Na pierwszy rzut oka niepozorny chłopak, jednak Anthony Joshua to bokser z krwi i kości. W kwietniu 26-latek z Watfordu stanie przed pierwszym poważnym testem w swojej karierze. Joshua zmierzy się z Charlesem Martinem, czyli mistrzem świata IBF w wadze ciężkiej. Dla tego drugiego też będzie to nie lada wyzwanie.
9 kwietnia na londyńskim ringu spotkają się pięściarze, którzy jeszcze nigdy nie przegrali. Ciekawostką całej rywalizacji jest fakt, że Martin po raz pierwszy będzie walczył poza granicami USA. Czy ta podróż skończy się dla niego dobrze?
Wszyscy na deskach
Joshua wprawił w zachwyt cały bokserski świat i już wielu widzi przed nim świetlaną przyszłość. Brytyjczyk jest jak maszynka, kiedy wchodzi do ringu i rozbija kolejnych rywali. Ci nie mają nawet chwili, aby złapać oddech. Wielu jego rywali zapoznawało się z deskami już w pierwszej rundzie. Joshua posiada nokautujący cios. Z bliska przekonało się o tym piętnastu bokserów, w tym m.in. Kevin Johnson, Gary Cornish czy ostatnio Dillian Whyte. Joshua wszystkie swoje walki wygrał przed czasem.
W ringu skuteczny jest również Charles Martin. Mistrz świata IBF w wadze ciężkiej tylko trzy razy przebył pełny dystans walki. W marcu 2013 roku remisem zakończyło się jego starcio z Alvaro Moralesem. Z kolei Vincent Thompson oraz Joshua Clark wytrzymali cały dystans z Martinem, jednak w ocenie sędziów byli słabsi.
29-latek z Carson uchodzi za jednego z najbardziej przypadkowych mistrzów wagi ciężkiej w historii. Do niedawna Martin mógł pomarzyć o tytule mistrza świata, ale los się do niego uśmiechnął. Tyson Fury stracił pas IBF, a rywalem Wiaczesława Głazkowa wybrano właśnie Martina. Tyle, że faworytem starcia był Ukrainiec. Jednak szczęście sprzyjało Martinowi. 16 stycznia w Nowym Jorku, wtedy Artur Szpilka walczył z Deontayem Wilderem, Amerykanin pokonał Głazkowa przez (dzięki?)… jego kontuzję. Ukrainiec poślizgnął się w trzeciej rundzie i skręcił kolano. Nie był w stanie walczyć dalej. Pas trafił do Martina. Teraz nadszedł czas na jego obronę. Zadanie łatwe nie będzie, gdyż Amerykanin spotka się z nadzieją brytyjskiego boksu. Anthony Joshua zna swój cel na tę walkę. – Chcę pokazać tym, którzy określają mnie profesjonalnym nowicjuszem, że jestem w stanie zdobyć tytuł mistrza świata. Dlatego chcę zwyciężyć Martina w dobrym stylu – mówi brytyjski pięściarz.
Haye, a potem Fury
Bokserzy z Wysp coraz lepiej radzą sobie w kategorii ciężkiej. Tyson Fury jest potrójnym czempionem, jednak Joshua zamierza zastąpić go na tronie. Ale to dopiero za jakiś czas. Wcześniej planuje inne spotkanie. – Dajcie mi Davida Haye. Serce podopowiada mi, że jestem gotowy na rock and roll. Walczę już na mistrzowskim poziomie. Haye to rywal, którego traktuję poważnie. Z kolei Fury zachowuje się trochę jak klaun. Według mnie jest irytujący, ale taki już jest. Nie mogę doczekać się walki z nim. Z czasem będę jeszcze groźniejszy, bo moja pewność siebie wzrośnie. Potrzebuję takich rywali jak Haye, Whyte, Price, Chisora i Fury – tłumaczy Joshua.
KM