Władimir Kliczko musi mieć się na baczności. Kolejnym rywalem mistrza z Ukrainy będzie Bryant Jennings, który do tej pory nie zaznał porażki na zawodowym ringu. Czy Kliczko ma się czego obawiać przed walką zaplanowaną na 24 kwietnia? Przecież wszyscy zapowiadają chwile triumfu, a i tak zwycięża czempion WBA/WBO/IBF/IBO w wadze ciężkiej.
Atutem Amerykanina jest młodość, szybkość i zwinność. Jennings jest w stanie zagrozić Ukraińcowi. Może go zaskoczyć, ale musi być piekielnie skuteczny i wyprowadzić jeden decydujący cios. Jeśli myśli o innym rozwiązaniu może się srogo zawieść. Trudno przewidywać, żeby Kliczko przegrał na punkty. Jeśli rywalizacja trwa dwanaście rund to Ukrainiec może być niemalże pewny zwycięstwa. Jennnings musi wyczuć moment, aby naruszyć szczękę swojego przeciwnika i w tym upatrywać swoje szansy. Szansy na cztery pasy.
Ale szczerze mówiąc ostatnia porażka Ukraińca to prehistoria. Kliczko ostatni raz schodził pokonany z ringu w kwietniu 2004 roku. Powtórka po jedenastu latach? Wtedy lepszy od mistrza z Ukrainy okazał się Lamon Brewster. Jednakże warto zaznaczyć, że Kliczko dwa ostatnie pojedynki zakończył przed czasem. Alex Leapai i Kubrat Pulev byli kolejnymi, którzy nie potrafili znaleźć recepty na czempiona wagi ciężkiej. W Niemczech Kliczko czuje się jak w domu, a właśnie tam stoczył swoje ostatnie dwa pojedynki. Teraz wraca do Stanów Zjednoczonych. Do Madison Square Garden, gdzie ostatni raz wystąpił w lutym 2008 roku. Wtedy to Ukrainiec po dwunastu rundach pokonał Sultana Ibragimova.
Po raz kolejny dojdzie do powtórki. Kliczko może, a jego rywal musi. Na czempionie z Ukrainy nie ciąży zbytnia presja, chyba, że wywrze ją na nim publiczność zgromadzona w Madison Square Garden. Jednak Kliczko jest na tyle doświadczonym bokserem, że potrafi skupić się tylko i wyłącznie na pojedynku. Kwestia publiczności będzie dodatkowym obciążeniem dla Jenningsa. Można zaryzykować, że sportowo Amerykanin ma argumenty, aby zagrozić potężnemu rywalowi, gdyż jest szybki i zwrotny, ale w kwestii mentalnej może być gorzej. Dla Jenningsa będzie to walka w innym wymiarze i właśnie w takich warunkach rodzą się prawdziwi mistrzowie. Amerykanin musi walczyć z głową i szukać swojej szansy. Teoretycznie czas gra na korzyść mistrza z Ukrainy, jednak jeśli Jennings narzuci szybkie tempo to może być różnie.
Czy 30-latek będzie kolejnym, który dostarczy radości Amerykanom. Wilder stał się ulubieńcem rodaków, gdyż zdobył mistrzostwo świata w królewskiej kategorii. Jennings też chce spełnić swoje marzenia, a przy okazji być powodem do dumy dla Ameryki. Kolejny atak na dominatora z Ukrainy. Kliczko jak zawsze spokojny, ale ze świadomością upływającego czasu. Mądrość, którą posiadł przez całą swoją karierę stawia go w roli faworyta. Jennings musi wyjść z siebie i zaprezentować ponad dwieście procent swoich możliwości, aby znokautować Kliczko i zostać nowym mistrzem wagi ciężkiej.
KM