11.03.2015

#Koniec zamieszania wokół Sulęckiego

Relacja Macieja Sulęckiego i Andrzeja Gmitruka była powszechnie znana. Była, gdyż już nie jest. Panowie zakończyli współpracę, jednak okoliczności rozstania odbyły się w nerwowej atmosferze.

Gmitruk trenował Sulęckiego, był wsparciem dla pięściarza i swego rodzaju drogowskazem. Ostatnim wspólnym sukcesem mistrza i ucznia była wygrana podczas listopadowej gali Polsat Boxing Night z Grzegorzem Proksą. Popualrny „Striczu” znokautował w siódmej rundzie byłego mistrza Europy. Sulęcki trenował pod okiem Andrzeja Gmitruka i Pawła Kłaka, jednak chciał się dalej rozwijać i walczyć o najwyższe cele. Oczywiście jest to naturalne, jak najbardziej zrozumiałe. Sulęcki zdecydował podpisać się kontrakt z Alem Haymonem,Sferis KnockOut Promotions i Warriors Boxing. Zawodnik wybrał opcję rozwoju oraz nowych możliwości.

Na tym polu niedomówień między trenerem, a bokserem być nie może. Jasne jest, że Sulęcki, który jest niepokonany na zawodowym ringu dąży do jak najlepszego wykorzystania własnych umiejętności. Pięściarz liczył, że w dalszym rozwoju będzie mógł liczyć na pomoc trenera Gmitruka. Kością niezgody stała się sama informacja. Gmitruk dowiedział się o wszystkim po fakcie. Ponadto, zdaniem trenera umowa nie była precyzyjna – nie wskazywała, kto odpowiada za określony zestaw zadań. W myśl ustaleń Gmitruk został zwolniony z opłat za przygotowania zawodnika i sparingpartnerów, a za pracę z pięściarzem miał nie pobierać wynagrodzenia. Wokół sytuacji wybuchła prawdziwa burza, w której uczestniczyli Gmitruk, Sulęcki oraz osoby współpracujące z najlepszym polskim bokserem wagi średniej.

Wedle trenera styl zachowania pięściarza był nie do zaakceptowania. Gmitruk nie mógł si ę pogodzić z tym, że Sulęcki podjął taką decyzję, wedle szkoleniowca niekorzystną. Pojawiły się głosy, że trener nie mógł się pogodzić z sytuacją, gdyż uderzała ona w jego interesy. Gmitruk nadal chciał być trenerem oraz współpromotorem Sulęckiego. Dochodziło do absurdalnych sytuacji, w których trener prosił zawodnika, aby ten opuścił salę treningową. Brak dialogu stał się podstawą licznych nieporozumień, niedomówień, co świadczy o braku odpowiedzialności w regulowaniun kwestii na poziomie formalnych. Prezentowana sytuacja wygląda mało profesjonalnie. Dodatkowe zamieszanie niczemu nie służyło, a wręcz przeciwnie zaszkodziło i pokazało pewne ułomności w drodze poszukiwania kompromisu.

Wydaje się, że całą sprawę kończy oświadczenie Sulęckiego. Bokser potwierdza, że współpraca z Gmitrukiem została zakończona, jednak potwierdza, iż liczył na kontynuację treningów. Ponadto, Sulęcki wyraził podziękowania dla trenera za wkład włożony w jego rozwój, poświęcony czas i uwagę. Teraz przed Sulęckim kolejny rozdział w zawodowej karierze. 24 kwietnia „Striczu” stoczy pojedynek w USA. W kontekście pojedynku pojawiło się nazwisko Scotta Sigmona jako potencjalnego rywala najlepszego polskiego boksera wagi średniej. Całą sprawą zajmują się promotorzy Sulęckiego – Andrzej Wasilewski i Leon Margules. Podczas kwietniowego starcia w narożniku pięściarza pojawi się nowy trener. 

KM