Mistrzostwa za mistrzostwami

Mistrzostwa Europy w grapplingu zakończone, a teraz przyszedł czas na mistrzostwa Europy w zapasach. Gospodarzem obu imprez jest Kaspijsk.

W pobliżu Morza Kaspijskiego zlokalizowano arenę zmagań wojowników. Niebawem na pierwszym planie pojawiają się zapaśnicy, z kolei grapplerzy mogą już podsumowywać swoje występy. Z pewnością w przypadku Polaków dominować będą pozytywne oceny. Biało-czerwoni w europejskim czempionacie zdobyli 13 medali. Do pełni szczęścia zabrakło jedynie złotego krążka. Polacy wywalczyli sześć srebrnych i siedem brązowym medali.

O krok od złota w grapplingu byli: Maciej Kaluszewski (77kg), Daniel Skibiński (92kg). Z kolei na trzecim stopniu podium zameldowali się Tomasz Nowakowski (77kg), Kamil Umiński (100kg), Sandra Pniak (64kg) oraz Magdalena Zaszczudłowicz (+71kg). W grappling NoGi srebrne medale wywalczyli: Paweł Nedzki (84kg), Anna Augustyn-Mitkowska (53kg), Weronika Zygmunt (58kg) i Sandra Pniak (64kg). Na podium znaleźli się również: Piotr Bagiński (92kg), Kamil Umiński (130kg) i Magdalena Zaszczudłowicz (+71kg).

Czas na zapaśników

Od 30 kwietnia do 6 maja o medale w Kaspijsku walczyć będą zapaśnicy. Do Rosji udała się 21-osobowa reprezentacja Polski. Największe nadzieje wiązane są ze startem Magomedmurada Gadżijewa, który rok temu w Nowym Sadzie sięgnął po srebro w kategorii 70kg w stylu wolnym. Kandydatką do podium jest również Monika Michalik (63kg). Zapaśniczka Grunwaldu Poznań w Nowym Sadzie sięgnęła po złoto. W Rosji postara się obronić tytuł.

W polskiej kadrze nie brakuje doświadczonych i utytułowanych zawodników. Wśród nich są medalistki olimpijskie Agnieszka Wieszczek-Kordus (72kg) oraz Monika Michalik (68kg).

Rok temu w Nowym Sadzie biało-czerwoni wywalczyli dwa medale, co dało im dziesiątą pozycję w klasyfikacji końcowej. Najlepsi okazali się wtedy Rosjanie z 16 krążkami.

Kadra Polski na ME:

styl klasyczny

Michał Tracz (60kg, Śląsk Wrocław)

Dawid Ersetic (63kg, Unia Racibórz)

Dawid Karecińśki (67kg, Śląsk Wrocław)

Geworg Sahakjan (72kg, Cartusia Kartuzy)

Mateusz Wolny (77kg, Unia Racibórz)

Edgar Babajan (82kg, Sobieski Poznań)

Tadeusz Michalik (87kg, Sobieski Poznań)

Marcel Kasperek (97kg, GKS Katowice)

Rafał Krajewski (130kg, Legia Warszawa)

styl wolny

Krzysztof Bieńkowski (65kg, AKS Białogard)

Mogomedmurad Gadżijew (70kg, AKS Piotrków Trybunalski)

Zbigniew Baranowski (86kg, AKS Białogard)

Sebastian Jezierzański (92kg, LKS Dąb Brzeźnica)

Robert Baran (125kg, LKS Ceramik Krotoszyn)

kobiety

Anna Łukasiak (50kg, AZS AWF Warszawa)

Katarzyna Krawczyk (53kg, MKS Cement Gryf Chełm)

Roksana Zasina (55kg, ZTA Zgierz)

Jowita Wrzesień (57kg, CSiR Dąbrowa Górnicza)

Agnieszka Król (62kg, Unia Racibórz)

Monika Michalik (68kg, WKS Grunwald Poznań)

Agnieszka Wieszczek-Kordus (72kg, WKS Grunwald Poznań)

Fot. Polski Związek Zapaśniczy Facebook

KM

Sarnacki wypadł najlepiej

Siódme miejsce Macieja Sarnackiego (+100kg) to najlepszy wynik osiągnięty przez biało-czerwonych w mistrzostwach Europy w judo, które odbyły się w Tel Awiwie. Karty rozdawali Rosjanie.

Do Tel Awiwu udała się 11-osobowa reprezentacja Polski. Pierwsze dwa dni zmagań nie przyniosły medalowych występów biało-czerwonych. Wszyscy wiązali nadzieje ze startem Piotra Kuczery (90kg), który w swoim dorobku ma już medal mistrzostw Europy oraz piątym zawodnikiem poprzedniego czempionatu Maciejem Sarnackim.

Judoka Gwardii Olsztyn start w Tel Awiwie rozpoczął od pojedynku z Vito Dragiciem. W swojej karierze Słoweniec stawał na podium jedynie w zawodach na poziomie kontynentalnym. Sarnacki górował doświadczeniem i jego wygrana wydawała się sprawą oczywistą. Polak musiał być cierpliwy, ale walka zakończyła się po jego myśli. Następnie Sarnacki trafił na młodego i zdolnego Stephana Hegyia. 19-latek z Austrii rok temu został wicemistrzem świata juniorów. Austriak wygrał przez waza-ari, a Sarnacki musiał szukać szansy w repasażach. Tam Polak trafił na doświadczonego Henka Grola. Lepiej rozpoczął Sarnacki, który zdobył punkty za waza ari. Chwilę później Grol zakończył pojedynek.

Rok temu w Warszawie Piotr Kuczera wygrał jedną walkę. W Tel Awiwie brązowy medalista z Kazania z 2016 roku szybko pożegnał się z rywalizacją. Walka z Krisztianem Tothem była niezwykle zacięta, ale zwycięsko wyszedł z niej Węgier.

Debiut w mistrzostwach Europy ma za sobą Rafał Kozłowski (90kg). Polak zmierzył się z Czechem Jirim Petrem. 23-latek wygrał przez ippon.

Najlepsi Rosjanie

Bezkonkurencyjni w Tel Awiwie okazali się Rosjanie, którzy zapisali na swoim koncie osiem medali, w tym cztery złote. Na drugim miejscu w klasyfikacji końcowej znaleźli się Francuzi z pięcioma krążkami. Dalej – Belgia, Słowenia, Kosowo po jednym złotym i srebrnym medalu.

