09.12.2014

#Bez euforii w Tokio

W Tokio odbyły się zawody z cyklu Grand Slam w judo, w których wystartowało siedmioro reprezentantów Polski. Niestety, tym razem brak pozytywnych akcentów. Występ w Tokio naszym reprezentantom po prostu nie wyszedł.

Całą rywalizację zdominowali Japończycy, którzy już pierwszego dnia turnieju wywalczyli cztery złote medale. Warto podkreślić, że triumfowała Kaori Matsumoto (57 kg) mistrzyni olimpijska z Londynu. Życiowy sukces odniósł Hifumi Abe. Zaledwie 17-letni judoka triumfował w kategorii wagowej 66 kg. W pierwszym dnu turnieju Japończycy zdobyli cztery na pięć możliwych złotych medali. Jedynie Kim Won Jin z Koreii Południowej zwyciężył w kategorii 60 kg. To właśnie Koreańczycy byli najgroźniejszymi rywalami Japończyków, jednak nie byli w stanie im zagrozić. Co prawda, w ostatnim dniu reprezentanci Korei zdobyli dwa złote medale, jednakże w klasyfikacji końcowej wyraźnie triumfowali gospodarze. Japończycy zdobyli aż 26 medali, w tym osiem złotych. Koreańczycy zapisali na swoim koncie sześć krążków, trzy z najcenniejszego kruszcu.

O takich zdobyczach w Tokio Polacy mogli tylko i  wyłącznie pomarzyć. Start w Japonii naszym reprezentantom najzwyczajniej w świecie nie wyszedł. Polacy wygrali tylko dwie walki – Wiłkomirski i Beta. Agata Perenc i Ewa Konieczny nie powalczyły zbyt długo. W swoich pojedynkach musiały uznać wyższość rywalek z Japonii, odpowiednio Ai Shishime i Ami Kondo. Aleksander Beta w kategorii do 66 kg rozprawił się z reprezentantem Jemenu Mustafą Khousrofem, ale zatrzymał się na zawodniku gospodarzy Masashim Ebinumie. Do skromnego dorobku Polaków w Tokio wygraną dołożył doświadczony Krzysztof Wiłkomirski, jednak judoka Musu Warszawa w swoim drugim pojedynku pożegnał się z zawodami.

Bez powodzenia stratowali w niedzielę Kamil Kozłowski, Kacper Larum oraz Maciej Sarnacki. Dwaj pierwsi okazali się gorsi od reprezentantów Ukrainy. Kozłowski, zawodnik Gwardii Olsztyn, walczący w kategorii 90 kg przegrał z Quedjau Nhabalim, z kolei Larum uległ Artemowi Błoszenko. Najwięcej spodziewaliśmy się po Macieju Sarnackim, który ostatnio prezentował się bardzo dobrze. Zawodnik Gwardii Olsztyn podczas ostatnich zawodów w Korei zdobył brązowy medal. W Tokio miał drobne problemy zdrowotne i przegrał już w pierwszym pojedynku. Lepszy od Polaka okazał się Japończyk Keita Iwao. Nasi reprezentanci swoje walki przegrywali, solidarnie, przez ippon.

Ostatnimi czasy doniesienia z zawodów w judo obfitowały w radość i dumę z poczynań naszych reprezentantów. W Tokio nie udało się zaistnieć, jednak z tego powodu nie wolno rozpaczać. Słabsze występy się po prostu zdarzają. Warto podkreślać dokonania naszych reprezentantów w tym sezonie i to, że polskie judo wróciło na właściwe tory. Słabszy występ może się zdarzyć. Najważniejsze, aby nie histeryzować i nie wyolbrzymiać skali tego wydarzenia.

Należy spokojnie podchodzić do kwestii występów polskich judoków. Są w dobrej formie, osiągają zadowalające wyniki i ich praca zmierza w dobrym kierunku. Czy Grand Slam w Tokio coś w tym względzie zmienia? Nie, na pewno nie. Pokazuje tylko, że to są też ludzie, którym zdarzają się słabsze występy. O tym należy pamiętać, ale trzeba też nazywać rzeczy po imieniu. W Tokio euforii nie było. Przegraliśmy. Wracamy bez sukcesu, wygraliśmy tylko dwie walki.

 

KM