24.09.2016

#Zabawa w „kotka i myszkę”

Miłośnicy boksu odliczali tygodnie do rewanżowej walki o prymat w wadze ciężkiej pomiędzy Tysonem Fury'm a Władimirem Kliczko. Licznik musiał się zatrzymać, oczekiwanie trwa nadal. Pojedynek miał odbyć się 29 października, ale został odwołany.

Stawka rywalizacji pomiędzy Anglikiem a Ukraińcem jest ogromna, jednak cała otoczka wokół niej staje się już męcząca. Fury podkreśla swoją moc, ale po raz kolejny nie będzie w stanie jej zaprezentować. Fani pięściarstwa na jedno z najważniejszych starć muszą poczekać.

Wahania nastrojów

„Już był w ogródku, już witał się z gąską” – do kogo bardziej pasuje fragment wiersza Adama Mickiewicza? Nieco bardziej do Władimira Kliczko. Ukrainiec chce udowodnić światu, że porażka, której doznał w listopadzie ubiegłego roku w Dusseldorfie była wypadkiem przy pracy. Dla 40-latka rewanżowe starcie z Fury'm ma charakter tych z kategorii „być albo nie być”. Dlaczego? Bo przez lata kategoria królewska znajdowała się pod jego dominacją. Uchodził za postać niezwyciężoną, symbol boksu. Przyszedł krnąbrny Fury, który powtarzał, że wejdzie na szczyt. Początkowo wielu pukało się w czoło, ale 28-latek utarł nosa niedowiarkom. Pokazał, że jest mocny nie tylko w „gębie”.

„Mijają dni, miesiące”, niebawem minie rok. Wszyscy czekają na starcie na szczycie wagi ciężkiej, które ostatecznie ma pokazać, kto jest największym herosem. Na szali pojawią się pasy WBA, WBO, IBO. Zapowiedzi były, ustalenia zapadły, już wszystko zmierzało w dobrą stronę, ale… No właśnie. Na ostatniej prostej pojawiały się jakieś przeszkody.

Zacznijmy od początku. Po utracie mistrzowskich pasów Kliczko zapowiedział, że chce starcia rewanżowego. Fury na to przystał, co kosztowało go utratę pasa IBF, gdyż odmówił batalii z Wiaczesławem Głazkowem. Strony zasiadły do rozmów. Ustalono, że rewanż odbędzie się 9 lipca w Manchesterze. Miesiąc przed planowanym terminem walkę odwołano. Podczas przygotowań Fury doznał urazu stawu skokowego i musiał odpoczywać blisko dwa miesiące.

„Co się odwlecze, to nie uciecze”, a więc w takim wypadku trzeba było podjąć rozmowy nad nowym terminem rewanżowego starcia o prymat w kategorii królewskiej. Gorący akord późnej jesieni – walkę zaplanowano na 29 października. Historia lubi się powtarzać. Ponownie kilka tygodni przed pojedynkiem obóz mistrza poinformował, że Fury zmaga się z kłopotami zdrowotnymi. 

Niekończąca się historia

28-letni czempion w ostatnim czasie miał przejść badania, jednak ich wyniki nie są optymistyczne. W związku z tym udział Fury'ego w październikowej walce jest niemożliwy. Jednoznacznie nie można stwierdzić, że bokser urodzony w Manchesterze gra na czas. Jednak obóz Ukraińca niecierpliwi się. Kliczko chce walki rewanżowej i czeka na nią z utęsknieniem. 

Problem tym, że wszystkie karty są w rękach Fury'ego. On decyduje, co, kiedy i jak. Z pewnością Kliczko nie da się wyprowadzić z równowagi, ale jego obóz już patrzy w stronę WBA i WBO. Przychylni byłemu mistrzowi liczą, że właściwe organy zainteresują się postępowaniem 28-latka.

Prędzej czy później ta historia znajdzie swój finał. Zasadne jest jedno, czy więcej będzie mówiło się o samej walce, czy o zamieszaniu wokół niej. Niebawem minie rok od starcia Kliczko-Fury, w którym wyłonił się nowy mistrz wagi ciężkiej. Czempion, który trzyma pasy, a bronić ich nie zamierza?

KM