Zapraszamy do obejrzenia trzech złotych walk Arlety Podolak, Beaty Pacut i Katarzyny Kłys podczas European Open Judo Women, które odbywały w Warszawie na hali Arena Ursynów w dniach 27-28 lutego 2016 r..
[kod]
Zapraszamy do obejrzenia trzech złotych walk Arlety Podolak, Beaty Pacut i Katarzyny Kłys podczas European Open Judo Women, które odbywały w Warszawie na hali Arena Ursynów w dniach 27-28 lutego 2016 r..
[kod]
Na gali UFC Fight Night 84 w Londynie zaprezentowali się Krzysztof Jotko i Daniel Omielańczuk. Polacy mają powody do zadowolenia. Do swoich bilansów dopisali kolejne zwycięstwa.
Polski wieczór w Londynie – tak najkrócej można skwitować występ biało-czerwonych w stolicy Anglii. Nie byli oni głównymi aktorami widowiska, ale zrobili dobrą robotę. Co przyczyniło się do ich triumfów?
Nieczysty cios
W trakcie walki Daniela Omielańczuka z Jarjisem Danho nie brakowało kontrowersji. Nieczyste uderzenie Polaka mogło skutkować nawet dyskwalifikacją, jednak tak na szczęście się nie stało. Zawodnik pochodzący z Syrii od początku postawił na atak. Omielańczuk znalazł się w trudnym położeniu, gdy pojedynek przeniósł się pod siatkę. Polak wybrnął z sytuacji i próbował zdominować rywala w stójce. Danho dążył do bliskiego kontaktu, starał się atakować Polaka pod siatką.
Z czasem zaznaczała się lekka przewaga Omielańczuka. Polak prowadził walkę w stójce i wyglądał zdecydowanie lepiej. Mimo to Danho nie zamierzał ustąpić. Przeciwnik polskiego fightera pokazał, że jest twardy, jednak upadł na matę. Omielańczuk nie wykorzystał tej okazji. Dopiero w końcówce drugiej rundy Polak ruszył z natarciem, jednak zabrakło mu precyzji i siły. Trzecia runda dostarczyła wiele emocji natury technicznej. Omielańczuk trafił rywala poniżej pasa. Danho podjął decyzję, że nie jest w stanie kontynuować walki. Sędziowie podjęli decyzję, że wygrana należy się Omielańczukowi. Dwóch z nich wskazało na Polaka, jeden był za Syryjczykiem.
Dla Omielańczuka był to piąty pojedynek w UFC i trzecie zwycięstwo. Wcześniej 33-latek uporał się przed czasem z Nandorem Guelmino i Chrisem de la Rochą. Na pokonanie tego ostatniego potrzebował zaledwie 48 sekund.
Trzecia wygrana z rzędu
Krzysztof Jotko w rywalizacji z Bradleyem Scottem od początku był uważny. Polak próbował wysokich kopnięć. Jego rywal starał się zepchnąć Polaka do defensywy. Jotko atakował z kontry, jednak Scott w końcówce pierwszej rundy potężnie go trafił. Polak był jednak niewzruszony.
Jotko dopiero pod koniec drugiej rundy ruszył do ataku. Wysokie kopnięcia i łokcie nie zrobiły krzywdy Anglikowi, jednak dały cenne punkty polskiemu zawodnikowi. Scott próbował obaleń, ale Jotko wychodził z tych sytuacji obronną ręką.
W trzeciej rundzie 26-latek sprowadził walkę do parteru. Polak był aktywniejszy, bardziej ruchliwy, czym podkreślił swoją przewagę. Sędziowie nie mieli wątpliwości i jednogłośnie wskazali na zwycięstwo Jotki. Dla Polaka była to trzecie wygrana z rzędu w UFC. Do tej pory 26-letni Polak stoczył dla amerykańskiej organizacji pięć walk, z których przegrał jedną.
W walce wieczoru Michael Bisping decyzją sędziów pokonał Andersona Silvę.
KM
W sobotę, 27 lutego, w Radomiu odbyła się gala boksu zawodowego BudWeld Boxing Night. Wisienką na torcie był pojedynek Rafała Jackiewicza ze Stiliyanem Kostovem. Polak wygrał na punkty. Z kolei w niemieckim Halle Marco Huck zdobył pas mistrza świata federacji IBO w kategorii junior ciężkiej.
Jackiewicz to doświadczony bokser. Na swoim koncie ma ponad sześćdziesiąt walk na zawodowym ringu. W Radomiu wygrał czterdziesty ósmy pojedynek w karierze.
Test przed starciem z Syrowatką
Rywalizacja z Kostovem była kolejnym etapem przygotowań 39-latka do starcia z Michałem Syrowatką, do którego dojdzie 2 kwietnia podczas Polsat Boxing Night w Krakowie. Panowie spotkali się już w grudniu ubiegłego roku. Wtedy w czwartej rundzie przez techniczny nokaut zwyciężył Jackiewicz. Dla Syrowatki była to pierwsza porażka w karierze.
Wracając do rywalizacji z Kostowem, pojedynek od początku toczył się w spokojnym tempie. Bułgar był schowany i liczył na powodzenie pojedynczych ciosów. Kostow bronił się, nie chciał dać Jackiewiczowi pola do popisu. Polak spokojnie robił swoje i starał atakować się rywala. W szóstej rundzie sędzia przerwał pojedynek i zachęcił głównych aktorów do większej aktywności. Jackiewicz spokojnie wyprowadzał ciosy, które dawały mu punkty. Polak zdecydowanie wygrał na punkty – 100:90, 100:90 i 98:92.
W Radomiu zaprezentowała się Włoszka Monica Gentili, która w maju 2015 roku przegrała z Ewą Brodnicką. Teraz lepsza od 38-latki okazała się Oleksandra Sidorenko. W czwartej rundzie Adam Balski zastopował zapędy Eryka Cieślowskiego w pojedynku w kategorii junior ciężkiej. Remis w starciu wagi super średniej. Wyrównany pojedynek stoczyli Mateusz Rzadkosz i Tomasz Gromadzki.
Mistrzowski powrót Hucka
Marco Huck znalazł się pod ścianą. W sierpniu ubiegłego roku przeżył szok, kiedy w Prudential Center stracił pas mistrzowski kategorii junior ciężkiej WBO na rzecz Krzysztofa Głowackiego. Polak przerwał dominację Niemca bośniackiego pochodzenia i poważnie nim wstrząsnął.
Huck wrócił na ring w niemieckim Halle, gdzie spotkał się z Olą Afolabim. Można powiedzieć, że panowie znają się jak łyse konie. W ringu spotkali się po raz czwarty. Faworytem był Huck, który wygrał dwa z trzech wcześniejszych pojedynków. W jednym przypadku sędziowie orzekli remis.
W Halle Huck pokazał klasę. Nie czekał i od początku ruszył na rywala. W czwartej rundzie Afolabi znalazł się w trudnym położeniu. Potężny prawy Hucka zachwiał jego rywalem. Z czasem role się odwróciły. Afolabi rozkręcał się, a Huck wyglądał na nieco zmęczonego. W ósmej rundzie Niemiec ponownie trafił rywala. Afolabi miał problem, gdyż doskwierało mu rozcięcie łuku brwiowego. Huck starał się to wykorzystać. W końcu lekarz ringowy zdecydował się na przerwanie pojedynku ze względu na zły stan oka Afolabiego.
Huck wygrał po raz trzeci z Afolabim i zdobył pas IBO w wadze junior ciężkiej.
Fot. pixabay.com
KM
Co to był za weekend w wykonaniu polskich judoczek! W Warszawie odbył się turniej Pucharu Świata kobiet. Polska triumfowała w klasyfikacji medalowej.
Oby więcej takich startów. Po raz ostatni Puchar Świata kobiet gościł w stolicy Polski dwa lata temu. Rok temu w Warszawie pojawili się panowie. Po złoto sięgnął Maciej Sarnacki. W ostatni weekend lutego 2016 roku aż trzy nasze reprezentantki stanęły na najwyższym stopniu podium.
Podolak jako pierwsza
Pierwszego dnia rywalizacji w Warszawie fani judo mogli cieszyć się ze złota Arlety Podolak (na zdjęciu) w kategorii 57kg. Po czternastu latach polska zawodniczka znalazła się na szczycie podczas zmagań w stolicy Polski. 22-letnia Podolak była twarda, zdecydowana i skuteczna. W półfinale doszło do rywalizacji dwóch Polek. Podolak okazała się lepsza od Anny Borowskiej, której udało się sięgnąć po brązowy medal. Judoczka Polonii Rybnik w rywalizacji o trzecie miejsce uporała się z Yadinys Amaris. Polka wygrała przez ippon. Z kolei Podolak zwyciężyła decydujący bój z Sappho Coban przez yuko.
Niewiele do szczęścia zabrakło Agacie Perenc i Karolinie Pieńkowskiej. Nasze judoczki startujące w kategorii 52kg dotarły do półfinałów, gdzie poniosły porażki. Również w repasażach nie udało im się wygrać i ostatecznie znalazły się na piątych miejscach.
Drugiego dnia rywalizacji Polki dopisały do swojego dorobku dwa medale i to koloru złotego. Na tatami nie do zatrzymania była Katarzyna Kłys (70kg). Zawodniczka Polonii Rybnik po drodze do finału dwie walki wygrała przez kary shido i jedną przez ippon. W finale spotkała się z Naranjargal Tsend Ayush z Mongolii. Polka wygrała przez ippon, choć przegrywała jedną karą shido. Kłys doskonale poradziła sobie mimo słabszego początku i odniosła triumf. Złoto także dla Beaty Pacut (78kg). Polka w finale stoczyła zacięty bój z Holenderką Karen Stevenson. Obie judoczki zanotowały waza-ari. Holenderka dodatkowo zapisała na swoim koncie karę shido, co dało zwycięstwo Pacut.
Na siódmym miejscu w kategorii +78kg uplasowała się Katarzyna Furmanek. Polska zdobywając cztery medale, trzy złote i brąz, zwyciężyła w klasyfikacji medalowej. Zmagania Pucharu Świata kobiet w judo w Warszawie można było śledzić na antenie telewizji FighTime.
Medale w Pradze
Judocy rywalizowali w European Open Judo w Pradze. Najlepsze występy w tym roku zaliczyli Damian Szwarnowiecki (73kg) oraz Patryk Ciechomski (90kg).
Zawodnik AZS AWF Katowice zmierzał do finału, kiedy na jego drodze stanął Mammadali Mehdijew. Azer wygrał całą rywalizację w Pradze. Z kolei Ciechomski w walce o brąz pokonał przez ippon Gary'ego Halla.
