Koniec przygody Silvy z UFC

45-letni Anderson Silva został zwolniony z kontraktu z UFC. Brazylijczyk przegrał trzy ostatnie pojedynki.

Przez wiele lat uznawany był za najlepszego zawodnika MMA bez podziału na kategorie wagowe. Zachwycał, odnosił kolejne zwycięstwa, dominował w UFC. Bez wątpienia Anderson Silva jest legendą mieszanych sztuk walki, ale na jego wizerunku pojawiło się kilka rys.

Brazylijczyk premierową walkę stoczył na Campo Grand w czerwcu 1997 roku. Dla wielu osób może być to odległe wspomnienie. Po stoczeniu pięciu pojedynków w Brazylii, stawił się w Japonii na gali Shooto: The Top 2. Silva pokonał wygrał z Testsuji Kato, a w kolejnym starciu otrzymał szansę zdobycia mistrzostwa w wadze średniej. Na dystansie trzech rund zaprezentował się lepiej niż Hayato Sakurai. Był sierpień 2001 roku. Potem rywalizował w organizacji Pride, zaprezentował się na galach Conquista Fight 1, Gladiartor FC: Day 2. Z kolei w 2004 roku Brazylijczyk w Londynie świętował kolejnym mistrzowski pas. Tym razem zdominował wagę średnią organizacji Cage Rage. 28 czerwca 2006 roku Silva rozpoczął swoją przygodę z UFC. W debiucie "Spider" ekspresowo uporał się z Chrisem Lebenem. Po 49 sekundach i ciosie kolanem Amerykanin nie był zdolny do dalszej rywalizacji. Cztery miesiące później Silva został mistrzem UFC. Pokonał Rich Franklina.

Anderson Silva stał się pierwszoplanową postacią organizacji. Rozpalał zbiorową wyobraźnię swoimi efektownymi nokautami. Aż 26 zwycięstw zanotował przed czasem. Brazylijczyk śrubował rekord kolejnych obron – w lipcu 2012 roku zanotował dziesiątą wygraną. Pas stracił w lipcu 2013 na rzecz Chrisa Weidmana.

Obraz wręcz idealny – wspaniały zawodnik, wielki mistrz. Tego, co osiągnął Anderson Silva nikt mu nie zabierze. Zapisał piękną kartę w historii UFC, a także całego MMA. Na wizerunku pojawiły się jednak rysy. W 2015 roku, po walce z Nickiem Diazem, w organizmie Brazylijczyka wykryto niedozwolone substancje. Podobnie u Amerykanina. Brazylijczyka zawieszono na rok i otrzymał karę finansową. Powtórka nastąpiła w 2017 roku przed galą UFC Fight Night 122. "Spider" miał zmierzyć się z Kelvinem Gastelumem, ale test przed wydarzeniem wykazał obecność syntetycznego testosteronu oraz diuretyku. Skończyło się na zawieszeniu na rok.

Anderson Silva wrócił do rywalizacji w lutym 2019 roku. Podczas gali UFC 234 przegrał z Israelem Adesanyą. W Rio de Janeiro mocne kopnięcie Jareda Cannoniera doprowadziło do kontuzji kolana brazylijskiego gwiazdora. Kolejna przegrana na koncie Silvy. Ostatni raz byłego mistrza wagi średniej mogliśmy zobaczyć w Las Vegas. 31 października br. Silva doznał trzeciej porażki z rzędu. W czwartej rundzie Uriah Hall zakończył rywalizację. W efekcie UFC postanowiło zwolnić "Spidera", choć w kontrakcie miał jeszcze jedno starcie.

Pewna epoka dobiegła końca. Silva nie przypomina już zawodnika sprzed lat. Ma 45 lat, ale niewykluczone, że jeszcze go zobaczymy w rywalizacji MMA.

Fot. Anderson "The Spider" Silva Facebook

KM

FEN 31: LOTOS Fight Night | Rutkowski VS Zieliński 2 | TRAILER

28 listopada na gali FEN 31: LOTOS Fight Night walką wieczoru będzie pojedynek rewanżowy pomiędzy Danielem Rutkowskim a Adrianem Zielińskim. Stawką tego starcia będą dwa pasy mistrzowskie dwóch organizacji MMA w kategorii piórkowej: FEN oraz Babilon. Cena PPV na FEN 31: LOTOS Fight Night to 40 złotych. Wyłącznie na platformie https://fenmma.tv wydarzenie można będzie obejrzeć w ciągu 24 godzin od momentu zakończenia gali. Dostęp PPV można także nabyć na Cyfrowym Polsacie oraz Ipla.tv.

