Medal Załęcznej, Sobierajska za podium

Katarzyna Sobierajska (70kg) otarła się o podium mistrzostw świata kadetów w judo, które odbyły się w Ałmatach. Polka zajęła piątą lokatę. Z brązem z zawodów Pucharu Świata w Luksemburgu wraca Anna Załęczna (+78kg, na zdjęciu).

Kolejny dobry występ Katarzyny Sobierajskiej. Zawodniczka AZS UW Warszawa znajduje się w wysokiej formie, co potwierdziła niejednokrotnie. W tym roku Sobierajska triumfowała w Pucharach Europy w Follonicy oraz Zagrzebiu. Na swoim koncie zapisała srebro zmagań w Bielsku-Białej. Sobierajska stanęła również na podium mistrzostw Europy, które odbyły się w Warszawie.

W Ałmatach młoda Polka stanęła przed kolejnym wyzwaniem. Start w mistrzostwach świata rozpoczęła od wygranej z Francuzką Juliette Diollot. W ćwierćfinale Sobierajska w nieco ponad dwie minuty uporała się z Montą Anną Olek i znalazła się w strefie medalowej. Półfinałową rywalką Polki był Moka Kuwagata. Zawodniczki doskonale się znają, bo Japonka pokonała Sobierajską w Bielsku-Białej. W Ałmatach było podobnie. Minęły trzy minuty i ippon w wykonaniu Kuwagaty zakończył walkę. Sobierajskiej pozostała rywalizacja o brąz, jednak po upływie czterech minut ze zwycięstwa mogła cieszyć się Elisabeth Pflugbeil.

Brąz Załęcznej

Ponad rok na kolejny medal Pucharu Świata czekała Anna Załęczna. Zawodniczka Toruńskiego Klubu Sportowego Judo sięgnęła po brąz w Luksemburgu. Na swojej drodze Polka spotykała wyłącznie zawodniczki z Francji. Zaczęła efektownie od wygranej przed czasem. W półfinale Załęczna przegrała z Marine Erb, która w tym roku wygrywała zawody w Cluj. W Luksemburgu Francuzka zapisała na swoim koncie kolejny triumf. Załęcznej pozostała rywalizacja o brąz z Emmą Saudrais. Z tej potyczki zwycięsko wyszła Polka.

Blisko podium była Urszula Hofman (70kg). Zmagania w Luksemburgu zaczęła od wygranej z Alison Linon, jednak w kolejnym starciu uległa Szabinie Gercsak. W repasażach Hofman uporała się z Hazel Taylor i stanęła do pojedynku o brąz z Melissą Heleine. Francuzka wygrała przez ippon. Siódmą lokatę w Luksemburgu zajął Sebastian Marcinkiewicz (81kg).

Warsaw Judo Open

1650 judoczek i judoków wzięło udział w XXI Warsaw Judo Open na Torwarze. W rywalizacji zaprezentowali się zawodnicy z Polski, Japonii, Holandii, Niemiec czy Węgier. Zmagania odbywały się w kategoriach wiekowych U16, U18 i U21. Reprezentanci polskich klubów wywalczyli dziewięć złotych medali.

Fot. Anna Załęczna Facebook

KM

B.J. Penn poza UFC

Były mistrz UFC w wadze lekkiej i półśredniej B.J. Penn kończy swoją przygodę z organizacją. 40-latek został zwolniony i pozostaje wolnym zawodnikiem.

Przez lata amerykański fighter był jedną z czołowych postaci UFC, jednak w ostatnim czasie o jego wyczynach zbyt wiele dobrego powiedzieć i napisać nie można. B.J. Penn przegrał siedem walk z rzędu, a ostatnią wygraną zanotował blisko dziewięć lat temu! To chyba mówi wszystko o formie Amerykanina.

Kwestia sportowa to tylko jeden z elementów, który rzutuje na ocenę Amerykanina. W oktagonie nie prezentował się jak za dawnych lat, ale wplątał się również w inne problemy. Jego partnerka oskarżała go o znęcanie. W związku z tym otrzymał dwuletni zakaz zbliżania się do żony i dzieci. To nie wszystkie „wyczyny” utytułowanego zawodnika. W czerwcu były mistrz UFC został wyrzucony z klubu ze striptizem na Hawajach w stanie… mocnego upojenia alkoholowego. Dodatkowo uciekł przed przyjazdem policji. Ponadto, w ostatnim czasie w internecie pojawiły się nagrania, które przedstawiają udział B.J. Penna w bójkach ulicznych.

