Rok sukcesów w kickboxingu

W mijającym roku potwierdziło się, że Polska kickboxingiem stoi. Wiele sukcesów na arenach międzynarodowych, ogromna ilość medali i poziom, który powoduje, że nasi fighterzy są czołowymi zawodnikami Europy i świata. Polska jest potęgą w kickboxingu. Kickboxingu, który coraz śmielej zagląda pod strzechy.

Worek medali zdobyli Polacy podczas mistrzostw Europy WAKO w Bilbao. Aż piętnaście krążków wywalczyli nasi reprezentanci w Hiszpanii. Podczas mistrzostw swoją pozycję potwierdziły dwie mistrzynie – Paulina Bieć i Joanna Walkiewicz. Ponadto, zdobyliśmy pięć srebrnych i osiem brązowych krążków. Warto dodać, że osiągnięcie Pauliny Bieć to nie lada wyczyn. Nasza zawodniczka obroniła tytuł mistrzyni Europy w K-1 +70 kg. Joanna Walkiewicz została najlepszą zawodniczką low-kick 48 kg. Pełnym sukcesem dla naszej reprezentacji zakończyły się mistrzostwa Europy WAKO w Mariborze. Biało – czerwoni wywalczyli czternaście medali, w tym trzy złote. Medale z najcenniejszego kruszcu zawisły na szyjach Anny Knobel w light contact 50 kg, Pauliny Jarzmik pointfighting 65 kg oraz Kacpra Narlocha w kick-light 57 kg. Warto podkreślić również zdobycz medalową naszych reprezentantów. Leszek Jobs w light-contact 94 kg oraz Wojciech Wiśniewski w light-contact 84 kg sięgnęli po brązowe krążki. Mistrz świata Kamil Ruta sięgnął po srebrny medal w kick – light.

We wrześniu we włoskim Rimini odbyły się Mistrzostwa Świata Kadetów i Juniorów WAKO. Nasi reprezentanci nie zawiedli i pokazali siłę oraz potencjał polskiego kickboxingu. Biało – czerwoni wywalczyli aż pięćdziesiąt siedem medali. Najlepszymi z najlepszych okazali się Aleksander Stawirej w full contact 91 kg, Jakub Jaskuła (+81 kg), Ewa Pietrzykowska (56 kg) i Kacper Frątczak (81 kg) w K-1, Michał Adamek (+ 69 kg), Jolanta Cichoń (65 kg), Patryk Muller (79 kg), Robert Wroński (84 kg) i Jakub Dąbrowski (+94 kg) w kick-light, Jakub Filipek (67 kg) oraz Dominika Gleisner (60 kg) w low- kick.

""

Ogromny sukces w minionym roku odniosła Iwona Nieroda, która zdobyła pas mistrzyni świata WAKO PRO Low Kick w kategorii do 56 kg. Podczas mistrzostw globu w Turcji Polka okazała się najlepsza. Jednakże nie był to pierwszy sukces w karierze Nierody, gdyż już rok wcześniej wywalczyła ona mistrzostwo świata. W Turcji potwierdziła swoją dominację i obroniła tytuł.

W Zgorzelcu wielki sukces osiągnął Wojciech Wierzbicki. Nasz zawodnik sięgnął po zawodowe mistrzostwo Europy WAKO-PRO Low-Kick kat-75 kg. Ogromny sukces Wierzbickiego, który nie był faworytem starcia z Włochem Andreą Andrenaccim.

Na polskim rynku pojawił się powiew świeżości. Grupa DSF zorganizowała dwie gale kickboxingu. Prawdziwe show, wypełnione pojedynkami najlepszych fighterów, organizacja na bardzo wysokim poziomie. Gwiazdami gal grupy DSF byli tacy zawodnicy jak Dorota Godzina, Kamil Ruta czy Łukasz Wichowski. Grupa DSF zapowiada kolejne gale. Czy dzięki temu kickboxing zajrzy pod strzechy?

Rok 2014 dla polskiego kickboxingu był pełen medali. Jesteśmy mocną ekipą, która z każdej imprezy przywozi medale. Nasi fighterzy zaliczani są do światowej czołówki. Polski kickboxing ma ogromny potencjał. Czy potwierdzi się to w 2015 roku?

KM

Nadzieja na medal w Rio

Poczynania naszych zawodników w judo w mijającym roku są dobrym prognostykiem. Coraz głośniej mówi się o szansach medalowych naszych reprezentantów na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Rok 2014 obfitował w liczne sukcesy Polaków. Bardzo dobre występy na międzynarodowych turniejach i upragniony medal na mistrzostwach świata.

Jedenaście lat musieliśmy czekać na medal mistrzostw świata w judo. W Czelabińsku Katarzyna Kłys  (-70 kg) wywalczyła brązowy medal. Ogromny sukces naszej zawodniczki,  która ma za sobą bardzo udany rok. Kłys zdobywała medal na zawodach Grand Prix i Grand Slam. Warto dodać, że w minionym roku ogromny sukces odniosła reprezentacja Polski kobiet. Podczas mistrzostw świata w Czelabińsku nasza drużyna zajęła 5.miejsce. W półfinale Polki uległy Mongolii, a w rywalizacji o brązowy medal przegrały z Niemkami. W Czelabińsku nasza reprezentacja wystąpiła w składzie: -52kg Karolina Pieńkowska, -57kg Arleta Podolak, -63kg Agata Ozdoba, -70kg Katarzyna Kłys, +70kg Daria Pogorzelec i Katarzyna Furmanek. Medale zdobyliśmy również we Francji. Mistrzostwa Europy w Montepellier szczególnie udane były dla Agaty Ozdoby. Nasza judoczka we Francji sięgnęła po brązowy medal indywidualnie i drużynowo.

Polska była organizatorem Młodzieżowych Mistrzostw Europy U-23 w judo. Impreza odbyła się we Wrocławiu. Organizacja zawodów stała na wysokim poziomie i szkoda tylko, że wynik sportowy nie zachwycił. Polska wywalczyła jeden medal, choć nadzieje były większe. Po srebrny medal sięgnął Łukasz Kiełbasiński. Kolejna mistrzowska impreza i kolejne sukcesy. Mistrzostwa Europy Juniorek w Bukareszcie przyniosły nam radość – dwa medale. Jeden z najcenniejszego kruszcu przypadł Annie Borowskiej (-57 kg). Srebro wywalczyła Beata Pacut (-78 kg).

""

Bardzo dobry rok za Darią Pogorzelec, która wróciła do rywalizacji po urodzeniu dziecka. Nasza zawodniczka dwukrotnie wygrała turnieje międzynarodowe. Pogorzelec okazała się najlepsza podczas Pucharu Świata w Tallinie oraz Grand Prix w Taszkiencie.  Również Aleksander Beta triumfował podczas Pucharu Świata w Tallinie. Dobry sezon ma za sobą również Maciej Sarnacki, który znacząco awansował w światowym rankingu. Polski judoka (+100 kg) zdobywał brązowe medale podczas Grand Slamów w Rosji i Zjednoczonych Emiratach Arabskich oraz Grand Prix w Korei Południowej.

Rok 2014 pokazał, że judo zdecydowanie lepiej wygląda w wydaniu kobiecym niż na polu męskim. Katarzyna Kłys z medalem mistrzostw świata, bardzo dobry sezon Darii Pogorzelec i Agaty Ozdoby. Drużyna kobiet zaprezentowała wysoki poziom umiejętności podczas mistrzostw Europy oraz mistrzostw świata. Wśród panów z dobrej strony pokazali się Maciej Sarnacki, Aleksander Beta, Kamil Grabowski oraz Łukasz Kiełbasiński. Należy pamiętać o Arlecie Podolak, której nie udało się zdobyć medalu na mistrzostwach we Wrocławiu, ale ma ogromny talent i istotne, aby ustawicznie rozwijała się i osiągała sukcesy.

Wyniki naszych judoków w 2014 roku pozwalają nam realnie myśleć o medalu na Igrzyskach Olimpijskich w Rio. To jest główny cel. Obecnie sportowo judo wygląda dobrze, gorzej z władzami, gdzie dochodzi do konfliktów i tarć. Obecnie w Polskim Związku Judo jest kurator. Głównym celem na 2015 rok jest usunięcie tych problemów, uspokojenie sytuacji i powrót na prostą. Bo sportowo judo wraca na właściwe tory. Oby 2015 rok potwierdził dobry stan tej dyscypliny sportu i dał podwaliny pod sukces w Rio.

KM

KSW nadal mocne

Kończący się rok jest okazją do podsumowań. W polskim MMA byliśmy świadkami wielu interesujących walk, mieszane sztuki walki rozwijają się i zyskują na popularności w naszym kraju. Niezachwianą pozycję na polskim rynku ma nadal federacja KSW.

KSW czyni kolejne kroki na drodze rozwoju MMA w Polsce i pełnej profesjonalizacji organizowanych imprez. W 2014 roku walki podczas gal zaczęły odbywać się w klatkach, zrezygnowano z pojedynków w ringu. KSW upodabnia się do UFC i udostępnia zawodnikom pole do prezentowania widowiskowych akcji.

Rok 2014 przyniósł nowinę o starciu Tomasza Drwala z Mamedem Khalidovem. Tylko przyniósł, bo do starcia ostatecznie nie doszło. Obaj panowie mają spotkać się w klatce w 2015 roku. Z pewnością będzie to szczególne wydarzenie dla KSW i publiczności, gdyż dojdzie do starcia dwóch najbardziej cenionych w Polsce fighterów. Ciśnienie stopniowo wzrastało, wszyscy z niecierpliwością wyczekiwali walki, jednak kontuzja Drwala uniemożliwiła spotkanie z Khalidovem. Po entuzjastycznej informacji o pojedynku tych dwóch fighterów przyszło ostudzić nastroje. Teraz pozostaje oczekiwać.

Co do Khalidova, po raz pierwszy od dawien dawna Czeczen z polskim obywatelstwem zmuszony był rywalizować na pełnym dystansie. Wymagającym rywalem dla Mameda okazał się Brett Cooper. Khalidov walczył z kontuzją, co było dodatkowym utrudnieniem. Ponadto, Cooper wysoko postawił poprzeczkę. Mimo to Khalidov wygrał i nadal pozostaje czołowym polskim fighterem. Warto zwrócić uwagę na największy postęp 2014 roku. Borys Mańkowski zrobił ogromny krok naprzód i w tej chwili jest jedną z jaśniejszych postaci w hierarchii mieszanych sztuk walki w Polsce.

