Zwycięstwo Artura Szpilki z Siergiejem Radczenko jest szeroko komentowane. Punktacja sędziowska budzi liczne kontrowersje. Obaj bokserzy chętnie stoczyliby pojedynek rewanżowy.
7 marca podczas gali Knockout Boxing Night 10 w Łomży do wagi junior ciężkiej wrócił Artur Szpilka. "Szpila" zmierzył się z Siergiejem Radczenko, który jeszcze nigdy w Polsce nie wygrał. W Łomży Ukrainiec zaprezentował się z dobrej strony, a były pretendent do pasa mistrzowskiego WBC w wadze ciężkiej przekonał się o potencjale rywala. W trzeciej i piątej rundzie Szpilka wylądował na deskach. Przez długie momenty Radczenko kontrolował walkę, a Polak przebudził się w końcówce. Sędziowie punktowali jednak 95:93, 95:92, 94:94 na korzyści "Szpili".
Wynik pojedynku wzbudził kontrowersje. Artur Szpilka nie jest zadowolony z przebiegu walki i jest gotów stanąć do rewanżu. Z kolei Radczenko czuje się skrzywdzony werdyktem. W rozmowie z „Super Expressem” ukraiński pięściarz zapowiada, że złoży protest. 32-letni Radczenko również jest gotowy na kolejne starcie ze Szpilką.
Przebieg pojedynku w Łomży, a punktacja to dwie różne sprawy. Wielu ekspertów podkreślało, że sędziowie oglądali chyba inny pojedynek, a ich oceny uznawano za skandaliczne. Wobec takiego obrotu spraw nie można przejść obojętnie. Radczenko ma prawo czuć się skrzywdzony. Szpilka również chce, aby wszystko odbyło się na sprawiedliwych zasadach. – Walki jeszcze nie widziałem …nie jestem zadowolony z przebiegu i uważam ze rewanż to priorytet – napisał 8 marca na Twitterze pięściarz. Do sprawy odniósł się również promotor Andrzej Wasilewski. – W sprawie walki Szpila – Radchenko trwa studiowanie reg. Ani KP (Knockout Promotions – red.) ani Artur nie chcemy zostawic tak sprawy, szukamy drogi aby uszanować ambicje sportowe Radchenki oraz głos ekspertów i kibiców.
Szpilka nie tak wyobrażał sobie powrót do wagi junior ciężkiej. Wiele się mówi o pojedynku, jednak nie w kontekście pochwał i zachwytów, lecz kontrowersji. Tego, co było już nic nie zmieni, ale rewanż wydaje się słusznym rozwiązaniem.
Fot. Artur Szpilka Facebook
KM