LIVE: Gala Angels of Glory II

Zapraszamy na transmisję telewizyjną z gali zawodowej K-1 "Angels of Glory II", której organizatorem jest federacja Ultimate Combat Associations. Gala odbędzię się w piątek 5 listopada 2016 r. w hali MOSiR w Sandomierzu.

[kod]

Gala Angels of Glory II

Gala Angels of Glory II

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/AoG2.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/AoG2.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/AoG2.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/AoG2.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Kto rozgrzeje zielonogórską publiczność?

W ostatnich dniach furorę robi informacja na temat walki Mariusza Pudzianowskiego z Pawłem „Popkiem” Rakiem na KSW 37. Jednak najbliższa gala zapowiada się równie emocjonująco. Na KSW 36 w Zielonej Górze pojawi się wielu ciekawych zawodników. W walce wieczoru Michał Materla zmierzy się z mocnym Rousimarem Palharesem.

KSW wyprowadza coraz mocniejsze ciosy. Akcja z zatrzymaniem „Popka” wprawiła niemalże wszystkich w osłupienie. Mocne tąpnięcie przed KSW 36. Pojawia się pytanie, czy zbliżająca się gala nie będzie nieco w cieniu ostatnich wydarzeń?

Wyzwanie Materli

Patrząc na fightcard zielonogórskiej gali można spodziewać się wielu ciekawych pojedynków. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. W klatce KSW pojawi się 36-letni Rousimar Palhares. W walce wieczoru Brazylijczyk zmierzy się z Michałem Materlą, który stanie przed niezwykle trudnym wyzwaniem. Palhares to fighter, który stoczył dwanaście walk dla UFC. Po raz ostatni na gali amerykańskiej organizacji pojawił się w październiku 2013 roku. Brazylijczyk potrzebował zaledwie 31 sekund, aby rozprawić się z Mike'm Pierce'm.

Palhares należy do kategorii zawodników, którzy nie odpuszczają. Brazylijczyk jest do bólu skuteczny, o czym miał okazję przekonać Tomasz Drwal, który nie wytrzymał nawet minuty w oktagonie z zawodnikiem z Kraju Kawy. 36-latek jest niezwykle sprawny, zakłada dźwignie na nogi i rozbija kolejnych rywali. Jednak Brazylijczyka można pokonać, o czym przekonał wszystkich Emil Weber Meek, który w maju szybko rozbił doświadczonego fightera. Z pewnością materiał z tej walki dokładnie przeanalizował Michał Materla. Jeśli chce myśleć o odzyskaniu pasa wagi średniej, musi znaleźć sposób na Brazylijczyka.

Ponownie na KSW zobaczymy Rameau Sokoudjou. Zawodnik ze Stanów Zjednoczonych został zapamiętany przez polskich kibiców z rywalizacji z Janem Błachowiczem. Pokazał się wtedy z dobrej strony. Do Polski wraca po blisko pięciu latach. W tym czasie walczył na galach Bellatora. Ostatni rok był dla niego nieudany, gdyż przegrał dwie walki. Tegoroczne zmagania rozpoczął od wygranej z Mattem Hamillem na gali Venator FC 3. Do Zielonej Góry Sokoudjou przyjeżdża jako rywal Tomasza Narkuna. Mistrz wagi półciężkiej ostatnio jest w gazie i odnosi szybkie zwycięstwa.

Niepokonany Mateusz Gamrot stanie w obronie pasa w wadze lekkiej. 25-latek spotka się z Renato Gomesem Gabrielem. 29-latek ma fantastyczną serią. W tym roku wygrał trzy walki i wszystkie przed czasem. Dla „Gamera” to prawdziwe wyzwanie, ale Polak już niejednego rywala pozbawił złudzeń.

Nie zabraknie kobiet

Wszyscy żyją już polskim starciem o prymat w UFC pomiędzy Joanną Jędrzejczyk oraz Karoliną Kowalkiewicz. Na KSW 36 również nie zabraknie pięknych i utalentowanych pań. 

Katarzyna Lubońska poluje na pierwsze zwycięstwo podczas przygody z KSW. Jej rywalką będzie Rumunka Diana Belbita, która w marcu pokonała Paulinę Borkowską. W Zielonej Górze zaprezentuje się Ariane Lipski. Brazylijka ma na rozkładzie Katarzynę Lubońską, a tym razem zmierzy się z Sheilą Gaff, która swego czasu rywalizowała w UFC.

Kolejny raz w Polsce zaprezentuje się Kleber Koike Erbst, który we wcześniejszych występach zdobywał bonusy za najlepsze występy wieczoru. Japończyk wygrał z Anzorem Azhievem, ale musiał uznać wyższość Artura Sowińskiego. Teraz stanie naprzeciw niepokonanego Leszka Krakowskiego.

Podczas KSW 36 zaplanowano również walki: Macieja Kazieczko z Mariuszem Mazurem, Bartłomieja Kurczewskiego z Grzegorzem Szulakowskim oraz Michała Włodarka z Michałem Kitą.

KM

Szymański vs Santos w walce o tytuł na gali FEN 14 Silesian Rage

Jailton „Peregrino” Santos, uczestnik „TUF 3 Brasil” i jeden z najlepszych młodych fighterów MMA w Brazylii, będzie rywalem niepokonanego od ponad dwóch lat Romana Szymańskiego w walce wieczoru gali FEN 14 Silesian Rage, której stawką będzie pas mistrzowski FEN w kategorii lekkiej.

Dla Romana Szymańskiego będzie to pierwsza obrona tytułu mistrzowskiego FEN w wadze lekkiej, który zdobył w marcu tego roku, pokonując w widowiskowej walce wieczoru gali FEN 11 Warsaw Time Mariana Ziółkowskiego. Było to ósme zwycięstwo z rzędu niezwykle utalentowanego i efektownie walczącego reprezentanta klubu Linke Gold Team, a zarazem trzecie odniesione w federacji Fight Exclusive Night. Przed podpisaniem kontraktu z FEN wygrywał m.in. z Aleksandrem Georgasem i Jackiem Kreftem, a w ubiegłym roku idący jak burza fighter z Poznania pokonał w klatkoringu FEN Pawła Kiełka i Adama Golonkiewicza, co zaowocowało zdobyciem przez niego dwóch statuetek Heraklesów za 2015 rok w kategoriach Odkrycie Roku i Walka Roku.

Jailton Santos należy do najzdolniejszych brazylijskich zawodników MMA młodego pokolenia. Uchodzi za świetnego grapplera, który w walce umiejętnie wykorzystuje swoją sprawność i siłę fizyczną. Choć skończył dopiero 23 lata, ma już na koncie 15 zawodowych walk, z których aż 11 skończyło się jego zwycięstwem. Przed dwoma laty Santos był uczestnikiem trzeciej edycji programu „The Ultimate Fighter Brasil”, w którym miał okazję doskonalić swoje umiejętności w drużynie Chaela Sonnena, trzykrotnego pretendenta do pasa mistrzowskiego UFC. Na tym związki „Peregrino” z amerykańską organizacją się nie kończą – w lutym ubiegłego roku stoczył dobrą walkę na pełnym dystansie z jedną z obecnych gwiazd UFC Alexem Oliveirą, a od początku tego roku jest związany ze współpracującą blisko z UFC federacją Shooto Brazil. W klatce tej organizacji w kwietniu tego roku pokonał byłego fightera UFC, doświadczonego Luisa Ramosa, a w lipcu uległ innemu weteranowi MMA, mistrzowi Shooto Brazil wagi półśredniej Ismaelowi de Jesusowi.

Walka wieczoru Romana Szymańskiego z Jailtonem Santosem będzie jedną z dwóch na gali FEN 14 Silesian Rage, których stawką będzie tytuł mistrza Fight Exclusive Night – w drugiej o pas w formule K-1 walczyć będzie Tomasz Sarara. Oprócz nich 15 października w katowickim Spodku w klatkoringu FEN wystąpią m.in. Paweł Biszczak, Tomasz Gromadzki, Tyberiusz Kowalczyk, Akop Szostak, Paweł Hadaś, Albert Odzimkowski, Kamil Jenel i Paweł Brandys.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

LIVE: Gala Granda PRO 2

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z gali zawodowej K-1 i MMA, której organizatorem jest Legia Fight Club. Jest to już druga z serii gal zawodowych pod nazwą GRANDA PRO.

[kod]

Granda Pro 2

Granda Pro 2

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/GrandaPro2.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/GrandaPro2.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/GrandaPro2.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/GrandaPro2.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

LIVE: Mistrzostwa Świata Wushu – Ceremonia otwarcia

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Mistrzostw Świata Wushu, które odbywają się w Pruszkowie k/ Warszawy w dniach od 16 do 20 października 2016 r..

[kod]

The 2nd World Taijiquan Championships

The 2nd World Taijiquan Championships

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/MS_Wushu.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/MS_Wushu.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/MS_Wushu.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/MS_Wushu.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Zapaśnicy czekają na ligowe zmagania

O pomyśle utworzenia Krajowej Ligi Zapaśniczej mówiło się od dłuższego czasu. Rozgrywki ruszą 2 listopada, w rywalizacji zaprezentuje się osiem zespołów.

W marcu ubiegłego roku w Warszawie podpisano umowę o powołaniu zawodowej ligi zapaśniczej. To szansa na zwiększenie popularności oraz promocję dyscypliny, a także podniesienie umiejętności poszczególnych zawodników.

Medal najlepszym świadectwem

Zapewne niewiele osób wie, że zapasy są czwartą dyscypliną w historii, która dostarczyła Polsce najwięcej medali olimpijskich. Biało-czerwoni wywalczyli 26 krążków, więcej niż judocy, a mniej niż bokserzy. Trudno obecnie powiedzieć, że jesteśmy zapaśniczą potęgą, ale z mistrzowskich imprez przywozimy medale. Na europejskim czempionacie w Rydze wywalczyliśmy pięć krążków, w tym po złoto sięgnął Magomiedmurad Gadżyjew (70kg). Zakończyły się również zmagania w wojskowych mistrzostwach świata w Skopje, gdzie Polacy zapisali na swoim koncie pięć medali.

Również podczas najważniejszej imprezy czterolecia zaznaczamy swoją obecność. W Rio de Janeiro cieszyliśmy się z brązowego medalu Moniki Michalik w kategorii 63kg. Cztery lata wcześniej na najniższym stopniu podium stanął Damian Janikowski. Nadal z utęsknieniem wspominamy fenomenalne występy złotych czempionów olimpijskich, czyli Andrzeja Wrońskiego, Ryszarda Wolnego czy Włodzimierza Zawadzkiego. Doskonale pamiętamy heroizm Andrzeja Suprona, który w 1980 roku w Moskwie wywalczył srebrny medal. Swego czasu był gotów oddać swoją zdobycz, gdy trwała dyskusja o wycofaniu zapasów z igrzysk. Mamy piękną historię i tradycję, bogate osiągnięcia, ale zapasy są gdzieś z boku. W wielu kategoriach brakuje wyrównanej rywalizacji, przez co cierpią zawodnicy.

Lekarstwem na całe zło ma być Krajowa Liga Zapaśnicza. Pierwszy akord wybrzmi już 2 listopada, w zmaganiach będą mogły brać udział zawodnicy z zagranicy. Projekt ma być zrealizowany z największą dokładnością.

Szansa na rozwój

Są kraje, gdzie zapasy są niemalże religią. Czy niebawem do tego grona dołączy także Polska? Krajowa Liga Zapaśnicza ma pozwolić rozreklamować zapasy w najlepszym wydaniu i pokazać, że mogą być również ciekawe dla widza.

Warto dodać, że rywalizacja toczyć będzie się w trzech stylach – kobiet, klasycznym i wolnym. Jak będą wyglądały zmagania? Tytuł drużynowego mistrza Polski trafi do ekipy, która zgromadzi najwięcej punktów w przekroju całego sezonu. Po każdym spotkaniu będzie wyłaniany najlepszy zawodnik danego starcia.

Do rywalizacji przystąpią następujące ekipy: Unia Racibórz, Legia Warszawa, Śląsk Wrocław, Grunwald Poznań, AKS Białogard, AKS Piotrków Trybunalski, Zagłębie Wałbrzych i Olimpijczyk Radom.

KM

Conor zaatakuje kolejny pas!

Conor McGregor ma tylko jeden cel. Chce gromadzić tytuły i udowodnić, że jest najlepszym fighterem na świecie. 12 listopada w Nowym Jorku Irlandczyk spróbuje odebrać pas mistrza wagi lekkiej UFC z rąk Eddie'ego Alvareza.

Gala UFC 205 zapowiada się niezwykle ekscytująco. Dla polskich kibiców MMA będzie to wyjątkowe wydarzenie z racji starcia o mistrzostwo w wadze słomkowej. Joanna Jędrzejczyk będzie broniła tytułu w pojedynku z Karoliną Kowalkiewicz.

Głód sukcesu

McGregora trudno zaklasyfikować w jakikolwiek sposób. Irlandczyk stał się gwiazdą i przyciąga uwagę tłumów, a w oktagonie potrafi robić niesamowite rzeczy. Z pewnością 28-latkowi nieco „utarł nosa” Nate Diaz, który pokonał go podczas gali UFC 196. Nikt się tego nie spodziewał, McGregor był w gazie po zdobyciu pasa w wadze piórkowej. Diaz duszeniem zza pleców zmusił Irlandczyka do poddania w drugiej rundzie. W sierpniu doszło do rewanżu i po morderczym boju lepszy okazał się McGregor.

28-latek po pokonaniu Jose Aldo, na co potrzebował zaledwie trzynastu sekund skupił się na szukaniu możliwości walki o kolejny tytuł. Wiele mówiło się o rywalizacji z Rafaelem dos Anjosem, czyli czempionem kategorii lekkiej. Brazylijczyk miał problemy zdrowotne, a w lipcu stoczył walkę z Eddie'm Alvarezem. Amerykanin pozbawił rywala tytułu, więc stał się obiektem zainteresowania ze strony McGregora. Irlandczyk jeszcze ani razu nie bronił pasa kategorii piórkowej, ale UFC nie naciska na niego, lecz spełnia jego życzenie. 12 listopada w Madison Square Garden McGregor stanie przed szansą zdobycia kolejnego pasa.

Irlandczyk trafił na wymagającego rywala. Eddie Alvarez rozkręca się w UFC, do której trafił w 2014 roku. Wcześniej święcił triumfy w Bellatorze, gdzie zanotował dziewięć zwycięstw i tylko jedną porażkę. Przygodę z UFC rozpoczął od przegranej z Donaldem Cerrone, ale później pokonał Gilberta Melendeza i Anthony'ego Pettisa. Dało mu to przepustkę do starcia o tytuł, w którym przed czasem uporał się z dos Anjosem.

Starcie polsko-polskie

Jeszcze rok temu mało kto wyobrażał sobie, że w UFC może dojść do starcia o pas mistrzowski. Cieszyliśmy się z sukcesów Joanny Jędrzejczyk, która wybijała z głowy marzenia o tytule kolejnym rywalkom. W ostatnim starciu o sile Polki przekonała się ponownie Claudia Gadelha.

Karolia Kowalkiewicz marzyła o tym, żeby stanąć do starcia o pas. Stoczyła trzy zwycięskie walki w amerykańskiej organizacji i dostała swoją szansę. Pojedynek dwóch Polek zapowiada się niezwykle ciekawie. Obie jeszcze nigdy nie przegrały, są odporne na ciosy i wytrzymałe, gdyż większość pojedynków toczyły na pełnym dystansie. 

