Andrzej Fonfara pokonał kolejny punkt na swojej drodze do tytułu mistrza świata wagi półciężkiej. Polak wygrał jednogłośnie na punkty pojedynek z Doudou Ngumbu.
Fonfara uchodził za faworyta walki. Polak jest bokserem obytym na zawodowych ringach i toczył trudne pojedynki, dla Ngumbu starcie z naszym pięściarzem była dużym wyróżnieniem i szansą. Fonfara rozpoczął walkę spięty, co wykorzystał rywal. Ngumbu walczył statycznie i szukał swojej szansy poprzez zadawanie mocnych sierpowych. Polski pięściarz miał problemy z obroną, przez co kilkukrotnie odczuł ciosy przeciwnika. Przez pierwsze trzy rundy można było niepokoić się o postawę Fonfary, gdyż mówiąc wprost – walczył sztywno. Dopiero w piątej odsłonie Polak przeprowadził akcję, która jasno wskazała, kto jest lepszym bokserem. Fonfara trafił przeciwnika lewym sierpowym i dopadł go pod linami. Ngumbu poszedł w klincz, co było jedynym słusznym rozwiązaniem dla niego. Rywal chciał walczyć, co widać było w szóstej rundzie, kiedy z mocnego zamachu trafił w matę. Wyglądało to dość ciekawie oraz wskazywało na zaangażowanie Francuza. Fonfara w końcu przejął kontrolę nad pojedynkiem i dyktował warunki. Wykorzystał swoją przewagę zasięgu ramion. Skutecznie uderzał prostymi, co pozwalało budować mu swój kapitał punktowy w tym pojedynku.
Francuz był o tyle niewygodnym rywalem, że zaskakiwał nieprzyjemnymi sierpami. Od siódmej rundy przyjął taktykę, żeby jak najczęściej klinczować. Początek walki w jego wykonaniu był dobry i na tej podstawie liczył na sukces. W końcówce chciał zaskoczyć Polaka jednym czy drugim sierpowym i sam poprzez klinczowanie liczył na unikanie ciosów Fonfary. Nasz pięściarz był jednak aktywny. Starał się wykorzystać swoją przewagę zasięgu ramion. W samej końcówce Ngumbu dostał kilka mocnych ciosów, jednak wytrwał do ostatniego gongu. Sędziowie zdecydowanie wskazali na Fonfarę – 98-92, 97-93, 97-93.
Polak zrealizował swoje zadanie – wygrał. Walka nie była z kategorii tych, o których mówi się latami. Fonfara po prostu wykonał swoją robotę. Mimo wszystko należy zaznaczyć, że Ngumbu okazał się niewygodnym rywalem. Francuz to twardy i odporny na ciosy zawodnik. Na początku pojedynku zaskoczył Fonfarę sierpowymi, a być może to Polak wyszedł do ringu przestraszony? Być może był po prostu uważny? Mimo wszystko początek pojedynku w wykonaniu Fonfary nie wyglądał najlepiej. W odpowiednim momencie Polak przejął kontrolę nad walką, wykorzystał swoją przewagę i mógł cieszyć się ze zwycięstwa, gdyż sędziowie nie mieli wątpliwości, co do zwycięzcy.
Fonfara sprawił sobie dobry prezent na urodziny. Dwudzieste szóste zwycięstwo na zawodowym ringu. Kolejny punkt na drodze do upragnionego celu pokonany. Kto będzie kolejny? Kiedy walka o mistrzostwo świata? Fonfara dąży do swojego celu. Teraz czas na rywali z wyższej półki.
KM