Rodrigo kontra Chińczyk w karcie walk FEN 15 FinalStrike

Federacja Fight Exclusive Night ogłosiła nazwisko zawodnika, z którym 14 stycznia na gali FEN 15 FinalStrike w Lubinie zmierzy się Adam Golonkiewicz z NextLevel BJJ Opole. Będzie nim powracający do MMA po dłuższej przerwie reprezentant Berserker’s Team Szczecin Mateusz „Chińczyk” Rębecki.

Dla 24-letniego Mateusza Rębeckiego (4-1) będzie to piąta zawodowa walka MMA w karierze, ale pierwsza po blisko półtorarocznej przerwie. Ostatni raz „Chińczyk” walczył w sierpniu 2015 roku na gali FEN 8 Summer Edition, w debiucie dla organizacji Fight Exclusive Night poddając w pierwszej rundzie Jacka Krefta. Od tego momentu utalentowany zawodnik Berserker’s Team Szczecin intensywnie trenował i startował w zawodach w ju-jitsu ne-waza. Jako reprezentant Polski w tej formule brał udział w turniejach eliminacyjnych oraz w turnieju finałowym mistrzostw świata, w którym w listopadzie we Wrocławiu zajął ostatecznie czwarte miejsce w kategorii do 77 kg. Wcześniej fighter z Gryfic został także podwójnym mistrzem Polski ADCC w submission fighting i zdobył wicemistrzostwo kraju w brazylijskim ju-jitsu w kategorii niebieskich pasów.

26-letni Adam Golonkiewicz (11-9), który wywodzi się z brazylijskiego ju-jitsu, na styczniowej gali FEN 15 FinalStrike po raz czwarty wejdzie do klatkoringu Fight ExclusiveNight. „Rodrigo” w swoim debiucie na FEN 9 Go For It wspólnie z Romanem Szymańskim zafundował publiczności we Wrocławiu wielkie widowisko, nagrodzone Heraklesem za Najlepszą Walkę Roku 2015. Po tym znakomitym pojedynku, w którym sędziowie dość kontrowersyjnie za zwycięzcę uznali jego rywala, Golonkiewicz przegrał także na kolejnej gali, ulegając w pierwszej rundzie Jackowi Kreftowi. Zaufanie kibiców i włodarzy federacji odzyskał jednak szybkim, efektownym zwycięstwem przez TKO nad Albańczykiem z włoskim paszportem Elio Caiaffą podczas FEN 12 Feel The Force. Wcześniej wychowanek Damiana Grabowskiego na zawodowych arenach wygrywał m.in. z Kamilem Łebkowskim i Bartłomiejem Kurczewskim.

14 stycznia w Lubinie kibice obejrzą jeszcze kilka innych emocjonujących pojedynków na zasadach MMA, m.in. Amerykanina Matt Horwicha z Filipem TomczakiemAlberta Odzimkowskiego z Oskarem SomerfeldemMichała Michalskiego Kamilem Gniadkiem i Mateusza Głąba zMichałem Miłkiem. Wydarzeniem gali FEN 15 Final Strike będą dwa pojedynki o pasy mistrzowskie w formule K-1 – w walce wieczoru zmierzą się Paweł Biszczak i Wojciech Wierzbicki, a w drugim starciu o pierwszy kobiecy tytuł w historii federacji FEN walczyć będzie Róża Gumienna.

Bilety na styczniową galę FEN 15 w Lubinie można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 15 na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Balde rywalem Zontka na gali FEN 15 Final Strike

Marcin Zontek, który na gali FEN 15 Final Strike po raz pierwszy od walki o pas z Przemysławem Mysialą wejdzie do klatkoringu Fight Exclusive Night, poznał nazwisko swego przeciwnika. 14 stycznia w Lubinie niedawny pretendent do tytułu mistrza FEN wagi półciężkiej zmierzy się z francuskim mistrzem nokautu Boubacarem Balde.

39-letni Boubacar Balde to obdarzony nieprzeciętnie silnym ciosem, agresywnie i widowiskowo walczący zawodnik, który zawsze dąży do zakończenia walki przed czasem. Reprezentant znanego paryskiego klubu MMA Factory nieprzypadkowo nosi przydomek „Blackout” – dziesięć z dwunastu swoich zawodowych zwycięstw odniósł przed kończącym pojedynek gongiem, aż ośmiokrotnie nokautując swoich rywali. 

Zanim Boubacar Balde stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych francuskich fighterów MMA, sukcesy sportowe odnosił w futbolu amerykańskim, zdobywając w latach 2000 i 2003 tytuły mistrza Francji z zespołem Flash de La Courneuve. Jednocześnie trenował także boks, w którym w 2007 roku sięgnął po pas mistrza Paryża w kategorii do 91 kg, a później zainteresował się boksem tajskim i pankrationem, aby ostatecznie skoncentrować się na mieszanych sztukach walki. 

Od 2011 roku „Blackout” stoczył 22 zawodowe pojedynki, początkowo walcząc głównie dla najważniejszej francuskiej organizacji 100% Fight. Spektakularne zwycięstwa na galach tej federacji otworzyły mu drogę do występów w oktagonie brytyjskiej organizacji Cage Warriors oraz rosyjskiej ProFC. Obecnie Balde ma na swoim koncie 12 zwycięstw oraz 10 porażek. Walka na gali FEN 15 Final Strike będzie jego pierwszym występem w Polsce. 

Dla 37-letniego Marcina Zontka, jednego z najbardziej doświadczonych polskich wojowników MMA, który m.in. zdobył tytuł mistrza brytyjskiej federacji Ultimate Cage Championships i walczył w rosyjskiej organizacji M-1 Global, będzie to już szósty występ w organizacji FEN. Dzięki czterem zwycięstwom z rzędu w pojedynkach z Krzysztofem Pietraszkiem, Maciejem Browarskim, TassiloLahrem i Arunasem Viliusem zawodnik klubu Contender Kamienna Góra na niedawnej gali FEN 12 Feel the Force otrzymał szansę sięgnięcia po tytuł mistrzowski w kategorii półciężkiej. Zontek ostatecznie pasa nie zdobył, ale jego zacięty, obfitujący w niesamowite zwroty akcji pięciorundowy bój z Przemysławem Mysialą z pewnością można zaliczyć do najlepszych walk mijającego roku w Polsce.

14 stycznia w Lubinie kibice obejrzą jeszcze pieć innych emocjonujących pojedynków na zasadach MMA:  Amerykanina Matt Horwicha z Filipem TomczakiemAlberta Odzimkowskiego z Oskarem SomerfeldemMichała Michalskiego z Kamilem GniadkiemMateusza Rębeckiego z Adamem Golonkiewiczem i Mateusza Głąba z Michałem Miłkiem. Wydarzeniem gali FEN 15 Final Strike będą dwa pojedynki o pasy mistrzowskie w formule K-1 – w walce wieczoru zmierzą się Paweł Biszczak i Wojciech Wierzbicki, a w drugim starciu o pierwszy kobiecy tytuł w historii federacji FEN walczyć będzie Róża Gumienna.

Bilety na styczniową galę FEN 15 w Lubinie można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 15 na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Hanna „Tyson” Gujwan zapowiada wojnę na RIZIN!

Za nami ceremonia ważenia przed Grand Prix Rizin w japońskiej Saitama Super Arena. Hanna Gujwan, zawodniczka Ladies Fight Night, jest w świetnej formie przed pojedynkiem z Reną Kubotą. W piątek uśmiechnięta stawała na wadze, bez problemu mieszcząc się w limicie wagowym. Hanna Gujwan (1-0-0) i Rena Kubota (2-0-0) zmieściły się w wymaganym przedziale wagowym. Hania ważyła dziś 48,7 kg i była 200g lżejsza niż jej przeciwniczka. Utalentowana zawodniczka LFN wygląda świetnie i jest pewna swego. „Jest wszystko ok, jestem po ważeniu i czuję się dobrze. Jutro będzie wojna!” – zapowiada Hanna „Tyson” Gujwan. Ladies Fight Night jest drugą po KSW organizacją, która może pochwalić się współpracą z japońską organizacją RIZIN Fighting Federation. Trzymajcie kciuki za zawodniczkę z Polski!

Co działo się w 2016 roku?

Wielkimi krokami zbliża się nowy rok. Czas zatem na podsumowanie minionych dwunastu miesięcy. W sportach walki 2016 rok obfitował w wiele emocjonujących pojedynków, wydarzeń, sukcesów, ale i porażek.

Za nami rok Igrzysk Olimpijskich, z który z medalem wróciła zapaśniczka Monika Michalik. Ponownie siłę na mistrzowskich imprezach pokazali nasi kickboxerzy. W świecie boksu szansę na pas w wadze ciężkiej miał Artur Szpilka. W 2016 roku nie mogliśmy narzekać na nudę. Co najbardziej utkwiło nam w pamięci?

BOKS

16 stycznia w Barclays Center w Nowym Jorku Artur Szpilka stanął przed szansą wywalczenia mistrzowskiego pasa WBC w wadze ciężkiej. Deontay Wilder to potężny bombardier, który odprawia kolejnych rywali. Szpilka zaczął odważnie, był aktywny i niepokoił Amerykanina, a ten cierpliwie czekał. W dziewiątej rundzie czempion kropnął niczym grom z jasnego nieba. Wilder wyprowadził prawy prosty, a Szpilka padł na deski i na noszach opuszczał ring. Warto dodać, że 25 lutego mistrz WBC spotka się z kolejnym Polakiem. Tym razem będzie to Andrzej Wawrzyk.

Z ringiem pożegnał się Tomasz Adamek. „Góral” zdobywał pasy mistrzowskie w kategoriach juniorciężkiej i półciężkiej, walczył o tytuł w ciężkiej. 2 kwietnia w Krakowie przegrał w 10. rundzie z Ericem Moliną. Z kolei we wrześniu z pasem mistrzowskim WBO kategorii junior ciężkiej pożegnał się Krzysztof Głowacki. Polak przegrał z Oleksandrem Usykiem.

Udany powrót na ring Krzysztofa Włodarczyka. W 2016 roku „Diablo” wygrał trzy walki i coraz częściej mówi się, że w perspektywie kolejnych miesięcy stoczy bój o pas mistrzowski. Ważnym wydarzeniem kończącego się roku jest zakontraktowanie hitowego starcia w wadze ciężkiej. 29 kwietnia na stadionie Wembley Anthony Joshua spotka się z Władimirem Kliczko.

MMA

Coraz lepiej w UFC radzi sobie Krzysztof Jotko. Polak rywalizujący w wadze średniej wygrał pięć kolejnych walk i zgłosił akces do walki o tytuł. W ostatnim występie, listopadowa gala w Sao Paulo (UFC Fight Night 100), Jotko pokonał Thalesa Leitesa.

Joanna Jędrzejczyk wyrosła na gwiazdę UFC i jedną z najbardziej rozpoznawalnych zawodniczek MMA. W listopadzie na gali UFC 205 doszło do starcia o mistrzostwo wagi słomkowej, w której zmierzyły się dwie Polki. Karolina Kowalkiewicz starała się odebrać pas Jędrzejczyk, ale bezskutecznie. 

Ogromne zainteresowanie wzbudziła walka Mariusza Pudzianowskiego z Pawłem Mikołajuwem podczas grudniowej gali KSW 37 w Krakowie. Atmosfera wokół pojedynku była gorąca. Raper „Popek” to postać kontrowersyjna. Po kilku latach zdecydował się na powrót do MMA, ale nie mógł być z siebie zadowolony. Pudzianowski potrzebował 80 sekund, aby odnieść zwycięstwo.