Dotychczas mówiło się, że 40-latek pojawi się w oktagonie i zmierzy się z Nikiem Lentzem. Ostatnie wydarzenia w postaci bójek ulicznych "przelały czarę goryczy". UFC podjęło decyzję o zwolnieniu amerykańskiego fightera. Teraz B.J. Penn pozostaje wolnym i pod znakiem zapytania stoi jego sportowa przyszłość. Trudno wyrokować, czy któraś organizacja skusi się na zatrudnienie B.J. Penna w kiepskiej formie oraz notującego kolejne wpadki. Choć nie można zaprzeczyć, że to czołowa postać MMA, jednak jego najlepsze czasy dawno minęły… W styczniu 2004 roku B.J. Penn zdobył pas w wadze półśredniej pokonując Matta Hughesa. Z kolei cztery lata później wygrał z Jeo Stevensonem i sięgnął po tytuł w kategorii lekkiej, którego skutecznie bronił trzykrotnie.

B.J. Penn ma piękne wspomnienia, jednak jego obecne wybryki zaburzają ten obraz. Łącznie Amerykanin stoczył 30 pojedynków, z których 16 wygrał. Ostatnią walkę 40-latek stoczył 11 maja 2019 roku podczas UFC 237, kiedy to przegrał z Clayem Guidą.

Fot. bjpenn.com

KM

Brąz Gadżijewa

W Kazachstanie odbyły się mistrzostwa świata w zapasach. Jedyny medal dla Polski wywalczył Magomedmurad Gadżijew (70kg), który sięgnął po brąz w stylu wolnym. Kwalifikacje olimpijskie do Tokio uzyskali Roksana Zasina, Jowita Wrzesień i Tadeusz Michalik.

Dla 31-letniego Gadżijewa to drugi medal mistrzostw świata. W 2017 roku w Paryżu sięgnął po srebro, ale w kategorii 65kg. W potyczce o złoto lepszy okazał się Gruzin Zurabi Iakobiszwili. Los dał Gadżijewowi okazję do rewanżu w Kazachstanie. W Nur-Sułtan reprezentant Polski spotkał się z Gruzinem w starciu o brąz. Tym razem Iakobiszwili musiał uznać wyższość Gadżijewa i znalazł się poza podium. Pojedynek lepiej rozpoczął 31-latek pochodzący z Dagestanu, który prowadził 3:0. W końcówce pierwszej rundy Iakobiszwili przeprowadził akcję za dwa. Gadżijew nie pozwolił rywalowi na więcej i mógł cieszyć się z medalu. Reprezentant Polski w Kazachstanie wygrał cztery pojedynki. Przegrał jedynie w półfinale (2:5) z późniejszym mistrzem świata Rosjaninem Dawidem Bajewem. Warto również wspomnieć, że brąz wywalczony w Nur-Sułtan to kolejny tegoroczny sukces Gadżijewa. Zapaśnik zajął trzecie miejsce w mistrzostwach Europy w Bukareszcie.

Blisko drugiego medalu mistrzostw świata w karierze była Roksana Zasina (53kg). Zapaśniczka ZTA Zgierz zajęła ostatecznie piątą lokatę. W 1/8 finału Zasina przegrała z przyszłą złotą medalistą Pak Yong-mi z Korei Północnej i trafiła do repasaży. Tam wygrała dwa pojedynki, dzięki czemu mogła rywalizować o brąz. Ponownie na przeszkodzie stanęła jej zawodniczka z Azji. Pang Qianyu drugi raz z rzędu mogła cieszyć się z brązowego medalu mistrzostw świata, bo Zasina musiała zrezygnować z pojedynku z powodu kontuzji więzadła pobocznego w kolanie. Podium nie dla Polki, ale na pewno cieszy kwalifikacja do Tokio. Tak jak i w przypadku Jowity Wrzesień (57kg). Polka szła jak burza – wygrała trzy walki, dopiero w półfinale zatrzymała się Rong Ningning z Chin. W starciu o brąz Wrzesień przegrała 0:4 ze złotą medalistką Igrzysk Europejskich w Mińsku Iryną Kuraczkiną.

Kwalifikacja olimpijska także dla Tadeusza Michalika (97kg). Reprezentant klubu Sobieski Poznań rywalizujący w stylu klasycznym wygrał dwa pojedynki i znalazł się w ćwierćfinale. Tam trafił na poważną przeszkodę w postaci Musy Jewłojewa – mistrza Europy i ubiegłorocznego czempiona mistrzostw świata. Rosjanin pokonał Polaka i w ostatecznym rozrachunku ponownie sięgnął po złoto. Michalikowi pozostały repasaże, w których uporał się z zawodnikiem z Uzbekistanu. W starciu o brąz lepszy okazał się Micheil Kadżaia.

W mistrzostwach świata najlepiej zaprezentowali się Rosjanie, którzy zdobyli 19 medali, w tym 9 złotych. Na ich plecami USA (7 – 5,0,2) oraz Gruzja (6 – 4,0,2). Polska na 27. miejscu w klasyfikacji medalowej.

