23-letni Teofimo Lopez znalazł się na ustach wszystkich po pokonaniu Wasyla Łomaczenki. Amerykanin został mistrzem świata wagi lekkiej. Zaczęła się nowa era.
Mistrz to ktoś, kto uchodzi za najlepszego w danej dziedzinie. Wzór profesjonalizmu, pracy, skuteczności i umiejętności. Przez lata Wasyl Łomaczenko budował swoją pozycję w boksie zawodowym. W maju 2018 roku w Madison Square Garden zdobył pas mistrza świata WBA wagi lekkiej. Wcześniej świetnie radził sobie w kategorii super piórkowej (tytuł WBO). Z czasem do swojego dorobku ukraiński pięściarz dokładał kolejne pasy – WBO i WBC. Stał się jedną z najjaśniejszych postaci boksu, przez wielu uznawany był za najlepszego pięściarza bez podziału na kategorie wagowe.
Przyszedł 17 października 2020 roku. MGM Grand w Las Vegas, na szali pasy WBC, WBA oraz WBO, IBF, naprzeciw siebie Wasyl Łomaczenko i Teofimo Lopez. Pojedynek zaczął się spokojnie, jednak z czasem aktywnością i agresją imponował Amerykanin, który na swoim koncie miał tytuł IBF. Lopez rozkręcał się, co przekładało się na ocenę jego poczynań. Łomaczenko przebudził się w ósmej rundzie. Lopez wytrzymał ataki rywala i sam kontrował. Ukrainiec musiał mieć się cały czas na baczności, Amerykanin wytrzymał do samego końca. Sędziowie byli jednomyślni i wskazali na 23-latka – 116:112, 119:109, 117:111.
Stało się, wielka niespodzianka. 23-letni Lopez ma całą karierę przed sobą, a już stał się niekwestionowanym mistrzem wagi lekkiej. Amerykanin pokonał dziewięć lat starszego Łomaczenkę i znalazł się na szczycie. Lopez zanotował szesnastą wygraną w karierze i nadal pozostaje niepokonany. Co interesujące, Amerykanin stał się najmłodszym posiadaczem czterech tytułów mistrzowskich. Łomaczenko przegrał drugi raz na zawodowym ringu, a trzeci podczas przygody z boksem.
Teofimo Lopez znalazł się na ustach wszystkich. Przeżywa wielkie chwile, zdetronizował czołowego pięściarza świata. Amerykanin nadal jest młody, ma umiejętności, ale podstawowe pytanie brzmi – jak poradzi sobie z ciężarem sukcesu. Zrobił wiele, ale najtrudniejsze przed nim.
Fot. zdjęcie poglądowe
KM