Black. Empower yourself!

Marka Black Energy rusza z nową kampanią! Moc jest w Tobie! To jej główny przekaz.       Ambasadorem marki pozostaje niezmiennie Mike Tyson, który w czerwcu gościł w Warszawie i opowiedział o tym, dlaczego z entuzjazmem promuje nową ideę marki.

Kwintesencją przekazu marki jest idea empowerment, a historia Mike’a Tysona – najmłodszego mistrza świata w historii zawodowego boksu, który tytuł mistrza wszechwag osiągnął dwukrotnie, zdobył mistrzostwo świata trzech najważniejszych federacji bokserskich jest tego najlepszym dowodem. Jak sam powtarza, empowerment jest mu szczególnie bliski. Był bliski już wtedy, kiedy zaczynał trenować i kiedy zdobywał pierwsze trofea. Powtarzał: „Jestem marzycielem. Muszę marzyć i sięgać po gwiazdy, a jeśli nie sięgnę gwiazdy, łapię garść chmur.”

""

Jako nastolatek musiał stanąć przed ważnymi decyzjami życiowymi, które miały olbrzymi wpływ na jego losy. Znalazł w sobie odwagę, podejmował na pozór niemożliwe wyzwania, zwyciężał. Z pomocą swojego trenera i mentora Cusa D’Amato postrzegał problemy jako wyzwania i podejmował je w drodze na szczyt. Jak mówi sam Mike Tyson „Można marzyć o wszystkim i stawiać sobie wielkie wyzwania, ale trzeba umieć znaleźć w sobie siłę i motywację. Trzeba wierzyć w siebie i dać sobie szansę. Ja tak zrobiłem. Odnalazłem w sobie moc, podejmowałem odważne decyzje i pracowałem na swój sukces. To samo chciałbym przekazać wszystkim, którzy mogą nie wiedzieć jak wielki potencjał mają w sobie. Uwierzcie w siebie i walczcie o swoje marzenia!”.

Empowerment – to idea wewnętrznego umacniania siebie i dążenia do realizacji postawionych sobie celów, planów czy marzeń. Właśnie ta myśl przyświeca nowej kampanii marki. Black wierzy, iż w każdym z nas drzemie ogromna moc, czasami większa niż zdajemy sobie z tego sprawę. Jednak każdy z nas ma takie chwile, w których czuje, że potrzebuje dodatkowej energii, aby uwolnić pełnię swojej mocy. Dlatego misją Black jest dodawanie swoim konsumentom energii i odwagi, aby mogli osiągać stawiane sobie cele, bo wierzy, że nikt nie poradzi sobie lepiej w Twojej sytuacji niż Ty sam. Z Black wiesz, że możesz więcej! 

Wizja świata Mike’a Tysona i firmy FoodCare są zbieżne – to świat, w którym ludzie widzą nieograniczone możliwości i jak przekonuje Wiesław Włodarski Prezes Zarządu FoodCare: „Marka Black jest doskonałym przykładem idei empowermentu. Wchodząc na rynek w 2011 roku w zaledwie dwa lata osiągnęła pozycję lidera choć niewielu wierzyło w sukces nowej marki. Teraz walczymy o pozycję numer 1 na świecie. Dla mnie ta idea jest szczególnie bliska, od początku mojej drogi w biznesie kieruję się właśnie nią”.  

Nowa kampania Black Energy Drink wystartuje już w sierpniu i jest czwartą w historii marki przygotowaną z udziałem Mike’a Tysona.

Trener personalny – jak wybrać odpowiednią osobę?

Eksperci biją na alarm, strasząc epidemią otyłości i spadającą sprawnością fizyczną naszego społeczeństwa, dlatego moda na zdrowy styl życia cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem od wielu lat. Korzystają na tym trenerzy personalni, którzy w swoich usługach łączą ofertę konsultacji dietetycznych i indywidualnych zajęć sportowych. Jak wybrać odpowiedniego specjalistę, który będzie kompetentny na obu płaszczyznach?

Czym zajmuje się trener personalny?

Trener personalny zajmuje się prowadzeniem indywidualnych zajęć sportowych dla swoich klientów. Aktywność fizyczna dobierana jest pod kątem celu jaki ma osiągnąć podopieczny (na przykład redukcja masy ciała, zbudowanie większej masy mięśniowej, poprawa sylwetki czy powrót do sprawności po kontuzji). Niezmiernie ważne jest odpowiednie dopasowanie treningu do możliwości danej osoby. Pod uwagę należy wziąć jej wiek, staż treningowy, rytm dnia, ilość czasu przeznaczonego na regenerację, rodzaj wykonywanej pracy czy dietę. Jeśli mowa o odżywianiu, wielu instruktorów często układa również jadłospisy, co dodatkowo wspomaga cały proces zmian. Wspieranie i motywacja klienta to kolejne zadania trenera, które jeszcze bardziej poprawiają skuteczność jego pracy z podopiecznym. Połączenie aktywności fizycznej z przemyślaną dietą pozwalają zauważyć pierwsze efekty dość szybko, stąd stale rosnąca zainteresowanie usługami trenerów personalnych.

