Hala widowisko-sportowa Ergo Arena na granicy Gdańska i Sopotu była areną zmagań gali KSW 35. To był niezwykle gorący wieczór z MMA. Mateusz Gamrot z tytułem mistrza KSW w wadze lekkiej. Marcin Różalski lepszy od Marcina Pudzianowskiego, fantastyczny Michał Materla. Mamed Khalidov obronił tytuł mistrza KSW w kategorii średniej, choć Aziz Karaoglu postawił trudne warunki.
Karta walka przedstawiała się niezwykle ciekawie. Wszyscy z niecierpliwością czekali na niezawodnego Mameda Khalidova i jego pierwszy występ po zdobyciu pasa KSW w kategorii średniej. Ogromną temperaturę miało starcie w wadze ciężkiej, gdzie spotkali się Mariusz Pudzianowski i Marcin Różalski. Michał Materla i Antoni Chmielewski to weterani KSW. Po tym pojedynku również obiecywano sobie wiele. Gala KSW 35 to wykwintna kolacja w ekskluzywnej restauracji, gdzie smak rośnie z każdym kolejnym daniem.
Efektowne rozstrzygnięcia Materli i Różalskiego
Aziz Karaoglu pokazał, że ma ogromny potencjał. Trzy zwycięstwa z rzędu, wszystkie w pierwszych runda to musiało robić wrażenie. Karaoglu dostał szansę walki o pas z Mamedem Khalidovem, który tytułu bronił po raz pierwszy. Patrząc na zawodników mogłoby się wydawać, że walka nie potrwa długo. Początkowo rywalizacja toczyła się w stójce, jednak w końcu Khalidov postanowił przenieść walkę do parteru. Mistrz wagi średniej próbował założyć dźwignię na staw skokowy, jednak bezskutecznie. Khalidov stopniowo budował swoją przewagę, ale Karaoglu pokazał, że jest mocny. Pretendent do mistrzowskiego pasa czekał na swoją szansę. Siła ciosu Karaoglu jest powszechnie znana, więc Khalidov nie ryzykował bliższego spotkania z rywalem. Spróbował za to efektownej obrotówki, ale nie trafił przeciwnika. Khalidov szukał możliwości zakończenia pojedynku w parterze. Karaoglu nie dał się zaskoczyć i wymknął się z duszenia trójkątnego nogami. Khalidov prowokował rywala, jednak ten był nieugięty. Druga runda to przede wszystkim taktyka. Emocje rosły z każdą minutą, a na twarzy Mameda pojawiało się zmęczenie. Khalidov kładł się na plecy i czekał na rywala. 39-latek takiego zaproszenia przyjąć jednak nie chciał. W końcu Karaoglu zaczął przejmować inicjatywę. Trzecia runda należała do niego. Podjął próbę duszenia, słał w stronę Khalidova kolejne ciosy. Takiego obrotu sprawy chyba nikt się nie spodziewał. Jednak decyzja leżała w rękach sędziów. Mamed Khalidov nadal mistrzem KSW w wadze średniej.
Ogromna temperatura wytworzyła się wokół starcia Mariusz Pudzianowskiego i Marcina Różalskiego. Wszyscy liczyli na bitwę oraz wymianę ciosów. „Pudzian” po porażce z Peterem Grahamem chciał pokazać, że jest czołową postacią wagi ciężkiej. Z kolei Różalski miał za sobą dwie przegrane. Ciężar gatunkowy rywalizacji był ogromny. Różalski zaczął kopnięciami, które doszły do celu. Pudzianowski otrzymał również cios poniżej pasa, po którym zwijał się z bólu. Później poszedł do nóg i obalił „Różala”. W parterze były strongman rozbijał swojego rywala. Druga runda również układała się po myśli Pudzianowskiego. Po obaleniu miał Różalskiego na widelcu. Wystarczyło konsekwentnie robić swoje i zamęczyć przeciwnika. Zawodnik z Płocka starał się wstać, jednak bez powodzenia. Stało się coś, czego nikt się nie spodziewał! W końcu Różalski znalazł miejsce, aby założyć gilotynę i zmusił Pudzianowskiego od odklepania.
Pater to płaszczyzna, w której zarówno Michał Materla jak i Antoni Chmielewski czują się jak ryba w wodzie. Po ich walce wiele sobie obiecywano. Chmielewski na KSW 34 efektownie uporał się ze Svetlozarem Savovem. Z kolei Materla stracił pas wagi średniej na rzecz Mameda Khalidova. Starcie dwóch doświadczonych fighterów budziło wielkie emocje. Pojedynek do parteru sprowadził Chmielewski, ale Materli udało się odwrócić pozycję. Były mistrz wagi średniej słał w stronę rywala kolejne ciosy. Chmielewski nie był w stanie odpowiedzieć i sędzia przerwał walkę.