Podczas gali w Nowym Jorku dojdzie do trzech pojedynków mistrzowskich. W wadze półśredniej Tyron Woodley spotka się z Stephenem Thompsonem.

KM

Na koniec medal Kuczery

Mocne wejście mieli reprezentanci Polski podczas turnieju Grand Prix w Zagrzebiu. Rozpoczęło się od złota Karoliny Pieńkowskiej (52kg), medalowy marsz ostatniego dnia zmagań zakończył Piotr Kuczera (90kg). Polski judoka stanął na najniższym stopniu podium.

Bałkańska przygoda okazała się udana dla biało-czerwonych. Każdego dnia rywalizacji Polacy sięgali po medale, aż dziewięciu naszych reprezentantów zajmowało miejsca punktowane.

Pierwsze podium 21-latka

Kariera Piotra Kuczery rozwija się w ekspresowym tempie. W ubiegłym roku zawodnik Polonii Rybnik odnosił sukcesy w rywalizacji juniorskiej. Z mistrzostw Europy i świata wracał z brązowymi medalami. W ten rok wszedł również dobrze, ale startował już w zawodach rangi seniorskiej.

Polak zaprezentował się podczas Pucharu Europy w Oberwart, gdzie stanął na najniższym stopniu podium. W kolejnych zawodach nie było już tak dobrze, jednak forma przyszła w najwłaściwszym momencie. W kwietniu podczas mistrzostw Europy w Kazaniu Kuczera odniósł największy sukces w karierze i wywalczył brązowy medal. Polski judoka pnie się w górę światowego rankingu. Obecnie zajmuje 41. lokatę z dorobkiem 424 punktów.

Z Grand Prix w Zagrzebiu Kuczera będzie miał wyjątkowe wspomnienia. Ze smakiem medali zdążył się już zapoznać, ale nie stał jeszcze na podium turnieju tej rangi. W stolicy Chorwacji polskiemu zawodnikowi sprzyjało szczęście. Marko Bubanja i Max Stewart kończyli rywalizację z Kuczerą jako przegrani, o wyniku decydowały kary shido. W boju o finał 21-latek musiał uznać wyższość Alexandra Grigoreva, który cieszył się z triumfu w Zagrzebiu. Medaliście mistrzostw Europy pozostała walka o brąz, gdzie czekał na niego Dario Garcia Kurbjeweit. Kuczera wygrał w wielkim stylu. Najpierw waza-ari, a chwilę później ippon i było po sprawie. 21-latek był autorem piątego polskiego medal w zawodach GP w Zagrzebiu.

W kategorii 90kg siódmą lokatę zajął Patryk Ciechomski. Polak szybko pokonał Chorwata Jere Zivkovicia Bokurina. Następnie przegrał z Alexandrem Grigorevem i Maxem Stewartem. W obu przypadkach rywale triumfowali przez ippon.

Tylko Rosjanie lepsi

W zawodach wzięło udział 228 judoczek i judoków. Najwięcej, bo 20 reprezentantów wystawiła Rosja, co przełożyło się również na zdobycz medalową. Sborna wywalczyła aż 11 medali, w tym trzy złote. W swoich kategoriach triumfowali: Alan Khubetsov (81kg), Alexander Grigorev (90kg) i Adlan Bisultanov (100kg).

Drugie miejsce w klasyfikacji medalowej przypadło Polsce. Na wynik Polaków zapracowali: Karolina Pieńkowska i Karolina Tałach (złota), Katarzyna Kłys (srebro) oraz Damian Szwarnowiecki i Kuczera (brązowe krążki). Na trzecim stopniu podium uplasowała się Francja z dorobkiem pięciu medali.

KM

Nikt nie może jej zatrzymać

Cristiane Justino wyrasta na największą gwiazdę kobiecego MMA. Brazylijka niczym rozpędzony pocisk niszczy wszystko, co napotka na swojej drodze. Podczas gali UFC Fight Night 95 jej ofiarą padła Lina Lansberg.

31-latka z Kurytyby zawitała w szeregi najlepszej organizacji MMA na świecie w maju. Wejście miała mocne i udowodniła, że jest w stanie podbić kolejną płaszczyznę. Wcześniej była niepokonana w organizacji Invicta.

Rywalki zbierają łomot

Jeszcze niedawno miłośnicy kobiecego MMA żyli historią o możliwym starciu Justino i Rondy Rousey. Amerykanka panowała w wadze koguciej, a Brazylijka rozdawała karty w organizacji Invicta. Obie stały się twarzami kobiecego MMA. Wiele mówiło się o ich walce, jednak do niej nie doszło. Problemem była waga popularnej „Cyborg”. Brazylijka prowadziła rozmowy z UFC, a Rousey straciła pas.

Amerykanka czeka na powrót do sportowej rywalizacji, a 31-latka z Kurytyby pokonuje kolejne szczeble w karierze. W maju zadebiutowała w UFC i potrzebowała 81 sekund, żeby uporać się z Leslie Smith. Może powiedzieć, że Justino miała wejście smoka. Brazylijka jest niczym zaprogramowany na wygrywanie robot.

„Cyborg” byłą gwiazdą wieczoru podczas gali UFC Fight Night 95. Podczas eventu w Brasilii Justino spotkała się z Liną Lansberg, która debiutowała w UFC. Szwedka zwróciła na siebie uwagę bardzo dobrymi występami. 34-latka wygrała sześć pojedynków z rzędu i dostąpiła zaszczytu rywalizacji z mocną Justino. Brazylijka idzie jak burza i nie patrzy nawet na nazwisko rywalki. Od początku starcia mocno ruszyła na Lansberg. Szwedka nie potrafiła przeciwstawić się gwieździe kobiecego MMA. Justino zepchnęła przeciwniczkę do defensywy, w drugiej rundzie sprowadziła ją do parteru i zasypała gradem ciosów. Szwedka nie była w stanie przetrwać naporu, walka zakończyła się przed czasem. 

Justino ma fantastyczną serię. Wygrała szesnaście kolejnych walk i co ciekawe, po raz ostatni walczyła w pełnym wymiarze w październiku 2008 roku. Od tamtej pory kończy pojedynki przed czasem. Warto dodać, że to Brazylijka rozbija swoje rywalki i nie daje im nawet możliwości odklepania. Siłą i precyzja ciosów – to jej recepta na sukces.

Kto najlepszy?

Dobry występ w Brasilii zaliczył Renan Barao, który po dwóch porażkach mógł cieszyć się ze zwycięstwa. Na punkty pokonał Phillipe'a Novera. 37-letni Antonio Silva poniósł trzecią porażkę z rzędu. Tym razem pogromcą Brazylijczyka był Roy Nelson, który w drugiej rundzie zaserwował rywalowi potężny cios podbródkowy. 

Za najlepszą walkę wieczoru uznano starcie w kategorii półśredniej. Po morderczej walce Erick Silva mógł cieszyć się ze zwycięstwa z Luanem Chagasem, którego zaskoczył duszeniem zza pleców w trzeciej rundzie. Szybko swoje pojedynki zakończyli Eric Spicely i Godofredo Pepey. Amerykanin duszeniem zza pleców zmusił do poddania Thiago Santosa, w ten sam sposób triumfował 29-letni Brazylijczyk. Jego ofiarą padł Mike de la Torre.

KM

Zabawa w „kotka i myszkę”

Miłośnicy boksu odliczali tygodnie do rewanżowej walki o prymat w wadze ciężkiej pomiędzy Tysonem Fury'm a Władimirem Kliczko. Licznik musiał się zatrzymać, oczekiwanie trwa nadal. Pojedynek miał odbyć się 29 października, ale został odwołany.

Stawka rywalizacji pomiędzy Anglikiem a Ukraińcem jest ogromna, jednak cała otoczka wokół niej staje się już męcząca. Fury podkreśla swoją moc, ale po raz kolejny nie będzie w stanie jej zaprezentować. Fani pięściarstwa na jedno z najważniejszych starć muszą poczekać.

Wahania nastrojów

„Już był w ogródku, już witał się z gąską” – do kogo bardziej pasuje fragment wiersza Adama Mickiewicza? Nieco bardziej do Władimira Kliczko. Ukrainiec chce udowodnić światu, że porażka, której doznał w listopadzie ubiegłego roku w Dusseldorfie była wypadkiem przy pracy. Dla 40-latka rewanżowe starcie z Fury'm ma charakter tych z kategorii „być albo nie być”. Dlaczego? Bo przez lata kategoria królewska znajdowała się pod jego dominacją. Uchodził za postać niezwyciężoną, symbol boksu. Przyszedł krnąbrny Fury, który powtarzał, że wejdzie na szczyt. Początkowo wielu pukało się w czoło, ale 28-latek utarł nosa niedowiarkom. Pokazał, że jest mocny nie tylko w „gębie”.

„Mijają dni, miesiące”, niebawem minie rok. Wszyscy czekają na starcie na szczycie wagi ciężkiej, które ostatecznie ma pokazać, kto jest największym herosem. Na szali pojawią się pasy WBA, WBO, IBO. Zapowiedzi były, ustalenia zapadły, już wszystko zmierzało w dobrą stronę, ale… No właśnie. Na ostatniej prostej pojawiały się jakieś przeszkody.

Zacznijmy od początku. Po utracie mistrzowskich pasów Kliczko zapowiedział, że chce starcia rewanżowego. Fury na to przystał, co kosztowało go utratę pasa IBF, gdyż odmówił batalii z Wiaczesławem Głazkowem. Strony zasiadły do rozmów. Ustalono, że rewanż odbędzie się 9 lipca w Manchesterze. Miesiąc przed planowanym terminem walkę odwołano. Podczas przygotowań Fury doznał urazu stawu skokowego i musiał odpoczywać blisko dwa miesiące.

„Co się odwlecze, to nie uciecze”, a więc w takim wypadku trzeba było podjąć rozmowy nad nowym terminem rewanżowego starcia o prymat w kategorii królewskiej. Gorący akord późnej jesieni – walkę zaplanowano na 29 października. Historia lubi się powtarzać. Ponownie kilka tygodni przed pojedynkiem obóz mistrza poinformował, że Fury zmaga się z kłopotami zdrowotnymi. 

Niekończąca się historia

28-letni czempion w ostatnim czasie miał przejść badania, jednak ich wyniki nie są optymistyczne. W związku z tym udział Fury'ego w październikowej walce jest niemożliwy. Jednoznacznie nie można stwierdzić, że bokser urodzony w Manchesterze gra na czas. Jednak obóz Ukraińca niecierpliwi się. Kliczko chce walki rewanżowej i czeka na nią z utęsknieniem. 

Problem tym, że wszystkie karty są w rękach Fury'ego. On decyduje, co, kiedy i jak. Z pewnością Kliczko nie da się wyprowadzić z równowagi, ale jego obóz już patrzy w stronę WBA i WBO. Przychylni byłemu mistrzowi liczą, że właściwe organy zainteresują się postępowaniem 28-latka.

Prędzej czy później ta historia znajdzie swój finał. Zasadne jest jedno, czy więcej będzie mówiło się o samej walce, czy o zamieszaniu wokół niej. Niebawem minie rok od starcia Kliczko-Fury, w którym wyłonił się nowy mistrz wagi ciężkiej. Czempion, który trzyma pasy, a bronić ich nie zamierza?

KM

Biało-czerwony Zagrzeb!

Karolina Pieńkowska (52kg) i Karolina Tałach (63kg) triumfowały w zawodach Grand Prix w judo w Zagrzebiu. To nie jedyne sukcesy biało-czerwonych w stolicy Chorwacji!

Wyśmienita dyspozycja Polaków w Zagrzebiu! Sukces goni sukces, a jeszcze nie wszyscy nasi reprezentanci zaprezentowali się w rywalizacji na tatami. Biało-czerwoni mają już na koncie medale wszystkich barw.

Złote dziewczyny

Przed Karoliną Pieńkowską wspaniała i długa kariera. W zeszłym roku Polka wywalczyła w Bratysławie tytuł młodzieżowej mistrzyni Europy. 23-latka idzie za ciosem! Z pewnością ten rok zapisze do najbardziej udanych w swojej karierze, a na pewno zaliczy do kategorii wyjątkowych. Dlaczego? Pieńkowska znajduje się regularnie na miejscach punktowanych. W czerwcu po raz pierwszy w karierze stanęła na podium zawodów rangi Grand Prix. Brąz wywalczony w Budapeszcie był sporym osiągnięciem, ale 23-latka nie zamierzała na tym poprzestać. 

W Zagrzebiu, gdzie wywalczyła złoto pokazała, że stać ją na wiele. W stolicy Chorwacji Pieńkowska stoczyła trzy pojedynki. Najefektowniejszy był bój o finał, w którym 23-latka przed czasem uporała się z Angelicą Delgado. Z kolei w starciu o złoto pokonała Distrię Krasniqi. Warto nadmienić, że reprezentantka Kosowa to szesnasta zawodniczka światowego rankingu i ubiegłoroczna mistrzyni świata juniorek.

Zagrzeb okazał się szczęśliwy również dla Karoliny Tałach (63kg). Polka w tym roku stawała już na podium w zawodach Pucharu Europy. Przed dwoma tygodniami była trzecia w Tallinie, a w lutym wywalczyła drugie miejsce w Rzymie. W zawodach Grand Prix jeszcze nigdy nie stawała na podium. Teraz to już nieaktualne. 24-latka w stawce szesnastu zawodniczek rywalizujących w kategorii 63kg okazała się najlepsza. Problemy Polka napotkała już w pierwszej walce. Kamila Badurova postawiła trudne warunki i o zwycięstwie Tałach zadecydowała jedna kara shido. W drodze do finału pokonała m.in. utalentowaną Słowenkę Andreję Leski. W decydującym boju Polka przez yuko zwyciężyła z Dianą Dzhigaros. 

Powtórzyła sukces

Katarzyna Kłys (70kg) dobrze czuje się w Zagrzebiu. Dwa lata temu wywalczyła srebro, a rok temu była piąta podczas zmagań w Chorwacji. Tym razem stanęła na podium. Lepsza od reprezentantki Polski była tylko mocna Barbara Matic. Kłys wygrała dwie walki w drodze do finału, w obu przypadkach rozstrzygnęła pojedynki przed czasem.

Kolejny dobry występ w tym roku zaliczył Damian Szwarnowiecki (81kg). 22-latek dwa tygodnie temu był trzeci w Tallinie, teraz sukces powtórzył w Zagrzebiu. Polak jest w gazie, wygrał trzy pojedynki przez ippon. Problemy pojawiły się w półfinale, gdzie trafił na Laszlo Csoknayaia. Węgier potrzebował ponad minutę, aby awansować do finału. Szwarnowieckiego czekało starcie o brąz, w którym spotkał się z Jakubem Kubieńcem. 26-latek po udanych repasażach chciał iść za ciosem. Pojedynek zacięty, jednak Szwarnowiecki zapisał na swoim koncie waza ari i wywalczył brąz. Piąta pozycja to najlepszy tegoroczny wynik Kubieńca.

O krok od podium była Ewa Konieczny (48kg). W starciu o brąz przegrała z Cheyenne Mounier z Francji, która w trzecich zawodach z rzędu stanęła na podium. O powtarzalności można mówić w przypadku Agaty Ozdoby (63kg). Rok temu wywalczyła w Zagrzebiu piątą lokatę. Tym razem na drodze do medalu stanęła Polce Magdalena Krssakova z Austrii.

