Dwie porażki z rzędu okazały się gwoździem do trumny Matta Mitrione, który rozstał się z UFC. 37-latek podpisał umowę z Bellatorem. Niewykluczone, że tą samą drogą podąży Rory MacDonald.
Mitrione będzie chciał się odbudować w Bellatorze i pokazać, że jest w stanie rywalizować na najwyższym poziomie. Do tej pory walczył tylko dla UFC. Czas zatem na nowe wyzwania.
Wysokie loty
Prawie 120 kilowy Matt Mitrione był wyróżniającą się postacią UFC i w wadze ciężkiej notował efektowne walki. Tylko dwa pojedynki, w których odgrywał główną rolę zakończyły się decyzją sędziów. Amerykanin trafił do UFC przez program „The Ultimate Fighter”. Jego przygoda nie zakończyła się triumfem, ponieważ w półfinale pokonał go James McSweeney. Wydawałoby się, że w takim wypadku Mitrione stoi na straconej pozycji, jednak zawodnik z Indiany dostał szansę i pokazał włodarzom UFC, że podjęli dobrą decyzję. Mitrione odniósł pięć zwycięstw rzędu i parł do przodu niczym buldożer. Na pierwszy ogień poszedł Marcus Jones, który ugiął się pod naporem ciosów ze strony Amerykanina. Trzy rundy z fighterem z Indiany przetrwał Joey Beltran, jednak decyzją sędziów przegrał. Pierwszej porażki Mitrione doznał w październiku 2011 roku, kiedy to uległ Cheickowi Kongo. Szybko z Amerykaninem uporał się również Roy Nelson. Popularny „Big Conutry” załatwił sprawę w niecałe trzy minuty. Pozycja Mitrione była zagrożona, jednak w kolejnym starciu udowodnił swój kunszt oraz ogromne zacięcie. W dziewiętnaście sekund rozłożył na łopatki Philipa De Friesa.
Później Amerykaninowi przydarzyła się jeszcze jedna porażka. Sposób na Mitrione znalazł Brendan Schaub. Fantastyczny w wykonaniu „Meatheada” był rok 2014. Amerykanin zanotował trzy zwycięstwa i wszystkie odniósł w pierwszej rundzie. Mitrione był mocnym ogniwem wagi ciężkiej, jednak wraz z upływem czasu jego pozycja słabła. Ben Rothwell poprzez gilotynę zmusił Amerykanina do poddania. W styczniu na gali UFC Fight Night w końcówce trzeciej rundy grad ciosów ze strony Travisa Browne'a sprawił, że Mitrione nie był w stanie wytrwać do ostatniej sekundy.
37-latek zdecydował się kontynuować swoją przygodę z MMA w Bellatorze. Z pewnością stać go jeszcze na efektowne walki. W wielu występach pozostawił po sobie dobre wrażenie.
Jaka decyzja MacDonalda?
Nad swoją przyszłością musi pomyśleć Rory MacDonald. Kanadyjczyk w czerwcu na gali UFC Fight Night w Kanadzie zmierzy się z Stephenem Thompsonem. Dla 26-latka może to być ostatni pojedynek w amerykańskiej organizacji.
Kanadyjczyk nie porozumiał się z UFC w sprawie nowej umowy. Do tej pory stoczył dla organizacji Dana White'a dwanaście pojedynków, z których wygrał dziewięć. W ostatnim występie przegrał z mistrzem UFC w wadze półśredniej Robbim Lawlerem. MacDonald zaprezentował się z dobrej strony i pokazał, że jest wartościowym fighterem. Ma w ręku kartę przetargową, która może okazać się cenna w rozmowach na temat nowej umowy. Jednak zawodnik nie może dojść do porozumienia z UFC. Niewykluczone, że wyląduje w Bellatorze.
Fot. mmaweekly.com
KM