Medaliści ME:

-48kg:

1. Irina Dolgova

2. Eva Csernoviczki

3. Maryna Cherniak

3. Milica Nikolic

-52kg:

1. Natalia Kuziutina

2. Distria Krasniqi

3. Gefen Primo

3. Evelyne Tschopp

-57kg:

1. Nora Gjakova

2. Theresa Stoll

3. Anastasiia Konkina

3. Telma Monteiro

-63kg:

1. Clarisse Agbegnenou

2. Tina Trstenjak

3. Lucy Renshall

3. Martyna Trajdos

-70kg:

1. Kim Polling

2. Sally Conway

3. Gemma Howell

3. Michaela Polleres

-78kg:

1. Madeleine Malonga

2. Audrey Tcheumeo

3. Natalie Powell

3. Anna Maria Wagner

+78kg:

1. Romane Dicko

2. Larisa Ceric

3. Yelzaveta Kalanina

3. Tessie Savelkouls

-60kg:

1. Islan Yashuev

2. Yanislav Gerchev

3. Ashley McKenzie

3. Beslan Mudranov

-66kg:

1. Adrian Gomboc

2. Matteo Medves

3. Tal Flicker

3. Dzmitry Shershan

-73kg:

1. Ferdinand Karapetian

2. Hidayat Heydarov

3. Bilal Ciloglu

3. Tommy Macias

-81kg:

1. Sagi Muki

2. Sami Chouchi

3. Antonio Esposito

3. Asian Lappinagov

-90kg:

1. Mikhail Igolnikov

2. Nemanja Majdov

3. Nikoloz Sherazadishvili

3. Theodoros Tselidis

-100kg:

1. Toma Nikoforov

2. Cyrille Maret

3. Zelym Kotsoiev

3. Peter Paltchik

+100kg:

1. Lukas Krpalek

2. Tamerlan Bashaev

3. Henk Grol

3. Stephan Hegyi

KM

Drugi dzień bez medalu

Trwają mistrzostwa Europy w judo w Tel Awiwie. Drugi dzień okazał się nieudany dla Polaków. Nasi reprezentanci szybko pożegnali się z rywalizacją.

Przypomnijmy. Pierwotnie do Izraela miała się udać 12-osobowa reprezentacja Polski. W ostatniej chwili ze startu musiała zrezygnować Beata Pacut (78kg), która zmaga się z kontuzją barku. Pierwszego dnia mistrzostw Europy na tatami zaprezentowały się cztery Polki. Karolina Pieńkowska (52kg) i Anna Borowska (57kg) wygrały po jednej walce, a kolejne pojedynki nie ułożyły się po ich myśli. Z kolei Agata Perenc (52kg) i Julia Kowalczyk (57kg) szybko pożegnały się z rywalizacją.

Drugiego dnia na tatami weszła Agata Ozdoba-Błach (63kg). Brązowa medalistka zeszłorocznych mistrzostw świata w tym roku otarła się o podium w Grand Slamie w Jekaterynburgu. W czempionacie globu zaprezentowała się po raz piąty. Do tej pory na koncie miała brąz z mistrzostw w 2014 roku. I tak pozostanie. Polka trafiła na utalentowaną Holenderkę Sanne Vermeer. 20-latka ma na koncie dwa złota mistrzostw kontynentu juniorów. Vermeer odprawiła Ozdobę-Błach, ale w kolejnej walce przegrała z doświadczoną Martyną Trajdos.

Los nie oszczędził Karoliny Tałach (63kg). W pierwszej walce Polka trafiła na mistrzynię olimpijską z Rio de Janeiro, mistrzynię świata i wicemistrzynię Europy Tinę Trstenjak. Słowenka wygrała przed czasem.

Dobrze zmagania w Tel Awiwie rozpoczęła Daria Pogorzelec (70kg). Na początek 27-latka pokonała przed czasem mistrzynię Europy U23 z 2016 roku Węgierkę Szabinę Gercsak. W kolejnej walce Pogorzelec trafiła na Marię Bernabeu. 30-letnia brązowa medalistka mistrzostw świata znalazła sposób na Polkę po upływie blisko 2,5 minuty.

W piątek zaprezentował się pierwszy z naszych panów. Damian Szwarnowiecki (81kg) szybko pożegnał się z rywalizacją. Polak przed czasem przegrał z Węgrem Laszlo Csoknayai.

Dobry początek Rosjan

Mistrzostwa Europy fantastycznie rozpoczęły się dla Rosjan. W czwartek reprezentanci Sbornej zgarnęli trzy z pięciu możliwych do zdobycia złotych medali. Na najwyższym stopniu podium stawali: Irina Dolgova (48kg), Natalia Kuziutina (52kg) oraz Islan Yashuev (60kg).

Fot. IJF – zdjęcie poglądowe

KM

Walka o medale rozpoczęta

W Tel Awiwie wystartowały mistrzostwa Europy w judo. Jako pierwsze do zmagań przystąpiły panie w kategoriach 52kg i 57kg. Polki szybko pożegnały się z rywalizacją.

Rok temu emocjonowaliśmy się zmaganiami o medale mistrzostw Europy w warszawskiej hali Torwar. Biało-czerwoni zakończyli zmagania z jednym medalem. Po srebro sięgnęła reprezentacja Polski kobiet, która w finałowym boju przegrała z Francją. To właśnie zawodniczki i zawodnicy Trójkolorowych z ośmioma krążkami na koncie okazali się najlepsi w klasyfikacji medalowej.

Tym razem areną zmagań o medale mistrzostw Europy został Tel Awiw. W Izraelu pojawiło się blisko 370 judoczek i judoków, w tym 11 reprezentantów Polski.

Pierwszego dnia zmagań zaprezentowały się panie w kategoriach 52kg i 57kg. Agata Perenc została "rzucona na głęboką wodę". W pierwszej walce trafiła na Joanę Ramos z Portugalii, która rok temu sięgnęła po brąz mistrzostw Europy. 36-latka zaliczyła waza ari i awansowała do kolejnej rundy, jednak tam przegrała z Anją Stangar. Lepiej wypadła druga z naszych judoczek rywalizujących w 52kg. Karolina Pieńkowska pokonała Daryę Skrypnik, jednak w drugiej walce przegrała z czwartą zawodniczką światowego rankingu – Distrią Krasniqi.

Anna Borowska bez większych problemów uporała się z Ulviyyą Rahimli. W drugim starciu lepsza od Polki okazała się Daria Mezhetskaia, która w 2016 roku zdobyła brązowy medal mistrzostw Europy U23. Nie powiodło się Julii Kowalczyk. 20-latka nie sprostała Chorwatce Tenie Sikić.