KICKBOXING

Z październikowych mistrzostw Europy w kickboxingu, które odbyły się w Mariborze Polacy przywieźli dwadzieścia medali. Rywalizacja odbywała się w formułach light contact, low kick oraz K-1. Po złote medale sięgnęli: Małgorzata Dymus (52kg), Paulina Jarzmik (60kg), Paulina Bieć (70kg), Leszek Jobs (weteran), Kamil Ruta (86kg), Dawid Kasperski (86kg) i Mateusz Pluta (91kg).

Z kolei w listopadzie nasi zawodnicy walczyli o medale w Loutraki w Grecji. Z mistrzostw Europy kick light, full contact i pointfighting Polacy przywieźli 16 medali, z czego trzy z najcenniejszego kruszcu. Sięgnęli po nie: Paulina Jarzmik (60kg), Katarzyna Kwiecień (70kg) i Mateusz Niżejewski (63kg).

ZAPASY

Z Rio de Janeiro olimpijski medal przywiozła Monika Michalik (63kg). 36-letnia zapaśniczka wywalczyła brąz. Igrzyska zaczęły się dla niej wręcz fatalnie. Michalik przegrała z Risako Kawai i musiała mocno ściskać kciuki za Japonkę. Ta dotarła do finału, co otworzyło Polce drzwi do rywalizacji w repasażach. Doświadczona Michalik wykorzystała szansę i po udanych repasażach, stanęła do rywalizacji o brąz, która zakończyła się po jej myśli.

W marcu mogliśmy cieszyć się z medali mistrzostw Europy w Rydze. Największą radość kibicom sprawił Magomiedmurad Gadżyjew (70kg), który zdobył złoto w stylu wolnym. Po srebro sięgnął Robert Baran (125kg). W finale stylu wolnego lepszy okazał się Geno Petriaszwili. Drugi wśród klasyków był Edgar Babayan (80kg), a Tadeusz Michalik (85kg) rywalizację zakończył na trzecim miejscu.

JUDO

W judo zabrakło medalu olimpijskiego, ale żeńska reprezentacja Polski kończy rok w dobrych humorach. Podopieczne Anety Szczepańskiej wywalczyły mistrzostwo Europy. W kwietniu w Kazaniu pozostawiły konkurencję w tyle. Finałowe starcie z Rosją biało-czerwone wygrały 3:2. Rok wcześniej Polki sięgnęły po wicemistrzostwo świata.

Z kolei męska kadra w Kazaniu sięgnęła po brąz mistrzostw Europy. Indywidualny sukces zanotował Piotr Kuczera (90kg), który stanął na trzecim stopniu podium.

Warto również odnotować dobrą postawę Polek podczas Pucharu Świata w Warszawie. W lutowych zawodach biało-czerwone okazały się bezkonkurencyjne i triumfowały w klasyfikacji medalowej.  Złote krążki zawisły na szyjach Arlety Podolak (57kg), Katarzyny Kłys (70kg) i Beaty Pacut (78kg). Z kolei Anna Borowska (57kg) sięgnęła po brąz.

WUSHU

W październiku pruszkowska hala Znicz zamieniła się w arenę zmagań mistrzostw świata taijiquan. Bohaterką polskiej kadry okazała się Anna Kubiak, która wywalczyła trzy medale (srebro i dwa brązowe) w konkurencjach sportowych. Pozostałe krążki biało-czerwoni zdobywali w formach demonstracyjnych. Łącznie Polska wywalczyła 13 medali.

KM

Ciężkie boje Polaków

Andrzej Wawrzyk stanie przed kolejną szansą na zdobycie mistrzowskiego pasa w wadze ciężkiej. Rywalem Polaka ma być czempion WBC Deontay Wilder. Do kolejnej walki szykuje się Artur Szpilka, a Mariusz Wach powalczy o mistrzostwo Europy z Agitem Kabayelem.

Polska nie miała nigdy mistrza świata w wadze ciężkiej. Kilkukrotnie próbował Andrzej Gołota, jednak bezskutecznie. Rady nie dali również Albert Sosnowski, Tomasz Adamek, Mariusz Wach i Artur Szpilka. Mistrzowską szansę miał Andrzej Wawrzyk, ale wypunktował go Aleksander Powietkin. Teraz Polak ma stanąć „oko w oko” z wielkim bombardierem – Deontayem Wilderem.

Kładzie kolejnych

25 lutego w Legancy Arena w Birmingham 31-letni „Bronze Bomber” stanie po raz piąty w obronie mistrzowskiego pasa WBC kategorii królewskiej. W ostatnim 31-letni Amerykanin wracał do zdrowia po kontuzji prawej ręki i bicepsa. Pięściarz przeszedł dwie operacje. Kontuzji doznał w starciu z Chrisem Arreolą i przez kilka rund walczył jedną ręką! Wilder odesłał kolejnego rywala z kwitkiem. Na głowę Arreoli spadło mnóstwo ciosów i po siódmej rundzie sztab „rzucił ręcznik”. Pół roku wcześniej mistrz WBC rozprawił się z Arturem Szpilką, który prezentował się dobrze, ale w dziewiątej rundzie potężny prawy Wildera powalił Polaka na ziemię. „Szpila” opuszczał ring na noszach.

Wilder będzie miał okazję spotkać się z kolejnym Polakiem. 25 lutego o sprawienie niespodzianki postara się Andrzej Wawrzyk. Dla 29-letniego boksera będzie to kolejna szansa na zdobycie tytułu mistrzowskiego. 17 maja 2013 roku w Moskwie Wawrzyk spotkał się z czempionem WBA Aleksandrem Powietkinem. Dla polskiego było to przykre doświadczenie. Wytrwał trzy rundy i aż trzy razy padał na deski. Była to jedyna porażka krakowianina w karierze. Od tamtej pory stoczył sześć pojedynków i wszystkie wygrał przed czasem.

Dla Wilder walka z Wawrzykiem ma być przystankiem na drodze do głównego celu, którym jest unifikacja mistrzowskich pasów wagi ciężkiej.

Kto dla Szpilki?

W kontekście kolejnego rywala Artura Szpilki pojawia się kilka nazwisk. Mówi się, że Polak może się spotkać z Chrisem Arreolą, Geraldem Washingtonem lub Dominicem Breazeale. Ten ostatni przyznał, że na początku przyszłego roku spotka się z Polakiem. Możliwe, że podczas gali w Legancy Arena w Birmingham. 

Szpilka wyleczył kontuzję lewej dłoni i w sierpniu wrócił do treningów. W kończącym się roku przeprowadził nieudany atak na pas WBC, przegrał przez nokaut z Wilderem. Polak szykuje się do powrotu na ring. Również Breazeale przeprowadził atak na tytuł, tyle że IBF. 31-latek w starciu z Anthony'm Joshuą wylądował na deskach w siódmej rundzie. Breazeale ma na koncie 17 zwycięstw, z czego 15 przed czasem.

Wach o mistrzostwo Europy

Mariusz Wach stanie przed szansą wywalczenia mistrzostwa Europy w wadze ciężkiej. 4 lutego w Magdeburgu polski bokser zmierzy się z Agitem Kabayelem.

24-letni reprezentant wygrał 15 pojedynków, żadnego nie przegrał. W czerwcu zdobył mistrzostwo Unii Europejskiej, pokonując Christiana Lewandowskiego. Z kolei Wach wrócił na ring po porażce z Aleksandrem Powietkinem w listopadzie 2015 roku i w Kędzierzynie Koźlu uporał się z Marcelo Luizem Nascimento.

KM

Cele i wyzwania nowego prezesa

Jacek Zawadka podziękował za zaufanie i wybór na stanowisko Prezesa Polskiego Związku Judo. Teraz nadszedł czas na stopniowe realizowanie złożonych obietnic.

Zawadka na stanowisku sternika polskiego judo zastąpił Sławomira Kownackiego, który nie ubiegał się o reelekcję. W decydującym boju pokonał Krzysztofa Wiłkomirskiego, który otrzymał 110 głosów. Zawadkę poparło dziewięciu delegatów więcej.

Liczy na współpracę

Wiadomo, że polskie judo potrzebuje sportowego sukcesu jak ryba wody. Liczono ma medal podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro, jednak żadnemu z naszych czworga reprezentantów nie udało się znaleźć na podium. Prezes Zawadka liczy, że współpraca wyda pożądane. W otwartym liście podziękował za okazane zaufanie. – Serdeczne podziękowania kieruję w stronę delegatów-wyborców, moich współpracowników, a także kontrkandydatów. Będę czerpał z Waszych najlepszych, merytorycznych propozycji i pomysłów. Zapraszam do współpracy wszystkich, którym leży na sercu dobro polskiego judo, zarówno tych, którzy zdecydowali się na mnie głosować, jak i dotychczas sceptycznie nastawionych do mojego programu. Deklaruję otwartość na pomysły, sugestie, wskazówki – napisał Jacek Zawadka.

Już na początku pracy prezes musi radzić sobie z problemami. – Wstępna analiza matematyczna (potrzeba jeszcze księgowej) wskazuje na brak około 900 tysięcy złotych w kasie (dokładne informacje podamy wkrótce). Tę kwotę PZJudo musi spłacić do końca roku. Oznacza to, że na procedury, ukonstytuowanie zarządu, zaciągnięcie nowej pożyczki (i znalezienie pożyczkodawcy!) mamy jedynie kilka dni. To wyzwanie, któremu należy sprostać. Zatem idące konsekwencje to takie, że niestety finansowanie szkolenia centralnego w styczniu może być zagrożone. Doświadczenie w biznesie nauczyło mnie szybkiego reagowania na mniejsze i większe kryzysy. Początkowe trudności jedynie umocnią nas na przyszłość – czytamy w liście sternika Polskiego Związku Judo.

W czwartek, 22 grudnia, odbędzie się pierwsze spotkanie nowego zarządu PZJudo, w skład którego wchodzą: Adam Poździk, Tomasz Gadaj, Cezary Borzęcki, Juliusz Kowalczyk, Andrzej Jasiński, Jacek Biernat, Andrzej Falkiewicz, Józef Jopek, Zenon Mościński, Mariusz Radziewski.

Marzenia o medalu olimpijskim

Ten cel przewija się cały czas w polskim środowisku judo. Medal olimpijski miałby być impulsem i nadzieją na lepsze dni. W 1996 roku w Atlancie złoto olimpijskie wywalczył Paweł Nastula. Ciągle wracamy do tego sukcesu, ale nowej historii polskim judokom nie udaje się napisać.

W tym roku nie brakowało pozytywnych akcentów w polskim judo. Reprezentacja Polski kobiet wywalczyła mistrzostwo Europy, Piotr Kuczera sięgnął po brąz europejskiego czempionatu, a kilku naszych zawodników wygrywało międzynarodowe zawody. 

W kampanii wyborczej Zawadka zapowiadał, że chce stworzyć nowoczesny system szkolenia i przygotować odpowiednie warunki, które pozwolą wywalczyć medal olimpijski w Tokio w 2020 roku.

KM

Medalista igrzysk w Londynie czeka na debiut w MMA

Damian Janikowski ma być jedną z gwiazd gali KSW, która odbędzie się w maju przyszłego roku na stadionie PGE Narodowy w Warszawie. Dla 27-latka będzie to debiut w MMA.

W tym roku w sportowym życiu Damiana Janikowskiego doszło do wielu zmian. Zawodnik podjął decyzję o zakończeniu kariery zapaśniczej i zdecydował, że będzie rozwijał się w MMA. 27-latek związał się z federacją KSW.

