29.03.2020

#Czy to na pewno freak fights? Nawet jeśli to są imponujące

Niezbyt mądrym było przeniesienie Fame MMA do innego miasta w czasach pandemii koronawirusa. Wydawało by się, że ze względu sportowego niezbyt mądre są też niektóre walki w MMA, ale z perspektywy promocji, to zwykle jedno z mądrzejszych posunięć promotorów. I nie mówimy tylko o walce Conora McGregora z Floydem Mayweatherem Jr.

Pojedynek wspomnianych, Conora i Floyda, to najprawdopodobniej największa, najbardziej promowana i najdroższa walka z cyklu freak fights, jaka kiedykolwiek się odbyła. I jako jedyny freak fight, ta rywalizacja zapowiadała się i w pewnym sensie była sportowym pojedynkiem. Zresztą, Conor to zły chłopiec, ta walka nie mogła się po prostu nie udać. Istnieją jednak inne, które naszym zdaniem, są równie ciekawe i nawet jeśli sportowe rywalizacje, to brzmią po prostu nieprawdpopodbnie. 

84 kilogramy tłucze wielkoludów

Po co komu kategorie wagowe? Ikuhisa Minowa, ważący 84 kilogramy i mający 175 centymetrów wzrostu, mierzył się namiętnie z dużo większymi i cięższymi rywalami. Japończyk za nic miał warunki fizyczne przeciwników, bo jego technika znaczyła więcej. Kogo pokonał? Między innymi Gilberta Yvelu w nieco ponad minutę. Holender był wyższy o 13 centymetrów i cięższy o blisko 40 kilogramów. Giant Silva, którego Ikuhisa także pokonał, był o 40 centymetrów wyższy, a różnica wagi wynosiła więcej niż waga Japończyka.

Po upadku Pride FC Minowa rozłożył Dona Frye po zaledwie czterech minutach. Ten był chyba najbliższy warunkom fizycznym Minowie. Ważył 112 kilogramów i mierzył 185 centymetrów wzrostu. Errol Zimmerman (191 i 117,5kg) położył się po minucie. Położyli się także Bob Sapp wybrany do w drafcie do NFL w 1997 roku (193 cm i 145 kg) i Hong Man Choi (218 cm i 140 kg). Większości swoich olbrzymich rywali, Japończyk po prostu urywał nogi. 

Nasz strongman nie taki silny?

Siła musi ważyć, ale jak wiemy na przykładzie Minowy, technika jest niezastąpiona. Pojedynek Mariusza Pudzianowskiego z Timem Sylvią, to było coś … niezwykłego, choćby z jednego względu. Ten, kto widział Pudziana na żywo, wie, że wypowiedzenie słów – większy od Pudziana – jest praktycznie niemożliwe. Sylvia, większy i cięższy (!) od Pudziana, tłukł go niemiłosiernie. Sylvia nie pokazał nic wybitnego, ale na strongmana było to wystarczająco. Na tyle wystarczająco, że Amerykanin przed walką mówił nawet, że nie analizuje walk swojego rywala, nie przykłada się do treningu i z łatwością go pokona, bo ma przewagę w stójce oraz parterze. Stylvia podkreślał nawet, że siła, którą ma Pudzian, jest nieumiejętnie wykorzystywana. Freak Fight? Coś w tym jest, bo starcie mistrza świata w UFC z byłym strongmanem, to nie mógł być poważny pojedynek. 

Trzykrotnie lżejszy rywal? A czemu nie!

Keith Hackney waży 200 funtów, czyli około 91 kilogramów. Jego przeciwnik, Emanuel Yarbrough zamyka skalę z 600 funtami, czyli 270 kilogramami. Co interesujące, Yarbrough w czasie świetności swojej wagi ważył bliko 400 kilogramów (!!!!). Wpuszczenie do oktagonu przeciwników, których masa tak znacząco się różni już brzmi absurdalnie. Jeszcze bardziej absurdalnie wyglądało to, gdy obaj stali przy sobie. Efekt? Freak fight, do tego taki, gdzie 90-kilogramowiec pokonał otłuszczonego i wielkiego przeciwnika.

Nawet jeśli ktoś twierdzi, że powyższe walki to freak fights, to są to często imponujące (może poza Sylvią) zwycięstwa.