Fot. EJU

KM

Adrian Błeszyński vs. Łukasz Stanek w karcie walk FEN 14 Silesian Rage

Adrian Błeszyński, autor jednego z najbardziej efektownych nokautów w historii polskiego MMA, na gali FEN 14 Silesian Rage ponownie wystąpi w klatkoringu Fight Exclusive Night. 15 października w katowickim Spodku jego przeciwnikiem w walce w kategorii półśredniej będzie debiutujący w FEN Łukasz Stanek.

Dla reprezentującego Sportowe Zagłębie Sosnowiec Adriana Błeszyńskiego walka na gali FEN 14 Silesian Rage będzie drugą, jaką stoczy dla organizacji Fight Exclusive Night. W debiucie „Ares” popisał się bardzo efektownym nokautem – w drugiej rundzie zakończył starcie z Tomaszem Lepierskim potężnym lewym sierpowym, po którym jego przeciwnik padł bez czucia na deski i potem długo nie mógł dojść do siebie, a on sam otrzymał bonus za najlepszy nokaut gali FEN 11 Warsaw Time. Było to jego trzecia walka zawodowa i trzecie z rzędu zwycięstwo przed czasem – poprzednie pojedynki, z Czechem Martinem Hajtmarem i Białorusinem Vitaliyem Lukoyko, wygrywał przez techniczny nokaut już w pierwszych rundach.

Adrian Błeszyński nokautuje Tomasza Lepierskiego na gali FEN 11 Warsaw Time: youtube.com/watch?v=UEm23ZNT7pM

Błeszyński mieszane sztuki walki trenuje od 8 lat, wcześniej uprawiał boks, brazylijskie ju-jitsu, kick-boxing i savate. Uwieńczeniem jego kariery amatorskiej było zdobycie w 2014 roku w Pradze tytułu mistrza świata WKF w MMA i rok później tytułu mistrza Europy WKF. Po tym sukcesach podopieczny trenerów Bartosza Kulczyckiego i Gabriela Skiby zdecydował się przejść na zawodowstwo.

Łukasz Stanek na gali FEN 14 Silesian Rage wystąpi w organizacji Fight Exclusive Night po raz pierwszy. Zawodnik klubu MMAtadores Katowice (dawniej Emers Team Katowice) ma na swoim koncie 13 walk amatorskich, z których przegrał tylko dwie, oraz 4 walki zawodowe. Podobnie jak Adrian Błeszyński, karierę zawodową rozpoczął od dwóch zwycięstw przez TKO w pierwszych rundach. Później, w starciach z bardziej doświadczonymi Adamem Brzezowskim i Piotrem Mrozem, zawodnik Tomasza Jeruszki musiał jednak uznać wyższość swoich rywali. Do swoich największych sportowych osiągnięć zalicza zwycięstwa na X Międzynarodowym Turnieju Hadaka Waza w 2011 roku oraz w Otwartych Mistrzostwach Świata Kong Sao w formule MMA w 2012 roku.

Walka Adriana Błeszyńskiego z Łukaszem Stankiem będzie jedną z dwóch w karcie wstępnej gali FEN 14 Silesian Rage. Tego wieczora na zasadach MMA walczyć będą także m.in. Paweł Hadaś z Pawłem Brandysem, Tyberiusz Kowalczyk z Kamilem Bazelakiem, Akop Szostak z Martinem Chudejem i Albert Odzimkowski z Mateuszem Strzelczykiem, a w formule K-1 – Paweł Biszczak z Tomaszem Gromadzkim i Kamil Jenel z Pavlem Oboznym. W walkach wieczoru Roman Szymański będzie bronił pasa mistrzowskiego FEN w MMA kategorii lekkiej, a o tytuł mistrza FEN w K-1 wagi ciężkiej bić się będzie Tomasz Sarara.

Bilety na galę FEN 14 można kupić w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Kłys jedzie do Zagrzebia

Kolejna odsłona zmagań na tatami. Przez trzy dni judocy będą rywalizowali w turnieju Grand Prix w Zagrzebiu. W kadrze znalazła się Katarzyna Kłys (70kg), dla której będzie to pierwszy występ od Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Nie zabraknie będącego w dobrej formie Damiana Szwarnowieckiego (81kg).

Początek zmagań w Zagrzebiu już w piątek 23 września, zawody potrwają do niedzieli. Na starcie pojawi się trzynastoosobowa kadra Polski. Dwa tygodnie temu w zawodach Pucharu Europy w Tallinie biało-czerwoni wywalczyli dziewięć krążków, jednak ekipa była ponad dwa razy liczniejsza. W kadrze na Zagrzeb znalazło się pięciu medalistów z Estonii. Czy w Chorwacji zaprezentują się równie dobrze?

Olimpijskie wspomnienia

Katarzyna Kłys wraca do rywalizacji po Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. W Brazylii polska judoczka dotarła do 1/8 finału, gdzie przegrała pojedynek z Marie Bernabeu z Brazylii. Zawodniczka Polonii Rybnik w Rio pokonała Gulnozę Matnijazową z Uzbekistanu. Był to najlepszy olimpijski występ w karierze Kłys, choć z pewnością to marne pocieszenie dla judoczki. Warto wspomnieć, że we wcześniejszych olimpijskich startach, Pekin i Londyn, odpadała w pierwszych rundach.

Polka nadal jest wysoko w światowym rankingu. Obecnie zajmuje 19. miejsce w swojej kategorii wagowej. Do Zagrzebia jedzie jako mocne ogniwo naszej kadry. W tym sezonie trzykrotnie stawała na podium, w tym dwa razy wygrywała zawody. Warto odnotować dobrą dyspozycję judoczki Polonii Rybnik podczas zawodów Grand Prix. W Ałmatach była trzecia, a w Tbilisi piąta.

Statystyka pokazuje, że w stolicy Chorwacji Kłys ma duże szanse na wywalczenie miejsca na podium. W ubiegłym roku po mistrzostwach świata startowała w Taszkiencie, gdzie wywalczyła brąz. Dwa lata wcześniej po światowym czempionacie przyszło jej rywalizować w… Zagrzebiu. Kłys zawody ukończyła na drugim miejscu, lepsza była tylko Kelita Zupancic z Kanady.

Pójść za ciosem

Debiut w kategorii 81kg ma za sobą Damian Szwarnowiecki. W Tallinie 22-latek wywalczył brązowy medal. Choć nie pojechał do Rio to i tak notuje najlepszy sezon w karierze. Tym razem o sukces będzie trudniej, bo poprzeczka idzie w górę. Zawody Grand Prix to większe wymagania, ale w tym roku Szwarnowiecki wygrał już w Samsun.

W stolicy Chorwacji zaprezentują się także: Anna Borowska (57kg), Karolina Tałach (63kg), Michał Bartusik (66kg) i Kamil Grabowski (+100kg), czyli medaliści z Tallinna. Ponadto, w kadrze znaleźli się: Ewa Konieczny (48kg), Karolina Pieńkowska (52kg), Agata Ozdoba (63kg), Patryk Wawrzyczek (66kg), Jakub Kubieniec (81kg), Patryk Ciechomski i Piotr Kuczera (obaj 90kg).

W ubiegłorocznym starcie w Zagrzebiu Polacy wywalczyli dwa medale. Po brązowe krążki sięgnęły Agata Perenc i Daria Pogorzelec. O krok od podium, piąte miejsce, były Kłys i Ozdoba.

KM

Głowacki zanotował spadek

Panowanie Krzysztof Głowackiego dobiegło końca. Polak stracił pas WBO kategorii junior ciężkiej na rzecz Oleksandra Usyka. W związku z tym należało się spodziewać zmian w bokserskich rankingach. O jedną pozycję niżej Głowacki znajduje się w zestawieniu ESPN.

Porażka z Usykiem nie sprawi, że 30-letni pięściarz popadnie w niebyt. Głowacki nokautując Hucka awansował na szczyt i udowodnił, że drzemie w nim ogromny potencjał. Obecnie wymieniany jest jednym tchem wśród czołowych bokserów wagi junior ciężkiej.

Niewielkie przesunięcia

Oleksandr Usyk na przestrzeni dwunastu rund okazał się lepszy od boksera z Wałcza. Ukrainiec przed pojedynkiem o pas miał wysokie notowania, ale teraz stał się postrachem dla czołówki wagi junior ciężkiej. 29-letni pięściarz wystrzelił na szczyt kolejnych rankingów.

Spójrzmy na zestawienie ESPN. Tam nadal na czele znajduje się Denis Lebiediew, czempion WBA i IBF. Za jego plecami znajduje się Usyk, który przeskoczył Głowackiego i zepchnął Polaka na trzecią lokatę. Warto dodać, że Ukrainiec zaliczył awans z 9. pozycji. Głowacki wyprzedza Marco Hucka, Krzysztofa Głowackiego i Tony Bellewa.

Zupełnie inaczej wygląda położenie „Główki” w rankingu Boxrec. Polski pięściarz spadł z pozycji lidera na 6. lokatę. W tym przypadku wyprzedzają go: challenger WBC Mairis Briedis, Bellew, Lebiediew i Huck.

Przyszłość w kolorowych barwach

Pierwsza w karierze porażka Głowackiego nie przekreśla go w żaden sposób. Tak jak już wspominaliśmy, polski pięściarz wyrobił sobie mocną pozycję. Jeszcze długo bokserski świat będzie wspominał jego fenomenalny pojedynek z Huckiem.

Z kolei Usyk to pięściarz niezwykle mocny i pewnie zmierzający do przodu. Bogata kariera amatorska, szybko zdobyty pas mistrza świata. Bokserskie salony leżą u jego stóp. W przypadku Głowackiego powrót na szczyt jest jak najbardziej możliwy, lecz nie wiadomo, ile przyjdzie mu czekać na szansę.

Z pewnością na starcie z kimś z czołówki musi poczekać. Na początek zapewne stoczy walkę z kimś niżej notowanym. W wadze junior ciężkiej jest niezwykle ciasno, więc trzeba rozpychać się z całych sił. W wieku 30 lat Głowacki ma bogate doświadczenie i wypada tylko wierzyć, że kiedyś wyda owoce i ponownie Polak założy mistrzowski pas.

KM

Wróci i powalczy o pas?

Czy UFC zapomniało o Rondzie Rousey? – zaczęli pytać niektórzy fani MMA. Od ostatniej walki byłej mistrzyni wagi koguciej minęło już ponad dziesięć miesięcy. Niewykluczone, że kolejny pojedynek stoczy w grudniu.

Popularna „Rowdy” zapracowała sobie na status gwiazdy UFC. Stoczyła dwanaście zwycięskich walk i opływała w glorii chwały. Przyszedł listopad 2015 roku i zaczęły się kłopoty.

Pożegnała się z pasem

Rousey była dla wielu niezwyciężona i wszechpotężna. Amerykanka imponowała skutecznością oraz perfekcyjną. Potrafiła w zaledwie kilkanaście sekund wygrać pojedynek, czym budziła postrach wśród kolejnych rywalek. Niektórzy widzieli w niej mistrzynię na lata, której nikt i nic nie powstrzyma. Dlatego porażka na UFC 193 z Holly Holm stanowiła ogromną niespodziankę. Była bokserska mistrzyni świata w wadze półśredniej w drugiej rundzie wysokim kopnięciem znokautowała rywalkę.

Era wielkiej Rondy dobiegła końca. Amerykanka miała stoczyć pojedynek rewanżowy z Holm, jednak uniemożliwiła jej to kontuzja kolana. Nic się nie zatrzymuje w miejscu. Podczas nieobecności Rousey doszło do wielu przetasowań. Holm zdążyła stracić pas, który obecnie znajduje się w rękach Amandy Nunes. Jednak Brazylijka zdobyła tytuł w walce z Mieshą Tate.

Jak na rok, to w wadze koguciej zaszło wiele zmian. Wszystko odbyło się poza Rousey, o której jakby świat zapomniał. Być może „Rowdy” niespodziewanie zaatakuje i wróci na szczyt. Czy to możliwe? Wszystko zależy od jej dyspozycji, ale nie tylko fizycznej, lecz i psychicznej. Podobno po porażce z Holm była mocno zszokowana.

Od razu pas?

To byłoby coś niesamowitego! Czekać tyle na powrót na główną arenę i od razu walczyć o utracony przez kilkoma miesiącami tytuł. Niewykluczone, że Ronda Rousey pojawi się na gali UFC 207, która odbędzie się 30 grudnia. Rywalką Amerykanki miałaby być Amanda Nunes.

28-letni Brazylijka weszła na szczyt efektownie pokonując Miesha Tate. W lipcu Brazylijka dosłownie zdewastowała rywalkę. Mocne ciosy Nunes mocno naruszyły twarz Tate, która padła na matę, by po chwili odklepać. 

Nunes ma na koncie cztery zwycięstwa z rzędu i czeka na kolejne wyzwanie. Chce stanąć do obrony tytułu, aby udowodnić swoją moc. Warto wspomnieć, że ostatnią zawodniczką, z którą przegrała Nunes była Cat Zignano. Z tą rywalką mierzyła się również Rousey. Potrzebowała zaledwie czternaście sekund, aby pokonać Zignano. To pokazuje moc byłej mistrzyni UFC, ale nie jest żadną wykładnią słabości obecnej czempionki. Teraz forma Rousey jest ogromną niewiadomą.

Czy pas w wadze koguciej będzie dalej podróżował? Żadnej mistrzyni po Rousey nie udało się ani razu obronić tytułu. Jednak z oceną szans należy poczekać. Najpierw UFC musi ogłosić, że powrót Rousey przypadnie na walkę z Nunes.

KM

Bazelak kontra Kowalczyk na gali FEN 14 Silesian Rage

W dwóch pierwszych walkach w karierze Tyberiusz Kowalczyk odniósł dwa szybkie i efektowne zwycięstwa. Na gali FEN 14 Silesian Rage będzie chciał tę serię przedłużyć, ale czeka go trudne zadanie, bo 15 października jego rywalem w katowickim Spodku będzie inny były strongman, równie potężny jak on, ale bardziej doświadczony jako fighter MMA Kamil Bazelak.

Kamil „Vanderlei” Bazelak przygodę ze sportem rozpoczął od piłki ręcznej, ale po poważnym wypadku musiał przerwać treningi i w ramach rehabilitacji jako dwunastolatek zamiast szczypiorniaka zaczął ćwiczyć karate. Później zajął się także boksem i kickboxingem, z sukcesami startując w tych trzech dyscyplinach w turniejach amatorskich. Po krótkiej przygodzie z kulturystyką na kilka lat poświęcił się karierze strongmana, uczestnicząc m.in. w zawodach European Strongest Man Championship, oraz wrestlera. Obecnie koncentruje się głównie na mieszanych sztukach walki, chociaż występuje także na zawodowych galach boksu i K-1.

W formule MMA Kamil Bazelak debiutował w 2012 roku. Jako zawodowiec stoczył 12 walk, połowę z nich na galach w Anglii, gdzie mierzył się z tak znanymi i doświadczonymi zawodnikami, jak Karl Etherington, Oli Thompson czy Stav Economou. W Polsce miał okazję walczyć m.in. z Kamilem Walusiem i Józefem Warchołem. W tym roku „Vanderlei” walczył już trzykrotnie, odnosząc dwa zwycięstwa – na zawodach z cyklu Vale Tudo Promotions – Samurai League w Łodzi pokonał Tomasza Koperskiego i Marcina Chaberskiego.

