Albo tak, albo „do widzenia” zdaje się mówić Anderson Silva do włodarzy UFC. Brazylijski wojownik marzy o pojedynku, którego stawką byłoby tymczasowe mistrzostwo wagi średniej. W innym przypadku, zawodnik grozi zakończeniem kariery.
Jak mawiał Niccolo Machiavelli – „cel uświęca środki”. W drodze do realizacji własnych zamierzeń często jesteśmy gotowi posunąć się daleko. Liczy się tylko satysfakcja, spełnienie i czerpanie przyjemności z osiągniętego rezultatu.
Czy piękne chwile wrócą?
O Brazylijczyku można powiedzieć wiele. 42-letni Anderson Silva zapracował na miano legendy mieszanych sztuk walki. Przez lata był idolem tłumów. W 2006 roku zdobył pas mistrzowski UFC w wadze średniej pokonując po piekielnie mocnym ciosie kolanem Richa Franklina. W kolejnych dziesięciu starciach udanie bronił swojej zdobyczy. Przeszkodą nie do przejścia dla Silvy okazał się Chris Weidman. Na gali UFC 162, lipiec 2013, Amerykanin pokonał Brazylijczyka w drugiej rundzie. Pół roku później doszło do rewanżu. Morderczą walkę przerwał sędzia, który postanowił oszczędzić Silvę.
Zawodnik z Kraju Kawy zamierzał jeszcze pokazać, że stać go na walki na wysokim poziomie. Nie wszystko układało się po myśli Brazylijczyka. Po walce na UFC 183, styczeń 2015, okazało się, że Silva i jego rywal Nick Diaz stosowali niedozwolone środki. Brazylijczyk został zawieszony na dwanaście miesięcy. Zapewniał jednak, że jest niewinny. Wrócił do rywalizacji w… lutym 2016 roku. Przegrał z Michalem Bispingiem, a później lepszy od Silvy okazał się Daniel Cormier. W międzyczasie 42-latek borykał się z problemami zdrowotnymi, przeszedł operacją w związku z kłopotami z woreczkiem żółciowym.
Niektórzy wieścili, że to koniec wielkiej gwiazdy. Jednak Silva chciał utrzeć nosa niedowiarkom. W lutym br. pokonał Dereka Brunsona. Po raz kolejny Silva zaprezentuje się na gali UFC, która odbędzie się 3 czerwca w Rio de Janeiro. Na własnej ziemi chciałbym stoczyć bój o pas w wadze średniej. Silva przebąkuje, że myśli o zakończeniu kariery. Być może możliwość rywalizacji o pas sprawi, iż jego głowa będzie zaprzątnięta zupełnie innymi sprawami.
Po co Romero przyjedzie do Rio?
Rywalem Andersona Silvy w Rio miał być Kelvin Gastelum, jednak do starcia nie dojdzie. Powód: w organizmie 25-letniego Amerykanina wykryto metabolity marihuany. 42-letni Brazylijczyk bardzo chce zaprezentować się przed własną publicznością. Liczy, że przyjdzie mu rywalizować o pas. Przeciwnikiem byłego mistrza wagi średniej miałby być Yoel Romero. – To świetny zawodnik, numer 1 rankingu. Dlaczego Yoel Romero miałby przyjeżdżać do Brazylii na walkę o nic? – zastanawia się Silva.
Dla 42-letniego Brazylijczyka rywalizacja w Rio to ostatnia szansa, aby przypomnieć się szerszej publiczności. Były czempion wagi średniej stawia sprawę na ostrzu noża. – Jeśli nie dadzą mi walki o tymczasowy pas to skończę karierę – zaznacza Anderson Silva.
KM