Czas na kolejnych

Czekamy na występy kolejnych reprezentantów Polski. 27 kwietnia na tatami zaprezentuje się Agata Ozdoba-Błach (63kg), która w 2014 roku w czempionacie globu w Montpellier wywalczyła brąz. Po raz piąty w mistrzostwach Europy zaprezentują się Karolina Tałach (63kg), Daria Pogorzelec (70kg) oraz Damian Szwarnowiecki (81kg).

Z kolei 28 kwietnia  miała wystąpić Beata Pacut (78kg), która w imprezie rangi mistrzostw Europy debiutowała rok temu w Warszawie, jednak na przeszkodzie stanęła jej kontuzja. Z pewnością zawodniczka będzie ściskała kciuki za koleżanki i kolegów z kadry. W Tel Awiwie premierowy występ zaliczy Rafał Kozłowski (90kg). Dwa lata temu w Kazaniu niespodziankę sprawił Piotr Kuczera (90kg), który wywalczył brąz. Czy uda mu się powtórzyć ten wyczyn? W 2017 roku Maciej Sarnacki (+100kg) był o krok od podium mistrzostw Europy. Ostatecznie zajął piąte miejsce. Przed Sarnackim szósty występ na mistrzostwach Europy.

Z kim będą rywalizować Polacy?

63kg: Agata Ozdoba-Błach (Polska) – Sanne Vermeer (Holandia) , Karolina Tałach (Polska) – Tina Trstenjak (Słowenia)

70 kg: Daria Pogorzelec (Polska) – Szabina Gercsak (Węgry)

81 kg: Damian Szwarnowiecki (Polska) – Laszlo Csoknyai (Węgry)

90 kg: Piotr Kuczera (Polska) – Krisztian Toth (Węgry), Rafał Kozłowski (Polska) – Jiri Petr (Czechy)

+100 kg: Maciej Sarnacki (Polska) – Vito Dragic (Słowenia)

KM

Sztuki walki – co dają, którą zacząć uprawiać?

Ludzie trenują sztuki walki nie tylko po to, by uzyskać określoną umiejętność. Takie treningi to również świetny sposób na to, by pozostać w formie, a do tego zyskać ważną lekcję dla naszego charakteru. Popularność sztuk walk rośnie, a wraz z nią zwiększa się liczba miejsc, w których można uprawiać przeróżne dyscypliny sportowe – od kung fu po boks. Zobaczmy, czym różnią się od siebie sztuki i sporty walki.

Sztuki walki – coraz bardziej egzotycznie

Niegdyś można było ćwiczyć takie style jak judo, bok czy karate. Dzisiaj nie brakuje ofert treningów o najbardziej egzotycznie brzmiących nazwach. Muay thai, capoeira, wushu to jedynie kilka z przykładów. Wschodnie sztuki walki to nie tylko nauka bicia się, a w zasadzie – to bardziej nauka obrony, ale również poznanie określonego systemu filozoficznego. Aktywność fizyczna jest wówczas sposobem na zrozumienie samego siebie.

Sztuki walki – wpływ na psychikę

Sztuki walki kształtują charakter. Pomagają uczyć się tak ważnych cech jak wytrwałość, odpowiedzialność, a nawet pokora. To także świetna metoda na wyrobienie w sobie nawyku natychmiastowego podejmowania decyzji, czyli refleksu. Trening judo czy boksu pozwala wyładować wszystkie napięcia, jakie spotykają nas w pracy. Wchodząc na ring lub na matę można zapomnieć o konfliktach w rodzinie. Treningi to również świetna zabawa. Fani określonej sztuki walki często spędzają ze sobą czas również poza treningami. Prowadzi to do powstawania przyjaźni na całe lata.

Sztuki walki – jak wpływają na ciało?

Sztuki walki dają chyba jeszcze więcej korzyści naszemu ciało. To przede wszystkim świetny sposób na pozbycie się nadprogramowych kilogramów. Godzinny trening sprawia, że spalamy naprawdę wiele energii. Regularne treningi polepszają kondycję i koordynację ruchową. W trakcie ćwiczeń rozwijają się chyba wszystkie partie naszego ciała. Sztuki walki można uprawiać również w bardziej lekkiej wersji, gdy są one połączone z ćwiczenia typu fitness.

Sztuki walki i sporty walki – różnice

Zasadniczo sztuki walki należałoby odróżnić od sportów walki. Te pierwsze opierają się na spokoju, a nie na agresji czy rywalizacji. Najważniejsze w nich jest samoopanowanie. Sztuki walki pochodzą z krajów Orientu. Z kolei sporty walki mają na celu pokonanie przeciwnika, a kwestie duchowe nie mają w nich aż takiego znaczenia lub nie liczą się w ogóle. Chodzi w nich również o to, by móc wyprowadzać ataki z całą siłą, co na przykład w karate nie jest wskazane.

Sztuki walki – rodzaje

Do najpopularniejszych sztuk walki zalicza się:

  • Karate – styl walki wymyślony w celu obrony bez stosowania broni. Stosuje się w nim wiele uderzeń i kopnięć, w trakcie których adepci wydają charakterystyczne odgłosy. Jednak nadrzędnym celem karate jest pokonanie przeciwnika bez użycia przemocy. Liczy się tutaj przede wszystkim aspekt duchowy oraz siła charakteru.

  • Kung fu – chiński styl walki, popularny dzięki Bruce’owi Lee, w którym style są wzorowane na różnych zwierzętach – lamparcie, wężu, żurawiu, tygrysie i smoku. W stylu popularyzowanym w Polsce chodzi o to, by móc bronić się nawet przed większym przeciwnikiem. Dlatego trenujący poznają przede wszystkim czułe punkty przeciwników.

  • Judo – nadrzędnym celem judo jest doskonalenie samego siebie. Stawia się w niej na szybkość, zwinność oraz świadome stosowanie siły. Przeciwnicy zawsze muszą grać fair play, co uczy honorowości.

  • Taekwondo – sztuka walki wywodząca się z Korei. Z początku stosowano ją do szkolenia żołnierzy, dopiero w zeszłym wieku stała się znana jako sztuka walki. Osoby praktykujące taekwondo muszą przestrzegać pięciu zasad moralnych.