[kod]

Polski Londyn

12 grudnia szykuje się prawdziwa bokserska uczta. W 02 Arena dojdzie do walki o cztery pasy mistrzowskie w wadze ciężkiej pomiędzy Anthonym Joshuą, a Kubratem Pulevem. W Londynie zaprezentują się również Krzysztof Głowacki i Mariusz Wach.

W ostatnich miesiącach nasze życie zmieniło się, jednak musimy odnaleźć się w realiach pandemii. Do warunków dostosować się muszą również sportowcy. Czekamy na wielkie emocje, ściskamy kciuki za naszych ulubieńców, a ich poczynania możemy śledzić jedynie za pośrednictwem telewizji bądź transmisji internetowych.

12 grudnia w Londynie nie zabraknie polskich akcentów. Obecnie na Wyspach Brytyjskich gala bokserska z udziałem Anthony’ego Joshuy, Krzysztofa Głowackiego i Mariusza Wacha zeszła na boczny plan. Emocje wywołuje czwarty sezon popularnego serialu The Crown, który opisuje losy rodziny królewskiej. Recenzje, komentarze, a przy tym ogromne zainteresowanie widzów – nie tylko na Wyspach, ale i wielu innych krajach. W tych trudnych czasach musimy dbać o swoje zdrowie, również w wymiarze psychicznym, dlatego warto odstresować się i zrelaksować. Dobry serial, ciekawa książka, ale i sportowe emocje.

Dobrze – gdy już zapoznamy się z The Crown, przyjdzie czas na Londyn w wydaniu sportowym. 12 grudnia Joshua przystąpi do pierwszej obrony tytułów po odzyskaniu ich rok temu z rąk Andy'ego Ruiza Jr. Pulew ma za sobą serię ośmiu zwycięstw i po raz drugi spróbuje sięgnąć po mistrzostwo świata. Czas pandemii jednak rządzi się swoimi prawami. Niebawem główni aktorzy grudniowej gali przejdą w tryb izolacji.

W Londynie nie zabraknie polskich akcentów. Krzysztof Głowacki będzie rywalizował o pas mistrzowski WBO w wadze junior ciężkiej. Polak zmierzy się z Lawrencem Okolie. Głowacki po raz drugi może sięgnąć po pas. Tytuł wywalczył w 2015 roku pokonując Marco Hucka, a stracił go rok później w pojedynku z Oleksandrem Usykiem. Potem wygrał pięć pojedynków i przegrał z Mairisem Briedisem w półfinale World Boxing Super Series. Łotysz dopuścił się nieczystych zagrań.

Kolejne wyzwanie w karierze Mariusza Wacha. Polski pięściarz zmierzy się z Fury'm, ale Hughie'em. Ostatnio Wach pokonał Kevina Johnsona, wcześniej przegrał z Dillianem Whyte'm. Blisko 41-letni pięściarz ma na koncie 36 zwycięstw. 26-letni Fury pokonał w tym roku Pavela Soura. W swojej karierze przegrał trzykrotnie – z Josephem Parkerem, Kubratem Pulevem i Alexandrem Powietkinem. Dla Wacha starcia z Fury'm to wyzwanie, ale i szansa na ponownie zaistnienie na "salonach" wagi ciężkiej.

12 grudnia Londyn będzie polski. Głowacki powalczy o pas mistrzowski, Wach może sporo zyskać. Dwa dni później "Wiking" będzie świętował urodziny, więc musi sprawić sobie prezent. Czekamy na euforię i polskie triumfu w O2 Arena.

Fot. Krzysztof Głowacki Facebook

KM

FEN 31: LOTOS Fight Night PPV | MAIN TRAILER

Walką wieczoru będzie pojedynek rewanżowy pomiędzy Danielem Rutkowskim a Adrianem Zielińskim. Stawką tego starcia będą dwa pasy mistrzowskie dwóch organizacji MMA w kategorii piórkowej: FEN oraz Babilon. Walką, której stawką będzie pas mistrzowski FEN w kategorii półciężkiej, jest zestawienie Adama Kowalskiego z Marcinem Wójcikiem. Dodatkowo kibice wszechstylowej walki wręcz zobaczą w Łodzi długo wyczekiwany debiut w FEN Pawła Trybały, który podejmie Łukasza Borowskiego. Ozdobą listopadowej gali będzie starcie mistrzowskie, w którym zmierzą się Sebastian Romanowski z Jonasem Magardem oraz starcie na szczycie kategorii półśredniej, w którym rękawice skrzyżują Kamil Gniadek i Piotr Poniedziałek.