Fot. Polski Związek Zapaśniczy/United World Wrestling

KM

Intensywna jesień

KSW rozgrzeje swoich fanów jesienią. Organizacja zaplanowała dwie gale – 9 listopada w Zagrzebiu i 7 grudnia w Gliwicach.

Niedawno odbyła się jubileuszowa – 50. gala KSW, która miała miejsce w Londynie. Była to trzecia wizyta polskiej organizacji na stadionie Wembley. W przeszłości KSW gościła również w Irlandii, gdzie odbyła się gala numer 40. Włodarze organizacji otwierają się na kolejny rynek i tym razem upatrzyli sobie Zagrzeb.

W stolicy Chorwacji 9 listopada odbędzie się gala KSW 51. Rzecz jasna w stawce nie może zabraknąć zawodników z Bałkanów. Czwarty pojedynek dla federacji Martina Lewandowskiego i Macieja Kawulskiego stoczy Erko Jun. Dotychczas 29-letni Bośniak wygrał wszystkie pojedynki przed czasem. Jego rywalem będzie polujący na trzynasty triumf Mariusz Pudzianowski 42-latek przegrał ostatnie dwa pojedynki. W klatce KSW ponownie zaprezentuje się Vaso Bakocević, dla którego będzie to powrót do polskiej organizacji. W listopadzie 2015 roku przegrał z Anzorem Azhievem. Wcześniej uległ Arturowi Sowińskiemu i Maciejowi Jewtuszko. Reprezentant Czarnogóry zmierzy się z byłym czempionem wagi półśredniej Borysem Mańkowskim. Polak czeka na wygraną w KSW od blisko trzech lat.

W Zagrzebiu o pas wagi koguciej powalczy Antun Racić. 29-letni Chorwat debiutował podczas KSW 40 w Dublinie i wygrał cztery pojedynki. Po pokonaniu Damiana Janikowskiego na kolejne wyzwanie czeka Serb Aleksandar Ilić. W swoim kraju zaprezentuje się Filip Pejić, który w kwietniu wygrał przed czasem z Filipem Wolańskim.

Najpierw nowy rynek, a potem, 7 grudnia, gala KSW 52 w Gliwicach. W śląskim mieście organizacja będzie gościła drugi raz na przestrzeni roku. Gliwice nie są szczęśliwe dla Mameda Khalidova, który ma być gwiazdą gali KSW 52. W pojedynku wieczoru zmierzy się z mistrzem wagi średniej Scottem Askhamem. 1 grudnia 2018 roku Khalidov przegrał z Tomaszem Narkunem. Były mistrz ma za sobą dwie porażki z "Żyrafą" i podjął decyzję o zakończeniu kariery, jednak w lipcu wrócił do treningów. Teraz dostaje szansę powrotu na tron. Nie będzie miał łatwo. Scott Askham świetnie prezentuje się w KSW. Anglik wygrał trzy walki przed czasem, a w maju triumfował w turniej wagi ciężkiej i sięgnął po tytuł mistrzowski.

Fot. materiały promocyjne

KM

Rewanż niezagrożony

Wobec kontuzji, której Tyson Fury doznał w wygranej walce z Otto Wallinem pod znakiem zapytania stanął jego rewanż z Deontayem Wilderem. Na lutowy pojedynek olbrzym z Wilmslow ma być w pełni gotowy.

Wiele zdrowia kosztowała Tysona Fury'ego rywalizacja z Wallinem. W trzeciej rundzie 28-letni Szwed rozciął powiekę byłego mistrza świata WBA, IBF, WBO i IBO. Fury pokazał jednak ogromną wolę walki i mimo problemów z widzeniem dalej boksował. Pojedynek trwał dwanaście rund. Fury wygrał decyzją sędziów i zanotował 29. wygraną w karierze. Po pojedynku 31-latek trafił do szpitala, gdzie założono mu 47 szwów!

Zdjęcia rozciętego prawego łuku brwiowego wyglądały okropnie. Wrażliwych ten widok mógł przyprawić o mdłości. Poważny uraz, wizyta w szpitalu i od razu pojawiły się wątpliwości, czy przyszłoroczny rewanż Fury'ego z Wilderem dojdzie do skutku. Trzeba być dobrej myśli. Według lekarzy Brytyjczyk będzie mógł wrócić do sparingów po siedmiu tygodniach, a więc w listopadzie.

Druga odsłona rywalizacji Fury'ego z mistrzem WBC została zaplanowana na 22 lutego 2020 roku w Las Vegas. Pierwsze starcie (1 grudnia 2018 roku) zakończyło się remisem, choć werdykt wywołał kontrowersje. Wielu wskazywało, że to Brytyjczykowi należało się zwycięstwo, choć w trakcie walki znalazł się na deskach. Było to starcie trzymające w napięciu i pełne ciekawych wymian. Wszyscy liczą, że także rewanż dostarczy wielu emocji.