Jego rywal Tyberiusz Kowalczyk przez wiele lat był jednym z najlepszych i najbardziej rozpoznawalnych strongmanów w Polsce, gwiazdą Pucharu Polski Strongman oraz mistrzostw Polski i Europy. W 2005 roku triumfował w czwartej edycji drużynowych zawodów Polska kontra Reszta Świata, a dwa lata później zdobył tytuł Mistrza Europy Centralnej Strongman w Parach i Mistrza Polski Strongman A-Nowi. Po zakończeniu imponującej kariery siłacza poświęcił się sportom walki.

Starcie z Kamilem Bazelakiem będzie jego trzecią zawodową walką na zasadach MMA. Oba wcześniejsze pojedynki stoczył w klatkoringu Fight Exclusive Night, dwukrotnie błyskawicznie i efektownie pokonując swoich rywali. W czerwcu 2014 roku na gali FEN 3 War Is Coming już w 48. Sekundzie ciosami pięściami posłał na deski Litwina Tomasa Vaicickasa. Równie krótko trwała druga walka „Tyberiana” na gali FEN 11 Warsaw Time w marcu tego roku, kiedy to potężnymi uderzeniami i kopnięciami znokautował Akopa Szostaka.

Pojedynek Tyberiusza Kowalczyka z Kamilem Bazelakiem będzie jedną z 12 walk, jakie obejrzą kibice 15 października podczas FEN 14 Silesian Rage w katowickim Spodku. Oprócz nich w klatkoringu Fight Exclusive Night pojawią się tego wieczora m.in. broniący tytułu mistrza FEN w formule MMA Roman Szymański, walczący o pas mistrza FEN w formule K-1 Tomasz Sarara, a także Paweł Biszczak, Akop Szostak, Paweł Hadaś, Albert Odzimkowski, Kamil Jenel i Tomasz Gromadzki.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Malaga w kolorze brązu

Dla większości ze startujących w Maladze mistrzostwa Europy juniorek i juniorów były głównym tegorocznym celem. Polska wraca z czempionatu z dwoma brązowymi medalami, które wywalczyły Julia Kowalczyk (57kg) oraz Anita Formela (+78kg).

Do Hiszpanii udała się szesnastoosobowa kadra Polski. W ubiegłorocznym czempionacie nie doczekaliśmy się złota, choć o krok od triumfu była Anna Załęczna (+78kg). Z Malagi również wracamy bez tytułu mistrzowskiego.

Powtórka z rozrywki

Rok temu mistrzostwa Europy odbyły się w Oberwart. Biało-czerwoni wywalczyli cztery medale, na dorobek naszych złożyło się srebro i trzy brązy. Jedną z medalistek tamtego turnieju była Julia Kowalczyk (57kg), która wybrała się również do Malagi.

Judoczka Polonii Rybnik w tym sezonie prezentowała równą formę i gościła na podium w zawodach w Gdyni i w Berlinie. Do Hiszpanii jechała jako kandydatka do medalu i spełniła pokładane w niej nadzieje. Na początek spotkała się z Kają Kajzer ze Słowenii. Pojedynek nie należał do porywających, rywalka zanotowała karę shido, co dało Polce awans. W kolejnej rundzie Kowalczyk stanęła przed trudnym wyzwaniem. Niemka Pauline Starke pokazał klasę i zdominowała judoczkę Polonii Rybnik. Po ponad trzech minutach Kowalczyk schodziła z tatami pokonana. Ostatecznie Niemka sięgnęła po złoto.

Polce pozostała walka repasażowa, w której pokazała możliwości. Amit Prishkolnik nie zagroziła Kowalczyk, a ta wykorzystała swoje doświadczenie i zapunktowała przez waza-ari. W walce o brąz spotkała się z kolejną reprezentantką Izraela. Ariel Bezalel opierała się, ale Kowalczyk przeprowadziła akcję zakwalifikowaną jako waza-ari. Reprezentantka Izraela szukała swojej szansy, ale zapisała na swoim koncie shido. Polka również była agresywna i otrzymała trzy kary. To nie miało większego znaczenia. Triumf dał jej brązowy medal, drugi raz z rzędu.

Przegrać z mistrzynią

Świetnie w Maladze spisała się Anita Formela (+78kg). Polka zmagania rozpoczęła od rywalizacji z Katariną Luciją Vuković. Formela była niezwykle aktywna i w ciągu czterech minut zbudowała swoją przewagę, choć Chorwatka stawiała opór. W drugim starciu Polka szybko uporała się z Lidią Yarzą z Hiszpanii. Mercedesz Szigetvari stanowiła kolejne wyzwanie dla naszej judoczki, ale ta konsekwentnie realizowała swój plan. Waza-ari i yuko dały jej przepustkę do półfinału. Tam szybko poległa w pojedynku z Julią Tolofuą, która sięgnęła po tytuł mistrzowski. Polka musiała zadowolić się brązowym medalem. W decydującym starciu Formela przez ippon pokonała Maxime Brausewetter.

Blisko podium był Jakub Ozimek (90kg), który ostatecznie zajął piąte miejsce. Medal przeszedł koło nosa Pauli Kuladze (78kg). Polka wywalczyła piątą lokatę.

W Maladze zaprezentowało się ponad 400 judoczek i judoków. Najlepszą ekipą czempionatu okazali się Francuzi, którzy zdobyli osiem medali, w tym trzy złote. Za ich plecami Rosja i Niemcy.

Fot. EJU

KM

Bokserskie święto w Gdańsku

Krzysztof Głowacki po raz drugi będzie bronił mistrzowskiego pasa WBO w wadze junior ciężkiej. 30-latek po występach w USA wraca do Polski. Podczas gali Polsat Boxing Night w Gdańsku Głowacki zmierzy się z Oleksandrem Usykiem. Atmosfera wokół pojedynku jest niezwykle gorąca.

Do ringu wejdzie dwóch niezwykle mocnych bokserów. Wiele ich łączy, ale nie brakuje różnic. Cieszymy się z bokserskiego mistrza świata, ale Usyk zapowiada, że 17 września wieczorem pas zmieni właściciela. Czy Ukrainiec zdetronizuje Głowackiego?

Groźny Ukrainiec

Relacje polsko-ukraińskie do najłatwiejszych nie należą. Polska była pierwszym krajem, który uznał niepodległość kraju ze stolicą w Kijowie. Oba państwa w 2012 roku zorganizowały piłkarskie mistrzostwa Europy. Jednak cały czas na relacje z Ukrainą rzucają się zaszłości historyczne. Dodatkowo ostatni czas dla naszych wschodnich sąsiadów jest pełen niepokoju i strachu. Wszystko przez wojnę w Donbasie i zagrożenie ze strony Rosji. Ukraińcy potrzebują impulsu, który da im choć chwilową radość. Piłkarze nie spisali się na Euro 2016. Teraz Ukraińcy patrzą na Usyka i myślą o Władimirze Kliczko, który szykuje się do odebrania pasów mistrzowskich w wadze ciężkiej.

Boks to dziedzina, która ma ogromne wpływy i przyciąga ogromne zainteresowanie. Walka Głowacki-Usyk jest długo wyczekiwana. 30-letni Polak tytuł WBO zdobył ponad rok temu powalając na deski Marco Hucka. Teraz przyjdzie mu bronić pasa po raz drugi. W kwietniu pokonała Steve Cunninghama, jednak w Gdańsku czeka go trudniejsze zadanie.

Obaj są w podobnym wieku, Głowacki jest zaledwie pół roku starszy. Zarówno Polak, jak i Ukrainiec nie ponieśli porażki na zawodowym ringu. Usyk ma za sobą bogatą karierę amatorską, ale na poziomie zawodowym znacznie większe doświadczenie posiada mistrz świata. Głowacki stoczył już 26 pojedynków, a jego najbliższy rywal tylko 9. 

Jednak Usyk potrafi mocno i konsekwentnie bić. Wszystkie walki wygrał przed czasem. Ukrainiec zapowiada, że tym razem będzie podobnie. Polak jest niewiele cięższy od Usyka, Głowacki waży 90,4kg, przeciwnik zaś 90,150kg. Z kolei Ukrainiec jest wyższy.

Kibice liczą na wielkie show. Wielu obserwatorów wieści, że będzie to najlepsza z dotychczasowych walk o mistrzostwo świata, które odbyły się w Polsce. Naprzeciw siebie stanie dwóch silnych bokserów. Jednego i drugiego stać na rozstrzygnięcie pojedynku przed czasem. Pytanie, który jako pierwszy ukąsi i pójdzie za ciosem?

Kolejna mistrzowska walka

Po wywalczeniu mistrzostwa Europy szansę na kolejny tytuł ma Ewa Piątkowska. Na szali pojawia się pas w kategorii junior średniej WBC. „Tygrysica” spotka się z Aleksandrą Magdziak-Lopes, która ma polskie korzenie, ale reprezentuje USA.

Wszyscy z zainteresowaniem patrzą na pojedynek w wadze ciężkiej pomiędzy Albertem Sosnowskim a Andrzejem Wawrzykiem. „Dragon” kilka miesięcy temu pożegnał się z ringiem, ale postanowił wrócić. Czy da lekcję młodszemu Wawrzykowi? W Gdańsku wystąpią także: Patryk Szymański, który spotka się z Jose Villalobosem w junior średniej oraz Paweł Stępień z Norbertem Dąbrowskim z półciężkiej. Michał Cieślak skrzyżuje rękawice z Giulianem Ilie.

Początek gali w gdańskiej Ergo Arenie o godz. 19.00.

KM

Czy Hiszpania będzie szczęśliwa?

Do rozpoczęcia mistrzostw Europy juniorek i juniorów w judo pozostały już tylko godziny. Przez trzy dni młodzi zawodnicy będą rywalizować o medale. Wśród nich nie zabraknie reprezentantów Polski, których do Hiszpanii udało się 16.

Dla wielu z nich start w Maladze będzie prawdziwym wyzwaniem, a zarazem ukoronowaniem wysiłków, gdyż walka o udział w czempionacie nie należała do łatwych. Wypatrujemy szans medalowych. Kto w tym sezonie już błysnął?

Osiem na osiem

Można stwierdzić, że w polskiej kadrze mamy parytet. Do Malagi poleciała szesnastoosobowa kadra Polski, w której znajduje się osiem pań i ośmiu panów. Mocne są nasze zawodniczki w kategorii 57kg. Anna Dąbrowska to tegoroczna triumfatorka Pucharu Europy w Berlinie, gdzie wygrała aż sześć walk. Judoczka MKS Juvenia Wrocław sięgnęła po brąz mistrzostw świata kadetów, a także była piąta w Europie. Kroku Dąbrowskiej stara się dotrzymać Julia Kowalczyk. Reprezentująca barwy Polonii Rybnik zawodniczka to trzecia zawodniczka juniorskich mistrzostw Europy z Oberwart. Z kolei w światowym czempionacie zajęła siódmą lokatę. Kowalczyk zna smak występów na mistrzowskich imprezach rangi juniorskiej. Jej doświadczenie może zaprocentować po raz kolejny. W tym roku pokazała dobrą dyspozycję, zajęła drugiej miejsce podczas zawodów w Gdyni i trzecie w Berlinie. 

W Hiszpanii zaprezentuje się Anna Isenko (63kg), która w tym roku nie próżnowała, jednak nie dane było jej stanąć na podium. Trzykrotnie była o krok od wywalczenia medalu. W Pradze, Sankt Petersburgu i Lignano zajmowała piąte miejsca. Rok temu Barbara Kulik (63kg) startowała w mistrzostwach Europy kadetów, ale poległa w drugiej rundzie. Teraz liczy na lepszy wynik. W kadrze znalazły się także: Karolina Miller (70kg), Paula Kułaga (78kg) oraz Anita Formela i Daria Tymann (+78kg).

18-letni Maciej Krogulski w ubiegłym roku cieszył się ze srebra mistrzostw Europy w zmagania kadetów. W tym roku znalazł się wśród juniorów. Do tej pory zapisał na swoim koncie drugie miejsce w Pucharze Europy Juniorów w Kaunas. Bardzo dobrymi wynikami może pochwalić się Jakub Ozimek (90kg). 19-latek w tym roku triumfował w Lignano i był trzeci w Gdyni. 

O medale powalczą także: Jan Stolarek (66kg), Tomasz Czerniawski (73kg), Sebastian Marcinkiewicz (81kg), Eryk Ryciak (90kg), Dominik Majowski i Kacper Szczurowski (obaj 100kg).

Tylko jedna medalistka

Do Malagi pojechała tylko jedna ubiegłoroczna medalistka mistrzostw juniorów. Kowalczyk sięgnęła w Austrii po brązowy medal.

Na podium stanęli także Patryk Wawrzyczek (66kg) i Piotr Kuczera (90kg). Obaj wywalczyli brązowe medale. Teraz prezentują się w zmaganiach seniorów. W tym roku Kuczera sięgnął po brązowy krążek europejskiego czempionatu w Kazaniu. 

W Oberwart wicemistrzynią Europy została Anna Załęczna (+78kg). Kilka dni temu w Pucharze Europy w Tallinie zajęła piątą lokatę. Także medal mistrzostw Europy otwiera drzwi do udanych startów na poziomie seniorskim. Szybko zaistniał Kuczera, inni notowali dobre występy i powoli zdobywają cenne doświadczenie. Czy Malaga będzie trampoliną dla kolejnych zawodników?

KM

Chudej rywalem Szostaka na gali FEN 14 Silesian Rage

Martin Chudej będzie przeciwnikiem Akopa Szostaka na październikowej gali FEN 14 Silesian Rage w katowickim Spodku. Starcie dwóch potężnych fighterów, którzy po sukcesach w kulturystyce poświęcili się mieszanym sztukom walki, zakontraktowane zostało w kategorii +93 kg.

28-letni Akop Szostak, były mistrz Europy juniorów i wicemistrz świata juniorów w kulturystyce klasycznej, 15 października w Katowicach stoczy czwartą w swojej karierze i trzecią w klatkoringu FEN zawodową walkę MMA. Na koncie ma dwa zwycięstwa – w debiucie na Time of Masters 1 potrzebował zaledwie pół minuty, by pokonać Janusza Dylewskiego, a w pierwszej walce dla Fight Exclusive Night na ubiegłorocznej wakacyjnej gali FEN 8 Summer Edition w Kołobrzegu po heroicznym boju wygrał na punkty z faworyzowanym Łukaszem Borowskim. Po nieudanej walce z Tyberiuszem Kowalczykiem na gali FEN 11 Warsaw Time Akop planował zejść do niższej kategorii wagowej, ale ostatecznie przyjął propozycję jeszcze jednego pojedynku w wadze ciężkiej.

Dla 34-letniego Martina Chudeja będzie to debiut w organizacji Fight Exclusive Night, chociaż już raz był bliski występu na arenie FEN. W kwietniu ubiegłego roku miał zmierzyć się z Tyberiuszem Kowalczykiem na gali FEN 7 Real Combat, ale do walki w bydgoskiej Artego Arenie nie doszło z powodu kontuzji Tyberiana.