[kod]

Powrót przesunięty

Trzeba poczekać na kolejny pojedynek Tysona Fury'ego. Mistrz wagi ciężkiej WBC nie zaprezentuje się gali w Londynie, która miała odbyć się 5 grudnia.

Wróćmy wspomnieniami do 22 lutego 2020 roku. Las Vegas, pojedynek Fury'ego i Deontaya Wildera. "Olbrzym z Wilmslow" zdominował Amerykanina, który był bezradny i nie potrafił wykorzystać swoich atutów. W siódmej rundzie mistrz poległ i pas zmienił właściciela. Fury ponownie w karierze zasiadł na tronie kategorii królewskiej. Warto wspomnieć, że było to drugie starcie pięściarzy. W pierwszym sędziowie orzekli remis.

Wydawało się, że naturalną koleją rzeczy będzie walka numer 3. Niektórzy zacierali ręce na to starcie, a wszystkie „znaki na niebie i ziemi” wskazywały na realizację przedsięwzięcia. Kontrakt dawał taką możliwość Wilderowi. Wszystko się jednak pokomplikowało przez pandemię koronawirusa, ale nie można zrzucać winy na sytuację. Pojedynek planowano w lipcu, potem w grudniu. Strony nie mogły się jednak porozumieć i w końcu Fury stracił cierpliwość. Brytyjczyk zwracał uwagę na opieszałość Wildera. Zdaniem Fury’ego czas na organizację rewanżu minął. Z kolei przedstawiciele Wildera stoją na innym stanowisku. Pojawiły się rozbieżności, ale życie toczy się dalej.

Mistrz miał plany, co do kolejnego występu. Mówiło się, że Fury zaprezentuje się 5 grudnia na gali w Londynie. Lista potencjalnych kandydatów była długa. Wymieniano m.in. Aleksandra Dimitrenkę, Kaska Alego, Lucasa Browne'a. Na liście znalazł się także Mariusz Wach. Potem spekulowano, że największe szanse ma Simon Kean, ale na ostatniej prostej na pierwszy plan wysunął się Agit Kabayel. W niedzielę 15 listopada Fury poinformował, że w ringu się jednak nie pojawi. – Król Cyganów powraca w 2021 roku. Tylko Ci, którzy mnie wspierają na 100%, będą ze mną w dniu chwały – napisał bokser na Twitterze.

Cała sytuacja zapewne ma związek z ostatnimi krokami Wildera. Obóz byłego mistrza WBC podjął działania związane z uruchomienie tzw. klauzuli rozwiązywania sporów. Celem Amerykanina jest trzecia walka z Fury'm. Szykuje się zatem nie tylko ringowa rywalizacja.

Fot. Tyson Fury Facebook

KM

Szybka wygrana Soldicia

W walce wieczoru gali KSW 56 Roberto Soldić pokonał Michała Materlę. Pas mistrzowski w kategorii półciężkiej nadal należy do Tomasza Narkuna.

25-letni Soldić przebojem wdarł się do KSW. W grudniu 2017 roku pokonał Borysa Mańkowskiego i sięgnął po pas w wadze półśredniej. Co prawda stracił go na rzecz Dricusa Du Plessisa, ale w rewanżu Chorwat okazał się lepszy. Potem Soldić wygrał trzy walki. Podczas KSW 56 chorwacki wojownik miał zmierzyć się z legendą organizacji Michałem Materlą. 30-latek w tym roku pokonał Alesandara Ilicia (KSW 55), a wcześniej na gali EFM 3 wygrał z Wilhelmem Ottem.

W Łodzi karty rozdawał Soldić. Materla starał się odeprzeć napór rywala, ale Chorwat ciągle parł do przodu i posyłał ciosy w stronę doświadczonego rywala. Po kolejnych uderzeniach 36-latek padł na matę. Chorwat kontynuował swoją pracę i podkręcał tempo. Soldić wyprowadzał celne kopnięcia, Materla ponownie znalazł się na deskach. Pojedynek zakończył się w pierwszej rundzie. Soldić w kolejnym występie chciałby zmierzyć się z Mamedem Khalidovem.

Efektownie zaprezentował się Tomasz Narkun, który obronił pas międzynarodowego mistrza KSW w wadze półciężkiej. Popularny "Żyrafa" zmierzył się z Ivanem Erslanem. Pierwsza runda spokojna, ale w drugiej po kombinacji Narkuna rywal wylądował na deskach. Mistrz wygrał przez duszenie zza pleców.

