18.09.2018

#Nie żyje japoński zawodnik MMA

Smutna wiadomość obiegła świat sportów walki. W wieku 41 lat odszedł Norifumi Yamamoto.

W takich przypadkach zawsze pojawia się pytanie – dlaczego tak wcześnie? Chyba nikt nie potrafi udzielić odpowiedzi. Pogrążamy się w smutku i wspominamy dokonania osoby, której już z nami nie ma.

Fani MMA doskonale pamiętają Norifumiego Yamamoto. Swego czasu Japończyk zapracował na miano jednego z najlepszych zawodników kategorii lekkiej na świecie. Podczas pojedynków był zdeterminowany i skuteczny, o czym świadczy ponad 70 proc. wygranych przez nokaut. W sierpniu br. Yamamoto podał, że ma problemy zdrowotne. Zawodnik MMA walczył z rakiem, jednak w tym przypadku triumfował przeciwnik. Yamamoto odszedł w wieku 41 lat.

Prześledźmy karierę Japończyka. Pierwszy pojedynek Yamamoto w MMA miał miejsce w marcu 2001 roku, a jego rywalem była Masato Shiozawa. Popularny "Kid" wygrał decyzją sędziów. Pierwszą porażkę poniósł rok później, a jego pogromcą był Stephen Palling. Następnie Yamamoto spisywał się znakomicie i wygrał 14 kolejnych walk! Na swoim koncie zapisał triumf w Grand Prix Hero 2005. Należy wspomnieć, że Yamamoto potrzebował zaledwie… czterech sekund, aby wygrać walkę z Kazuyukim Miyatą. "Kid" popisał się latającym kolanem. Yamamoto potrafił zachwycać, choć nie imponował warunkami fizycznymi, jednak pokazywał w klatce prawdziwą klasę i ogromne serce.

W trakcie kariery pokonał takich zawodników jak m.in. Bibiano Fernandes, Rani Yahya, Federico Lopez czy Royler Gracie. Ostatnie lata występów nie były najlepsze w jego wykonaniu. Zanotował trzy porażki, a ostatnia walka z Romanem Salazarem została uznana za nierozstrzygniętą. Ukoronowaniem bogatej kariery Japończyka były występy w UFC.

Norifumi Yamamoto wygrał 18 walk, z których 13 przez nokaut, dwie przez poddanie i dwie przez decyzję sędziów. Japończyk zanotował sześć porażek. Zawodnik zapracował na swoją markę widowiskowym stylem rywalizacji. Świat sportów walki opłakuje Yamamoto, który odszedł przedwcześnie. Pozostanie jednak w naszej pamięci.

Fot. sherdog.com

KM