Sporty walki

Często uprawiane, a także oglądane sporty walki to:

  • Boks – walka w rękawicach bokserskich i w ringu. Podczas pojedynku zakazane jest bicie w głową, z kolana oraz z łokcia. Liczy się nie tylko silny prawy sierpowy, ale również zwinność.

  • MMA – czyli inaczej mieszane sztuki walki, w której wszelkie chwyty są dozwolone. MMA czerpie z wielu innych technik, zapewniając tym samym zróżnicowany pojedynek i duże widowisko.

Stare porachunki

Jeden z nich ponownie znajdzie się w posiadaniu pasa wagi piórkowej. 9 czerwca  na KSW 44 dojdzie do starcia Klebera Koike Erbsta z Marcinem Wrzoskiem. W karcie walk widnieją również nazwiska m.in. Borysa Mańkowskiego oraz Mariusz Pudzianowskiego.

Koike Erbst efektownie przywitał się z polskimi kibicami. Na gali KSW 30 w Poznaniu w pierwszej rundzie zmusił do poddania Anzora Azieva. Japoński zawodnik perfekcyjnie wykonał duszenie trójkątne nogami. Wiadomo było, że KSW trafiło na zawodnika o ponadprzeciętnych umiejętnościach. Włodarze federacji nie czekali długo i w kolejnym starciu Koike Erbst miał szansę zdobyć pas, ale uległ Arturowi Sowińskiemu. Później stoczył trzy pojedynki, które zakończyły się po jego myśli. Szczęśliwy dla 28-latka okazał się stadion PGE Narodowy. Koike Ebrst na KSW 39 pokonał Marcina Wrzoska i zdobył pas w wadze piórkowej. Japończyk miał go bronić w starciu z Arturem Sowińskim, ale… przesadził z wagą i odebrano mu tytuł.

Zatem pas leży i czeka. Kto po niego sięgnie? Koike Erbst i Wrzosek wiedzą jak smakuje tytuł mistrzowski. Wiadomo, że Polak tanio skóry nie sprzeda. "Polski Zombie" potrafi być bezlitosny dla rywali, o czym dotkliwie przekonał się Artur Sowiński. W ostatniej walce Wrzosek na dystansie trzech rund okazał się lepszy od Romana Szymańskiego. – Wracam po mój pasek! Bądźcie tam ze mną moje Zombiaczki! – napisał zawodnik na swoim Facebooku. Czy Polak pokona swojego jedynego pogromcę w KSW?

W Ergo Arenie nie będzie nudy

9 czerwca w hali położonej na granicy Gdańska i Sopotu czołowymi postaciami będą Karol Bedorf i Mariusz Pudzianowski. O tym starciu mówiło się od dawna. Ten pojedynek wyłoni czołowego zawodnika MMA wagi ciężkiej w Polsce, a zarazem pretendenta do tytułu KSW. Bedorf pas utracił blisko półtora roku temu na rzecz Fernando Rodriguesa Jr. Od tamtej pory Polak nie walczył. Z kolei Pudzianowski ma za sobą trzy wygrane z rzędu.

Pierwszą walkę w 2018 roku stoczy Borys Mańkowski. Były mistrz wagi półśredniej wraca po dwóch porażkach. W superfight na gali KSW 39 przegrał z Mamedem Khalidovem, a w Katowicach (KSW 41) stracił pas na rzecz Roberto Soldicia. "Diabeł Tasmański" chce się odbudować i zapolować na tytuł.

W Ergo Arenie zobaczymy również starcie Tomasz Oświecińskiego z Erko Junem. Jeden z najbardziej znanych trenerów personalnych na świecie 9 czerwca zadebiutuje w MMA.

Fot. Marcin „Polish Zombie” Wrzosek Facebook

KM

Noc zemsty w Częstochowie

Gala Polsat Boxing Night 2018: Noc Zemsty, która odbędzie się w najbliższą sobotę (21 kwietnia) dla polskiego kibica boksu zapowiada się wyjątkowo. Przede wszystkim w ringu zaprezentuje się Tomasz Adamek, dla którego fani zarywali noce. Ponownie z Yourim Kalengą spotka się Mateusz Masternak. Co jeszcze czeka nas w Częstochowie?

Ringowy weteran, bo tak bez wątpienia można nazwać Adamka, wejdzie do ringu po raz 58 i zapoluje na 53 zwycięstwo. "Góral" już nic nie musi, ale cały czas chce boksować. Zwycięstwo z Joeyem Abellem to przepustka do kolejnych starć. W przypadku porażki Adamek będzie musiał zastanowić się nad swoją przyszłością. Trzeba przypomnieć, że wielu skazywało go już na emeryturę. Po porażce z Arturem Szpilką mistrz świata w wadze półciężkiej i junior ciężkiej sam podkreślał, że czas kończyć, ale wrócił. Pokonał Przemysława Saletę, ale został znokautowany przez Erica Molinę. Charakter i wola walki sprawiają, że nadal oglądamy go w ringu. Teraz Adamek sprawdzi się w starciu z młodszym o pięć lat Abellem. Ostatnio Amerykanin potężnie wstrząsnął Krzysztofem Zimnochem i Polak w trzeciej rundzie padł na deski. Abell wygrał 34 walki, z czego aż 32 przed czasem. Trudne wyzwanie przed Adamkiem, ale ten zawsze pokazywał, że chętnie je podejmuje.

Blisko cztery lata temu Mateusz Masternak przegrał niejednogłośnie na punkty z Yourim Kalengą. Tym samym Polakowi koło nosa przeszedł tymczasowy pas WBA wagi cruiser. W Częstochowie Masternak będzie miał okazję do rewanżu. Stawką pojedynku z Kalengą będzie pas mistrza Europy WBO. Kalenga zwraca na siebie uwagę, ale niekoniecznie ze względów sportowych. W styczniu w internecie pojawiło się nagranie, na którym 30-latek pochodzący z Demorkatycznej Republiki Kongo zniszczył Biblię i Nowy Testament. A w ringu Kalenga prezentuje się w kratkę. Z ostatnich trzech walk wygrał jedną, z kolei Masternak ma passę czterech wygranych z rzędu.

O międzynarodowe mistrzostwo Polski w kategorii junior ciężkiej będą rywalizować Adam Balski i Denis Grachev. Polak wraca do zmagań po kontuzji szczęki, której doznał w wygranym pojedynku z Demetriusem Banksem. Dla Balskiego będzie to dwunasta walka w zawodowej karierze. Grachev to doświadczony bokser, który prezentował się na ringach w Stanach Zjedonocznych, RPA czy Meksyku. Ostatnio przegrał z Węgrem Imre Szello.