Ostatnią walkę w swojej karierze stoczył Paweł Nastula, który podczas KSW 29 w Krakowie rywalizował z Mariuszem Pudzianowskim. Mistrz olimpijski w Atlancie przegrał po dogrywce z Pudzianem i powiedział: „dość”. Nastula zaprezentował się światu jako wybitny judoka i jeden z pierwszych polskich zawodników walczących w MMA.

Dla polskiego MMA rok 2014 był również istotny pod względem zagranicznych poczynań. Należy zwrócić uwagę na dwa nazwiska: Joanna Jędrzejczyk oraz Jan Błachowicz. Jędrzejczyk zadebiutowała w UFC, gdzie stoczyła dwie walki. Obie wygrała. Druga walka w UFC z Claudią Gadelhą bardzo przybliżyła Polkę do pojedynku o pas mistrzowski. Z kolei Błachowicz w swoim debiucie pokonał doświadczonego Ilira Latifiego. Polak nie był faworytem pojedynku, a jednak wygrał i zrobił wrażenie na ekspertach. Z pewnością przyszłość Błachowicza w UFC rysuje się ciekawie.

Wielkie chwile w 2014 roku przeżywał Marcin Held. Młody fighter wygrał turniej Bellatora w kategorii wagi lekkiej. Held systematycznie się rozwija i osiąga sukcesy na arenie światowej.  Pierwszą walkę z MMA wygrał Marcin Najman, który pokonał Słowaka Michala Dobiasa przez duszenie.

Co przyniesie 2015 rok? Po raz pierwszy gala KSW odbędzie się poza Polską. 31 października najlepsi fighterzy będą gościć na Wembley Arenie. W 2015 roku z pewnością w klatce zobaczymy wreszcie Tomasza Drwala i Mameda Kahlidova. Liczymy na udane występy poza granicami kraju Joanny Jędrzejczyk, Jana Błachowicza, Marcina Helda i triumfy innych naszych rodaków.

KM

Mistrza nie ma, show trwa

Polska nie ma już mistrza świata z boksie. Krzysztof „Diablo” Włodarczyk stracił pas WBC w kategorii junior ciężkiej. Na świecie najgłośniej było o Floydzie Mayweatherze Jr. Co działo się w 2014 roku?

Niepodzielnie na ringach panuje nadal Wladimir Kliczko. Ukrainiec dzierży w swoich dłoniach cztery pasy mistrzowskie w wadze ciężkiej. W 2014 roku Kliczko stoczył dwa pojedynki. Rzecz jasna, w obu wypadkach były to walki zwycięskie. W kwietniu Kliczko pokonał Alexa Leapaia, a w listopadzie okazał się lepszy od Kubrata Pulewa. Kto będzie kolejnym rywalem Ukraińca? Jennings, Briggs, Fury – to Ci, którzy chcieliby stanąć w ringu z Kliczko.

""

 Najpotężniejszym bokserskim nazwiskiem pozostaje nadal Floyd Mayweather Jr. Magia jego nazwiska przyciąga nie tylko kolejnych rywali, ale sponsorów, media i widzów. Za Mayweatherem podążają ogromne pieniądze. Czy to nie jest główny powód wielkiego zainteresowania jego osobą ze strony innych pięściarzy?  W 2014 roku Money dwukrotnie walczył z Marcosem Maidaną. Obie walki Mayweather wygrał, ale rozstrzygnięcie pierwszego pojedynku zrodziło wiele wątpliwości. Kto kolejny stanie w ringu z Moneyem? Najbliżej jest Manny Pacquiao, o czym mówi sam Amerykanin, który pojedynek ten planuje na 2 maja. Rywalizować z Mayweatherem chcieliby: Khan, Cotto, Alvarez. Money ma wybór – to on rozdaje karty. Pewne jest, że jeśli doszłoby do starcia Mayweather –  Pacquiao to byłoby to sportowe wydarzenie roku 2015. Kto wie, czy nie marketingowe i biznesowe.

Dla polskich fanów boksu rok 2014 był rozczarowujący ze względu na fakt, iż straciliśmy jedyny tytuł mistrza świata. Krzysztof „Diablo” Włodarczyk musiał pogodzić się z porażką w pojedynku z Grigorijem Drozdem. Tym samym Polak stracił pas WBC w kategorii junior ciężkiej. Diablo w 2014 roku nie stoczył kolejnej walki, przeszedł artroskopię prawego barku i w 2015 roku ma wrócić na ring, aby podjąć próbę powrotu na szczyt. Czy ta próba będzie udana? W mijającym roku potknięcie zaliczył Mateusz Masternak, który jest wielką nadzieją polskiego boksu. Popularny Master przegrał niespodziewanie z Yourim Kalengą, co obniżyło jego pozycję w hierarchii. Jednak Masternak w kolejnej walce zrehabilitował się, pokazał klasę i zwyciężył. Master pokonał Jeana – Marca Mormecka.

W 2014 roku przed ogromną szansą stanął Paweł Głażewski. Głaz mógł zdobyć pas WBA wagi półciężkiej, jednak okazał się gorszy od Jurgena Brahmera. Mogliśmy mieć mistrza świata, jednak Głażewski nie udźwignął ciężaru wyzwania i wytrzymał w ringu zaledwie czterdzieści trzy sekundy.

Coraz pewniej poczyna sobie Andrzej Fonfara. W maju Polak uporał się z Adonisem Stevensonem, w listopadzie pokonał Doudou Ngumbu. Fonfara jest na najlepszej drodze do walki o mistrzowski pas wagi półciężkiej. Polak ma ugruntowaną pozycję w swojej kategorii wagowej, kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. Czy zrealizuje nasze marzenia o mistrzowskim pasie?

""

Rok 2014 był również rokiem pożegnań. Ostatnią, choć tak naprawdę pokazową, walkę stoczył Andrzej Gołota. Andrew zmierzył się z Danelem Nicholsonem w Częstochowie. Symbol polskiego boksu oficjalnie zakończył karierę. Artur Szpilka okazał się lepszy od Tomasza Adamka. Góral przegrał ze Szpilą, choć wydawało się, że jest faworytem starcia z młokosem. Szpila wykazał się dojrzałością i spokojem w ringu. Adamek nie wytrzymał pojedynku kondycyjnie, nie był w stanie przeciwstawić się sile rywala. Szpilka na szczycie polskiej wagi ciężkiej.

Bardzo dobry rok za Ewą Brodnicką, która jest ikoną polskiego boksu kobiecego. W 2014 roku sięgnęła po pas WBF International kategorii junior półśredniej. W ostatnim pojedynku w minionym roku „Królowa” okazała się lepsza od Galiny Gumliiskiej. Po dwuletniej przerwie na ring wrócił Mariusz Wach, który pokonał Samira Kurtagicia. Ponadto, Wiking stoczył w 2014 roku jeszcze jeden pojedynek. Rywalizacja z Travisem Walkerem również zakończyła się triumfem Wacha.

Kliczko i Mayweather to najmocniejsze bokserskie nazwiska na świecie. Ukrainiec i Amerykanin rozdają karty, o nich najwięcej mówi się i pisze. Do nich należy największa władza, pieniądze i sympatia publiczności. Czy będą dominowali w 2015 roku? Miniony rok dla polskiego boksu był umiarkowany. Cieniem kładzie się utrata mistrzowskiego pasa przez Krzysztofa Włodarczyka. Bardzo dobrze rozwija się kariera Ewy Brodnickiej. Nadzieje należy pokładać w Andrzeju Fonfarze i Mateuszu Masternaku.

KM

Retransmisja gali DSF Kickboxing Challenge 3 w jakości SD

Zapraszamy na retransmisję z gali DSF KICKBOXING CHALLENGE "Bitwa w Piasecznie", która odbyła się 28 lutego br. w Piasecznie k/Warszawy. Wspaniałe walki w formułach K-1 i Full Contact, wspaniała oprawa i niesamowite emocje. Retransmisję prowadzimy w dwóch jakościach – obecna jest w jakości SD. Dla osób, które dysponują mocnym łączem internetowym zapraszamy do działu PROGRAM znajdziecie tam retransmisję w jakości HD. ZAPRASZAMY!!!

[kod]

Retransmisja gali DSF Kickboxing Challenge 3 w jakości HD

Zapraszamy na retransmisję z gali DSF KICKBOXING CHALLENGE "Bitwa w Piasecznie", która odbyła się 28 lutego br. w Piasecznie k/Warszawy. Wspaniałe walki w formułach K-1 i Full Contact, wspaniała oprawa i niesamowite emocje. Retransmisję prowadzimy w dwóch jakościach – obecna jest w jakości HD. Dla osób, które dysponują słabszym łączem internetowym zapraszamy do działu PROGRAM znajdziecie tam retransmisję w jakości SD. ZAPRASZAMY!!!

[kod]

PREMIERA: Retransmisja gali DSF Kickboxing Challenge 2

Zapraszamy na premierową retransmisję gali DSF Kickboxing Challenge 2. Startujemy w pierwszy dzień świąt 25 grudnia o godz. 18.00. Retransmisję możecie oglądać w dwóch jakościach SD i HD. Poniżej możecie wybrać jakość transmisji w zależności od posiadanego łącza internetowego.

Przed galą przygotowaliśmy także krótkie wywiady przeprowadzone z zawodnikami i zawodniczkami gali DSF KICKBOXING CHALLENGE 2 przez znanego z KSW Artura Przybysza.

Poza retransmisją w pierwszy dzień świąt przygotowaliśmy dla wszystkich, którzy nie będą mogli obejrzeć gali drugą retransmisję w drugi dzień świąt o godz. 17.00.

RETRANSMISJA w jakości SD – kliknij tutaj

RETRANSMISJA w jakości HD – kliknij tutaj

Canelo wraca i czeka na Cotto

Saul "Canelo" Alvarez swoją najbliższą walkę stoczy 2 maja 2015 roku. Pięściarz z powodu kontuzji nie stanął do rywalizacji z Joshuą Clotteyem, która miała mieć miejsce w grudniu. Teraz chce podjąć rywala z mocnym nazwiskiem.

