Dochodzimy do siebie. Pogrążeni w smutku, rozżaleni i przybici nadal walczymy z myślami. Zastanawiamy się, dlaczego ta rywalizacja przybrała taki obrót. Odpowiedzi brakuje. Debiut Damiana Grabowskiego w UFC rozczarował.
Miało być mocne wejście, jednak nadzieja szybko prysła. Niektórzy pisali niezwykle efektowne scenariusze zwycięstwa polskiego fightera, jednak rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
Balon pękł
W wadze ciężkiej nie ma żartów. Potężne ciosy niejednego mogą przyprawić o zawrót głowy. Wszystko jest możliwe. Potencjalny faworyt wcale nie może być pewny swego. Wydawało się, że w boksie nikt nie zastąpi na tronie Władimira Kliczko. Swego czasu sądzono, że Mariusz Pudzianowski nie jest w stanie pokonać Pawła Nastuli. To są sporty walki, gdzie liczy się dyspozycja dnia, koncentracja, szybkość i precyzja.
Te wszystkie elementy nie były po stronie Damian Grabowskiego w rywalizacji z Derrickiem Lewisem na gali UFC Fight Night 82. Przed pojedynkiem wszyscy ściskali kciuki za Polaka. Oczekiwano wielkiego i efektownego debiutu 35-latka w najlepszej organizacji mieszanych sztuk walki na świecie. Rzeczywistość okazała się brutalna. Przez kilka dni balon był pompowany z całych sił aż pękł. I to szybko.
31-letni Amerykanin potrzebował nieco ponad dwóch minut do odniesienia zwycięstwa. Lewis słał gromy w stronę Grabowskiego w parterze, jednak Polak nie był w stanie im się przeciwstawić. Był niczym sparaliżowany. Były mistrz wagi ciężkiej M-1 poległ w swoim debiucie w UFC. Grabowski przekonał się, że trafił do elity i szybko został sprawdzony na ziemię. Lewis wykorzystał doświadczenie płynące z odbycia sześciu pojedynków w UFC. Warto dodać, że żadna z walk Amerykanina nie rozstrzygnęła się na punkty. Lewis raz wygrał, raz przegrywał. Grabowski stał się jednak ofiarą 31-latka. Przed 35-latkiem wiele pracy, aby w kolejnej walce pokazać swój arsenał. Reguły są nieubłagane. Kolejnemu występowi Grabowskiego będzie towarzyszyła presja. Wygrana zapewni mu spokój, porażka sprawi, że będzie na wylocie.
Ciężka polska sprawa
Obecność Grabowskiego w UFC to ukoronowanie jego kariery. Polak wyróżniał się na arenach MMA. Markę wyrobił sobie podczas występów w organizacji M-1, gdzie osiągnął poziom mistrzowski. Z powodzeniem rywalizował również w Bellatorze czy organizacjach BOTE i UCFC.
Do UFC zawiał również Marcin Tybura, co wzbudziło dyskusję na temat polskiej rywalizacji w wadze ciężkiej. Niezwykle emocjonująca okazałoby się starcie dwóch zawodników, którzy nie tak dawno walczyli o pas mistrzowski M-1. Tybura zostawił tytuł w Rosji na rzecz występów w Ameryce. Grabowski ma coś do udowodnienia młodszemu koledze, jednak czy włodarze UFC byliby skłonni zaoferować publiczności taki pojedynek? Dla kibiców w Polsce byłoby to ogromne wydarzenie. Zapewne nie znalazłoby się w karcie głównej, jednak sam fakt wzbudziłby ogromne zainteresowanie.
Już wcześniej rysowano możliwość rywalizacji Karoliny Kowalkiewicz i Joanny Jędrzejczyk. Teraz pojawiają się pomysły, co do starcia Grabowskiego z Tyburą. Czy w UFC zobaczymy rywalizację polsko-polską?
KM