Niepokonana Ewa Brodnicka stanie do pierwszej obrony mistrzostwa świata WBO w wadze super piórkowej. Polka na ring wraca po blisko rocznej przerwie. Jej rywalką będzie Sarah Pucek. 31-letnia Kanadyjka wygrała cztery walki z rzędu. Występ w Częstochowie będzie jej pierwszym w Europie.

Karta walk gali w Częstochowie:

Tomasz Adamek vs Joey Abell

Mateusz Masternak vs Youri Kalenga

Adam Balski vs Denis Grachev

Damian Jonak vs Lukas Ndafoluma

Ewa Brodnicka vs Sarah Pucek

Robert Parzęczewski vs Emmanuel Danso

Łukasz Wierzbicki vs Michał Żeromiński

Michał Chudecki vs Damian Wrzesiński

Fot. Tomasz Adamek „Goral” Facebook

KM

Półroczna „przerwa” Alvareza

Pięściarz Saul Alvarez został zawieszony na pół roku. To pokłosie wykrycia w jego organizmie zakazanych substancji. Powrót Meksykanina na ring ma nastąpić… 15 września.

Przypomnijmy, 27-letni Alvarez przygotowywał się do walki z Gienadijem Gołowkinem, które miała odbyć się 5 maja. Pięściarze rywalizowali we wrześniu ubiegłego roku w Las Vegas, a sędziowie ocenili pojedynek jako remisowy. Rewanż wydawał się sprawą oczywistą. Wszystko było zaplanowane, ale ustalenia pokrzyżowały wyniki badań antydopingowych Meksykanina. Dwukrotnie dały wynik pozytywny, a w organizmie Alvareza wykryto clenbuterol. Były mistrz WBC i WBA wagi junior średniej przekonywał, że to wina zanieczyszczonego mięsa. Pięściarz został tymczasowo zawieszony i postanowił wycofać się z walki z Gołowkinem.

Nad sprawą Meksykanina pochyliła się Komisja Stanu Nevada. Popularny "Canelo" został zawieszony na pół roku, ale kara liczy się od daty pierwszego pozytywnego wyniku badania. W związku z tym zawieszenie obowiązuje od 17 lutego. Zatem 1/3 kary już za Meksykaninem, a więc jego promotorzy myślą nad kolejną walką. Prawdopodobnie jeszcze w tym roku Alvarez stoczy 53 pojedynek w karierze. Według pierwszych informacji pojedynek miałby odbyć się 15 września, rywal nieznany.

Gołowkin zaprezentuje się w maju

Wobec problemów Alvareza "na lodzie" został Giennadij Gołowkin. Jednak mistrz świata IBF, WBA i WBC wagi średniej nie będzie nudził się 5 maja. W StubHub Center w Carson zmierzy się z Vanesem Martirosyanem.

36-letniemu Gołowkinowi bardzo zależało, aby wejść do ringu 5 maja. Trwały poszukiwania rywala. Wśród potencjalnych przeciwników mistrza wymieniani byli m.in. Billy Joe Saunders oraz Sergiy Derevyanchenko. Wybór padł jednak na Martirosyana, który w trzech ostatnich walkach zanotował dwie porażki.

Co ważne w kontekście najbliższej walki Gołowkina, ten może stracić pas IBF w wadze średniej. Zdaniem organizacji Kazach powinien zmierzyć się z Derevyanchenką, który jest obowiązkowym pretendentem do tytułu. A to zapewne jest w niesmak Gołowkinowi. Kazach marzy o zdominowaniu wagi średniej. W kolekcji brakuje mu jedynie pasa WBO.

Fot. Canelo Alvarez Facebook

KM

Tybura podpisał, kolejna walka niebawem?

Marcin Tybura będzie miał szansę, aby zrehabilitować się za dwie porażki z rzędu w UFC. Wszystke znaki na niebie i ziemi mówią, że polski zawodnik wagi ciężkiej podpisał umowę na kolejną walkę dla amerykańskiej organizacji. Z kolei nowy mistrz KSW w kategorii półśredniej stoczy pojedynek dla federacji EFE Worldwide.

Czas na wygraną

Trzeba jasno powiedzieć, że Marcin Tybura prezentuje się w UFC z dobrej strony. Z pewnością zawodnik marzył o innym wyniku debiutanckiej walki w amerykańskiej organizacji. 10 kwietnia 2016 roku na gali UFC Fight Night 92 Tybura decyzją sędziów przegrał z Timothy'm Johnsonem. Jednak kolejne występy w UFC potwierdziły, że Polak nieprzypadkowo dzierżył pas mistrzowski wagi ciężkiej w organizacji M-1 Global. Dwie wygrane walki przed czasem, z Viktorem Pestą oraz Luisem Henrique Barbosą de Oliveirą, okazały się dla Tybury przepustką do starcia z legendarnym Andrejem Arlovskim.

W Singapurze Polak stawił czoła byłemu mistrzowi wagi ciężkiej UFC. Zdecydowanie zaczął Arlovski, ale Tybura nie pozostawał bierny. W pierwszej rundzie złapał kopnięcie rywala i walka toczyła się w parterze. Tam Polak pokazał się z dobrej strony. Podobnie w trzeciej rundzie sprowadzał Amerykanina na ziemię, czym punktował w oczach sędziów. Ci zaś nie mieli wątpliwości i po trzech rundach wskazali na Tyburę. Tym zwycięstwem Polak ugruntował sobie pozycję w wadze ciężkiej. A zarazem zapracował na kolejne wyzwanie. Tym razem czekał na niego mocny Fabricio Werdum. Z Brazylijczykiem Polak sobie jednak nie poradził, tak jak i w lutym z Derrickiem Lewisem.

Tybura nadal jest jednym z czołowych zawodników wagi ciężkiej UFC, w rankingu zajmuje ósme miejsce. Najważniejsze, żeby teraz wrócił na właściwe tory. Wszystko wskazuje na to, że pierwszy krok został wykonany. Polak złożył podpis pod umową. – Podpisywanie kontraktów zawsze przynosi pozytywy. Co przyniesie mi tym razem? – zastanawia się zawodnik, który informację o zawarciu umowy podał na swoim Facebooku.

Zatem czekamy, aby zobaczyć Marcina Tyburę po raz siódmy w UFC.