Zanim jednak Wilder spotka się z Fury'm, prawdopodobnie stoczy rewanżowe starcie z Luisem Ortizem. Pojedynek miałby się odbyć 23 listopada w Las Vegas. Wilder pokonał Ortiza 3 marca 2018 roku, kiedy to triumfował w dziesiątej rundzie. Ostatnio Amerykanin pokonał Dominica Breazeale już w pierwszej odsłonie. Kolejna walka będzie dziesiątą obroną pasa WBC dla Wildera i zarazem 43. Pojedynkiem w zawodowej karierze.

Fury będzie mógł wygodnie usiąść i z boku obserwować poczynania "Bronze Bombera". W tym roku Brytyjczyk wygrał dwie walki – z wspomnianym Wallinem i wcześniej z Tomem Schwarzem.

Fot. Tyson Fury Facebook

KM

Trudna sytuacja Tybury

Gala UFC Fight Night 158 nie była szczęśliwa dla Marcina Tybury. Polak przegrał z Augusto Sakaiem już w pierwszej rundzie. Dla Tybury była to druga porażka z rzędu i czwarta w ostatnich pięciu walkach.

Nie da się ukryć, że nad byłym mistrzem M-1 Global zebrały się czarne chmury. Sytuacja polskiego zawodnika MMA po porażce w Vancouver jest niezwykle ciężka. Inaczej na sprawę można by patrzeć, gdyby pojedynek z Brazylijczykiem zakończył się decyzją sędziów. Sakai wypunktował Tyburę w niecałą minutę. Mocny praw sierp ze strony Brazylijczyka naruszył 33-latka. Potem Sakai wyprowadził festiwal ciosów pod siatką, po czym Tybura osunął się na matę, a sędzia przetrwał starcie. Piąta porażka Polaka w UFC stała się faktem. Dodatkowo Marcin Tybura nie zaprezentował nic, co mogłoby zapaść w pamięć włodarzy organizacji i kibiców.

33-latek z Uniejowa przeżywa ciężkie chwile w UFC, a jeszcze dwa lata temu był w czołówce wagi ciężkiej. W czerwcu 2017 roku pokonał byłego czempiona wspomnianej kategorii Andreia Arlovskiego i była to jego trzecia wygrana z rzędu. Tybura był na fali. Kolejnym wyzwaniem Polaka był uznany Fabricio Werdum. Tybura przegrał na dystansie pięciu rund i od tej chwili zaczęła się jego zła passa. W kolejnym starciu przegrał z Derrickiem Lewisem. Na chwilę wyjrzało słońce – wygrana w lipcu ubiegłego roku z Stefanem Struve'm. Jednak w kolejnym starciu Tybura przegrał przed czasem z Shamilem Abdurakhimovem. Terasz lepszy okazał się Sakai. Co warto podkreślić, trzy z czterech przegranych pojedynków zakończyły się przed czasem.

Polak zaczął przygodę z UFC w kwietniu 2016 roku, kiedy to w debiucie przegrał z Timothy'm Johnsonem. W kolejnych pojedynkach prezentował wysoki poziom, co ukoronował triumfem nad Arlovskim. Nastąpił jednak kryzys… Po ponad trzech latach zawodnik znalazł się na bardzo ostrym zakręcie. Sytuacja Tybury w UFC jest bardzo ciężka. Jego akcje znacznie spadły na przestrzeni ostatnich miesięcy i nie ma, co ukryć, że przyszłość polskiego zawodnika w amerykańskiej organizacji stanęła pod ogromnym znakiem zapytania. Czy UFC da Tyburze jeszcze jedną szansę?

Fot. Marcin Tybura Facebook

KM

Włoch na drodze Szpilki

26 października podczas gali KnockOut Boxing Night 8 w Sosnowcu zaprezentuje się Artur Szpilka. Jego rywalem będzie Fabio Tuiach.

"Szpila" stoczy drugą walkę w tym roku. W lipcu przegrał przez nokaut z Dereckiem Chisorą. Z pojedynkiem z pięściarzem z Zimbabwe wiązano duże nadzieje. Zwycięstwo miało być dla Szpilki przepustką na salony, jednak Polak przegrał i ponownie znajdzie się w… przedpokoju. W Sosnowcu rozpocznie żmudną drogę, aby wrócić do światowej czołówki wagi ciężkiej.