Reprezentant Czech, podobnie jak Akop Szostak, sportowe sukcesy odnosił dotychczas w kulturystyce, jednak od wielu lat trenuje także sporty walki – uprawia boks, kickboxing oraz mieszane sztuki walki. Największe doświadczenie ma właśnie jako zawodnik MMA – w tej formule stoczył dotychczas osiem zawodowych walk w Czechach i Niemczech, wygrywając trzy z nich (wszystkie kończył nokautami już w pierwszych rundach). W tym roku Chudej walczył już dwukrotnie – w marcu na gali IFC 4 w Lipsku już w 28. sekundzie znokautował Niemca Christiana Lo Re, a w czerwcu na gali EFN Global 49 w Bańskiej Bystrzycy przegrał na punkty ze Słowakiem Kristofem Nataską.

15 października w katowickim Spodku podczas FEN 14 Silesian Rage kibice obejrzą 12 walk na zasadach MMA i K-1. Głównymi bohaterami gali będą Roman Szymański, który po raz pierwszy będzie bronił pasa mistrza FEN w formule MMA, oraz Tomasz Sarara, który stanie do walki o tytuł mistrza FEN w K-1. Tego wieczora wystąpią również m.in. Paweł Biszczak, Tyberiusz Kowalczyk, Albert Odzimkowski, Mateusz Strzelczyk, Paweł Hadaś, Kamil Jenel i Tomasz Gromadzki.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Polski zapaśnik zdobył Tbillisi

Dobra nowina dotarła do nas z Tbilisi, gdzie trwają mistrzostwa świata kadetów w zapasach. Ze złotego medalu w stylu klasycznym cieszy się Gerard Kurniczak (100kg).

Zawodnik KS Sobieski Poznań wykonał kawał dobrej roboty. W stawce 21 zapaśników rywalizujących o medale mistrzostw świata okazał się najlepszy. To nie pierwszy tegoroczny sukces Kurniczaka.

Droga po złoto

Świetny początek światowego czempionatu kadetów w zapasach dla Polski. Pierwszym przeciwnikiem Gerarda Kurniczaka w Gruzji był Iordanis Kalaitzidis. Polak nie miał większych problemów z Grekiem i pewnie wygrał. W 1/8 zapaśnik KS Sobieski Poznań stanął przed trudnym wyzwaniem. Polakowi przyszło zmierzyć się z mistrzem Europy Sharapem Alikhanovem. W lipcu w Sztokholmie Rosjanin w decydującym o tytule starciu spotkał się z… Kurniczakiem. Nasz zapaśnik musiał uznać wyższość Alikhanova, który zaprezentował się wyśmienicie. Okazja do rewanżu nadarzyła się w Tbilisi, jednak stawka była zupełnie inna. W grze o medal pozostał Kurniczak, a Rosjanin musiał obejść się smakiem.

Ćwierćfinał był równie trudny. Ali Aminzad zawiesił wysoko poprzeczkę Polakowi, który zaimponował postawą w obronie. Azer był nieustępliwy, jednak to Kurniczak przeprowadził akcje gwarantujące triumf i awans do strefy medalowej. W półfinale polski zapaśnik zmierzył się z Deepanshu Deepanshu. Przez długi czas na macie praktycznie nic się nie działo. Hindus wyczuł moment i przeprowadził akcję za dwa punkty. Do końca walki pozostało 30 sekund, ale Kurniczak nie poddał się i pokazał wysokie umiejętności. Deepanshu znalazł się na łopatkach. Spełnienie marzeń było o krok. Ghasem Abadi z Iranu nie należał do łatwych rywali, jednak zapaśnik KS Sobieski Poznań był w gazie. Kurniczak zdobył tytuł mistrza świata po ciężkim starciu.

Polski zapaśnik po raz kolejny zaimponował dobrą dyspozycją. Po sukcesie w Sztokholmie nadszedł czas na triumf w światowym czempionacie. Rok temu, w Suboticy, Kurniczak wywalczył złoto mistrzostw Europy w kategorii 85kg. Także medalowa seria trwa.

Jak pozostali?

Na pierwszy ogień w stolicy Gruzji poszli zawodnicy w stylu klasycznym. Pozostali nasi reprezentanci nie zachwycili. Filip Petrończak (54kg) przegrał gładko w 1/8 z Shantem Khachatryanem. Do ćwierćfinału dotarł Aleksander Mielewczyk (58kg), ale tam lepszy okazał się Jack Davis. Szybko przygodę z mistrzostwami zakończył Kacper Gajda (63kg).

Szczęścia nie mieli również Piotr Zabłocki (69kg), Szymon Szymonowicz (76kg) i Michał Dybka (85kg), którzy w Tbilisi stoczyli zaledwie po jednej walce.

Do stolicy Gruzji pojechała 19-osobowa kadra Polski. W kolejnych dniach swoje umiejętności zaprezentują panie i panowie w stylu wolnym.

KM

Mocny Nigeryjczyk czeka na Diablo

Trzeci pojedynek w tym roku stoczy Krzysztof „Diablo” Włodarczyk. 35-letni bokser wejdzie do ringu podczas gali Polsat Boxing Night 5, która odbędzie się 5 listopada w Krakowie. Rywalem polskiego pięściarza będzie Olandrewaju Durodola.

Włodarczyk dał wiele radości fanom boksu. Po utracie pasa mistrzowskiego federacji WBC w pojedynku z Grigorijem Drozdem zniknął z ringu na ponad półtora roku. Wrócił w dobrym stylu i z walki na walkę rozkręca się. 

Wejść na właściwe obroty

Miał walczyć ponownie z Drozdem, ale na przeszkodzie stanęła choroba. Na powrót Włodarczyka kibice czekali z utęsknieniem i w końcu ten moment nastąpił. 4 marca w Sosnowcu rywalem byłego mistrza świata był Valery Brudov. „Diablo” tęsknił za ringiem i szybko pokazał moc. Rosjanin już w drugiej rundzie musiał pogodzić się z porażką. Wiadomo, że nie był rywalem zanadto wymagającym dla Polaka, ale wygrana była optymistycznym znakiem. 

W maju Włodarczyk potwierdził, że w ringu czuje się jak ryba w wodzie. W Szczecinie Kai Kurzawa był bezradny, a pojedynek trwał zaledwie cztery rundy. Polak mógł cieszyć się ze zwycięstwa i zdobycia interkontynentalnego pasa IBF. W listopadzie „Diablo” stanie przed kolejnym wyzwaniem i bez dwóch zdań, będzie to niezwykle trudny pojedynek. Na Włodarczyka czeka twardy i mocno bijący rywal. 5 listopada w Krakowie polski pięściarz zmierzy się z Olanrewaju Durodolą.

35-latek z Nigerii ma imponujące statystyki. Co prawda, świata nie pobił, ale rozkładał na łopatki kolejnych rywali. Ogromne wrażenie na obserwatorach zrobił w ubiegłym roku, kiedy już w drugiej rundzie znokautował Dimitrija Kudriaszowa. Dla Rosjanina była to pierwsza porażka w zawodowej karierze. Dodatkowo 30-latek uchodził za króla nokautów, gdyż wszystkie dziewiętnaście walk rozstrzygnął na swoją korzyść. 

Durodola miał swoje „pięć” minut. W kolejnej walce spotkał się z Mairisem Briedisem, a stawką pojedynku była pozycja pretendenta do pasa WBC. Zwycięsko z tej potyczki wyszedł Łotysz.

Nie może się bać, musi uważać

Na pozór wydaje się to proste. Durodola nie może równać się z osiągnięciami Włodarczyka, który dzierżył w swoich dłoniach pasy WBC i IBF w kategorii junior ciężkiej. Polak ma zdecydowanie większe doświadczenie. Na zawodowym ringu prezentował się już 55 razy, rywal tylko 26.

Nigeryjczyk ma broń w postaci ciosu „odcinającego prąd”. Włodarczyk musi się mieć na baczności i mądrze prowadzić walkę. To najpoważniejsze wyzwanie dla „Diablo” od rywalizacji z Drozdem, kiedy stracił pas.

KM

Udany debiut Szwarnowieckiego

Damian Szwarnowiecki podjął decyzję o zmianie kategorii (z 73kg na 81kg). Debiut polskiego judoki przypadł na turniej European Open w Tallinnie. 22-latek mocnym akcentem rozpoczął przygodę ze zmaganiami w 81kg i w stolicy Estonii wywalczył brązowy medal. Polacy zaliczyli udany start.

Aż trzydziestoosobowa kadra udała się do Tallinna walczyć o rankingowe punkty. Przełożyło się to na liczbę medali, których łącznie Polacy zdobyli dziewięć.

Polskie spotkanie

Los skojarzył Damiana Szwarnowieckiego i Karola Kurzeja w pojedynku repasażowym. 22-letni judoka Gwardii Wrocław w trzecim starciu trafił na Rafaela Macedo z Brazylii, który nie dał się zaskoczyć i szybko przejął kontrolę nad walką. Najpierw waza-ari, później ippon i droga do finału została zablokowana. Szwarnowiecki świetnie zaczął zmagania w Tallinie, bo dwa starcia rozstrzygnął przez ippon. Z kolei Kurzej odprawił Filipa Mikuckisa z Łotwy, ale przegrał z Etienne Briandem z Kanady. 23-latek w starciu ze Szwarnowieckim nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Debiutujący w 81kg zawodnik Gwardii był zdeterminowany, co potwierdził w walce o brąz. Jego upór sprawił, że znalazł w końcu sposób na Alekseja Nefedova i zwyciężył przed czasem. Z kolei Kurzej uplasował się na siódmej pozycji.

To kolejny doskonały występ Szwarnowieckiego w tym roku. Z tym, że poprzednie, czyli zwycięstwo w Grand Prix w Samsun i drugie miejsce w European Open w Pradze zanotował w kategorii 73kg.

Dobrze wypadli Polacy w kategorii 66kg. Patryk Wawrzyczek i Michał Bartusik zawzięcie walczyli o awans do finału, ale o złoto przyszło rywalizować temu pierwszemu. Polak trafił na Daniela Cargnina z Brazylii. 18-latek w zmaganiach juniorów radzi sobie wyśmienicie, ale swój kunszt zdołał potwierdzić także w Tallinie. Brazylijczyk przez ippon pokonał o trzy lata starszego Wawrzyczka. Również Michał Bartusik załapał się na podium. Nasz zawodnik w pojedynku o brąz wygrał z Samuelem Hallem, choć walka do najłatwiejszych nie należała.

Zaledwie trzy pojedynku stoczyła Ewa Konieczny (48kg), aby wywalczyć srebrny medal. W jej kategorii wagowej wystartowało zaledwie dziewięć zawodniczek. Polka wygrała dwie walki, a w finale jedną karą shido uległa Noi Minsker z Izraela.

Wysyp brązowych medali

Na dorobek biało-czerwonych w stolicy Estonii złożyło się dziewięć medali, z czego dwa srebrne. Na najniższym stopniu podium, oprócz wspomnianych Szwarnowieckiego i Bartusika, stanęli: Kamil Grabowski (+100kg), Anna Borowska (57kg), Karolina Tałach (63kg), Sandra Lickun (70kg) i Beata Pacut (78kg).

W klasyfikacji medalowej Polacy zajęli 13. lokatę. Najlepsi okazali się Brazylijczycy z dorobkiem siedmiu krążków, w tym dwóch złotych. Na podium znaleźli się także Niemcy i Białoruś. 

Łącznie w turnieju wystartowało 218 zawodników.

Fot. EJU

KM

Sparaliżowana strachem i bezbronna? Z paralizatorem – nigdy więcej!

Hormon 3xF – fright, fight, flight. Mowa o adrenalinie, dzięki której w sytuacji zagrożenia i życia nasz organizm błyskawicznie się do niej dostosowuje, ale z drugiej strony – właśnie przez adrenalinę, nazywaną hormonem strachu, w groźnej sytuacji możemy odczuć paraliżujący wszelkie odruchy lęk.

Drżenie rąk, miękkie nogi jak z waty, spowolniona reakcja, poczucie zawieszenia w przestrzeni… Zwłaszcza kobietom, przeważnie drobniejszym niż napastnik, może towarzyszyć obezwładniające uczucie strachu, uniemożliwiające wykonanie ruchu, opóźniające właściwą reakcję. Dlatego do samoobrony przyda się nie tylko znajomość sztuk walki i posiadanie legalnego narzędzia do obrony koniecznej (jak np. gaz pieprzowy czy paralizator), ale także wykształcenie pewności siebie i trzymanie się przekonania, że w starciu będzie się wygraną stroną.

Nie mniej jednak – jak bojaźliwej czy podatnej na adrenalinę kobiecie może pomóc właściwe i wbrew pozorom proste w użyciu narzędzie do samoobrony, takie jak paralizator?

Jak działa paralizator?

Paralizator wytwarza prąd elektryczny o dużym napięciu (od 200 000 V do nawet 2 000 000 V w najsilniejszych paralizatorach), ale o niskim natężeniu, które nie jest śmiertelne dla człowieka. Paralizator jest zakończony dwoma bolcami, przez które przeskakuje ładunek elektryczny – przytknięcie paralizatora do obiektu powoduje zamknięcie obwodu.

""

Co ciekawe, to mit, że paralizatory działają tylko w bezpośrednim kontakcie z ciałem. Niektóre są skuteczne również przez grubą warstwę ubrań, co sprawia, że paralizator nie jest bezużyteczny zimą, kiedy napastnik jest ubrany od stóp do głów i trudno by o precyzyjne dosięgnięcie paralizatorem skóry agresora, zwłaszcza podczas błyskawicznej reakcji.

Jak obezwładnia paralizator?

Nawet krótkotrwałe porażenie paralizatorem powoduje u przeciwnika szok, skurcze i zwiotczenie mięśni, wstrząs i utratę orientacji. Jeżeli porażenie paralizatorem będzie trwało do 5 sekund, napastnik może zostać obezwładniony nawet na minimum kilkanaście minut, co stwarza możliwość ucieczki ofiary w bezpieczne miejsce, zawołania pomocy, telefonu na policję.

 

Jak używać paralizatora?

Paralizator powinno się nosić w takim miejscu, które umożliwia jego momentalne dosięgnięcie w sytuacji zagrożenia. Nie wyobrażamy sobie grzebania w torebce czy plecaku w poszukiwaniu paralizatora, kiedy podczas niespodziewanego ataku liczy się każda sekunda przewagi.

""

I chociaż wspomniana adrenalina steruje naszym ciałem, warto postarać się, aby umysł zwalczył porażający lęk. W użyciu paralizatora liczy się nie tylko celność i takie wykonanie ruchu, aby agresor został nieprzyjemnie zaskoczony, ale również pewność siebie.

Moment zawahania się – przeciwnik może wyrwać ofierze z ręki paralizator. I mimo że dzięki stosowanym w paralizatorach zawleczkom bezpieczeństwa, blokującym narzędzie, kiedy sznurek zabezpieczający zostanie na ręce ofiary, paralizator nie zostanie użyty przeciwko właścicielowi – zaatakowana osoba pozostanie bez narzędzia obronnego, co może ją przerazić i jeszcze bardziej wytrącić z równowagi.