Mistrz KSW poznał rywala

Kilka dni temu Dricus Du Plessis zachwycił Wrocław pokonując Roberto Soldicia i sięgając po pas mistrza KSW w wadze półśredniej. Nie wiadomo, kiedy zawodnik z RPA stanie do pierwszej obrony tytułu.

Pewne jest, że Du Plessis zaprezentuje się na gali EFC Worldwide. Zawodnik ma na swoim koncie pasy mistrzowskie w wadze średniej i półśredniej tejże organizacji. Jego najbliższym rywalem będzie Brendan Lesar.

Fot. Marcin Tybura Facebook

KM

DSF Kickboxing Challenge rośnie w siłę

Federacja DSF Kickboxing Challenge rozwija się dynamicznie i oferuje widowiska na najwyższym poziomie. W tym roku organizacja wyprowadziła trzy mocne ciosy w postaci ciekawych gal, a w maju odbędzie się kolejna. Na statku z napisem DSF pojawiają się nowi zawodnicy, którzy są gwarantem wysokiego poziomu sportowego. Tak jak miało to miejsce podczas gali na warszawskim Torwarze.

Pierwsza gala DSF Kicboxing Challenge odbyła się 27 września 2014 roku w hali sportowej w Ząbkach. Tydzień później Marcin Różalski rywalizował na KSW 28 z Peterem Grahamem. Lepszy okazał się Australijczyk. Minęło 3,5 roku i popularny "Różal" ponownie spotkał się z Grahamem, ale już będąc zawodnikiem federacji DSF Kickboxing Challenge. Gdy w listopadzie 2017 roku mistrz świata w kickboxingu podpisał umowę z organizacją Sławomira Duby, wielu nie ukrywało zaskoczenia. A okazało się, że to dopiero początek ofensywny DSF. Dawid Kasperski, Kamil Jenel, Daniel Omielańczuk, Paweł Biszczak, Karol Celiński czy Piotr Strus również zasilili organizację. Tych zawodników nikomu nie trzeba przedstawiać.

Ale DSF nadal zaskakuje. Sławomir Duba niczym wykwintny rybak zarzuca sieci i łowi najlepszych. DSF zapowiadało nowe twarze i w końcu federacja przedstawiła 12 fighterów, którzy do niej dołączyli! Iwona Nieroda, Ewa Pietrzykowska, Maciej Jewtuszko, Michał Kita, Tomasz Sarara, Arkadiusz Kaszuba, Michał Ronkiewicz, Wojciech Kazieczko , Bartosz Dołbień, Adam Dubin, Patryk Kuryłek i Łukasz Bartnik. Najkrócej mówiąc – jest w czym wybierać.

Nie da się ukryć, że federacja DSF Kickboxing Challenge już dawno przestała być anonimowa. Z pewnością wpływ na rozpoznawalność miały "transfery gwiazd". Jednak poziom sportowy gal przyciągał uwagę kibiców żądnych kickboxingu na najwyższym poziomie. Federacja DSF zdaje się tworzyć produkt kompletny. Stawia na sport na najwyższym poziomie. Wśród zawodników są młodzi i obiecujący, doświadczeni o określonym poziomie umiejętności, a także wielcy mistrzowie.

Federacja podejmuje również wyzwania na poziomie organizacyjnym. Gala DSF Kickboxing Challenge 14 na warszawskim Torwarze pokazała, że kibice są spragnieni kickboxingu. Ale ten sukces nie przyszedł sam. Ogromna promocja imprezy, przygotowanie mocnej karty walk, dbałość o szczegóły i stworzenie atmosfery wielkiego sportowego święta. Jednym słowem – DSF jest już na salonach, na których stawia mocne kroki.

Szkoda jedynie, że nie udało się doprowadzić do walki roku. Pierwotnie na warszawskim Torwarze "Różal" miał rywalizować z Jeromem Le Bannerem, ale Francuz w ostatniej chwili wypadł z powodu kontuzji. Zastąpił go Graham, a więc Polak miał okazję do rewanżu. Wykorzystał ją w 100%. W drugiej rundzie Różalski mocnym kopnięciem powalił rywala na matę. Dał jasny sygnał, że jest mocniejszy i w kolejnych minutach kontrolował walkę, a sędziowie jednogłośnie przyznali mu zwycięstwo. Drugą wygraną w DSF zanotował mający za sobą występy w UFC Daniel Omielańczuk.

Nieodłącznym elementem gal DSF są mecze międzypaństwowe. Tym razem w K-1 Polacy rywalizowali z Rosją, więc emocji nie mogło zabraknąć. Po dwóch walkach było gorąco, bo Mateusz Rajewski i Paweł Biszczak przegrali. Do gry pozwolił nam wrócić Kamil Jenel, który pokonał Aleksandra Zakharova. Kolejne walki dla Polaków, Dawida Kasperskiego i Karola Celińskiego, dzięki czemu to biało-czerwoni świętował zwycięstwo. W Warszawie mistrzem wagi ciężkiej został Piotr Romankevich, który w trzeciej rundzie znokautował Dawida Zółtaszka.

Kolejna gala DSF 18 maja. Czego się spodziewać? Z pewnością gwiazd, bo tych w ekipie Sławomira Duby nie brakuje. Dzięki DSF Kickboxing Challenge kickboxing coraz częściej będzie "zaglądał pod strzechy".

Fot. DSF Kickboxing Challenge Facebook

KM

Dwie walki o pas we Wrocławiu

14 kwietnia w Hali Stulecia we Wrocławiu gala KSW 43. Do pierwszej obrony pasa mistrzowskiego wagi półśredniej stanie Roberto Soldić, który zmierzy się z Dricusem du Plessisem. O tytuł w kategorii ciężkiej będą rywalizować Michał Andryszak i Philip de Fries.

W grudniu ubiegłego roku podczas gali KSW 41 w Katowicach Dricus Du Plessis miał rywalizować z Borysem Mańkowskim o pas wagi półśredniej. Na ostatniej prostej zawodnik z RPA doznał kontuzji i musiał wycofać się z rywalizacji. Jego miejsce zajął Roberto Soldić. Chorwat nie miał zbyt wiele czasu, ale podjął wyzwanie i pokazał wysokie umiejętności. W Katowicach okazał się lepszy od Mańkowskiego. Soldić był wyższy, bił mocniej i potwornie zmęczył Polaka, którego po trzeciej rundzie poddał narożnik. We Wrocławiu 23-letni Chorwat spotka się z Du Plessisem. Między zawodnikami zawrzało już w grudniu. Soldić po triumfie ruszył w stronę 24-latka, który wcześniej miał go prowokować. Co ciekawe, zawodnicy mogli spotkać się wcześniej, kiedy reprezentant RPA walczył dla organizacji Extreme Fighting Championship. Kontrakt nie został jednak podpisany, ale los chciał, żeby Soldić i Du Plessis spotkali się. Obaj mają passę siedmiu wygranych z rzędu. We Wrocławiu któryś z nich będzie musiał obejść się smakiem, ale emocje są gwarantowane, bo zawodnicy słyną z tego, że ich walki zazwyczaj kończą się przed czasem. Warto dodać, że żaden pojedynek Du Plessisa nie kończył się decyzją sędziów.

