11.02.2017

#Tybura musi czekać…

Marcin Tybura może mówić o prawdziwym pechu. Ostatnie dni były dla polskiego fightera pełne zawirowań, a ich finał nie jest szczęśliwy dla 31-latka. Tybura nie zaprezentuje się na gali UFC 208.

Polak miał wejść do oktagonu UFC po raz trzeci. Nie pozostaje mu nic innego jak czekać na kolejną szansę. Jedynym pocieszeniem jest to, że Tybura za niedoszłą walkę dostanie… wynagrodzenie.

Zamieszanie z rywalem

Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze, żeby 11 lutego w Centrum Barclays na Brooklynie 31-latek zmierzył się z Luisem Henrique. Komisja Sportowa stanu Nowy Jork nie dopuściła do występu Brazylijczyka. Powodem takiej decyzji była operacja oczu zawodnika, która miała miejsce… blisko rok temu. Przedstawiciele komisji są niezwykle drobiazgowi i zwrócili uwagę, że z powodu infekcji Brazylijczyk może mieć powikłania zdrowotne. Decyzja zaskoczyła niemalże wszystkich. Warto wspomnieć, że od czasu operacji Luis Henrique stoczył dwie walki.

W miejsce Brazylijczyka wskoczył Justin Willis. Wydawało się, że sytuacja jest opanowana i Marcin Tybura stoczy trzecią walkę w UFC. 29-letni Amerykanin stawia pierwsze kroki w MMA. Willis starciem z Tyburą miał zadebiutować w UFC, ale swoje plany musi odłożyć na bok. Po raz kolejny Komisja Stanowa wybiła się na pierwszy plan. Tym razem zwrócono uwagę na osłabienie organizmu, które spowodowane było szybkim zbijaniem wagi przez Willisa. Jak pech, to pech. Wypada jeszcze dodać, że Tybura miał zaprezentować się w październiku na gali UFC Fight Night 97 w Manilii. Na Polaka czekał mocny Derrick Lewis. Filipińska gala została jednak… odwołana.

Jeżeli szukać jakiegokolwiek pozytywu w całej sytuacji, to należy odnieść się do finansów. Tybura ma otrzymać wynagrodzenie za niedoszłą walkę. Polak nadal czeka na kolejny pojedynek w UFC. W debiucie przegrał z Timothnym Johnsonem, który w marcu zmierzy się z Danielem Omielańczukiem. Starcie z Viktorem Pestą zakończyło się triumfem 31-letniego fightera w drugiej odsłonie.

Plany UFC

Najlepsza organizacja MMA na świecie ma bogate tegoroczne plany. Łącznie kibice będą mogli podziwiać 41 gal, w tym trzynaście pay-per-view. Czyli narzekać na nudę nie można.

W zdecydowanej większości UFC planuje rozwijać się w domu, czyli w USA. Popularność MMA stale rośnie i tamtejszy rynek daje ogromne możliwości oraz szansę zysku. Ponadto, trzy gale odbędą się w Kanadzie, Brazylii oraz na kontynencie azjatyckim. Po dwie zaplanowano w Ameryce Łacińskiej i w Australii. Z kolei pięć wydarzeń rozłoży się na Europę, Środkowy Wschód i Afrykę.

Fot. uno-per-due.blogspot.com

KM