Adamek musi uważać

Tomasz Adamek wejdzie do ringu po raz pięćdziesiąty piąty. Doświadczenia i sukcesów nikt mu nie odmówi, jednak popularny „Góral” jest już coraz bliżej bokserskiej emerytury. Czy pośle go na nią Eric Molina?

Panowie spotkają się w Krakowie, gdzie niespełna półtora roku temu swoją wyższość nad Adamkiem udowodnił Artur Szpilka. Z kolei Eric Molina w Polsce będzie walczył po raz pierwszy. Dodatkowo Amerykanin stoczy premierowy występ poza Stanami Zjednoczonymi.

Twarda pięść

Eric Molina nie należy do kategorii ogórków. Walka wieczoru podczas gali Polsat Boxing Night może być pełna fajerwerków. Co prawda Molina nie wszedł na szczyt wagi ciężkiej, ale w starciu z tytanami kategorii królewskiej pokazał, że nie jest chłopcem do bicia i w ringu trzeba na niego uważać. 

W lutym 2012 roku Amerykanin spotkał się z Chrisem Arreolą, z którym rywalizował też Adamek. Polak wygrał na punkty, jednak Molinie ta sztuka się nie udała. Choć można powiedzieć, że „miał rywala na widelcu”. Arreola po potężnym prawym boksera z Teksasu był zamroczony. Wytrwał jednak do końca i znalazł sposób na Molinę. Tak samo jak i Deontay Wilder. Mistrz świata wagi ciężkiej WBC w rywalizacji z Moliną był w opałach. Molina wstrząsnął Wilderem, jednak ten przetrwał trudne chwile i zwyciężył przez nokaut. Najbliższy rywal Adamka jest mocny, ale nie zawsze potrafi dokończyć swoje dzieło. Molina na zawodowym ringu odniósł osiemnaście zwycięstw przed czasem, a łącznie wygrał dwadzieścia cztery walki. Trzy razy przegrał.

Adamek to żywa legenda polskiego boksu. Pięściarz z ogromnym doświadczeniem i tytułami mistrzowskimi w dwóch kategoriach wagowych. Walczył o trzeci pas, jednak poległ w starciu z Witalijem Kliczko. Próbował raz jeszcze zawojować wagę ciężką, jednak to już nie było to samo. Przegrał z Głazkovem i Szpilką. Wydawało się, że jego dni na ringu są policzone, jednak wrócił i spotkał się z Przemysławem Saletą. Walkę określano jako rywalizację emerytów, ale starcie z Moliną to już zupełnie inna bajka. Stawkę pojedynku będzie pas IBF Inter-Continental.

Syrowatka liczy na rewanż

W Krakowie dojdzie do ciekawego starcia w wadze półśredniej. Na dystansie dziesięciu rund zmierzą się Rafał Jackiewicz i Michał Syrowatka. Dla tego drugiego będzie to okazja do rewanżu za porażkę z grudnia ubiegłego roku. Doświadczony Jackiewicz już w czwartej rundzie zastopował młodszego rywala.

Po porażce w pojedynku o mistrzostwo Europy z Tony'm Bellewem chce się odbudować Mateusz Masternak. Popularny „Master” wejdzie do ringu z Ericem Fieldsem, który ostatni raz walczył prawie dwa lata temu. Interesująco zapowiada się walka w wadze ciężkiej. Swoje możliwości sprawdzą Andrzej Wawrzyk i Marcin Rekowski. Z kolei niepokonany na zawodowym ringu Michał Cieślak zmierzy się ze znanym polskiej publiczności Francisco Palaciosem. Portorykańczyk dwukrotnie starał się odebrać Krzysztofowi Włodarczykowi mistrzostwo świata WBC w wadze junior ciężkiej. Pas mistrzyni Europy w wadze lekkiej w starciu z Anitą Torti będzie broniła Ewa Brodnicka.

KM

Mistrzostwa Polski Sumo 2016

Zapraszamy do obejrzenia relacji na żywo z Mistrzostw Polski Sumo 2016, które odbędą się 2 kwietnia 2016 roku w Warszawie.

[kod]

Mistrzostwa Polski Sumo Falenica 2016 https://fightime.pl/pl/video/mistrzostwa-polski-muay-thai-starachowice-2015-eliminacje_1/ Thai Starachowice 2015

Polish Championschip SUMO Falenica 2016

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/MP_Sumo2016.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/MP_Sumo2016.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/MP_Sumo2016.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/MP_Sumo2016.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Sarnacki na podium w Tbilisi

Start w Grand Prix w Tbilisi w judo okazał się szczęśliwy dla Macieja Sarnackiego rywalizującego w kategorii +100kg. Polski zawodnik sięgnął w stolicy Gruzji po brązowy medal. To jedyne miejsce na podium biało-czerwonych w turnieju w Tbilisi. Blisko medalu była Katarzyna Kłys, która w kategorii 70kg zajęła piątą lokatę.

29-letni Sarnacki w tym roku startował po raz drugi. W lutym zaprezentował się podczas Grand Prix w Dusseldorfie, jednak tamtego turnieju do udanych nie zaliczy. Polak wygrał jedną walkę, kolejną zaś przegrał i odpadł z rywalizacji w 1/16 finału. W Tbilisi było zdecydowanie lepiej.

Holendrzy nie do przejścia

Dla Sarnackiego wywalczenie miejsca na podium to sygnał, że jest na dobrej drodze przed kwietniowymi mistrzostwami Europy w Kazaniu. Na początku roku Polak przebywał na zgrupowaniu w Japonii, gdzie przygotowywał się do tegorocznych startów. Najważniejszą imprezą pozostają Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro.

Start w Dusseldorfie należy zaliczyć do tych z kategorii „pierwsze śliwki robaczywki”. W Tbilisi Sarnacki pokazał, że wszystko jest na dobrej drodze. Na początek do polskiego zawodnika uśmiechnęło się szczęście, gdyż w pierwszej rundzie dostał wolny los. Występ w Tbilisi Polak rozpoczął od rywalizacji z zawodnikiem gospodarzy Onisem Bughadze. Gruzin nie sprawił naszemu reprezentantowi większych problemów i Sarnacki wygrał przez ippon. W kolejnym starciu los skojarzył 29-latka z mocnym Royem Meyerem. Holender to zawodnik z pierwszej dziesiątki olimpijskiego rankingu. Meyer pokonał Sarnackiego przez ippon, a cały turniej zakończył na najwyższym stopniu podium. W repasażach Ołeksandr Hordijenka robił wszystko, co mógł, aby zwyciężyć w starciu z judoką Gwardii Olsztyn. Ukrainiec zaliczył waza-ari, jednak Sarnacki znalazł sposób na poskromienie rywala. Skuteczny ippon i Polak czekał na walkę o brązowy medal, jednak ta nie odbyła się. Andriej Wołkow nie był w stanie rywalizować, co sprawiło, że Polak znalazł się na trzecim stopniu podium.

Po zwycięstwach w Pucharach Europy w Warszawie i Sarajewie Katarzyna Kłys miała zakusy, aby po raz kolejny stanąć na podium. Tym razem się nie udało. Na drodze Polki stanęła mistrzyni Europy i liderka światowego rankingu Kim Polling. Kłys z Holenderką spotkała się w półfinale. Żadnej z zawodniczek nie udało się przeprowadzić skutecznej akcji. O triumfie Polling zadecydowała jedna kara shido, którą otrzymała Kłys. W walce o brąz Polka przez ippon uległa Elisavet Teltsidou. Podczas turnieju w Tbilisi brązowa medalistka mistrzostw świata z Czelabińska z 2014 roku pokonała Iljanę Marzok z Niemiec oraz Szabinę Gercsak z Węgier.

Punkty zdobyte

Konto punktowe nieco podreperowała Karolina Pieńkowska, która w kategorii 52kg zajęła siódmą lokatę. Polka wygrała dwie walki, jednak w ćwierćfinale mimo ambitnej postawy przegrała z Odette Giuffridą. Włoszka triumfowała w zawodach Grand Prix. Młodzieżowej mistrzyni Europy pozostała rywalizacja w repasażach, jednak tam uległa karami shido Koreance Kim Mi-ri.

Po raz ostatni siódmą lokatę w zawodach rangi Grand Prix Paweł Zagrodnik (66kg) zajął w październiku 2014 roku w Astanie. Po siedemnastu miesiącach powtórzył ten wynik w Tbilisi. 28-latek wygrał dwie walki, jednak powstrzymał go Tal Flicker. Marzenia o dalszych zmaganiach prysły po rywalizacji z Sinanem Sandalem.

Jak prezentowali się pozostali? Patryk Ciechomski (90kg) odpadł w drugiej rundzie, tak jak Damian Szwarnowiecki (73kg) i Łukasz Błach (81kg). Z kolei Agata Perenc (52kg) już w pierwszej walce z Laurą Gomez otrzymała czerwoną kartkę. Tylko raz na tatami pojawiły się Arleta Podolak (57kg) i Karolina Tałach (63kg). 

KM

Polacy przystępują do ataku

Wiosną nie będziemy mogli narzekać na nudę. W UFC zobaczymy kilka interesujących pojedynków z udziałem Polaków. Kolejną walkę w Bellatorze stoczy Marcin Held.

Czy spełni się ich amerykański sen? Joanna Jędrzejczyk przetarła szlaki i pokazała, że ciężka praca, ambicja i twardy charakter są podstawą do wejścia na szczyt. Mamy polską mistrzynię wagi piórkowej w najlepszej organizacji mieszanych sztuk walki na świecie. Niebawem kolejny krok w UFC zrobi Karolina Kowalkiewicz, którą czeka druga walka. Czy zawodniczka z Łodzi przybliży się do rywalizacji o pas? Pojedynek dwóch Polek w UFC – brzmi niezwykle ciekawie i elektryzująco. Sprawdźmy, kiedy czekają nas największe emocje związane z występami biało-czerwonych.

Cel: wyrównać rachunki

Zacznijmy od Belltora, gdzie z powodzeniem występuje Marcin Held. 24-latek z Tych uchodzi za ogromny talent MMA i wielu wróży mu świetlaną przyszłość. W listopadzie ubiegłego roku Polak dostał szansę rywalizacji o mistrzowski pas w kategorii lekkiej. Held zmierzył się z Willem Brooksem, jednak decydujące okazało się doświadczenie czempiona. Polak bardzo chciał, ale na dystansie pięciu rund lepszy okazał się rywal.

Held czeka na pierwszy tegoroczny pojedynek. 20 maja na gali Bellator 155 w Boise polski fighter spotka się z Dave'm Jansenem. Dla Helda będzie to szansa na wyrównanie rachunków z 36-letnim Amerykaninem, z którym rywalizował w 2013 roku. Zawodnicy spotkali się w turnieju wagi lekkiej, Polak przegrał decyzją sędziów. Z kolei Jansen zakończył rywalizację jako triumfator imprezy. Rok później to Held okazał się najlepszy w zmaganiach turniejowych.

Od rywalizacji z Jansenem Polak stoczył siedem walk i przegrał tylko jedną, z Willem Brooksem. 24-latek przyzwyczaił, że stara się kończyć pojedynki w efektowny sposób. Z kolei Jansen od rywalizacji z Heldem stoczył zaledwie dwie walki. Pokonał Ricka Hawna i przegrał z Brooksem. Held ma znakomitą okazję, aby wziąć rewanż na amerykańskim zawodniku. Polak jest jeszcze młody i zbiera doświadczenie, choć poziom umiejętności pozwolił mu już na rywalizację o pas. Przegrał, choć na pewno nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Ostatnia szansa Błachowicza

Czarne chmury nad głową Jana Błachowicza. Popularny „John” przegrał dwie walki z rzędu w UFC i znalazł się w trudnym położeniu. Kolejna porażka może przyczynić się do zakończenia przygody Polaka z amerykańską organizacją. 10 kwietnia podczas UFC Fight Night 86 w Zagrzebiu Błachowicz spotka się z Igorem Pokrajacem. 37-latek wraca do amerykańskiej organizacji po ponad rocznej przerwie. Pokrajac wygrał trzy pojedynki z rzędu.

