Moim celem jest walka w Niemczech – skwitował krótko 31-latek urodzony w Zimbabwe.
Niewykluczone, że kolejnym rywalem Joshuy będzie Robert Helenius. Team brytyjskiego pięściarza wyraża gotowość walki o pas mistrza Europy. Helenius w sobotę, 19 grudnia, zmierzy się w obronie tytułu z Franzem Rillem.
KM