Kto może zostać trenerem personalnym?

Trenerem personalnym może zostać każdy, ponieważ jako zawód nigdy nie był on uregulowany prawnie. Dodatkowo po wejściu w życie ustawy o sporcie z 25 czerwca 2010 roku, również działalność instruktora w klubach fitness przestała być regulowana. Nie są zatem wymagane żadne uprawnienia państwowe, ani nawet ukończone kursy z tego zakresu. Stanowi to dość duży problem, ponieważ praca z podopiecznym to odpowiedzialne i wymagające zadanie. Dobre przygotowanie do wykonywania tego zawodu daje ukończenie szkoły wyższej np. Akademii Wychowania Fizycznego, studiów z fizjoterapii czy dietetyki, uzupełnionych o specjalistyczne kursy z zakresu fizjologii, anatomii człowieka, biochemii, a także psychologicznego podejścia do pracy z klientem.

Po czym poznać dobrego specjalistę?

Mimo braku prawnych wymagań, dobrze jest, jeśli nasz trener ma wykształcenie, które powiązane jest z wykonywaną pracą. Warto zatem zweryfikować to w pierwszej kolejności. Dodatkową plusem będą ukończone kursy i szkolenia kierunkowe, więc wystarczy o nie zapytać przy pierwszej rozmowie. Trenerzy personalni często prowadzą swoje zajęcia w klubach fitness i na siłowniach, warto więc zrobić odpowiednie rozpoznanie i zapytać o danego instruktora. Wysokiej klasy kluby starają się zatrudniać dobrze wyszkolonych trenerów, chociaż niestety nie ma tutaj reguły. To, na co szczególnie należy zwrócić uwagę, to sposób prowadzenia pierwszej konsultacji. Specjalista  powinien zadać nam kilkanaście ważnych pytań, które pozwolą mu oceniać nasz stan zdrowia, odżywienia, dotychczasową aktywność fizyczną, przybliżone cele i oczekiwania. Wielu trenerów korzysta już ze specjalnych narzędzi, takich jaki program dla dietetyków, które pozwalają zebrać taką ankietę również on-line. W kontekście samego żywienia możemy się spodziewać takich pytań jak: przebyte choroby, przyjmowane leki czy suplementy, alergie, nietolerancje, produkty lubiane i nielubiane. Na rynku są już obecne systemy, które pozwalają na zebranie takiego raportu i przygotowanie jadłospisu, który podopieczny może odebrać w swojej aplikacji mobilnej. Warto zatem zapytać, czy nasz trener nie korzysta z takich rozwiązań, ponieważ znacznie upraszcza to całą współpracę.

""

Trener personalny – jak wybrać właściwą osobę?

Właściwy wybór trenera personalnego nie jest łatwy. Duże zainteresowanie ich usługami sprawia, że na rynku pojawiają się nowi specjaliści, przy czym ich wiedza i doświadczenie pozostawiają wiele do życzenia. Warto więc zweryfikować ich wykształcenie i umiejętności. Należy również przyjrzeć się, gdzie dany trener przyjmuje, jak prowadzi konsultacje, czy wypowiada się kompetentnie w zakresie proponowanych ćwiczeń, fizjoterapii oraz diety. Cenną informacją jest to, czy trener korzysta z profesjonalnego oprogramowania dla specjalistów i czy czyta fachowe źródła wiedzy jak kcalmar.com/dietetyk/blog/. Będzie to wyznacznik, czy traktuję swój zawód odpowiedzialnie lub jest to jego dorywcza praca.

Łokieć…

Krzysztof Głowacki to klasowy pięściarz, były mistrz świata WBO w wadze junior ciężkiej. 15 czerwca w Rydze okoliczności nie były dla niego łaskawe. To co stało się w ringu było zwykłą farsą.

Od kilku lat Krzysztof Głowacki wybija się wśród polskich pięściarzy. Toczy efektowne pojedynki, wygrywa. Co najważniejsze, jest niezwykle ambitny i nie odpuszcza. Wspaniale zaprezentował się 14 sierpnia 2015 roku w Prudential Center, gdzie po niezwykłym pojedynku, pełnym zwrotów akcji położył na deski Marco Hucka. Polak zdobył pas WBO. Tytuł stracił rok później na rzecz mocnego Oleksandra Usyka.

