16.10.2016

#Sarara mistrzem, Szymański traci tytuł

Podczas gali FEN 14 w katowickim Spodku można było zobaczyć praktycznie wszystko. Potężne ciosy, nokauty i efektowne poddania. Pas mistrzowski organizacji w K-1 w kategorii cruiser wywalczył Tomasz Sarara. Z tytułem w wadze lekkiej pożegnał się Roman Szymański.

W większości walk nie było zbędnej kalkulacji. Zaimponował Joilton Santos, który został nowym mistrzem FEN. Swoją klasę potwierdzili także aktorzy głównego widowiska, czyli Tomasz Sarara i Dennis Stolzenbach.

Efektowni mistrzowie, mocny Hadaś

Głównym wydarzeniem gali FEN 14 było starcie o tytuł w kategorii cruiser K-1. Tomasz Sarara i Dennis Stolzenbach to utytułowani i doświadczeni zawodnicy. W Katowicach potwierdzili swoje umiejętności. Zaczęli spokojnie. Holender dobrze spisywał się w obronie. W drugiej rundzie poszedł do przodu, czym sprawił nieco problemów Polakowi. Czas Sarary nadszedł w trzeciej odsłonie. 31-latek mocnym front kickiem pokazał rywalowi, że musi mieć się na baczności. Holender nie miał zamiaru się bronić. Nadal był agresywny i szukał kontaktu. Stolzenbach przeważał w czwartej rundzie, jednak w kolejnej Sarara dobrze trzymał gardę i wyprowadzał celne ciosy. Walka niezwykle wyrównana, zacięta i mordercza. Doświadczeni zawodnicy przetrwali pięć rund, w których wcale się nie oszczędzali. Werdykt był sporą niewiadomą. Tytuł trafił do Tomasza Sarary.

W Katowicach doszło do długo wyczekiwanej walki pomiędzy Pawłem Brandysem a Pawłem Hadasiem w MMA. Od początku nie brakowało ciosów, co mogło podobać się publiczności. Ruchliwością imponował 30-letni Hadaś, który miał minimalną przewagę. Przede wszystkim pojedynek toczył się w parterze. W drugiej rundzie Hadaś nie pozwolił Brandysowi na zbyt wiele. Dominował w parterze, a rywal tracił siły. 30-latek wykorzystał to w trzeciej rundzie, gdy wyczuł słabość 22-letniego przeciwnika. Duszenie zza pleców okazało się zabójczą bronią. Hadaś mógł cieszyć się z drugiej wygranej na FEN przed czasem.

Roman Szymański stanął przed zadaniem obrony pasa mistrzowskiego wagi lekkiej FEN, jednak pojedynek nie potoczył się po jego myśli. Joilton Santos w przekroju całej walki zaimponował konsekwencją. Brazylijczyk dążył do tego, aby wykorzystać swoje umiejętności parterowe. Już w pierwszej rundzie zapisał na swoim koncie sprowadzenie. Szymański nie był w stanie mu zagrozić, jednak w drugiej rundzie błysnął. Polak wstał, po przetoczeniu znalazł się w lepszym położeniu. Kontrolował walkę i obijał rywala. W trzeciej odsłonie Santos pokazał, że jego atutem jest również siła. Mocny cios w stójce zrobił wrażenie na Szymańskim. Czwarta runda to dominacja Brazylijczyka, który obijał Polaka. Ten starał się znaleźć wyjście z sytuacji, ale bezskutecznie. Do końca Szymańskiemu nie udało się niczym zaskoczyć rywala. W piątej rundzie sędzia odjął Brazylijczykowi punkt, ale nie miało to znaczenia. W przekroju całej walki wyglądał lepiej, co miało odzwierciedlenie w ostatecznym rezultacie. Sędziowie wskazali na Santosa, który został nowym mistrzem FEN. 

Okazji do zachwytu nie brakowało

Wielkie pojedynki w K-1! Kamil Jenel nie dał żadnych szans Pavlowi Oboznemu. Receptą na sukces okazały się low kicki. Już w pierwszej rundzie Czech dwa razy leżał na deskach. W drugiej odsłonie Jenel znokautował rywala. Efektowne widowisko stworzyli Paweł Biszczak i Tomasz Gromadzki. Obaj zawodnicy zaimponowali przygotowaniem kondycyjnym, siłą, a przede wszystkim wytrzymałością. Nie brakowało efektownych wymian. Do rozstrzygnięcia potrzebna była runda dodatkowa. Po niej ze zwycięstwa mógł cieszyć się Biszczak.

Podczas gali w katowickim Spodku nie brakowało efektownych rozstrzygnięć w pojedynkach na zasadach MMA. Po raz kolejny zaimponował Tyberiusz Kowalczyk. Były strongman ma fantastyczny bilans walk w FEN – trzy walki i 100-procentowa skuteczność. W Katowicach marsz „Tyberiana” chciał powstrzymać Tomasz Czerwiński. 40-latek już w pierwszej rundzie musiał odklepać. Po wymianie ciosów w stójce, pojedynek toczył się w parterze. Kowalczyk okazał się bezlitosny dla rywala. Udany debiut w FEN zaliczył Martin Chudej. Czech był o ponad 10 kilogramów cięższy od Akopa Szostaka i wykorzystał tę przewagę. Szybko ruszył na Polaka, zamroczył go i niemiłosiernie okładał pod siatką. Sędzia był zmuszony przerwać walkę. Szostak przegrał drugą walkę z rzędu.

Z dobrej strony pokazał się Albert Odzimkowski, który w drugiej rundzie zmusił Mateusza Strzelczyka do poddania. Sposobem na zwycięstwo okazało się duszenie zza pleców. Bezlitosny dla rywala okazał się Andrzej Grzebyk. W pierwszej rundzie Polak udowodnił swoją wyższość nad Alexeyem Repalovem. Grzebyk wykorzystał fakt, że Białorusin znalazł się na plecach i słał kolejne ciosy z góry. Repalov nie był w stanie wyjść do drugiej rundy. 

W karcie wstępnej znalazły się dwa pojedynki MMA. Kamil Selwa na punkty okazał się lepszy od Piotra Olszynki. Efektownie zaprezentował się Łukasz Stanek, który w drugiej rundzie zmusił do poddania Adriana Błeszyńskiego.

KM