08.10.2018

#Gdy puszczają nerwy

Trudno przejść obojętnie obok walki Conora McGregora z Khabibem Nurmagomedovem. Zarówno z powodów sportowych, ale i emocji, które wytworzyły się przed i po pojedynku.

Od początku było wiadomo, że jest to starcie elektryzujące świat MMA. Gala UFC 229 miała być wyjątkowa. Powrót Conora McGregora, który uwielbia blask fleszy, a na wprost niego niepokonany posiadacz pasa w kategorii lekkiej Khabib Nurmagomedov. Nikt nie odkryje Ameryki, jeśli powie, że promocja starcia oraz słowne utarczki były elementem skutecznego budowania zainteresowania. Wiadomo, że w tym McGregor jest mistrzem.

Irlandczyk spóźnia się na konferencję, Khabib nie zamierza na niego czekać i wychodzi. Inna sytuacja, 30-letni Rosjanin mówi do fanów McGregora, że dziadek Irlandczyka służył w angielskiej Marynarce Wojennej i "zabijał waszych ludzi". Wcześniej "Notorius" zaatakował ojca Nurmagomedova. Co warto dodać, MCGregor nie szczędził również cierpkich słów menadżerowi Rosjanina. Z kolei w kwietniu Irlandczyk zaatakował… autobus. Wraz z kolegami rzucał różnymi przedmiotami w stronę pojazdu, a elementy poraniły m.in. Michaela Chiesę. Prawdopodobnie Conor chciał dopaść Nurmagomedova. Ten po wszystkim wyśmiał zachowanie Irlandczyka. To tylko kilka przykładów tego jak budowała się atmosfera wokół walki McGregora i Nurmagomedova, którą oficjalnie potwierdzono w sierpniu.

W nocy z 6 na 7 października w T-Mobile Arenie w Las Vegas było gorąco. McGregor miał wrócić w wielkim stylu, bo to on nadal jest pierwszoplanową postacią UFC i chciał wrócić na tron. Irlandczyk trafił jednak na znakomitego rywala. Zapasy Khabiba na niejednym robią wrażenie, dodatkowo Rosjanin świetnie spisywał się w stójce. W czwartej rundzie Nurmagomedov wygrał przez duszenie zza pleców. McGregor poniósł czwartą porażkę, a Khabib pozostał mistrzem.

Sportowe wrażenia odeszły w zapomnienie, bo zaraz po walce doszło do eskalacji emocji. Rosjanin ruszył w kierunku sztabu McGregora. Sytuacja wyglądała groźnie, policja i ochrona musiały rozdzielać grupy. Wtedy do oktagonu wkroczyli kompani Khabiba i zaatakowali Irlandczyka. Powiedzieć, że było gorąco, to nic nie powiedzieć. Zawodników i osoby ich wspierające odprowadzono do szatni. Dekoracji nie było…

Po walce Nurmagomedov przeprosił za zaistniałą sytuację, ale zwrócił również uwagę na zachowanie McGregora. – Dlaczego mówicie, że przeskoczyłem przez klatkę? Co z McGregorem, który obrażał moją religię, kraj, ojca, był na Brooklynie i atakował autobus, co mogło skończyć się źle dla kilku ludzi – napisał w oświadczeniu Rosjanin.

Cała otoczka wokół wielkiej walki w MMA była nasycona emocjami. Złymi emocjami. Bo jasne jest, że promocja pojedynku ma istotne znaczenie. Niejednokrotnie zawodnicy rzucają w swoją stronę niemiłe słowa. Jednak jest pewna granica. Trudno zaakceptować zachowanie Khabiba i usprawiedliwiać go, bo odkuł się na McGregorze. Conor uderzył w jego ojca, Rosjanin odwdzięczył się słowami o dziadku rywala. W tym wypadku show poszło o krok za daleko. Atak na autobus, wylewająca się wulgarność McGregora, który w oktagonie pokazywał klasę nie raz. Irlandczyk chyba za bardzo skupiał się na tworzeniu widowiska przed walką i nie zważał na żadne świętości. Został za to skarcony w oktagonie. Niesmak pozostał. Ludzka ciekawość sprawia, że chętnie patrzymy na tego typu sytuacje. Nie można ich pochwalać. Ten obraz poszedł w świat, a zapomniana została wartość sportowa, która miała być nadrzędna. Podstawowa sprawa – czasami trzeba wiedzieć, kiedy wyhamować. W tym wypadku przekraczanie granic nie zawsze wychodzi na dobre.

Fot. Khabib "the Eagle" Nurmagomedov Facebook

KM