27.04.2015

#Kliczko wykonał zadanie, Polacy nie gorsi

Mistrz z Ukrainy wygrał sześćdziesiątą czwartą walkę na zawodowym ringu. Władimir Kliczko jest niepokonany od jedenastu lat. Mimo szumnych zapowiedzi Bryant Jennings nie zaskoczył Ukraińca.

Amerykanin miał marzenia. Do momentu rozpoczęcia pojedynku z ukraińskim mistrzem był niepokonany w ringu. Kliczko był wyższy i cięższy, co dawało mu przewagę w aspekcie siły. Jennings musiał postawić na szybkość, sprawność oraz skuteczność. Tego zabrakło. Amerykanin starał się, jednak nie potrafił niczym zaskoczyć doświadczonego rywala. Warto zastanowić się nad wartością pojedynku. W opinii ekspertów Kliczko nie zaprezentował się zgodnie ze swoimi możliwościami. Dla Ukraińca celem pozostaje obrona mistrzowskich pasów oraz zachowanie pozycji w bokserskiej hierarchii, a także zyski. W Madison Square Garden zrobił, co do niego należało. Wygrał i zachował mistrzowskie pasy. Kliczko w opinii sędziów był zdecydowanie lepszy – 118:109, 116:111, 116:111. Nadal jest mistrzem i czeka na kolejnego rywala. Ma nim być pretendent do pasa WBO Tyson Fury.

W wielkim stylu na amerykański ring wrócił Artur Szpilka. Popularny „Szpila” nie dał szans wiekowemu rywalowi. Ty Cobb już w pierwszej rundzie leżał na deskach, ale podniósł się i chciał kontynuować walkę. Na chęciach się skończyło. Dominacja Szpilki ani przez chwilę nie podlegała dyskusji, Polak zasypywał Amerykanina kolejnymi ciosami. Z kolei Cobb starał się bronić, jednak za bardzo mu to nie wychodziło. Po gromach, które spadły na niego w drugiej rundzie padł na deski, ale miał na tyle siły, aby wstać. Jednak sędzia był rozsądny i przerwał pojedynek. Szpilka zanotował osiemnaste zwycięstwo na zawodowym ringu i pokazał, że z rywalami z niższej półki należy rozprawiać się szybko i bez zastanowienia. Podczas tej samej gali, Premier Boxing Champions w Chicago, swój pojedynek stoczył Maciej Sulęcki. Dla popularnego „Striczu” był to pierwszy występ poza granicami kraju. Debiut udany, inny scenariusz nie wchodził w grę. Darryl Cunningham nie zawiesił Polakowi poprzeczki zbyt wysoko. Już w pierwszej rundzie Amerykanin musiał zapoznać się z deskami, a Sulęcki nie odpuszczał i nacierał na rywala. Zabrakło czasu. W drugiej rundzie Cunningham nie miał, gdzie uciec. Seria ciosów i potężny prawy prosty załatwiły sprawę. Sulęcki wygrał po raz dwudziesty w karierze.

Do poziomu kolegów dostosował się Mateusz Masternak. Popularny „Master” również dostał rywala z niższej półki i szybko pokazał mu, gdzie jest jego miejsce. Choć Ruben Angel Mino miał na koncie tylko dwie porażki,  wynikało to z faktu, że zdecydowaną większość swoich pojedynków stoczył w Ameryce Południowej. Masternak już w pierwszej rundzie posłał Argentyńczyka na deski. Dzieło zostało dokończone w drugiej odsłonie, kiedy  „Master” mocnym prawym podbródkowym nie dał rywalowi najmniejszych szans na kontynuowanie walki.

KM