Udany debiut w KSW zaliczyła Justyna Haba. Na dystansie trzech rund 29-latka okazała się lepsza od Karoliny Owczarz, która poniosła pierwszą porażkę w organizacji. Pech Andrzeja Grzebyka. 29-letni zawodnik nie dotrwał do końca pierwszej rundy w starciu z Mariusem Zaromskisem. Grzebyk trafił do szpitala, podczas walki złamał nogę. Wygraną w debiucie w KSW zanotował Mateusz Legierski. Polak niejednogłośną decyzją sędziów pokonał Francisco Barrio.

Niektórzy nie zdążyli mrugnąć, a Filip Pejić zapisał na swoim koncie zwycięstwo w starciu z Sebastianem Rajewskim. Do wygranej potrzebował zaledwie 12 sekund! Sprawę załatwił potężny prawy, Rajewski nie był w stanie wstać. Efektowne zwycięstwo Roberta Ruchały, który przez balachę pokonał Michała Domina w pierwszej rundzie. Trzecią wygraną w KSW zanotował Daniel Torres. 26-latek pokonał niejednogłośną decyzją sędziów Maxa Coga.

Fot. Roberto Soldić Facebook

KM

Sobierajska mistrzynią Europy

Radość w Porecu. Katarzyna Sobierajska (70kg) wywalczyła złoty medal mistrzostw Europy juniorów.

Do Chorwacji pojechała szesnastoosobowa reprezentacja Polski. Łącznie na starcie pojawiło się ponad 350 judoczek i judoków. Rywalizacja juniorów rozpoczęła się 4 listopada, a zakończyć się 6 listopada. Drugiego dnia zmagań na najwyższym stopniu podium stanęła Katarzyna Sobierajska.

18-letnia zawodniczka AZS Uniwersytet Warszawski znakomicie rozpoczęła zmagania w Porecu. Szybko uporała się z Yelyzabetą Lytvynenko, błyskawicznie pokonała Christinę Stamouli. Potem Polce przyszło rywalizować z Francuzką Morgane Fereol. W ubiegłym roku 20-letnia Francuzka sięgnęła po brąz mistrzostw świata juniorów, ale w Porecu nie potrafiła przeciwstawić się Sobierajskiej. 18-letnia Polka wygrała przez ippon i awansowała do półfinału. Tam czekała na nią Shaked Amihai. Sobierajska wygrała czwartą walkę przed czasem i pozostała jej rywalizacja o złoto. Polka trafiła na Joanę Crisostomo z Portugalii. O triumfie Sobierajskiej zadecydowało waza-ari. Piąte zwycięstwo w turnieju i złoty medal stały się faktem.

Ogromny sukces 18-letniej Sobierajskiej, która rok temu sięgnęła w Warszawie po brązowy medal mistrzostw Europy kadetek. Teraz dołożyła kolejny krążek do swojej kolekcji, ale z najcenniejszego kruszcu. Kariera Sobierajskiej rozwija się i widać postępy. Z sukcesami występowała w kadetach, w juniorach potwierdziła swoje możliwości. Co istotne, zawodniczka jest w szerokiej kadrze na listopadowe mistrzostwa Europy seniorów w Pradze.

Podium było blisko

Blisko podium rywalizację w Porecu zakończyła Aleksandra Janeczko (52kg). Polka przed czasem pokonała Zelihę Cinci i Aelinę Mazitovą. Marsz Janeczko powstrzymała brązowa medalistka poprzedniego czempionatu Naomi van Krevel. Polce pozostała rywalizacja o brązowy medal. Janeczko trafiła na Sofię Asvestę, która w repasażach szybko uporała się z Martą Kuraś. Zawodniczka z Cypru miała tego dnia sposób na Polki. W niecałe półtorej minuty pokonała Janeczko i sięgnęła po brąz. Polka zakończyła zmagania na piątym miejscu.

Na siódmych pozycjach mistrzostwa Europy zakończyły Marta Kuraś (52kg) i Zuzanna Łogożna (57kg).

Fot. European Judo Union

KM

Rewanż dogadany

Adam Kownacki może szykować się do rewanżowego starcia z Robertem Heleniusem. Obozy pięściarzy doszły do porozumienia w kwestiach finansowych.

Po marcowej porażce z Heleniusem, "Babyface" przepraszał wszystkich za to, że zawiódł ich oczekiwania. Jednocześnie dziękował za wsparcie. W Adama Kownackiego wierzy wielu fanów polskiego boksu. Pięściarz dostarcza ogromnych emocji, jednak w marcu musiał uznać wyższość Heleniusa. Kownacki zaczął dobrze, ale rywal przetrwał jego napór i groźnie zaatakował. Polak znalazł się na deskach, ale sędzia nie uznał tego za nokdaun. Helenius ruszył, aby dokończyć dzieła i mógł wznieść ręce w geście triumfu. Należy przypomnieć, że Polak przegrał w czwartej rundzie. Po pojedynku nie ukrywał swojego kolejnego celu. – Optymistycznie dostaniemy rewanż i naprawię swoje błędy – napisał w mediach społecznościowych.

