23.11.2014

#Pacquiao górą

Długo zapowiadany i oczekiwany pojedynek zakończył się wygraną Pacmana na punkty. Manny Pacquiao był zdecydowanie lepszy od Chrisa Algieriego, jednak nie udało mu się zwyciężyć przez nokaut.

Walka odbyła się w Macau, gdzie widzowie zobaczyli popis. Popis jednej strony. Mistrz świata federacji WBO wagi półśredniej zapowiadał, że w tym starciu widzowie zobaczą jego wygraną przez nokaut. Niepokonany Algieri okazał się na tyle wytrzymały, iż nie pozwolił Pacmanowi na efektowne zwycięstwo. Historia pojedynku była budowana na długo przed wejściem głównych aktorów do ringu. Obaj pięściarze byli obecni w mediach i dużo mówili o walce, swoich umiejętnościach i swoich planach. Wydawało się, że starcie może być jednym z ciekawszych pojedynków w ostatnim czasie. Algieri zapowiadał, że jego ciężkie treningi dadzą efekt, jednak ring pokazał zupełnie coś innego. Pacquiao, który stoczył już niejedną walkę i jest bokserem o ogromnych umiejętnościach, posłał swojego rywala na deski aż sześć razy. Ilość zatrważająca. Wydawać by się mogło, że taką sytuację można wytwarzać jedynie w wyobraźni, jednak ta faktycznie miała miejsce. Algieri okazał się twardym zawodnikiem, który przyjął ogrom ciosów i mimo tego wytrzymał do końca walki.

Przed pojedynkiem zwracano uwagę na fakt, iż Pacquiao jest niższy od swojego rywala. Wydawało się, że atutem Algieriego będzie większy zasięg ramion i możliwość trzymania przeciwnika na dystans. Okazało się, że Pacman genialnie poradził sobie z przewagą fizyczną rywala. Mistrz świata WBO wagi półśredniej zdominował Algieriego swoją szybkością. Pacman znalazł sposób na wyższego rywala i już w drugiej rundzie posłał go na deski. Niepokonany Algieri wstał i kontynuował walkę. Padał na deski jeszcze w szóstej i dziewiątej rundzie, jednak konsekwentnie podnosił się z nich. Po takiej wymianie sędziowie nie mogli mieć żadnych wątpliwości. Pacquiao wygrał zdecydowanie: 119-103, 119-103, 120-102. Trudno jednoznacznie ocenić, co stało się z Algierim. Być może nie udźwignął presji i sparaliżował go strach. Patrząc realnie na ten pojedynek – Pacman zdominował całkowicie swojego rywala. Jedynie godne uznania jest to, że Algieri był twardy jak skała i wytrzymał cały pojedynek. Tylko czy o to chodziło?

Ta walka miała wyglądać inaczej. Scenariusz pojedynku ułożył się tak, a nie inaczej. Warto podkreślić, że Pacquiao walczył z przeciwnikiem, który charakteryzuje się ogromnym potencjałem bokserskim i ma na swoim koncie osiągnięcia. Algieri to nie jest gość z ulicy. Po prostu w tym przypadku umiejętności bokserskie nie zgrały się ze sferą przygotowania mentalnego.

Pacquiao pokonał kolejną przeszkodę na swojego drodze, jednak nie udało się wygrać przez nokaut. Wszyscy czekali na to starcie, jednak w okresie przygotowawczym pojawiał się inny temat. Niezwykle gorący i ciekawy. Temat pod tytułem Floyd Mayweather Jr i Manny Pacquiao w ringu. Głosy są coraz poważniejsze. Pacuqiao pokonał Algieriego i teraz wszystko jest możliwe. Pacman i Money – to byłby gwiezdny pojedynek. Niektórzy wrzucają do tego worka jeszcze Cotto czy Gołovkina, ale nie oszukujmy się – wszystkich elektryzuje możliwość starcia Pacquiao – Mayweather. Czy to starcie jest możliwe? Wydawało się, że niemożliwe jest sześć razy posłać rywala w takiej walce, a jednak Pacman sprawił, że Algieri musiał podejmować wysiłek podniesienia się z desek. Teraz wszystko jest możliwe. Show must go on. 

 

KM