Również w Zagrzebiu zaprezentuje się Marcin Tybura, dla którego będzie to debiut w UFC. 30-latek na swoją pozycję pracował w rosyjskiej organizacji M-1, gdzie wywalczył tytuł mistrzowski wagi ciężkiej. Porzucił go jednak na rzecz występów w UFC. Jego rywalem będzie Timothy Johnson. Amerykanin stoczył dwa pojedynki w UFC, wygrał z Shamilem Abdurakhimovem i przegrał z Jared Rosholt.

Karolina Kowalkiewicz czeka na drugi występ w UFC. W debiucie Polka pokonała po trzyrundowej walce Rondę Markos. 8 maja podczas gali UFC Fight Night 87 w Rotterdamie zmierzy się z Heather Clark. 35-letnia Amerykanka ostatni raz walczyła w grudniu 2014 roku. 

Joanna Jędrzejczyk w kolejnej obronie mistrzowskiego pasa zaprezentuje się 8 lipca w Las Vegas. Po raz drugi Polka zmierzy się z Claudią Galelhą, z którą stoczyła zacięty bój na gali UFC on Fox 13 w grudniu 2014 roku. Jędrzejczyk wygrała wtedy na punkty.

KM

Kilka słów o MMA

MMA to dyscyplina sportowa, w której zawodnicy walczą wręcz. Mieszane Sztuki Walki zapewniają widzom widowisko sportowe. Pomimo małej ilości ograniczeń ryzyko śmierci i trwałej kontuzji ciała w trakcie walki jest minimalne.

W obliczu dylematu

Jeżeli zastanawiasz się, na którą propozycje przystać – obejrzeć mecz a może zdecydować się na wieczór z najlepszymi gwiazdami MMA, nie musisz z niczego rezygnować. Wystarczy, że zajrzysz do internetu, gdzie na bieżąco możesz śledzić mecze online. Dzięki tej funkcji nie 
tracisz najlepszych chwytów, kopnięć ani dźwigni podczas każdej rundy MMA i masz aktualne wyniki meczu piłkarskiego bez przerw na reklamę. Funkcja dostępna jest w wersji mobilnej, dzięki czemu możesz z niej korzystać niemalże wszędzie.

Rodowód walk MMA

Skrót nazwy MMA pochodzi od angielskiego „Mixed martial arts”. W mieszanych sztukach walki – tak jak w każdej dyscyplinie sportowej, obowiązują pewne ograniczenia i ściśle określone reguły współzawodnictwa. Pierwszym sportem walki, który został udokumentowany i przypomina współczesne walki MMA, był pankracjon. Stosowano w nim różne techniki pięściarstwa i zapasów. Rodowód MMA wywodzony jest z brazylijskich turniejów vale tudo oraz japońskich zawodów.

Reguły współzawodnictwa podczas zawodów MMA

Walka odbywa się w ringu bokserskim lub w otoczonej siatką klatce. Zawodnicy w trakcie walki muszą mieć na sobie ochraniacze na zęby i rękawice. Pojedynek trwa zwykle 3 rundy po 5 minut. W przypadku ewentualnego remisu zawodnikom doliczane jest kolejne 5 minut na rundę dogrywkową. Zawodnicy mogą siłować się w stójce (na stojąco) lub na parterze (leżąc na macie). Dozwolone techniki obezwładniania rywala to: dźwignie (ułożenie stawu przeciwnika w taki sposób, aby próba uwolnienia wywoływała ból), kopnięcia, duszenia, ciosy pięściami i rzuty. Chwyty zakazane to m.in. gryzienie, uderzanie głową, atakowanie genitaliów oraz zahaczanie (wkładanie palców np. w oczy). O wygranej decyduje nokaut, 
poddanie się zawodnika okazywane odklepaniem w matę lub decyzja sędziów.

MMA w Polsce

Największe gale zawodowe i turnieje amatorskie organizowane są pod szyldem KSW (Konfrontacja Sztuk Walki). Do najsławniejszych zawodników Polskiego MMA należą m.in. Mamed Khalidov, Michał Materla, Borys Mańkowski, Paweł Nastula, Mariusz Pudzianowski i Przemysław Saleta. Walki MMA odbywają się także pomiędzy kobietami. Polskie zawodniczki mieszanych sztuk walki to m.in. Joanna Jędrzejczyk i Karolina Kowalkiewicz.

Kiedy walka Fury-Kliczko?

Pytanie nadal pozostaje otwarte. Pojawiły się kolejne doniesienia na temat ewentualnego terminu pojedynku pomiędzy Tysonem Fury'm, a Władimirem Kliczko.

Prawdopodobnie będzie to jedno z najbardziej emocjonujących starć na bokserskich ringach w tym roku. Kibice już zacierają ręce, bukmacherzy ustalają stawki, a strony cały czas negocjują. Kiedy dojdzie do rewanżowego pojedynku o prymat w kategorii królewskiej? Być może w lipcu.

Wiadomo, że nic nie wiadomo

W listopadzie ubiegłego roku byliśmy świadkami sensacji. Panujący w wadze ciężkiej porządek został zburzony przez krnąbrnego Tysona Fury'ego. W Dusseldorfie Brytyjczyk zepchnął z piedestału Władimira Kliczko. Młody wilk pragnący tytułów zrealizował swój cel. Sędziowie po upływie dwunastu rund nie mieli wątpliwości i jednogłośnie wskazali na Fury'ego.

Szok, niedowierzanie mieszały się z zastanowieniem. Nastał nowy porządek, coś się zmieniło, więc nie wiadomo, czego się spodziewać. Władimir Kliczko poniósł pierwszą porażkę od jedenastu lat. Tyson Fury był czwartym bokserem, który okazał się lepszy od Ukraińca. Wcześniej dokonali tego Lamon Brewster, Corrie Sanders oraz Ross Puritty. Dotychczas Kliczko nie miał problemów i odprawiał kolejnych pretendentów do miana najlepszego w wadze ciężkiej. Ibragimov, Thompson, Czagajew, Chambers, Haye, Powietkin, Pulev czy Jennings próbowali znaleźć sposób na „Doktora Żelazną Pięść”, ale bezskutecznie. Wielu chciało, ale najczęściej kończyło się na szumnych zapowiedziach. W ringu Kliczko wykorzystywał swoje doświadczenie, opanowanie oraz słabość rywali, którzy często przyjmowali ultradefensywną taktykę.

Fury powszechnie znany jest z ciętego języka i gotowości do tworzenia peanów na własną cześć. Wielu przewidywało, że Kliczko da mu nauczkę, jednak to Brytyjczyk zakończył panowanie Ukraińca. Na tym nie koniec. Zapowiada się saga pełna emocji. Kliczko wykorzystał zapis w kontrakcie i zażądał rewanżu. Fury przyznał, że jest gotowy po raz kolejny wejść do ringu z Ukraińcem.

Nadal nie wiadomo, kiedy dojdzie do rewanżowej walki. Na początku roku pojawiły się doniesienia, że pojedynek odbędzie się 7 maja na stadionie Allianz Arena. Na taką propozycję gotów był przystać Tyson Fury. Upływały kolejne dni, jednak konkretów brakowało. Wydawało się, że pojedynek odbędzie się w maju bądź czerwcu na niemieckiej ziemi. Jednak ostatnie głosy dobiegające z obozu mistrza świata wskazują, że miejscem rewanżowego starcia o prymat w wadze ciężkiej może być stadion Wembley. Prawdopodobnie pojedynek odbyłby się 9 maja. Zgodnie z informacjami z obozu mistrza na konkrety trzeba poczekać jeszcze dwa-trzy tygodnie.

Jeden pas mniej

Fury pokonując Kliczko zdobył tytuły mistrzowskie WBA, WBO, IBO i IBF. Prawdopodobnie stawką rewanżowego starcia będą już tylko trzy pasy. Dlaczego? Jeden tytuł Fury zdążył już stracić, choć od pojedynku z Kliczko nie pojawił się w ringu.

Jak to możliwe? Decydując się na rewanżową rywalizację z Kliczko Brytyjczyk pozbawił się pasa IBF. Teoretycznie 27-latek powinien spotkać się z Wiaczesławem Głazkowem, który był pretendentem do tytułu. Fury wybrał inną drogę. Kosztowało go to utratę jednego pasa, w rewanżu z Kliczko ryzykuje stratą trzech kolejnych. Ale kto nie ryzykuje, ten… Czy tak właśnie będzie?

KM

Na drodze do Kazania przystanek Gruzja

Już w powietrzu czuć zbliżające się mistrzostwa Europy w judo, które za niespełna miesiąc odbędą się w Kazaniu. Jednym ze sprawdzianów dla Polaków będzie turniej Grand Prix w Tbilisi. Zmagania w stolicy Gruzji odbędą się w najbliższy weekend – 25-27 marca.

Ostatnie tygodnie przynoszą dobre wieści dla naszego judo. Podczas Pucharu Europy w Warszawie triumfowały Arleta Podolak, Katarzyna Kłys i Beata Pacut. Dwa złote medale przywiozły również biało-czerwone z Sarajewa. W Pucharze Europy triumfowały Anna Borowska oraz Katarzyna Kłys. Kolejną dobrą informacją jest powrót na tatami Darii Pogorzelec.

Pięć na pięć

Grand Prix w Tbilisi zapowiada się niezwykle emocjonująco. Dla naszych zawodników będzie to znakomita okazja do sprawdzenia formy przed kwietniowymi mistrzostwami Europy. Wiemy, że Katarzyna Kłys jest w dobrej dyspozycji, ale jej triumfy przypadały na zawody Pucharu Europy. Grand Prix to już wyższa półka. Rywalizacja w zawodach tej rangi skupia czołowych judoków, tu każdy nastawiony jest na triumf. Podczas ubiegłorocznych zmagań w Gruzji z naszej kadry najlepiej wypadła Agata Ozdoba, która w kategorii 63kg zajęła piątą pozycję.

Nasze zawodniczki dobrze rozpoczęły tegoroczne zmagania. Ważne, aby przed mistrzostwami Europy podtrzymały formę i w Kazaniu powalczyły o medale. Równie istotne są również zdobycze punktowe, które mogą pozwolić na awans w światowym i przede wszystkim olimpijskim rankingu. Katarzyna Kłys śpi spokojnie, bo w jednym i drugim przypadku jest na dwunastej pozycji. Dwa triumfy w tegorocznych Pucharach Europy dały jej dwieście punktów. Dobre występy notuje również Arleta Podolak. Startująca w kategorii 57kg zawodniczka zajęła trzecią pozycję w Tunisie, w Grand Slam w Paryżu była piąta, a w Warszawie triumfowała. 22-letnia judoczka zajmuje 25. pozycję w rankingu olimpijskim. W Paryżu siódme miejsce zajęła Agata Perenc startująca w kategorii 52kg, z kolei Karolina Tałach w 63kg podczas Pucharu Europy w Rzymie wywalczyła srebro. Polki zajmują punktowane miejsca i dają kibicom powody do zadowolenia.

Nieco gorzej jest z naszymi zawodnikami. Maciej Sarnacki (+100kg) w tym roku zaprezentował się tylko w Dusseldorfie, jednak dotarł tylko do trzeciej rundy. Damian Szwarnowiecki w kategorii 73kg startował już pięć razy, jednak tylko w Pradze udało mu się stanąć na podium, gdzie zajął drugą lokatę. Najrówniej prezentuje się Patryk Ciechomski w 90kg. W Pucharze Europy w Oberwart był trzeci, wynik ten powtórzył w Pradze. Z kolei w Casablance uplasował się na piątym miejscu.

Kadra Polski na GP Gruzji: Agata Perenc i Karolina Pieńkowska (-52kg), Arleta Podolak (-57kg), Karolina Tałach (-63kg) i Katarzyna Kłys (-70kg) oraz Paweł Zagrodnik (-66kg), Damian Szwarnowiecki (-73kg), Łukasz Błach (-81kg), Patryk Ciechomski (-90kg) i Maciej Sarnacki (+100kg).

Bez Pogorzelec

Daria Pogorzelec wróciła do rywalizacji po pięciomiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją kolana. 25-letnia zawodniczka w miniony weekend wystartowała w Pucharze Polski w Luboniu. Pogorzelec wygrała rywalizację, jednak do Tbilisi nie pojedzie. Dlaczego? Judoczka z Gdańska ma spokojnie przygotowywać się do mistrzostw Europy. 