Alvarez za cel wyznaczył sobie pojedynek z mistrzem świata federacji WBC wagi średniej Miguelem Cotto. Negocjacje na temat pojedynku nadal trwają i warto zaznaczyć, że nie należą do najłatwiejszych. Alvarez podkreśla, że bierze pod uwagę rywalizację z innym przeciwnikiem.  Rozmowy z Cotto są trudne, jednakże Portorykańczyk ma prawo stawiać żądania. W końcu jest mistrzem świata. Alvarez podchodzi do całej sprawy spokojnie i nie prowadzi medialnej gry. – Jestem gotowy na rywalizację z Cotto, jednak on jest na dzień dzisiejszy jedną z opcji. Nie chcę wysyłać w jego kierunku żadnych wiadomości. Nie prowokuję swoich rywali w mediach – powiedział meksykański bokser.

Negocjacje na temat pojedynku w imieniu Alvareza prowadzi Oscar de La Hoya. Z kolei Canelo udał się na odpoczynek. – Obecnie jestem na wakacjach. Przechodzę rehabilitację, gdyż mam problemy ze stopą. Do końca roku będę odpoczywał, a w styczniu wrócę na salę treningową, aby rozpocząć przygotowania do majowej walki. Alvarez jest zdeterminowany, aby jego kolejny pojedynek odbył się w maju, gdyż piąty dzień tego miesiąca jest niezwykle ważny dla mieszkańców Meksyku. 5 maja 1862 roku pod Pueblą wojska meksykańskie pokonały armię francuską i po dziś dzień jest to niezwykle istotna data w historii tego kraju. Dlatego też Canelo chce sprawić swoim rodakom dodatkową radość.

Pojawiły się wątpliwości, czy Alvarez stanie w ringu 2 maja. Wynikają one z faktu, że w tym samym terminie miałoby dojść do rywalizacji Floyda Mayweathera Jr z Mannym Pacquiao. Sam Canelo jest bardzo zdeterminowany, aby pojawić się w ringu 2 maja. Szef grupy Golden Boys Promotions, Oscar de La Hoya głęboko wierzy, że tak będzie. Na pewno te dwa pojedynki nie znajdą się w jednej karcie gali. Warto zaznaczyć,  że rywalizacja Moneya i Pacmana nadal stoi pod znakiem zapytania. Z kolei Canelo ma już termin, lecz czeka na rywala. Czy będzie nim Cotto?

Negocjacje trwają. Cotto z pewnością jest jednym z najbardziej wymagających rywali dla Alvareza. Obaj pięściarze mogliby stworzyć ciekawe widowisko, gdyż walczą widowiskowo i co najważniejsze – prezentują boks z najwyższej półki. Za Alvarezem nadal ciągnie się porażka w rywalizacji z Mayweatherem. W 2013 roku walka Moneya z Canelo była prawdziwym show. Alvarez chce wrócić na szczyt, a najlepszą okazją do tego jest pojedynek z takim rywalem jak Cotto. Portorykańczyk  jest utytułowanym bokserem. Wielokrotny mistrz kilku kategorii wagowych, obecnie posiada pas WBC wagi średniej. Do historii przejdzie jego rywalizacja z Sergio Martinezem i walki z Antonio Margarito. Czy grzeczny Alvarez jest w stanie powstrzymać Cotto? Wydaje się, że Canelo rozdaje karty, bo on chce stoczyć ten pojedynek. Cotto jest spokojny i pewny siebie, ma przewagę doświadczenia. W tym wszystkim na pierwszym plan przebija się jedno nazwisko. Mayweather. Cały bokser choruje na Moneya. Alvarez chciałby jeszcze raz stanąć w ringu z Moneyem, podobne pragnienie ma Cotto. Z kim 2 maja przyjdzie stanąć w ringu  Alvarezowi? Czy Cotto skusi się na rywalizację z Canelo?

KM 

Judo: Fighter Tbillisi i JSV Speyer na mistrzowskim tronie

W holenderskim Hoofddorp odbyły się Klubowe Mistrzostwa Europy, w których triumfy święciły ekipy z Gruzji i Niemiec. Wśród panów najlepszy okazał się Fighter Tbillisi, w rywalizacji pań triumf przypadł JSV Speyer.

W finale zespół z Tbillisi spotkał się z holenderską ekipą – Kenamju Haarlem i wygrał pewnie 4:1. Brązowe medale trafiły do judoków Sportingu Lizbona i Crveny Zvezdy Belgrad.  Wśród pań JSV Speyer rywalizował ze szwajcarską drużyną Judo Klub Cortaillod. Kenamju Haarlem i Sainte Genevieve Sports wywalczyły brązowe medale. Medaliści KME wezmą udział w przyszłorocznej edycji Złotej Ligi.

W Hoofddorp zobaczyliśmy jedną Polkę – Agatę Ozdobę, która reprezentowała barwy BBSK Istambuł. Drużyna naszej judoczki była o krok od medalu. W rywalizacji o brązowy medal BBSK przegrał w stosunku 2:3 z Sainte Genevieve Sports z Francji.

Radości z triumfu drużyny z Tbillisi nie krył wiceprezes Gruzińskiej Federacji Judo Mamuka Kiziashvili: – Nasze wyniki są fantastyczne. Chciałbym podkreślić świetne występy dwóch zawodników. Są Zebeda Rekhviashvili i Awtandil Czrikiszwili, którzy zaprezentowali się fantastycznie. W przyszłym roku Fighter weźmie udział w rywalizacji w Złotej Lidze, gdzie będzie jednym z faworytów.

Dla JSV Speyer triumf w Klubowych Mistrzostwach Europy to ogromny sukces. Niemiecki zespół po raz pierwszy dokonał tej sztuki. Na fali radości trener zespołu Nadine Lauteuschlafer powiedział, że za rok w Złotej Lidze jego zespół również będzie walczył o triumf. Awans do turnieju Złotej Ligi i rywalizacja w niej wielu pobudza do ciężkiej pracy, a także rozbudza marzenia o triumfie i glorii chwały. Trener drużyny kobiet Kenamju Haarlem Benito Maij cieszył się z brązu w KME, ale już myślami wybiegał w przyszłość. – Nie mogę się doczekać Złotej Ligi w przyszłym roku, ale najpierw chcemy uczcić nasz dzisiejszy sukces.

Turniej Złotej Ligi po raz pierwszy w historii odbył się w miniony weekend w Samarze. Pierwszymi triumfatorami zostały zespoły: Galatasaray Stambuł wśród pań, u panów zwyciężył zespół Jawary-Newy Sankt Petersburg. Turczynki na swojej drodze trafiły na dwie ekipy z Francji. Najpierw Galatasaray rozprawiło się z RSC Campigny (3:2),a w półfinale rozbiło JC Pontault Combault (5:0). Zespół z Turcji w finale zmierzył się z włoską ekipą Fiamme Gialle Roma i zwyciężył 3:2. Wszystkie trzy pojedynki wygrała gwiazda Galatasaray Majlinda Kelmendi. – Spodziewałyśmy się, że zdobędziemy medal, ale nie myślałyśmy, że uda nam się wygrać – powiedziała zawodniczka z Kosowa.

Ekipa z Sankt –Petersburga na swojej drodze do zwycięstwa nie napotkała większych problemów. Sam wynik finału – 5:0 pokazuje jak mocna jest rosyjska ekipa. – Trudno znaleźć słowa, aby wyrazić uczucia nam towarzyszące – mówił po zawodach szkoleniowiec Jawary Newy Witalij Makarow.

Złota Liga zaprezentowała odpowiedni poziom organizacyjnie i sportowo. W przyszłym roku na tatami zobaczymy triumfatorów tegorocznych Klubowych Mistrzostw Europy. Prezydent  Europejskiej Federacji Judo Sergey Soloveychik był pod wrażeniem efektów rywalizacji w zawodach Złotej Ligi. – Mieliśmy najlepsze drużyny tutaj na tatami w Samarze.

KM

Parcheta uległ Anglikowi

Podczas gali z cyklu Topking World Series w  Hong Kongu swój pojedynek stoczył Marcin Parcheta. Polski fighter przegrał z Anglikiem Rece’m McAllister’em.

Parcheta toczył pojedynek na poziomie ćwierćfinału, do którego awansował podczas poprzedniej gali w Paryżu. W listopadzie Polak okazał się lepszy od Aziza Hlali. W tamtym pojedynku Parcheta nie pozostawił złudzeń, kto jest lepszy. Nasz kickbokser znokautował kolanem swojego rywala i uzyskał awans do ćwierćfinału. Z kolei Recee McAllister w Paryżu pokonał Circe'a Boussoukou'a. Mający za sobą występy w organizacji Glory Anglik rozstrzygnął pojedynek już w pierwszej rundzie.

Tym samym Parcheta znalazł się w najlepszej szesnastce, jednak na tym etapie zakończyła się jego rywalizacja. Doświadczony McAllister szybko zakończył pojedynek. Już w pierwszej rundzie Anglik pokonał Parchetę i uzyskał awans do półfinału. Warto zaznaczyć, że tylko pojedynek polskiego fightera zakończył się przez KO. W trzech pozostałych walkach o wynikach decydowali sędziowie. Marat Grigorian pokonał Eisę Alamda Nezama, Khayal Dzhaniev okazał się lepszy od Niclasa R. Larsena, Buakaw Banchamek zwyciężył w rywalizacji z Dmytro Konstantynovem.

Niestety, polski fighter na poziomie ćwierćfinału pożegnał się z rywalizacją Topking Wolrd Series. Szkoda. Marcin Parcheta jest naszą wizytówką na świecie. Zawodnik występuje na licznych galach i walczy z najlepszymi fighterami na świecie. W Polsce Parcheta jest dość anonimowy. Ostatnio większe audytorium usłyszało o nim w kontekście jego występu na gali KSW. W Szczecinie zawodnik kickboxingu okazał się lepszy od boksera Rafała Jackiewicza. Mimo walki w KSW Parcheta nadal kontynuuje swoją przygodę z kickboxingiem. Ma mocne nazwisko, a przede wszystkim wielkie umiejętności, które predysponują go do występów na światowym poziomie i rywalizacji z topowymi zawodnikami.

Parcheta jest jednym z najbardziej utytułowanych kickbokserów w Polsce. W swojej kolekcji ma ponad trzydzieści medali. W jego przypadku należy zastanowić się nad kwestią, a być może koniecznością umiejętności eksponowania takiej osobowości. Nie ukrywajmy – to jest gwiazda. Tak jak i Wojtek Kosowski czy Michał Głogowski. Dlaczego o przypadku Parchety większe audytorium usłyszało dopiero w kontekście KSW? Oczywiście, dla fanów kickboxingu ów fighter jest gwiazdą, ale w kraju jest nadal anonimowy. Sam fakt, że zawodnik jeździ po świecie i walczy z najlepszymi, ba –  wygrywa, jest w czołówce – jest godny uwagi.