Tylko Georgios Azoidis okazał się lepszy od Damiana Szwarnowieckiego. Judoka Gwardii Wrocław w finale zapisał na swoim koncie waza-ari. Jego rywal również, jednak wykonał yuko, co przeważyło szalę zwycięstwa na jego stronę. Piąty w kategorii 66kg był Michał Bartusik. Siódme miejsce dla Kamila Grabowskiego w +100kg.
KM
Zapraszamy do obejrzenia highlight z konferencji prasowej i prezentacji zawodowej grupy kickboxingu Ultimate Combat Association (UCA), która odbyła się w hotelu Binkowski w Kielcach.
[kod]
Otwarty Puchar Europy judo wraca do Warszawy. W dniach 27-28 lutego w hali widowiskowo-sportowej Arena Ursynów będą rywalizować czołowe zawodniczki ze Starego Kontynentu. Transmisja w telewizji FighTime.
Przez dwa dni Warszawa będzie europejską stolicą judo. Liczymy, że na pierwszy plan wybiją się biało-czerwone.
Powrót po przerwie
W ubiegłym roku Warszawa, a mówiąc dokładniej hala Torwar była areną rywalizacji judoków. Miło ten start wspomina przede wszystkim Maciej Sarnacki, który zdominował zmagania w kategorii +100kg i stanął na najwyższym stopniu podium. Dobrze spisali się również Jakub Kubieniec (81kg) i Patryk Ciechomski (90kg), na których szyjach zawisły brązowe medale. Teraz w stolicy zaprezentują się panie. Po raz ostatni Puchar Europy judoczek odbył się w stolicy dwa lata temu. Wtedy na starcie pojawiło się 25 Polek, a łącznie w zawodach zaprezentowało się 136 judoczek. Polska uplasowała się na ósmym miejscu w klasyfikacji medalowej. Na podium stanęła Ewa Konieczny (48kg), która wywalczyła srebro. Medale trafiły również do Halimy Mohamed Seghir (63kg) oraz Katarzyny Kłys (70kg). Dwóch z nich zabraknie w najbliższy weekend w Warszawie.
Zaprezentuje się za to Katarzyna Kłys, dla której będzie to już szósty start w karierze w Warszawie. Tylko raz stała na podium. Dwa lata temu sięgnęła po brąz. Dodatkowo dwukrotnie zajmowała siódme miejsca. Równą dyspozycję w tym sezonie prezentuje Arleta Podolak (57kg). W African Open Tunis nasza zawodniczka była trzecia, w Grand Prix w Hawanie zajęła siódmą pozycję, a Grand Slam w Paryżu zakończyła na piątym miejscu. W tym sezonie z dobrej strony pokazały się już Agata Perenc (52kg) i Karolina Tałach (63kg), które po medale sięgały odpowiednio w Tunezji i we Włoszech.
Każdy medal zdobyty w Warszawie będzie cenny. Ciekawych walk i emocji nie zabraknie. Zapraszamy do śledzenia zmagań na antenie telewizji FighTime.
Kadra Polski na Otwarty Puchar Europy w Warszawie: Joanna Stankiewicz (48kg), Agata Perenc, Karolina Pieńkowska i Dorota Smorzewska (wszystkie 52kg), Arleta Podolak, Anna Borowska, Magdalena Miller i Julia Kowalczyk (57kg), Karolina Tałach, Anna Książek, Aleksandra Langiewicz i Dominika Błach (63kg), Katarzyna Kłys, Barabara Białas, Sandra Lickun oraz Aleksandra Jabłońska (70kg), Paula Kułaga i Beata Pacut (78kg) oraz Katarzyna Furmanek i Anna Załęczna (+78kg).
Panowie jadą do Czech
Panie będą tworzyły wyjątkową atmosferę zmagań judo w Warszawie, a panowie zaprezentują się w Pradze, gdzie odbędzie się Otwarty Puchar Europy. Do Czech uda się siedemnastoosobowa kadra Polski. Liczymy, że w końcu nasz zawodnik stanie na podium zawodów w 2016 roku.
Kto wystartuje w Pradze? Bartłomiej Garbacik (60kg), Aleksander Beta, Paweł Zagrodnik, Michał Bartusik i Patryk Wawrzyczek (66kg), Damian Szwarnowiecki i Wiktor Mrówczyński (73kg), Łukasz Błach, Jakub Kubieniec, Damian Stępień, Karol Kurzej (81kg), Patryk Ciechomski, Piotr Kuczera i Tomasz Szczepaniak (90kg), Jakub Wójcik i Kamila Niedziela (100kg) oraz Kamil Grabowski (+100kg).
KM
Zapraszamy do obejrzenia reportażu z wizyty telewizji FighTime podczas zgrupowania reprezentacji Polski Judo kobiet w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich w Cetniewie. Jednocześnie zapraszamy już w najbliższy weekend tj. 27-28 luty na transmisję na żywo z zawodów międzynarodowych judo European Judo Open Woman, które odbędą się w Warszawie w hali Arena Ursynów. Całą transmisję na żywo będą Państwo mogli oglądać na antenie telewizji FighTime.
[kod]
Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z międzynarodowych zawdów judo European Judo Open Woman. Zawody odbywają się w Warszawie na hali Arena Ursynów. Zawody są punktowane w rankingach międzynarodowych i zawodniczki mogą uzyskać podczas nich kwalifikacje olimpijskie. Przypominamy, że za wygranie European Judo Open Women zawodniczka może otrzymac 100 pkt. w klasyfikacji generalnej.
Plan transmisji:
Sobota (27.02) – start od godz. 11.00
Niedziela (28.02) start od godz. 11.00
[kod]
Transmisja główna z komentarzem:
Tatami 1
Tatami 2
Jeszcze nie odbyła się gala KSW 34, a ruszyła już przedsprzedaż biletów na kolejny event polskiej organizacji. Kogo zobaczymy w maju w Ergo Arenie?
Czas płynie nieubłaganie. Zawodnicy muszą ciężko trenować i przygotowywać się do kolejnych walk. Już 5 marca w warszawskiej hali Torwar odbędzie się gala KSW 34, na której Karol Bedorf w walce wieczoru z Jamesem McSweeney'em będzie bronił mistrzowskiego pasa w wadze ciężkiej. Do rywalizacji o pasy staną również Tomasz Narkun i Andre Muniz oraz Artur Sowiński i Fabiano Silva Da Conceicao. To już za dziesięć dni, jednak fani MMA mogą już zacierać ręce, bo za trzy miesiące kolejna gala. KSW 35 odbędzie się 28 lutego w Ergo Arenie. Nie zabraknie gwiazd.
Można kupować bilety
Jedni wolą przeżywać emocje z bliska, inni zaś przed ekranem telewizorów. Ci pierwsi mogą już wykonać pierwszy krok, aby z bliska zobaczyć gwiazdy KSW 35. Pierwsza pula biletów jest już dostępna w przedsprzedaży.
Rzecz jasna, że KSW nie odkryło wszystkich kart i stopniowo będzie ujawniało kolejnych zawodników, którzy zaprezentują się w Ergo Arenie. Jednak wiemy już, że nudą nie powieje. Dlaczego? Po raz pierwszy w obronie pasa mistrzowskiego wagi średniej zaprezentuje się Mamed Khalidov. Dla wielu jest to najlepszych zawodnik MMA w Polsce. Niektórzy nadal nie dowierzają, że po raz pierwszy będzie bronił pasa, jednak taka jest prawda. Khalidov sięgnął po tytuł w listopadzie, kiedy to latającym kolanem i ciosami w zaledwie trzydzieści sekund pokonał Michała Materlę. 35-latek nie przegrał od dwunastu walk. Stał się gwiazdą KSW i jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy organizacji. Z kim tym razem przyjdzie mu rywalizować? Na odpowiedź trzeba poczekać.
W Ergo Arenie pojawi się były mistrz wagi średniej Michał Materla. Popularny "Magic" postara się zaprezentować efektownie i odbić się po porażce z Khalidovem. Materla ma dobre wspomnienia z Ergo Areny. Stoczył tam trzy walki i wszystkie wygrał. Czternasty pojedynek dla KSW stoczy Mariusz Pudzianowski. Były strongman przegrał ostatni pojedynek z Peterem Grahamem, który miał miejsce na stadionie Wembley. Do Ergo Areny powróci niemalże po roku od rywalizacji z Rollesem Gracie. "Pudzian" szybko i efektownie uporał się z Brazylijczykiem, którego zamroczył potężnym ciosem. Walka trwała 27 sekund.
Najpierw Warszawa
Jednak najpierw czekają nas emocje na warszawskim Torwarze. Nie zabraknie walk o najwyższą stawkę i ciekawych zawodników. Po raz pierwszy w Polsce zaprezentuje się Andre Muniz, który będzie chciał odebrać pas wagi półciężkiej Tomaszowi Narkunowi. Obiecująco zapowiada się występ Svetlozara Savova. Bułgar zmierzy się z Łukaszem Bieńkowskim. Wielką niewiadomą jest forma Krzysztofa Kułaka, który wraca do MMA po ponad dwuletniej przerwie. "Model" spotka się z Maciejem Jewtuszko. Głównym daniem wieczoru będzie rywalizacja Karola Bedorfa z Jamesem McSweeney'em. "Coco" po raz czwarty będzie bronił pasa w wadze ciężkiej.
KM
Zapraszamy do obejrzenia nagrania z konferencji prasowej i prezentacji zawodowej grupy kickboxingu, która odbyła się 19 lutego w Hotelu Binkowski w Kielcach.
[kod]
Grand Prix w judo w niemieckim Dusseldorfie nie zapisze się złotymi literami w historii występów naszych zawodników. Polaków zabrakło wśród najlepszych.
Wiele obiecywano sobie po startach Katarzyny Kłys (70kg) oraz Macieja Sarnackiego (+100kg). Dla naszych judoków rywalizacja w Dusseldorfie była pierwszym występem w tym sezonie. Wcześniej przygotowywali się do startów podczas zgrupowania w Japonii. Można powiedzieć, że start w Dusseldorfie należał do tych z kategorii „pierwsze koty za płoty”.