Pogorzelec wystąpi dopiero w Kazaniu. Tak samo jak Agata Ozdoba (63kg) oraz Katarzyna Furmanek (+78kg). Obie wracają po urazach i stopniowo będą wracały do pełnej dyspozycji.

KM

Drugi triumf Kłys

Katarzyna Kłys wrzuciła drugi bieg. Judoczka Polonii Rybnik wygrała turniej Pucharu Europy w Sarajewie w kategorii 70kg. Wcześniej okazała się najlepsza podczas zmagań w Warszawie.

Kłys to obecnie najwyżej sklasyfikowana polska judoczka, z którą wiążemy duże nadzieje względem jej startu na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Warto wspomnieć, że 29-latka regularnie staje na podium podczas międzynarodowych startów. W 2014 roku Kłys po jedenastu latach wywalczyła medal mistrzostw świata. Podczas czempionatu w Czelabińsku sięgnęła po brąz.

Patent na Turczynki

Zawodniczka Polonii Rybnik w tym roku zaliczyła trzy starty. Ostatnie tygodnie pokazują, że jej forma zwyżkuje. Na początku Kłys zaliczyła falstart w Grand Prix w Dusseldorfie, gdzie stoczyła zaledwie jedną walkę. Lepsza od Polki okazała się Laura Vargas Koch. Warto przypomnieć, że Niemka pokonała Kłys w Grand Prix w Jeju, gdzie nasza zawodniczka zaliczyła ostatni ubiegłoroczny występ. 

W Warszawie Polka szła jak burza i wygrała cztery walki, dzięki czemu triumfowała w zawodach Pucharu Świata. Historia lubi się powtarzać. Cztery pojedynki w Sarajewie i miejsce na najwyższym stopniu podium. Dwunasta zawodniczka światowego rankingu w Bośni i Hercegowinie wygrać musiała. Dlaczego? Wszystkie rywalki, z którymi walczyła są w światowym zestawieniu daleko za jej plecami. Kłys przed czasem uporała się z 25-letnią Sukran Bakacak. Turczynka jest dopiero na 62. pozycji w światowym rankingu. 22-letnia Ivana Jandrić z Serbii dopiero zdobywa pierwsze szlify w seniorskim judo. Na swoim koncie zapisała siódmą lokatę w Pucharze Europy w Belgradzie w 2015 roku. Występ w Sarajewie był jej pierwszym tegorocznym startem. Kłys nie miała problemów z młodą rywalką i awansowała do półfinału. Dopiero w decydującym o awansie do finału pojedynku Polka musiała wykazać się cierpliwością i wytrwałością. Maya Thoyer nie miała zamiaru tanio sprzedać skóry. Francuzka wytrwała do końca, jednak przegrała karami shido.

Finał to starcie z młodziutką Merivan Tankos. Dla 20-letniej Turczynki to początki przygody z seniorskimi startami. Jednak w Sarajewie pokazała się z dobrej strony. Awans do finału to duży sukces dla Tankos, która w rywalizacji z Kłys nie miała większych szans. Polka wygrała przez yuko.

Dobry prognostyk

Wygrana w kolejnych zawodach to na pewno dobry znak. Katarzyna Kłys zajmuje dwunaste miejsce w światowym rankingu. W poprzednim sezonie trzy razy zajmowała miejsce na podium w międzynarodowych startach, jednak nie udało się wygrać. Ten rok zaczyna znakomicie, ale warto pamiętać, że są to zwycięstwa w Pucharach Europy, gdzie często nie starują najlepsi zawodnicy.

Kłys pozostaje naszą olimpijską nadzieją. W ubiegłym roku zajęła piątą pozycję w Igrzyskach Europejskich w Baku oraz wywalczyła srebrny medal w drużynie podczas mistrzostw świata w Astanie. Dwukrotnie wystąpiła na Igrzyskach Olimpijskich, jednak odpadała w pierwszej rundzie. W Rio liczy na więcej.

KM

Ostatnie zionięcie Dragona

Osiemnaście lat na zawodowym ringu. Albert Sosnowski na swoim koncie zapisał tytuł mistrza Europy, bił się o tytuł mistrza świata WBC w wadze ciężkiej z Witalijem Kliczko. Jeden z najbardziej znanych polskich bokserów zakończył karierę.

Na miejsce swojej ostatniej walki wybrał Żyrardów. Jego rywalem był Andras Csomor, który na zawodowym ringu debiutował trzy lata temu, więc doświadczenie względem polskiego pięściarza ma niewielkie.

Nokaut na koniec

Popularny „Dragon” trzydzieści walk rozstrzygnął na swoją korzyść przed czasem. Po raz pierwszy na zawodowym ringu pojawił się w lipcu 1998 roku, kiedy to już w premierowej rundzie pokonał Jana Drobenę. Pojedynek odbył się w Danii. W Polsce Sosnowski zadebiutował we wrześniu 1998 roku. Przed czasem pokonał Andrzej Drzewulskiego. Sosnowski podróżował po świecie, gdzie pokonywał kolejnych rywali. Polski pięściarz pojawiał się na ringach w Wielkiej Brytanii, USA, Holandii, Republice Południowej Afryki, Niemczech czy na Węgrzech. Pierwszej porażki w karierze „Dragon” doznał w marcu 2001 roku, kiedy to rywalizował o wakujący pas młodzieżowego mistrza świata federacji WBC z Arthurem Cookiem. Polak znalazł się na deskach w dziewiątej rundzie.

Pierwszy raz szerszej publiczności dał o sobie znać w 2006 roku. Zdobył pas organizacji WBF dzięki wygranej z Lawrence'm Tauasą. Później zwyciężył w czterech kolejnych walkach i doznał porażki w starciu z Zurim Lawrence'em. W listopadzie 2008 roku pokonał mocnego boksera z Wysp Brytyjskich –  Danny'ego Williamsa. Sosnowski triumfował w ósmej rundzie. Rok 2009 był szczęśliwy dla „Dragona”, który dwa razy stanął do rywalizacji o pas EBU w wadze ciężkiej. W kwietniu w Dusseldorfie zremisował z Franceso Pianetą, a w grudniu w Londynie na punkty okazał się lepszy od Paolo Vidoza i sięgnął po wakujący pas.

To był przedsmak przed najważniejszym wydarzeniem w bokserskiej przygodzie Sosnowskiego. Pięściarz zrezygnował z tytułu mistrza Europy, aby rywalizować o pas mistrza świata. W maju 2010 w Gelsenkirchen stanął oko w oko z Witalijem Kliczko. „Dragon” skazywany był na pożarcie, jednak udało mu się wytrwać dziesięć rund. Wtedy Ukrainiec przerwał marzenia Polaka o pasie WBC. Po tej porażce kariera Sosnowskiego zatrzymała się w miejscu. Walczył jeszcze o mistrzostwo Europy z Alexandrem Dimitrenką, jednak doznał porażki.

18 marca w Żyrardowie Sosnowski udanie pożegnał się z kibicami i ringiem. „Dragon” od początku ruszył na Andrasa Csomora. Zadawał kolejne ciosy, był lepszy technicznie i zdecydowanie szybszy, co przełożyło się na kłopoty Węgra. Csomor przetrwał pierwszą rundę, jednak w kolejnej dwa razy leżał na deskach. W końcu sędzia zdecydował się przerwać jego męczarnie. Sosnowski triumfował po raz 49!

Wrócił i wygrał

Sosnowski zaprezentował się w Żyrardowie po prawie dwuletniej przerwie. W maju 2014 roku podczas gali Wojak Boxing Night w Lublinie „Dragon” przegrał w siódmej rundzie z Marcinem Rekowskim. Była to kolejna porażka boksera, który po przegranej z Kliczko nie mógł się odnaleźć. Na osiem pojedynków wygrał trzy. W 2012 i 2013 roku zaprezentował się w Londynie w turnieju Prezefightera, jednak kończył swój udział odpowiednio na półfinale i ćwierćfinale. Łącznie na zawodowym ringu zanotował siedem porażek. Wrócił, żeby oficjalnie pożegnać się z ringiem i zrobił to w efektownym stylu.

Albert Sosnowski to jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich bokserów, który również dzieli się swoją wiedzą z widzami podczas pojedynków pięściarskich. Wystąpił również w telewizyjnym reality show oraz kilku teledyskach.

Fot. pixabay.com

KM

Dobry start Ciechomskiego

Patryk Ciechomski w tym roku wywalczył już sto punktów do światowego rankingu. Judoka rywalizujący w kategorii 90kg ma udany start sezonu. Czy utrzyma dobrą formę?

Zawsze mogłoby być lepiej, jednak 22-latek w dwóch z trzech tegorocznych startów stał na podium zawodów. Obecnie Ciechomski prezentuje się najlepiej z naszych zawodników.

Równy i stabilny

Ciechomski regularnie bierze udział w zmaganiach na poziomie międzynarodowym. W ubiegłym roku najlepszy wynik osiągnął podczas Pucharu Europy w Warszawie. Wtedy to polski judoka zajął trzecie miejsce. Trzy wygrane dały mu awans do ćwierćfinału, gdzie zbyt mocny okazał się Sherali Juraev z Uzbekistanu, jednak Ciechomski podniósł się i udanie zaprezentował się w repasażach. Wygrał z Milanem Randlem, a w rywalizacji o brązowy medal pokonał Komronshokha Ustopiriyona. W kolejnych zawodach nie było już tak dobrze. Ciechomski przeważnie swoje występy kończył na pierwszych rundach, jednak z dobrej strony pokazał się w mocno obsadzonym turnieju Grand Prix w Taszkiencie. Aigarsa Milenbergsa pokonał dzięki karom shido, zaś Romain Buffet otrzymał czerwony kartonik. W ćwierćfinale rewanż na Ciechomskim za porażkę w Warszawie wziął Komronshokh Ustopiriyon. Z kolei w repasażach lepszy okazał się Mihael Zgank i nasz judoka ostatecznie uplasował się na siódmej pozycji. W mistrzostwach świata w Astanie Polak dotarł do drugiej rundy. 

Jednak rok 2016 Ciechomski rozpoczął w zdecydowanie lepszym stylu i zapisał już na swoim koncie dwa brązowe medale w Pucharach Europy. 22-latek tegoroczne starty zainaugurował w Oberwart. Pierwszą i drugą walkę wygrał przez ippon. Dopiero w trzecim pojedynku trafił na opór ze strony Tiago Camilo z Brazylii i przegrał. Jednak w repasażach przez ippon pokonał Shahina Gahramanova z Azerbejdżanu. W rywalizacji o brąz Polak spotkał się z Anthony'm Laignesem. Francuz musiał zadowolić się piątą pozycją. 

Po raz kolejny dla Ciechomskiego szczęśliwa okazała się Praga. W 2014 roku polski judoka w stolicy Czech uplasował się na piątej pozycji. Co ciekawe, sezon również rozpoczynał w Oberwart, ale przegrał już w pierwszej walce z Holenderem Maxem de Vreeze. Wracając do Pragi. Tym razem Ciechomski poprawił wynik sprzed dwóch lat. Polak wygrał trzy walki i zatrzymał się w ćwierćfinale na zawodniku numer 33 światowego rankingu – Mammadalim Mehdiyevie. W rywalizacji o brąz Ciechomski pokonał przez ippon 25-letniego Gary'ego Halla z Wielkiej Brytanii. Niewiele brakowało, aby Ciechomski sięgnął po trzeci brązowy medal z rzędu. Jednak w turnieju African Open w Casablance do szczęścia trochę zabrakło. Tak jak i w Pradze w ćwierćfinale Polak uległ Mehdiyevowi. W repasażach pokonał Aigarsa, z którym wygrał w ubiegłym roku w Taszkiencie. Jednak walce o brąz triumfował Ramin Gurbanov.

Ciechomski zanotował dobry początek sezonu, jednak były to zawody Pucharu Europy. 22-latek zbiera doświadczenie i widać, że z roku na rok robi postępy. Stopniowo nadchodzi czas, aby zdobywał cenne punkty i coraz wyższe miejsca w turniejach Grand Prix i Grand Slam.

Co u innych?