Zapaśnicze medale

W ostatnich latach Damian Janikowski był jednym z najbardziej rozpoznawalnych zapaśników w kraju. Wszystko za sprawą brązowego medalu wywalczonego na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie w 2012 roku. Bez wątpienia to największy sukces w karierze zawodnika z Wrocławia, który wielokrotnie zdobywał mistrzostwo Polski. Na swoim koncie zapisał również wicemistrzostwo świata (2011) oraz srebro (2012) i brąz (2014) mistrzostw Europy. Wspomniane sukcesy odnosił w stylu klasycznym.

Celem Janikowskiego był start na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Marzenia prysły niczym bańka mydlana. W kwietniu zapaśnik odpadł w pierwszej rundzie turnieju kwalifikacyjnego w Ułan Bator. Lepszy od Polaka okazał się Gruzin Robert Kobiaszwili. Wcześniej nie udało mu się wywalczyć przepustki podczas turnieju w Serbii. Można powiedzieć, że igrzyska przeszły Janikowskiemu koło nosa we wrześniu 2015 roku. Na mistrzostwach świata w Las Vegas zajął siódme miejsce, a kwalifikację uzyskało… sześciu najlepszych zawodników. 

W końcu Janikowski podjął decyzję o zakończeniu przygody z zapasami. Uzasadniał ją kolejnymi porażkami z zawodnikami, z którymi przegrywać nie powinien. Nie ukrywał, że kolejnym krokiem w jego karierze będzie MMA. W listopadzie br. podpisał kontrakt z KSW. Wiadomo, że w oktagonie zadebiutuje 27 maja 2017 roku na stadionie PGE Narodowy w Warszawie.

Kto jeszcze?

KSW powoli odsłania karty warszawskiej gali. Oprócz medalisty olimpijskiego z Londynu, na PGE Narodowym wystąpi mistrz wagi średniej Mamed Khalidov. 36-latek nie przegrał od ponad sześciu lat. Ostatnie zwycięstwo zanotował w starciu z Azizem Karaoglu, choć publiczność zgromadzona w gdańskiej Ergo Arenie nie była zachwycona poziomem walki.

W Warszawie zaprezentuje się również Mariusz Pudzianowski, który był jednym z bohaterów KSW 37. „Pudzian” szybko uporał się z raperem „Popkiem”. Na stadionie PGE Narodowy wystąpi nowy mistrz wagi ciężkiej KSW Fernando Rodrigues Jr. Podczas gali w Krakowie (KSW 37) Brazylijczyk odebrał pas Karolowi Bedorfowi. 29-latek udowodnił, że jest efektownym fighterem i w drugiej rundzie cieszył się ze zwycięstwa. Brazylijczyk stoczył dotychczas 13 walk, z czego tylko jedna zakończyła się decyzją sędziów. 

KM

Smutne pożegnanie Hopkinsa

51-letni Bernard Hopkins postanowił zakończyć przygodę z boksem. W hali sportowej The Forum w Inglewood najstarszy zdobywca tytułu mistrzowskiego w boksie przegrał z Joe Smithem Juniorem. Warto dodać, że na kalifornijskiej gali zaprezentował się Oleksandr Usyk, który obronił pas WBO w kategorii junior ciężkiej.

Hopkins nie raz udowodnił, że wiek nie stanowi przeszkód, aby rywalizować na najwyższym poziomie. Przez lata amerykański pięściarz był szczycie, zdobywał pasy mistrzowskie w dwóch kategoriach wagowych. Chciał odejść w chwale zwycięzcy, ale plany popsuł mu niedawny pogromca Andrzeja Fonfary – Joe Smith Jr. 

Kariera pełna sukcesów

Ciężka praca to fundament sukcesu, do którego osiągnięcia potrzebna jest również chłodna głowa. Bernard Hopkins zapisał się w historii boksu jako czempion dwóch kategorii wagowych oraz jako najstarszy zdobywca tytułu mistrzowskiego. 21 maja 2011 roku w Montrealu pokonał jednogłośnie na punkty Jeana Pascala i zdobył pas WBC wagi półciężkiej. Miał wtedy 46 lat i 126 dni. Co ciekawe, dwa lata później sam poprawił to osiągnięcie. W wieku 48 lat sięgnął po tytuł IBF wagi półciężkiej.

Pierwsze kroki na zawodowym ringu stawiał, gdy nikt nie myślał o „lajkowaniu” zdjęć w serwisach społecznościowych, a w Polsce trwał komunizm. Dla niektórych jest to nie do pomyślenia, więc patrzą na Hopkinsa, który debiutował 11 października 1988 roku w New Jersey jak na dinozaura. Amerykanin przegrał z Clintonem Mitchellem, ale później wygrał 22 kolejne walki. W 1995 roku sięgnął po tytuł mistrza świata IBF wagi średniej, do którego sześć lat później dołożył pasy WBC i WBA. Aż 20 razy skutecznie bronił tytułu mistrza świata! 

Następnie przeniósł się do wagi półciężkiej. W 2006 roku wygrał z Antonio Tarverem i zdobył tytuł mistrza świata The Ring oraz pasy IBO i NBA. Hopkins przełamywał bariery i pokazywał światu, że życie po „40-stce” jest możliwe. Wielu patrzyło na jego kolejne walki z przymrużeniem oka, jednak „Kat” robił swoje. W maju 2011 pokonał Jeana Pascala i zdobył pas WBC, dwa lata później wygrał z Tavorisem Cloud, co zaowocowało tytułem IBF. Ostatniej zdobyczy skutecznie bronił dwukrotnie –  z Karo Muratem i Bejbutem Szumenowem. Marsz Hopkinsa w listopadzie 2014 roku powstrzymał Siergiej Kowaliow.

Po dwóch latach przerwy, 51-letni były mistrz wagi średniej i półciężkiej wrócił, aby stoczyć pożegnalną walkę. 27-letni Joe Smith Jr. nie miał litości dla ikony boksu. Pogromca Andrzeja Fonfary odważnie ruszył do przodu, ale Hopkins w końcu doszedł do głosu i wykorzystywał swój prawy. W piątej rundzie nie brakowało bezpośrednich wymian. Smith Jr. naciskał, a Hopkins zaczął popełniać błędy. W ósmej rundzie 51-latek wylądował na deskach. Po lewym sierpowym Smith Jr., Hopkins osunął się i wylądował poza ringiem. Wielki mistrz zanotował ósmą porażkę w karierze. Z pewnością Hopkins inaczej wyobrażał sobie pożegnanie z ringiem. Mimo to, Amerykanin kończy karierę z podniesionym czołem. Nie raz pokonywał bariery i udowadniał, że sportowy sukces możliwy jest w każdym wieku.

Usyk obronił tytuł

W Inglewood zaprezentował się również Oleksandr Usyk, który we wrześniu w Gdańsku pokonał Krzysztofa Głowackiego i wywalczył pas WBO w wadze junior ciężkiej. 29-latek stanął do pierwszej obrony tytułu. Thabiso Mchunu starał się, ale był w stanie zagrozić wyższemu i lepiej przygotowanemu Usykowi. W szóstej rundzie pięściarz z RPA wylądował na deskach. Czas nie działał na korzyść Mchunu, który tracił siły. Wykorzystał to Usyk, który w dziewiątej rundzie podkręcił tempo. 28-letni Mchunu padł na deski i sędzia podjął decyzję o zakończeniu rywalizacji. 

Mistrz świata WBO wygrał jedenastą walkę w karierze.

KM

MMA na „stadionach”, panie w akcji

W świecie MMA ciekawych wydarzeń nie brakuje. Polscy miłośnicy mieszanych sztuk walki ostrzą sobie apetyty na majową galę KSW, która odbędzie się na stadionie PGE Narodowy w Warszawie. Coraz śmielej radzą sobie panie. 18 grudnia odbyła się już czwarta gala organizacji Ladies Fight Night.

Powiedzieć, że popularność MMA stale rośnie, to jakby nic nie powiedzieć. Z pewnością duża w tym zasługa dobrych występów polskich fighterów. Joanna Jędrzejczyk dzierży w dłoniach mistrzowski pas UFC w wadze słomkowej, która niedawno w walce o tytuł rywalizowała z Karoliną Kowalkiewicz. Z kolei Damian Grabowski i Marcin Tybura osiągali sukcesy w organizacji M-1 Global. Teraz próbują swoich sił w UFC. W kraju o efektywne pojedynki można podziwiać na galach KSW i FEN, zaś organizacji LFN promuje MMA w wersji kobiecej.

Z hali na stadion 

Jeszcze kilka tygodni temu wszyscy czekali na pojedynek Mariusza Pudzianowskiego i Pawła „Popka” Mikołajuwa. Starcie trwało zaledwie osiemdziesiąt sekund i zakończyło się zwycięstwem 39-letniego byłego mistrza świata strongman. Podczas krakowskiej gali mistrzowskie pasy stracili Karol Bedorf i Artur Sowiński, nowymi czempionami zostali Fernando Rodrigues Jr. oraz Marcin Wrzosek. KSW wyprowadza kolejny mocny cios, który ma wzbudzić zainteresowanie. 27 maja 2017 roku na stadionie PGE Narodowy w Warszawie odbędzie się kolejna gala organizacji Martina Lewandowskiego i Macieja Kawulskiego. W polskich warunkach to coś nowego, choć KSW posiada już doświadczenie w tym względzie.

31 października 2015 roku stadion Wembley zamienił się w arenę zmagań MMA. Gala KSW 32 była swego rodzaju przełomem i krokiem naprzód polskiej organizacji. Świadome budowanie marki, zwiększanie jej prestiżu oraz ekspansja produktu, a przede wszystkim ciekawe walki –  wszystkie założenia udało się zrealizować. W Londynie doszło do dwóch mistrzowskich walk, w których triumfowali: Tomasz Narkun i Borys Mańkowski. Wydarzeniem wieczoru był pojedynek Mariusza Pudzianowskiego i Petera Grahama, która zakończył się porażką Polaka.

Zdobyte doświadczenie KSW będzie chciała przekuć na polski grunt. Największy obiekt sportowy w kraju przemieni się w świątynię MMA. W związku z tym należy spodziewać się walk na najwyższym poziomie oraz ogromnej frekwencji. Kibice niecierpliwą się i czekają na nazwiska zawodników, którzy wystąpią w maju na PGE Narodowym. Na plakacie promującym wydarzenie pojawili się Mamed Khalidov i Mariusz Pudzianowski.

Kobiety w akcji

Ciekawą propozycją dla miłośników MMA i K-1 są gale Ladies Fight Night. Kolejną można było obserwować w sobotę 17 grudnia. W Karpaczu doszło do wielu emocjonujących i efektownych pojedynków. Ogromny potencjał okazała Agnieszka Niedźwiedź, która w walce wieczoru pokonała Samarę Santos Cunhę. Przed występem Polka miała problemy, bo nie zmieściła się w limicie wagowym i otrzymała karę finansową. W sobotę pokazała, że cała sytuacja nie wpłynęła na jej postawę w ringu. 

Od pierwszych minut Niedźwiedź naciskała na Santos. W drugiej rundzie założyła rywalce dźwignię na łokieć, jednak Brazylijka wyszła z opresji. Santos opadała z sił, a Niedźwiedź była naładowana i cały czas niepokoiła swoją rywalkę. W trzeciej rundzie skuteczne obalenie, Brazylijka przyjmowała kolejne ciosy i sędzia w końcu przerwał starcie.

