21.03.2017

#Nadal jest bohaterem

Dla swoich rodaków Roman Gonzalez jest wybitnym bokserem. Nie zmieniła tego porażka w starciu z Wisaksilem Wangekiem, w której reprezentant Nikaragui stracił pas mistrzowski WBC wagi junior koguciej.

Każda seria ma swój koniec. Potwierdziło się to w przypadku Romana Gonzaleza. Przed długi czas wydawało się, że 29-latek może być autorem kolejnych bokserskich rekordów, jednak na jego drodze stanął Taj Wisaksil Wangek.

Niespodziewana porażka i jej echa

Gonzalez szedł jak burza. Bokser z Nikaragui zdobywał pasy WBA w kategorii słomkowej i junior muszej, a także panował w muszej. We wrześniu 2016 roku pokonał Carlosa Cuadrasa, co dało mu tytuł WBC w kategorii junior koguciej. Wszyscy spodziewali się, że Gonzalez będzie trwał na tronie i przekroczy magiczną barierę 50 zwycięstw, nie notując przy tym żadnej porażki.

18 marca w Madison Square Garden w Nowym Jorku stało się coś, czego nikt się nie spodziewał. Bokser z Nikaragui spotkał się z Wisaksilem Wangekiem. Na 46 walk Taj zaledwie cztery stoczył poza ojczyzną, trzy w Japonii i jedną w Meksyku. Zatem rywalizacją z Gonzalezem wszedł do wielkiego świata boksu. Warto podkreślić, że już wcześniej na swoim koncie pas WBC. Co do samej walki, 30-latek szybko i efektownie przywitał się z publicznością. W końcówce pierwszej rundy posłał Gonzaleza na deski, jednak ten wstał. Podrażniony mistrz ruszył do przodu, jednak starcie było niezwykle zacięte. 29-latek był aktywny i zadawał dużo ciosów. Sędziowie wskazali jednak na Taja. Dwóch z nich punktowało 114:112, trzeci ocenił pojedynek remisowo – po 113. 

Werdykt wzbudził spore wątpliwości. Gonzalez przez wielu obserwatorów uznawany jest za najlepszego pięściarza świata bez podziału na kategorie wagowe. W Nowym Jorku dał z siebie wszystko. Wyprowadził ponad 400 ciosów, a rywal nie przekroczył 300. Niektórzy podkreślają, że przejście do wyższej kategorii wagowej nie wyszło Gonzalezowi na dobre.

Pięściarz pożegnał się z tytułem, ale mógł liczyć na ciepłe przyjęcie w kraju. Na lotnisku witał go tłum, a następnie Gonzalez przejechał samochodem przez główne ulice stolicy i pozdrawiał zgromadzonych.  – Cieszę się, że znowu jestem w swoim kraju – mówił bokser.

Rocky i Floyd niezagrożeni

Wydawało się, że Roman Gonzalez dołączy do Rocco Francisa Marchegiano i Floyda Mayweathera Jr., którzy na ringu prezentowali się 49 razy i wygrali wszystkie walki. W przypadku pięściarza z Nikaragui należy mówić o ogromnych możliwościach, talencie, charakterze, ale zwraca się uwagę na aspekt siły. Gonzalez przeskakiwał kolejne kategorie wagowe i musiał nabierać masy, zaś dla rywali było to naturalne środowisko. Były mistrz WBC ilością ciosów musiał nadrabiać jakość. Nikt mu nie odbierze tych wspaniałych zwycięstw, ale szansę na wejście do annałów historii boksu jako niepokonany stracił bezpowrotnie.

KM