Wiek nie ogranicza Szpilki, bo ma dopiero 30 lat. Z pewnością atutem jest jego doświadczenie. Pochodzący z Wieliczki pięściarz gromił wszystkich aż znalazł zaporę nie do przejścia w osobie Bryanta Jenningsa. Przełomowa miała być wygrana z Tomaszem Adamkiem w Krakowie w 2014 roku. Szpilka nieco uspokoił się, skupił na boksie i ponownie ruszył do Stanów Zjednoczonych. Tam w mgnieniu oka wypunktował trzech rywali i w styczniu 2016 roku w Barclays Center stanął "oko w oko" z czempionem WBC wagi ciężkiej Deontayem Wilderem. "Szpila" nie przestraszył się rywalizacji z Amerykaninem i wyglądał bardzo dobrze. Do czasu. W dziewiątej rundzie Wilder wyprowadził zabójczy cios. Szpilka znalazł się na deskach i przez dłuższy czas nie mógł z nich wstać. Miał wrócić do wygrywania w pojedynku z Adamem Kownackim. Niespodzianka… Tak wtedy oceniano zwycięstwo Kownackiego. Szpilka znalazł się na zakręcie. W jednej chwili z pozycji pretendenta do pasa spadł do II ligi. Przez moment mówiło się nawet, że "Szpila" trafi do KSW.

Polski pięściarz wrócił w maju 2018 roku. Wystąpił na gali Marcina Najmana na Stadionie Narodowym w Warszawie, gdzie pokonał Dominicka Guinna. Szpilka szukał wyzwań i kilka miesięcy później spotkał się z Mariuszem Wachem. Wygrał, ale wynik walki wzbudził kontrowersje. Chisora zatrzymał jednak Szpilkę.

Szykuje się zatem kolejny powrót 30-letniego pięściarza. Przed Szpilką długa droga, aby odbudować swoją pozycję. Może należy postępować nieco spokojniej. Oswoić się z ringiem, zanotować kilka zwycięstw, a nie szybko rzucać się na głęboką wodę. 26 października w Sosnowcu Polak spotka się z Fabio Tuiachem. Włoch wydaje się solidny rzemieślnikiem, artystą raczej na pewno nie jest. Tuiach jest byłym mistrzem Włoch i pretendentem do tytułu mistrza Europy WBO kategorii ciężkiej. Jest starszy o dziewięć lat od Szpilki i stoczył więcej walk, ale powiedzieć, że ma większe doświadczenie to spore nadużycie. Tuiach rywalizował przede wszystkim na włoskich ringach. W ostatnich pięciu walkach zanotował trzy porażki. Najpoważniejszym rywalem Tuiacha był Marco Huck, który w 2008 roku znokautował Włocha już w drugiej rundzie.

Przed Szpilką stoi proste zadanie – wygrać. Ring pokaże, czy to takie łatwe. Polak zmierzy się z rywalem, ale i presją.

KM

Souza na drodze Błachowicza

Podczas gali UFC on ESPN+ 22 (UFC Fight Night 164), która odbędzie się 16 listopada w Ibirapuera Gymnasium w Sao Paulo Jan Błachowicz zmierzy się z Ronaldo Souzą.

Robiliśmy sobie wielkie nadzieje, że jeszcze w tym roku "John" będzie miał okazję rywalizować z Jonem Jonesem o pas w kategorii półciężkiej. Błachowicz wyrażał swoją gotowość do starcia z Amerykaninem. Pojawiały się głosy, że to Polak będzie kolejnym pretendentem do pasa. Starcie o tytuł wydawało się być o krok, ale "Cieszyński Książę" i polscy kibice muszą uzbroić się w cierpliwość. W listopadzie Błachowicz uda się do Brazylii.

36-letni Polak znakomicie radzi sobie w UFC. W amerykańskiej organizacji rywalizuje od pięciu lat. Początek przygody w kratkę, jednak z pojedynku na pojedynek zawodnik rozkręcał się. Imponująca seria czterech zwycięstw sprawiła, że Błachowicz mógł myśleć o rywalizacji o pas. Na ostatniej prostej przegrał jednak z Thiago Santosem, który następnie nie dał rady Jonesowi. W lipcu w efektownym stylu Błachowicz odprawił w drugiej rundzie Luke'a Rockholda. To było jego siódme zwycięstwo w UFC. O ósme Polak powalczy 16 listopada z Ronaldo Souzą, który rywalizuje w amerykańskiej organizacji od stycznia 2013 roku. Wcześniej Brazylijczyk był mistrzem Strikeforce w wadze średniej.

Wydaje się, że 39-letni Souza najlepsze lata ma za sobą, jednak jest niezwykle groźny. Błachowicz musi być czujny w parterze, a i w stójce Brazylijczyk potrafi być niebezpieczny. Aż 22 z 26 wygranych walk Souza zakończył przed czasem. Ostatnio jego występy to istna sinusoida. W kwietniu przegrał na dystansie pięciu rund z Jackiem Hermanssonem, jednak wcześniej pokonał przez nokaut Chrisa Weidmana. W maju 2018 roku zanotował porażkę w starciu z Kelvinem Gastelumem. Co warto podkreślić, podczas gali w Brazylii Souza zadebiutuje w kategorii półciężkiej

Pozostaje czekać na występ Błachowicza w Sao Paulo. Polak wydaje się być nieznacznym faworytem starcia z Souzą. Jeśli wygra, walka o pas wydaje się być nieuchronną. Choć los płata różne figle…

16 listopada kolejną walkę w UFC stoczy była mistrzyni KSW Ariane Lipski. Jej rywalką będzie Priscila Cachoeira.