Efektowne zakończenie walki w wykonaniu Celemence Schreiber. Zawodniczka z Francji wygrała przez duszenie zza pleców, Katarzyna Sadura musiała odklepać. Z kolei Martyna Czech już w pierwszej rundzie wygrała z Laurą Ciulkeviciute.

Na gali UFC on FOX 22 w Sacramento była mistrzyni organizacji Invicta Michelle Waterson szybko uporała się z Paige VanZant. W pierwszej rundzie wygrała poprzez duszenie zza pleców. Warto dodać, że w Sacramento ostatnią walkę w karierze stoczył Urijah Faber. Decyzją sędziów 37-latek wygrał Bradem Pickettem.

KM

Włodarczyk czeka na pas, Wilder na rywala

Krzysztof Włodarczyk ma nadzieję na walkę o pas wagi junior ciężkiej. „Diablo” został wyznaczony do turnieju eliminacyjnego, który wyłoni pretendenta do tytułu WBC. Na horyzoncie jest też walka eliminacyjna IBF. Można powiedzieć, że po zakontraktowaniu pojedynku, w którym zmierzą się Anthony Joshua i Władimir Kliczko waga ciężka nieco ożywiła się. Szykuje się prawdziwa uczta, na której efekty czeka Deontay Wilder. 

Trzy tegoroczne zwycięstwa Włodarczyka rozbudziły jego apetyt na walkę o wysoką stawkę. Okazuje się, że cel byłego mistrza świata wydaje się być na wyciągnięcie ręki.

Pojawiły się możliwości

35-letni bokser tegoroczne występy zakończył 10 grudnia we Wrocławiu, gdzie rozprawił się z Leonem Harthem. Walka rozczarowała, bo rywal stronił od wymian, a sam „Diablo” nie zachwycił. Zrobił jednak tyle, żeby sędziowie nie mieli żadnych wątpliwości, komu należy się zwycięstwo. Wcześniejsze dwa pojedynki Włodarczyk rozstrzygnął na swoją korzyść przed czasem.

Po półtorarocznej przerwie „Diablo” wrócił na ring, poczuł smak rywalizacji i nie było żadnych wątpliwości, że jest lepszy od rywali. Szybko pojawiły się głosy, że Włodarczyka stać na walkę o mistrzostwo świata. W przyszłym roku 35-letni pięściarz może spełnić marzenia. Prawdopodobnie Polak zmierzy się z Noelem Gevorem w walce eliminacyjnej o pas mistrza świata IBF. Takie rozwiązanie jest możliwe w związku z decyzją Marco Hucka, który spotka się z Mairisem Briedisem o WBC Interim. Jeśli Włodarczyk pokona Gevora, będzie miał szansę na pas IBF. Tytuł należy do Murata Gassijewa.

Ale to nie koniec. Przed Włodarczykiem otworzyła się jeszcze jedna furtka. Federacja WBC wyznaczyła Krzysztofa Włodarczyka do udziału w turnieju eliminacyjnym, który wyłoni pretendenta do tytułu mistrzowskiego. W zmaganiach mają wziąć udział także: Dmitrij Kudriaszow, Olanrewaju Durodola (niedoszły rywal Polaka) oraz Ilunga Makabu. Warto przypomnieć, że Tony Bellew, czempion WBC, zdecydował się przejść do wagi ciężkiej. 4 marca zmierzy się z Davidem Hayem.

Bilety czekają

Przeskoczmy do wagi ciężkiej. 29 kwietnia na stadionie Wembley dojdzie do hitowego starcia, w którym rękawice skrzyżują Anthony Joshua i Władimir Kliczko. Zapowiada się starcie młodego, niezwykle utalentowanego boksera z żywą legendą ringu. Joshua jeszcze nigdy nie przegrał i wszystkie pojedynki wygrał przed czasem. Z kolei Kliczko po raz ostatni walczył w listopadzie 2015 roku, kiedy przegrał z Tysonem Fury'm. Ten niedawno popadł w tarapaty, gdyż na światło dzienne wyszły jego problemy z używkami.

Na stadionie Wembley walkę będzie mogło obejrzeć 90 tys. kibiców. Pierwsza tura biletów ruszy już 16 grudnia. Wszyscy przewidują, że wejściówki rozejdą się niczym świeże bułeczki. Kolejnej tury należy spodziewać się w styczniu. Ceny biletów od 40 do 2 tys. funtów.

Na rozstrzygnięcie hitowego pojedynku czeka Deontay Wilder. Czempion WBC zapowiada, że będzie chciał spotkać się ze zwycięzcą wspomnianego starcia. Ostatnio Wilder pauzował z powodu kontuzji ręki. Kolejną walkę ma stoczyć w pierwszym kwartale 2017 roku. Dotychczas czterokrotnie bronił mistrzowskiego tytułu, zawsze zwyciężał przed czasem.

KM

Zestawienie walk na gali LFN „Fortuna Dies Natalis”!

 

I już prawie wszystko jasne. Podczas gali LFN „Fortuna Dies Natalis” swoje ringowe boje stoczy 18 zawodniczek z Polski, Niemiec, Czech, Finlandii, Francji, Litwy a nawet z dalekiej Brazylii. To zacne międzynarodowe towarzystwo skonfrontuje swoje umiejętności, talent oraz hart ducha w pięciu pojedynkach w formule MMA oraz w czterech w formule K-1. W pięknej zimowej scenerii, u stóp Śnieżki, na jubileuszowej gali organizacji Ladies Fight Night nie zabraknie wielu gwiazd LFN jak  Monika Bohn, Patrycja Krawczyk, Katarzyna Posiadała i Weronika Zygmunt. W walce wieczoru dojdzie do pojedynku pomiędzy Agnieszką Niedźwiedź a Samarą Santos Cunha.

Agnieszka Niedźwiedź to najlepsza polska zawodniczka MMA w wadze muszej oraz czołowa fighterka organizacji Invicta FC. Jej przeciwniczka, Brazylijka Samara Santos Cuhna ma świetny bilans 10-1-1, a ponadto jest „na fali” gdyż w czterech ostatnich pojedynkach odprawiała swoje rywalki w pierwszych rundach. Możemy spodziewać się twardej i wyrównanej potyczki na bardzo wysokim poziomie.

Gale Ladies Fight Night to nie tylko ringowe walki, publiczność dodatkowo rozgrzeją występy artystyczne. A muzycznymi gwiazdami wieczoru będą Sobota oraz Rena.

Galę poprowadzą niezawodni Łukasz „Juras” Jurkowski oraz Krzysztof „Jankes” Jankowski.

Na widowni nie zabraknie znanych i lubianych gości ze świata sportu, filmu i nie tylko jak np. Patryk Vega, Piotr Stramowski, Tomasz Oświeciński, Mikołaj Krawczyk, Bracia Collins, Ewa Lubert, Katarzyna Lubońska, Karolina Kowalkiewicz, Paweł Pawlak, Marcin Wrzosek, Kamil Szymuszowski, Bartek Kurczewski, Łukasz Zaborowski.

A transmisja live gali do obejrzenia już 17 grudnia od godz. 19.00 na naszej stronie internetowej oraz na facebooku organizacji. Kometować będą Piotr Strus oraz Artur „Kornik” Sowiński.

 

A w kolejnych starciach wieczoru zmierzą się:

kat. 57 kg – formuła MMA

Katarzyna Biegajło (0-0-0) [PL] vs Natalia Baczyńska(0-0-0) [PL]

kat. 56 kg – formuła K-1

Małgorzata Dymus (3-3-0) [PL] vs Daniela Graf (23-5-1) [GER] 

kat. 60 kg – formuła MMA

Katarzyna Sadura (2-1-0) [PL] vs Clemence Schreiber (3-6-0) [FR]

kat. 56 kg – formuła K-1

Patrycja Krawczyk [PL] (6-0-0) vs Erika Rinne (0-0-0) [FIN]

kat. 52 kg – formuła MMA

Weronika Zygmunt [PL] (3-2-0) vs Magdalena Sormova (3-0-0) [CZ]

kat. 52 kg – formuła K-1

Monika Bohn [PL] (2-2-0) vs Magdalena Kasprzyk (1-2-0) [PL]

kat. 66 kg – formuła MMA

Martyna Czech [PL] (3-1-0) vs Laura Ciulkeviciute (2-0-0 rekord semi-pro) [LIT]

kat. 61 kg – formuła K-1

Katarzyna Posiadała [PL] (3-1-0) vs Lucia Mudrochova (18-2-0) [CZ]

A w walce wieczoru:

kat. 58 kg – formuła MMA

Agnieszka Niedźwidź [PL] (8-0-0) vs Samara Santos Cunha (10-1-1) [BR]

Czołowy polski zawodnik MMA zatrzymany

We wtorek, 13 grudnia, Centralne Biuro Policji zatrzymało byłego mistrza KSW Michała M. Według najnowszych doniesień, usłyszał zarzuty i najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie.

Ta wiadomość zelektryzowała całą sportową Polskę. Chodzi przecież o jednego z najbardziej rozpoznawalnych i utytułowanych zawodników MMA w kraju. Warto dodać, że oprócz Michała M., policja zatrzymała ponad 20 osób na terenie trzech województw.

Usłyszał zarzuty

13 grudnia, godz. 6.00. Funkcjonariusze CBŚ przy użyciu materiałów wybuchowych i granatów hukowych, wkroczyli do mieszkania 32-letniego Michała M. Cała sytuacja rozgrywała się w obecności żony i dzieci zawodnika. Manager M., Norbert Sawicki, w rozmowie z portalem GS.pl24 zwracał uwagę na drastyczny charakter zdarzenia i zastosowanie nieadekwatnych do sytuacji środków. Obrońcą Michała M. jest mecenas Jakub Łysakowski. Sprawę byłego mistrza wagi średniej KSW prowadzi Prokuratura Okręgowa w Poznaniu.

Sytuacja jest niezwykle dynamiczna, jednak jedno jest pewne – wszyscy przeżyli ogromne zaskoczenie. Oliwy do ognia dolało postawienie Michałowi M. zarzut udział w grupie przestępczej. Zawodnik spędzi w areszcie co najmniej trzy miesiące.

Oświadczenie KSW

Michał M. jest jedną z gwiazd KSW. Organizacja zajęła stanowisko w sprawie zatrzymania zawodnika. – W związku z ostatnimi doniesieniami medialnymi w sprawie zatrzymania Michała Materli przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego, oświadczamy, że KSW zajmie stanowisko w tej sprawie w momencie podania przez organy państwowe do wiadomości publicznej informacji nt. powodów zatrzymania oraz ewentualnego prawomocnego wyroku sądu – czytamy w oświadczeniu KSW.

Przedstawiciele federacji podkreślają znaczenie Michała M. dla środowiska MMA. Jednocześnie zwracają uwagę, że za wcześnie, aby wyciągać daleko idące wnioski – Mamy też świadomość, że dla wielu wojowników sport stał się nową, lepszą drogą, dzięki której wyszli z trudnych życiowych sytuacji – dlatego z zasady nie skreślamy nikogo, kto naprawił swoje błędy i uregulował sytuację prawną, za przeszłość.  Jednocześnie, w KSW nie ma i nie będzie miejsca na naruszanie prawa. I w tym zakresie KSW nie będzie stosowało taryfy ulgowej wobec kogokolwiek. Czy w tym przypadku prawo zostało złamane, zdecyduje sąd i jego prawomocny wyrok – podało KSW.