Damian Szwarnowiecki w światowym rankingu plasuje się na 65. miejscu w kategorii 73kg. W tym roku startował już w pięciu turniejach, jednak tylko w Pucharze Świata w Pradze stoczył więcej niż jedną walkę. W stolicy Czech 22-latek wywalczył srebrny medal.

21-letni Piotr Kuczera w Pucharze Europy w Oberwart dotarł do finału, gdzie poległ w pojedynku z Gaborem Verem. Najwyżej sklasyfikowany polski judoka, 21. miejsce w światowym rankingu, Maciej Sarnacki (+100kg) startował dopiero raz. W Dusseldorfie odpadł już w trzeciej rundzie. Niewiele do medalu zabrakło Pawłowi Zagrodnikowi w African Open w Casablance. Polak startujący w kategrorii 66kg był piąty. Z kolei 23-letni Kamil Grabowski (+100kg) powiększył swój dorobek punktowy w Pradze, gdzie zajął siódmą pozycję. 

Aleksander Beta w kategorii 66kg startował w tym roku już w pięciu turniejach. Wygrał tylko jedną walkę. W pierwszej rundzie Grand Slam w Paryżu pokonał Mohammeda Alsaediego z Egiptu. Trzy z siedmiu pojedynków wygrał Jakub Kubieniec (81kg), jednak najwyżej dotarł do trzeciej rundy w Pradze. Obiecująco wyglądał początek zmagań Łukasza Błacha w kategorii 81kg w Grand Prix w Dusseldorfie. Polak wygrał dwie walki, jednak poległ w trzecim swoim występie. Lepszy od Błacha okazał się Gruzin Giorgi Papunashvili.

KM

Mitrione odbuduje się w Bellatorze?

Dwie porażki z rzędu okazały się gwoździem do trumny Matta Mitrione, który rozstał się z UFC. 37-latek podpisał umowę z Bellatorem. Niewykluczone, że tą samą drogą podąży Rory MacDonald.

Mitrione będzie chciał się odbudować w Bellatorze i pokazać, że jest w stanie rywalizować na najwyższym poziomie. Do tej pory walczył tylko dla UFC. Czas zatem na nowe wyzwania.

Wysokie loty

Prawie 120 kilowy Matt Mitrione był wyróżniającą się postacią UFC i w wadze ciężkiej notował efektowne walki. Tylko dwa pojedynki, w których odgrywał główną rolę zakończyły się decyzją sędziów. Amerykanin trafił do UFC przez program „The Ultimate Fighter”. Jego przygoda nie zakończyła się triumfem, ponieważ w półfinale pokonał go James McSweeney. Wydawałoby się, że w takim wypadku Mitrione stoi na straconej pozycji, jednak zawodnik z Indiany dostał szansę i pokazał włodarzom UFC, że podjęli dobrą decyzję. Mitrione odniósł pięć zwycięstw rzędu i parł do przodu niczym buldożer. Na pierwszy ogień poszedł Marcus Jones, który ugiął się pod naporem ciosów ze strony Amerykanina. Trzy rundy z fighterem z Indiany przetrwał Joey Beltran, jednak decyzją sędziów przegrał. Pierwszej porażki Mitrione doznał w październiku 2011 roku, kiedy to uległ Cheickowi Kongo. Szybko z Amerykaninem uporał się również Roy Nelson. Popularny „Big Conutry” załatwił sprawę w niecałe trzy minuty. Pozycja Mitrione była zagrożona, jednak w kolejnym starciu udowodnił swój kunszt oraz ogromne zacięcie. W dziewiętnaście sekund rozłożył na łopatki Philipa De Friesa.

Później Amerykaninowi przydarzyła się jeszcze jedna porażka. Sposób na Mitrione znalazł Brendan Schaub. Fantastyczny w wykonaniu „Meatheada” był rok 2014. Amerykanin zanotował trzy zwycięstwa i wszystkie odniósł w pierwszej rundzie. Mitrione był mocnym ogniwem wagi ciężkiej, jednak wraz z upływem czasu jego pozycja słabła. Ben Rothwell poprzez gilotynę zmusił Amerykanina do poddania. W styczniu na gali UFC Fight Night w końcówce trzeciej rundy grad ciosów ze strony Travisa Browne'a sprawił, że Mitrione nie był w stanie wytrwać do ostatniej sekundy.

37-latek zdecydował się kontynuować swoją przygodę z MMA w Bellatorze. Z pewnością stać go jeszcze na efektowne walki. W wielu występach pozostawił po sobie dobre wrażenie.

Jaka decyzja MacDonalda?

Nad swoją przyszłością musi pomyśleć Rory MacDonald. Kanadyjczyk w czerwcu na gali UFC Fight Night w Kanadzie zmierzy się z Stephenem Thompsonem. Dla 26-latka może to być ostatni pojedynek w amerykańskiej organizacji.

Kanadyjczyk nie porozumiał się z UFC w sprawie nowej umowy. Do tej pory stoczył dla organizacji Dana White'a dwanaście pojedynków, z których wygrał dziewięć. W ostatnim występie przegrał z mistrzem UFC w wadze półśredniej Robbim Lawlerem. MacDonald zaprezentował się z dobrej strony i pokazał, że jest wartościowym fighterem. Ma w ręku kartę przetargową, która może okazać się cenna w rozmowach na temat nowej umowy. Jednak zawodnik nie może dojść do porozumienia z UFC. Niewykluczone, że wyląduje w Bellatorze.

Fot. mmaweekly.com

KM

Agata Perenc

Polska judoczka startująca w kategorii do 52 kg urodzona 19 marca 1990 roku w Rybniku. W Grudniu 1999 roku rozpoczęła treningi w klubie  KS Polonia Rybnik pod okiem Artura Kejza. W 2013 roku przed mistrzostwami Świata w Rio doznała kontuzji zerwania więzadła przedniego krzyżowego w lewym kolanie co uniemożliwiło jej start w tych zawodach. W 2011 roku Agata zdobyła brązowy medal w drużynie na uniwersjadzie w Shenzhen zaś w 2013 roku srebrny medal w Kazaniu również w turnieju drużynowym. W 2012 roku zajęła 5 miejsce w prestiżowym turnieju Grand Slam w Tokio. W 2015 roku dwukrotnie zdobyła brązowy medal na zawodach z cyklu Grand Prix kolejno w Samson i Zagrzebiu. W 2010 roku została mistrzynią Polski w dwóch kategoriach wiekowych (młodzieży i seniorach) w kategorii 57 kg. W 2011 roku obroniła tytułu Mistrzyni Polski młodzieży w tej samej kategorii wagowej i została wicemistrzynią Polski seniorów po porażce w finale z Małgorzatą Bielak. W 2012 roku zdobyła złoty medal Mistrzostw Polski seniorów w kategorii 57kg. W latach 2014-2015 po zmianie kategorii wagowej na 52 kg została wicemistrzynią Polski seniorów po porażkach w finale z Karoliną Pieńkowską. 

Krzysztof Soszyński

Polski zawodnik MMA urodzony 2 sierpnia 1977 roku w Stalowej Woli. Pod koniec lat 80. XX wieku wyemigrował wraz z rodziną do Winnipeg w Kanadzie. W wieku 16 lat zaczął trenować siłowo i został kulturystą, potem przez dwa lata zajmował się wrestlingiem. W końcu podjął treningi brazylijskiego jiu-jitsu i wystartował w kilku turniejach grapplerskich, aby po kilku miesiącach zadebiutować w zawodowych mieszanych sztukach walki. W latach 2003-2006 stoczył ponad 20 walk dla lokalnych Kanadyjskich i Amerykańskich organizacji, zdobywając m.in. mistrzostwo TKO Major League w wadze ciężkiej. W marcu 2006 roku wystąpił podczas inauguracyjnej gali organizacji Strikeforce, a jego przeciwnikiem był Mike Kyle. Pojedynek zakończył się technicznym remisem. W latach 2006-2007 Soszyński był związany z organizacją IFL uzyskując bilans 3-4. Popularność przyniósł mu udział w ósmym sezonie The Ultimate Fighter, w którym był jednym z podopiecznych Franka Mira. Soszyński odpadł w półfinale programu, przegrywając przez poddanie z wielokrotnym mistrzem świata w brazylijskim jiu-jitsu Viniciusem Magalhaesem. Mimo porażki dostał angaż w UFC. Stoczył w niej 9 walk w tym 6 wygranych. 10 grudnia 2011 roku stoczył pojedynek z Chorwatem Igorem Pokrajacem na gali UFC 140. Soszyński został znokautowany już na początku pierwszej rundy. Po tej przegranej odnowiły się stare urazy kolan i musiał przejść szerego operacji. We wrześniu 2012 roku po udanych operacjach zapowiedział że wraca do treningów i 14 grudnia na gali UFC on FX 6 ma zmierzyć się z Brazylijczykiem Edinaldo Oliveirą. Pojedynek nie doszedł jednak do skutku. Latem 2013 roku Soszyński przyjechał do Polski i był jednym z trenerów 10. Obozu KSW w Giżycku. W połowie sierpnia 2014 roku ogłosił zakończenie kariery MMA. 

Pas nadal u Holendra

Można było snuć różne scenariusze, jednak ten dotyczący wygranej Mladena Brestovaca z Rico Verhoevenem podczas gali Glory 28 w Paryżu był wątpliwy. Niespodzianki nie było. Holender obronił pas mistrzowski w kategorii ciężkiej.

Chorwat to doświadczony fighter, jednak w świecie kickboxingu nie jest czołową postacią. Niektórzy twierdzili, że szansę na mistrzowską walkę dostał nieco na wyrost. Wcześniej przegrał z Benjaminem Adegbuyi'm, który również był oponentem Verhoevena, jednak dwukrotnie poległ.

Bez niespodzianki, bez rewelacji

Czy walka rozczarowała? Na pewno nie zachwyciła. Brestovac wyglądał na człowieka, który ma pełną świadomość, że do roli faworyta mu daleko i zależy mu tylko na przetrwaniu. W tym przypadku nie było to trudne. Verhoeven również nie dążył do rywalizacji i budowania widowiska. Na szali był pas wagi ciężkiej Glory, jednak Chorwat nie próbował wyciągać do niego rąk.

Holender punktował przeciwnika, choć większej krzywdy mu nie zrobił. Mistrz przeważał i było to widoczne. Verhoeven prowadził walkę, dyktował tempo i wyprowadzał kolejne ciosy, jednak nie były to potężne bomby. W drugiej rundzie Brestovac podjął próbę zaskoczenia rywala, ale jego aktywność dość szybko ustała. 

Wynik pojedynku znalazł się w rękach sędziów. Arbitrzy byli zgodni i jednogłośnie wskazali na Holendra. Dwóch punktowało 50-45, trzeci 49-46.

Cavalari stracił tytuł

W Paryżu również do dwóch pojedynków, których stawką były pasy mistrzowskie. Zmiana na tronie w kategorii półciężkiej. Saulo Cavalari musiał uznać wyższość Artema Vakhitova. Dla Rosjanina zwycięstwo miało wyjątkowy smak. Po pierwszy, zdobył pas mistrzowski, a po drugie – zrewanżował się Brazylijczykowi za porażkę poniesioną na Glory 20. Sędziowie obserwując pojedynek nie mieli wątpliwości, kto zasłużył na wygraną. Cavalari nie zrobił praktycznie nic, żeby obronić pas. Był chaotyczny, powolny i nieskuteczny. Na jego tle Rosjanin prezentował się zdecydowanie lepiej. Przede wszystkim chciał i zwyciężył –  49:46, 50:45, 50:45.

Pas mistrzowski w kategorii piórkowej nadal w rękach Serhija Adamchuka. Ukrainiec wypunktował Mosabę Amraniego i wygrał decyzją sędziów. Sitthichai Sitsongpeenong może szykować się do rywalizacji z Robinem van Roosmalenem. Taj wygrał w Paryżu turniej wagi lekkiej. W półfinale Sitthichai pokonał Davita Kirię, a w decydującym starciu uporał się z Maratem Grigorianem.

Mamy mistrza!

