30.06.2020

#Dopingowa powtórka

Jarrell Miller lubi być na pierwszym planie. Problem tylko, że w tym przypadku kwestie czysto sportowe schodzą na drugi plan, a pięściarz po raz kolejny został przyłapany na dopingu.

Historia lubi się powtarzać… Sprawa wydaje się prosta i jasna – Miller nie wyciągnął wniosków z poprzedniego doświadczenia związanego ze stosowaniem dopingu. Jasne, każda niedozwolona praktyka jest naganna. Jednak zupełnie inaczej wygląda, gdy zawodnik uderzy się w piersi, przeprosi i wyciągnie wnioski. Jak widać, blisko 32-letni Miller tego nie zrobił.

Ponad rok temu Amerykanin miał szansę walczyć o prymat w wadze ciężkiej. 1 czerwca 2019 roku planowana była walka Millera z czempionem IBO, WBO, IBF, WBA Anthonym Joshuą. Do starcia jednak nie doszło. W organizmie Millera znaleziono niedozwolone substancje. Amerykanin zapierał się, że to nieprawda, jednak ostatecznie przyznał się do winy. Miller został zawieszony na pół roku.

W lipcu Amerykanin miał wrócić do ringowej rywalizacji. Millera czekała potyczka z Jerrym Forrestem, ale musi o niej zapomnieć. W organizmie amerykańskiego pięściarza wykryto endurobol. Nad głową Millera po raz kolejny zebrały się czarne chmury. Bokser ponownie złapał przepisy polityki antydopingowej. Środowisko pięściarskie nie ukrywa oburzenia postępowaniem Millera.

Problem

Doping w świecie sportu jest ogromnym problemem. Stosujący niedozwolone środki w sposób nieuczciwy chcą osiągać jak najlepsze wyniki i wygrywać. Najprościej rzecz ujmując – oszukują rywali i kibiców.

W świecie boksu nie brakuje pięściarzy, którzy mają za sobą stosowanie dopingu. Na zażywanie niedozwolonych środków pozwolił sobie Luis Ortiz. W 2014 roku Kubańczyk został zawieszony na dziewięć miesięcy, w 2017 roku nie doszło do jego starcia z Deontayem Wilderem. Na dopingu został złapany również Dillian Whyte. W 2019 roku w Londynie pokonał Oscara Rivasa, a obóz Brytyjczyka wiedział o jego wpadce… przed walką. Była to powtórka z rozrywki… Whyte w 2012 roku został złapany na stosowaniu dopingu i zawieszony na dwa lata.

Sprawa Aleksandra Powietkina również dostarczyła wielu emocji. W 2016 roku wykryto w jego organizmie meldonium. Pięściarz przyznał się do stosowania specyfiku, ale zaznaczył, że przestał go zażywać w 2015 roku, kiedy wpisano go na zakazaną listę. Do mistrzowskiej walki jednak nie doszło. Obóz Wildera chciał zwrotu kosztów, strona rosyjska tłumaczyła się. Więcej o sprawie przeczytasz tu. Powietkina nie pociągnięto do odpowiedzialności i szykował się do starcia z Bermane Stivernem. Walka miała odbyć się 17 grudnia, ale u Rosjanina wykryto ostarynę. Stiverne nie wyszedł do ringu, ale Powietkin zmierzył się z… Johannem Duhaupasem. Rosjanin wygrał przez nokaut. 22 sierpnia Powietkin zmierzy się z Whyte'm.

Wszyscy życzymy sobie, żeby boks był czysty. Walka z dopingiem musi być prowadzona nieustannie, a łamiący przepisy pociągani do odpowiedzialności. Brak konsekwencji nikogo nie odstraszy od stosowania niedozwolonych środków.

Fot. zdjęcie poglądowe

KM