We Wrocławiu poznamy mistrza wagi ciężkiej. O miano najlepszego będą walczyć Michał Andryszak i Philip de Freis. 31-letni Anglik jest nowym nabytkiem KSW, ma za sobą występy w UFC. Ostatnio de Fries rywalizował na gali Bellator 191, podczas której pokonał w pierwszej rundzie Jamesa Thompsona. Z kolei Michał Andryszak po powrocie do KSW prezentuje się wyśmienicie. Dwie wygrane w pierwszych rundach – to najlepsze świadectwo możliwości Polaka. W ostatnim starciu Andryszak bardzo szybko, w zaledwie 26 sekund!, uporał się z Fernando Rodriguesem Jr. Potężny prawy, a następnie seria ciosów w parterze sprawiły, że Brazylijczyk przez chwilę leżał nieruchomo na deskach. Polak podkreśla, że zmierza po pas. Czy Anglik mu zagrozi? De Fries zapewnia, że walka nie potrwa długo. Czy temperatura sięgnie zenitu?

Trzecią walkę w MMA stoczy Damian Janikowski. Czy ponownie zaprezentuje się efektownie i wygra przed czasem? Były zapaśnik zmierzy się z Yannickiem Bahatim, który ma za sobą dwie porażki z rzędu. Ostatnio wygrał w maju 2017. Jednak Bahati to doświadczony zawodnik, który był mistrzem takich organizacji jak EFC i BAMMA.

Artur Sowiński będzie walczył o zwycięstwo w starciu z 20-letni Salahdinem Parnasse. Trzy porażki z rzędu zanotował Łukasz Chlewicki. "Sasza" postara się przerwać tę fatalną serię, ale Norman Parke nie ułatwi mu zadania.

Karta walk KSW 43:

Damian Janikowski – Yannick Bahati

Michał Andryszak – Philip de Freis

Roberto Soldic – Dricus Du Plessis

Artur Sowiński – Salahdine Parnasse

Łukasz Chlewicki – Norman Parke

Michał Michalski – David Zawada

Kamil Selwa – Antun Racic

Maciej Kazieczko – Maciej Kaliciński

Fot. Facebook Michał „Longer” Andryszak

KM

Hit w Ergo Arenie

Od dawna mówiło się o potencjalnej walce Mariusza Pudzianowskiego z Karolem Bedorfem. Klamka zapadła – fighterzy spotkają się 9 czerwca w walce wieczoru gali KSW 44 w Ergo Arenie w Gdańsku.

Historia zaczęła się od wyzwania, które Pudzianowski rzucił byłemu mistrzowi wagi ciężkiej. Pierwotnie mówiło się, że do pojedynku może dojść podczas gali KSW 42 w Łodzi. Tak się jednak nie stało. Wszyscy jednak czekali, kiedy właściciele KSW ogłoszą hitowe starcie. Zapowiadano, że do spotkania Pudzianowskiego i Bedorfa dojdzie najpóźniej w połowie roku. Zatem 9 czerwca przekonamy się, który z zawodników ma większą moc i dopisze kolejną wygraną do swojego rekordu.

Dwóch potężnych wojowników, którzy postawią na szali wszystko. Zwycięzca prawdopodobnie utoruje sobie drogę do rywalizacji o pas mistrzowski w wadze ciężkiej. Z pewnością za tytułem tęskni Karol Bedorf. 34-letni szczecinianin był najdłużej panującym mistrzem wagi ciężkiej w historii KSW. Tytuł wywalczył pokonując legendę polskiego judo Pawła Nastulę. We wrześniu 2013 roku Bedorf zasiadł na tronie odprawiając rywala w drugiej rundzie. Po potężnym ciosie szczecinianina, Nastula znalazł się za linami. Bedorf trzykrotnie udanie bronił pasa mistrzowskiego i co istotne – za każdym razem wygrywał przed czasem. W końcu trafił na rywala, który znalazł na niego sposób. W Krakowie (KSW 37) Bedorf przegrał w drugiej rundzie z Fernando Rodriguesem Jr.

Mariusz Pudzianowski również może pochwalić się odprawieniem Pawła Nastuli. Jednak ma mniejsze doświadczenie w MMA niż rywal, z którym przyjdzie mu się zmierzyć 9 czerwca. Wszyscy pamiętają debiut Pudzianowskiego w KSW, kiedy to na gali numer dwanaście szybko rozprawił się z Marcinem Najmanem. Początki Pudzianowskiego w MMA to sinusoida, jednak z każdą walką były strongman nabierał ogłady i pewności siebie. Wygrana walka rewanżowa z Sean'em McCorkle'm była początkiem zwycięskiej passy. Polak triumfował w czterech kolejnych pojedynkach, jednak zatrzymali go Peter Graham i Marcin Różalski. Obecnie Pudzianowski jest w gazie po trzech wygranych walkach z rzędu.

Zanim dojdzie do gali KSW 44, najpierw emocje we Wrocławiu. 14 kwietnia w Hali Stulecia KSW 43. W akcji zobaczymy m.in. Damiana Janikowskiego, Artura Sowińskiego czy Łukasza Chlewickiego. W walce wieczoru spotkają się Roberto Soldić i Dricus Du Plessis, a stawką pojedynku będzie pas mistrzowski w kategorii półśredniej należący do Chorwata.

Fot. Mariusz Pudzianowski Facebook

KM

 

Czy Jędrzejczyk powróci na tron?

To pytanie zadają sobie kibice MMA, którzy odliczają godziny do rewanżowej walki Joanny Jędrzejczyk z Rose Namajunas. Na gali UFC 223 w Barclays Center zaprezentuje się również Karolina Kowalkiewicz.