Ostatnio Głowacki znalazł się wśród uczestników turnieju World Boxing Super Series. W ćwierćfinale pokonał mocnego Rosjanina Maksyma Własowa, dzięki czemu zdobył tymczasowy pas mistrza WBO. W półfinale czekał na niego Łotysz Mairis Briedis, który w poprzedniej edycji zmagań odpadł w tej fazie z Usykiem.

To miał być wielki dzień dla Głowackiego. Tak się jednak nie stało, ale trudno tu negatywnie wypowiadać się o polskim bokserze, który od pierwszych minut chciał rywalizować i nękał rywala. Briedis też miał swój sposób na pojedynek… W tym przypadku zasady fair play i szacunku dla rywala odeszły na bok… Były gdzieś daleko poza ringiem, a nawet halą. W drugiej rundzie Głowacki trafił rywala w tył głowy, co rozłościło Briedisa. Ten uderzył łokciem Polaka, który padł na deski. Oszołomiony Głowacki wstał. Łotysz kontynuował atak, a kilka ciosów zadał… po ostatnim gongu. Sędzia ringowy był zagubiony i ponownie liczył pięściarza z Wałcza. W trzeciej rundzie Głowacki niesiony ambicją i sercem do walki chciał znokautować przeciwnika, ale był osłabiony. Briedis posłał w jego stronę kilka prawych i Polak ponownie znalazł się na deskach. Sędzia przerwał pojedynek. Starcie pełne absurdalnych sytuacji, złych decyzji i jakichkolwiek zasad. Na koniec – Briedis przyznaje, że sfaulował Głowackiego celowo. Czy coś trzeba do tego dodawać?

Zobaczymy jak sytuacja potoczy się dalej. Wiadomo – życie idzie do przodu. Obóz Głowackiego nie chce odpuścić sytuacji, ale czy organizatorzy turnieju przychylą się do protestów? Najuczciwszym rozwiązaniem byłby rewanż na neutralnym terenie. Briedis splamił swój honor, zachował się beznadziejnie. Wielu komentatorów nie chciało nawet oceniać jego postawy. Brak słów.

Szkoda Krzysztofa Głowackiego, jego pracy, wysiłku i marzeń. Trzeba wierzyć, że jest jakaś sprawiedliwość, która pozwoli Polakowi jeszcze rywalizować o najwyższe cele.

Fot. Krzysztof Głowacki Facebook

KM

Walka o przyszłość

Głosy o potencjalnej walce Artura Szpilki z Dereckiem Chisorą pojawiły się w ostatnich tygodniach. Wiadomo, że pojedynek odbędzie się 20 lipca w Londynie. Dla Artura Szpilki będzie to ważny punkt w karierze.

Skuteczność "Szpili" w ringu sprawiła, że swego czasu polscy kibice widzieli w nim nadzieję boksu. Szpilka pokonywał kolejnych rywali, wyjechał do Stanów Zjednoczonych i radził sobie na tamtejszych ringach. Szczególnie dwie wygrane z Mikie'm Mollo mogły robić wrażenie. Zwłaszcza, że w rewanżu Polak znalazł się na deskach, ale wrócił na nogi i to rywal musiał pogodzić się z porażką. Szesnaście wygranych walk i nadszedł czas na pierwszy poważny test. Bryant Jennings był wyróżniającym się pięściarzem. Dobra obrona Amerykanina i skuteczność okazały się kluczem do sukcesu. W dziesiątej rundzie Szpilka padł, wstał, ale sędzia przerwał walkę. Rok później Jennings walczył o pasy mistrzowskie z Władimirem Kliczko.

Amerykański sen "Szpili" został przerwany. Kolejna część historii – w hitowym starciu na polskiej ziemi Artur Szpilka pokonał Tomasza Adamka. Sama walka w Polsce była wielkim wydarzeniem, ale zwycięstwo urodzonego w Wieliczce pięściarza stało się pewnym przełomem. Szpilka prezentował się jak dojrzały bokser, w pełni przewidujący wydarzenia w ringu. Po raz kolejny ruszył do Stanów. Wygrał trzy walki przed czasem i stanął przed życiową szansą. Na drodze Polaka pojawił się Deontay Wilder. W starciu o pas WBC "Szpila" prezentował się dobrze, ale wystarczyła chwila, aby czempion go powalił i w dziewiątej rundzie triumfował. Z kolei porażka z Adamem Kownackim rozpoczęła dyskusję, czy Szpilka ma jeszcze "czego szukać w wadze ciężkiej". Sam pięściarz rozważał zawieszenie kariery. Dodatkowo wróciły dawne demony. Szpilka uderzył promotora, wdawał się w niepotrzebne dyskusje, podczas gali KSW zaatakował Tomasza Oświecińskiego. Aspekt sportowy znalazł się gdzieś z boku, a „Szpilka” był w ogniu krytyki.