Kłys odpadła szybko
Nie ulega wątpliwości, że Katarzyna Kłys jest obecnie jedną z najlepszych polskich judoczek. To ona po jedenastu latach wywalczyła dla Polski medal na mistrzostwach świata. W 2014 roku w Czelabińsku sięgnęła po brązowy krążek. Z kolei rok później w Astanie wraz z drużyną wywalczyła srebro. Regularnie punktuje w najważniejszych startach i zajmuje miejsca na podium. Jednak w Niemczech Kłys zanotowała występ zdecydowanie poniżej oczekiwań wszystkich fanów judo. Polka stoczyła zaledwie jedną walkę. Pojedynek wyrównany, jednak Laura Vargas Koch mogła cieszyć się z wygranej. Reprezentantka Niemiec wygrała karami shido. Koch otrzymała jedno upomnienie, zaś Kłys dwa. Ostatecznie rywalka Polki uplasowała się na trzeciej pozycji.
Jeden pojedynek wygrał Maciej Sarnacki. Nasz judoka przez ippon pokonał Haruna Sadikovicia. W kolejnej walce, w 1/8 finału, trafił na Barnę Bora z Węgier. Tym razem Polak nie miał szczęścia. Rywal znalazł sposób na Sarnackiego i przypieczętował swoje zwycięstwo przez ippon. Bor zakończył zmagania na trzecim miejscu.
Łukasz Błach rywalizujący w kategorii 81kg w pierwszej walce spotkał się z Oussamą Hadjamem. Reprezentant Kataru chciał, jednak nie potrafił znaleźć recepty na Polaka. Błach zwyciężył przez ippon. W kolejnej walce poszedł za ciosem, jednak Hemubatu Eri nie ułatwił mu zadania. Chińczyk zdobył punkty przez waza – ari. Z kolei Błach przeprowadził akcję, która dała mu zwycięstwo. Polski judoka wygrał przez ippon. Trzecia walka okazała się ostatnią w wykonaniu Błacha podczas GP w Dusseldorfie. Polak przegrał z Giorgim Papunashvilim, który uplasował się na piątym miejscu. Z kolei Jakub Kubieniec (81kg) uporał się z Antonio Ciano, jednak w kolejnej walce musiał uznać wyższość Franka de Wita z Holandii.
Szybko zakończyła się przygoda Damiana Szwarnowieckiego (73kg) ze zmaganiami w turnieju. Polak przez yuko przegrał z Khadbaatarem Narankhuu. Reprezentant Mongolii uplasował się na piątym miejscu. Z kolei Aleksander Beta (66kg) rozpoczął zmagania od drugiej rundy. Na niewiele się to zdało. Po wyrównanym pojedynku Polak przegrał z Zhansay'em Smagulovem z Kazachstanu.
Dominowali Azjaci
Kto zdobył najwięcej medali podczas Grand Prix w Dusseldorfie? Osiem miejsc na podium zanotowali reprezentanci Korei Południowej. Jednak w klasyfikacji medalowej triumfowali Japończycy. Korea była druga, trzecia pozycja dla reprezentantów Niemiec.
Japończycy i Koreańczycy zdobyli po trzy złota. Judocy z Kraju Kwitnącej Wiśni zanotowali również srebro. Koreańczycy sięgnęli aż po pięć brązowych medali. Dla gospodarzy złoto wywalczył Dimitri Peters.
KM
Fani kickboxingu czekają na kolejną galę organizacji Glory. Już niebawem, 12 marca, gwiazdy zaświecą nad Paryżem. To w stolicy Francji odbędzie się gala Glory 28, a zaprezentuje się na niej m.in. Rico Verhoeven.
W Paryżu nie zabraknie walk o najwyższą stawkę. Serhiy Adamchuk i Mosab Amrani będą rywalizować o miano najlepszego fightera w wadze piórkowej. Z kolei Saulo Cavalari po raz kolejny stanie do obrony tytułu w kategorii półciężkiej. Jego rywalem będzie Artem Vakhitov.
Ciężka sprawa
Emocji na pewno nie zabraknie. Miłośnicy kickboxingu zobaczą również turniej wagi lekkiej, jednak głównym wydarzeniem wieczoru będzie kolejna obrona pasa mistrzowskiego w wadze ciężkiej przez Rico Verhoevena. Tym razem miejsce Holendra na szczycie Glory chce zająć Mladen Brestovac.
Holenderski fighter nie tak dawno postanowił spróbować swoich sił w MMA. W październiku 2015 roku Verhoeven zaprezentował się na gali Real Extreme Fighting 20. Mistrz Glory potwierdził, że jest niezwykle mocny. Już w pierwszej rundzie efektownie uporał się z Wiktorem Bogutzkim. Nie inaczej było podczas ostatniej walki Verhoevena na gali Glory 26 w Amsterdamie. Benjamin Adegbuyi chciał zrewanżować się za porażkę podczas Glory 22, jednak po raz kolejny musiał przełknąć gorycz porażki. Mistrz wagi ciężkiej po upływie dwóch minut posłał Rumuna na deski. Prawy sierpowy w wykonaniu Verhoevena zwalił Adegbuyi'ego z nóg.
Mladen Brestovac to doświadczony kickboxer. Chorwat występował na galach organizacji K-1 oraz Superkombat. Brestovac potrafi walczyć efektownie dla oka i wygrywać przed czasem. Co ciekawe, zdarza się, że chorwacki fighter zwyciężał po zaledwie trzydziestu sekundach. Tak było w kwietniu 2015 roku, kiedy Colin George z powodu urazu ramienia musiał zakończyć udział w rywalizacji z Brestovacem. Warto dodać, że 32-latek ma na swoim rozkładzie Wiesława Kwaśniewskiego, którego pokonał na Super FFC w Opatiji w grudniu 2014 roku. Dla Chorwata rywalizacja z Verhoevenem to ogromne wyzwanie. Wygrana będzie jego pięćdziesiątym triumfem w karierze. Może smakować wyjątkowo, gdyż na szali jest pas wagi ciężkiej. Mimo wszystko faworytem pozostaje Verhoeven.
Turniejowe zmagania
Ciekawie zapowiada się półfinałowa rywalizacja w turnieju wagi lekkiej. W jednej z walk spotkają się Sitthichai Sitsongpeenong i Dabit Kiria. Panowie mają rachunki do wyrównania. Kiria pała żądzą rewanżu. Gruzin na gali Glory 22 w Lille okazał się gorszy od zawodnika z Tajlandii. W drugim półfinale spotkają się Marat Grigorian i Djime Coulibaly. Obaj mają za sobą porażki, więc liczą, że uda im się przełamać.
Artem Vakhitov chce zrewanżować się Saulo Cavalarieumu za porażkę z kwietnia 2015 roku. Brazylijczyk wygrał na punkty i zgarnął pas mistrzowski. Vakhitov robił wszystko, aby ponownie spotkać się z Cavalarim. Stoczył dwie walki, w których triumfował. Dopiął swego i otrzymał szansę. Czy ją wykorzysta?
Mosab Amrani okazał się najlepszy w turnieju wagi piórkowej podczas Glory 26 w Amsterdamie. Obie walki wygrał w pierwszych rundach. Znokautował kolejno LimChi-bina oraz Maykola Yurka. Dzięki temu może rywalizować o mistrzowski pas. Amrani zmierzy się z Serhiy'em Adamchukiem, który dość niespodziewanie odebrał tytuł Gabrielowi Vardze.
KM
Zapraszamy na transmisję na żywo z oficjalnej prezentaji zawodowej grupy kickboxingu Ultimate Combat Association. Transmisję rozpoczniemy w piątek 19 lutego od godz. 17.00. ZAPRASZAMY.
[kod]
Zapraszamy na transmisję na żywo z oficjalnej prezentaji zawodowej grupy kickboxingu Ultimate Combat Association. Transmisję rozpoczniemy w piątek 19 lutego od godz. 17.00. ZAPRASZAMY.
[kod]
Ostrowiecki Klub Sportów Walki poinformował nas jako pierwszych, że decyzją WAKO – World Association of KickboxingOrganizations, w dniach 29.04 – 01.05.2016 na Hali Sportowo-Widowiskowej MOSiR w Ostrowcu Świętokrzyskim odbędą się zawody o Puchar Europy w kickboxingu.
Ostrowiecki Klub Sportów Walki zajmie się organizacją wydarzenia. Klub z Ostrowca Świętokrzyskiego już wielokrotnie udowodnił, że potrafi odnaleźć się w roli organizatora. Na swoim koncie ma organizację wielu ważnych imprez sportowych takich, jak Puchary Polski, Mistrzostwa Polski – którymi zajmuje się od pięciu lat, 25 rocznicę PZKb połączoną z Galą Zawodową Fighters Nigth 3 oraz w sumie cztery Gale Zawodowe emitowane w telewizji krajowej i międzynarodowej. Wysoki poziom organizacji imprez nadzorowanych przez Ostrowiecki Klub Sportów Walki przyczynił się do podjęcia decyzji przez Polski Związek Kickboxingu o zawnioskowanie do światowych władz, aby Puchar Europy odbył się właśnie pod jego patronatem. Działania klubu zostały docenione w całej Europie i dzięki temu mieszkańcy Ostrowca będą mieli okazję podziwiać niesamowitą sprawność fizyczną nie tylko rodzimych zawodników, ale również tych trenujących poza granicami naszego państwa.
Puchar Europy będzie wspaniałym widowiskiem dla całych rodzin. Do Ostrowca przyjedzie około ośmiuset zawodników, którzy będą startować w różnych kategoriach wiekowych: kadet młodszy (10 – 12 lat), kadet starszy (13 – 15 lat), juniorzy (16 – 18 lat) i seniorzy (18+ lat) oraz w różnych formułach, począwszy od lekkiego light contact, polegającego na wykonywaniu ciągłych kontrolowanych uderzeń, po agresywny full contact, gdzie ciosy można zadawać z całej siły. Walki odbędą się na dwóch ringach i trzech matach, każdy fan sportu znajdzie coś dla siebie.
Zawody te będą ogromną szansą dla Ostrowca, aby wybić się nie tylko na arenie świętokrzyskiej, czy krajowej, ale przede wszystkim międzynarodowej. Wpłyną pozytywnie na rozwój miasta i na świadomość ludzi jak ważne jest codzienne uprawianie różnego rodzaju aktywności fizycznej.
Dodatkowo ostrowieccy fani kickboxingu będą mieli okazję wymienić się swoimi spostrzeżeniami z publicznością z innych krajów, a także obejrzeć na żywo walki większości zawodników z Europy.
Ostrowiecki Klub Sportów Walki planuje dalszy rozwój i ma nadzieję, że w przyszłości będzie kontynuował swoją działalność w tym zakresie.
informacja prasowa
Katarzyna Kłys (70kg) oraz Maciej Sarnacki (+100kg) po raz pierwszy w tym roku zaprezentują się na tatami. Nasi judocy wystartują w zawodach Grand Prix w Duesseldorfie.
