04.01.2017

#Czas na przemyślenia

Dwa lata temu Ronda Rousey przygotowywała się do kolejnej obrony mistrzowskiego pasa UFC w kategorii koguciej. 28 lutego w zaledwie czternaście sekund rozprawiła się z Cat Zingano. Teraz 29-latka znajduje się w zupełnie innym miejscu. Potrzebuje czasu, aby zastanowić się nad swoją przyszłością.

Wejść na szczyt jest łatwo, trudniej się na nim utrzymać, a upadek bywa bolesny. Ronda Rousey odczuła to na własnej skórze.

Powrót i porażka

Po udanej przygodzie z organizację Strikeforce, Rousey trafiła do UFC. Szybko stała się gwiazdą najlepszej organizacji MMA na świecie. Jej walki były widowiskowe, emocjonujące i… szybkie. Amerykanka potrafiła rozprawić się z rywalką w mniej niż dwadzieścia sekund! Stała się motorem napędowym UFC i ulubienicą Dana White. Wszystko było jak w bajce. Brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Pekinie w judo stała się gwiazdą MMA.

Wydawało się, że nikt jej nie zatrzyma. Była niepokonana, a kolejne walki rozstrzygała na swoją korzyść niczym błyskawica i ani razu nie walczyła na pełnym dystansie. Pierwszy szok świat MMA przeżył 14 listopada 2015 roku. W kolejnej obronie mistrzowskiego pasa Rousey zmierzyła się z Holly Holm. Była mistrzyni boksu nie pozwoliła „Rowdy” rozwinąć skrzydeł. W drugiej rundzie Holm wyprowadziła wysokie kopnięcie i znokautowała rywalkę. Po porażce Rousey zniknęła i zajęła się sobą. Przede wszystkim leczyła kontuzję, ale ciągle myślała o powrocie. Również Dan White wiedział, że będzie to wielkie wydarzenie. Powrót Rousey do rywalizacji zaplanowano 30 grudnia 2016 roku.

Pojawiła się w klatce po ponad roku przerwy. Od razu dostała szansę na odzyskanie mistrzowskiego tytułu, ale już z rąk Amandy Nunes. Brazylijka nie oddała pasa zdobytego w walce z Mieshą Tate. Nunes, tak jak kiedyś Rousey, szybko załatwiła sprawę. Konsekwentnie rozbijała prawym rywalkę i w końcu sędzia przerwał pojedynek. Dramat Rousey, która teraz musi wszystko przemyśleć i podjąć decyzję, co dalej.

Zamknęła się w sobie

Dla amerykańskiej fighterki to ogromny cios. Przegrała drugą walkę w karierze i należy dodać, że była to porażka poniesiona w fatalnym stylu.

Rousey unikała kamer i zwierzeń, jednak w końcu wydała oświadczenie. – Bywa, że mimo przygotowań i tego, że dajesz z siebie wszystko i pragniesz czegoś tak mocno, to nie musi to pójść zgodnie z planem – napisała.

„Rowdy” musi spojrzeć na wszystko z dystansu. – Potrzebuję wziąć trochę czasu wolnego, żeby to wszystko przemyśleć i zastanowić się nad przyszłością. Dziękuję wam za wiarę we mnie i zrozumienie – przedstawiła amerykańska zawodniczka.

Za walkę z Nunes, Rousey zgarnęła 3 miliony dolarów. Była mistrzyni UFC nadal jest mocnym nazwiskiem w kobiecym MMA. Pytanie, czy będzie potrafiła unieść psychicznie ostatnią porażkę i wrócić do dalszej rywalizacji. 

KM