W 2018 roku bokser stoczył dwie walki. Pokonał Dominicka Guinna i Mariusza Wacha, choć wynik tej drugiej walki wzbudził sporo kontrowersji. Po starciu Szpilka nie wytrzymał nerwowo i wdał się w dyskusję z kibicami.

20 lipca w O2 Arenie Artur Szpilka zmierzy się z Dereckiem Chisorą. To niezwykle ważny pojedynek w karierze polskiego boksera. Ma 30 lat, ale znajduje się w specyficznym położeniu. Niektórzy postawili na nim krzyżyk, inni jeszcze wierzą. Chisora to pięściarz o mocnym nazwisku, choć "prochu już nie wymyśli". Jeśli Szpilka wygra, słońce nadal dla niego będzie świeciło. W przypadku porażki – znajdzie się na bocznym torze wagi ciężkiej. Chisora jest szansą dla Szpilki. Czy ten ją wykorzysta?

KM

Kowalkiewicz poza „dziesiątką”

W najnowszym rankingu UFC Karolina Kowalkiewicz zajmuje 13. lokatę, wyżej sklasyfikowana jest Joanna Jędrzejczyk – 4. miejsce.

Trzecia z rzędu porażka była ogromnym ciosem dla łodzianki. Podczas gali UFC 238 przegrała jednogłośnie na punkty z Alexą Grasso. Niepokój wywołały słowa Kowalkiewicz. – Niestety bolesna prawda jest taka, że najlepsze lata i szczyt formy mam już za sobą, jest dużo młodych, utalentowanych ambitnych zawodniczek którym trzeba ustąpić miejsca…. – napisała w mediach społecznościowych. Brzmi groźnie, ale zawodniczka zapewnia, że jeszcze pojawi się w oktagonie. – Ale nie martwcie się, jeszcze wrócę i będę dawać dobre walki może nie na samym „szczycie” ale dostarczę Wam wielu emocji, dajcie mi tylko trochę czasu – dodała 33-letnia fighterka.

Ponad 2,5 roku temu Kowalkiewicz rywalizowała o pas wagi słomkowej z Joanną Jędrzejczyk i znajdowała się w czołówce swojej kategorii wagowej. W najnowszym zestawieniu UFC Polka wypadła poza czołową "dziesiątkę". Obecnie znajduje się na 13. miejscu, zanotowała spadek o trzy pozycje. Z kolei jej ostatnia rywalka – Grasso awansowała o dwie lokaty i jest jedenastką zawodniczką kategorii słomkowej. Druga z Polek – Joanna Jędrzejczyk zajmuje 4. miejsce. Mistrzynią jest Jessica Andrade, a za jej plecami są kolejno: Rose Namajunas, Tatiana Suarez i Nina Ansaroff. Warto również dodać, że posiadaczka pasa do pierwszej obrony tytułu stanie 31 sierpnie w Shenzhen. Na ostatniej prostej są rozmowy na temat walki Andrade z Weili Zhang. W kwestii uzupełnienia, Joanna Jędrzejczyk jest również czwarta w kategorii muszej.

Rzut oka na pozycje pozostałych Polaków. W kategorii półciężkiej na szóstym miejscu plasuje się Jan Błachowicz. Spadek o jedną pozycję w wadze ciężkiej zanotował Marcin Tybura. Obecnie jest trzynasty.

Na uwagę zasługuje również awans o sześć pozycji Calvina Kattara, który w kategorii piórkowej jest dziewiąty. Dwa ostatnie pojedynki Amerykanin wygrał w pierwszych rundach.  Do czołówki wagi koguciej puka Petr Yan. Rosjanin awansował o pięć lokat – jest czwarty. 26-latek wygrał wszystkie pięć walk w UFC.

Fot. Karolina Kowalkiewicz Facebook

KM

Show zamiast sportu

"Po deszczu zawsze wychodzi słońce", pojawiają się też grzyby. Czasami bardzo dużo, co jest ogromną frajdą dla grzybiarzy. Obecnie przeżywamy wysyp organizacji MMA, które oferują rozrywkę. W skrócie show. Niektórzy mówią, że sport został w szatni, a nawet zamknął się w szafce.

Na potrzeby tekstu stworzymy profil pasjonata tego typu widowisk – Bogdana. Drodzy Państwo, Janusza zostawmy w spokoju. Idą wakacje – niech zakłada skarpetki, klapki i rusza na plażę. A więc Bogdan, a więc show…

Sobota wieczór, może być i piątek. Bogdan znużony tygodniem pracy siada przed telewizorem i oczekuje na dobrą rozrywkę. Ma być efektownie, nieco wulgarnie (a nawet i nieco mocniej), do tego dużo śmiechu. Zagadnienia merytoryczne oraz wszelkie analizy sprawią, że Bogdan zmieni kanał. Tego nie można mu zrobić! Trzeba stworzyć show dla Bogdana i jemu podobnych. A więc jak w przepisie na ciasto – bierzemy trochę tego, ciupkę tego, tu sypniemy, tam dodamy i wychodzi coś. Czy to będzie dobre? Kwestia smaku… Bo jeśli wyłączymy główny składnik, czyli w tym wypadku – przypomnę mówimy o galach sportów walki – umiejętności, klasowych zawodników to coś nam wyjdzie, ale pełnowartościowe nie będzie.