Gamrot mistrzem, Moks uciekł spod topora
Mansour Barnaoui udowodnił, że jest klasowym zawodnikiem. Mateusz Gamrot miał trudny orzech do zgryzienia w rywalizacji o pas mistrzowski kategorii lekkiej. W pierwszej rundzie Francuz opierał się obaleniom Polaka, jednak ten zanotował kilka udanych prób. Barnaoui nie pozwolił jednak rozwinąć skrzydeł Gamrotowi. W drugiej odsłonie Polak również był z góry, ale rywal skutecznie neutralizował jego atuty. Pojedynek przeniósł się do stójki. A tam Barnaoui trafił Polaka, ten upadł i Francuz chciał zakończyć walkę, ale bez powodzenia. Ostatnia odsłona to dominacja „Gamera”. Najpierw Barnaoui spróbował obalenia, jednak zapewne liczył, że efekty będą inne. Gamrot znalazł się z góry i słał w stronę rywala kolejne ciosy. Decyzja w sprawie zwycięzcy leżała w rękach sędziów. Trzy rundy zdecydowanie dla Gamrota, który został mistrzem kategorii lekkiej. Marcin Wrzosek był pod wrażeniem jednego z ataków Filipa Wolańskiego w pierwszej rundzie. Na dystansie całej walki przeważał jednak 28-latek. Wolański wraz z upływem czasu tracił siły, a Wrzosek wykorzystywał słabość rywala. Dodatkowo szukał możliwości obalenia. Na kartach sędziowskich okazał się lepszy i odniósł zwycięstwo w debiucie w KSW.
Niezwykle istotne było starcie w kategorii półśredniej. Po dwóch porażkach z rzędu Rafał Moks walczył o „być albo nie być” w KSW. Z kolei Robert Radomski wracał do rywalizacji po półtorarocznej przerwie. Początkowo obaj byli ostrożni. Moks zaczął od kopnięć, jednak to rywal miał przewagę w zasięgu ramion. Ciosy Radomskiego nie wyrządziły „Kulturyście” większej krzywdy. W drugiej rundzie Moks starał się wykorzystać swoje umiejętności i próbował założyć gilotynę, jednak rywala do odklepania nie zmusił. Przewaga „Kulturysty” była coraz wyraźniejsza, ale na jego twarzy pojawiła się krew. Mimo to dalej robił swoje. Radomski również miał okazję do odniesienia zwycięstwa, jednak szansy na wykonanie skrętówki nie wykorzystał. Decyzją sędziów wygrał Moks, choć jeden arbiter widział wygraną jego rywala.
Azi Thomas w ekspresowym tempie musiał przygotować się do starcia z Łukaszem Chlewickim. Zawodnik z Wielkiej Brytanii kilka dni przed galą zastąpił Marifa Piraeva. Thomas starał się i bardzo chciał, jednak sprowadzając walkę do parteru wydał na siebie wyrok. Chlewicki wykorzystał sytuację i był aktywniejszy. 37-latek pokazał wysokie umiejętności zapaśnicze i na przestrzeni trzech rund pokazał, kto jest lepszy. Sędziowie bez żadnych wątpliwości i wskazali na Chlewickiego, który odniósł trzecie zwycięstwo w KSW.
Marcin Wójcik konsekwentnie budował swoją przewagę w starciu z Michałem Fijałkiem. Zawodnik z Piły już na początku starcia trafił rywala i próbował zakończyć pojedynek przez duszenie, ale fighter ze Szczecina przetrwał napór oponenta. Z każdą upływającą minutą coraz bardziej zaznaczała się przewaga Wójcika. 26-latek szukał możliwości, aby poddać rywala, jednak wygrał decyzją sędziów.
Mindaugas Verzbickas zdążył już poznać Polskę. Wcześniej rywalizował na galach FEN, gdzie odniósł dwa zwycięstwa. Teraz dostał szansę od KSW i stanął naprzeciw czołowego zawodnika wagi półśredniej – Kamila Szymuszowskiego. Litwin szybko chciał zdominować rywala. Od pierwszych sekund ruszył na Szymuszowskiego i rywalizacja toczyła się pod siatką. Z czasem doszło do wymiany ciosów. Verzbickas zyskał obalenie i praktycznie do końca pierwszej rundy dominował. W drugiej odsłonie Litwin również chciał zaznaczyć swoją przewagę, ale nie wychodziło mu to najlepiej. Nieskuteczna gilotyna sprawiła, że Szymuszowski zdobył pozycję z góry. W ostatniej odsłonie Litwin atakował, jednak w parterze nie potrafił zaskoczyć Polaka. O wszystkim decydowali sędziowie, którzy jednogłośnie wskazali na Szymuszowskiego.
KM