W Hong Kongu Parcheta poległ. Doświadczony Anglik okazał się lepszy i zwyciężył. Jednakże ranga zawodów, w których Parcheta bierze udział nie jest dostępna dla wszystkich. Jeśli świat ceni Parchetę to i my powinniśmy to zrobić. Czy po raz kolejny zobaczymy go na KSW? Czy zniknie ze świadomości społecznej na dłużej? Kwestią fundamentalną jest to, co tak naprawdę jest najważniejsze. Nazwisko, umiejętności, medialność, marketing?

KM

Zygmunt Chychła

Polski bokser urodzony 5 listopada 1926 roku w Gdańsku zmarł w26 września 2009 roku w Hamburgu.  Treningi rozpoczął w wieku 13 lat w polskim klubie Gedania. Po rozpoczęciu wojny został pozbawiony gdańskiego obywatelstwa przez władze Niemieckie, a w 1944 roku przymusowo wcielony do Wehrmachtu. Zdezerterował we Francji, po czym trafił do 2 korpusu Polskiego gen. Andersa we Włoszech. Do Polski wrócił w 1946 roku. W 1947 roku zadebiutował w reprezentacji polski u Feliska Stamma. Rok później pojechał na Igrzyska Olimpijskie do Londynu gdzie dotarł do ćwierćfinału. W 1951 roku zdobył Mistrzostwo Europy w Mediolanie.  Na kolejnej Olimpiadzie w 1952 roku, która odbywała się w Helsinkach, Zygmunt Chychła zdobył złoty medal. W finałowej walce pokonał reprezentanta ZSRR Siergieja Szczerbakowa. W drodze do finału pokonał mistrza olimpijskiego z Londynu, reprezentanta Czechosłowacji Juliusa Tormę.  Po powrocie z Olimpiady, Zygmunt dowiedział się o swojej chorobie na gruźlicę. Postanowił wycofać się ze sportu, jednak polskie władze sportowe nie chcąc aby zabrakło go na Mistrzostwach Europy w Warszawie w 1953 roku, wprowadziły go w błąd twierdząc, że choroba się cofnęła. Zygmunt wystartował w turnieju i zdobył złoty medal. W skutek braku leczenia choroba się rozwinęła, powodując sporą jamę w płucach. W 1953 roku zakończył sportową karierę a w roku 1972 wyemigrował do Niemiec.  Dla reprezentacji polski wystąpił 17 razy . 15 walk wygrał i 2 przegrał. Łącznie stoczył 263 walki, 241 wygrał, 10 zremisował i 12 przegrał. W 2003 roku został uhonorowany przez Radę Miasta Gdańsk tytułem Honorowego Obywatela Miasta. 

Holm chce pokonać Rousey

W lipcu pojawiła się oficjalna informacja o podpisaniu kontraktu przez Holly Holm z organizacją UFC. Zawodniczka mieszanych sztuk walki, która ma za sobą karierę w boksie i kocikboxingu miała zadebiutować pod nowym sztandarem na UFC 181 w pojedynku z Raquel Pennington, jednak do starcia nie doszło.

Debiut  Holm w UFC uniemożliwiła kontuzja. Zawodnika musiała zrezygnować z pojedynku z Pennington z powodu wypadnięcia dysku. Sama Holm nie kryła rozczarowania w związku z tym faktem, ale rzecz jasna – zdrowie jest najważniejsze. Kariera zawodniczki nigdy nie obfitowała w kontuzje. Dopiero w ostatnim czasie Holm zaczęły przytrafiać się problemy zdrowotne – wspomniany dysk oraz złamana ręka. 33-letnia Amerykanka nie narzeka na swoje przypadłości. – Staram się stopniowo wracać do zdrowia i nie frustrować za bardzo. Jestem bardzo aktywną zawodniczką.

Fani mieszanych sztuk walki bacznie obserwują sytuację Holm, gdyż z niecierpliwością oczekują jej debiutu w UFC.  Nie ma się, co dziwić, gdyż 33-latka ma ogromny potencjał, wielkie umiejętności i co w tym wypadku należy również podkreślić – jest urodziwą kobietą. W UFC chodzi o show i skupienie uwagi publiczności, a jej męską część z pewnością marzy o zobaczeniu w akcji pięknej Holm. Sama zawodniczka ma świadomość swojego stanu zdrowia i stopniowo dochodzi do pełnej dyspozycji. Powoli pojawiają się w jej głowie myśli na temat debiutu w organizacji UFC, z którą to podpisała kontrakt na pięć walk. Do pojedynku z Raquel Pennington Holm przygotowywała się bardzo intensywnie i była już na końcowym etapie, jednak przytrafiła się jej kontuzja, która uniemożliwiła jej rozpoczęcie nowej przygody. Sama Holm podkreśla, że nie myśli o tym i skupia się na kolejnym pojedynku.

Bardzo prawdopodobne, że walcząca w kategorii koguciej zawodniczka zadebiutuje w UFC na przełomie lutego i marca. Co do rywalki, w tej kwestii nie zapadły jeszcze żadne ustalenia. Holm chce wrócić i zadebiutować w UFC, ale jej plany wybiegają znacznie dalej. Ambicją 33-latki jest walka o najwyższe cele. Holm nie wyklucza rywalizacji z Rondą Rousey, której umiejętności ceni bardzo wysoko. – Nie mam wątpliwości, co do tego,  że obecnie jest to najtwardsza zawodniczka w UFC. Każdego można pokonać. Chcę mieć tą możliwość, aby się z nią zmierzyć – powiedziała była bokserka.

Holm dochodzi do pełnej dyspozycji i czeka na debiut w UFC. Kontrakt podpisany na pięć walk. Tylko od niej zależy, czy stanie się nową gwiazdą organizacji i zagrozi idącej jak burza Rousey. Czy Holm będzie  miała wejście smoka? Kiedy włodarze UFC zdecydują się na pojedynek Holm –Rousey? To kwestia przyszłości. Najpierw Holm musi w pełni sił zadebiutować w UFC i przede wszystkim wygrać, a dopiero potem przyjdzie czas na rywalizację z tą najtwardszą.

KM

Fury mierzy wysoko

Obóz Władimira Kliczko prowadzi negocjacje na temat walki z Bryantem Jenningsem, do której prawdopodobnie dojdzie w kwietniu 2015 roku. Do rywalizacji o najwyższe cele chce przystąpić kolejny gracz. Niezwykle pewny siebie Tyson Fury.

Pretendent do tytułu mistrza świata federacji WBO wagi ciężkiej ma ambitne plany i chce wejść na samym szczyt bokserskiej hierarchii. Jednakże jak ogłosił promotor pięściarza, Frank Warren, Fury kolejną walkę stoczy 28 lutego w Londynie. Nazwisko rywala nie jest jeszcze znane. Fury myślami wybiega w przyszłość i otwarcie mówi o chęci spotkania się między linami z Władimirem Kliczko. Co więcej, czołowy bokser wagi ciężkiej jasno przedstawia swój cel – wygrana z Ukraińcem i unifikacja wszystkich pasów w walce ze zwycięzcą pojedynku Deontay Wilder vs Bermane Stiverne.

Plan Fury’ego jest ambitny. Bokser chce odebrać Kliczce cztery pasy – WBO/WBA/IBO/IBF i dołożyć do nich kolejny – WBC. Kwestią fundamentalną jest fakt, że najpierw musi dojść do rywalizacji z Ukraińcem. Jak się okazuje obóz Fury’ego wysłał do Kliczki zapytanie, czy pojedynek nie mógłby się odbyć w marcu. Pytanie pozostawione bez odpowiedzi. Kliczko prowadzi zaawansowane rozmowy na temat walki z Bryantem Jenningsem i wszystko wskazuje na to, że Ukrainiec będzie rywalizował z Amerykaninem w kwietniu. Sam fakt, że Fury ma zaplanowaną walkę na luty, a rywalizować z mistrzem świata WBO/WBA/IBO/IBF chciałby w marcu wygląda coś niepokojąco, a przede wszystkim niepoważnie.

Sam Fury już rozpoczął kampanię medialną i stara się zdyskredytować Ukraińca twierdzeniem, że ten unika starcia z nim. – Dawno temu powiedziałem, że nie wierzę, iż Władimir Kliczko będzie chciał ze mną walczyć. Jeśli nagle zechce się ze mną zmierzyć, to stanie się jakiś cud. Nie interesuje mnie to, co mówią jego promotorzy. Patrzyłem w jego oczy i widziałem w nich strach – powiedział Fury. Brytyjczyk w swoich wypowiedziach jest bardzo pewny siebie i wprost mówi o tym, że jest faworytem rywalizacji z Kliczko. Fury wie, że w przypadku pojedynku z Ukraińcem znokautowałby go. – On jest już stary i szybko się męczy, dlatego jestem przekonany, że go znokautuję.

Fury podkreśla, że najlepiej, gdyby walka z Ukraińcem odbyła się w Wielkiej Brytanii. Kolejnym krokiem miałaby być unifikacja pasów w rywalizacji ze Stivernem bądź Wilderem. Po wykonaniu założonego planu Fury chciałby stoczyć jeszcze dwie walki w obronie pasów, a potem odpocząć od boksu.

Pewność siebie, samouwielbienie, bezpretensjonalność. Fury prezentuje postawę roszczącą względem Kliczko i liczy na walkę z Ukraińcem. Sam Brytyjczyk mówi, że nie jest cierpliwy. A cierpliwość to cenna cecha. Skoro ma już plan to niech zacznie go realizować. Kolejny brytyjski bokser głośno mówi o swoich aspiracjach i swojej wyjątkowości. Haye’owi się nie udało, czy Fury ma szansę? Wszystko wskazuje na to, że musi być cierpliwy. Kliczko ma inne plany, ale Fury chyba tego nie uwzględnił.

KM

Povetkin – Perez o wysoką stawkę?

Konfrontacja Alexandra Povetkina z Mikem Perezem może mieć szczególne znaczenie. Zwycięzca pojedynku stanie przed szansą walki o wysoką stawkę.