Ale co tam. Bierzemy popcorn, Bożenę pod rękę, kufel do pełna i oglądamy. Organizator zapewnia nam show zapraszając w swoje skromne progi szeroko pojęte gwiazdy. Szanowni Państwo, spójrzcie czasem w niebo. Ile tam jest gwiazd… Zewsząd słyszymy, że pojawią się one również w ringu czy oktagonie. Osoba interesująca się sportami walki przegląda fight card i drapie się po głowie. Chciałoby się powiedzieć: „Sorry, taki mamy klimat”. Stawiamy na Bogdana! Najważniejsze są jego potrzeby, czas, zainteresowanie, uwaga i przekonanie, że oferta gal z gwiazdami z nieba jest super, hiper, fajna i nigdzie takiej nie ma. Ciocia Gienia z sąsiadką Jadzią mogą nawet w oktagonie rozwiązać swój wieloletni konflikt o to, której bigos jest lepszy. Zenek chętnie pokaże Cześkowi, gdzie „raki zimują”. A… i Kazik chętnie zamieni się w żółwia ninja. Co ich łączy? Spodobała im się możliwość bycia częścią show.

Granice są już tylko umowne, widać je na mapie. Mówiąc serio – każdego dnia możemy przekroczyć granice, ale ta smaku została zatarta już dawno. Bogdan tego nie zauważył, bo nie chciał. Chłop chce kawę na ławę i ją dostaje. Prosto, bez żadnych komplikacji, wysiłku. Działamy, żeby upraszczać. Pokazujemy produkt, którego wartość stoi pod wielkim znakiem zapytania. Okazuje się, że każdy może zostać fighterem. Nazwisko działa jak magnes. Co z tego, że umiejętności znikome i w ringu jest swoisty taniec węża czy inne wygibasy. Gdzieś facet zaistniał, ma nazwisko – Bogdan go kupi i ucieszy się, że go widzi. A jeszcze jak przegra – będzie miał satysfakcję. Bo to taka fajtłapa. Gdzie się nie pokaże tam polegnie i kupa śmiechu z niego. Bogdan może cisnąć bekę. Świadomie czy nie – to już inna sprawa.

Akcje marketingowe, zapowiedzi, materiały promocyjne, konferencje. No cóż… O poziomie kultury dyskutować nie będziemy, bo każdy definiuje go zapewne na swój sposób. Bogdan to przyjmuje do wiadomości. Jednak widzi ten lejący się żar nienawiści, zamieszki na konferencjach, wzajemne obrażanie, wyzywanie od najgorszych. Jest… czuć krew. Bogdan to lubi. Coś się dzieje! Tak ma być!

Bogdan ma swoją rozrywkę, która kreuje "Gwiazdy" i stwarza pozory. Chłop myśli, że coś wie. Bo ktoś mu powiedział, ktoś pokazał. Oglądasz show, MMA, sport. Bogdan to łapie niczym dziecko bańki mydlane. Rozumiecie? Bogdan ma swój świat. Poniekąd słychać ubolewanie tych, którzy cenią sport. Cierpią. Jednak wiadro rozrywki ich zalewa i pozostaje im robić swoje, z wiarą, że mają swoich wyznawców i ze świadomością, że dobra praca się obroni. Trudno im w to wierzyć. Dziwicie się? Wystarczy złożyć ofertę dziewczynie obserwowanej w mediach społecznościowych przez kilkanaście tysięcy osób i sprawa załatwiona. Bogdan siada i ogląda. Popcorn, banan na twarzy i jazda. Nie jest łatwo. Kula śniegowa się toczy. Czy ktoś ją zatrzyma? Kto otworzy oczy i sprawi, że sport wyjdzie z szatni?

Co, gdzie, jak – rozkład jazdy na Fight Week przed FEN 25

Przedstawiamy państwu plan na ostatnie dni przed galą FEN 25, która 15 czerwca odbędzie się w ostródzkim Amfiteatrze.