Udany rok…

32-latek pochodzący ze Szczecina w tym roku stoczył dwie walki dla KSW. W obu stronach pokazał się z dobrej strony i zrehabilitował się za zeszłoroczną porażkę z Mamedem Khalidovem, w której stracił pas wagi średniej.

W ostatnim pojedynku efektownie rozprawił się z Rousimarem Palharesem.

KM

Ruszyła sprzedaż biletów na FEN 16 Warsaw Reloaded

FEN 16 Warsaw Reloaded – pod taką nazwą federacja Fight Exclusive Night zorganizuje 11 marca na Torwarze swoją drugą przyszłoroczną galę MMA i K-1. Bilety na to wydarzenie można już kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl.

Karta walk gali FEN 16 Warsaw Reloaded będzie wyjątkowo mocna – wiosną na Torwarze wystąpi czołówka polskich zawodników MMA i K-1 oraz świetni fighterzy zza granicy. W walce wieczoru ponownie zobaczymy jednego z najlepszych piórkowych europejskiego MMA, niepokonanego od blisko czterech lat Kamila „Bombę” Łebkowskiego (15-4), który postara się do jedenastu przedłużyć swoją imponującą serię zwycięstw z rzędu. W Warszawie wystąpią również aktualni mistrzowie organizacji w tej formule – Francuz Davy Gallon (15-5-2), posiadacz pasa w kategorii półśredniej, oraz Przemysław „Polish Bear” Mysiala (20-9-1), zdobywca tytułu w wadze półciężkiej.

Kibiców czekają także pojedynki MMA z udziałem byłego fightera UFC Pawła „Plastinho” Pawlaka (11-3), Marcina Naruszczki (17-5-1), który od października 2015 roku wygrał pięć kolejnych walk, oraz Pawła Żelazowskiego (9-2), który na poprzednich galach FEN odniósł dwa efektowne zwycięstwa przed czasem. Trzeci raz w Fight Exclusive Night walczyć będzie też jeden z największych showmanów organizacji, zdobywca Pucharu Europy WAKO w K-1, Pucharu Europy WAKO w kickboxing low-kick i złotego medalu Polish Open – Marcin Szreder (4-1).

Bilety na FEN 16 Warsaw Reloaded można już kupować online w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a także u zawodników walczących na gali. Zamówienia na bilety VIP oraz zamówienia grupowe można składać pod numerem tel. 601 877 229.

FEN 16 Warsaw Reloaded to drugie zawody Fight Exclusive Night w Warszawie. Poprzednia, stojąca na bardzo wysokim poziomie gala FEN 11 Warsaw Time zgromadziła na trybunach Torwaru komplet publiczności. Kibice obejrzeli wówczas m.in. fantastyczną walkę o pas Romana Szymańskiego z Marianem Ziółkowskim, efektowne zwycięstwa przez TKO Tyberiusza Kowalczyka z Akopem Szostakiem i Marcina Naruszczki z Rafałem Haratykiem oraz zakończony ekstra rundą zacięty pojedynek Arkadiusza Wrzoska z Niko Falinem. Sądząc po już ogłoszonych nazwiskach, wiosną 2017 roku fanów sportów walki czeka w stolicy równie emocjonujące widowisko.

FEN

Dwie wojskowe mistrzynie

Za nami Wojskowe Mistrzostwa Świata w szwajcarskiej miejscowości Uster. Polacy zakończyli rywalizację z dorobkiem sześciu medali, w tym dwóch złotych. Z tytułem najlepszych „wojskowych” judoczek wracają Arleta Podolak (57kg) i Agata Ozdoba (63kg).

Ciężki sezon na tatami zakończył się wraz z turniejem Grand Slam w Tokio, jednak nie dotyczyło to wszystkich. Judocy w mundurach musieli udać się do Szwajcarii. Naszą kadrę na mistrzostwach świata reprezentowało siedmioro zawodników.

Rozłożyły wszystkich na łopatki

Arleta Podolak (57kg) i Agata Ozdoba (63kg) z ogromną energią przystąpiły do rywalizacji w Uster. Niczym rozpędzone żywioły pokonywały wszystko, co napotkały na swojej drodze. W tym przypadku chodzi o kolejne rywalki. Podolak i Ozdoba wygrały po sześć walk, co dało im triumf w wojskowych mistrzostwach świata. 

Dla 23-letniej judoczki to kolejny tegoroczny sukces. Podolak wystąpiła w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro, a także wygrywała turnieje w Warszawie i Ałmatach. W „mundurze” zdobywała medal w drużynie. Ma na koncie srebro światowych wojskowych igrzysk sportowych, brąz mistrzostw Europy, do których dołożyła brąz w Szwajcarii. Również Ozdoba ma na swoim koncie „wojskowe” zdobycze. W 2015 roku sięgnęła po wicemistrzostwo świata i srebro światowych wojskowych igrzysk sportowych. 

Po raz pierwszy w Wojskowych Mistrzostwach Świata zaprezentowała się Karolina Pieńkowska (52kg). Młodzieżowa mistrzyni Europy z 2015 roku była o krok od triumfu. Lepsza od Polki była tylko Julia Ryzhova z Rosji. Pieńkowska wygrała cztery walki i zakończyła rywalizację ze srebrnym medalem.

Brązowe medale wywalczyli Kinga Kubicka (48kg) oraz Łukasz Błach (81kg). 32-letnia Polka wygrała jedną walkę i mogła cieszyć się z miejsca na podium. Z kolei Błach triumfował w trzech pojedynkach. Poza podium, na 5. pozycjach, uplasowały się Karolina Tałach (63kg) i Daria Pogorzelec (70kg).

Mocna drużyna

Reprezentacja Polski kobiet pokazała, że jest niezwykle mocna. W tegorocznych mistrzostwach Europy w Kazaniu biało-czerwone sięgnęły po złoto. Z kolei w Szwajcarii „nasze wojskowe”, z których część miała w pamięci start w Rosji, wywalczyły brąz. Polki wygrały z Austrią i Francją po 4:1. Lepsze od naszej kadry okazały się Rosjanki i Chinki. Pierwszoplanowymi postaciami w rywalizacji drużynowej były Arleta Podolak i Agata Ozdoba, które wygrały po trzy pojedynki.

W Uster Polacy poprawili wynik sprzed trzech lat. Z Astany przywieźli trzy medale, teraz podwoili dorobek. 

Fot. EJU

KM

Polak w europejskich strukturach judo

Wiesław Błach znalazł się we władzach Europejskiej Unii Judo. 54-letni będzie piastował stanowisko dyrektora sportowego. W Atenach odbył się kongres europejskiej centrali, zgromadzeni mieli okazję nieco bliżej poznać Warszawę.

Nie da się ukryć, że instytucje międzynarodowe mają ogromny wpływ na funkcjonowanie poszczególnych państw. Członkowie Unii Europejskiej muszą wdrażać na swoim terenie prawo ustanowione przez poszczególne organy wspólnoty. Podany przykład pokazuje pewien schemat działania. W świecie sportu sytuacja ma się podobnie. Nominacja dla Wiesława Błacha to docenienie polskiego środowiska judo oraz jasny sygnał, że w naszym kraju nie brak osób kompetentnych do pełnienia wysokich stanowisk.

Czas na Europę  

54-letni Błach oddał judo całe serce. Przed laty fantastycznie prezentował się na tatami, czego najlepszym potwierdzeniem jest brązowy medal mistrzostw świata w kategorii 71kg zdobyty w Seulu w 1985 roku. Dwa lata później Polak sięgnął po mistrzostwo Europy. Na swoim koncie ma także starty na Igrzyskach Olimpijskich: Seul 1988 i Barcelona 1992. Po zakończeniu kariery zawodniczej, Błach realizował się jako trener. Z sukcesami prowadził AZS AWF Wrocław, w barwach którego po medale mistrzostw kraju sięgały m.in. Beata Maksymow i Anita Kubica. Mistrz Europy z Paryża dostąpił zaszczytu prowadzenia reprezentacji kobiet. Pod jego wodzą srebro na Igrzyska Olimpijskich w Atlancie w 1996 roku zdobyła Aneta Szczepańska. Błach prowadził również męską kadrę oraz pracował w Belgii. 

W grudniu 2008 roku Błach został prezesem Polskiego Związku Judo. Po czterech latach ponownie wybrano go na to stanowisko, jednak okazało się, że w sposób wadliwy. W związku z tym w listopadzie 2014 roku do związku wprowadzono kuratora. Na nadzwyczajnym kongresie wyborczym nowym prezesem został Sławomir Kownacki. Błach nie ubiegał się o fotel. Za jego pierwszej kadencji trudno mówić o sukcesach, jednak kolejne lata to przebudzenie w polskim judo. Brąz kadry kobiet w Montpellier czy trzecie miejsce Katarzyny Kłys na mistrzostwach świata w Czelabińsku były optymistycznymi akcentami.

Po przygodach na krajowym podwórku, 54-letni Błach znalazł się w Europejskiej Unii Judo. Stanowisko dyrektora sportowego to nowe doświadczenie, ale i możliwości. Błach będzie przecierał szlaki innym rodakom, bo jako pierwszy Polak dostąpił zaszczytu zasiadania na tak wysokim szczeblu w europejskiej hierarchii. Dotychczas posadę dyrektora sportowego piastował Alexander Jatskevich, któremu teraz przypadły sprawy sędziowskie. Prezesem Europejskiej Unii Judo nadal będzie Sergey Soloveychik. 

Teraz Warszawa

Podczas kongresu europejskich władz judo w Atenach miała miejsce oficjalna prezentacja Warszawy. Już za kilka miesięcy w stolicy Polski pojawią się najlepsi judocy ze Starego Kontynentu, którzy powalczą o medale mistrzostw Europy. Impreza odbędzie się w dniach 20-23 kwietnia. Warto przypomnieć, że Polska wygrała rywalizację o organizację turnieju z Niemcami.

Europejski czempionat po raz kolejny zawita do naszego kraju. W 1994 roku mistrzostwa odbyły się w Gdańsku, a sześć lat później we Wrocławiu.

KM

Rumun chce wrócić

Ciągnie wilka do lasu. Niejeden wojownik mimo rozłąki ze sportami walki zdecydował się na powrót na arenę. Po raz ostatni Daniela Ghitę można było obserwować ponad dwa lata temu. Rumuński kickboxer rozważa powrót do rywalizacji.

35-letni Ghita zapisał bogatą kartę w wadze ciężkiej. Miłośnicy kickboxingu mogli go podziwiać na galach takich organizacji It's Showtime i Glory. Czy ponownie zobaczymy go w akcji?

Długa przerwa

Przez lata piął się w światowej hierarchii kickboxingu aż w końcu dotarł na sam szczyt. Wielki, blisko 2-metrowy i ważący ponad 100 kg, zawodnik zyskał sympatię publiczności, gdyż zawsze dawał z siebie maksimum i prezentował się efektownie. Na szerokie wody Ghita wypłynął dzięki dobrej postawie w rumuńskiej organizacji Local Kombat. Znaczącym osiągnięciem Rumuna jest wywalczenie mistrzostwa Europy WKN w boksie tajskim w 2005 roku. W finale Ghita pokonał Mourada Bouzidiego.