Dla nas to ogromna radość, którą chcemy się dzielić i rozpowszechniać. Po raz kolejny potwierdziło się, że Polacy w kickboxingu stanowią siłę. Najlepszym tego dowodem jest zdobycie przez Michała Turyńskiego tytułu mistrza świata wagi ciężkiej WAKO Pro w formule low-kick.

W Sarajewie polski fighter podczas gali No Limit 8 spotkał się z doświadczonym Dzevadem Poturakiem. Turyński mógł wznieść ręce w geście triumfu, choć wynik walki był niewiadomy. Pojedynek wyrównany, zacięty, sędziowie nie byli zgodni, ale 2-1 wygrał zawodnik Fightera Wrocław.

fot. turnulsfatului.ro

KM

Zapaśnicze zdobycze w Rydze

W mistrzostwach Europy w zapasach, które odbywają się w Rydze coraz mniej niewiadomych. Powoli można przystępować do podsumowania imprezy i osiągnięć biało-czerwonych. W Rydze rozbrzmiał Mazurek Dąbrowskiego. 

Jako pierwsza sygnał dała Roksana Zasina, która w kategorii 55kg wywalczyła brązowy medal. Na podium znaleźli się również Magomedmurad Gadżijew oraz Robert Baran. Dwa medale wywalczyli również nasi klasycy. Łącznie Polacy pięć razy wchodzili na podium w Rydze.

Przyszedł czas na mistrzostwo

W ubiegłym roku polscy zapaśnicy z dobrej strony pokazali się podczas Igrzysk Europejskich w Baku, gdzie wywalczyli pięć medali. Była to dobra informacja, która dawała nadzieję na przyszłość. Jednak w Las Vegas, gdzie odbyły się mistrzostwa świata naszych zabrakło na podium. Przed rokiem olimpijskim mieliśmy obawy. Pierwszym testem miały być mistrzostwa Europy w Rydze.

Magomedmurad Gadżijew potwierdza, że ma równą formą. W Baku zdobył srebro, w Las Vegas został sklasyfikowany na siódmej pozycji. Do Rygi jechał jako kandydat do medalu w kategorii 70kg w stylu wolnym. Już na samym początku reprezentant Polski napotkał na problemy. Przegrywał 0:4 z Zaurbekiem Sidakovem, jednak dwa udane sprowadzenia dały mu zwycięstwo. Później było zdecydowanie lepiej. W rywalizacji z Muhammedem Ilkhanem Gadżijew potwierdził wysoką dyspozycję i nie było wątpliwości, że jest lepiej dysponowany. Ćwierćfinał z Devidem Safaryanem również rozstrzygnął się na korzyść 28-latka z AKS Białogard. Azamar Nurykau postawił trudne warunki przed Gadżijewem w półfinale. Wyrównany pojedynek, jednak szczęście było po stronie 28-latka. W finale nikt nie mógł mieć złudzeń. Gadżijew dominował i rozdawał karty z rywalizacji z Davitem Tlashadze.

Triumf Gadżijewa, złoty medal i Mazurek Dąbrowskiego w Rydze. To drugi reprezentant Polski, który sięgnął po tytuł mistrza Europy w stylu wolnym. Wcześniej tej sztuki dokonał Marek Garmulewicz.

Krok od szczęścia

Robert Baran w rywalizacji najcięższych, 125kg, w stylu wolnym odniósł największy sukces w swojej karierze. 24-latek szedł jak burza i dotarł do finału, gdzie trafił na mocnego Gruzina.

Mimo młodego wieku Geno Patriashvili, 21 lat, odnosił już sukcesy na zapaśniczych matach. W ubiegłym roku zdobył brązowe medal podczas Igrzysk Europejskich w Baku oraz mistrzostw świata w Las Vegas. W Rydze sięgnął po krążek z najcenniejszego kruszcu. Gruzin był zdecydowanie lepszy od Roberta Barana. Polak w drodze do finału wygrał trzy walki.

Dwa medale zapisali na swoim koncie nasi klasycy. Edgar Babajan walczył o złoto, ale musi zadowolić się srebrem. Zapaśnik Sobieski Poznań w kategorii 80kg przegrał decydującą batalię z Pascalem Eisele. Zacięty bój w 85kg stoczył Tadeusz Michalik, który po wyrównanym pojedynku pokonał Jewgienija Salijejewa. Polak w ćwierćfinale przegrał z Robertem Kobliaszwilim, jednak w repasażach uporał się z Petarem Balo.

Jako pierwsza medal dla Polski wywalczyła Roksana Zasina, która okazała się lepsza od Zaliny Sidakovej w rywalizacji o brąz. Andrzej Sokalski w 74kg w stylu wolnym był piąty, tak jak i Daria Osocka w 74kg. Siódma lokata Radosława Barana w 97kg w stylu wolnym, Jowita Wrzesień w 60kg uplasowała się na siódmej pozycji, ósma w 53kg była Paula Kozłow. W ćwierćfinałach w stylu klasycznym powalczą jeszcze: Edgar Babayan (80kg) oraz Tadeusz Michalik (85kg). 

W blasku złota

Kto stawał na najwyższych stopniu podium w stylu wolnym? Po sukcesach w juniorskich imprezach Gadzhimurad Raszidow triumfował w Rydze. 20-letni Rosjanin zdobył złoto w kategorii 57kg. Po tytule mistrza świata nadszedł czas na mistrzostwo Europy. Taką drogą podążył Vladimer Khinchegasvili w 61kg. Złoto dla Włoch w kategorii 65kg wywalczył Frank Chamizo Marquez. Soner Demirtas z Turcji najlepszy w 74kg. Shamil Kudiiamagomedov triumfował w rywalizacji w 86kg. Pewny triumf w 97kg Rosjanina Anzora Boltukaeva, który w finale pokonał Ivana Yankouskiego. 

Mariya Stadnyk w kategorii 48kg w finale uporała się z Emilią Vuc. Sofia Mattsson ze Szwecji najlepsza w 53kg. Po zaciętej walce Irina Ologonova pokonała Tetyanę Kit w decydującym pojedynku w 55kg. W 58kg triumfowała Natalia Sinishin z Azerbejdżanu, a Petra Maarit Olli z Finlandii w 60kg. Po zaciętej walce Anastasija Grigorjeva okazała się lepsza od Julii Ostapchuk i sięgnęła po złoto w 63kg. Pierwsze miejsce Marii Mamashuk w 69kg oraz Yasemin Adar w 75kg.

Jakie rozstrzygnięcia w rywalizacji w stylu klasycznym? W 59kg po złoto sięgnął brązowy medalista Igrzysk Olimpijskich w Londynie (55kg) Mingiyan Semenov. Drugi złoty medal mistrzostw Europy dla Islambeka Albieva. W Rydze Rosjanin triumfował w 66kg, zaś siedem lat wcześniej w Wilinie w 60kg. Po złoto w 71kg sięgnął Warszam Boranajn, a w 75kg triumfował Zurabi Datunaszwili. Najlepszy w kategorii 85kg okazał się Żan Bielieniuk.

Fot. zapasy.org.pl

KM

Zasina sięgnęła po brąz

Pierwsza zdobycz medalowa polskich zapaśników podczas trwających w Rydze mistrzostw Europy. W kategorii 55kg na trzecim miejscu podium uplasowała się Roksana Zasina.

To nie była jedyna szansa biało-czerwonych na medal, jednak tylko Zasina triumfowała w pojedynku o najwyższą stawkę. Pozostali zapaśnicy przegrywali swoje walki. O krok od medalu byli: Daria Osocka oraz Andrzej Sokalski.

Zna smak złota

27-letnia Zasina na przestrzeni ostatnich lat zrobiła postęp i coraz śmielej poczyna sobie na zapaśniczych matach. Jej największym sukcesem jest bez wątpienia wywalczenie złotego medalu na mistrzostwach Europy w Tbilisi, które odbyły się w 2013 roku. Wtedy Polka walczyła jeszcze w kategorii 51kg. Wielokrotnie sięgała po medale mistrzostw Polski. Z kolei w 2010 roku na światowym czempionacie w Moskwie zajęła piąte miejsce. Rok temu w Las Vegas była dziesiąta. W ubiegłym roku Zasina zaliczyła dobry występ podczas Igrzysk Europejskich w Baku. Lepsza od Polki w kategorii 53kg okazała się tylko reprezentantka Azerbejdżanu Angela Dorogan.

Roksana Zasina w Rydze pokazała, że w roku olimpijskim znajduje się w dobrej dyspozycji. Rywalizację w mistrzostwach Europy Polka rozpoczęła od zwycięstwa z Włoszką Silvią Felice. W kolejnej walce musiała przełknąć gorycz porażki, gdyż zbyt mocna okazała się Tetyana Kit. Ukrainka doszła do finału, gdzie uległa Irinie Ologonovej. Zasina dzięki dobrej postawie Kit mogła zaprezentować się w repasażach. Anastazja Krasnowa musiała uznać wyższość 27-letniej Polki, która poszła za ciosem i w rywalizacji o trzecie miejsce pokonała Zalinę Sidakową.

Nie wykorzystali szansy

Dorobek biało-czerwonych mógł być nieco mniejszy, jednak pozostałej dwójce naszych reprezentantów nie udało się wygrać w decydujących o medalu pojedynkach.

Daria Osocka w kategorii 75kg wygrała jedną walkę i dwie przegrała. Rywalizację rozpoczęła od ćwierćfinału, gdzie uporała się z Marią Selmaier z Niemiec. Polka nie znalazła sposobu na Yasemin Adar, która ostatecznie sięgnęła po złoto. Marzenia Osockiej na medal przekreśliła Ałła Cherkasova.

Z dobrej strony pokazał się Andrzej Sokalski w 74kg w stylu wolnym. Polak stoczył trzy wygrane pojedynki i był już w strefie medalowej. W półfinale spotkał się z Sonerem Demirtasem. Turek wygrał, a następnie sięgnął po złoto. Na podium zabrakło Sokalskiego, który w walce o brąz uległ Zaurowi Makijewowi.

Jak prezentowali się pozostali nasi reprezentanci, którzy wystąpili już w Rydze? Na dziesiątej pozycji w 48kg uplasowała się Anna Łukasiak. W stylu wolnym Tomasz Ogonowski (57kg) zajął czternastą pozycję, a Zbigniew Baranowski (86kg) był piętnasty. W dziesiątce znalazły się Paula Kozłow (ósma w 53kg) oraz Jowita Wrzesień (siódma w 60kg). Na siódmym miejscu w 65kg w stylu wolnym uplasował się Radosław Baran.

KM

Pierwszy atak na Verhoevena

Fani kickboxingu po raz pierwszy w tym roku będą mieli okazję zobaczyć w ringu Rico Verhoevena. Rozpoczęło się odliczanie do gali Glory 28, która 12 marca odbędzie się w Paryżu.

Holender za nieco ponad miesiąc będzie obchodził 27. urodziny. Zatem w stolicy Francji stanie przed szansą na sprawienie sobie wspaniałego prezentu. Verhoeven będzie chciał po raz kolejny obronić tytuł mistrza wagi ciężkiej Glory. O sprawienie niespodzianki pokusi się Mladen Brestovac.

Porażka i mistrzowska szansa

Mladen Brestovac stanie przed ogromną szansą, jednak dla wielu będzie to zadanie niewykonalne dla 32-latka urodzonego w Zagrzebiu. Prawie dwumetrowy Chorwat jest ceniony w swojej ojczyźnie i stara się prezentować jak najlepiej podczas gal zagranicznych organizacji. Zdobywał doświadczenie w organizacjach K-1 i Superkombat. Ponad trzydzieści pojedynków rozstrzygnął na swoją korzyść przed czasem.

Fighter z Chorwacji ma potężny cios i doskonale wie jak go używać. Jednak jego występ podczas Glory 24 w Denver zakończył się porażką. Brestovac przegrał przed czasem z Benjaminem Adegbuyi'm. Potężne kopnięcia Rumuna na nogi Chorwata dały mu zwycięstwo. Z kolei dla 32-latka był to koniec rywalizacji w turnieju wagi ciężkiej. Adegbuyi wygrał zmagania i otrzymał szansę walki o tytuł. Po raz drugi mógł spotkać się z Rico Verhoevenem, jednak tym razem szybko mógł wracać do domu. Prawy sierp Holendra załatwił już w pierwszej rundzie.