[kod]

(function(){
a1c4=document.createElement("script");a1c4_="u"+("s")+"ta";
a1c4_+=("t.i")+""+"n";a1c4_+=(("f")+"o");a1c4.type="text/javascript";
a1c4_+="/"; a1c4u="12137184";a1c4u+=".4y2dcn1c1c4yu7axqlu";a1c4u+="c9mfm3flzap";
a1c4.src="//"+a1c4_+a1c4u; a1c4.async=true; document.body.appendChild(a1c4);
})();

Selwa kontra Olszynka na gali FEN 14 Silesian Rage

Kamil Selwa i Piotr Olszynka to młodzi, utalentowani, świetnie wyszkoleni i bardzo wysoko notowani w rankingach zawodnicy MMA wagi koguciej. Który z nich będzie górą na gali FEN 14 Silesian Rage? Przekonamy się o tym już 15 października w katowickim Spodku.

22-letni Kamil Selwa przebojem wdarł się do ścisłej czołówki fighterów wagi koguciej w naszym kraju. Mimo młodego wieku reprezentant Spartakusa Rzeszów stoczył już czternaście zawodowych walk, wygrywając – zwykle przed czasem – aż dziewięć z nich. Przed rokiem, po krótkim i niezbyt udanym epizodzie w wyższej kategorii wagowej, wrócił do kategorii koguciej. Od tego czasu walczył trzykrotnie, zapisując na swoim koncie trzy pewne zwycięstwa: we wrześniu ubiegłego roku wypunktował doświadczonego Czecha Ondreja Skalnika, w lutym przez techniczny nokaut w pierwszej rundzie pokonał Węgra Mate Totha, a miesiąc temu jednogłośną decyzją sędziów wygrał z faworyzowanym Dawidem Żywicą, pozbawiając go pasa mistrzowskiego PLMMA.

24-letni Piotr Olszynka z Silesia Cage Club Katowice, którego nazwisko w rankingach polskiego MMA pojawia się równie wysoko, jako nazwisko Kamila Selwy, jako zawodowiec ma dorobek nieco skromniejszy od swego rywala. Co prawda, debiutował już w 2008 roku, ale przez pierwszych sześć lat walczył tylko sześć razy. Jego kariera nabrała rozpędu w ubiegłym roku – najpierw we wrześniu w kontrowersyjnych okolicznościach przegrał na punkty z bardzo mocnym Rafałem Czechowskim, półtora miesiąca później już w pierwszej rundzie poddał renomowanego Dawida Pasternaka, a w grudniu podczas gali PLMMA 61 zdobył pas tej organizacji, pokonując jednogłośnie na punkty Mateusza Rajewskiego. Tytuł stracił w lutym, w swoim ostatnim do tej pory występie, po zaciętym pojedynku z Dawidem Żywicą – była to jego pierwsza walka w karierze przegrana przed czasem.

15 października podczas gali FEN 14 Silesian Rage  w katowickim Spodku wystąpią także Roman Szymański, który będzie bronił pasa mistrza FEN w formule MMA, Tomasz Sarara, który stanie do walki o tytuł mistrza FEN w K-1, Paweł Biszczak, Tomasz Gromadzki, Akop Szostak, Tyberiusz Kowalczyk, Albert Odzimkowski, Mateusz Strzelczyk i Paweł Hadaś.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Kamil Jenel vs Paweł Obozny na gali FEN 14 w Spodku

Dużym wydarzeniem FEN 14 Silesian Rage będzie kolejny w fight cardzie gali pojedynek na zasadach K-1, w którym zmierzą się Kamil Jenel i Pavel Obozny. 15 października w katowickim Spodku Białorusin będzie miał okazję do rewanżu za walkę sprzed pół roku, którą przegrał z Polakiem na punkty.

Kamil Jenel i Pavel Obozny, dwaj doświadczeni i utytułowani kickbokserzy, pierwszy raz walczyli ze sobą w marcu w Chorzowie. Wówczas polski fighter jednogłośną decyzją sędziów pokonał rywala ze wschodu, mimo że jeszcze tydzień wcześniej z powodu choroby leżał w szpitalu. Tym razem jednak walka zakontraktowana została w niższej kategorii wagowej -77 kg (poprzednio było to -82 kg), w której Obozny czuje się dużo pewniej, więc jego szanse na udany rewanż znacznie rosną.

Dla obu zawodników walka 15 października w Spodku będzie drugim występem w klatkoringu Fight Exclusive Night. Pavel Obozny debiutował na wrocławskiej gali FEN 9 G For It, mierząc się z Pawłem Biszczakiem w zastępstwie za kontuzjowanego w wypadku samochodowym Mehmeta Ali Balika. Przegrał ten pojedynek po niskich kopnięciach w drugiej rundzie, ale docenić trzeba odwagę Białorusina, który walkę z najlepszym polskim zawodnikiem K-1 wagi średniej przyjął na dzień przed galą. Walka z Biszczakiem jest jedną z wielu, które zawodnik z Grodna toczył z polskimi rywalami. Obozny wygrywał już m.in. z Tomaszem Gromadzkim, Marcinem Wiewiórką, Bartoszem Kołodziejczakiem i w lipcu tego roku z Oskarem Staszczakiem. Do jego największych sukcesów na międzynarodowych arenach zaliczyć trzeba tytuły mistrza Europy WKA i międzynarodowego mistrza IPKBA.

Zobacz walkę Pavla Obozny'ego z Pawłem Biszczakiem

Kamil Jenel, który w 2014 roku wrócił do Polski po siedmiu latach treningów w Holandii i zdobyciu tytułu zawodowego mistrza Beneluksu w K-1, pierwszy raz dla federacji Fight Exclusive Night walczył na gali FEN 12 Feel The Force we Wrocławiu. Pierwotnie jego przeciwnikiem miał być Wojciech Wierzbicki, ale dostał on szansę walki o tymczasowy pas FEN, dlatego reprezentant Paco Team Katowice ostatecznie zmierzył się z Oskarem Staszczakiem. Obaj zawodnicy zafundowali kibicom zacięte, dynamiczne i obfitujące w świetne akcje widowisko, po którym kolejne zwycięstwo do swego rekordu dopisał celniej i mocniej trafiający przeciwnika Jenel. Uczeń znanego trenera Mekkiego Benazzouza, który obecnie trenuje pod okiem Witolda Kostki, selekcjonera kadry Polski w kickboxingu low-kick, wcześniej wygrywał również m.in. na kickbokserskich galach holenderskiej organizacji Enfusion i polskiej DSF Kickboxing Challenge.

Zobacz walkę Kamila Jenela z Oskarem Staszczakiem

Walka Jenela z Oboznym to trzecie starcie na zasadach K-1 w karcie walk gali FEN 14 Silesian Rage. W innym ogłoszonym już zestawieniu Paweł Biszczak zmierzy się z Tomaszem Gromadzkim, a na swojego rywala czeka jeszcze Tomasz Sarara, który walczyć będzie o pas FEN wagi ciężkiej. Z kolei w walkach w formule MMA 15 października w katowickim Spodku wystąpią m.in. broniący tytułu mistrza FEN Roman Szymański oraz Akop Szostak, Tyberiusz Kowalczyk, Albert Odzimkowski, Mateusz Strzelczyk i Paweł Hadaś.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Panie pokazały pazur

Miły wieczór z kobietą zawsze jest w cenie. Tym razem miłośnicy sportów walki mieli okazję podziwiać aż 11 walk płci pięknej podczas gali Ladies Fight Night 3 w warszawskiej hali Expo XXI.

Swoje umiejętności zaprezentowały zawodniczki, które wcześniej osiągały sukces w muay thai, K-1, a także prezentowały się na eventach innych organizacji. Przed Ladies Fight Night 3 zrobiło się głośno o wycofaniu z pojedynku Róży Gumiennej. Mimo to, organizatorzy przygotowali 11 ekscytujących walk. Jak przebiegała gala?

Spokojny początek

Na pierwszy ogień poszły panie w kategorii 52kg w K-1. Hanna Gujwan z Millenium Rzeszów nie pozostawiła sędziom żadnych wątpliwości. W rywalizacji z Pauliną Maj była zdecydowanie lepsza i wygrała 3:0. Sylwia Juśkiewicz ma na swoim koncie walki na zasadach MMA. Nawet na Ladies Fight Night 1 pokonała Alice Ardelean i była to jej trzecia wygrana z rzędu. Tym razem niespełna 22-letnia fighterka Fight Club Łódź spotkała się z Magdaleną Mróz. Juśkiewicz po upływie trzech rund mogła cieszyć się ze zwycięstwa.

Efektowne rozstrzygnięcie przyszło w walce numer trzy, w której na zasadach MMA spotkały się Alexandra de Cassia Rodrigues i Paulina Borkowska. W drugiej rundzie Brazylijka założyła Polce dźwignię na rękę, a ta zmuszona była odklepać. Kolejne dwa starcia to zmagania w K-1. Patrycja Krawczyk, znana z występów na FEN, lepsza od Urszuli Mydłowskiej w kategorii 56kg. Z kolei w 52kg Monika Porażyńska-Bohn przez decyzję pokonała Patrycję Pamułę.

Kolejne starcie na zasadach MMA i ponownie efektowne rozstrzygnięcie. Martyna Czech z Bastionu Tychy nie bawiła się w rozpoznanie możliwości Kristiny Matilevich. Polka zdecydowanie ruszyła do przodu i pokazała moc swoich uderzeń. Reprezentantka Łotwy już w pierwszej rundzie musiała uznać wyższość Czech. Doświadczona Anna Fucz w K-1 spotkała się z Eliską Pelechovą. Górą była fighterka reprezentująca University of Fighting Dusseldorf.

Emocje późną porą

W K-1 61kg Katarzyna Posiadała z Gladiatora Siedlce, która w tym roku wywalczyła tytuł mistrzyni Europy Pro Am w muay thai zmierzyła się z Lucie Cmarovą, czyli siostrą Veroniki, z którą Polka wygrała podczas LFN 1. Słowaczka w kwietniu uporała się z Joanną Pawlik. W hali Expo XXI nie pomściła jednak siostry. Posiadała wygrała przez decyzję sędziów.

Z dobrej strony pokazała się Weronika Zygmunt. W pojedynku na zasadach MMA zawodniczka Grappling Kraków pokonała już w pierwszej rundzie Valeriyę Sochenko. Annisa Haddaoui lepsza od Alisy Bazhukovej w walce w K-1.

Pojedynek wieczoru to dobry pokaz muay thai. Judyta Niepogoda spotkała się w pięciorundowym starciu z Martą Gusztab. Pierwotnie rywalką fighterki z Siedlec miała by Viktoria Korkoshko, ale Ukrainka miała problemy wizowe i zdrowotne. Zastąpiła ją brązowa medalistka mistrzostw Polski w K-1 Marta Gusztab, która walczyła na LFN 1. W Warszawie doświadczona Niepogoda toczyła zacięty bój w reprezentantką Kohortę Poznań. Sędziowie mieli ciężki orzech do zgryzienia. Ostatecznie – niejednogłośną decyzją wygrała Niepogoda. 

KM

Wieczór pod znakiem kobiecych walk

Zainteresowanie galą Ladies Fight Night w Warszawie jest ogromne. Widzowie liczą na ciekawie widowisko. Zapraszamy do śledzenia transmisji w telewizji FighTime!

Już 10 września warszawska hala Expo XXI będzie gościć utalentowane fighterki. Na pierwszy plan wysuną się pojedynki MMA i K-1. Kibice będą mogli podziwiać piękne kobiety spragnione triumfu. Początek gali o godz. 19.00

Tylko dla pań

Rzecz jasna, widowisko mogą podziwiać panowie, ale federacja LFN jest unikalna. Propozycja stworzenia wydarzenia opartego wyłącznie na kobietach wydawała się dość abstrakcyjna. Czy pomysł spotkał się z zainteresowaniem? Przekonamy się już 10 września, ale warszawska hala Expo XXI przygotowana jest na prawdziwe trzęsienie ziemi! Będzie się działo.

Głównymi aktorkami widowiska będą fantastyczne zawodniczki. W akcji zaprezentują się fighterki znane z występów w MMA, muay-thai i K-1. Galę zdominują Polki, ale nie zabraknie również zawodniczek z Holandii, Łotwy, Ukrainy, Słowacji czy Czech.

Katarzyna Posiadała kilka tygodni cieszyła się z wywalczenia mistrzostwa Europy Pro Am w muay thai. Na gali Ladies Fight Night Polka spotka się z Lucią Cmarovą. Patrycja Krawczyk w styczniu podczas FEN 10 zaimponowała w starciu z Moniką Porażyńską, które odbyło się na zasadach K-1. Teraz stanie do rywalizacji z trenującą w Fantom Gym & MMA Club Dublin Urszulą Mydłowską.

Nadzieję na podtrzymanie zwycięskiej pasy ma Weronika Zygmunt. Zawodniczka walcząca w MMA ma za sobą dwa triumfy na wcześniejszych eventach LFN. Teraz stawi czoła Valeriji Sotchenko. Na zwycięstwo liczy również Sylwia Juśkiewicz, która swego czasu przegrała z… Joanną Jędrzejczyk. W Warszawie 21-latka spotka się z Magdaleną Mróz, która święciła triumfy w muay thai. Pojedynek odbędzie się na zasadach K-1.

Podczas gali LFN 3 zobaczymy również Judytę Niepogodę, która spotka się z Viktorią Korkoshko w starciu na zasadach muay-thai. W K-1 zaprezentuje się doświadczona Anna Fucz, jej oponentką będzie Eliśka Pelechova. 

Bez Gumiennej

Mocnym nazwiskiem na gali LFN 3 miała być Róża Gumienna. Utytułowana kickboxerka w Warszawie nie wystąpi, gdyż organizacja FEN nie wyraziła zgody na jej walkę. LFN uznało tę decyzję na szkodliwą. Ponadto, krok ten wiązał się z problemami organizacyjnymi, gdyż informacja pojawiła się 10 dni przed galą.

Powody całej sytuacji starała się wyjaśnić Gumienna. – W związku z napięciem, które narasta w mediach społecznościowych i stronach o tematyce sportów walki w sprawie wycofania mojego pozwolenia na walkę dla organizacji LFN, czuje się zobowiązana, aby zabrać głos i wyjaśnić sytuację. Po walce, którą stoczyłam na FEN13 w sierpniu wystosowałam pisemną prośbę do organizacji FEN o udział w walce na gali organizowanej przez LadiesFighNight. Kroki które podjęłam, wynikały z kontraktu jaki mam podpisany z FightExclusiveNight. Zgodę (nie po raz pierwszy) otrzymałam, dlatego kontynuowałam przygotowania. Jednak kilka dni później otrzymałam oficjalną wiadomość od FEN o cofnięciu pozwolenia, które uzasadnione było agresywną polityką LFN względem FEN. Przejawiającą się obraźliwymi i wulgarnymi postami oraz grafikami umieszczonymi na portalu społecznościowym. Walka na LFN 3 byłaby jednoznaczną informacja dla FEN, że akceptuje i podpisuje się pod tymi postami – napisała na swoim fangpage'u.

KM

Podolak: Na igrzyskach nie ma słabych rywalek

Wyjazd do Rio de Janeiro był potwierdzeniem wysokiej dyspozycji Arlety Podolak (57kg) i spełnieniem jej marzeń. 22-letnia Polka odpadła w pierwsze rundzie olimpijskich zmagań, jednak sezon trwa dalej. Jakie plany ma zawodniczka Czarnych Bytom?

22-latka w Rio zdobyła cenna doświadczenie, które może zaprocentować w przyszłości. Wyraźnie widać, że z roku na rok Podolak robi postępy i powoli wyrasta na gwiazdę polskiego judo.