Imponował skutecznością. Podczas kolejnych występów na galach Local Kombat odprawiał rywali przed czasem. W końcu spróbował swoich sił w K-1. Na gali Fighting Network Rumunia 2007 pokonał Nobu Hayashiego. Wielki świat stanął przed Ghitą otworem w 2009 roku, kiedy dostał szansę występu w turnieju kwalifikacyjnym K-1 World Grand Prix w Tokio. Rumun niczym huragan przeszedł przez japoński turniej i pokonał trzech rywali. Potrzebował na to nieco ponad pięć minut. We wrześniowym final 16 nie zdołał znaleźć recepty na mocnego Semmy'ego Schilta. Później występował na galach Showtime. W 2010 roku wygrana z Errolem Zimmermanm, którego znokautował prawym prostym dała mu awans do finału K-1 World Grand Prix. 

Znakomity w wykonaniu Ghity był rok 2012. Rumuński kickboxer wygrał osiem walk, poniósł zaledwie jedną porażkę. Kibice czekali na jego pojedynki, bo gwarantował widowisko. Nie potrafił znaleźć recepty na Semmy'ego Schilta i Gokhana Sakiego, z którymi przegrywał dwukrotnie. Ostatnie zwycięstwo odniósł w grudniu 2014 roku. W zaledwie 35 sekund uporał się z Errolem Zimmermanem. Na ostatniej prostej swojej kariery dwukrotnie przegrał z Rico Verhoevenem. W obu przypadkach przez decyzję sędziów. To może być jeden z powodów, dla których 35-latek chce wrócić.   

Konflikt gwiazd

Trudno powiedzieć, że Ghita i Verhoeven darzą się sympatią. Po pierwsze, Rumun przegrał z Holendrem dwukrotnie, jednak trudno jednoznacznie potwierdzić zdecydowaną wyższość obecnego mistrza Glory w wadze ciężkiej. Po drugie, Verhoeven niepochlebnie wyrażał się o rywalu. Swego czasu nazwał go „rumuńskim Cyganem”. Ghita nie pozostał dłużny i stwierdził, że Holender jest pupilem włodarzy Glory i dlatego jest posiadaczem pasa.

Powrót Ghity zapowiada się niezwykle ciekawie. Wstępne deklaracje jeszcze nic nie przesądzają. Pojawiają się pytania o potencjalnych rywali i organizację, dla której miałby walczyć. Z pewnością 35-latek gwarantowałby wysoki poziom. W 61 walkach zanotował aż 50 zwycięstw. To wystawia mu najlepsze świadectwo jego umiejętności.

KM

Harth nie zagroził Włodarczykowi

Trzecie zwycięstwo w tegorocznych występach zanotował Krzysztof „Diablo” Włodarczyk. We Wrocławiu były mistrz świata WBC wagi junior ciężkiej pokonał na punkty Leona Hartha.

Ormiański Niemiec stanął przed szansą wywalczenia należącego do Włodarczyka pasa IBF Inter-Continental. Dla 28-letniego Hartha była to spora szansa, jednak nie udźwignął stawki rywalizacji.

Bez rewelacji

Włodarczyk konsekwentnie idzie do przodu. Powszechnie wiadomo, że 35-letniemu „Diablo” przyświeca cel ponownego wejścia na szczyt. We wrześniu 2014 roku utracił pas WBC wagi junior ciężkiej na rzecz Grigorija Drozda. Polak wrócił na ring po półrocznej przerwie. Wiadomo było, że potrzebuje czasu na odbudowę. Szybko uporał si z Valery'm Brudowem i Kaiem Kurzawą. Miał walczyć z Olanrewaju Durodolą, jednak gala w Krakowie została odwołana. Udało się jednak zakontraktować kolejny pojedynek. Leon Harth rysował się jako solidny rywal, który większość pojedynków (10 z 14) wygrał przed czasem. Poniósł tylko jedną porażkę. Zapewniał, że jest gotowy na rywalizację z Włodarczykiem, którą rozpatrywał w kategorii wyzwania, a zwycięstwo miało stanowić dla niego krok naprzód.

Wiadomo, że Polak górował nad Niemcem doświadczeniem. Pojedynek rozpoczął się spokojnie, obaj pięściarze postawili na stopniowe rozpoznanie swoich możliwości. Harth wyrwał się z prawym sierpowym, jednak nic więcej od siebie nie dodał. Co warto podkreślić, z obu stron groźnych ciosów było niewiele. Włodarczyk parł do przodu, jednak efektów brakowało. „Diablo” zbierał punkty, ale walka nie porywała. Ormianin z niemieckim paszportem nie grzeszył aktywnością i często stopował pojedynek. Zdarzało się, że wyprowadził cios, ale nie potrafił przebić się przez gardę Polaka. Wraz z upływem czasu widać było, że Harth słabnie. 28-latek postawił na defensywę, co otwierało szansę przed Włodarczykiem. Były mistrz świata nie zachwycił, ale zrobił na tyle dużo, żeby sędziowie mogli jednogłośnie przyznać mu zwycięstwo. 116:112, 115:113 i 116:112 dla Włodarczyka.

Mówiło się, że wygrana przybliży „Diablo” do walki o mistrzostwo świata. Polak odniósł 52. zwycięstwo w zawodowej karierze. Akcje byłego mistrza świata poszły w górę. W przyszłym roku Włodarczyk może powalczyć o najwyższe cele.

Triumf Cieślaka

Piętnaste zwycięstwo w karierze zapisał na swoim koncie Michał Cieślak. We Wrocławiu 27-latek pokonał Nikodema Jeżewskiego i sięgnął po tytuł mistrza Polski w wadze junior ciężkiej. Od początku obaj pięściarze byli aktywni, jednak w drugiej rundzie zaznaczyła się przewaga Cieślaka. Jeżewski miał coraz mniej do powiedzenia. Mimo to, w trzeciej rundzie zaskoczył Cieślaka, który był liczony. Po chwili sytuacja odwróciła się. Prawy sierpowy Cieślaka i Jeżewski znalazł się w tarapatach. Sędzia przerwał pojedynek. Nie obyło się bez gwizdów, bo 27-latek trafił rywala w tył głowy, kiedy ten osunął się po ciosie.

W wadze supr półśredniej pewne zwycięstwo Przemysława Runowskiego, który jednogłośnie na punkty pokonał Mykolę Vovka. Swoje pojedynki wygrali również Przemysław Zyśk i Marek Matyja. Drugą porażkę w karierze zanotował Konrad Dąbrowski. 22-latek rywalizujący w kategorii lekkiej przegrał na punkty z Nadzirem Bakhshyieu.

KM

Łebkowski, Naruszczka i Szreder na gali FEN 16 na Torwarze

Niepokonany od blisko czterech lat Kamil Łebkowski, kroczący od zwycięstwa do zwycięstwa Marcin Naruszczka i jeden z największych showmanów federacji Marcin Szreder – to kolejni zawodnicy dopisani do karty walk gali FEN 16, która odbędzie się 11 marca na Torwarze w Warszawie.

Walka Kamila Łebkowskiego (15-4), który w Fight Exclusive Night debiutował podczas FEN 13 Summer Edition, nie dając żadnych szans byłemu zawodnikowi UFC Piotrowi Hallmannowi, będzie main eventem gali w Warszawie. Z kim „Bomba”, zaliczany do ścisłej czołówki wagi piórkowej w Polsce, powalczy o jedenaste zwycięstwo z rzędu? Tego jeszcze nie wiadomo – nazwisko jego rywala poznamy najwcześniej na początku przyszłego roku.

Podczas stołecznej gali kibiców czeka także pojedynek z udziałem będącego w świetnej formie Marcina Naruszczki (17-5-1), który od października 2015 roku wygrał 5 walk z rzędu, pokonując m.in. Rafała Haratyka i Matta Horwicha. Po raz trzeci w klatkoringu FEN wystąpi też weteran K-1 Marcin Szreder (4-1), który w poprzednich walkach – obu na pełnym dystansie – pewnie wygrał z Aytakiem Yahsim i minimalnie przegrał z Arturem Bizewskim.

Wcześniej włodarze Fight Exclusive Night zdradzili, że na Torwarze wystąpią aktualni mistrzowie organizacji w formule MMA – Francuz Davy Gallon (15-5-2), posiadacz pasa w kategorii półśredniej, oraz Przemysław Mysiala (20-9-1), zdobywca tytułu w wadze półciężkiej. Zaplanowane zostały też walki z udziałem byłego fightera UFC Pawła Pawlaka (11-3) oraz Pawła Żelazowskiego (9-2), który na poprzednich galach FEN odniósł dwa efektowne zwycięstwa przed czasem.

Gala FEN 16 to drugie wydarzenie Fight Exclusive Night w Warszawie. Poprzednie, stojące na bardzo wysokim poziomie zawody federacja zorganizowała w tej samej stołecznej hali w marcu tego roku, wypełniając trybuny do ostatniego miejsca. Sądząc po już ogłoszonych nazwiskach, wiosną 2017 roku kibiców MMA i K-1 czeka na Torwarze równie emocjonujące widowisko.

Sprzedaż biletów na galę FEN 16 za pośrednictwem serwisów Eventim.pl i KupBilet.pl rozpocznie się już w najbliższych dniach.

FEN

Wojownicy wejdą na arenę

Mroźna aura sprawia, że poszukujemy źródeł ciepła. Z pewnością mistrzostwa Polski w kickboxingu w formule oriental rules w Starachowicach rozgrzeją wszystkich kibiców do czerwoności. Impreza odbędzie się w dniach 9-11 grudnia. Transmisję na żywo będzie można śledzić w telewizji FighTime. Zapraszamy!

Oriental rules, czyli efektowne kopnięcia, uderzenia łokciami i kolanami oraz ogromna siła. Takie widowisko musi przyciągać i budzić ciekawość. Wszyscy czekają na efektowne pojedynki.

Coraz więcej chętnych

Hala miejska przy ul. Jana Pawła 22 w Starachowicach czeka już na zawodników. Rejestracja ruszy w piątek (9 grudnia) o godz. 16.00, a walki eliminacyjne zaplanowano na sobotę (10 grudnia). Początek o godz. 9.00. Zapowiada się cały dzień z oriental rules, a decydujące rozstrzygnięcia zapadną w niedzielę. Wtedy odbędą się półfinały i finały.

Starachowice ponownie będą gospodarzem mistrzostw Polski w oriental rules. W zeszłym roku w imprezie wystąpiło ponad 80 zawodników i zawodniczek. Tym razem należy się spodziewać 131 wojowników. Warto dodać, że 14 zawodników wystartuje w zmaganiach kick-light amatorów. W oriental rules do walki o medale szykuje się 117 osób, w tym 12 kobiet. Wychodzi na to, że rok temu Starachowice dobrze wywiązały się z organizacji mistrzostw i teraz zbierają tego owoce. – To kolejna impreza, za którą odpowiadamy. Po raz drugi przygotowujemy mistrzostwa Polski oriental rules. Robimy wszystko, żeby impreza była udana i stała na wysokim poziomie sportowym – mówi FighTime.pl Marek Jasiński, trener Dragona Starachowice i organizator imprezy. – Fakt, że do udziału zgłosiło się więcej zawodników niż rok temu jest dowodem na zwiększenie zainteresowania – dodaje.

Wiadomo, że dla kibiców liczą się przede wszystkim widowiskowe walki. O poziom sportowy zadbają zawodnicy z czołowych polskich klubów. Najwięcej przedstawicieli wystawi Dragon Starachowice – 10. Akademia Sportów Walki Knockout Zielona Góra będzie pośle do boju 8 zawodników, a KGHM Metraco Armia Polkowice oraz Husaria Drutex Słupsk po 7. Drugą stroną medalu jest organizacja imprezy, która ma stać na wysokim poziomie. – Robimy wszystko, żeby wyglądało to jak najlepiej. Postawiliśmy na dobrą promocję. Mimo, że są to zawody amatorskie, będą wyglądały profesjonalnie. Pojawi się rampa oświetleniowa, a mistrzostwa będą transmitowane w telewizji – wyjaśnia Jasiński.