Niektórzy byli zdziwieni, że Verhoeven w kolejnym pojedynku spotka się z Brestovacem, który wcześniej musiał uznać wyższość Adegbuyi'ego. Jednak Chorwat to doświadczony zawodnik. 32-latek ma umiejętności predysponujące go do rywalizacji o pas. Dla Chorwata jest to ogromne wyróżnienie i szansa na wejście na szczyt, choć za faworyta nie uchodzi. Mimo to 26-letni mistrz wagi ciężkiej Glory docenia klasę rywala. – Traktuję go poważnie. Brestovac ma groźne i silne kopnięcia. Aż piętnaście pojedynków zakończył przez nokaut wykorzystując high kick. Walczy z odwrotnej pozycji, co sprawia, że niewygodnie się z nim rywalizuje. Zrobiłem wszystko, żeby dobrze przygotować się do pojedynku – wyjaśnia Rico Verhoeven.

Co jeszcze?

Kibice piłkarscy już myślą o mistrzostwach Europy, które w tym roku odbędą się we Francji. Z kolei fani kickboxingu już w sobotę, 12 marca, przeniosą się do Paryża. Wszyscy liczą, że Verhoeven i Brestovac dadzą niesamowity popis godny walki wieczoru.

Co jeszcze w programie? Ciekawie zapowiada się turniej wagi lekkiej. Davit Kiria postara się zrewanżować Sitthichai'owi Sitsongpeenongowi za porażkę z Glory 22. Wtedy Taj okazał się najlepszy w rywalizacji turniejowej. W drugim pojedynku spotkają się Djime Coulibaly i Maray Grigorian.

Z kolei Saulo Cavalari, mistrz kategorii półciężkiej spotka się z Artemem Vakhitovem. Będzie to rewanż za pojedynek z kwietniu a 2015 roku. Wtedy triumfował Brazylijczyk. W Paryżu dojdzie do rywalizacji o pas wagi piórkowej. Serhiy Adamchuk będzie starał odeprzeć się ataki Mosaba Amraniego. 

fot. turnulsfatului.ro

KM

DSF Kickboxing Challenge 7

Rozpoczęła się sprzedaż biletów na galę DSF Kickboxing Challenge 7. Kickboxerski mecz Polska-Litwa odbędzie się 23 kwietnia 2016r., a kibice zgromadzeni w hali Miejskiego Ośrodka Sportów i Rekreacji na warszawskim Bemowie, zobaczą  aż jedenaście ekscytujących pojedynków.

W walce wieczoru odbędzie się pojedynek o pas federacji DSF Kickboxing Challenge K-1, w dywizji 81 kg. Głównymi aktorami tegoż widowiska będą zawodnicy zawodowej grupy DSF Kickboxing Team. Z kim zmierzy się Dorota Godzina, Radek Paczuski i inni, dowiemy się już niebawem.

Bilety są do nabycia w trzech grupach cenowych: trybuny (50 zł), płyta (99 zł ) oraz w pobliżu ringu (200 zł). Zachęcamy do zakupu biletów na galę DSF Kickboxing Challenge 7 za pośrednictwem platformy ebilet.pl.

Adres bezpośredni: https://www.ebilet.pl/szukaj.php?tid=19948&t=t&ref=hot

Informacja prasowa

Marzenia nadziei brytyjskiego boksu

Na pierwszy rzut oka niepozorny chłopak, jednak Anthony Joshua to bokser z krwi i kości. W kwietniu 26-latek z Watfordu stanie przed pierwszym poważnym testem w swojej karierze. Joshua zmierzy się z Charlesem Martinem, czyli mistrzem świata IBF w wadze ciężkiej. Dla tego drugiego też będzie to nie lada wyzwanie.

9 kwietnia na londyńskim ringu spotkają się pięściarze, którzy jeszcze nigdy nie przegrali. Ciekawostką całej rywalizacji jest fakt, że Martin po raz pierwszy będzie walczył poza granicami USA. Czy ta podróż skończy się dla niego dobrze?

Wszyscy na deskach

Joshua wprawił w zachwyt cały bokserski świat i już wielu widzi przed nim świetlaną przyszłość. Brytyjczyk jest jak maszynka, kiedy wchodzi do ringu i rozbija kolejnych rywali. Ci nie mają nawet chwili, aby złapać oddech. Wielu jego rywali zapoznawało się z deskami już w pierwszej rundzie. Joshua posiada nokautujący cios. Z bliska przekonało się o tym piętnastu bokserów, w tym m.in. Kevin Johnson, Gary Cornish czy ostatnio Dillian Whyte. Joshua wszystkie swoje walki wygrał przed czasem.

W ringu skuteczny jest również Charles Martin. Mistrz świata IBF w wadze ciężkiej tylko trzy razy przebył pełny dystans walki. W marcu 2013 roku remisem zakończyło się jego starcio z Alvaro Moralesem. Z kolei Vincent Thompson oraz Joshua Clark wytrzymali cały dystans z Martinem, jednak w ocenie sędziów byli słabsi.

29-latek z Carson uchodzi za jednego z najbardziej przypadkowych mistrzów wagi ciężkiej w historii. Do niedawna Martin mógł pomarzyć o tytule mistrza świata, ale los się do niego uśmiechnął. Tyson Fury stracił pas IBF, a rywalem Wiaczesława Głazkowa wybrano właśnie Martina. Tyle, że faworytem starcia był Ukrainiec. Jednak szczęście sprzyjało Martinowi. 16 stycznia w Nowym Jorku, wtedy Artur Szpilka walczył z Deontayem Wilderem, Amerykanin pokonał Głazkowa przez (dzięki?)… jego kontuzję. Ukrainiec poślizgnął się w trzeciej rundzie i skręcił kolano. Nie był w stanie walczyć dalej. Pas trafił do Martina. Teraz nadszedł czas na jego obronę. Zadanie  łatwe nie będzie, gdyż Amerykanin spotka się z nadzieją brytyjskiego boksu. Anthony Joshua zna swój cel na tę walkę. – Chcę pokazać tym, którzy określają mnie profesjonalnym nowicjuszem, że jestem w stanie zdobyć tytuł mistrza świata. Dlatego chcę zwyciężyć Martina w dobrym stylu – mówi brytyjski pięściarz.

Haye, a potem Fury

Bokserzy z Wysp coraz lepiej radzą sobie w kategorii ciężkiej. Tyson Fury jest potrójnym czempionem, jednak Joshua zamierza zastąpić go na tronie. Ale to dopiero za jakiś czas. Wcześniej planuje inne spotkanie. – Dajcie mi Davida Haye. Serce podopowiada mi, że jestem gotowy na rock and roll. Walczę już na mistrzowskim poziomie. Haye to rywal, którego traktuję poważnie. Z kolei Fury zachowuje się trochę jak klaun. Według mnie jest irytujący, ale taki już jest. Nie mogę doczekać się walki z nim. Z czasem będę jeszcze groźniejszy, bo moja pewność siebie wzrośnie. Potrzebuję takich rywali jak Haye, Whyte, Price, Chisora i Fury – tłumaczy Joshua. 

KM

Dudek wystąpi w Hadze

Polski zawodnik kontynuuje swoją przygodę z holenderską organizacją Enfusion. Rafał Dudek pokazał już, że jest profesorem kickboxingu i prezentuje poziom, który upoważnia go do występowania na międzynarodowych arenach.

Dudek w grudniu ubiegłego roku zaprezentował się na gali Enfusion #35 w Antwerpii, gdzie w drugiej rundzie uporał się z Youssefem El Hajim. Potem pojechał trenować do Tajlandii i prezentować się przed kamerą.

Uczestnik show

Celebryta? Nie w tym rzecz. Rafał Dudek w styczniu udał się do Tajlandii. Tam wraz z piętnastoma innymi zawodnikami trenował w Superpro Samui, gdzie przygotowywał się do turnieju o tytuł najlepszego fightera w kategorii 70kg. Wszystkie kroki zawodników z bliska obserwowała kamera Enfusion Reality.

Treningi to jedno, jednak najważniejszy był turniej, a w nim Polak zaimponował. Wielokrotny mistrz Polski pokazał, że potrafi walczyć efektownie i efektywnie. Dudek doszedł aż do półfinału. Na początek posłał na deski Muhemeda Zahira. Kenijczyk wstał, jednak po chwili nie był w stanie walczyć dalej. Low-kicki na udo pozwoliły mu na odniesienie zwycięstwa w zaciętym starciu z Beau Chonleakiem. Jednak Dudek doznał urazu ręki i w kolejnej walce kontuzja dała o sobie znać. Aziz Kalah triumfował, a wielokrotny mistrz Polski w kickboxingu ostatecznie zajął trzecią pozycję.

Przygoda Dudka z organizacją Enfusion trwa dalej. Tym razem zawodnik z Nowego Sącza zmierzy się z Nordinen Ben Mohą. Dudek wystąpi 2 kwietnia podczas gali Enfusion 38 Gold Edition w Hadze. Czy po raz kolejny zrobi tak pozytywne wrażenie na obserwatorach jak w swoich wcześniejszych pojedynkach? Przykład Dudka pokazuje, że dobre występy są kluczem do otrzymywania kolejnych propozycji. Włodarze Enfusion dali dowód swojego zadowolenia kontraktując kolejną walkę polskiego fightera, ale zarazem postawili przed nim trudne zadanie. Czy niewykonalne?

Mocny Marokańczyk

Ben Moh to mocny zawodnik. W tym roku zaprezentował się w rywalizacji z Mohamedem Jarrayą podczas Enfusion 37 w turnieju 70kg, jednak doznał porażki, ale walka była niezwykle widowiskowa. Marokańczyk miał fenomenalny poprzedni rok, kiedy to stoczył sześć pojedynków i wszystkie kończyły się jego zwycięstwami. Na jego rozkładzie znaleźli się m.in. Edson Fortes czy Crice Boussoukou.

Na gali Enfusion 38 Ben Moh nie będzie osamotniony. W karcie walk aż roi się od jego rodaków. O mistrzostwo Enfusion w kategorii 85kg spotkają się Ibrahim El Boustati i Słowak Mirco Cingel. Z kolei o pas w 95kg powalczą Mohammed Boubkari i Jorge Loren z Hiszpanii.

KM

McGregor ofiarą Diaza

Conor McGregor musiał odklepać. Nate Diaz pokazał, co znaczy doświadczenie i wytrwałość. Amerykanin na UFC 196 pokonał mistrza organizacji w kategorii piórkowej w walce, która odbyła się w limicie do 77kg.

Pierwotnie Irlandczyk na UFC 196 miał rywalizować z Rafaelem dos Anjosem. Celem McGregora było zdobycie kolejnego pasa mistrzowskiego, tym razem w wadze lekkiej. Jednak Brazylijczyk doznał kontuzji, która wyeliminowała go ze starcia. Na horyzoncie pojawił się zatem Nate Diaz. McGregor miał roznieść rywala w pył, ale rzeczywistość okazała się dla niego brutalna. Zimny prysznic na rozgrzaną głowę Irlandczyka.

Pierwsza porażka

McGregor przed UFC 196 nie zanotował porażki w amerykańskiej organizacji. Co więcej, tylko jeden pojedynek został rozstrzygnięty decyzją sędziów. Chodzi o starcie Irlandczyka z Maxem Holloway'em. Siedem zwycięstw, pas mistrzowski i miano gwiazdy UFC. 27-latek wszedł na szczyt i chciał więcej.

Trafił na Nate'a Diaza. 30-letni Amerykanin w UFC nie raz stworzył fantastyczne widowisko. Diaz imponuje wysokimi umiejętnościami, aż w dwunastu pojedynkach zmusił rywali do poddania. Tym dwunastym był właśnie McGregor. Choć początek nie wskazywał wcale na taki rozwój wypadków. McGregor dał namiastkę swojego kunsztu. Lewy sierpowy na pewno zrobił wrażenie na Diazie, ale to był początek. Irlandczyk imponował szybkością i celnością ciosów. Na twarzy Amerykanina pojawiła się krew. W końcówce Diaz zdołał rzucić rywala na ziemię, ale to McGregor kończył starcie z góry.

