20.09.2016

#Wróci i powalczy o pas?

Czy UFC zapomniało o Rondzie Rousey? – zaczęli pytać niektórzy fani MMA. Od ostatniej walki byłej mistrzyni wagi koguciej minęło już ponad dziesięć miesięcy. Niewykluczone, że kolejny pojedynek stoczy w grudniu.

Popularna „Rowdy” zapracowała sobie na status gwiazdy UFC. Stoczyła dwanaście zwycięskich walk i opływała w glorii chwały. Przyszedł listopad 2015 roku i zaczęły się kłopoty.

Pożegnała się z pasem

Rousey była dla wielu niezwyciężona i wszechpotężna. Amerykanka imponowała skutecznością oraz perfekcyjną. Potrafiła w zaledwie kilkanaście sekund wygrać pojedynek, czym budziła postrach wśród kolejnych rywalek. Niektórzy widzieli w niej mistrzynię na lata, której nikt i nic nie powstrzyma. Dlatego porażka na UFC 193 z Holly Holm stanowiła ogromną niespodziankę. Była bokserska mistrzyni świata w wadze półśredniej w drugiej rundzie wysokim kopnięciem znokautowała rywalkę.

Era wielkiej Rondy dobiegła końca. Amerykanka miała stoczyć pojedynek rewanżowy z Holm, jednak uniemożliwiła jej to kontuzja kolana. Nic się nie zatrzymuje w miejscu. Podczas nieobecności Rousey doszło do wielu przetasowań. Holm zdążyła stracić pas, który obecnie znajduje się w rękach Amandy Nunes. Jednak Brazylijka zdobyła tytuł w walce z Mieshą Tate.

Jak na rok, to w wadze koguciej zaszło wiele zmian. Wszystko odbyło się poza Rousey, o której jakby świat zapomniał. Być może „Rowdy” niespodziewanie zaatakuje i wróci na szczyt. Czy to możliwe? Wszystko zależy od jej dyspozycji, ale nie tylko fizycznej, lecz i psychicznej. Podobno po porażce z Holm była mocno zszokowana.

Od razu pas?

To byłoby coś niesamowitego! Czekać tyle na powrót na główną arenę i od razu walczyć o utracony przez kilkoma miesiącami tytuł. Niewykluczone, że Ronda Rousey pojawi się na gali UFC 207, która odbędzie się 30 grudnia. Rywalką Amerykanki miałaby być Amanda Nunes.

28-letni Brazylijka weszła na szczyt efektownie pokonując Miesha Tate. W lipcu Brazylijka dosłownie zdewastowała rywalkę. Mocne ciosy Nunes mocno naruszyły twarz Tate, która padła na matę, by po chwili odklepać. 

Nunes ma na koncie cztery zwycięstwa z rzędu i czeka na kolejne wyzwanie. Chce stanąć do obrony tytułu, aby udowodnić swoją moc. Warto wspomnieć, że ostatnią zawodniczką, z którą przegrała Nunes była Cat Zignano. Z tą rywalką mierzyła się również Rousey. Potrzebowała zaledwie czternaście sekund, aby pokonać Zignano. To pokazuje moc byłej mistrzyni UFC, ale nie jest żadną wykładnią słabości obecnej czempionki. Teraz forma Rousey jest ogromną niewiadomą.

Czy pas w wadze koguciej będzie dalej podróżował? Żadnej mistrzyni po Rousey nie udało się ani razu obronić tytułu. Jednak z oceną szans należy poczekać. Najpierw UFC musi ogłosić, że powrót Rousey przypadnie na walkę z Nunes.

KM