Konferencja prasowa – czwartek, 13.06, godzina 14:00

Zamek w Ostródzie (ul. Mickiewicza 22)

Bohaterowie konferencji prasowej:

Zbigniew Michalak – Burmistrz Ostródy
Bogusław Fijas – Wójt Ostródy
Andrzej Wilczkowski – Starosta
Paweł Jóźwiak – prezes Fight Exclusive Night
Katarzyna Lubońska
Izabela Badurek
Maciej Jewtuszko
Adrian Zieliński
Fabiano Silva

Ceremonia ważenia – piątek, 14.06, godzina 18:00

Miejsce: Molo w Ostródzie

Transmisja: Facebook FEN, realizacja – telewizja FighTime

Plan gali:

Pierwsza walka karty wstępnej: godzina 18:30. W skład karty wstępnej wchodzą 3 walki.

20:00 – ceremonia otwarcia gali

20:15 – pierwsza walka karty głównej

Transmisja telewizyjna:

Od 19:00 – Polsat Sport, Polsat Sport Fight

Od 20:00 – Super Polsat, Polsat Sport

Od 22:00 – Polsat, Polsat Sport

""

KARTA WALK FEN 25:
70 kg, MMA: Maciej Jewtuszko vs Vaso Bakocevic 
66 kg, MMA: Adrian Zieliński vs Fabiano Silva* 
93 kg, MMA: Rafał Kijańczuk vs Adam Kowalski 
57 kg, MMA: Katarzyna Lubońska vs Izabela Badurek 
84 kg, MMA: Krystian Bielski vs Tomasz Skrzypek 
93 kg, MMA: Wojciech Janusz vs Michał Gutowski 
93 kg, MMA: Bartosz Leśko vs Kewin Wiwatowski 
85 kg, K-1: Łukasz Radosz vs Przemysław Zygmuntowicz
70 kg, K-1: Bartłomiej Witkowski vs Pavel Kobyliatskyi

*Stawką pojedynku będzie pas mistrzowski federacji Fight Exclusive Night

Arreola na drodze Kownackiego

3 sierpnia w Nowym Jorku Adam Kownacki stoczy swoją dwudziestą zawodową walkę. Jego rywalem będzie Chris Arreola.

Akcje Adama Kownackiego w wadze ciężkiej poszybowały w górę. Nie da się ukryć, że popularny "Baby Face" znajduje się w czołówce kategorii królewskiej. Dowodzi tego wymienianie jego nazwiska w kontekście rywalizacji z mistrzem WBC Deontayem Wilderem czy też ostatnio przy okazji poszukiwania przeciwnika dla Anthony'ego Joshuy (po wpadce dopingowej Jarrella Millera – red.). Kownacki znalazł się w ścisłym gronie kandydatów do zmagań o tytuły i wydaje się, ze prędzej czy później dostanie taką szansę. Tymczasem na jego drodze pojawia się kolejna przeszkoda, a jest nią doświadczony Chris Arreola. Walkę zaplanowano na 3 sierpnia.

Amerykanina nie trzeba długo przedstawiać. Dał się poznać w ringu jako twardy i skuteczny bokser, jednak w decydujących walkach nie osiągnął sukcesu. W 2009 roku w Los Angeles uległ Witalijowi Kliczko w starciu o pas WBC. Amerykanin przegrał w dziesiątej rundzie przez techniczny nokaut. Cztery lata później na szali pojawił się wakujący pas WBC, a rywalem Arreoli był Bermane Stiverne. Urodzony w Los Angeles pięściarz ponownie musiał obejść się smakiem. Trzeci raz o tytuł WBC Arreola walczył w lipcu 2016 roku z Wilderem, jednak w ósmej rundzie został poddany przez trenera. W swojej karierze Amerykanin spotkał na swojej drodze także Tomasza Adamka. Lepszy okazał się Polak. Atutem Arreoli jest ogromne doświadczenie, a także wysokie umiejętności. Wygrał 38 walk, w tym 33 przed czasem. W ostatnich dwóch pojedynkach triumfował – pokonał Maurenzo Smitha i Jeana Pierre'a Augustina.

Adam Kownacki nie zwalnia tempa i idzie jak burza. Po pokonaniu Artura Szpilki, "Baby Face" zaczął być traktowany poważnie. Wcześniej różnie odbierano jego posturę i brzuch, ale jak pokazuje Kownacki, a udowodnił również Ruiz Jr. – nie stanowi to problemu w wygrywaniu. W tym roku Kownacki pokonał w drugiej rundzie Geralda Washingtona. Wcześniej wygrał z byłym mistrzem IBF Charlesem Martinem

Wygrana Kownackiego sprawi, że będzie już naprawdę o krok od walki o najwyższe laury. Arreola lata świetności ma za sobą, ale to nadal mocny rywal. Groźniejszy wydaje się jednak Kownacki.

Fot. Adam Kownacki Instagram

KM

Manuwa na sportowej emeryturze

Jeden z czołowych zawodników kategorii półciężkiej UFC Jimi Manuwa podjął decyzję o zakończeniu sportowej kariery. 39-latek ostatni raz w oktagonie zaprezentował się 1 czerwca br. roku podczas gali w Sztokholmie, gdzie musiał uznać wyższość Aleksandara Rakicia.