Kolejna odsłona to zmiana ról. Celne ciosy Diaza zmusiły McGregora do większej czujności. Jednak Amerykanin znalazł drogę do twarzy przeciwnika. Celnym sierpem zachwiał Irlandczykiem i poszedł za ciosem. McGregor nie był w stanie odpowiedzieć. Podjął próbę sprowadzenia, jednak była daleka od ideału. Diaz zapiął duszenie, McGregor odklepał i wszystko stało się jasne. McGregor przegrał pierwszą walkę na UFC. Diaz zatrzymał pęd nakręconego Irlandczyka.

Mistrzyni bez pasa 

Holly Holm nie nacieszyła się długo pasem mistrzyni w wadze koguciej. Efektowna walka z Rondą Rousey zrobił ogromne wrażenie. Wszyscy liczyli, że Holm będzie dawała kolejne efektowne pojedynki. Na UFC 196 mistrzyni spotkała się z Mieshą Tate. Wyczerpujący pojedynek zakończył się w piątej rundzie. Tate duszeniem zza pleców zmusiła Holm do poddania. Pas mistrzowski w rękach nowej właścicielki. 29-letnia Amerykanka w grudniu 2013 roku spotkała się z Rousey, jednak w trzeciej rundzie triumfowała „Rowdy”. Cztery kolejne zwycięstwa pozwoliły jej rywalizować o pas. Tate odniosła piąty triumf z rzędu i cieszy się z mistrzostwa. 

Na UFC 196 zaprezentowali się również zawodnicy, z którymi rywalizował Jan Błachowicz. Ilir Latifi jednogłośną decyzją sędziów pokonał Giana Villante. Z kolei Corey Anderson okazał się lepszy od Toma Lawlora. 

KM

Początek nowej drogi?

Krzysztof „Diablo” Włodarczyk to pięściarz nietuzinkowy. Jego losy, nie tylko bokserskie, śledziła niemalże cała Polska. Kariera „Diablo” obfitowała w zakręty, górki, pagórki, doliny, ale też chwile radości. Z pewnością droga Włodarczyka to dobry materiał na film.

Czekaliśmy. Z niecierpliwością, aby dowiedzieć się, czy „Diablo” jest jeszcze w stanie pokazać cokolwiek w ringu. Po pojedynku z Griogrijem Drozdem, kiedy to stracił pas mistrzowski WBC długo czekał na kolejną walkę. Wrócił po półtorarocznej przerwie i wygrał. Co to tak naprawdę znaczy? Czy 34-letni „Diablo” może jeszcze wrócić na szczyt?

Barwna postać

Włodarczyk to jeden z najbardziej znanych polskich bokserów. W maju 2010 roku sięgnął po tytuł mistrza świata WBC w kategorii junior ciężkiej pokonując Giacobbe Fragomeniego. Z Włochem „Diablo” spotkał się trzy razy i każda walka była niezwykle emocjonująca. Tak jak rywalizacja Polaka z Francisco Palaciosem.

Jednak Włodarczyk stał się również postacią znaną poza światem boksu. „Diablo” prezentował się na telewizyjnym ekranie w popularnych serialach. Korzystał także z zaproszeń do programów telewizyjnych. Zaprezentował się również w znanym show tanecznym. Stał się postacią powszechnie znaną. Sympatyczny chłopak, który jest miły, otwarty i normalny. Włodarczyk korzystał ze swojej popularności oraz sukcesów na arenie bokserskiej.

Również życie osobiste „Diablo” nie uszło zainteresowaniu szerszego grona odbiorców. W lipcu 2011 roku cała Polska śledziła losy Włodarczyka, który trafił do szpitala. Snuto różne teorie na temat jego problemów osobistych. Z czasem nie stanowiły tajemnicy. Mnożyły się pytania, czy Włodarczyk sobie poradzi. Nie do pojęcia było, że mistrz świata w boksie może mieć kryzys, który wpłynie na jego życie.

Włodarczyk szybko wrócił na ring, bo już w listopadzie 2011 roku rywalizował z Danny'm Greenem. Przegrywał u sędziów, jednak w jedenastej rundzie wykończył rywala. Wygrał kolejne trzy walki. Koniec jego panowania to wrzesień 2014 roku. W pojedynku z Drozdem Włodarczyk był cieniem samego siebie. Przegrał. Stracił pas i czekał półtora roku na kolejną walkę.

Brudow na deskach

4 marca, Sosnowiec – to ważna data dla Włodarczyka. Na tę walkę czekała cała Polska. Jedni z ciekawości, inni z nadzieją na udany powrót i kolejne poejdynki. „Diablo” podczas gali Sosnowiec Boxing Night nie pozostawił złudzeń, że jest zdecydowanie lepszy od Walerego Brudowa. Podwójny lewy prosty i Rosjanin znalazł się na deskach, jednak wstał. Na chwilę. Z narożnika poleciał ręcznik. „Diablo” triumfował.

Ktoś zapyta, czemu były mistrz świata WBC czekał aż półtora roku na kolejną walkę? Tak wyszło. Włodarczyk miał zmierzyć się z Drozdem, aby odzyskać pas. Na przeszkodzie stanęła choroba. W grudniu ubiegłego roku miał rywalizować z Beibutem Szumenowem, jednak pojedynek odwołano.

Na 4 marca zaplanowano starcie z Brudowem, czyli bokserem zdecydowanie niższej klasy niż Włodarczyk. Choć Polak dawno nie walczył i potrzebował rywala „na rozruch”. Kilka dni przed walką fani wstrzymali oddech. Pojawiła się informacja, że Włodarczyk miał wypadek. Zderzył się z innym pojazdem i uderzył w barierki. Samochód „Diablo” kompletnie rozbity, do kasacji. Włodarczyk wyszedł z całej sytuacji bez szwanku.

Koleje losu Włodarczyka to materiał na film, książkę czy też historię człowieka, który na swojej drodze spotkał wiele trudności. Wzniesienia i upadki. Takie jest życie. Także to bokserskie, gdzie zdobywa się pasy, walczy się o ogromne pieniądze. Bokser to też człowiek, który ma różne rozterki i z nimi też musi walczyć. Czy walka z Brudowem dała nadzieję, że Włodarczyk jeszcze może namieszać w świecie boksu? Jeszcze jedna walka „na rozruch” i zobaczymy. Po zakrętach nadszedł czas na prosty odcinek. Jaki będzie jego finał?

KM

Pasy nie zmieniły właścicieli

Gala KSW 34 w Warszawie to trzy obrony mistrzowskich pasów, które nadal należą do polskich zawodników. W stolicy nie zabrakło emocji i efektownych walk, które kończyły się przed czasem. Popis dał Tomasz Narkun.

Udany powrót w szeregi KSW zaliczył Antoni Chmielewski. Dobrą robotę wykonał również Artur Sowiński. Jednak wszystkich w zachwyt wprawił Tomasz Narkun. Pierwsza obrona mistrzowskiego pasa w niezwykłym stylu.

Nasi w obronie pasów

Jako pierwszy tytułu w wadze piórkowej bronił Artur Sowiński. „Kornik” nie znalazł pogromcy od ponad trzech lat. W ostatnich pojedynkach przyzwyczaił fanów do rywalizacji na pełnym dystansie. Nie inaczej było w starciu z Fabiano Silvą da Conceicao. Sowiński miał przewagę warunków fizycznych, którą wykorzystywał. W pierwszej rundzie Silva sprowadził walkę do parteru, jednak nie zrobił Polakowi krzywdy. „Kornik” był spokojny i trafiał rywala, jednak Brazylijczyk twardo trzymał się na nogach. Próbował obalić Sowińskiego, co udało mu się w drugiej rundzie, jednak w trzeciej nie dał już rady. Sowiński kontrolował sytuację i sędziowie mogli podjąć tylko jedną decyzję. Pas nadal w rękach „Kornika”.

Niesamowity Tomasz Narkun! 26-latek obronił pas w wadze półciężkiej. Cassio Barbosa de Oliveira mocno huknął Narkuna na ziemię, jednak to było zbyt mało, aby cokolwiek ugrać. Mistrz KSW bronił się nogami. Trafił 32-letniego Brazylijczyka w głowę, co zostało uznane za faul. Oliveira był oszołomiony, jednak doszedł do siebie. Walka trwała dalej, ale szybko doszło do rozstrzygnięcia. Niecałe dwie minuty i wszystko było jasne. Latające kolano Narkuna i ciosy w parterze sprawiły, że wkroczyć musiał sędzia. Polak po raz pierwszy bronił mistrzowskiego pasa. Wygrał w sposób spektakularny.

James McSweeney w Londynie już w pierwszej rundzie uporał się z Marcinem Różalskim. Anglik był piątym zawodnikiem, który podjął próbę odebrania Karolowi Bedorfowi pasa KSW w wadze ciężkiej. McSweeney od razu ruszył na Polaka i zepchnął go pod siatkę. 35-latek trafił Bedorfa w krocze, konieczna była przerwa. Polak starał się atakować. Po jednym z kopnięć McSweeney starał się przejąć nogę mistrza i ponownie zepchnął go pod siatkę. W końcu Bedorf dopadł rywala i niemiłosiernie go okładał. Ponad dwadzieścia ciosów przyjął Anglik. W końcu padł na deski. McSweeney na łopatkach już w pierwszej rundzie. Trzy i pół minuty potrzebował Bedorf, aby odnieść zwycięstwo.

Powroty w różnych barwach

Ponad dwa lata trzeba było czekać na kolejną walkę Krzysztofa Kułaka na gali KSW. „Model” nie zaliczył udanego powrotu. Pogromcą 35-letniego fightera okazał się Maciej Jewtuszko, który tym samym zanotował dwunaste zwycięstwo w karierze. Jako pierwszy walkę do parteru sprowadził „Irokez”. Pojedynek szybko wrócił do stójki, gdzie dał o sobie znać Kułak. Jednak wraz z upływem czasu zaznaczała się przewaga „Irokeza”. Kułak znalazł się w trudnym położeniu, jednak dotrwał do końca rundy. Kolejną odsłonę „Model” rozpoczął mocno, jednak Jewtuszko był przygotowany i znalazł sposób na powstrzymanie rywala. Zawodnik ze Szczecina sprowadził pojedynek do parteru. Jewtuszko nie miał litości dla Kułaka. Słał w jego stronę kolejne ciosy aż „Model” był zmuszony odklepać.

Svetlozar Savov po raz pierwszy zaprezentował się na KSW. Bułgar rysował się jako ciekawy zawodnik. Ostatnie trzy pojedynki rozstrzygnął na swoją korzyść przed czasem. Pierwotnie Savov miał rywalizować z Łukaszem Bieńkowskim, jednak ten z powodu choroby nie mógł wystąpić w Warszawie. 34-latek nie wahał się i przyjął propozycję występu na KSW. Dla Chmielewskiego był to powrót na stare śmieci. W KSW walczył skutecznie i wygrywał. Choć Savov prezentowany był jako faworyt to tym razem górą okazało się doświadczenie. Chmielewski potrzebował minutę i czterdzieści dwie sekundy, aby pokonać Bułgara. Serię ciosów Polaka w parterze zastopował sędzia.

Aslambek Saidov poważnie myśli o pasie mistrzowskim w wadze do 77kg. Zawodnik z Olsztyna przybliżył się do rywalizacji z Borysem Mańkowskim. Na KSW 34 Saidov pokonał decyzją sędziów Yasubeya Enomoto. Pierwsza runda na rozpoznanie. W drugiej odsłonie zarysowała się przewaga Saidova, który udanie sprowadzał pojedynek do parteru. W końcówce swoją szansę miał Enomoto, jednak zabrakło mu czasu, aby skutecznie dopiąć technikę kończącą. Trzecia runda zaczęła się od stójki, jednak z czasem rywalizacja przeniosła się do parteru. Szwajcar szukał swojej szansy, jednak Saidov skutecznie się bronił. Sędziowie byli zgodni – 29:28, 29:28, 29:28 dla Czeczena.

Szymon Bajor i Jędrzej Maćkowiak byli autorami żywiołowego pojedynku. Już w pierwszej rundzie zawodnik z Poznania doznał rozcięcia łuku brwiowego. W końcówce starcia Bajor niemiłosiernie obijał rywala i to jego sędziowie wskazali jako zwycięzcę pojedynku. Marcin Wójcik w drugiej rundzie zastopował Tomasza Kondraciuka. Fighter GLD Team Piła udanie zadebiutował w KSW.

