05.01.2015

#Bracia Kliczko jak Tyson, czyli rys czasów

Często analizie poddajemy kwestię umiejętności poszczególnych bokserów. Zdarza się, że porównujemy byłe i obecne gwiazdy pięściarstwa. Wydaje się, że znanych postaci jest coraz mniej.

Kiedyś laik wiedział, kim jest Mike Tyson czy Lennox Lewis. Teraz głównymi ikonami boksu są bracia Kliczko. Witalij szerszemu gremium ukazał się poprzez działalność polityczną. Czy obecnie mamy kryzys wyrazistych postaci? A może tzw. showmanów jest zbyt wielu? Odwołując się do lat 90. warto zwrócić uwagę, że postaci którym poświęcano uwagę były zarazem wybitnymi w swojej dziedzinie oraz posiadały osobowość budzącą zainteresowanie. Obecnie, pożądane jest, aby bokser miał „gadane” i nakręcał widowisko. Haye’owi umiejętności odmówić nie można, ale faktem jest, że częściej używał języka niż pięści. Podobnie Chisora. Fenomenem w tej dziedzinie jest Mayweather – człowiek wielu talentów.

Taka jest różnica między czasami minionymi, a obecnymi. Kiedyś mistrz był mistrzem i każdy o tym wiedział. To były postaci, ikony. Teraz w tej ogólnej mieszance trudno znaleźć wyrazistych bohaterów. Wiadomo, że są (byli) bracia Kliczko, Mayweather czy Pacquiao. Z pewnością to kwestia czasów i zmieniających się wymagań.

W latach 80. i 90. bokser w trakcie kariery amatorskiej potrafił stoczyć ponad dwieście walk. W tym czasie pięściarz przechodził prawdziwą szkołę życia i zdobywał jakże cenne doświadczenie. Obecnie do kariery amatorskiej nie przywiązuje się aż takiej wagi i podejście to nie jest najlepsze. Zawodnik musi obyć się z ringiem, nabrać ogłady. Gdy kariera amatorska jest zaledwie ułamkiem w jego życiu to z miejsca zabiera mu się pewien obszar na popełnianie błędów oraz nabieranie ringowego obycia. Ktoś zagadnie, że skoro gość ma talent to sobie poradzi. Jasne, oczywiście. Z tym, że każdy ten talent musi w sobie odkryć i nauczyć się nim posługiwać, nabrać pewnych umiejętności wykorzystywania daru, który posiadł. Skoro posyłamy dziecko do szkoły, aby nauczyło się czytać i pisać to młodemu pięściarzowi należy się czas adaptacji zwany karierą amatorską. Również  z tego względu, że nie każdego można rzucić na głęboką wodę. Z jednej strony kariera amatorska ma aspekt czysto sportowy, aby bokser nabrał ogłady, a z drugiej psychologiczny. Pięściarz musi nauczyć się radzić z presją, trudnymi sytuacjami i publicznością. Młody bokser występujący w Madison Square z pewnością nie wchodzi do ringu na luzie, jeśli nie został nauczony radzenia sobie z presją.

Czy aż tak duża jest różnica między czasami minionymi, a obecnymi? Kwestia osobowości i ich wyrazistości rzuca się w oczy, a także kwestia podejścia do kariery amatorskiej. Wielki mistrz wagi ciężkiej Evander Holyfield podkreśla znaczenie amatorstwa: – Obecnie nastała zupełnie inna era pięściarstwa. Ja, Lewis, Bowe czy Tyson mieliśmy długie kariery amatorskie. Gdy spyta się tamtych pięściarzy ile stoczyli amatorskich walk w swojej karierze i porówna się ten bilans z dzisiejszymi pięściarzami, to widać wyraźną różnicę. Czy dzisiejsze gwiazdy poradziłby sobie w latach 90? Czołowymi postaciami wagi ciężkiej są bracia Kliczko. Holyfield uważa, że Ukraińcy poradziliby sobie w jego erze: – Kliczko daliby sobie radę, ponieważ byli dobrze prowadzeni. Tak samo jak i my.

Boks nie zatrzymał się w miejscu, lecz z każdym dniem idzie do przodu. Ciężko dywagować nad kwestiami większego potencjału pięściarzy. Można pochylić się jedynie nad warunkami  jakie obecnie panują. Widoczne są zmiany, czas robi swoje. Wydaje się, że czas Tysonów, Lewisów i Holyfieldów już minął.

KM