Zawodnik z Wielkiej Brytanii znany jest w Polsce z rywalizacji z Janem Błachowiczem, z którym spotkał się dwukrotnie. W kwietniu 2015 roku Manuwa triumfował w Krakowie, zaś blisko trzy lata później w Londynie lepszy okazał się Polak. Ostatnie dwa lata były jednak trudne dla 39-letniego fightera. Manuwa przegrał cztery kolejne pojedynki, w tym trzy przed czasem. To jeden z elementów, który zaważył na decyzji zawodnika. – Miałem świetną karierę w sztukach walki i te cztery ostatnie walki były ciężkie nie tylko dla mnie, ale i dla mojej rodziny, która zawsze jest pierwsza. Dałem kilka nokautów i przyjąłem ich trochę. To jest mój styl dla kochających fanów, ale to wszystko daje kontuzje, które są niewidoczne dla oka. Poznałem wielu wspaniałych ludzi, podróżowałem po świecie, ale nadszedł czas, aby zakończyć ten rozdział i przejść do następnego – napisał Manuwa w mediach społecznościowych.

"Poster Boy" odkrył UFC w wieku 26 lat, a dwa lata później zaczął trenować muay thai i BJJ. Efekty przyszły stosunkowo szybko. Pierwsze pojedynki Manuwa stoczył w 2008 roku i szedł jak burza. Zawodnik wygrał jedenaście kolejnych starć i trafił do UFC w 2012 roku. Dobra postawa w amerykańskiej organizacji sprawiła, że reprezentant Wysp Brytyjskich dopominał się walki o pas mistrzowski, jednak szansy nie otrzymał. Rywalizował z takimi zawodnikami jak Alexander Gustafsson czy Anthony Johnson, ale przegrywał. Ostatni raz Manuwa triumfował w marcu 2017 roku, kiedy to w pierwszej rundzie znokautował Coreya Andersona. Później przegrywał kolejno z Volkanem Oezdemirem, Janem Błachowiczem, Thiago Santosem i Aleksandarem Rakiciem. Bilans 39-latka to 17 zwycięstw i 6 porażek. – Dziękuję Dana White i UFC za możliwość zaprezentowania umiejętności. Dziękuję wszystkim moim trenerom, partnerom treningowym, którzy wiele pomogli mi i nauczyli – napisał Manuwa.

Fot. Jimi Manuwa Instagram

KM

32 wojowników w Łodzi

Wielkimi krokami zbliża się gala ACA 96. W Łódź Sport Arenie zaprezentuje się 32 wojowników, wśród nich nie zabraknie Polaków.

Zawodnicy znad Wisły są niemal nieodłącznym elementem wydarzeń organizowanych przez Absolute Championship Akhmat. Warto podkreślić, że nie są tłem, ale znaczącymi postaciami ACA. Piotr Strus oraz Karol Celiński mieli okazję rywalizować o pasy mistrzowskie organizacji, odpowiednio w wadze średniej i wadze półciężkiej. Obaj zaprezentują się w Łodzi. Dla zawodnika z Warszawy będzie to już ósme w starcie w ACA, wcześniej ACB. Strus będzie chciał przełamać złą passę – przegrał dwie ostatnie walki. W Łodzi zmierzy się ze Svetlozarem Savovem. Bułgar znany jest publiczności w Polsce, w marcu 2016 roku wystąpił na KSW 34 i został znokautowany przez Antoniego Chmielewskiego. Od tamtej pory Savov wygrał trzy pojedynki. Drugie starcie z rzędu w Polsce stoczy Karol Celiński, który w lutym w Warszawie nie sprostał Dowledżchanowi Jagszimuradowowi w starciu o pas. W czwartej rundzie triumfował zawodnik z Turkmenistanu. Celiński będzie chciał wrócić na zwycięską ścieżkę w potyczce z Lukiem Barnattem, którego pokonał blisko rok temu w Brisbane. Anglik to doświadczony fighter, który ma za sobą przygodę w UFC, więc Polak musi mieć się na baczności.

Po trzecią wygraną w Łodzi będzie zmierzał Marcin Held (na zdjęciu). – Przygotowania zakończone z dobrą formą i bez kontuzji. Gotowy na 8 czerwca – deklaruje zawodnik. Held w efektowny sposób zaczął przygodę z ACA. Oba pojedynki rozstrzygnął przez poddanie w pierwszych rundach. W Łodzi Polak zmierzy się z Diego Brandao. 32-letni Brazylijczyk przez długi czas rywalizował w UFC, ostatnio prezentował się na Rizin. W grudniu 2018 roku zanotował zwycięstwo na gali Russian Cagefighting Championship – RCC 5, gdzie pokonał w pierwszej rundzie Venera Galieva. Na drodze Daniela Omielańczuka stanie Rosjanin Evgeny Erokhin.