Fot. Jan Błachowicz Facebook

KM

Dziewięć medali Polaków

Udany występ polskich judoków w Pucharze Europy w Bratysławie. Biało-czerwoni wywalczyli dziewięć medali i zajęli drugie miejsce w klasyfikacji medalowej. Lepsi byli tylko Niemcy.

Rok temu w Bratysławie był siódmy, teraz wygrał. Paweł Drzymmał (81kg) wywalczył pierwszy medal w rywalizacji seniorskiej i od razu sięgnął po złoto. Polski judoka wygrał pięć walk, w tym cztery przed czasem. Do rywalizacji z Drzymałem szczęścia nie mieli bracia Bekmurzaev z Białorusi. Z Yunusem zawodnik Czarnych Bytom wygrał w półfinale, zaś w finale pokonał Yusupa. Drugie zwycięstwo w karierze w zawodach Pucharu Europy odniósł Kamil Grabowski (+100kg). Premierowe zwycięstwo miało miejsce jednak ponad trzy lata temu. W Bratysławie Grabowski szedł jak burza. Wygrał cztery walki, żadna nie trwała powyżej dwóch minut! W finale Polak uporał się z Ukraińcem Nodarem Machutadze, który w tym roku stał na podium zawodów w Dubrovniku. Po raz kolejny złoty medal przeszedł mu koło nosa.

Ponad trzy lata na podium w międzynarodowych zawodach czekała Ewa Konieczny (48kg). Judoczka Czarnych Bytom w 2016 roku zdobyła srebro w Tallinie. W tym roku była siódma w Oberwart. Konieczny wygrała trzy walki. W półfinale po dogrywce pokonała Elisę Andrasti z Włoch. Z kolei w finale przed czasem uległa innej zawodniczce z Italii – Micheli Fiorini. Wynik z poprzedniego roku poprawiła Katarzyna Wiszniewska (52kg), kiedy to była siódma. Tym razem Polka sięgnęła po srebro. Wiszniewska wygrała cztery starcia, w finale uległa Emoke Knetig. Paula Kulaga (+78kg) znalazła receptę na dwie Chorwatki, co dało jej miejsce w finale. Lepsza okazała się jednak Słowenka Urska Torkar. Sukces Daniela Moskala (100kg). W drodze do finału zawodnik pokonał rodaka Dominika Majowskiego, jednak w finale nie sprostał Dario Kurbjeweitowi Garcii.

Aleksandra Kaleta (52kg) po dwóch wygranych starciach, przegrała z Emoke Kneting, która triumfowała w Bratysławie. Polka poradziła sobie w repasażach i stanęła do rywalizacji o brąz. Błyskawicznie poradziła sobie z Teją Tropan. Doświadczenie na poziomie seniorskim zdobywa Karolina Miller (70kg). 20-latka w Bratysławie wygrała dwa pojedynki, co dało jej miejsce na najniższym stopniu podium. Po medalu w Uster, kolejny na swoim koncie zapisał Kacper Szczurowski (100kg). 22-letni judoka w mgnieniu oka dotarł do półfinału. Wygrał dwie walki w czasie poniżej minuty! Drogę do finału zablokował mu Dario Kurbjeweit Gracia, który w starciu o złoto pokonał Daniela Moskala. Szczurowski sięgnął po medal pokonując Mateja Hajasa.

Na piątych miejscach rywalizację zakończyli Barbata Faltynowicz (70kg), Julia Jaśkiewicz (78kg), Agata Zacheja (63kg), Dominik Majowski (100kg).

Najlepsi w Bratysławie byli Niemcy, którzy również zdobyli dziewięć medali. Z tą różnicą, że cztery złote (Polska dwa). Trzecie miejsce w klasyfikacji medalowej dla Włoch – cztery krążki.

Fot. zdjęcie poglądowe

KM

Lech przywita Trybsona w klatce FEN

Jarosław Lech (5-4, 2 KO, 2 SUB) zmierzy się z Pawłem Trybałą (5-3, 5 KO) podczas gali FEN 26 we Wrocławiu. Pojedynek ten zakontraktowano w limicie kategorii półciężkiej.

