Roy Jones Jr. i Antonio Margarito zapisali piękne karty w historii boksu. Pierwszy zbliża się powoli do pięćdziesiątki, ale toczy kolejne boje. Z kolei Meksykanin wrócił do rywalizacji po kilkuletniej przerwie. Pojawiły się głosy, że być może Margarito zmierzy się ze swoim rodakiem – Saulem „Canelo” Alvarezem, który jest mistrzem WBA wagi lekkośredniej.
Tegoroczne występy układają się po ich myśli. Jednak warto zaznaczyć, że obaj mają zupełnie inne cele. Jones Jr. marzenia o tytułach mistrzowskich odłożył na bok, ale Margarito może mieć jeszcze nadzieję, że szansa na wielką walkę pojawi się.
Ponad dwadzieścia lat w ringu
W Polsce zakończyły się obrady okrągłego stołu i przygotowywano się do przemian ustrojowych, a Roy Jones Jr. szykował się do pierwszej zawodowej walki. W maju 1989 roku w Civic Center na Florydzie spotkał się z Ricky'm Randallem. Rywal niezbyt wymagający, zanotował zaledwie sześć zwycięstw w karierze i kilka miesięcy po pojedynku z przyszłym mistrzem świata kilku kategorii wagowych zakończył karierę. Z kolei Jones Jr. wystartował i nadal podąża bokserską ścieżką, choć do najwyższej formy mu daleko. 47-latek zdobywał tytuły w kategorii średniej, super średniej (IBF), półciężkiej (WBC, WBA i IBF) praz ciężkiej (WBA).
Kilkukrotnie mówiło się, że Jones Jr. powinien pomyśleć o zakończeniu kariery. W maju 2004 roku stracił pasy mistrzowskie na rzecz Antonio Tarvera. Następnie przegrał kolejne dwa pojedynki. Kolejny kryzys przyszedł kilka lat później. Mimo porażek z Danny'm Greenem, Bernardem Hopkinsem i Denisem Lebedevem nie odłożył rękawic. W 2015 roku wystąpił czterokrotnie i zanotował trzy zwycięstwa.
Podczas gali w Pensacola Bay Center stoczył drugą tegoroczną walkę. Rywala trudno uznać za wymagającego, gdyż Rodney Moore po raz ostatni wygrał w… 2002 roku. Dla zbliżającego się do pięćdziesiątki Jonesa Jr. nie mógł być to pojedynek z kategorii trudnych. Amerykanin udowodnił swoją przewagę oraz większą znajomość bokserskiego rzemiosła 47-latek wygrał decyzją sędziów, którzy punktowali zgodnie 100:90.
Pokonał brata mistrza
38 lat to nie jest wiek, który dyskwalifikuje boksera. Antonio Margarito ma za sobą potężny bagaż doświadczeń i stoczył wiele pamiętnych walk. Dominował w kategorii półśredniej, gdzie wywalczył tytuły mistrzowskie WBA, WBO i IBF.
Pod koniec 2011 roku poniósł porażkę z Miguelem Cotto w starciu o tytuł super czempiona WBA wagi półśredniej. Wydawało się, że dla Margarito będzie to ostatni pojedynek w karierze. Wpływ na to miała kontuzja odniesiona we wcześniejszym starciu z Manny Pacquiao. Meksykanin przeszedł rekonstrukcję kości oczodołów.
Po ponad czterech latach wrócił na ring i pokonał Jorge Paeza Jr. Na ringu w Rosario w sobotnią, 13 sierpnia, noc zmierzył się z Ramonem Alvarezem, czyli bratem Saula „Canelo” Alvareza. Walka była niezwykle zacięta i obfitowała w liczne wymiany. W ósmej rundzie Alvarez po jednym z ciosów znalazł się w tarapatach. Wytrwał do końca, ale sędziowie wskazali na Margarito. Meksykanin wygrał niejednogłośnie – 94:95, 97:92, 97:92.
fot. boxrec.com
KM