Karolina Kowalkiewicz nie dała rady Michelle Waterson. Podczas gali UFC on ESPN 2 Polka przegrała jednogłośną decyzją sędziów.
Przed pojedynkiem mówiło się, że w perspektywie Karolina Kowalkiewicz może myśleć o kolejnej szansie na zdobycie mistrzowskiego pasa UFC. Warunek był jeden: pokonać Waterson i wrócić na zwycięską ścieżkę. We wrześniu Polka przegrała w pierwszej rundzie z Jessicą Andrade. 33-letnia Waterson przed starciem z Filadelfii miała na koncie dwie wygrane z rzędu.
Pojedynek układał się po myśli Amerykanki, która zadała więcej ciosów. W pierwszej rundzie dużo niecelności z obu stron, choć w samej końcówce Kowalkiewicz dopadła rywalkę pod siatką, ale nic z tego nie wyszło. Druga odsłona wyglądała początkowo dobrze w wykonaniu byłej mistrzyni KSW. Polka wyprowadziła kilka ciosów, które dotarły do twarzy Waterson, ale później rywalka rozdawała karty. Waterson sprowadziła rywalizację do parteru i konsekwentnie osłabiała łodziankę. Próbowała nawet balachy, jednak Kowalkiewicz wybroniła się. Waterson była bliżej wygranej, więc Polka musiała ruszyć do przodu. Kowalkiewicz nie potrafiła jednak realnie zagrozić rywalce. Waterson nie pozostawała bierna, po raz kolejny sprowadziła walkę do parteru.
W przekroju całego pojedynku efektywniej wyglądała Amerykanka. Sędziowie nie mieli żadnych wątpliwości, że zwycięstwo należy się Amerykance. Wszyscy trzeciej punktowali 30:27 na korzyści "Gorącej Karateczki". Kowalkiewicz zanotowała czwartą porażkę w karierze, co warto podkreślić – wszystkie podczas przygody w UFC. Na swoim koncie 33-letnia Polka ma dwanaście wygranych w przekroju całej kariery.
Szybko zakończyła się walka wieczoru gali UFC on ESPN 2. Justin Gaethje trafił prawym sierpem Edsona Barbozę, a ten padł na ziemię. Walka trwała 2,5 minuty. Jeszcze mniej czasu potrzebował do odniesienia 19 zwycięstwa Jack Hermansson. W 49 sekund Szwed wypunktował David Brancha zakładając mu gilotynę.
Fot. Karolina Kowalkiewicz Facebook
KM