04.11.2016

#Paczuski wybiera się do Bośni

Radosław Paczuski będzie miał okazję zaprezentować światu swój potencjał. Dobre występy Polaka nie uszły uwadze organizacji K-1 Global, która postanowiła włączyć go do turnieju do 85kg. Zawodnika Quniq Fight Club Warszawa zobaczymy w akcji 3 grudnia w Tuzli w Bośni i Hercegowinie.

Paczuski jest jednym z najlepszych polskich zawodników K-1, co potwierdza w kolejnych występach. Jego walki są niezwykle efektowne, dzięki czemu zyskał ogromną sympatię kibiców. Teraz znalazł się pod lupą K-1 i będzie miał okazję zmierzyć się z czołowymi zawodnikami globu.

Gwiazda rośnie jak na drożdżach

Obserwując Radosława Paczuskiego można dojść do jednego wniosku: ma wszystko to, czego potrzeba, aby osiągnąć sukces. 23-letni fighter nie próżnuje i toczy kolejne walki. Można go podziwiać podczas występów zawodowych m.in. na galach DSF. W swojej karierze stoczył już ponad 100 walk, z których zdecydowana większość kończyła się jego triumfem.

Mimo młodego wieku, Paczuski zapisał na swoim koncie wiele tytułów. Zdobywał medale podczas mistrzostw Polski w kickboxingu oraz muay thai. Paczuski prezentował się udanie na europejskiej arenie. W 2014 roku zdobył srebro podczas mistrzostw Europy muay thai IFMA. Rywalizował także na galach takich organizacji jak King of Kings, MFC czy DSF, której posiada pas mistrzowski w formule K-1 w kategorii do 81kg.

W tym roku należy odnotować zdobycie przez Polaka mistrzostwa świata K-1 Global w Atenach. Przeciwnicy nie mieli żadnych szans. Paczuski zdominował całkowicie rywali i wygrał dwie walki przez nokaut. W zakończonych niedawno mistrzostwach Europy, które odbyły się w Mariobrze 23-latek w formule low kick sięgnął po srebrny medal.

Dobrymi występami Paczuski zwrócił na siebie uwagę. 3 grudnia Polaka zobaczymy w turnieju 85 kg w Tuzli. Dla Paczuskiego to szansa, aby wypromować nazwisko i pokazać, że polski kickboxing ma ogromną siłę rażenia. W październiku na gali w Belgradzie miał wystąpić Tomasz Sarara, jednak wyeliminowała go kontuzja. Okazuje się, że polskim kibicom szybko zostanie to wynagrodzone. Wszyscy będą ściskać kciuki za Paczuskiego!

Organizacja K-1, czyli kolos na glinianych nogach?

Słów kilka o początkach organizacji K-1 pozwoli zrozumieć nam jej charakter i prestiż. Warto nadmienić, że nie są obce jej kłopoty, z którymi zmaga się od kilku lat, jednak nadal stanowi potężną markę. W związku z tym zaproszenie na galę w Bośni dla Paczuskiego należy rozpatrywać jako sukces i docenienie dotychczasowych występów.

Organizacja K-1 powstała w 1993 roku w Japonii, jej „ojcem” był Kazuyoshi Ishii. Z turniejów na szczeblu regionalnym wyłaniano finalistów corocznego K-1 World Grand Prix. Organizacja zyskała popularność i renomę. Pierwszym triumfatorem Grand Prix, które odbyło się w Tokio został Branko Cikatić. Chorwat za zwycięstwo zainkasował 100 tysięcy dolarów. Rok później triumfował Peter Aerts. Na galach organizacji K-1 rodziły się wielkie gwiazdy, które wielbiły tłumy. Jednak z czasem pojawiły się problemy. W 2011 roku działalność K-1 została tymczasowo zawieszona, co tłumaczono koniecznością przeprowadzenia restrukturyzacji organizacji. Wspominano także o rozwoju oraz poszukiwaniu nowych inwestorów. W 2012 roku organizacja trafiła w ręce Mike'a Kima. Pojawiły się nadzieje na lepsze czasy, ale sprawa K-1 jest nadal niezwykle skomplikowana. Rzecz jasna chodzi o pieniądze. W minionych latach dochodziło do sytuacji, w których organizacja nie płaciła zawodnikom za występy. Do jej „drzwi” pukali kolejni chcący odzyskać swoje należności.

K-1 stara się wiązać koniec z końcem i nadal utrzymywać pozycję silnej marki. Z pewnością tradycja przemawia za organizacją z japońskimi korzeniami. Kolejne gale, świetni zawodnicy – to mówi samo za siebie. Warto wspomnieć o epizodzie belgradzkim. O co chodzi? 27 października odbyła się gala K-1 World Grand Prix Europe w Serbii. Mike'a Kima postanowili odwiedzić Orsat Zovko, Mirko Filipović i Dzevad Poturak. 

Nie da się ukryć, że K-1 Global jest rozpoznawalną marką. Kłopoty nieco zachwiały jej pozycją, ale nadal dla wielu zawodników stanowi występ na galach wspomnianej organizacji to spełnienie marzeń.

KM