05.11.2015

#Co dalej z Wachem?

Pojedynek z Aleksandrem Powietkinem miał dać odpowiedź na pytanie, w jakim miejscu bokserskiej kariery znajduje się Mariusz Wach. Z jednym z najlepszych pięściarzy wagi ciężkiej Polak nie miał szans.

Walka z Rosjaninem był dla Wacha szansą na powrót do  światowej czołówki. Popularny „Wiking” nie był uznawany za faworyta pojedynku, jednak w sercach tliła się nadzieja. Rywalizacja polsko-rosyjska, zwłaszcza w Dniu Jedności Narodowej (4 listopada w Rosji), wzbudzała emocje, a przede wszystkim ciekawość.

Zachowawczy Wach

Walka miała swój ciężar gatunkowy. Aleksandr Powietkin w swoich dłoniach dzierży pas WBC Silver. Wach miał szansę na zdobycie pasa, powrót na bokserskie salony i wywalczenie statusu oficjalnego pretendenta do tytułu mistrza świata i rywalizacji z Deontayem Wilderem.

Początek pojedynku w Kazaniu zachowawczy. Obaj pięściarze starali się wyczuć swoje możliwość. Wach nie chciał podzielić losu Andrzeja Wawrzyka, który w 2013 roku spotkał się z Powietkinem i już w trzeciej rundzie został znokautowany. „Wiking” był ostrożny i wycofany, trzymał szczelną gardę, a w razie konieczności uciekał się do klinczu. Początkowo „Sasza” nie mógł narzucić swoich warunków. Rosjanin zadawał ciosy, jednak Wach pozostawał niewzruszony. Z kolei Polak był oszczędny, dopiero w piątej rundzie ruszył do przodu i w końcu trafił rywala. Jeden prawy zrobił wrażenie na Powietkinie. Czas działał na korzyść Rosjanina. Wach był coraz bardziej zmęczony, Powietkin parł do przodu. Wyraźnie było widać, że kondycyjnie Polak stopniowo siada. Dominacja „Saszy” rosła i można było odliczać oraz wyrokować, kiedy pojedynek dobiegnie końca. W ringu miała miejsce swoista „obrona Częstochowy”. Wach przyjmował kolejne ciosy, a jego oko puchło coraz bardziej.

Polak wyglądał coraz gorzej. Słaniał się na nogach i zbierał kolejne ciosy. W dwunastej rundzie sędzia przerwał pojedynek. Wach przegrał. Nie wykorzystał szansy.

Koniec marzeń?

To, że Wach przez lata znajdował się w przedpokoju wagi ciężkiej to fakt. Wielki chłopisko, którym trudno zachwiać, a jego cios może w jednej chwili zakończyć pojedynek. Toczył kolejne boje i w końcu dostąpił zaszczytu walki o mistrzostwo świata. Przegrał z Władimirem Kliczko. Była to pierwsza porażka w jego karierze. Po pojedynku rozpoczął się dramat „Wikinga”. W jego organizmie wykryto niedozwolone substancje i musiał odpocząć od boksu dwa lata.

Wrócił. Stoczył cztery pojedynki. Widać było, że z kondycją u Wacha nie jest najlepiej, brak mu świeżości. Walczył z kelnerami i wygrywał. W końcu przyszedł czas na weryfikację możliwości. Powietkin pokazał Wachowi dobry boks, bo nic więcej. Rosjanin był konsekwentny, a Polak bierny. Wydaje się, że Wach stracił szansę na kolejne walki w świetle jupiterów. Nadal pozostaje mocnym nazwiskiem, ale już tylko na polskim rynku.

KM