Federacja ogłosiła, że starcie pomiędzy Povetkinem, a Perezem będzie miało status finałowego eliminatora WBC. Zwycięzca stanie przed szansą walki o pas WBC wagi ciężkiej. 17 stycznia dojdzie do rywalizacji Bermane’a Stiverne’a, który jest obecnym mistrzem i pretendenta Deontaya Wildera. Povetkin bądź Perez – któryś z nich stanie w ringu ze zwycięzcą styczniowego pojedynku.

Cała sytuacja jest dość skomplikowana i tak naprawdę wszystko zależy od Bryanta Jenningsa. Obecnie Amerykanin jest pretendentem do tytułu mistrza świata WBC, jednak pięściarz prowadzi zaawansowane negocjacje na temat walki z czempionem WBO/IBO/WBA/IBF Władimirem Kliczko. Starcie Jenningsa z Ukraińcem miałoby się odbyć w kwietniu. Jeśli strony doszłyby do porozumienia w sprawie walki to Amerykanin automatycznie straciłby status pretendenta do tytułu WBC. Tym samym otworzyłaby się szansa przed Povetkinem i Perezem. Wtedy federacja WBC mogłaby uruchomić procedurą do organizacji finałowego eliminatora WBC.

Ciężar takiej rywalizacji byłby zupełnie inny. Dla Pereza otworzyłby się kolejne drzwi i stanąłby przed szansą wejścia na szczyt wagi ciężkiej. Kubańczyk swoją przygodę z boksem zawodowym rozpoczął w 2008 roku.  W 2011 roku wygrał turniej Prizefighter w wadze ciężkiej. O umiejętnościach Pereza i sile jego ciosu przekonał się Magomied Abdusałamow, który w 2013 roku po walce z Kubańczykiem w wyniku licznych obrażeń trafił do szpitala. Czy Povetkin dałby się zaskoczyć młodszemu rywalowi? Perez ma potencjał, jednak Rosjanin ma cenne doświadczenie i walczył już o najwyższe cele.

Historia Povetkina jest bardzo ciekawa, a zwłaszcza historia jego ucieczki przed Władimirem Kliczko. Rosjanin w styczniu 2008 roku pokonał na punkty Eddiego Chambersa i w grudniu miał walczyć z mistrzem z Ukrainy. Bokser z Rosji wycofał się z powodu kontuzji. W marcu 2010 roku Povetkin okazał się lepszy od Javiera Mory i zyskał miano pretendenta do tytułów WBO i IBF, których posiadaczem był Kliczko. Panowie mieli spotkać się w ringu we wrześniu, jednak w lipcu Rosjanin wycofał się.  Ostatecznie do pojedynku Povetkin – Kliczko doszło w październiku 2013 roku. Obawy Rosjanina były słuszne, gdyż przegrał walkę na punkty, przy okazji stracił tytuł mistrza świata WBA. W pojedynku z Kliczko Povetkin czterokrotnie padał na deski. Była to jego pierwsza porażka na zawodowym ringu. Warto dodać, że pas WBA Povetkin zdobył w rywalizacji z Rusłanem Czagajewem w 2011 roku, który był „nieobsadzony”. W swojej karierze Povetkin pokonał polskiego boksera – Andrzeja Wawrzyka. Obecnie pięściarz jest posiadaczem tytułu WBC silver.

Rosjanin ma znacznie bogatszą karierę od Kubańczyka, jednak wszystko zweryfikuje ring. Od decyzji Jenningsa zależy o jaką stawkę będzie toczyła się rywalizacja. Dla Pereza będzie to ogromna szansa na awans sportowy i rozwój, z kolei Povetkin może podjąć próbę powrotu na szczyt. Na szczycie jest Kliczko. Czy Povetkin będzie uciekał? A może Perez pozbawi go marzeń i będzie chciał najpierw zdobyć pas WBC, by potem stanąć do rywalizacji z Ukraińcem. Starcie Povetkin – Perez zapewne będzie rywalizacją o szczególnym znaczeniu. Dla przyszłości – jednego i drugiego.

KM

UFC biednieje

Chytry dwa razy traci. Lepiej raz, a porządnie. Nie ilość, a jakość. Mądrości jest wiele i jak się okazuje czasami należy do nich sięgąć. Czy w czymś pomagają? Tak, pozwalają zastanowić się nad podejmowanymi decyzjami, od których zależy powodzenie działania. Włodarze UFC mają problem. Problem to zbyt duże słowo, może lepiej będzie brzmiało kłopot, a właściwie kłopocik. Liczby mówią wszystko.

Oczywiście, finansowo UFC jest potęgą i jeszcze przez dłuższy czas będzie. Warto zaznaczyć, że mimo to produkt ten stopniowo traci na wartości. Nie tyle na znaczeniu, bo marka jest mocna, ale na wartości. Świetni zawodnicy, wielkie pieniądze, ale ten biznes nie może kręcić się bez widzów, a jak pokazują ostatnie analizy Dave’a Meltzera,  jest z tym coraz gorzej.

Dave Meltzer jest dziennikarzem, który regularnie podaje informacje na temat sprzedanych transmisji PPV z imprez sportowych na terenie USA. Według jego wyliczeń ostatnie gale UFC nie osiągnęły założonych wyników. Na żadną z ostatnich czterech imprez nie sprzedano więcej niż 400 tysięcy transmisji. UFC 181: „Hendricks vs. Lawler przyciągnęło największą uwagę, gdyż zakupiono 380 tysięcy (liczba ta może jeszcze wzrosnąć), UFC 178: „Johnson vs. Cariaso”  to lekko ponad 200 tysięcy. W przedziale 160 – 200 tysięcy znalazły się gale UFC 179: „Aldo vs. Mendes”  i UFC 180: „Werdum vs. Hunt”: Wyniki najdelikatniej mówiąc rozczarowujące.

Obecna sprzedaż PPV jest bez porównania niższa niż choćby rok temu. UFC traci. Głównym powodem takiego stanu rzeczy jest kwestia darmowej transmisji w telewizji FOX i otwarcia innych źródeł dystrybucji. Warto zwrócić również uwagę na fakt, iż gale organizowane są zbyt często. Oczywiście, show must go on, jednak publiczność zwyczajnie nie nadąża za takim tempem i w pewnym momencie mówi stop, dosyć. Ponadto, gale UFC tracą na jakości. Obecnie organizacja skupia się na walce wieczoru i tej, która ją poprzedza. Inne z atrakcyjnością może mają coś wspólnego, ale nazwiska nie zachwycają i często jakościowo nie są to dobre pojedynki. Czy UFC sama sobie szkodzi? Lepiej raz, a porządnie.

Warto zwrócić uwagę na fakt, że żadna z gal UFC zorganizowanych w 2014 roku nie weszła do TOP 20 wszystkich dotychczasowych. Granicą jest 700 tysięcy sprzedanych transmisji PPV. W tym roku największą uwagę przyciągnęła gala UFC 175 „Weidman vs Machida”, na którą sprzedano 545 tysięcy transmisji. Obecnie sprzedaż PPV jest na niskim poziomie.

Z jednej strony zbyt duża częstotliwość gal, z drugiej kolejne kanały dystrybucji. Tak naprawdę o atrakcyjności marki decydują gwiazdy. UFC ma w swoich szeregach mocnych i cenionych fighterów, jednakże nie eksponuje tego wyraźnie. Być może dobrym krokiem jest ekspansja na wschód i ściąganie tamtejszych zawodników, aby wzmocnić wartość i potencjał UFC. Ważne jest, aby karta walk była ciekawsza. UFC czyni dobry ruch szukając nowych nazwisk, ale takich, które coś znaczą. Kolejnym krokiem powinno być stworzenie mocnej karty walk. Takiej gali, którą wszyscy będą długo pamiętali i chętnie zobaczą kolejną. Kto teraz pamięta ostatnią imprezę UFC?

 

KM

Royce Gracie

Brazylijski zawodnik Brazylijskiego Jiu Jitsu oraz MMA. Urodził się 12 grudnia 1966 roku w Rio de Janeiro.  Royce Gracie jest synem Helio Graciego, inicjatora Gracie Jiu Jitsu dzisiaj bardziej znanego pod nazwą Brazylijskiego Jiu Jitsu. Jako dziecko uczył się BJJ wraz ze swoimi braćmi. W wieku 8 lat zaczął startować w zawodach na terenie Brazylii, a w wieku 16 lat nadano mu niebieski pas. Rok później został zaproszony przez swojego przyrodniego brata Roriona do Stanów Zjednoczonych by ten pomógł mu nauczać BJJ w jego nowo założonym klubie.  Royce mimo braku znajomości języka angielskiego zgodził się i zamieszkał w Kalifornii.  W tamtych latach startował w turniejach jiu-jitsu w USA i Brazyli, gdzie osiągnął bilans 53 zwycięstw i 3 porażek. Czarny pas BJJ otrzymał w wieku 18 lat. W roku 1993 powstał turniej zwany Ultimate Fighting Championship.  Royce Gracie wygrał caly turniej pokonując trzech rywali. Później dwukrotnie powtórzył ten sukces wygrywając na UFC 2 i UFC 4 gdzie pokonał wszystkich swoich rywali przez poddanie.  W swojej karierze występował dla takich organizacji jak UFC, PRIDE FC, HERO’S. W 2000 roku stoczył przegrany pojedynek z Kazushim Sakurabą. Walka trwała równe 90 minut i jest uznawana za najdłuższą walkę MMA na świecie. Royce Gracie jest członkiem UFC Hall of Fame.

Dorota Godzina

Polska zawodniczka Kick-Boxingu urodzona 6 lutego 1985 roku w Skarżysko Kamiennej. Swoją przygodę z kick-boxingiem rozpoczęła w 2001 roku po namowie koleżanki, z którą w podstawówce trenowała karate. Na treningi kick-boxingu trafiła do ursynowskiej sekcji K.S Piaseczno pod skrzydła trenera Piotra Siegoczyńskiego. W amatorskiej karierze stoczyła ponad 300 pojedynków. W zawodowej karierze stoczyła dziewięć pojedynków i wszystkie wygrała. 