Do debiutu w ACA szykuje się Marcin Bandel. Doświadczony Polak zmierzy się z Arseniym Sultanovem, który dotychczas stoczył pięć walk w MMA. W polsko-polskich starciach zobaczymy Radosława Paczuskiego i Piotra Szczodrowskiego oraz Łukasza Rajewskiego i Łukasza Koperę. Po występach w polskich organizacjach, FEN i Babilon MMA, otoczenie zmieni Paweł Pawlak. Były zawodnik UFC zmierzy się z Rosjaninem Evgenym Bondarem.

W walce wieczoru gali w Łodzi o pas wagi ciężkiej zmierzą się Evgeniy Goncharov oraz Tony Johnson. Rosjanin ma na koncie dziewięć kolejnych wygranych. Z kolei Johnson efektownie zadebiutował w ACA – w Warszawie w pierwszej rundzie poddał Denisa Smoldareva.

Fot. Marcin Held Facebook

KM

To ci dopiero

Ta informacja zelektryzowała cały bokserski świat. Anthony Joshua stracił pasy mistrzowskie WBA, WBO, IBF i IBO w wadze ciężkiej na rzecz Andy'ego Ruiza Jr. Niespodzianka, a tym samym rozpoczął się nowym rozdział w historii kategorii królewskiej.

Ruiz przeżywa wielkie chwile. Trzeba jednak zauważyć, że jego wiktoria to trochę historia Kopciuszka. 29-letni Ruiz wykorzystał szansę, którą dał mu los. Przecież 1 czerwca w Madison Square Garden w Nowym Jorku Joshua miał rywalizować z innym przeciwnikiem. W lutym świat usłyszał, że w kolejnej obronie mistrzowskich pasów "AJ" spotka się z Jarrellem Millerem. Dla czempiona miał być to pierwszy pojedynek poza granicami ojczystego kraju. Miller zapowiadał, że znokautuje mistrza, ale w kwietniu o jego słowach mało kto pamiętał. Amerykanin zaliczył wpadkę dopingową. Niedozwolone środki wykryto w próbce pobranej od pięściarza 20 marca.

Był 17 kwietnia i Eddie Hearn natychmiast rozpoczął poszukiwania rywala, który zastąpiłby Millera w starciu z „AJ”. Giełda nazwisk była długa. Wśród potencjalnych rywali brytyjskiego czempiona wymieniano Luisa Ortiza, Manuela Charra, Kubrata Pulewa, Michaela Huntera, Oscara Rivasa, Andy'ego Ruiza Jr. Pojawiły się również nazwiska Artura Szpilki i Adama Kownackiego. Wybór padł na Ruiza Jr., dla którego była to druga szansa na zdobycie tytułu mistrzowskiego. Wcześniejsze podejście było nieudane dla Meksykanina. Ruiz Jr. przegrał w grudniu 2016 roku pojedynek o wakujący pas WBO z Josephem Parkerem.

W kontekście starcia o cztery tytuły mistrzowskie należy zwrócić uwagę, że następcę Millera ogłoszono 1 maja, czyli miesiąc przed planowaną walką! Ruiz Jr. miał pełną świadomość, że staje przed wielką szansą i chciał przejść do historii. Niejednokrotnie w ringu pokazał moc. Ponad 20 wygranych przed czasem nie wzięło się zniknąd, ale musiał stanąć "oko w oko" z niepokonanym "Joshuą, który odebrał miano najlepszego wielkiemu Władimirowi Kliczko. 1 czerwca "AJ" był innym pięściarzem. Co prawda w trzeciej rundzie Ruiz wylądował na deskach, ale chwilę później mistrz również na nie padł! Kolejne rundy to już dominacja Meksykanina i coraz słabszy Joshua, który nie potrafił się odnaleźć w ringu. Siódma runda wyłoniła nowego czempiona.

Największa sensacja ostatnich lat. Kopciuszek wkroczył na salony, ale czy to tylko chwilowy poryw? Rewanż jest nieunikniony. Zapewne odbędzie się na jesieni.

Joshua zanotował pierwszą porażkę i spadł z tronu. Niepokonanym mistrzem pozostaje nadal Deontay Wilder. Dla Amerykanina porażka "AJ" to duża satysfakcja i teraz bez żadnych wątpliwości może powtarzać, że jest najlepszy w wadze ciężkiej. W obwodzie jest jeszcze Tyson Fury. Świat też czeka na ich pojedynek rewanżowy. Joshua się potknął i dał satysfakcję Wilderowi. Tym samym wpadka "AJ" oddala wizję jego starcia z Amerykaninem.

KM