Rywalizacja w Niemczech rozpocznie się w piątek, 19 lutego, i potrwa do niedzieli. Do zmagań o cenne punkty w wyścigu o kwalifikacje olimpijską wystartuje ponad sześciuset zawodników. W jakiej formie są Kłys i Sarnacki, którzy szykują się do wyjazdu do Rio de Janeiro?
Japońskie przygotowania
Występ w Duesseldorfie będzie okazją do zweryfikowania obecnej dyspozycji Kłys i Sarnackiego. Oboje w tym roku jeszcze nie startowali. Wybrali się do Japonii, gdzie szlifowali formę. Można stwierdzić, że Kłys i Sarnacki mają spokojne głowy. Są niemalże pewni wyjazdu na Igrzyska Olimpijskie, co daje im komfort psychiczny i swobodę w przygotowaniach do kolejnych startów. 29-letnia Kłys w rankingu olimpijskim jest na dwunastej pozycji, z kolei Sarnacki jest siedemnasty. Zatem mogli sobie pozwolić na przygotowania w Kraju Kwitnącej Wiśni. Kłys sparowała z Anną Borowską, a Sarnacki nad dyspozycją pracował z Kamilem Grabowskim.
Judoka Gwardii Olsztyn wystartuje po raz pierwszy od listopada. Po raz ostatni zaprezentował się w turnieju Grand Slam w Abu Zabi, gdzie zajął piątą pozycję. Później leczył kontuzję. Z kolei Kłys w listopadzie zaliczyła kilka startów i dopisała do swojego konta ważne punkty. W Grand Slam Abu Zabi stanęła na trzecim stopniu podium, wynik ten powtórzyła w Grand Prix w Qingdao. Z kolei w Grand Prix na wyspie Jeju była siódma. Teraz po ponad dwumiesięcznej przerwie oboje wracają do rywalizacji w silnie obsadzonym turnieju w Duesseldorfie.
Nie będą osamotnieni. W Niemczech wystąpią również Aleksander Beta (66kg), Damian Szwarnowiecki (73kg), Łukasz Błach i Jakub Kubieniec (81kg). Wszyscy czterej w tym roku już startowali, jednak szybko żegnali się z rywalizacją.
Medalowe zdobycze
Nasi judocy podróżują po całym świecie. Biorą udział w zawodach Grand Slam i Grand Prix. Niebawem w Warszawie odbędzie się Puchar Świata, w którym do rywalizacji staną panie. Nasi judocy rywalizują również w zmaganiach Europen Judo Open.
Do austriackiego Oberwart pojechało dwunastu naszych zawodników. Z medalami na szyi wróciło dwóch. Niewiele brakowało, a w kategorii 90kg mielibyśmy polski finał. Tyle, że Patryk Ciechomski przegrał z Tiago Camilo i musiał rywalizować w repasażach. Polak wyszedł zwycięsko ze zmagań. Ciechomski pokonując Anthony'ego Laignesa zdobył brązowy medal. Francuz wcześniej uległ Piotrowi Kuczerze, który w finale nie znalazł sposobu na Gabora Vera.
Z kolei Karolina Tałąch (63kg) jako jedyna z naszych reprezentantów udała się do Rzymu, gdzie sięgnęła po srebrny medal. Lepsza okazała się tylko Tserennadmid Tdend-Ayush z Mongolii. W Fuengiroli odbyły się zmagania European Judo Cup w kategorii kadetów. Złoto dla Kacpra Kaczora (66kg). Z kolei brązowe medale wywalczyły Natalia Kropska (52kg), Kinga Wolszczak (63kg) i Eliza Wróblewska (+70kg).
KM
Lista stopniowo zapełnia się. W karcie walk coraz mniej niewiadomych. Już 19 marca w warszawskiej hali Torwar odbędzie się gala FEN 11”Warsaw Time”.
FEN oferuje publiczności kompilację walk MMA i K-1. Na galach prezentują się uznani polscy zawodnicy, którzy mogą pochwalić się tytułami mistrzowskimi. Ciekawych postaci nie zabraknie również w Warszawie. Wystąpią m.in. Tomasz Sarara, Marian Ziółkowski czy Tyberiusz Kowalczyk.
Trzecia walka Sarary
Krakowianin ma na swoim koncie ponad trzydzieści wygranych walk i uchodzi za jednego z najlepszych specjalistów w kraju w K-1 +93kg. Występ w Warszawie będzie jego powrotem do zmagań. Sarara odpoczywał od sportowej rywalizacji. Powodem jego absencji była kontuzja oraz regeneracja po przebytej w ubiegłym roku operacji. Zawodnik z Krakowa na gali FEN 11 zmierzy się z utalentowanym Seku Bangurą. 23-latek reprezentuje barwy klubu Chinuk Gym z Mińska. Mający afrykańskie korzenie zawodnik uchodzi za wielki talent. Na swoim koncie ma mistrzostwo Białorusi, wygrał siedem walk zawodowych. Młody, gniewny Bangura będzie starał się pokonać Sararę, który do tej pory dwa razy zaprezentował się na galach organizacji FEN. W drugiej rundzie znokautował Nikolaja Falina (FEN 7) i na punkty wygrał z Andre Schemlingiem (FEN 8). Czy znajdzie sposób na Bangurę?
W walce wieczoru o pas mistrzowski w limicie 70kg w MMA będą rywalizować Marian Ziółkowski i Roman Szymański. 25-latek z Warszawy do tej pory robił furorę na galach PLMMA. Aż dziewięć z czternastu walk wygrywał przez poddanie. Ziółkowski zadebiutuje w FEN w Warszawie, z kolei dla Szymańskiego będzie to trzecia walka dla organizacji. Do tej pory 22-latek wygrywał przez decyzje sędziów. W karcie walk nie zabrakło również miejsca dla byłego strongmana. Tyberiusz Kowalczyk stoczy pojedynek na zasadach MMA w limicie +93kg. Popularny "Tyberian" zaprezentował się na gali FEN 3, gdzie potrzebował czterdziestu ośmiu sekund, aby pokonać Tomasa Vaicickasa. Tym razem Kowalczyk stanie naprzeciw Akopa Szostaka, który podczas FEN 8 zwyciężył Łukasza Borowskiego.
28-letni Albert Odzimkowski stoczy swoją trzecią walkę dla organizacji FEN. Jego rywalem będzie Paweł Żelazowski, który podczas FEN 8 znokautował Artura Piotrowskiego. Walka w limicie 77kg na zasadach MMA zapowiada się niezwykle interesująco z uwagi na fakt, że żaden z zawodników nigdy nie wygrał przez decyzję sędziów. Zatem można spodziewać się wielu emocji i rozstrzygnięcia przed czasem.
Co pokaże Naruszczka?
W Warszawie zaprezentuje się również Marcin Naruszczka. 32-latek to doświadczony fighter, który zdobywał tytuły mistrzowskie w niemieckiej organizacji Respect FC. Rywalizował również w KSW, a ostatnio w PLMMA, gdzie zdobył pas w wadze średniej. Naruszczka wygrał dwa ostatnie pojedynki i spróbuje podtrzymać dobrą passę. W walce MMA w limicie 84kg zmierzy się z Rafałem Haratykiem. 28-latek jest niepokonany od ponad trzech lat. Przed doświadczonym Naruszczką stoi trudne zadanie.
Dwie ciekawe walki czekają widzów w K-1 w wadze ciężkiej. Ponad dwumetrowy Arkadiusz Wrzosek z Copacabana Warszawa zmierzy się z doświadczonym Nikolajem Falinem. 24-letni Polak ma na swoim koncie tytuł mistrza Polski muay thai. Do tej pory stoczył cztery zawodowe pojedynki, z czego dwa zakończyły się jego zwycięstwami. W Warszawie będzie miał okazję sprawdzić się z Falinem. 35-latek stoczył ponad pięćdziesiąt walk. Wygrał czterdzieści. Z kolei 39-letni Marcin Szreder ma na koncie trzy wygrane walki zawodowe, a w czwartym występie zmierzy się z Aytacem Yahsim.
W karcie wstępnej FEN 11 trzy walki MMA. W 80kg zobaczymy starcie Michała Tarabańki z Adrianem Błeszyńskim, a w 66kg dojdzie do rywalizacji Sebastiana Kotwicy z Bartłomiejem Koperą. Z kolei Jakub Łętowski i Marcin Gałązka zmierzą się w 70kg.
KM
Zapaśnicy w stylu klasycznym rywalizowali w Raciborzu o Puchar Polski Seniorów, który odbył się w ramach Memoriału im. Władysława Hanczarka. Kto okazał się najlepszy?
Na starcie zaprezentowało się ponad osiemdziesięciu zapaśników, którzy rywalizowali w ośmiu kategoriach wagowych. Zabrakło kilku czołowych zawodników. W Raciborzu nie wystąpili m.in. brązowy medalista olimpijski z Londynu Damian Janikowski czy ubiegłoroczny triumfator Pucharu Polski w kategorii 130kg Łukasz Banak.
Tracz i Sahakyan kolejny raz
Najlepszy w kategorii 59kg okazał się Michał Tracz ze Śląska Wrocław, który triumfował również podczas ubiegłorocznych zmagań o Puchar Polski. Tym razem w finale wrocławianin pokonał Arkadiusza Gucika. Zapaśnik Unii Racibórz poprawił wynik z poprzedniego roku, kiedy wywalczył brązowy medal. Ponownie najlepszy okazał się Gevorg Sahakyan w kategorii 66kg. Srebro dla Grzegorza Wanke, a brąz dla Mateusza Bernatka i Mateusza Nowaka.
W zmaganiach w kategorii 71kg najlepszy okazał się Edgar Melkumov, który w finale uporał się z Michałem Tomaszewskim. Była to rywalizacja dwóch zawodników AKS Piotrków Trybunalski. Dawid Klimek rok temu stał na najwyższym stopniu podium w 75kg, a w tegorocznych zmaganiach odniósł triumf. Zapaśnik Śląska Wrocław pokonał Iwana Nylypiuka. Edgar Babayan najlepszy w kategorii 80kg. W finale zawodnik Sobieskiego Poznań pokonał Jacka Tomaszewskiego z AKS Piotrków Trybunalski. W kategorii 85kg w decydującym boju spotkali się zapaśnicy z Piotrkowa Trybunalskiego. Piotr Kępski musiał uznać wyższość Michała Króla. W ubiegłym roku Łukasz Konera zdobył Puchar Polski pokonując Aleksandra Kroczaka w kategorii 98kg, a teraz sytuacja odwróciła się. Najlepszy w 130kg okazał się Rafał Płowiec z Olimpijczyka Radom.