Na co liczy gospodarz?

W starachowickiej hali trwają ostatnie przygotowania. Organizatorzy chcą, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Z kolei zawodnicy Dragona Starachowice skupiają się i przygotowują do rywalizacji. Jaki wynik będzie satysfakcjonujący? – Jeśli wywalczymy 4-5 medali, uznam to za satysfakcjonujący wynik – przedstawia trener starachowickiego teamu.

KM

Dogadali się! W kwietniu Joshua vs Kliczko

To wisiało w powietrzu i w końcu stało się faktem. Anthony Joshua zmierzy się z Władimirem Kliczko na stadionie Wembley. Walkę zaplanowano na 29 kwietnia.

Spotkają się dwa bokserskie światy, które dzieli wiele. Joshua i Kliczko mają zupełnie różne doświadczenia, są na różnych etapach przygody z ringiem. Jedno jest pewne: obaj się klasowymi pięściarzami.

Show bez show

Mistrzowska walka w kategorii królewskiej jest ogromnym wydarzeniem. W tym przypadku spotkają się bokserzy, dla których ważny jest ring. Przez lata Władimir Kliczko zapracował na miano zrównoważonego, spokojnego, pewnego siebie, a przede wszystkim w pełni profesjonalnego pięściarza. Bez wątpienia jego dorobek mówi sam za siebie, jednak Ukrainiec ma klasę i potrafi podejść z szacunkiem do każdego rywala. Jest twardy, więc nie wzruszają go żadne prowokacje ze strony rywali. O Kliczko można mówić wiele i w samych superlatywach, choć stracił swój dorobek w starciu z Tysonem Fury'm. Mimo to, trzeba Ukraińcowi oddać, że przez dziesięć lat nie znalazł pogromcy i zdominował wagę ciężką.

Wydaje się, że z lepszej pozycji startuje Anthony Joshua. Świat leży u jego stóp i tylko od niego zależy, czy wykorzysta swoją szansę. Doświadczenia ostatnich miesięcy pokazują, że nie wszyscy są w stanie poradzić sobie z sukcesem. Mowa oczywiście o Fury'm, który zrzekł się pasów WBO i WBA, czym otworzył furtkę do nowego rozdania w kategorii królewskiej. 

Na szczycie stopniowo przebija się Joshua. Brytyjczyk coraz częściej zaczął się pojawiać na ustach komentatorów, bo odprawiał kolejnych bokserów z kwitkiem. Jeszcze nigdy nie walczył na pełnym dystansie. Początkowo patrzono na niego z przymrużeniem oka. Walczył u siebie, wygrywał z mało znanymi rywalami, ale położył Raphaela Zumbano Love i w końcu Kevina Johnsona. Dostał szansę walki o pas IBF i szybko odprawił Charlesa Martina. Młodość, siła, fantazja i co najważniejsze – głowa na właściwym miejscu. Nie widać, aby myśli 27-latka zaprzątało coś innego niż boks.

Emocje czy szachy?

Na stadionie Wembley legenda boksu spotka się ze wschodzącą gwiazdą i ogromnym talentem. Nie będzie zbędych pyskówek i utarczek. W tym przypadku chodzi o walkę i sportowe emocje, choć w ringu można spodziewać się również partii szachów. Jeśli Kliczko przegra, będzie to sygnał, że jego czas dobiega końca. Triumf Joshuy będzie jego sukcesem i potwierdzeniem aspiracji, a po porażce będzie miał czas, żeby się odkuć.

Najpierw Molina

Ukrainiec z utęsknieniem czeka na najbliższą walkę. Po raz ostatni zaprezentował się ponad rok temu, kiedy stracił pasy. 

10 grudnia w Manchesterze Joshua musi pokonać Erica Molinę. Będzie to jego osiemnasta walka w karierze. Porażka 27-latka mogłaby pokrzyżować plany, jednak nikt nie zakłada takiego scenariusza. Obozy obu pięściarzy porozumiały się, co do pojedynku, który ma odbyć się 29 kwietnia na stadionie Wembley. Czy trybuny oszaleją?

KM

Szwarnowiecki tuż za podium

Damian Szwarnowiecki był o krok od wywalczenia brązowego medalu podczas turnieju Jigoro Kano Grand Slam w judo. W decydującej walce lepszy od Polaka okazał się reprezentant Rosji Aslan Lappinagov.

Turniej w Tokio wieńczą tegoroczne zmagania. Zawodnik Gwardii Wrocław, choć nie pojechał na Igrzyska Olimpijskie do Rio de Janeiro,  może być zadowolony ze swojej postawy.

Zmiana kategorii

Jesienne występy Szwarnowiecki rozpoczął w wyższej kategorii wagowej – 81kg. Premierowy występ okazał się niezwykle udany dla polskiego judoki, który we wrześniowym Pucharze Europy w Tallinie zajął trzecie miejsce. Sukces powtórzył w kolejnym starcie. Turniej Grand Prix w Zagrzebiu układał się po myśli Szwarnowieckiego, który wygrał trzy walki, jednak w czwartej lepiej dysponowany okazał się Laszlo Csoknyai. 22-latek z Wrocławia poradził sobie w repasażach, a w starciu o brąz spotkał się z Jakubem Kubieńcem. Brąz dla Szwarnowieckiego.

Dyspozycja Polaka pozwała mieć nadzieję na kolejne dobre występy. Blisko 23-letni judoka pojechał do Tokio na prestiżowe zawody Grand Slam. Trzeci start po zmianie kategorii wagowej rozpoczął się dla Polaka obiecująco. W pierwszym starciu spotkał się z Seidai Sato i wygrał przez yuko. Kolejnym rywalem Szwarnowieckiego był trzeci zawodnik Grand Prix Ułan Bator Hui-Jung Lee. Koreańczyk nie potrafił przeciwstawić się Polakowi, który triumfował przez waza-ari. Niespełna 23-latek szedł po trzeci medal z rzędu, jednak na jego drodze stanął Dominic Ressel. Polak miał już na swoim koncie waza ari, jednak Niemiec przeprowadził decydującą akcję i wygrał przez ippon.

W starciu o brąz Szwarnowiecki spotkał się z Aslanem Lappinagovem. Obaj panowie stali razem na podium w Zagrzebiu, gdzie Rosjanin także zdobył brąz. Powtórki w Tokio być nie mogło, bo los skojarzył Szwarnowieckiego i Lappinagova w bezpośrednim starciu o miejsce na podium. Rosjanin rozstrzygnął pojedynek po upływie półtorej minuty, Polak na piątym miejscu.

Wyjątkowy rok

Damian Szwarnowiecki ma za sobą bardzo dobry rok. Wydawało się, że pojedzie do Rio de Janeiro. Był na liście europejskiej, jednak w ostatniej chwili miejsce zdobyła Arleta Podolak (57kg), co sprawiło, że Szwarnowiecki został w domu. Judoka Gwardii Wrocław wziął udział w mistrzostwach Europy w Kazaniu, jednak z rywalizacją pożegnał się już w drugiej rundzie.

Mimo to, niespełna 23-latek osiągnął najlepsze wyniki w karierze. W kwietniu, jeszcze w kategorii 73kg, wygrał turniej Grand Prix w Samsun. Jesiennymi występami Szwarnowiecki potwierdził wysoką dyspozycję. W tym roku 22-latek czterokrotnie stał na podium w międzynarodowych startach.

KM

Rach, ciach i po sprawie

Mariusz Pudzianowski nie pozostawił żadnych złudzeń raperowi „Popkowi”. „Pudzian” szybko uporał się z rywalem i zanotował dziesiąte zwycięstwo w karierze. Warto dodać, że KSW ma dwóch nowych mistrzów.

Gala KSW 37 „Circus of Pain” zostanie zapamiętana ze względu na starcie Pudzianowskiego z Mikołajuwem. Powrót „Popka” do MMA okazał się nieudany, z kolei „Pudzian” po dwóch porażkach, posmakował zwycięstwa.

Szybka robota

Raper zna smak rywalizacji w MMA, ale po raz ostatni walczył w… 2008 roku. Pudzianowski walczy regularnie i zbiera coraz lepsze recenzje. Potężny cios byłego mistrza świata w zawodach strongman jest postrachem dla kolejnych rywali. O tym, że „Pudzian” ma „parę w łapie” przekonał się Rolles Gracie, który po trzydziestu sekundach zakończył występ na KSW 31.

Starcie Pudzianowskiego i Mikołajuwa działo na wyobraźnię. Pojedynek miał być magnesem, który wzbudzi zainteresowanie galą i spełnił swoją rolę. „Popek” to postać kontrowersyjna, przez co skupia na sobie uwagę i wiele osób śledzi każdy jego ruch. W tym przypadku poziom sportowy stał pod sporym znakiem zapytania. 

Bohaterowie widowiska nie zamierzali czekać i szybko doszło do wymiany. Mikołajuw trafił prawym i Pudzianowski przysiadł, ale szybko podrażniony ruszył na rywala. Potężny cios i „Popek” wylądował na deskach, ale na tym nie koniec. „Pudzian” chciał przypieczętować triumf i zasypał rywala kolejnymi „cepami”. Sędzia przerwał jego natarcie i zakończył walkę, która trwała niecałe półtorej minuty. Dziesiąty triumf w karierze Pudzianowskiego stał się faktem.

Zmiana mistrzów

Fernando Rodrigues Jr. udowodnił, że jest groźny i potrafi rozstrzygać walki przed czasem. Pierwsza wizyta w Polsce zakończona wywalczeniem pasa w kategorii ciężkiej. Karol Bedorf, który wygrał osiem kolejnych walk na KSW, po ponad trzech lat traci tytuł. Polak dotrwał do drugiej rundy, w której Brazylijczyk wyprowadzał mnóstwo ciosów. W końcu Bedorf padł na deski, a Rodrigues dokończył dzieło.

Marcin Wrzosek nowym królem kategorii piórkowej! Artur Sowiński okazał się bezradny wobec natarcia 29-latka z Bydgoszczy, który w drugiej rundzie zdecydowanie ruszył do przodu. Wrzosek szybko posłał „Kornika” na deski i dosłownie zasypał go ciosami. Trafiał Sowińskiego raz po raz i w końcu sędzia przerwał walkę. „Kornik” musiał oddać pas Wrzoskowi, który zanotował drugą wygraną podczas występów dla KSW.

Wszyscy czekali na powrót Borysa Mańkowskiego, który nadal pozostaje na czele wagi półśredniej. „Diabeł Tasmański” nie walczył od występu na Wembley, gdzie rozprawił się z Jesse'm Taylorem. Potem kontuzja kostki i ogromny głód rywalizacji. W starciu z Johnem Maguire, Mańkowski pokazał mistrzowską klasę. Pierwsza runda to dominacja Polaka w stójce, druga w parterze, w trzeciej szukał poddania. Maguire wytrzymał pełen dystans, jednak nie było wątpliwości, kto zapisze na swoim koncie zwycięstwo. Udany powrót Mańkowskiego, w którym pokazał wszechstronne umiejętności.