Największe osiągnięcia Doroty to: 

  • wielokrotna i aktualna Mistrzyni Polski,
  • Brązowa Medalistka Mistrzostw Świata z 2005 roku w formule point-fighting,
  • Aktualna Zawodowa Mistrzyni Świata WAKO PRO w formule Light contact
  • Mistrzyni Europy 2010 w formule Kick light
  • Mistrzyni Świata 2011 w formule Kick light
  • V-ce Mistrzyni Europy 2012 w formule Full contact i Light contact
  • Brązowa medalistka Mistrzostw Świata 2013 Full contact
  • V-ce Mistrzyni Europy 2014 Light contact
  • Zdobywczyni 9 Pucharów Świata
  • Zdobywczyni Pasa zawodowego DSF Kick-Boxing Challenge

 

Andrzej Wroński

Polski zapaśnik urodzony 8 października 1965 roku w Kartuzach.  Andrzej reprezentował barwy klubu GLKS Morena Żukowo w latach 1976-1984, startował w stylu klasycznym w kategorii ciężkiej. Podczas Igrzysk Olimpijskich w Seulu w roku 1988 zdobył złoty medal pokonując w walce finałowej reprezentanta RFN Gerharda Himmelema.  1992 roku na Olimpiadzie w Barcelonie zajął czwarte miejsce. W 1996 roku na Igrzyskach w Atlancie powtórzył swój sukces z Seulu i po raz drugi w karierze zdobył Olimpijskie złoto.  Oprócz zdobytych złotych medali Igrzysk Olimpijskich Andrzej Wroński ma na swoim koncie wiele sukcesów na arenie Międzynarodowej.

Oto kilka z nich:

  • Złoty medal Mistrzostw Świata Tampere 1994 rok,
  • Srebrny medal Mistrzostw Świata Ateny 1999 rok,
  • Brązowy medal Mistrzostw Świata Sztokholm 1993 rok,
  • Brązowy medal Mistrzostw Świata Wrocław 1997 rok,
  • Złoty medal Mistrzostw Europy Oulu 1989 rok,
  • Złoty medal Mistrzostw Europy Kopenhaga 1992 rok,
  • Złoty medal Mistrzostw Europy Ateny 1994 rok,
  • Brązowy medal Mistrzostw Europy Poznań 1990 rok,
  • Brązowy medal Mistrzostw Europy Budapeszt 1996 rok,
  • Piętnastokrotny Mistrz Polski w latach 1988-2000 oraz w 2004 roku.

 

Od września 2008 roku jako instruktor zapasów prowadzi zajęcia w ramach MMA w klubie Akademia Sarmatia w Gdańsku.  20 sierpnia 2011 roku podczas gali „ Wieczór Mistrzów” stoczył pierwszą walkę w formule MMA. Jego rywalem był Paweł Nastula. Andrzej Wroński przegrał ten pojedynek.  Za wybitne osiągnięcia sportowe został odznaczony Orderem Odrodzenia Polski: Krzyżem Kawalerskim w 1988 roku, Krzyżem Oficerskim 1995 roku oraz Krzyżem Komandorskim 1996 rok. 

UFC kontynuuje ekspansję na Wschód

O ekspansji najczęściej mówi się w kontekście wojen, zmian terytorialnych, rozwoju gospodarczego czy technologicznego. UFC dba o swoją markę i wizerunek, dlatego chce mieć u siebie najlepszych fighterów z każdej części świata. Na celowniku znaleźli się Czeczeni: Bislan Isaev i Musa Khamanev.

Mówiąc językiem czysto futbolowym – transfer zawodników do UFC jest już praktycznie zaklepany. Isaev i Khamanev od dłuższego czasu byli obiektami pożądania organizacji braci Fertitta. Czeczeni kontrakty z UFC mają podpisać w lutym. Dla jednego z nich będzie to miły akcent i ukoronowanie bogatej kariery, dla drugiego szansa na zdobycie szczytu.

Bislan Isaev to doświadczony, 31-letni fighter, który w UFC dostanie szansę zaprezentowania swoich wysokich umiejętności. Czeczen jest jednym z najmocniejszych zawodników w rosyjskiej kategorii półśredniej. Ostatnio walczył dla organizacji Absolute Championship Berkut, długo związany był z ProFC. Isaev to zawodnik o ogromnej sile i wielkim potencjale. 31-latek ma na rozkładzie takiego tuza mieszanych sztuk walki jak Alexander Shlemenko. W swojej ostatniej walce z kwitkiem odprawił byłego gwiazdora UFC Cody’ego McKenziego . W organizacji braci Fertitta Czeczen będzie walczył w jednej z dwóch kategorii wagowych: w półśredniej bądź lekkiej.

27-letni Musa Khamanaev imponuje umiejętnościami zapaśniczymi, dodatkowo jest bardzo dynamiczny. Obecnie jest wolnym zawodnikiem, po tym jak nie przedłużył umowy z M-1. Przez dwa lata był posiadaczem mistrzowskiego pasa rosyjskiej organizacji w wadze lekkiej. Khamanaev w swojej karierze pokonał takich rywali jak fenomenalny niemiecki fighter Daniel Weichel, dobrze znanego polskiej publiczności Nikko Puhakkę, Eric Reynolds czy Władimir Nikołajew. 27-letni Czeczen obecnie trenuje indywidualnie i oczekuje na podpisanie kontraktu z UFC.

Amerykańska organizacja kontynuuje swoją ekspansję na tereny postsowieckie. Ciekawostką jest, że UFC odkłada podpisanie umowy z Khamanaevem z powodu zbyt licznej reprezentacji zawodników ze Wschodu w składzie personalnym organizacji. W wadze półśredniej, która jest domeną Isaeva, znajdują się: Omari Akhmedov, Sultan Aliev, Adlan Amagov, Albert Tumenov, Gasan Umalatov, Adam Khaliev i Alexander Yakovlev. Z kolei Khabib Nurmagomedov, Rashid Magomedov, Rustam Khabilov, Mairbek Taisumov to zawodnicy walczący w kategorii lekkiej. Reprezentacja zawodników z terenów postsowieckich obecnie jest pokaźna. UFC stawia na fighterów ze Wschodu, którzy mają wzmocnić organizację. Przede wszystkim są to mocni zawodnicy, którzy nie unikają walki i są gotowi na ostrą rywalizację. Czy Isaev i Khamanaev wzmocnią UFC i staną się nowymi gwiazdami?

Dlaczego UFC stawia na zawodników ze Wschodu? Gdyż są to fighterzy gotowi do walki i rywalizacji na wysokim poziomie, z pełnym przygotowaniem technicznym. Na Wschodzie sporty walki to niemalże religia. UFC wybiera produkty wysokiej marki, czym wzmacnia swoją wartość. Dla Isaeva i Khamanaeva to zawodowy awans, dla UFC dobry interes. Patrząc na zwiększającą się kolonię czeczeńskich fighterów warto zastanowić się nad tym, czy polski zaciąg w najlepszej organizacji mieszanych sztuk walki powiększy się? Ekspansja UFC na wschód trwa.

 

KM

 

Judo w klubowym wydaniu

W sobotę 20 grudnia czekają nas emocje związane z Klubowymi Mistrzostwami Europy w judo Hoofddorp. Po raz pierwszy odbędzie się rywalizacja Złotej Ligi, która będzie miała miejsce w Samarze.  

W KME miał wystąpić Maciej Sarnacki. Polski judoka został zgłoszony do rywalizacji przez austriacki Volksbank Galaxy Judo Tigers Wiedeń, jednakże popularny „Sarna” zrezygnował z udziału w zawodach. Sarnacki skupia się teraz na wyleczeniu kontuzjowanego kolana. Wśród mężczyzn nie zobaczymy żadnego z naszych reprezentantów, jednak mamy jedną „rodzynkę”. W turnieju wystąpi Agata Ozdoba. Nasza judoczka będzie walczyła w barwach Istanbul BBSK.

Polka w tym roku startowała już w barwach tureckiego klubu. Ozdoba wzięła udział w zawodach tamtejszej ligi w starciu z Galatasaray Stambuł. Nasza reprezentantka w kategorii 63 kg rywalizowała z zawodniczką z Kosowa Norą Gjakową. Pojedynek nie został rozstrzygnięty , gdyż walka zakończyła się remisem i nie było dogrywki.

Reprezentantka Polski ma za sobą bardzo udany okres po powrocie na tatami. Swego czasu Ozdoba poważnie myślała o zakończeniu kariery sportowej, jednak po licznych namowach zdecydowała się kontynuować swoją przygodę z judo. Na mistrzostwach Europy w Montepellier zaliczyła bardzo dobry występ, który zakończył się zdobyczą medalową w postaci brązowego krążka. Podczas mistrzostw świata w Czelabińsku Ozdoba, wraz z koleżankami, wywalczyła 5. miejsce w rywalizacji drużynowej. Rozkochana we Francji zawodniczka jest jedną z tych judoczek, która wpływa na poziom naszej reprezentacji. Warto podkreślić, że mamy bardzo silną drużynę, a Ozdoba jest jej istotnym ogniwem. Na jej umiejętności i talent obojetny nie pozostał BBSK, który widzi ją w swoich szeregach podczas takiej imprezy jak mistrzostwa Europy.

Oprócz 26-letniej Polski w składzie BBSK Istanbul znajdują się takie zawodniczki jak: Dilara Lokmanhekim (52 kg) i Gulsah Kocaturk (+78 kg) z Turcji czy Asmaa Niang (70 kg) z Maroka. Ozdoba znalazła się w bardzo ciekawym towarzystwie. Warto podkreślić, że dla naszej judoczki rywalizacja w tureckim klubie nie jest novum, gdyż walczyła już w tamtejszej lidze i zdobyła cenne doświadczenie. Jako jedyna będzie reprezentowała nasz kraj w mistrzowskiej imprezie na poziomie klubowym..

Zapowiada się rywalizacja na najwyższym poziomie. Szkoda, że w zawodach zobaczymy tylko jedną naszą reprezentantkę, jednak warto podkreślić, że Agata Ozdoba ma być silnym ogniwem BBSK Istanbul. Z pewnością, gdyby nie kontuzja to w turnieju udział wziąłby Maciej Sarnacki. Czy Ozdoba sprosta wyzwaniu? Z kim przyjdzie jej rywalizować? Nasza „rodzynka” z pewnością tanio skóry nie sprzeda.

Nowum będzie rywalizacja w Złotej Lidze. W zespole Galatasaray zobaczymy Majlindę Kelmendi. Czy zawodniczka z Kosowa poprowadzi turecki zespół do triumfu? Na tatami zobaczymy najlepszych zawodników, więc emocje są gwarantowane. Warto dodać, że medaliści KME zapewnią sobie udział w przyszłorocznej edycji Złotej Ligi.