Najlepszą drużyną okazał się Olimpijczyk Radom, który w ubiegłym roku był drugi. Z fotela lidera spadł AKS Piotrków Trybunalski. Obie drużyny dzieli różnica dwudziestu dziewięciu punktów. Na podium znalazł się również AZS AWF Warszawa. Poza "pudłem" Śląsk Wrocław.
Do rywalizacji stanęły również panie. W 48kg triumfowała doświadczona Iwona Matkowska z Grunwaldu Poznań. Z kolei rywalizację w 53kg i 55kg zdominowała Katarzyna Krawczyk broniąca barw Gryfa Chełm. W 63kg najlepsza była Monika Michalik, a w 58kg Katerina Zidaczewska. Katarzyna Mądrowska odniosła triumf w kategorii 60kg. Doświadczona Agnieszka Wieszczek-Kordus pokonała Katerinę Sassę i wygrała w 75kg. Triumf w 69kg przypadł Natalii Strzałce.
Ruszyli do boju
Zapaśnicy mieli okazję po raz pierwszy w tym roku stanąć do rywalizacji na poziomie seniorskim w kraju. Tegoroczne starty są niezwykle wymagające, a kalendarz napięty. Głównym celem jest uzyskanie kwalifikacji olimpijskich. Co muszą zrobić nasi zapaśnicy, aby pojechać do Rio de Janeiro?
Przede wszystkim zawodnicy powinni utrzymywać jak najwyższą formę i przygotowywać się do kolejnych startów. Już w marcu w Rydze odbędą się mistrzostwa Europy. W kwietniu nasi zapaśnicy muszą być w formie. Do Zrenjanina pojadą walczyć w Europejskim Turnieju Kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskim. Tydzień później, 22-24 kwietnia, w Ułan Bator odbędą się kolejne zmagania. W Mongolii zapaśnicy stoczą bój w Światowym Turnieju Kwalifikacyjnym. Kolejny odbędzie się w maju w Istambule.
KM
Kevin Randleman zmarł w San Diego w wieku zaledwie 44 lat. Przyczyną śmierci był atak serca.
Amerykanin po przygodzie z zapasami zdecydował się spróbować swoich sił w mieszanych sztukach walki. Popularny "Monster" zapadł w pamięć wielu fanom MMA dzięki występom w organizacjach PRIDE i UFC. Trafił do szpitala z zapaleniem płuc, jednak zmarł z powodu ataku serca. Odszedł zbyt wcześnie.
Zaczynał od zapasów
Randleman swoją przygodę ze sportami walki rozpoczynał od zapasów. Rywalizował w stylu wolnym, gdzie osiągał sukcesy. W 1991 roku był drugi w NCAA Division I, czyli międzyuczelnianych rozgrywkach sportowych w Stanach Zjednoczonych. Jednak w kolejnych dwóch latach "Monster" nie miał sobie równych i wygrywał zmagania. Warto dodać, że we wrześniu 2004 roku dołączył do Galerii Sław Uniwersytetu w Ohio.
W 1996 roku zdecydował się zmienić profesję i spróbować swoich sił w MMA. Jednak z czasem postanowił sprawdzić się także jako wrestler. Występował w federacji Hustle. Randleman został najbardziej zapamiętanych przez fanów sportów walki z oktagonu. Na swoim koncie zapisał tytuł mistrzowski organizacji UFC w wadze ciężkiej. Pierwsze kroki w MMA stawiał w organizacji Universal Vale Tudo Fighting. Wygrał sześć pojedynków z rzędu i wszystkie w efektownym stylu. Tylko Ebenezer Fontes Braga wytrzymał z nim całą walkę. O wyniku decydowali sędziowie, którzy wskazali na fightera z Ohio. Jako pierwszy sposób na Randlemana znalazł Carlos Barreto. W 1997 roku "Monster" wybrał się na Brazil Open, gdzie stoczył tylko dwie walki. Dwa lata później debiutował już w UFC.
Przez Amerykę do Japonii
W czołowej organizacji mieszanych sztuk walki na świecie szybko dostał szansę rywalizacji o najwyższe laury. W debiucie pokonał Maurice'a Smitha, a potem spotkał się z mistrzem Bassem Ruttenem. Holender wygrał, jednak z czasem tytuł i tak trafił do Randlemana. Rutten zwakował pas, a jego miejsce zajął "Monster". Podczas UFC 23 okazał się lepszy od Pete'a Williamsa. Następnie wygrał z Pedro Rizzo na UFC 26, jednak nie cieszył się długo z miana mistrza. Jego panowanie zakończył w listopadzie 2000 roku Randy Couture.
Po stoczeniu siedmiu pojedynków w UFC "Monster" zaprezentował się na gali RFC 1, gdzie w dwadzieścia sekund uporał się z Brianem Fosterem. Później przyszedł czas na zmagania w japońskiej organizacji PRIDE. Tam Amerykanin stoczył wiele efektownych i pełnych emocji walk. Rywalizował m.in. z Mirko Filipoviciem, Fedorem Emelianenko czy Mauricio Ruą. Do historii przeszedł zwłaszcza jego pojedynek z Rosjaninem. Randleman rzucił mistrza wagi ciężkiej na zimę głową w dół, jednak Emelianenko wygrał przez dźwignię na rękę.
Po PRIDE nadszedł czas na zmagania w Strikeforce i Sengoku. Ostatnią zwycięską walkę "Monster" stoczył w maju 2008 roku, kiedy uporał się z Ryo Kawamurą.
Fot. fansided.com
KM
Krzysztof „Diablo” Włodarczyk ponownie zaprezentuje się przed polską publicznością. 35-letni bokser wejdzie do ringu 4 marca. W Sosnowcu jego rywalem będzie Valery Brudov.
Włodarczyk ostatni pojedynek na ojczystej ziemi stoczył ponad trzy lata temu. Później rywalizował w Rosji i USA. Jednak walka w Sosnowcu będzie dla "Diablo" swego rodzaju powrotem. Do rywalizacji na ojczystej ziemi, ale i do boksu. Włodarczyk po raz ostatni w ringu zaprezentował się półtora roku temu.
Powrót po porażce
Po raz ostatni Włodarczyk pojawił się w ringu 27 września 2014 roku. Wtedy był jeszcze mistrzem świata WBC kategorii junior ciężkiej. Po upływie dwunastu rund tytuł przeszedł w ręce Grigorija Drozda. „Diablo” zaprezentował się słabiej i przegrał na punkty z Rosjaninem. Dodatkowo był liczony w ósmej rundzie. Dużo mówiło się o możliwości rewanżowego pojedynku polskiego boksera z Drozdem, jednak do starcia nie doszło. Dlaczego? Włodarczykowi na wejście do ringu nie pozwoliło zdrowie. W maju 2015 roku „Diablo” czekał na rywalizację z Drozdem, jednak choroba była silniejsza. Włodarczyka miał pomścić Łukasz Janik, jednak tytuł mistrza świata nie był mu dany.
Pojawiały się kolejne pytania, kiedy „Diablo” wróci na ring i z kim przyjdzie mu rywalizować. Mówiło się, że dojdzie do wielkiej walki, w której Włodarczyk zmierzy się z Tomaszem Adamkiem. Pojawiały się doniesienia jakoby polski pięściarz miał stanąć do rywalizacji z tymczasowym czempionem WBA Beibutem Szumenowem. Do walki jednak nie doszło ze względu na kontuzję pięściarza z Kazachstanu.
Powrót Włodarczyka na ring przedłużał się, jednak w końcu udało się zakontraktować pojedynek. 4 marca podczas gali w Sosnowcu były mistrz świata WBC zmierzy się z Valerym Brudovem. Rywalizacja z Rosjaninem ma być przetarciem przed pojedynkiem z Szumenowem.
Czy imponował Brudov?
39-letni Rosjanin nie walczy już o najwyższe cele. Brudov był niepokonany do stycznia 2006 roku, kiedy sposób na niego znalazł Virgil Hill. Jednak Rosjanin później wygrał dwie walki i dostał szansę rywalizacji o tymczasowy pas mistrza świata WBA w kategorii junior ciężkiej. Pokonał Luisa Andresa Pinedę, jednak w kolejnym starciu stracił tytuł na rzecz Firata Arslana.
Brudov rywalizował z mocnymi pięściarzami, jednak po raz kolejny nie udało mu się przebić do czołówki. Rosjanin przegrywał pojedynki z Guillermo Jonesem, Olą Afolabim, Tony'm Bellewem czy Rachimem Czakijewem. Warto nadmienić, że dwa ostatni pojedynki zakończyły się jego porażkami.
39-latek to doświadczony pięściarz, jednak na obecnym etapie kariery nie jest w stanie przebić się do czołówki. Rywalizacja z nim może pokazać Włodarczykowi w jakim obecnie miejscu się znajduje. "Diablo" będzie uchodził za faworyta ze względu na umiejętności i dokonania. Niewiadomą jest jego dyspozycja, ale wygląda na to, że Polak jest głodny boksowania.
KM
Polski fighter zakończył swój udział w reality show Enfusion Reality. Rafał Dudek może być zadowolony ze swojej postawy. Zawodnik startujący w wadze 70kg zajął w zmaganiach trzecią pozycję w kickboxerskich zmaganiach.
Szesnastu zawodników z całego świata wzięło udział w turnieju o miano najlepszego. W styczniu Rafał Dudek udał się do Tajlandii, gdzie w Superpro Samui trenował, mieszkał i przygotowywał się do walk. Wszystko pod okiem kamery. Zawodników podzielono na cztery grupy według kryterium geograficznego.
Pokazał się z dobrej strony
Dudek to doświadczony zawodnik, który niejednokrotnie udowadniał, że potrafi walczyć efektownie. Potwierdził to podczas rywalizacji w Enfusion Reality. W pierwszym pojedynku nie dał najmniejszych szans Muhemedowi Zahirowi. Kenijczyk długo musiał dochodzić do siebie po rywalizacji z Polakiem. Najpierw prawy prosty i Zahir leżał na deskach. Był liczony, jednak znalazł w sobie pokłady siły, które pozwoliły mu wstać i spróbować raz jeszcze. Nie wytrzymał zbyt długo. Prawy krzyżowy załatwił sprawę. Dudek mocno wszedł do rywalizacji.