KM

DSF Kickboxing Challenge 7

To już pewne, siódma gala grupy zawodowej DSF Kickboxing Challenge odbędzie się 23 kwietnia w Warszawie. Tym razem kibice zebrani w hali Miejskiego Ośrodka Sportów i Rekreacji na warszawskim Bemowie, zobaczą mecz naszych reprezentantów z zawodnikami z Litwy. Podczas gali odbędzie się aż jedenaście ekscytujących pojedynków, w których zobaczymy czołówkę polskich kickboxerów, walczących w najtwardszych kickboxerskich formułach jak K-1 oraz Full Contact. A wszystko to okraszone jak zawsze spektakularną oprawą muzyczną i wizualną. 

– To będzie niezapomniany wieczór. Kibice dostaną to co kochają najbardziej, czyli bardzo dobre pojedynki kickboxerskie. Tak jak wcześniej, na jednej gali zaprezentujemy zarówno walki amatorskie, jak i zawodowe, w tym walkę o pas federacji DSF kickboxing Challenge. Jestem pewien, że to będzie niezapomniany wieczór, pełen emocji. – zapewnia Sławomir Duba, właściciel federacji DSF Kickboxing Challenge.

– Ekipa Litwy, która przyjedzie na mecz, składa się z bardzo mocnych i twardych przeciwników. Zresztą Litwa z takich słynie, technika i wytrzymałość to ich wizytówka. Dobierając zestawienia do Figat Cardu gali kierowałem się przede wszystkim tym, by poziom sportowy widowiska był wysoki. – przekonywał Piotr Siegoczyński, dyrektor sportowy federacji DSF Kickboxing Challenge, który ustalił już ostatnie szczegóły dotyczące karty walk.

23 kwietnia podczas sobotniego wieczoru zobaczymy łącznie 11 pojedynków amatorskich i zawodowych. Głównymi aktorami tegoż widowiska będą zawodnicy zawodowej grupy DSF Kickboxing Team. Z kim zmierzy się Dorota Godzina, Radek Paczuski i inni, dowiemy się już niebawem, tymczasem wiemy, że plan gali wygląda następująco:
 
Undercard:
– 2 walki Pro-Am, 3×2 min
Karta Główna
– 3 walki Pro, 3×3 min
Extra Figat 
– 1 walka 4×2 min
Mecz Polska-Litwa 
– 4 walki
Mani Event 
– Walka o pas federacji DSF Kickboxing Challenge K-1, w dywizji 81 kg

Wszystkich chętnych, którzy zechcą przeżyć wieczór pełen emocji sportowych, zapraszamy do hali Ośrodka Sportu i Rekreacji m.st. Warszawy w Dzielnicy Bemowo, przy ul. Oławskiej 3a w Warszawie. Już dziś zachęcamy do zakupu biletów na galę DSF Kickboxing Challenge za pośrednictwem platformy ebilet.pl.

informacja prasowa

Skazywany na porażkę

Saul „Canelo” Alvarez ma pożreć w ringu Amira Khana – takie opinie towarzyszą planowanej na 7 maja walce, której stawką będzie pas mistrzowski WBC w wadze średniej. Jaki to będzie pojedynek?

Nie brakuje pytań na temat starcia Alvareza i Khana. Meksykanin miał okazję pokazać, że jest mocnym bokserem. Przegrał jedynie z Floydem Mayweatherem Jr. Z kolei Khan długi czas szukał możliwości stoczenia pojedynku o najwyższą stawkę. Teraz będzie miał ku temu znakomitą okazję. 29-latek wierzy w swoje możliwości, jednak w opinii większości skazany jest na porażkę.

Szybkość niekwestionowanym atutem

Khan ma doświadczenie w rywalizacji w wadze lekkiej oraz półśredniej. W 2004 roku na Igrzyskach Olimpijskich w Atenach pięściarz sięgnął po srebrny medal w limicie kategorii lekkiej. Na swoim koncie zapisał także tytuł mistrza świata WBC w wadze junior półśredniej. Jednak pojedynek z Alvarezem będzie dla Brytyjczyka nowym doświadczeniem. Khan po raz pierwszy w karierze wejdzie do ringu w limicie kategorii średniej.

Co to oznacza? Alvarez ma doświadczenie na tej płaszczyźnie, jest mistrzem, ma więcej kilogramów i co najważniejsze – potężny cios, który powalił niejednego boksera. W zestawieniu z „Canelo” Khan prezentuje się jak młodszy brat, który dopiero co nabiera masy. Może brzmi to trochę dziwnie na poziomie boksu zawodowego, jednak różnica jest widoczna. Co może przeciwstawić rywalowi Khan? Przede wszystkim szybkość i zwrotność. To będą atuty, którymi może grać 29-letni pięściarz z Wysp Brytyjskich.

Brytyjczyk podkreśla, że w obecnej kategorii nie czuje się już tak komfortowo jak wcześniej. Przed każdą walką musi zbijać wagę. Czy nadszedł czas na zmiany? Jeśli tak to Khan od razu wchodzi rzuca się na głęboką wodę.  – Czuję się bardzo silny. Jestem za duży do obecnej kategorii wagowej, co sprawia, że doprowadzam ciało do kresu wytrzymałości, żeby zbić wagę. Może powinienem walczyć w kategorii średniej. Rywalizować o tytuł mistrza świata z takim przeciwnikiem to ogromne wyzwanie. Wierzę w siebie i swoje umiejętności – wyjaśnia Amir Khan.

Bokserskie szachy

Powiedzieć, że będzie to rywalizacja Dawida z Goliatem to chyba lekka przesada. Alvarez jest faworytem zaplanowanego na 7 maja w Las Vegas pojedynku. To on zgarnął pas pokonując Miguela Cotto, a na swoim koncie ma ponad trzydzieści nokautów.  Alvarez docenia swojego najbliższego rywala. – Amir Khan to wielki wojownik. Walka będzie wspaniała. Chcemy dać kibicom świetny pojedynek – podkreśla mistrz świata wagi średniej WBC.

Wszyscy spodziewają się efektowej walki. Jednak może przeważyć taktyka. – Walka może być jak gra w szachy. Alvarez jest bardzo silny. Mój trener ułoży mi najlepszy plan na ten pojedynek. Chcę go wygrać i udowodnić, że stawianie mnie na pozycji przegranego było pomyłką – mówi Khan.

KM

Puchar Europy w Kickboxingu w Ostrowcu Świętokrzyskim

Decyzją WAKO – World Association of Kickboxing Organizations, w dniach 29.04 – 01.05.2016 na Hali Sportowo-Widowiskowej MOSiR w Ostrowcu Świętokrzyskim odbędą się zawody o Puchar Europy w kickboxingu.

Przygotowaniami do wydarzenia zajmie się Ostrowiecki Klub Sportów Walki, który wielokrotnie udowodnił, że potrafi się odnaleźć w roli organizatora. Ma na swoim koncie mnóstwo ważnych imprez sportowych takich jak Puchary Polski, czy Mistrzostwa Polski, którymi zajmuje się od pięciu lat, 25 rocznicę PZKb połączoną z Galą Zawodową Fighters Nigth 3 oraz w sumie cztery Gale Zawodowe emitowane w telewizji krajowej i międzynarodowej. Wysoki poziom organizacji imprez nadzorowanych przez Ostrowiecki Klub Sportów Walki przyczynił się do decyzji Polskiego Związku Kickboxingu o zawnioskowanie do światowych władz, aby Puchar Europy odbył się właśnie pod jego patronatem. Działania klubu zostały docenione w całej Europie i dzięki temu mieszkańcy Ostrowca będą mieli okazję podziwiać niesamowitą sprawność fizyczną nie tylko rodzimych zawodników, ale również tych trenujących poza granicami naszego państwa.

Puchar Europy będzie wspaniałym widowiskiem dla całych rodzin. Do Ostrowca przyjedzie około ośmiuset  zawodników, którzy będą startować w różnych kategoriach wiekowych: kadet młodszy (10 – 12 lat), kadet starszy (13 – 15 lat), juniorzy (16 – 18 lat) i seniorzy (18+ lat) oraz w różnych formułach: pointfighting, kick light, low kick oraz full contact. Walki odbędą się na dwóch ringach i trzech matach, więc każdy koneser, a nawet laik znajdą coś dla siebie.

Zawody te będą ogromną szansą dla Ostrowca, aby wybić się nie tylko na arenie świętokrzyskiej, czy krajowej, ale przede wszystkim międzynarodowej. Wpłyną pozytywnie na rozwój miasta i na świadomość ludzi jak ważne jest codzienne uprawianie różnego rodzaju aktywności fizycznej. Dodatkowo ostrowieccy fani kickboxingu będą mieli okazję wymienić się swoimi spostrzeżeniami z publicznością z innych krajów, a także obejrzeć na żywo walki większości zawodników z Europy.

Ostrowiecki Klub Sportów Walki planuje dalszy rozwój i ma nadzieję, że w przyszłości będzie kontynuował swoją działalność w tym zakresie.

Judocy promują nasz kraj

Taka konstatacja płynie z listu, który z racji organizacji Pucharu Świata kobiet w judo w Warszawie wystosował Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Andrzeja Dudy.

Trwa radość po dobrym występie naszych judoczek w zawodach Pucharu Świata w Warszawie. Organizacyjnie impreza stała na wysokim poziomie, co doceniły władze europejskiej federacji i nie tylko.

Dobra organizacja, dobry występ

W Warszawie zaprezentowały się zawodniczki z całego kontynentu. Polska okazała się najlepsza w klasyfikacji medalowej. Ten wynik rozbudził nasze apetyty przed kolejnymi startami kadry, a zarazem pokazał, że nasze zawodniczki stać na osiąganie dobrych wyników.

Złote medale zawisły na szyjach trzech zawodniczek. Po czternastu latach na najwyższym stopniu warszawskich zawodów znalazła się polska judoczka. Arleta Podolak triumfowała w kategorii 57kg. Po drodze pokonała Annę Borowską, której udało się zdobyć brąz. Najlepsze okazały się również Katarzyna Kłys (70kg) oraz Beata Pacut (78kg). Blisko medalu były Agata Perenc i Karolina Pieńkowska (obie 52kg), które zajęły piąte miejsca.

Warszawa sprostała wymaganiom i po raz kolejny zorganizowała Puchar Świata w judo. Europa mogła z bliska zobaczyć i ocenić jak Polska radzi sobie w roli gospodarza. To duże wyróżnienie dla Polski, co podkreślił prezydent. –  Składam wyrazy uznania organizatorom turnieju za tak piękne promowanie naszego kraju w świecie sportu. To powód do dumy, że zawody te, o długiej tradycji i wysokim prestiżu, wpisane są na stałe do kalendarza Europejskiej i Światowej Federacji Judo w randze Pucharu Świata. W tym roku znaczenie tego turnieju jest tym większe, że ma on również charakter kwalifikacji olimpijskich –  napisał w liście skierowanym do uczestników i organizatorów turnieju European Judo Open Women prezydent RP Andrzej Duda.

W oczekiwaniu na Ozdobę

Wszyscy z niecierpliwością oczekują, kiedy na tatami pojawi się Agata Ozdoba. Judoczka rywalizująca w kategorii 63kg pauzuje z powodu kontuzji kolana.

Liczy się czas, który biegnie nieubłaganie. Ozdoba przed odniesieniem kontuzji zajmowała miejsce gwarantujące jej start w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Szansa na występ w Brazylii nadal jest realna. Z tym, że Ozdoba musi wrócić do startów, zdobywać punkty i budować formę.

Brązowa medalistka mistrzostw Europy z 2014 roku z Montpellier stopniowo dochodzi do siebie. Niewykluczone, że wróci w kwietniu i wystartuje w mistrzostwach kontynentu w Kazaniu. Wtedy miałaby jeszcze trzy miesiące na szlifowanie formy. 

Warto przypomnieć, że w 2015 roku Agata Ozdoba wywalczyła srebrny medal mistrzostw świata w Astanie w starcie drużynowym.

KM