Polscy pięściarze walczą w mistrzostwach Europy w Samokołowie. Trener Zbigniew Raubo zabrał do Bułgarii siedmiu zawodników.
Polska czeka na medal europejskiego czempionatu od 2008 roku. Wtedy w Liverpoolu po brązowy medal sięgnął Marcin Łęgowski. Starty w Moskwie, Ankarze i Mińsku lepiej przemilczeć. Czy w Bułgarii nastąpi przełamanie?
Zwycięstwo Michelusa
Początek startów w Samokołowie dla Polaków był optymistyczny. W swojej pierwszej walce triumf odniósł Dawid Michelus (60kg). Polak stanął w eliminacjach do pojedynku z Artiomsem Ramlavsem, który okazał się wymagającym rywalem. Walka była zacięta, pełna agresji i spięć. Michelus okazał się bokserem dojrzalszym, lepiej kontrolował wydarzenia w ringu, co pozwoliło mu cieszyć się z wygranej. Trzy rundy twardej rywalizacji rozstrzygnęły się na korzyść polskiego boksera. Michelus wygrał na punkty 2:1. Kolejnym rywalem Polaka będzie Joseph Cordina.
W kategorii wagowej +91kg do rywalizacji stanął Paweł Wierzbicki. Nadzieje związane z występem boksera były, ale nie ziściły się. Dlaczego? Vianello Guido postawił przed Polakiem wysokie wymagania i musiał nasz zawodnik gonić. Wierzbicki zaczął zbyt pasywnie, co później zemściło się. Guido od początku przejął inicjatywę i kontrolował przebieg pojedynku. Wierzbicki nie był bez szans w starciu z Włochem. Walka była ciekawa, momentami efektowna, jednak Polakowi nie udało się odnieść wygranej. Sędziowie nie mieli złudzeń i jednoznacznie wskazali na zwycięstwo Guido.
Kolejnym z naszych reprezentantów, który zaprezentował się na bułgarskim ringu był Daniel Adamiec. Pięściarz rywalizujący w kategorii 64kg zmierzył się w walce eliminacyjnej Kastriotem Sopą. Polak dobrze prezentował się w dystansie. Jego ciosy dochodziły do celu. Adamiec imponował lewym prostym oraz uderzeniami na korpus. Z czasem do głosu doszedł Niemiec, który skrócił dystans. Sopa swoją aktywnością zwiększał swój dorobek punktowy. Walkę należy ocenić jako wyrównaną, w której obaj pięściarze zaprezentowali wysoki potencjał pięściarski. Sędziowie mieli nie lada zagłostkę, jednak niejednogłośnie wskazali na Sopę.
Agresywny Fin
Trudnym rywalem okazał Dmytro Tretyak, z którym w kategorii 75kg zmierzył się Tomasz Jabłoński. Fin walczył w sposób trudno i nie szczędził Polakowi nieczystych zagrań. Już w pierwszej rundzie sędzia zwrócił mu uwagę dwa razy. Tretyak dopuścił się ataku głową oraz uderzenia łokciem. Z czasem Jabłoński przejął inicjatywę i nadawał tempo walki. Polak dyktował warunki, jednak w trzeciej rundzie Fin ponownie zaczął stosować nieczyste zagrania. Trzecie upomnienie sędziego spowodowało dyskwalifikację. Jabłoński wygrał walkę i w kolejnym pojedynku zmierzy się z Leonem Chartoi.
Szczęście dopisało Dawidowi Jagodzińskiemu w kategorii 49kg. Okazuje się, że polski pięściarz pierwszy pojedynek stoczy dopiero w środę. Jeśli wygra będzie się cieszył się już z medalu.
KM