16.05.2017

#Gorąco wokół zapasów

Zaledwie pół roku Grzegorz Brudziński zasiadał na stanowisku prezesa Polskiego Związku Zapaśniczego. Podczas majowego zjazdu został odwołany z funkcji. Obowiązki sternika PZZ przejął Andrzej Wroński.

Złoty medalista Igrzysk Olimpijskich z Seulu i Atalanty będzie stał na czele związku do czasu zwołania Walnego Zjazdu Sprawozdawczo-Wyborczego.

Krótka przygoda

Grzegorz Brudziński praktycznie przez całe życie jest związany z zapasami. Zaczynał jako zawodnik stylu klasycznego, swoje umiejętności rozwijał w Budowlanych Olsztyn i Gliniku Gorlice. Później poświęcił się doskonaleniu jako sędzia sportowy. Debiut w roli arbitra zaliczył w 1982 roku, w 1996 roku zdobył uprawnienia na poziomie międzynarodowym. Brudziński sędziował na czterech igrzyskach: w Sydney, Atenach, Pekinie oraz Londynie. W 2013 roku Polak został wiceprezydentem Światowej Komisji Sędziowskiej i Prezydent Europejskiej Komisji Sędziowskiej.

W październiku Brudziński zgłosił swoją kandydaturę na prezesa Polskiego Związku Zapaśniczego. Wybory ogłoszono po nagłej śmierci 41-letniego Grzegorz Pieronkiewicza.

O stanowisko sternika polskich zapasów ubiegało się czterech kandydatów. Wymogów formalnych nie spełnił Maciej Żakowicz. Na placu boju pozostali Andrzej Wroński, Andrzej Supron i wspomniany Brudziński. 5 listopada odbył się zjazd wyborczy. Brudziński uzyskał 57 głosów i pokonał Andrzeja Suprona, który zdobył poparcie 39 osób. Nowy prezes zapowiadał, że jego celem jest opracowanie jednolitego systemu szkolenia i troska o przygotowania olimpijskie.

Praca Brudzińskiego budziła wątpliwości związkowych delegatów. Zarzucali mu niekompetencje i generowanie nadmiernych kosztów. 14 maja w Warszawie odbył się zjazd PZZ. 53 delegatów opowiedziało się za odwołaniem Brudzińskiego, 23 było przeciw.

Związek w rękach Wrońskiego

Zgodnie ze statutem, zarząd powierzył pełnienie funkcji sternika związku wiceprezesowi Andrzejowi Wrońskiemu. 51-latek w ciągu trzech miesięcy musi zwołać Walny Zjazd Sprawozdawczy-Wyborczy, podczas którego zostanie wybrany nowy prezes. Jego kadencja będzie trwała do 2020 roku.

Tym samym na czele związku stanął legendarny polski zapaśnik. Andrzej Wroński wystąpił na czterech Igrzyskach Olimpijskich, a z dwóch imprez (Seul i Sydney) przywiózł złoto. Na swoim koncie ma również medale mistrzostw świata i Europy. Czy Wroński jest tylko opcją na „chwilę”? Czas pokaże.

Wygląda na to, że w polskich zapasach szykują się zmiany. Konieczne jest wdrożenie planów, które umożliwią popularyzację dyscypliny oraz stworzenie odpowiednich warunków do rozwoju dla zawodników. Czasy największych sukcesów z każdym rokiem stają się pięknym wspomnieniem. Cieszymy się z pojedynczych triumfów, ostatnio Moniki Michalik, ale brakuje płynności i powtarzalności. Czy wrócą jeszcze czasy Wrońskiego albo „tłuste” lata 80?

KM