7 kwietnia będzie prawdziwym testem dla Rose Namajunas. Tak, właśnie dla mistrzyni wagi słomkowej UFC. Przede wszystkim skupiamy się na Joannie Jędrzejczyk i sercem jesteśmy z nią. Polka ma szansę wrócić na szczyt, jednak to na Namajunas spoczywa dodatkowa presja. Mistrzyni musi udowodnić, że na tytuł zasłużyła i ma mentalność zwyciężczyni. Podczas konferencji prasowej przed walką Namajunas mówiła mało. To nic złego. W końcu chodzi o to, aby swoje atuty pokazać w oktagonie. Pokonując w listopadzie ubiegłego roku Jędrzejczyk, 25-latka weszła do pierwszej ligi kobiecego MMA.

Jak wyglądała pierwsza walka? Amerykanka odważnie ruszyła na Polkę i zdominowała ją. W pierwszej rundzie Namajunas trafiła Jędrzejczyk lewym sierpowym na szczękę, a potem nie miała litości w parterze i olsztynianka odklepała. Z pewnością Polka wyciągnęła wnioski z pierwszej porażki w karierze i nie będzie za wszelką cenę dążyła do wymian, które mogą mieć fatalne skutki. Jędrzejczyk umie gospodarować siłami i ugryźć w odpowiednim momencie.

30-letnia Polka pięć razy skutecznie broniła pasa mistrzowskiego, łącznie wygrała osiem walk w UFC. To są atuty przemawiające na korzyść Jędrzejczyk. Jednak teraz mistrzynią jest Namajunas, która potrafi w efektowny sposób zakończyć walkę. Druga odsłona rywalizacji o pas wagi słomkowej coraz bliżej. Obie zawodniczki mają swoje przemyślenia, znają się doskonale. Pytanie brzmi – która wytrzyma wojnę nerwów i wykorzysta moment zawahania rywalki?

Kolejny polski akcent

Zanim do oktagonu wejdzie Joanna Jędrzejczyk, siódmy pojedynek w UFC stoczy Karolina Kowalkiewicz. Rywalką 32-letniej Polki będzie Felice Herrig. 33-letnia Amerykanka jest w dobrej dyspozycji, o czym świadczą cztery wygrane z rzędu. W UFC Herrig poniosła tylko jedną porażkę. W kwietniu 2015 roku uległa Paige Van Zant. Z kolei Polka odrodziła się w ostatnim starciu, kiedy to pokonała Jodei Esquibel. Wcześniej zanotowała dwie porażki – z Joanną Jędrzejczyk i Claudią Gadelhą.

Walka wieczoru

Głównym daniem wieczoru gali UFC 223 będzie pojedynek o pełnoprawny tytuł mistrzowski kategorii lekkiej pomiędzy niepokonanym Khabibem Nurmagomedovem a Maxem Holloway'em.  Pierwotnie Rosjanin miał rywalizować z Tonym Fergusonem, ale ten zerwał więzadła w kolanie. Ale wartość pojedynku o pas nie spadła. Miejsce Fergusona zajął Max Holloway, który ostatnio dwukrotnie pokonał Jose Aldo. Jeśli wygra Amerykanin, będzie miał na swoim koncie dwa pasy mistrzowskie. Obecnie posiada tytuł w wadze piórkowej.

KM

Zanieczyszczone mięso a odwołana walka

Saul Alvarez na zakręcie. 5 maja miał stoczyć rewanżowy bój z Giennadijem Gołowkinem, ale w tle pojawiły się niedozwolone środki. Meksykanin postanowił zrezygnować z potyczki z Kazachem i podkreśla, że jest czysty. Winne zamieszania ma być zanieczyszczone mięso.

Jeszcze niedawno siedzieliśmy za świątecznymi stołami, które uginały się od nadmiaru jedzenia. Spróbowaliśmy to tego, to tamtego. Oczywiście – ze smakiem. Gorzej, że później pojawiły się bóle brzucha, zgaga i tym podobne. Mięta, lekki na wzdęcia były wtedy w cenie. Saul Alvarez, swego czasu bokserski mistrz WBC i WBA w wadze junior średniej, wpadł w tarapaty. Miał być jednym z aktorów majowego hitu, a stał się czarną owcą. Wszystko przez pozytywny wynik badań antydopingowych.

Luty. Badania antydopingowe nie pozostawiają złudzeń. W organizmie popularnego "Canelo" wykryto clenbuterol. Badania dwukrotnie dały wynik pozytywny. Komisja Sportowa Stanu Nevada podjęła decyzję o tymczasowym zawieszeniu boksera, a ostateczną decyzję Meksykanin ma poznać 18 kwietnia. Mówi się, że grozi mu roczna dyskwalifikacja.

W związku z powyższym pod znakiem zapytania stanęła rewanżowa walka Alvareza z Giennadijem Gołowkinem, którą zaplanowano na 5 maja w MGM Grand w Las Vegas. Pięściarze spotkali się we wrześniu ubiegłego roku, ale wtedy pojedynek sędziowie ocenili jako remisowy. Gołowkin zachował pasy mistrza świata w wadze średniej organizacji WBC, WBA, IBF i IBO, jednak wyraził chęć rewanżu. Alvarez nie ukrywał rozczarowania, bo jego zdaniem zaprezentował się lepiej od rywala. Wszyscy czekali na wielki rewanż, ale przeszedł on wszystkim… koło nosa. „Canelo” oficjalnie ogłosił, że rezygnuje ze starcia. Postanowił sam się wycofać, a nie czekać na decyzję komisji.

Teraz Alvarezowi pozostała walka o dobre imię. Meksykanin zapewnia, że jest czysty, a niedozwolone środki w jego organizmie to wina zanieczyszczonego mięsa. – Zawsze byłem i będę czystym zawodnikiem. Chcę przeprosić HBO, MHM, Tecaste, Hennessy, sponsorów, zaangażowanych w wydarzenie i kibiców za to, że w maju nie dojdzie do planowanej walki. W ringu nikogo nie zawiodłem i nie zawiodę – powiedział Saul Alvarez.

Meksykanin wierzy, że rewanżowe starcie z Gołowkinem jest możliwe. Tyle, że w innym terminie. 36-letni Kazach myślami jest jednak przy 5 maja. – Po raz dwudziesty będę bronił pasów 5 maja w Las Vegas. Skończmy ten teatr i zajmijmy się boksem – zaznacza Gołowkin.

Najprawdopodobniej Kazach zmierzy się w Las Vegas z Garym O'Sullivanem.

Fot. Canelo Alvarez Facebook

KM