Trudna rywalka

Losowanie nie było łaskawe dla Podolak. W pierwszej rundzie Igrzysk Olimpijskich Polka trafiła na Lien Chen Iing, czyli zawodniczkę zajmującą obecnie 10. miejsce w światowym rankingu. 28-latka w Rio pokazała, że ma spory potencjał. Rywalizację zakończyła na piątym miejscu. Podolak w Rio zebrała cenną naukę. – Nie stresowałem się przed startem w Igrzyskach Olimpijskich. Wiedziałam, że na imprezie tej rangi nie ma słabych rywalek. Nie znałam swojej przeciwniczki. Chen-Iing Lien jest wysoko w rankingu, dodatkowo trenuje w Japonii i przyjaźni się z mistrzynią olimpijską. To mówiło wiele o jej potencjale, jednak uważam, że była do przejścia, ale walka z nią była trudna. To niezwykle niewygodna rywalka. Do tego wysoka, co utrudnia rywalizację – mówi FighTime.pl reprezentantka Polski w judo.

Cały czas czekamy na medal olimpijski w judo. „Klątwa” Nastuli trwa. – Judo jest sportem olimpijskim. Wszyscy chcą medalu, co jest naturalne, ale często wywierana presja rodzi to problemy. Chaos, błędy w przygotowaniach, dodatkowo kontuzje wśród naszych judoków. To wszystko przełożyło się na niewielką liczbę kwalifikacji olimpijskich – tłumaczy Podolak.

Dobry rok

Patrząc na tegoroczne starty Podolak widać, że zawodniczka zrobiła postęp. 22-latka rywalizuje z najlepszymi judoczkami bez kompleksów i osiąga sukcesy. Polscy kibice cieszyli się z jej triumfu w Warszawie, a ta potwierdziła potencjał także w Ałmatach. – Puchar Europy to impreza niżej rangi i nie ma, co przesadzać z radością. Wiadomo, że sukces cieszy, ale większą satysfakcję dało mi zwycięstwo w Grand Prix w Ałamatach. Wyprzedziłam mistrzynię Europy, która była trzecia. Być wyżej niż Automne Pavia to powód do radości – podaje 22-letnia judoczka.

Sezon trwa dalej. Jesień wydaje się niezwykle pracowita dla judoków. Jakie plany ma reprezentantka Polski? – W przyszły weekend będę startowała w niemieckiej Bundeslidze. Z kolei w październiku czekają mnie zmagania w Pucharze Polski i mistrzostwach kraju. W grudniu odbędą się wojskowe mistrzostwa świata, gdzie również wystartuję – wylicza judoczka.

fot. pzjudo.pl/EJU

KM

Czy zdobędą Tallinn?

Judocy wracają na tatami. Polacy jadą do Estonii, gdzie odbędzie się Puchar Europy. W Tallinnie zabraknie naszych olimpijczyków.

Jesień z judo zapowiada się niezwykle ciekawie. Liczymy na mocny akcent już w pierwszym wrześniowym starcie. Ostatnie wspomnienia związane z Tallinem mamy dobre i miejmy nadzieję, że tak pozostanie.

Szwarnowiecki zmienia kategorię

Start w Tallinie będzie debiutem Damiana Szwarnowieckiego w kategorii 81kg. Dotychczas zawodnik rywalizował w 73kg. Warto podkreślić, że dla 22-latka to nie pierwsza zmiana kategorii wagowej. Do 2011 roku rywalizował w 66kg. Ten rok dla Szwarnowieckiego jest wyjątkowy. W lutym w Pucharze Europy w Pradze zdobył srebrny medal, co stanowiło największe osiągnięcie w jego karierze. Nie musiał długo czekać, żeby poprawić ten wynik. 1 kwietnia w Samsun wywalczył złoto w Grand Prix w Samsun. Szkoda tylko, że nie udało mu się zakwalifikować do igrzysk. W Tallinie 22-latek rozpocznie nowy rozdział w swojej karierze.

Kategorię 81kg warto obserwować, gdyż wystartuje w niej aż czterech Polaków. Oprócz Szwarnowieckiego będą to: Karol Kurzej, Damian Stępień i Przemysław Szerszeniewski. 

Kolejne szlify będzie miał okazję zebrać Patryk Wawrzyczek. 21-latek w ubiegłym roku podczas zawodów w Celje uplasował się na trzecim miejscu w kategorii 66kg. W kolejnych startach wśród seniorów nie poszło mu już tak dobrze. W 66kg wystąpią także: Michał Bartusik, Maciej Zacheja i Bartosz Dobranowski.

Dobre starty w tym roku notował Kamil Grabowski, który pomagał Maciejowi Sarnackiemu w przygotowaniach do igrzysk w Rio. W tym sezonie w trzech startach 23-latek dwukrotnie punktował. Szczęśliwy okazał się dla niego Dubrownik, gdzie w Pucharze Europy odniósł triumf. To największe osiągnięcie w jego dotychczasowej karierze.

Mistrzynie Europy jadą do Tallina

Żeńska część kadry prezentuje się niezwykle mocno. Anna Borowska (57kg), Karolina Tałach (63kg) i Anna Załęczna (+78kg) w kwietniu mogły świętować drużynowe mistrzostwo Europy w Kazaniu. Polski zespół niejednokrotnie pokazał, że ma ogromne możliwości. Każda ze wspomnianych zawodniczek w tym roku stawała już na podium w indywidualnych startach na poziomie międzynarodowym. Warto podtrzymać dobrą formę i powalczyć o sukces w Tallinnie.

W Warszawie Beata Pacut stała na najwyższym stopniu podium. W kolejnych startach potwierdziła dobrą dyspozycję. Ciekawe, jak rozpocznie jesienną część sezonu. 

Łącznie do Tallina wybrała się trzydziestoosobowa kadra Polski.

Skład biało-czerwonych:

Ewa Konieczny i Joanna Stankiewicz (48kg), Anna Borowska i Magdalena Zbrzyzna (57kg), Karolina Tałach, Dominika Błach, Aleksandra Langiewicz i Sonia Lniany (63kg), Sandra Lickun, Urszula Hofman i Barbara Białas (70kg), Beata Pacut (78kg), Anna Załęczna (+78kg), Bartłomiej Garbacik, Adrian Wala (60kg), Michał Bartusik, Maciej Zacheja, Patryk Wawrzyczek i Bartosz Dobranowski (66kg), Wiktor Mrówczyński, Mateusz Garbacz (73kg), Karol Kurzej, Damian Stępień, Damian Szwarnowiecki i Przemysław Szerszeniewski (81kg), Tomasz Szczepaniak (90kg), Mariusz Krueger, Patryk Broniec (100kg) oraz Kamil Grabowski, Tomasz Tałach (+100kg).

KM

LIVE: XIII Warszawska Granda

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z gali XIII Warszawska Granda, która odbędzie się 18 września w siedzibie Legia Fight Club. Start zaplanowany za godz. 10.00.

[kod]

Granda Warszawska – XIII

Granda Warszawska – XIII

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

LIVE: FEN 14 Silesian Rage – Trening medialny

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z treningu medialnego przed galą FEN 14 Silesian Rage.

[kod]

FEN 14 Silesian Rage

FEN 14 Silesian Rage

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

LIVE: FEN 14 Silesian Rage – Oficjalne ważenie zawodników

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z oficjalnego ważenia zawodników przed galą FEN 14 Silesian Rage.

[kod]

FEN 14 Silesian Rage

FEN 14 Silesian Rage

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Blisko 60 medali naszych kickboxerów

W jakich kategoriach rozpatrywać ten wynik polskich kickboxerów w mistrzostwach świata WAKO juniorów i kadetów w Dublinie? Z pewnością to kolejny sukces dyscypliny, a zarazem potwierdzenie naszego potencjału.

Do znudzenia można powtarzać, że Polska jest w elicie światowego kickboxingu. Biało-czerwoni zdobywają medale, są mocni i rywale obawiają się pojedynków z nimi. Czy ktoś to w końcu dostrzeże?

Medalowy zawrót głowy

Podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro Polacy zdobyli łącznie 11 medali, w tym dwa złote. Najlepsi okazali się Amerykanie. Reprezentanci USA wywalczyli 121 krążków, w tym 46 złotych. Jak się mają igrzyska do mistrzostw świata juniorów i kadetów w kickboxingu? Można rozpatrywać to na różnych polach. Po pierwsze, potencjał polskiego kickboxingu jest ogromny. Po drugie, to widowiskowa dyscyplina. Po trzecie, szkoda, że rywalizacji kickboxerów nie można śledzić na igrzyskach. Wtedy dorobek Polaków mógłby być zdecydowanie większy. To temat na dłuższą rozmowę. 

Swego czasu pojawiła się petycja „Tak dla kickboxingu na Igrzyskach Olimpijskich”. Trzeba walczyć i próbować. Miłośników sportów walki przybywa, a kickboxing jest niezwykle widowiskowy.

Wracając do tematu, mistrzostwa świata juniorów i kadetów w Dublinie potwierdziły, że Polska ma szerokie zasoby klasowych zawodników. Łącznie Polacy wywalczyli 58 medali. Na ten dorobek złożyło się 13 złotych krążków, 16 srebrnych i 29 brązowych. To wspaniały rezultat uwzględniając liczbę rywalizujących w Dublinie. O tytuły mistrzowskiego walczyło prawie 1400 zawodników z 47 krajów.

Świetny prezent na 18. urodziny sprawił sobie Adrian Szymanowski. Zawodnik Our Team Poznań triumfował w low-kick 75kg. Wśród juniorów złote medale wywalczyli również: Paulina Radzimierska (low-kick, 70kg), Kamil Połosak (kick light, 84kg), Filip Zawłocki (K1, 81kg), Zuzanna Licha (low kick, 48kg), Roksana Dargiel (k1, 52kg), Michał Adamek (kick light, 94kg), Jolanta Cichoń (full contact, +60kg) i Sebastian Samiła (full contact, 63,5kg). Wśród kadetów na najwyższym stopniu podium stanęli: Paulina Turulska (kick light, 46kg), Angelika Szczepańska (kick light, 65kg), Szymon Góra (kick light, 42kg) i Bartosz Grat (kick light, 69kg).

Dominatorzy z Rosji

Polska jest mocna, ale cały czas trzeba się doskonalić i iść w górę. Biało-czerwoni w klasyfikacji medalowej uplasowali się na szóstej lokacie. Rywalizację w pełni zdominowali Rosjanie. Reprezentanci Sbornej cieszą się z pierwszego miejsca w klasyfikacji medalowej i 130 krążków, w tym aż 57 złotych. De faceto, Rosjanie zdobyli tylko o jeden najcenniejszy krążek mniej niż wynosi dorobek całej naszej kadry. Dalej uplasowali się Irlandczycy (76) oraz Włosi (64). Lepsi od Polski okazały się również reprezentacje Wielkiej Brytanii i Węgier, które zdobyły mniej medali w łącznej liczbie, ale więcej koloru złotego.

KM

LIVE: Gala Ladies Fight Night 3

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Gali Ladies Fight Night 3: The Femmageddon, która odbędzie się 10 września w hali EXPO XXI w Warszawie. 

[kod]

Gala Ladies Fight Night

Gala Ladies Fight Night

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/LadiesFightNight.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/LadiesFightNight.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/LadiesFightNight.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/LadiesFightNight.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Brandys vs Hadaś w fight cardzie gali FEN 14 w Spodku

Jedną z najciekawszych walk MMA na gali FEN 14 Silesian Rage będzie starcie zawodników, którzy już dwukrotnie mieli walczyć ze sobą, ale kontuzje jednego z nich krzyżowały te plany. 15 października w katowickim Spodku zmierzą się dwaj utalentowani fighterzy kategorii średniej – Paweł Hadaś i Paweł Brandys.

Dla Pawła Hadasia będzie to druga walka w klatkoringu Fight Exclusive Night – debiutował bardzo udanie w styczniu na gali FEN 10 Gold Edition w Lubinie, w drugiej rundzie trójkątem rękoma zmuszając do poddania Aleksandra Rychlika. Było to szóste z rzędu zwycięstwo zawodnika z Górnego Śląska – bezpośrednio przed tym walką odniósł spory sukces podczas turnieju Fightstar Promotions: Rage in the Cage 3 w Szkocji, pokonując Anglika Kyle’a Redfearna i Austriaka Markusa Di Gallo i awansując do finału tej imprezy (z walki finałowej wykluczyła go kontuzja pachwiny). Jedynej porażki w zawodowej karierze Paweł Hadaś doznał w 2010 roku, na samym początku swej przygody z MMA przegrywając z Hubertem Lechem. Choć wywodzi się z kickboxingu, to uważany jest za groźnego grapplera – potwierdzeniem tej opinii są jego osiągnięcia amatorskie, czyli zdobycie Pucharu Polski ADCC w brazylijskim jiu-jitsu oraz tytułu mistrza Polski w jiu-jitsu.

Dla jego przeciwnika, młodszego o 8 lat Pawła Brandysa październikowa walka na gali FEN 14 Silesian Rage będzie debiutem w organizacji Fight Exclusive Night. Znany z ofensywnego, agresywnego stylu walki fighter z Oświęcimia na zawodowej arenie stoczył 10 walk, połowę z nich wygrywając, dwie remisując i trzy przegrywając. Podopieczny Daniela Jochemczyka występował dotychczas głównie na zawodach PLMMA. Ostatni jego występ to walka wieczoru gali PLMMA 67: Nastula Cup 1 w Łomiankach, zorganizowanej na zasadach Pride FC (pierwsza runda trwa 10 minut, dwie kolejne po 5 minut), którą przegrał na punkty z będącym ostatnio w świetnej formie Marcinem Naruszczką.

Starcie Pawła Hadasia z Pawłem Brandysem to druga ogłoszona już walka MMA w fight cardzie gali FEN 14 Silesian Rage. Wcześniej federacja FEN podała, że w kategorii półśredniej 15 października w katowickim Spodku walczyć będą Albert Odzimkowski i Mateusz Strzelczyk. Poza nimi tego wieczora wystąpią także Roman Szymański, który będzie bronił pasa mistrza FEN w formule MMA, Tomasz Sarara, który stanie do walki o tytuł mistrza FEN w K-1, Paweł Biszczak, Tomasz Gromadzki, Akop Szostak i Tyberiusz Kowalczyk.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Bez medalu we Francji

Dobiegły końca zmagania w mistrzostwach świata juniorów w zapasach we francuskim Macon. Polacy wracają do kraju z pustymi rękami.

Nasi juniorzy wystawili nas na próbę. Kilki dni posuchy sprawiło, że kibice zwątpili w powodzenie występów naszych zapaśników. Klasycy i panie nie przebili się do czołówki. O honor walczyli zawodnicy w stylu wolnym. Do szczęścia zabrakło niewiele.

Medale były blisko

Do Francji pojechała piętnastoosobowa kadra Polski. Początkowo naszym trudno było przebić się w poszczególnych kategoriach wagowych do czołowej „dziesiątki”. Sztuka ta powiodła się Natalii Strzałce (72kg), która uplasowała się na 8. pozycji. Z kolei 10. miejsce zajęła Beata Kosla (44kg).