Lech ma na swoim koncie 5 wygranych walk, z których cztery odniósł przed czasem. Zawodnik trenujący na co dzień w Myszkowie dwa swoje ostatnie starcia zwyciężył poddając Piotra Drozdowskiego i jednogłośnie rozprawiając się z Piotrem Walawskim. Na początku 2019 roku Lech znokautował w 1. rundzie Przemysława Welnickiego. Konfrontacja z Trybsonem będzie jego debiutem pod szyldem FEN.

Trybała pierwotnie miał wystąpić na FEN podczas 20. edycji, ale podczas przygotowań zerwał więzadła w kolanie i nie był w stanie skonfrontować się z Tymoteuszem Świątkiem. Po przerwie stoczył dwa pojedynki i oba wygrał przed czasem. W marcu 2019 roku znokautował w 2. rundzie Gerarda Bąka, niespełna trzy miesiące później w premierowej odsłonie uporał się z Marcinem Najmanem. Wcześniej o sile jego uderzenia przekonali się David Wysocki oraz Paweł Bolanowski, którzy również musieli uznać wyższość jednego z bohaterów gali FEN 26.

 

KARTA WALK FEN 26:

84 KG, MMA: Andrzej Grzebyk vs Robert Fonseca*
77 KG, K-1: Dominik Zadora vs Wojciech Wierzbicki*
93 KG, MMA: Marcin Zontek vs Rafał Kijańczuk
93 KG, MMA: Paweł Trybała vs Jarosław Lech
-120 KG, MMA: Szymon Bajor vs Marcin Sianos
+95 KG, K-1: Michał Turyński vs TBA
77 KG, MMA: Szymon Dusza vs TBA
70 KG, MMA: Łukasz Charzewski VS Krystian Blezień
TBA vs TBA
TBA vs TBA

Kup bilet na galę FEN 26 na portalu: www.eventim.pl.

Cyborg w Bellatorze

W sierpniu dobiegła końca przygoda Cristiane Justino z UFC. Kolejnym wyzwaniem dla brazylijskiej gwiazdy kobiecego MMA będzie rywalizacja w Bellatorze.

W ostatnim czasie było głośno o różnicy zdań między Daną White'm, a Cristiane Justino. W głównej mierze chodziło o rewanżowe starcie "Cyborg" z Amandą Nunes, z którą przegrała w grudniu 2018 roku i straciła tytuł w wadze piórkowej. White uważał, że Brazylijka chce uniknąć rewanżu, ta jednak była… innego zdania. Między przedstawicielem UFC, a zawodniczką dochodziło do słownych przepychanek. W lipcu (UFC 240) Cyborg pokonała Felicię Spencer i tym samym wypełniła kontrakt z amerykańską organizacją. Dodatkowo w sieci pojawiło się zmanipulowane przez zespół Brazylijki nagranie, które uderzyło we włodarza UFC. Koniec końców White postanowił zrezygnować z jej usług. Czołowa zawodniczka kobiecego MMA odeszła z UFC, jednak jej umiejętności i pozycja sprawiły, że nie musiała martwić się o przyszłość. Zainteresowanie natychmiast wyraził prezydent Bellatora Scott Coker. Strony współpracowały ze sobą w czasach, gdy Justino rywalizowała w Strikeforce.

Scott Coker poinformował, że Bellator podpisał kontrakt z "Cyborg", który jest najwyższym w historii kobiecego MMA. Wartości umowy nie ujawniono. Justino będzie zatem chciała zdominować rywalizację w kolejnej w organizacji. W dotychczasowych zmaganiach "Cyborg" zasiadała na tronie w Strikeforce, Invicta oraz UFC. W tej ostatniej tytułu broniła dwukrotnie, wywalczyła go w lipcu 2017 roku pokonując Tonyę Evinger.

Pas mistrzowski wagi piórkowej należy do Julia Budd, która broniła go już trzykrotnie. 36-letnia Kanadyjka wygrała jedenaście kolejnych walk! Ostatnią porażkę zanotowała z listopadzie 2011 roku w Strikeforce z Rondą Rousey. Co ciekawe Budd, tak jak i Justino, ma na koncie przegrany pojedynek z Amandą Nunes.

Pozostaje czekać na pierwszy występ 34-letniej Justino w Bellatorze. Wiadomo, że organizacja dokonała poważnego wzmocnienia, a sama zawodniczka mierzy wysoko. Jeśli zdobędzie tytuł w Bellatorze będzie to jej czwarte mistrzostwo. Zapewne Justino zrobi wszystko, aby pokazać władzom UFC, że mają czego żałować.

KM

Niepokonany Charzewski sprawdzi debiutującego w FEN Blezienia

Łukasz Charzewski (7-0, 2 KO, 2 SUB) podczas gali FEN 26 we Wrocławiu po raz drugi wystąpi pod szyldem federacji. Niepokonany na zawodowstwie „Harry” podejmie Krystiana Blezienia (3-1, 2 KO, 1 SUB).