Adam Kownacki może szykować się do kolejnego starcia z Heleniusem. Warunki zostały ustalone, o czym poinformował Keith Idec z boxingscene.com. – Adam Kownacki będzie miał szansę zrewanżować się za jedyną porażkę z Robertem Heleniusem. Data nie jest jeszcze ustalona, ale osiągnięto porozumienie w kwestii zasad kolejnego starcia – podał.

Nie da się ukryć, że w tym przypadku sprawa rewanżu wydawała się czymś naturalnym. Kownacki chce wygrać z Heleniusem i nadal znajdować się w czołówce wagi ciężkiej. „Babyface” znakomicie radził sobie w kategorii królewskiej, co sprawiło, że był wymieniany wśród kandydatów do walki o pas. Można powiedzieć, że na ostatniej prostej zaliczył wpadkę bądź najzwyczajniej w świecie – potknął się. Takie sytuacje się zdarzają. Trzeba jednak oddać, że Helenius to mocny i doświadczony obecnie to nierealne. Prawdopodobny termin starcia Kownackiego z Heleniusem to początek przyszłego roku. Walka miałaby się odbyć w Stanach Zjednoczonych.

Dla Kownackiego będzie to 22 starcie w karierze. 31-latek wygrał 20 pojedynków, w tym 15 przed czasem. 36-letni Helenius ma za sobą 33 pojedynki, z których 30 zakończyło się jego sukcesem. Pogromcami fińskiego boksera byli: Johann Duhaupas, Dillian Whyte i Gerald Washington.

Fot. Adam Kownacki Instagram

KM

12 grudnia Głowacki powalczy o pas

12 grudnia w Londynie Krzysztof Głowacki będzie rywalizował o wakujący tytuł mistrza świata WBO wagi junior ciężkiej. Jego rywalem będzie Lawrence Okolie.

W końcu potwierdziło się to, o czym mówiło się od dłuższego czasu. Rozmowy dotyczące pojedynku Głowackiego z Okolie trwały kilka miesięcy. Rzecz jasna, że w związku z pandemią koronawirusa trudno było uznać cokolwiek za pewnik. Pierwotnie mówiło się o 23 maja. Z powodu koronawirusa do pojedynku nie doszło. Później mówiło się, że starcie może odbyć się latem. w końcu pojawił się termin grudniowy – 5 bądź 12 grudnia. Obozy Głowackiego i Okolie doszły do porozumienia, ustalono warunki finansowe, podpisano kontrakty. Starcie odbędzie się 12 grudnia.

Stawką walki Polaka z Brytyjczykiem będzie wakujący pas WBO. Do jesieni 2019 roku tytuł należał do Mairisa Briedisa. Łotysz stracił pas, ponieważ nie chciał przystąpić do rewanżowego starcia z Głowackim. Było to pokłosie gali w Rydze, gdzie Briedis pokonał Głowackiego, ale trafił go łokciem i uderzył po gongu. Łotysz miał spotkać się ponownie z Polakiem, jednak chciał stoczyć bój w finale World Boxing Super Series z Yunierem Dorticosem. W związku z tym musiał oddać pas WBO.

Głowacki i Okolice są najwyżej notowani w rankingu organizacji, więc to oni zawalczą o mistrzostwo świata. Dla Polaka będzie to kolejna szansa na sięgnięcie po pas, Okolie otrzymał pierwszą taką okazję. 34-letni „Główka” ostatni raz rywalizował w czerwcu 2019 roku, kiedy to przegrał ze wspomnianym Briedisem. Wcześniej zanotował pięć zwycięstw z rzędu. 27-letni Okolie jeszcze nigdy nie przegrał. Ma na swoim koncie 14 zwycięstw, w tym 11 przed czasem.

Na nowego mistrza świata czeka Dilan Prasović. 25-letni Czarnogórzec jest pretendentem do pasa WBO. Nowy czempion będzie musiał się z nim spotkać w ciągu 120 dni.

Podczas grudniowej gali dojdzie do pojedynku mistrzowskiego w wadze ciężkiej pomiędzy Anthonym Joshuą, a Kubratem Pulewem.

Fot. Krzysztof Głowacki Facebook

KM