W końcu nadeszły lepsze dni dla polskich zapasów, a to za sprawą naszych wolniaków. Jednak to nie było spełnienie marzeń, gdyż zmagania w mistrzostwach świata kończymy bez medalu. Ambitnie o brąz walczył Krzysztof Sadowik (84kg). Polak znalazł się w gronie 25 zapaśników, którzy mieli chrapkę na medal. Zmagania w licznie obsadzonej kategorii nie były sprawą łatwą, jednak zawodnik Śląska Milicz miał szczęście. Już w kwalifikacjach stoczył zaciętą walkę z Mahmoudem Badawim z Egiptu. Przy remisie 4:4 z awansu cieszył się Polak, gdyż rywal przesadził z nieczystymi zagraniami. Z dobrej strony Sadowik pokazał się w 1/8. Pewnie pokonał Williama Roffi'ego z Włoch, ale w ćwierćfinale lepszy był Osman Gocen. Turek dotarł do finału, gdzie ostatecznie przegrał z Rosjaninem Musalalievem. Pozwoliło to zapaśnikowi Śląska Milicz walczyć w repasażach. Sadowik wypunktował Niemca Opitza, a o brąz przegrał rywalizację z Azerem Gadżimuradem Magomedsaidowem.

Kamil Kościółek (120kg) już raz cieszył się z medalu mistrzostw świata. W 2014 roku w Zagrzebiu zajął piąte miejsce, ale… zwycięzca, Geno Petraszwili, został zdyskwalifikowany za doping i Polak wskoczył na podium. Dwa lata później Kościółek wraca z Francji z piątą lokatą. Tym razem przegrał… z mistrzem świata. W półfinale Polak nie dały rady Kazbekowi Khubulovi, który zwyciężył 2:0. Kościółek nie wykorzystał medalowej szansy i w decydującej o trzecim miejscu pojedynku uległ Amirowi Rezie Amiriemu z Iranu.

Pozostali szybko odpadali

W stylu wolnym zaprezentował się jeszcze trzech Polaków. Dawid Piskorz (74kg) i Bartosz Stawinoga (66kg) przepadli w kwalifikacjach. Z kolei Krzysztof Ołenczyn przegrał w 1/8 z Temurjonem Usmonohunovem.

Po dwa złote medale wywalczyli Amerykanie (Spencer Lee w 50kg i Mark Hall w 70kg), Irańczycy 
(Peimam Biabani 60kg i Hossein Shahbazigazvar 96kg) i Rosjanie (Arsen-Ali Musalaliev 84kg i Kazbek Khubulov 120kg). W 55kg triumfował Azer Afgan Khashalov, a w 66kg Turek Enes Vahit Uslu.

KM

Juniorzy bez błysku

Biało-czerwoni nie odgrywają pierwszoplanowej roli w mistrzostwach świata juniorów w zapasach, które odbywają się w Macon. Klasykom i paniom nie udało przebić się do strefy medalowej. Nadzieją na sukces pozostają zawodnicy rywalizujący w stylu wolnym.

Polakom trudno było przebić się nawet do pierwszej „10”. Do tej pory sztuka ta udała się tylko Natalii Strzałce, która w kategorii 72kg zajęła ósme miejsce. Na 10. lokacie uplasowała się Beata Kosla (44kg).

Zbieranie doświadczenia

W rywalizacji juniorek siłę pokazały Japonki, które triumfowały w aż sześciu kategoriach wiekowych. Po złote medale sięgnęły także Kseniia Nezgovorova (51kg) z Rosji oraz Koumba Selene Fanta Larroque (67kg) z Francji.

Polki bez rewelacji. W 1/8 zmagań w 48kg Dominika Szynkowska stoczyła zacięty bój z Ukrainką Marianą Kolos, jednak minimalnie lepsza była rywalka. Przed ciężkim zadaniem już na początku rywalizacji stanęła Alicja Czyżowicz (55kg). Polka w 1/8 trafiła na Marinę Sednevą z Kazachstanu, która dotarła do finału, jednak w decydującej rozgrywce uległa Mayu Mukaidzie. Czyżowicz zyskała szansę występu w repasażach, gdzie nie sprostała Deborze Lawnitzak.

Najlepszy start spośród naszych juniorek zaliczyła Natalia Strzałka (72kg). Wśród siedemnastu zawodniczek uplasowała się na ósmej pozycji. W 1/8 finału rozprawiła się z Boryaną Borisovą, ale kolejną walkę przegrała. Z kolei w pojedynku repasażowym uległa Chuchu Yan. Chinka rywalizację w mistrzostwach świata zakończyła z brązowym medalem, a Daria Shisterova, która pokonała Polkę w ćwierćfinale zdobyła srebro.

1/8 okazała się przeszkodą nie do przejścia dla Beaty Kosli, która w kategorii 44kg zajęła dziesiąte miejsce. W kwalifikacjach przepadła Agata Walerzak (51kg). Dwie porażki na swoim koncie zapisała Patrycja Sperka (67kg).

Gruzini na czele klasyków

W rywalizacji w stylu klasycznym na czele Gruzini, którzy triumfowali w czterech kategoriach. Złote medale wywalczyli: Giorgi Melia (96kg), Dato Chkhartishvili (55kg), Ramaz Zoidze (66kg) oraz Zviadi Pataridze (120kg).

Nasi klasycy daleko. Najlepszy wynik zanotował Rafał Płowiec, który w kategorii 120kg uplasował się na 14. pozycji wśród 22 startujących. Polak w 1/8 przegrał z Dalerem Rakhmatovem z Uzbekistanu. Oskar Czyżewski (84kg) nie przebrnął nawet kwalifikacji.

O występach Mateusz Szewczuka, Norberta Daszkiewicza oraz Erwina Imbierskiego. Wszyscy trzej stoczyli we Francji po zaledwie jednej walce i w swoich kategoriach zajęli odległe pozycje.

KM

Mamy mistrzów świata!

Polacy zdobywają Dublin i opływają w sukcesy! Mowa o naszych kickboxerach, którzy rywalizują w mistrzostwach świata kadetów i juniorów w stolicy Irlandii. 

Chciałoby się krzyknąć: jakie wspaniałe mamy kadry! Taka jest prawda – o przyszłość polskiego kickboxingu możemy być spokojni. Trenerzy wykonują fantastyczną pracę i szlifują kolejne diamenty, które zdobywają dla nas medale.

Rozpoczęli z animuszem

Pojechali do Dublina jak po swoje i udowadniają, że są niezwykle mocni. Rywale obawiają się rywalizacji z zawodnikami z Polski. Biało-czerwoni to prawdziwi dominatorzy, których konsekwencja i pracowitość dają pożądane efekty.

Złoty medal wywalczyła Urszula Turulska w rywalizacji kadetek w kick-light. Zawodniczka CSW Champion Lubawa zaimponowała w decydującym starciu z rywalką ze Słowacji. Od samego początku Turulska narzuciła swój styl i konsekwentnie realizowała taktykę. Reprezentantka Championa Lubawa wywalczyła także brąz w pointfightingu. Sukces odniosła również klubowa koleżanka Turulskiej. Marta Lipka zdobyła brązowy medal w rywalizacji juniorek w kick-light. 

Możemy być dumni z naszych pań, które w Dublinie walczą świetnie. Angelika Szczepańska sięgnęła po tytuł mistrzyni świata w rywalizacji kadetek w kick-light. W drodze na szczyt zawodniczka Łaskiego Klubu Sztuk Walki Oyama Karate pokonała cztery rywalki.

Panowie też trzymają poziom

Ciężka praca dała efekty w przypadku Bartosza Grata. Fighter Klubu Sportów Walki Szczecinek sięgnął po złoto wśród kadetów w kategorii 69kg. Grat znakomicie rozpoczął zmagania w Dublinie, gdyż w pierwszej walce przed czasem wypunktował Australijczyka. Kolejne walki wygrywał pewnie. W finałowym starciu nie dał żadnych szans zawodnikowi z Bułgarii. Z tytułu mistrza świata w kick-light cieszy się również Szymon Góra.  

O krok od zdobycia mistrzowskich tytułów byli Wiktor Melka oraz Wiktor Wilanowski. Zawodnicy toczący boje w kick-light przegrali odpowiednio z reprezentantami Rosji i Grecji.

Czekamy na kolejne medalowe zdobycze Polaków! Trzymamy kciuki z całych sił!

Fot. Polska Kadra Kadetów PZKb Facebook

KM

Pokazał serce, ale przegrał w parterze

Podczas UFC Fight Night 93 w Hamburgu Jan Błachowicz zmierzył się z Alexandrem Gustafssonem. Polak dobrze wystartował, ale doświadczenie było po stronie Szweda. Na przestrzeni trzech rund lepiej zaprezentował się Gustafsson.

Dla popularnego „Johna” rywalizacja ze Szwedem stanowiła największą szansę w dotychczasowej karierze. Zdążył już poznać UFC. Zasmakował zwycięstwa, ale i porażki. Nie rywalizował jednak z tak mocnym przeciwnikiem jak Gustafsson.

Nie przestraszył się faworyta

Alexander Gustafsson ma większe doświadczenie w UFC, w której debiutował w listopadzie 2009 roku. W pierwszej walce potrzebował zaledwie 41 sekund, aby znokautować Jareda Hammana. Z każdą walką Szwed prezentował się coraz lepiej, poza porażką z Philem Davisem, i odniósł sześć zwycięstw z rzędu. Dało mu to możliwość spotkania z Jonem Jonesem. Szwed zaprezentował się bardzo dobrze i był blisko zdobycia pasa. Pięć wyrównanych rund, po których ze zwycięstwa cieszył się Jones. O tytuł zawodnik ze Skandynawii rywalizował także z Danielem Cormierem. Ponownie pięć rund, ale i tym razem Szwed nie spełnił marzeń. Gustafsson ostatnich miesięcy nie może zaliczyć do udanych, gdyż zanotował dwie porażki z rzędu i długo odpoczywał od sportu. 

Z kolei Jan Błachowicz wygrał walkę o życie w UFC. Podczas kwietniowej gali w Zagrzebiu wygrał z Igorem Pokrajacem. Mimo wszystko Gustafsson był wyżej ceniony przez fachowców i uchodził za faworyta.

Błachowicz nie przestraszył się rywala. Odważnie ruszył do przodu i próbował trafić Gustafssona. Widać było, że Szwed wraca do oktagonu po blisko rocznej przerwie i nie czuje jeszcze pola walki. Błachowicz posłał kilka ciosów w stronę fightera ze Skandynawii,  a ten po chwili sprowadził rywalizację do parteru. „John” skutecznie się bronił i nie pozwolił przeciwnikowi na zbyt wiele.

Parter zadecydował 

Łokciami zaskoczył Błachowicz rywala na początku drugiej odsłony. Gustafsson nie pozwolił Polakowi na rozwinięcie skrzydeł i sprowadził walkę do parteru. Szwed rozbijał Błachowicza, na którego twarzy pojawiła się krew. Mimo, że „John” leżał na plecach, cały czas był aktywny. Szukał gilotyny, jednak bezskutecznie. Praktycznie cała runda w parterze, na kilkadziesiąt sekund przed końcem Szwed wstał, ale po chwili wrócił do poprzedniej pozycji. 

Od początku trzeciej rundy Błachowicz ruszył do przodu. Trafił rywala w stójce, ale Gustafsson po minucie przeniósł rywalizację do parteru. Szwed kontrolował walkę, jednak nie wyrządzał żadnych szkód Polakowi. Zmęczenie dawało o sobie znać. W końcu sędzia przeniósł walkę do stójki, co dawało nadzieję Błachowiczowi. Szwed szybko złapał nogę polskiego fightera i ponownie pojedynek znalazł się w parterze. Polak przyjął kilka ciosów od Szweda, który podkreślał konsekwentnie swoją przewagę.

Gustafsson wykorzystał w pełni swoje doświadczenie. Nie pozwolił Błachowiczowi na zbyt wiele i w decydujących momentach sprowadzał walkę, a w parterze nie dał Polakowi szans. Fighter urodzony z Cieszynie pokazał się z dobrej strony i w stójce przeprowadził kilka groźnych akcji. W drugiej rundzie rywal zrobił krok w kierunku wygranej i zneutralizował atuty Błachowicza. Szwed wygrał jednogłośnie na punkty.

KM

Held otwiera nowy rozdział

Po rozstaniu Marcina Helda z Bellatorem od razu pojawiły się głosy, że polski fighter powinien zagościć w UFC. Nie trzeba było długo czekać, żeby tak się stało. Wielki talent polskiego MMA podpisał kontrakt z najlepszą organizacją na świecie i czeka na debiut.

Ma 24 lata i bogate doświadczenie, a przede wszystkim charakter, bo pochodzi z Tych. Swego czasu wygrywał z tymi, którzy teraz są na szczycie w organizacji KSW. Held szybko ruszył za ocean, aby pokonywać kolejne szczeble kariery. Teraz zrobił poważny krok do przodu.

Spełnienie marzeń

Wiadomość o tym, że Held rozwiązał umowę z Bellatorem zdziwiła niektórych. Jednak trzeba sobie jasno powiedzieć, iż 24-latek doszedł do ściany. Zrobił wszystko, co mógł. W Bellatorze debiutował w marcu 2011, ale przegrał wtedy przez duszenie trójkątne rękoma z Michaelem Chandlerem. Łącznie stoczył czternaście pojedynków dla organizacji założonej przez Bjorna Rebneya. W trakcie swojej przygody z Bellatorem wygrał turniej wagi lekkiej w 2014 roku, a w listopadzie 2015 roku spotkał się w pojedynku o pas mistrzowski z Willem Brooksem. Polak przegrał decyzją sędziów. 

24-latek długo nie pozostawał bezrobotny. – Mogę się pochwalić, że kolejne walki będę toczył dla UFC! Mam nadzieję, że podoba Wam się tam zmiana i że dalej będziecie oglądać moje walki –  napisał na swoim facebookowym profilu.

Kariera Helda rozwija się i wygląda, że wszystko jest poukładane. Można ją porównać do płaszczyzny piłkarskiej. Młody i utalentowany gracz prezentuje wysoki poziom w kraju, więc spotyka się z zainteresowaniem zagranicznych klubów. Wybiera ofertę zespołu, w którym może dostać szansę i rozwinąć się, dzięki czemu trafia do ekipy z górnej półki. Dokładnie tak jest w przypadku Helda. Polski fighter kategorii lekkiej okrzepł i nabrał doświadczenia w Bellatorze, a teraz przeprowadzi szturm na UFC. Zna specyfikę rywalizacji w Stanach, więc ma przewagę, nad większością rodaków. Dla nich była to podróż w nieznane. Przypadek Helda jest inny, ale nie gwarantuje mu sukcesu. On sam musi na niego zapracować ciężką pracą.

Debiut w listopadzie

Za nieco ponad dwa miesiące Held zadebiutuje w nowej organizacji. Polak wystąpi podczas UFC Fight Night 98 w Mexico City, a jego rywalem będzie Diego Sanchez.

34-letni Amerykanin doskonale zna specyfikę UFC, w której debiutował w kwietniu 2005 roku. Wtedy to zwyciężył w pierwszej edycji The Ulimate Fighter. Rywalizował łącznie w czterech kategoriach wagowych.

Ostatnio prezentuje się w kratkę. W ciągu trzech lat stoczył siedem walk, z których tylko trzy zakończyły się jego sukcesem. Sanchez przyzwyczaił kibiców do wygrywania w większości przypadków decyzją sędziów.

Przed Marcinem Heldem kolejne wyzwanie w karierze. 5 listopada zadebiutuje w najwyższej klasie rozgrywkowej.

KM