KM

Nieroda w koronie

Wielka zawodniczka, wielkie dokonania. Nasza reprezentantka w kickboxingu Iwona Nieroda odniosła kolejny wielki sukces. Polka zdobyła w Turcji pas mistrzyni świata WAKO PRO Low Kick w kategorii do 56 kg .

Zawodniczka Diamentu Pstrągowa osiągnęła ogromny sukces – została najlepszą zawodniczką na świecie. Wielkie wyczyn, który należy podkreślić. Dla Nierody to nie pierwsze takie osiągnięcie. W 2013 roku fighterka po raz pierwszy zdobyła mistrzostwo świata. Nieroda w Bułgarii osiągnęła ogromny sukces w swoim pierwszym zawodowym starcie. Wcześniej zawodniczka święciła triumfy na płaszczyźnie amatorskiej – na mistrzostwach Europy WAKO zdobyła złoty medal. Wspaniały występ na mistrzostwach świata w Bułgarii wprowadził naszą zawodniczkę na sam szczyt. W Turcji udowodniła, że wcześniejszy sukces nie był dziełem przypadku.

Co łączy mistrzostwa w Bułgarii i Turcji? Z jednej strony oba kraje łączą silne relacje, które mają podłoże historyczne. Wyraźnie widoczne było to rok temu, kiedy to Nieroda w finale rywalizowała z zawodniczką z Turcji i wygrała 2:1. Rywalka otrzymała głos od sędziego z własnego kraju. Po drugie, Nieroda w finale po raz kolejny spotkała się z tą samą zawodniczką. Seda Duygu Aygun ponownie musiała uznać wyższość Polki. Kolejne podobieństwo między obiema walkami sprowadza się do wyniku rywalizacji. W Turcji Nieroda wygrała w stosunku 2:1, tak jak rok wcześniej w Warnie.

Walka toczyła się na dystansie pięciu rund po trzy minuty. Decyzją arbitrów Nieroda po raz drugi mogła cieszyć się ze zdobycia pasa mistrzyni świata WAKO PRO Low kick w kategorii do 56 kg. Obie zawodniczki bez problemu zmieściły się w limicie wagowym. Wokół pojedynku pojawiły się komplikacje natury technicznej. Początkowo runda miała trwać dwie minuty, jednak po licznych dyskusjach ustalono czas trwania jednej odsłony na trzy minuty. Z pewnością zamieszanie wokół tej kwestii dostarczyło zawodniczkom niepotrzebnych emocji, jednakże sytuację lepiej wytrzymała Polka.

Nieroda niejako była faworytką rywalizacji. Po pierwsze, ze względu na przewagę psychologiczną, gdyż już raz pokonała Aygun. Po drugie, dlatego że to ona dzierżyła w dłoniach mistrzowski pas. Aygun z pewnością liczyła na rewanż, jednak ta sztuka nie udała się. Turczynka po raz drugi musi pogodzić się z porażką w finałowej walce o mistrzostwo świata. Z kolei Nieroda w sposób zdecydowany zaznaczyła swoją dominację w swojej kategorii wagowej. Po bogatej karierze amatorskiej bardzo dobrze prezentuje się w zawodowstwie.

Iwona Nieroda mistrzynią świata WAKO PRO Low Kick w kategorii do 56 kg. Kilka dni wcześniej w Zgorzelcu Wojciech Wierzbicki wywalczył zawodowe mistrzostwo Europy WAKO-PRO Low-Kick kat-75 kg. Tym samym kolejny ogromny sukces polskiego kickboxingu. Potwierdza się, że nasi reprezentanci prezentują ponadprzeciętne umiejętności i są gwiazdami tej dyscypliny sportu. Wystarczy wspomnieć bardzo dobre starty na mistrzostwach w Bilbao i Mariborze. Sukcesy Nierody i Wierzbickiego bardzo cieszą, gdyż są to sukcesy odniesione na polu sportu zawodowego. Szczególne uznanie dla naszej reprezentantki, która po raz kolejny sięgnęła po tytuł.

 

KM

Kelmendi i Czrikiszwili najlepsi

Światowa Federacja Judo ogłosiła najlepszych zawodników w tym roku w oparciu o prowadzony ranking. Wśród kobiet w 2014 roku królowała Majlinda Kelmendi, u panów na pierwszym miejscu znalazł się Awtandil Czrikiszwili z Gruzji.

Lista rankingowa IJF World Prestige obejmuje wszystkie kategorie wagowe. Kelmedi i Czrikszwili zdobyli najwięcej punktów i triumfowali. Warto podkreślić, że judocy zostali wyróżnieni również za wybitne osiągnięcia sportowe w 2014 roku. Na konto reprezentantki Kosowa i zawodnika z Gruzji wpłynie po pięćdziesiąt tysięcy dolarów.

Historia Kelmendi jest bardzo ciekawa, gdyż judoczka nie mogła startować pod flagą Kosowa, ponieważ nie było zrzeszone w Europejskiej Federacji Judo. W związku z tym zawodniczka występowała jako reprezentantka EJU. W 2013 roku w Budapeszcie sięgnęła po brązowy medal mistrzostw Europy. Na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie startowała pod flagą Albanii i zajęła dziewiątą pozycję. Życiowy sukces, który pokazał pełnię jej talentu i wielkie umiejętności miał miejsce w 2013 roku. W Rio de Janeiro podczas mistrzostw świata w Rio de Janeiro Majlinda Kelmendi sięgnęła po złoty medal. W finale pokonała zawodniczkę gospodarzy Erikę Mirandę. Dwukrotna mistrzyni świata jest jedną z faworytek do triumfu podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Kelmendi w 2014 roku potwierdziła swoją klasę, czego najlepszym dowodem jest jej zwycięstwo w rankingu IJF.

33-letni Czrikiszwili to bardzo doświadczony judoka, który startuje w kategorii wagowej 81 kg. W swoje karierze uczestniczył w Igrzyskach Olimpijskich, mistrzostwach świata i Europy. W 2013 roku sięgnął po złoto podczas turnieju prymat na Starym Kontynencie. Podczas mistrzostw świata wywalczył srebrny medal. Rok 2013 pozytywnie wpłynął na Gruzina, który w tym sezonie potwierdził klasę i kolejnymi występami zdobywał punkty do rankingu IJF.

Kelmendi i Czrikiszwili okazali się najlepsi w rankingu, ale Światowa Federacja doceniła i nagrodziła także innych judoków. Teddy Riner to ikona judo. Francuz po raz siódmy w swojej karierze sięgnął po tytuł mistrza świata. Włodarze federacji docenili zasługi Rinera dla popularyzacji judo na świecie i przyznali mu nagrodę w wysokości czterdziestu tysięcy dolarów. Również Ilias Iliadis został wyróżniony. Za wybitne osiągnięcia sportowe i wkład w popularyzację judo Światowa Federacja przyznała mu nagrodę pieniężną w wysokości czterdziestu tysięcy dolarów.

Wyróżniono także najlepszych w tym roku w poszczególnych kategoriach wagowych. Nagrody w wysokości dziesięciu tysięcy dolarów otrzymali: Munkhbat Urantsetseg, Automne Pavia, Clarisse Agbegnenou, Kim Polling, Audrey Tcheuméo, Idalys Ortíz, Ganbat Boldbaatar, Michaił Pulyaev, Dex Elmont, Warlam Liparteliani, Lukas Krpálek.

Nagrody przyznane. Kelmendi i Czrikiszwili okazali się najlepsi. Doceniono wkład Rinera i Iliadisa w popularyzację judo. To bardzo dobre posunięcie, gdyż należy dbać o legendy i ikony. Warto w należyty sposób na podstawie ich historii budować wizerunek dyscypliny. Bo tak naprawdę liczy się człowiek. A w judo jest to widoczne. Czy Kelmendi i Czrikiszwili utrzymają dobrą dyspozycję do Rio? O Rinera Francuzi raczej są spokojni. 

KM

Khan chce podbić świat. Teraz Mayweather!

W boksie dużo się mówi. Chcesz być na szczycie – musisz o to walczyć. Reklama dźwignią handlu, musisz dobrze się sprzedać. Marketing to podstawa sukcesu. Wie o tym Amir Khan, który głośno mówi o swoich planach.

Brytyjczyk nie ustaje w dążeniu do spełnienia się w boksie i osiągnięcia sukcesu. Głośno wypowiada swoje zdanie oraz prezentuje ogromną pewność siebie. Czy to dobra droga do sukcesu?

Dla wielu pięściarzy sukces kojarzy się z Floydem Mayweatherem Jr. W sensie dosłownym. Mayweather to marka, pieniądze i wielkie uznanie. Każdy chce wejść z nim do ringu, aby zaświecić choćby na chwilę. Wydaje się, że obecnie najbliżej tego jest Manny Pacquiao, który i tak jest ikoną boksu. O pojedynku z Moneyem marzy również Amir Khan. Posiadacz pasa WBC silver  w wadze półśredniej w ostatnim pojedynku pokonał Devona Alexandra i jego kolejnym celem stał się Mayweather. – Naprawdę wierzę, ze zasłużyłem na walkę z najlepszym pięściarzem świata Floydem Mayweatherem Jr. Uważam, że walka Khan vs Mayweather byłby wielkim wydarzeniem w Wielkiej Brytanii, a mając za sobą wsparcie kibiców z pewnością udałoby mi się odebrać mu tytuły mistrza świata – powiedział Khan.

Wielu uważa, że Brytyjczyk nie zasłużył jeszcze na pojedynek z najlepszym bokserem świata. Khan nie jest gotowy na starcia z Mayweatherem. Dlaczego? Główny powód jest prosty: Khan nie osiągnął jeszcze odpowiedniego poziomu. Brytyjczyk ma talent, jednak na obecnym etapie swojej kariery w starciu z Mayweatherem jest bez szans. Khan jest obecny w mediach i bardzo dobrze buduje swój wizerunek, jednak jako bokser jeszcze nie dojrzał do pojedynku z mistrzem federacji WBC i WBA wagi półśredniej. Dla Brytyjczyka nadejdzie jeszcze czas. Oczywiście – teraz może podjąć próbę starcia z Mayweatherem, jednak sportowo stoi na straconej pozycji. Chyba, że chodzi tylko i wyłącznie o aspekt finansowy.