Bezlitosny Francuz, mocny Wójcik

Mansour Barnaoui lepszy od Łukasza Chlewickiego, który już w pierwszej rundzie nie był w stanie kontynuować walki. Zabójcze okazały się łokcie Francuza. Lekarz stwierdził, że 37-letni „Sasza” nie nadaje się do dalszej rywalizacji. Barnaoui rozbił twarz Polaka, na której pojawiła się krew. Szybko, pewnie i skutecznie! Marcin Wójcik nie pozwolił Marcinowi Łazarzowi na zbyt wiele. 27-latek panował nad sytuacją, wyczuł moment i złapał rywala za głowę, po czym zapiął gilotynę. Trzecia walka  na KSW i trzecie zwycięstwo. Czy Tomasz Narkun, mistrz wagi półciężkiej, ma się bać? 

Denilson Neves de Oliveira pokazał się z dobrej strony w starciu z Patrykiem Wolańskim. Brazylijczyk był aktywny, kopał, próbował licznych kombinacji. Wolański musiał do samego końca walczyć o zwycięstwo, jednak Denilson nie zamierzał ułatwiać mu zadania. Werdykt sędziów wzbudził kontrowersje. Niejednogłośnie na punkty wygrał Wolański, dla którego była to pierwsza wygrana na KSW. W maju przegrał z Marcinem Wrzoskiem.

David Zawada wykorzystał szansę, którą otrzymał w ostatniej chwili. Jego starcie z Robertem Radomskim pojawiło się w miejsce pojedynku Macieja Jewtuszki z Yasubeyem Enomoto ze względu na problemy zdrowotne popularnego „Irokeza”. Zawada polował na pierwszą wygraną w KSW. Na swoim koncie zapisał porażki z Borysem Mańkowskim i Kamilem Szymuszowskim. Cierpliwość popłaca, a i powiedzenie „do trzech razy sztuka” ma rację bytu. W drugiej rundzie 26-latek zasypał Radomskiego ciosami i sędzia zmuszony był przerwać walkę. 

Z dobrej strony pokazali się debiutanci, jednak w lepszym nastroju pojedynek kończył Roman Szymański. Co prawda, Sebastian Romanowski w drugiej rundzie trafił rywala i posłał go na deski, ale nie wykorzystał okazji. W końcówce trzeciej odsłony Szymański zdobył dosiad, znalazł się za plecami przeciwnika i złapał duszenie. 

KM

Matt Horwich vs Filip Tomczak na FEN 15 Final Strike

Matt Horwich, były zawodnik organizacji UFC i Bellator i jedna z najbarwniejszych postaci światowego MMA, już 14 stycznia wystąpi w klatkoringu Fight Exclusive Night! Na gali FEN 15 Final Strike w Lubinie Amerykanin zmierzy się z młodym wilkiem polskiego MMA – niepokonanym na zawodowym ringu Filipem Tomczakiem.

Matt „Suave” Horwich należy do najbardziej rozpoznawalnych wojowników MMA. 38-letni weteran, który występował na arenach najważniejszych światowych organizacji, ma na koncie ponad 50 zawodowych walk, z których ponad połowę wygrał.  Poza UFC i Bellatorem walczył m.in. dla nieistniejących już Strikforce oraz International Fight League, w 2007 roku zdobywając pas IFL  i zajmując  1. miejsce w IFL World Grand Prix. Zjednał sobie sympatię kibiców MMA przede wszystkim bardzo twardą, nieustępliwą postawy w ringu – zazwyczaj zwycięża przed czasem, a jeśli przegrywa, to po decyzjach sędziowskich.  Często opisywany jest jako największy hipis w MMA, który chętnie opowiada o swojej głębokiej wierze w Boga, zamiłowaniu do poezji i muzyki oraz fascynacji mechaniką kwantową.

Matt Horwich kilkukrotnie walczył w Polsce, m.in. na galach KSW, na których pokonał Antoniego Chmielewskiego i Terry’ego Martina. Ostatnią swoją walkę również stoczył nad Wisłą – miesiąc temu na gali PLMMA 70 przegrał starcie o pas wagi średniej z będącym ostatnio w rewelacyjnej formie Marcinem Naruszczką.

Na gali FEN 15 naprzeciwko Amerykanina stanie obiecujący reprezentant młodego pokolenia Filip Tomczak. 25-letni fighter MMA Devil Fight Club Poznań świetnie rozpoczął swoją zawodową karierę, odnosząc komplet zwycięstw w czterech stoczonych dotychczas walkach, trzykrotnie poddając rywali w pierwszych rundach. Żaden z jego przeciwników nie może się jednak równać umiejętnościami i doświadczeniem z Horwichem, więc walka na gali FEN 15 będzie dla Tomczaka prawdziwym testem sportowej dojrzałości.

Wydarzeniem FEN 15 Final Strike będą dwa pojedynki o pasy mistrzowskie w formule K-1 – w walce wieczoru zmierzą się Paweł Biszczak i Wojciech Wierzbicki, a w drugim starciu o pierwszy kobiecy tytuł w historii federacji FEN walczyć będzie Róża Gumienna. W innych walkach na zasadach MMA podczas gali wystąpią m.in. Marcin Zontek, Adam Golonkiewicz, Michał Michalski, Kamil Gniadek, Mateusz Głąb oraz Michał Miłek.

Bilety na styczniową galę FEN 15 w Lubinie można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 15 na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Oświadczenie zarządu FEN ws. walki Romana Szymańskiego poza federacją

W odpowiedzi na opublikowane wczoraj informacje prasowe zawierające zapowiedź walki Romana Szymańskiego poza federacją Fight Exclusive Night prezentujemy stanowisko zarządu naszej organizacji w tej sprawie.

„W związku z wczorajszymi doniesieniami medialnymi dotyczącymi planowanego uczestnictwa Romana Szymańskiego w charakterze zawodnika w wydarzeniu sportowym KSW 37 oświadczamy, iż Roman Szymański jest zawodnikiem Fight Exclusive Night i jego udział w walkach dla innej organizacji będzie rażącym naruszeniem postanowień kontraktu zawartego z naszą federacją, ze wszelkimi konsekwencjami prawno-finansowymi wynikającymi z jego zapisów.

Zarząd federacji Fight Exclusive Night” FEN

Czy skradną show?

Show must go on – słowa piosenki zespołu Queen pobrzmiewają silnie w uszach włodarzy KSW. Ci starają się zapewnić publiczności widowiska najwyższych lotów. Gala KSW 37 ma być popisem Mariusz Pudzianowskiego i Pawła Mikołajuwa, czyli popularnego „Popka”. Wydaje się, że pozostali zawodnicy będą tłem dla rywalizacji dwóch wspomnianych panów.

Trzy mistrzowskie walki uświetnią sobotni wieczór w krakowskiej Ergo Arenie. Jednak żadna z nich nie wzbudza takiego zainteresowania jak starcie „Pudziana” z „Popkiem”. Dlaczego? Kontrowersyjne postaci przyciągają, a do takich z pewnością należy 38-letni raper.

Magnes

Siedem lat temu w KSW debiutował Mariusz Pudzianowski. Wszyscy kojarzyli „Pudziana” ze spacerem farmera czy przeciąganiem samochodów ciężarowych. W rywalizacji strongmanów wszedł na poziom mistrzowski, zdobył wszystkie najważniejsze laury i zyskał ogromną popularność. Zakontraktowanie Pudzianowskiego przez KSW sprawiło, że znaczna część społeczeństwa chciała go zobaczyć w akcji w ringu. Zainteresowani czekali na to, co wydarzy się na warszawskim Torwarze. „Pudzian” w 43 sekundy rozprawił się z Marcinem Najmanem, a KSW stała się rozpoznawalną marką w całej Polsce.

Magnes w postaci Pudzianowskiego cały czas budzi zainteresowanie. Choć w najbliższej walce na KSW 37 były strongman znajdzie się w cieniu Pawła Mikołajuwa. Nieważne, jaki będzie rezultat, pierwszoplanową postacią będzie „Popek”. Wszystko przez jego kontrowersyjny styl bycia, dużą liczbę tatuaży czy skaryfikację twarzy. O nim się mówi, on przyciąga uwagę i nakręca zainteresowanie krakowską galą.

„Popek” nie jest żółtodziobem w MMA, jednak ostatnią walkę stoczył ponad osiem lat temu. Łącznie ma ich na koncie trzy, w tym dwie wygrane. Wszystkie stoczył w Wielkiej Brytanii. Raper ponownie wchodzi do świata MMA i nie będzie miał łatwo. Jego rywal stoczył już 14 walk i przez siedem lat wiele się nauczył. Pudzianowski przegrał dwie ostatnie walki, ale nadal w pamięci kibiców pozostaje jego ostatnie zwycięskie starcie. W maju 2015 roku znokautował Rollesa Gracie po niecałych 30 sekundach rywalizacji, czym pokazał, że stać go na efektowne akcje.

Wszyscy zacierają ręce na pojedynek „Pudziana” z „Popkiem”. Magnes działa. Od samego początku scenariusz trzyma w ogromnym napięciu. Trzeba przypomnieć, że podczas wrześniowej konferencji raper został zatrzymany przez policję. Sytuacja okazała się… wyreżyserowana, ale cała Polska usłyszała o gali i o walce. Zaczęło się od mocnego uderzenia, czy będzie tak do samego końca? Pesymiści podkreślają, że z „wielkiej chmury, mały deszcz”. Przydałoby się, żeby show pozaringowe przeniosło się na arenę. O tym przekonany się już 3 grudnia.

Mistrzowie

Po raz czwarty tytułu w wadze ciężkiej będzie bronił Karol Bedorf. Dwa ostatnie starcia 33-latek wygrał przed czasem. Na KSW 37 atak na Bedorfa przeprowadzi Fernando Rodrigues Jr., który ma na swoim koncie pojedynki w Brazylii i Japonii. W ostatnim starciu po raz pierwszy walczył w Europie. 29-letni Brazylijczyk wystąpił w Finlandii i w pierwszej rundzie pokonał Yosefa Ali Mohammada. Rodrigues Jr. to zawodnik, który szybko kończy swoje walki. Aż siedem z dziesięciu pojedynków wygrał przez nokaut.

Po ponad roku przerwy wraca mistrz wagi półśredniej Borys Mańkowski. „Diabeł Tasmański” przeszedł długą drogę, aby wejść na szczyt. W grudniu 2012 roku przegrał walkę mistrzowską z Aslambekiem Saidovem, jednak po upływie półtora roku sięgnął po tytuł. Trzy razy skutecznie bronił pasa. W Krakowie Mańkowski zmierzy się z Johnem Maguire. 33-letni Anglik wygrał pięć ostatnich walk, ma za sobą występy w UFC.

Artur Sowiński w obronie pasa mistrzowskiego w wadze piórkowej zmierzy się z Marcinem Wrzoskiem. Panowie nie ukrywają, że za sobą nie przepadają. W Krakowie nadarzy się okazja, aby rozwiązali konflikt. „Kornik” nie przegrał od sześciu walk, Wrzosek w ostatniej walce na KSW 35 pokonał Filipa Wolańskiego, a wcześniej przegrał z Julianem Erosą na turnieju UFC Fighter 22.

W związku z ostrym zapaleniem wyrostka i przebytą operacją na gali nie wystąpi Maciej Jewtuszko oraz jego rywal Yasubey Enomoto. Zamiast niech odbędzie się pojedynek Roberta Radomskiego z Davidem Zawada. Na KSW 37 dojdzie do starcia Łukasza Chlewickiego i Mansoura Barnaouiego. Marcin Wójcik zmierzy się z Marcinem Łazarzem, a Filip Wolański z Denilsonem Nevesem de Oliveirą. Galę otworzy starcie młodych Romana Szymańskiego i Sebastiana Romanowskiego.

KM