Kolejnym przeciwnikiem wielokrotnego mistrza Polski był Beau Chonleak Superpro Samui. Mogłoby się wydawać, że rywal z Tajlandii to niezwykle wymagające i trudne wyzwanie dla Dudka, jednak ten pokazał ogromny potencjał. Mocna walka, w której nie brakowało efektownych ciosów. Lepszy okazał się Dudek, który triumfował w drugiej rundzie. Co było kluczem do zwycięstwa? Low-kicki na udo. Samui nie wytrzymał, ale Polak kończył rywalizację z kontuzją ręki.
Przygodę Dudka z Enfusion Reality zakończył Aziz Kalah, przed którym wielu widzi świetlaną przyszłość. Polak był bardzo zmęczony i nie dał rady zawodnikowi pochodzącemu z Maroka. Starał się, przejawiał ogromną aktywność, szukał sposobu na zaskoczenie rywala, jednak dały o sobie znać efekty rywalizacji z Superpro Samuim.
Miejsce na pudle
Kickboxing w odsłonie reality show po raz szósty. Na przełomie stycznia i lutego kamera była z zawodnikami niemal non stop. Widzowie zmagania najlepszych na świecie będą mogli zobaczyć już w marcu.
Występ Rafała Dudka jest godny pochwały. W Tajlandii zaliczył udany występ, choć zapewne brak zwycięstwa rodzi niedosyt. Mimo to polski zawodnik utorował sobie drogę do kolejnych występów na galach organizacji Enfusion. Wziął udział w reality show, a wcześniej pojawił się w Antwerpii. W Belgii Dudek zaprezentował się podczas gali Enfusion #35 zmierzył się z Youssefem El Hajim. Polak zwyciężył w drugiej rundzie.
Ostatnie miesiące w wykonaniu medalisty mistrzostw Europy 2012 z Ankary to podróż po świecie. Walki w Polsce, Belgii i Tajlandii pokazują, że Dudek może dać publiczności jeszcze wiele wrażeń.
KM
Dochodzimy do siebie. Pogrążeni w smutku, rozżaleni i przybici nadal walczymy z myślami. Zastanawiamy się, dlaczego ta rywalizacja przybrała taki obrót. Odpowiedzi brakuje. Debiut Damiana Grabowskiego w UFC rozczarował.
Miało być mocne wejście, jednak nadzieja szybko prysła. Niektórzy pisali niezwykle efektowne scenariusze zwycięstwa polskiego fightera, jednak rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
Balon pękł
W wadze ciężkiej nie ma żartów. Potężne ciosy niejednego mogą przyprawić o zawrót głowy. Wszystko jest możliwe. Potencjalny faworyt wcale nie może być pewny swego. Wydawało się, że w boksie nikt nie zastąpi na tronie Władimira Kliczko. Swego czasu sądzono, że Mariusz Pudzianowski nie jest w stanie pokonać Pawła Nastuli. To są sporty walki, gdzie liczy się dyspozycja dnia, koncentracja, szybkość i precyzja.
Te wszystkie elementy nie były po stronie Damian Grabowskiego w rywalizacji z Derrickiem Lewisem na gali UFC Fight Night 82. Przed pojedynkiem wszyscy ściskali kciuki za Polaka. Oczekiwano wielkiego i efektownego debiutu 35-latka w najlepszej organizacji mieszanych sztuk walki na świecie. Rzeczywistość okazała się brutalna. Przez kilka dni balon był pompowany z całych sił aż pękł. I to szybko.
31-letni Amerykanin potrzebował nieco ponad dwóch minut do odniesienia zwycięstwa. Lewis słał gromy w stronę Grabowskiego w parterze, jednak Polak nie był w stanie im się przeciwstawić. Był niczym sparaliżowany. Były mistrz wagi ciężkiej M-1 poległ w swoim debiucie w UFC. Grabowski przekonał się, że trafił do elity i szybko został sprawdzony na ziemię. Lewis wykorzystał doświadczenie płynące z odbycia sześciu pojedynków w UFC. Warto dodać, że żadna z walk Amerykanina nie rozstrzygnęła się na punkty. Lewis raz wygrał, raz przegrywał. Grabowski stał się jednak ofiarą 31-latka. Przed 35-latkiem wiele pracy, aby w kolejnej walce pokazać swój arsenał. Reguły są nieubłagane. Kolejnemu występowi Grabowskiego będzie towarzyszyła presja. Wygrana zapewni mu spokój, porażka sprawi, że będzie na wylocie.
Ciężka polska sprawa
Obecność Grabowskiego w UFC to ukoronowanie jego kariery. Polak wyróżniał się na arenach MMA. Markę wyrobił sobie podczas występów w organizacji M-1, gdzie osiągnął poziom mistrzowski. Z powodzeniem rywalizował również w Bellatorze czy organizacjach BOTE i UCFC.
Do UFC zawiał również Marcin Tybura, co wzbudziło dyskusję na temat polskiej rywalizacji w wadze ciężkiej. Niezwykle emocjonująca okazałoby się starcie dwóch zawodników, którzy nie tak dawno walczyli o pas mistrzowski M-1. Tybura zostawił tytuł w Rosji na rzecz występów w Ameryce. Grabowski ma coś do udowodnienia młodszemu koledze, jednak czy włodarze UFC byliby skłonni zaoferować publiczności taki pojedynek? Dla kibiców w Polsce byłoby to ogromne wydarzenie. Zapewne nie znalazłoby się w karcie głównej, jednak sam fakt wzbudziłby ogromne zainteresowanie.
Już wcześniej rysowano możliwość rywalizacji Karoliny Kowalkiewicz i Joanny Jędrzejczyk. Teraz pojawiają się pomysły, co do starcia Grabowskiego z Tyburą. Czy w UFC zobaczymy rywalizację polsko-polską?
KM
Grand Slam w Paryżu w judo zakończył się dla Polski bez medalu. Najlepszy wynik zanotowała Arleta Podolak w kategorii 57kg, która startowała pierwszego dnia zmagań. Polka uplasowała się na piątej pozycji. Jak prezentowali się nasi judocy drugiego dnia rywalizacji w stolicy Francji?
Konto punktowe w wyścigu olimpijskim chcieli powiększyć Katarzyna Furmanek (+78kg), Łukasz Błach oraz Jakub Kubieniec (81kg) oraz Jakub Wójcik (100kg). Żadnemu z naszych zawodników nie udało się przebrnąć do fazy ćwierćfinałowej.
Szybkie pożegnanie
Początek ubiegłorocznych zmagań w wykonaniu Katarzyny Furmanek był fantastyczny. Polka w pierwszym kwartale 2015 roku zanotowała triumf podczas Pucharu Świata w Pradze oraz drugie miejsce w zawodach w Casablance. Jednak tegoroczne starty naszej zawodniczki dalekie są od idealnych. W Hawanie Polka odpadła już w pierwszej rundzie. Furmanek przegrała karami shido z Sarah Adlington. W Paryżu również nie miała szczęścia. Furmanek już w pierwszej rundzie trafiła na niezwykle mocną rywalkę.
Nihel Cheikh Rouhou to piąta zawodniczka światowego rankingu i zwyciężczyni tegorocznego turnieju African Open w Tunezji. Furmanek stanęła przed niezwykle trudnym zadaniem. Reprezentantka Tunezji od początku ruszyła zdecydowanie na Polkę. Najpierw otrzymała upomnienie od sędziego, jednak po upływie kilku chwil przeprowadziła akcję, która dała jej zwycięstwo. Rouhou wygrała przez ippon. Furmanek drugie zawody z rzędu zakończyła już w pierwszej rundzie. Warto nadmienić, że Rouhou w Paryżu uplasowała się na siódmej lokacie.
Mohamed Abdelaal okazał się przeszkodą nie do przejścia dla Łukasza Blacha. Egipcjanin był niezwykle aktywny i punktował. Polak również szukał swojej szansy, jednak sędziowie w jego akcjach dopatrywali się nieczystych zagrań. Abdelaal zapisał na swoim koncie waza-ari i ippon. Egipcjanin udział w zawodach Grand Slam zakończył na trzeciej rundzie. Przegrał z Węgrem Laszlo Csoknyaim. Z kolei Jakub Kubieniec dobrnął do drugiej rundy. W pierwszym starciu karami shido wygrał z Marko Bubanją. Kolejnym rywalem Polaka był Emmanuel Lucenti. Argentyńczyk wygrał przez yuko.
Ukrainiec lepszy od Wójcika
Czterdzieści miejsc w światowym rankingu dzieli Artem Bloshenkę i Jakuba Wójcika. Polak czeka na zwycięstwo w międzynarodowych startach od 25 czerwca, kiedy to w pierwszej rundzie wyeliminował Mateja Hajasa. W tym roku Wójcik startował w Hawanie, gdzie uległ Adlanowi Bisultanovowi. Z kolei z Bloshenką przegrał przez ippon. Ukrainiec miał wyraźną przewagę. Zapisał na swoim koncie dwa yuko, dostał też trzy kary.
Bloshenko udział w paryskich zmaganiach zakończył na trzeciej rundzie. Wtedy to trafił na Cyrille'a Mareta. Francuz był w świetnej dyspozycji. Dotarł do finału, gdzie pokonał Kyle'a Reyesa.
Polacy w Paryżu nie zachwycili. Piąta była Arleta Podolak, cztery walki stoczyła Agata Perenc. Reszta swój udział w zawodach kończyła stosunkowo szybko.
KM
Polscy judocy rozpoczęli zmagania w zawodach Grand Slam w Paryżu. Do stolicy Francji udała się dziesięcioosobowa kadra Polski. Pierwszy dzień zmagań biało-czerwoni zakończyli bez medalu.
W sobotę, 6 lutego, na tatami zaprezentowało się sześcioro naszych judoków. Swoje walki stoczyli Agata Perenc i Karolina Pieńkowska (52kg), Arleta Podolak (57kg), Michał Bartusik i Aleksander Beta (66kg) oraz Damian Szwarnowiecki (73kg). Najlepiej zaprezentowała się mistrzyni świata juniorek U21 z 2013 roku.
Brazylijka stanęła na jej drodze
Gdyby nie Rafaela Silva to zapewne zobaczylibyśmy Arletę Podolak na trzecim stopniu podium w Paryżu. Jednak to Brazylijka cieszy się z brązowego medalu, choć pojedynek był wyrównany. Silva to czternasta zawodniczka światowego rankingu, z kolei Polka zajmuje miejsce w czwartej dziesiątce, jednak Podolak nie zamierzała się poddać. Pojedynek obfitował w wiele akcji, które sędziowie uznawali jako zagrania na żółtą kartkę. Jednak w końcu Brazylijka zdecydowała się na atak dający jej triumf. Silva zwyciężyła przez yuko, co dla Podolak oznaczało zajęcie piątej pozycji.