Charzewski zadebiutował w FEN podczas gali FEN 23, kiedy skrzyżował rękawice z Łukaszem Bieńkiem, którego poddał w 3. rundzie. Później zawodnik z Kamiennej Góry wygrał poza federacją z Kamilem Lamprychtem – po 1. rywal Harry’ego został poddany przez narożnik. Niepokonany Charzewski ma na rozkładzie między innymi takich zawodników, jak Artur Pawlik czy Tomasz Kubczak.

Blezień może pochwalić się trzema zwycięstwami odniesionymi na zawodowstwie. O sile jego uderzeń przekonali się Mariusz Skwarek, Dominik Kowalski oraz Maciej Kierzkowski, których fighter z Dębicy pokonał na swojej dotychczasowej ścieżce. Konfrontacja z Charzewskim będzie debiutem Blezienia pod szyldem FEN.

KARTA WALK FEN 26:

84 KG, MMA: Andrzej Grzebyk vs Robert Fonseca* 
77 KG, K-1: Dominik Zadora vs Wojciech Wierzbicki* 
93 KG, MMA: Marcin Zontek vs Rafał Kijańczuk 
93 KG, MMA: Paweł Trybała vs TBA 
-120 KG, MMA: Szymon Bajor vs Marcin Sianos 
+95 KG, K-1: Michał Turyński vs TBA 
77 KG, MMA: Szymon Dusza vs TBA 
70 KG, MMA: Łukasz Charzewski VS Krystian Blezień 
TBA vs TBA 
TBA vs TBA

Kup bilet na galę FEN 26 na portalu: www.eventim.pl.

FEN Social Media: 
Facebook:  facebook.com/fightexclusivenight/ 
Twitter:  twitter.com/fenmma 
Instagram:  instagram.com/fightexclusivenight/

Brąz i starczy

Julia Kowalczyk (57kg) autorką jedynego medalu dla Polski podczas mistrzostw świata w judo w Tokio. Rywalizację zdominowali gospodarze, którzy zapisali na swoim koncie 11 krążków.

Świetny indywidualny występ Julii Kowalczyk i największy sukces w karierze naszej judoczki. Niespełna 22-letnia zawodniczka wygrała w Tokio pięć walk. Przegrała jedynie z Japonką Tsukasą Yoshidą, ale poradziła sobie w repasażach i stanęła przed szansą na wywalczenie brązowego medalu. Zacięta walka z Iveliną Ilievą w ostatnich sekundach rozstrzygnęła się na korzyść Kowalczyk.

Pozostali reprezentanci Polski nie doszli do strefy medalowej. Dobry występ zaliczyła Agata Perenc (52kg). 15. zawodniczka światowego rankingu wygrała dwie walki, w pierwszej rundzie miała wolny los. W 1/8 finału Polka trafiła na utytułowaną Majlindę Kelmendi. Reprezentantka Kosowa wygrała przez waza ari, a zmagania w Tokio zakończyła z brązowym krążkiem.

Z dobrej strony pokazał się Patryk Wawrzyczek (66kg). Polski judoka wygrał trzy pojedynki, w tym dwa przez ippon. W 1/8 finału los skojarzył Wawrzyczka z Denisem Vieru. Reprezentant Mołdawii wygrywał w tym roku zawody rangi Grand Slam w Paryżu i Baku. W Tokio triumfował z Wawrzyczkiem przed czasem, a ostatecznie sięgnął po brąz.

Po dwie walki wygrali Wiktor Mrówczyński (73kg) i Sebastian Marcinkiewicz (81kg). Odpadli w 1/16 finału – odpowiednio z Constantinem Gabunem oraz Dominicem Resselem. Na tym etapie z mistrzostwami pożegnały się również Anna Borowska (57kg) i Daria Pogorzelec (70kg).

Najlepsi Japończycy

W klasyfikacji medalowej równych nie mieli sobie Japończycy – 11 krążków, w tym cztery z najcenniejszego kruszcu. Tytuł z Baku obroniła Uta Abe (52kg). Trzecie złoto mistrzostw świata, ale pierwsze na poziomie seniorskim zdobyła Akira Sone (+78kg). W tamtym roku został wicemistrzem Azji, zaś w Tokio wywalczył złoto światowego czempionatu – taką drogę przebył Joshiro Maruyama (66kg). Nie zawiódł mistrz olimpijski z Rio de Janeiro Shohei Ono (73kg). W Tokio wywalczył trzeci tytuł mistrza świata.

Druga pozycja w klasyfikacji medalowej dla Francuzów – pięć krążków, w tym trzy złote. Co ciekawe wszystkie zdobyły panie – Clarisse Agbengnenoi (63kg), Marie Eve Gahie (70kg) oraz Madeleine Malinga (78kg). Trzecia Portugalia – złoto i srebro. Polska na 23. miejscu.

KM