Jak wyglądała droga Polki do walki o brązowy medal? W pierwszym pojedynku Polka spotkała się z Jessicą Klimkait, której nie dała zbyt wiele czasu na zaprezentowanie własnego repertuaru. Podolak zwyciężyła przez ippon po upływie niecałych trzech minut. Helene Receveaux to dziewiąta zawodniczka światowego rankingu w kategorii 57kg. Mimo to lepsza okazała się Polka. Francuzka najpierw zaprunktowała przez waza-ari, ale później Podolak zaskoczyła ją ipponem. Dobra passa naszej zawodniczki zakończyła się w ćwierćfinale. Jan-di Kim jest szóstą zawodniczką świata, jednak nie potrafiła pokonać Podolak w regulaminowym czasie. Zdecydowały kary shido. W repasażach Polka pokonała przez ippon Loredanę Ohai. Z triumfu w Paryżu cieszyła się Koreanka Kim.
Karolina Pieńkowska pożegnała się z rywalizacją w Paryżu już po pierwszej walce. Młodzieżowa mistrzyni Europy uległa przez ippon Koreance Mi-ri Kim. Cztery pojedynki w Paryżu stoczyła Agata Perenc. Polka na początek uporała się z trzynastą zawodniczką światowego rankingu Gili Cohen, w kolejnym starciu znalazła sposób na Odette Giuffridę. W ćwierćfinale marsz Perenc powstrzymała Majlinda Kelmendi. Z kolei w repasażach lepsza od naszej zawodniczki okazała się Priscilla Gneto. Triumf w Paryżu odniosła Kelmendi.
Panowie bez blasku
Żadnemu z naszych judoków nie udało dotrzeć się do ćwierćfinału. Najdłużej na tatami w Paryżu obecny był Aleksander Beta, który startował w kategorii 66kg. Najpierw Polak pokonał przez yuko Mohammeda Alsaediego. Fabio Basile, który w światowym rankingu jest dwadzieścia miejsc niżej sklasyfikowany od Bety znalazł sposób na pokonanie wyżej notowanego rywala. Włoch zdobywał punkty przez waza-ari i yuko.
Po jednej walce stoczyli zaledwie Michał Bartusik (66kg) i Damian Szwarnowiecki (73kg).
KM
W maju mogą spełnić się marzenia Amira Khana. Brytyjczyk musi tylko pokonać Saula „Canelo” Alvareza. Khan czekał na pojedynek z mocnym rywalem i w końcu będzie miał możliwość zaprezentować swój kunszt. Czeka go wiele pracy.
Przede wszystkim trzeba pamiętać, że pojedynek zaplanowany na 7 maja w T-Mobile Arenie w Las Vegas dla obu pięściarzy będzie wyzwaniem. Nie tylko na płaszczyźnie czysto sportowej, lecz wagowej. Walka odbędzie się w limicie kategorii średniej, jednak żaden z bokserów nie jest naturalnym średnim.
Stawką pas
Na szali znajdzie się tytuł WBC kategorii średniej. „Canelo” zgarnął pas wygrywając rywalizację z Miguelem Cotto. Meksykanin niejednokrotnie udowadniał, że ma potężny cios i smykałkę do wygrywania. Mimo młodego wieku charakteryzuje się dużą dojrzałością. Przegrał tylko raz. Uległ wielkiemu Floydowi Mayweatherowi Jr. Z kolei Khan robił wokół siebie wiele zamieszania. Chciał walczyć z najlepszymi. Zaznał porażki z rąk Lamonta Petersona i Danny'ego Garcii. Wygrał pięć kolejnych pojedynków, czym pokazał, że nadal może liczyć się w rozdaniu. Chciał rywalizować z Mayweatherem oraz Pacquiao, jednak na ring z nimi nie wszedł. W końcu podpisał kontrakt na walkę z Alvarezem.
Khan wie, że czeka go trudne wyzwanie. Zapowiada, że poradzi sobie z kwestią wagi. – Nigdy wcześniej nie walczyłem w limicie 155 funtów. Przeważnie występuję w 160 funtów, więc walka odbędzie się w mojej naturalnej wadze. Podejrzewam, że podczas pojedynku będę ważył około 165 funtów. Alvarez może wnieść do ringu nieco więcej, ale wiem, co z tym zrobić. Mam świadomość, że stanę w ringu z dużym facetem, który jest ode mnie cięższy i posiada mocne uderzenie. Muszę być sprytny. To doskonały moment, żeby pokazać innym jak dobrym pięściarzem jest Amir Khan – powiedział 29-letni bokser.
Pojedynek może być jednym z głównych wydarzeń w boksie w 2016 roku. Rok temu, również w maju, w Las Vegas spotkali się Mayweather i Pacquiao. Z pewnością Alvarez oraz Khan nie dadzą rady zbudować swoją walką aż tak dużego zainteresowania. Mimo to w świecie boksu będzie to ważne wydarzenie. Mówiło się, że "Canelo" powalczy z Giennadijem Gołowkinem, a Khan z Kellem Brookiem. Jednak losy pięściarzy potoczyły się inaczej. – Nasza walka zawsze jest możliwa – zapewnia Kell Brook, który czeka na starcie z odwiecznym rywalem.
De la Hoya ostrzega
W roli faworyta stawiany jest Alvarez. Jednak wcale tak być nie musi. Przekonuje o tym Oscar De la Hoya. Kiedyś genialny bokser, a teraz promotor wraca pamięcią do swojego starcia z Pacquiao. Wtedy też różnica wagi była widoczna, jednak triumfował „Pacman”. – Wszyscy mówili, że to będzie łatwa walka i wygram. Pamiętamy, że stało się inaczej. Khan to szybki i świetny pięściarz. Nigdy nie stoczył nudnej walki. „Canelo” jest silniejszy, ale nie taki szybki. Walka będzie ekscytująca. „Canelo” musi zneutralizować szybkość rywala – analizuje De la Hoya.
KM
Michał Turyński stanie do rywalizacji z Dzevadem Poturakiem. Stawką pojedynku będzie pas WAKO Pro Low Kick. Do walki dojdzie podczas gali No Limit 8, która odbędzie się 11 marca w Sarajewie.
Zawodnik Fightera Wrocław stanie przed trudnym zadaniem. Bośniak to niezwykle doświadczony i mocny rywal, jednak w kickboxingu jeden celny cios może przesądzić o wyniku rywalizacji.
Walczył dla największych
Dzevad Poturak z powodzeniem rywalizuje w wadze superciężkiej. Swoją pierwszą walkę stoczył w grudniu 2002 roku, kiedy to po pięciorundowym starciu pokonał Nikolę Dimkovskiego. Kolejnymi pojedynkami wypracował sobie pozycję w świecie kickboxingu. Przede wszystkim Bośniak pojawiał się na galach K-1. Zauważyła go potężna organizacja Showtime. W 2010 roku rywalizował z Danielem Ghitą, jednak Rumun okazał się lepszy. Kolejny pojedynek również nie rozstrzygnął się po myśli Poturaka. Przegrał z Rico Verhoevenem. W swojej karierze rywalizował również z mocnym Alistairem Overeemem, jednak poległ już w pierwszej rundzie.
Bośniak pojawiał się rakże na galach organizacji Superkombat. Zjeździł praktycznie cały świat, ale najlepiej prezentował się w Sarajewie, gdzie praktycznie zawsze wygrywał. Stoczył osiemdziesiąt pojedynków, z których wygrał ponad pięćdziesiąt. Aż trzydzieści walk zakończył przed czasem. Wyższość rywali musiał uznawać dwadzieścia sześć razy.
Do niecodziennej sytuacji doszło w grudniu 2013 roku. Poturak podczas gali No Limit 1 rywalizował z Mamoudou Keta. Miał być to ostatni pojedynek w karierze Bośniaka. Pod koniec pierwszej rundy zdjął rękawice i zszedł z ringu. Jednak długo nie wytrzymał bez sportowej rywalizacji. Wrócił w sierpniu 2014 i wygrał. Jednak ubiegły rok nie był dla niego najlepszy. Poturak zanotował trzy porażki i tylko jedno zwycięstwo.
Szansa Turyńskiego
38-letni Bośniak jest bardziej doświadczony od Polaka, jednak o osiem lat młodszy zawodnik Fightera Wrocław może pokusić się o zwycięstwo. Na korzyść Turyńskiego działa jego różnorodność oraz szeroki wachlarz umiejętności. Polski zawodnik trenował jiu jitsu, taekwon-do i karate. Potem zdecydował się na kickboxing i udanie łączy starty amatorskie oraz zawodowe.
W ubiegłym roku Turyński stoczył cztery pojedynki. Dwa zakończyły się po jego myśli. W ćwierćfinale turnieju King of Kings pokonał faworyzowanego Vladimira Toktasynova. Jednak Polakowi nie dane było dojść do finału. W decydującej walce lepszy od Polaka okazał się doświadczony Thomas Hron. Turyński musiał uznać również wyższość Niemca Niko Falina. Z kolei na gali Imbiriada Fighters Night w Ożarowie Mazowieckim pokonał wysokiego Radovana Kullę.
Teraz Polak stanie do rywalizacji z kolejnym mocnym rywalem. W 2015 roku pokazał, że potrafi stawić czoła uznanym nazwiskom. Jak będzie tym razem? Poturak ma za sobą gorszy czas. Czy Turyński dołoży kolejną porażkę do bilansu Bośniaka?
KM
Celem jest zdobycie jak największej liczby punktów, które pozwolą utrzymać się w walce o wyjazd na Igrzyska Olimpijskie do Rio de Janeiro. Najbliższe zawody Judo Grand Slam odbędą się w Paryżu. Do stolicy Francji uda się dziesięcioosobowa kadra Polski.
Agata Perenc i Arleta Podolak w tym roku stawały już na podium w międzynarodowych startach. Nasze judoczki zajęły trzecie miejsca podczas African Open Tunis. Jednak tym razem o sukces nie będzie łatwo. Do Paryża zjadą się judocy ze światowej czołówki.
Świat w Paryżu
Judocy z dziewięćdziesięciu sześciu państw zaprezentują się na tatami w Paryżu. Łącznie w stolicy Francji wystartuje 610 zawodników. Największą reprezentację wystawią Francuzi. O sukces dla Trójkolorowych będzie walczyło 56 śmiałków. Po 22 judoków wydelegowały do Paryża Niemcy i Korea Południowa. Nieco mniejsze reprezentacje będą miały Mongolia (20), USA (19) i Holandia (18).
Nie zabraknie światowej czołówki. W kategorii 60kg wystartują numery 2 i 3 światowej listy: Kim Won Jin z Korei Południowej i Boldbaatar Ganbat z Mongolii. Avtandili Tchrikishvili jest głównym faworytem do zwycięstwa w kategorii 81kg. Gruzin to aktualny mistrz Europy z Baku i numer jeden światowej rankingu. Jego najgroźniejszym rywalem będzie Antoine Valois-Fortier z Kanady, czyli zawodnik numer trzy na świecie. Ciekawie zapowiada się rywalizacja w kategorii 100kg, gdzie zaprezentuje się aż ośmiu judoków z pierwszej dziesiątki światowego zestawienia. W Paryżu nie może zabraknąć czołowej postaci judo. Teddy Riner postara się podtrzymać zwycięską passę. Riner jest liderem światowego rankingu i kwalifikacji do igrzysk.
Na szczyt będzie chciała powrócić Majlinda Kelmendi, która w ubiegłym roku długo pauzowała z powodu kontuzji. Reprezentująca Kosowo zawodniczka wystartowała tylko w trzech turniejach i we wszystkich stawała na podium. Kelmendi może pochwalić się dwoma zwycięstwami, właśnie w Paryżu oraz w Lizbonie. Na czele kategorii 52kg obecnie znajduje się Rumunka Andreea Chitu. W 57kg wystartuje liderka światowego rankingu oraz brązowa medalistka ostatnich mistrzostw świata Sumiya Dorjsuren. Gorąco może być w kategorii 63kg. Tam zaprezentują się trzy najlepszy zawodniczki światowego zestawienia: Tina Trstenjak, Clarisse Agbengnenou oraz Martyna Trajdos. Nie zabraknie wybitnej Holenderki Kim Polling, która startuje w 70kg. W kategorii +78kg zaprezentuje się Idalys Ortiz. Kubanka w tym roku zwyciężyła już w Grand Prix na Hawanie.
Polacy poszukają szansy
Dwudniowa rywalizacja w Paryżu, 6-7 luty, gwarantuje pojedynki na wysokim poziomie. Nie zabraknie gwiazd. Jak wśród nich odnajdą się Polacy?
Gra toczy się o wysoką stawkę. Zwycięzca może zgarnąć 500 punktów w wyścigu o wyjazd na igrzyska. Wśród Polek najwyżej jest Arleta Podolak (57kg), która z dorobkiem 380 punktów plasuje się na 31. pozycji. O miejsce niżej w swoich kategoriach są Agata Perenc i Katarzyna Furmanek. Karolina Pieńkowska w 52kg zajmuje 34. lokatę. Najwyżej spośród Polaków jest Łukasz Błach (45. miejsce).
Kadra na Grand Slam w Paryżu: Karolina Pieńkowska i Agata Perenc (52kg), Arleta Podolak (57kg), Katarzyna Furmanek (+78kg), Aleksander Beta i Michał Bartusik (66kg), Damian Szwarnowiecki (73kg), Łukasz Błach i Jakub Kubieniec (81kg), Jakub Wójcik (100kg).
KM
Waga ciężka w Wielkiej Brytanii święci triumfy za sprawą Tysona Fury'ego, który jest czempionem WBO, IBO i WBA. Nadzieją brytyjskiego boksu jest Anthony Joshua, który w ringu imponuje skutecznością i precyzją. Mówiło się, że 26-latek z Watfordu zmierzy się ze swoim rodakiem – Dereckiem Chisorą. Jednak tak nie będzie.
Chisora jest pretendentem do tytułu mistrza Europy wagi ciężkiej. Joshua kolejny pojedynek ma stoczyć 9 kwietnia. Rozmowy między przedstawicielami pięściarzy nie przyniosły efektów. Walka wydaje się coraz mniej prawdopodobna.
Nie ten, to inny
Trochę brzmi to jak pocieszanie przez matkę nastolatki, którą zostawił chłopak. Jednak w tym przypadku do żadnego porzucenia nie doszło. Chisora był gotowy zmierzyć się z Anthony'm Joshuą . Negocjacje były sprawą otwartą, jednak przedstawiciele stron porozumienia nie osiągnęli. Z pewnością taka walka byłaby gratką dla kibiców oraz szansą dla Joshuy. Obecnie na 26-latka patrzy się z dystansem. Joshua to pięściarz z ogromnym potencjałem. Problem w tym, że jeszcze nie mierzył się ze światową czołówką. Na ringach w Wielkiej Brytanii zmiata kolejne przeszkody. Chisora to pięściarz doświadczony, który rywalizował o najwyższe laury, jednak te nie były mu dane. Teraz stara się odbudować i wywalczyć pas mistrza Europy.
W zestawieniu z Joshuą Chisora mógłby wypaść blado. Dlaczego? 26-latek wszystkie swoje walki zakończył przed czasem i jest w najlepszym momencie swojej kariery. Chisora emerytem jeszcze nie jest, ale najważniejsze pojedynki przegrał. W 2011 roku uznał wyższość Roberta Heleniusa. Mimo to dostał szansę na rywalizację o pas WBC z Witalijem Kliczko. Chisora przegrał. Potem nadszedł czas na pojedynek o prymat w Wielkiej Brytanii. David Haye zatrzymał zapędy Chisory już w piątej rundzie. Po kilku wygranych walkach bokser urodzony w Zimbabwe spotkał się z Tysonem Fury. W dziesiątej rundzie nie był w stanie kontynuować walki. Chisora w 2015 roku stoczył cztery pojedynki. Wszystkie wygrał, jednak mierzył się z przeciętnymi bokserami. Ten rok rozpoczął od pokonania Andrasa Csomora w drugiej rundzie podczas występu w Baden-Arenie.
Joshua jednak nie, a więc może warto pokusić się o walkę z Kubratem Pulevem. 34-letni Bułgar po przegranej z Władimirem Kliczko stoczył dwie wygrane walki. Dla Puleva rywalizacja z Chisorą również byłaby sporą szansą na powrót do elity. Czy do tej walki dojdzie? Obóz Chisory poluje na Puleva. – Eddie i Anthony zdecydowali się na wybór innej drogi. Nie doszliśmy do porozumienia. Dereck też ma swoje wymagania. Anthony odpuścił. Teraz pojawił się Pulev – tłumaczy promotor Kalle Sauerland.
Liczy na kolejne zwycięstwo
Luis Ortiz stanie do rywalizacji z kolejnym mocnym rywalem. Do tej pory nikt nie znalazł sposobu, aby powstrzymać 36-latka.
W ostatnim pojedynku Ortiz, który jest tymczasowym mistrzem WBA rozbił w siódmej rundzie Bryanta Jenningsa. Kolejny pojedynek 36-letni pięściarz stoczy 5 marca w Waszyngtonie. Jego rywalem będzie Aleksandr Dimitrenko. 33-latek mieszkający w Hamburgu był swego czasu mistrzem Europy. Jego marsz na szczyt wagi ciężkiej powstrzymał Kubrat Pulev. Urodzony w Rosji pięściarz wygrał ostatnie sześć walk.
Fot. skysports.com
KM
Nasze zapaśniczki startowały w turnieju Paris Tournament 2016. Trzy z nich stanęły na najwyższym stopniu podium. Również nasi zapaśnicy w stylu wolnym dali popis umiejętności podczas zawodów "Dan Kolov i Nikola Petrov 2016" w Sofii.
Polacy mogli sprawdzić swoją formę w rywalizacji z zawodnikami z całego świata. W Paryżu z dobrej strony pokazały się nasze zapaśniczki. Polacy zajmowali miejsca w czołówce.
Trzy królowe
Anna Łukasiak w kategorii 48kg szła jak burza. Bez problemów w kwalifikacjach pokonała Jessicę Cornelię Franciscę Blaszka. W ćwierćfinale Polka po wyrównanym boju uporała się z Rosjanką Milaną Dadashevą. Kroku Łukasiak starała się dotrzymać Iwona Matkowska, jednak nie dała rady. Wicemistrzyni świata z Taszkientu ostatecznie zajęła siódmą pozycję. Łukasiak w półfinale wyeliminowała Jacqueline Schellin, a w finale zyskała przewagę nad Lilianą Costa dos Santos i wygrała.
Cztery zwycięskie walki w kategorii 53kg stoczyła Katarzyna Krawczyk. Polka pewnie wygrała walkę kwalifikacyjną i ćwierćfinałową. Kłopoty zaczęły się w półfinale, gdzie Krawczyk toczyła zacięty bój z Nadzeyą Shushko z Białorusi. Zwyciężyła i w finale okazała się lepsza od Betzabeth Villegas. Triumfowała również Daria Osocka w 75kg. Polka potrzebowała trzech walk, aby odnieść sukces. Cynthię Vanessę Vescan z finałowej rywalizacji wyeliminował uraz. O krok od triumfów były Agnieszka Wieszczek-Kordus (69kg), Monika Michalik (63kg) oraz Agnieszka Król (58kg), które przegrały finałowe pojedynki i musiały się zadowolić drugimi miejscami. W 55kg trzecia była Paula Kozłow.
W Bułgarii w kategorii 70kg w stylu wolnym triumfował Magomedmurad Gadzhiev. Reprezentujący Polskę zapaśnik okazał się najlepszy spośród ośmiu startujący zawodników. Drugi był Nikolay Kurtev z Bułgarii. Bratobójczy pojedynek w finale kategorii 97kg stoczyli Radosław Baran i Maciej Balawender. Lepszy okazał się ten pierwszy. Niewiele do szczęścia zabrakło Krystianowi Brzozowskiemu, który rywalizował w 74kg. Lepszy okazał się tylko Evgenii Nedialco. W 86kg dwóch Polaków znalazło się na podium, jednak żaden z nich nie wygrał. Drugi był Zbigniew Baranowski, a trzeci Sebastian Jezierzański. Na najniższym stopniu podium stanął Robert Baran w 125kg.
Porażka po latach
Są sportowcy, którzy latami dominują i dla wielu są niedoścignionym wzorem. Tak jest w przypadku Kaori Icho. Japonka ma na swoim koncie trzy złote medale Igrzysk Olimpijskich. Icho wygrała 189 walk z rzędu i w końcu została zatrzymana. Podczas zmagań w Golden Grand Prix w Krasnojarsku lepsza od utytułowanej Japonki okazała się Orkhon Purevdorj. Dla młodej Mongołki to ogromny sukces. Icho, która teraz startuje w kategorii 58kg zaznała goryczy porażki i ma zamiar z tego doświadczenia wyciągnąć wnioski. Jej celem jest medal w Rio.
KM