Publiczność liczy na starcie Mayweather – Pacquiao. Co w takiej sytuacji czeka Khana? Wielu widzi go w starciu z Kellem Brookiem, mistrzem świata federacji IBF wagi półśredniej. Ten pojedynek byłby cennym doświadczeniem dla Khana. Rywalizacja z mocnym rywalem, który w świecie boksu wyrobił sobie nazwisko i również ma wysokie ambicje. Khan nie wyklucza pojedynku z Brookiem, ale podkreśla, że ma inne plany. – W przyszłości walka z Kellem Brookiem może się odbyć. Nie chcę powiedzieć przez to, że odmawiam walki z nim, ale w tym momencie mam inne plany i chciałbym spotkać się w ringu z Mayweatherem – powiedział bokser.

W tym, co mówi Khan na pierwszy plan rzuca się ogromna pewność siebie. To jest istotne w boksie, gdyż nie jest to sport dla „głaszczących delikatnie koty”, tylko dla twardych mężczyzn. Facetów gotowych na sukces. Khan z pewnością chce triumfować, ale podkreślanie, że jest lepszy od Mayweathera i pokona go w obecnym stanie rzeczy to bajkopisarstwo. Warto podkreślić, że Brytyjczyk jest bardzo dobrym bokserem, ale musi nadal pracować. Na Mayweathera przyjdzie czas. Teraz lepiej pomyśleć o walce z Brookiem. Choć i także wszyscy myślą o Mayweatherze. Money ma w czym wybierać. Ciekawe, czy się z tego cieszy.

KM

Marcin Najman

Polski bokser oraz zawodnik mieszanych sztuk walki urodzony 13 marca 1979 roku w Częstochowie. Nosi pseudonim El testosteron. W boksie zawodowym zadebiutował w 2001 roku.  W swoich pierwszych trzech walkach odnosił porażki. Pierwsze zwycięstwo odniósł przeciwko Tomaszowi Górskiemu w 2004 roku czym rozpoczął serie 12 wygranych walk z rzędu. Dzięki serii zwycięstw dostał szansę pojedynku z ówczesnym Międzynarodowym Mistrzem Polski wagi ciężkiej Andrzejem Wawrzykiem. Marcin przegrał ten pojedynek przez TKO w drugiej rundzie.  Po przegranej z Wawrzykiem, Marcin stoczył trzy wygrane pojedynki.  W 2009 roku podpisał kontrakt z KSW. Debiut w mieszanych sztukach walki nastąpił 11 grudnia 2009 roku przeciwko Mariuszowi Pudzianowskiemu. Marcin Najman przegrał tę walkę po 43 sekundach. Kolejne starcie  w MMA stoczył 18 września 2010 roku a jego rywalem był Przemysław Saleta.  W tym starciu Marcin przegrał przez poddanie  w pierwszej rundzie.  W kolejnym pojedynku rywalem był kulturysta Rober Burneika. Marcin ten pojedynek przegrał w drugiej rundzie przez TKO.

Marcin Najman jest współzałożycielem grupy promotorskiej NG Promotions.  25 października 2014 roku zorganizował pożegnalną walkę Andrzeja Gołoty.

Jerzy Kulej

Polski bokser urodzony 19 października 1940 roku w Częstochowie, zmarł 13 lipca 2012 roku w Warszawie. Karierę bokserską rozpoczął w 1955 roku w Starcie Częstochowa. W 1958 roku zadebiutował w Reprezentacji Polski, której trenerem był Feliks Stamm. W roku 1963 wywalczył złoty medal na Mistrzostwach Europy w Moskwie pokonując obrońcę złotego medalu Aloizsa Tuminsa z ZSRR. Pierwszy złoty medal Olimpijski wywalczył na Olimpiadzie w Tokio w 1964 roku. W finałowej walce pokonał reprezentanta ZSRR Jewgienija Tuminsa.  Rok później został po raz kolejny Mistrzem Europy. Na Igrzyskach Olimpijskich w Meksyku, które odbyły się w 1968 roku, Jerzy powtórzył swój sukces z Tokio, i ponownie zdobył złoty medal Olimpijski. W walce finałowej pokonał na punkty Kubańczyka Enrique Regueiferosem.  W swojej bogatej karierze Jerzy Kulej stoczył 348 walk z czego 317 wygrał, 6 zremisował i 25 przegrał. W 1968 roku został odznaczony przez Radę Państwa Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. W 1998 roku za wybitne zasługi dla ruchu olimpijskiego, za działalność na rzecz rozwoju i propagowania kultury fizycznej oraz osiągnięcia sportowe został odznaczony przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. W 1995 roku otrzymał nagrodę im. Aleksandra Rekszy. W grudniu 2011 roku doznał rozległego zawału serca. Po siedmiu miesiącach zmarł w Mazowieckim szpitalu Bródnowskim. Bezpośrednią przyczyną zgonu była choroba nowotworowa. 

Walka o swoje, czyli o pieniądze

W MMA stawia się na widowiskowość, która ma porwać tłumy. Zawodnicy w wielu przypadkach nastawieni są na ostrą rywalizację, gdzie chcą pokazać pełnię swoich umiejętności. Prezentują się efektywnie, aby zachwycić publiczność. Za dodatkowe wrażenia mogą dostać bonusy pieniężne. Ile zawodnik MMA może zarobić na walce?

Pod lupę wzięliśmy jedną z amerykańskich gal, konkretnie UFC – The Ultimate Fighter 20 Finale. Bogata karta walk, w której znalazło się jedenaście pojedynków. Na wstępie zależy zaznaczyć, że nie wszyscy gratyfikowani są tak samo. Ci, którzy są umieszczeni we wstępnej karcie walk mogą liczyć na znacznie mniejsze stawki niż zawodnicy będący w karcie głównej. Mimo wszystko na podstawie gali UFC – The Ultimate Fighter 20 Finale można zaobserwować o jakie pieniądze walczą fighterzy. Wiadomo, że ten sport, na tym poziomie, to ogromne pieniądze ze względu na zaangażowanie mediów, licznych sponsorów, a także liczby zainteresowanych widzów. Nie ma, co ukrywać, iż wszystkie te czynniki wpływają na stopień gaży fighterów.

Na polskim podwórku sytuacja wygląda inaczej. Wiadomo – kwestia skali. Z pewnością gwiazdy zarabiają konkretne pieniądze, jednak w porównaniu z galami UFC czy Bellatora są daleko w tyle. Jednakże jedno warto podkreślić –pieniądze w MMA są. Na poziomie wielkich organizacji są to duże sumy.

Przechodząc do liczb warto podkreślić, że w gażę za walkę nie wchodzą pieniądze płacone przez sponsorów. De facto, zawodnik zarabia na dwóch płaszczyznach – od organizatora za stoczony pojedynek i od sponsora, o ile go posiada. W ten sposób gaża fightera może urosnąć do ogromnych rozmiarów. W tym wszystkim należy również pamiętać o tym, że zawodnik toczy kilka pojedynków w roku, a nie w tygodniu, więc wysokość jego zarobku musi być proporcjonalna do wszystkich czynników, które wpływają na jego funkcjonowanie. Zawodnik MMA w wydaniu amerykańskim jest gwiazdą, jeśli posiada sponsora to na brak gotówki z pewnością narzekać nie może.

Zaczynając od dołu. Angela Hill, która toczyła swój pojedynek w karcie wstępnej Fight Pass pokonała Emily Kagan. Zwyciężczyni zgarnęła do swojej kieszeni szesnaście tysięcy dolarów, przegrana osiem. Wszystkie walki w karcie wstępnej na płaszczyźnie finansowej wyglądały tak samo. Zwycięzca zgarniał osiem tysięcy za walkę i osiem tysięcy za wygraną, przegrany osiem tysięcy za stoczenie pojedynku.

W karcie głównej najniższe stawki miały Jessica Penne i Randa Markos – po osiem tysięcy. Pojedynek wygrała ta pierwsza i zgarnęła dodatkowe osiem tysięcy, jednak walka została uznana za pojedynek wieczoru i panie zarobiły po pięćdziesiąt tysięcy dolarów. Yancy Medeiros za występ wieczoru zarobił pięćdziesiąt tysięcy dolarów, a za samą walkę trzydzieści tysięcy dolarów. Jego przeciwnik Joe Proctor dostał dziesięć tysięcy.

Walka wieczoru w wadze słomkowej Carla Esparza – Rose Namajunas to prawdziwa żyła złota. Dochód Esparzy to pięćdziesiąt tysięcy za walkę i bonus w wysokości kolejnych pięćdziesięciu tysięcy, w tym wypadku dwadzieścia pięć tysięcy dolarów Namajunas wygląda skromnie.

Jak widać na walce w MMA można zarobić. Jeśli fighter zaprezentuje wysoki poziom to może liczyć na pokaźny bonus. Widoczna jest dysproporcja w kwotach podstawowych między kartą wstępną, a kartą główną. Jednakże to także motywacja dla zawodników, aby się rozwijać. Oczywiście, nie pieniądze są w sporcie najważniejsze, ale  warto pokazać o jakim poziomie finansowym rozmawiamy. W końcu fighterzy walczą o swoje.

 

KM

Wierzbicki mistrzem Europy w kickboxingu!

Grupa DSF zorganizowała interesującą i bogatą galę kickboxingu w Ząbkach. W tym samym czasie w Zgorzelcu odbyła się Wielka Zawodowa Gala Kick-Boxingu i K-1. Kolejne ciekawe wydarzenie, które pokazuje, że zapotrzebowanie na kickboxing rośnie.

Głównym punktem wieczoru był pojedynek Wojciecha Wierzbickiego z Włochem Andrea Andrenaccim. Stawką rywalizacji było zawodowe mistrzostwo Europy WAKO-PRO Low-Kick kat-75 kg. Choć Wierzbicki był pretendentem do tytułu to nie przestraszył się mistrza. Walka na dystansie pięciu rund dostarczyła wielu emocji. Andrenacci nie spodziewał się tak ciężkiego pojedynku. Wierzbicki zaskoczył Włocha licznymi kombinacjami bokserskimi, które kończył niskimi kopnięciami. Mistrz Europy nie zamierzał się poddawać i groźnie atakował polskiego fightera. Wierzbicki wytrzymał napór Włocha i konsekwentnie realizował swoją taktykę. Andrenacci narażony na niskie kopnięcia stosowane przez swojego rywala znalazł się w trudnym położeniu. Po zaciętej walce o zwycięstwie decydowali sędziowie. Arbitrzy jednogłośnie ogłosili zwycięstwo polskiego zawodnika. Wojciech Wierzbicki został Zawodowym Mistrzem Europy WAKO-PRO Low-Kick -75 kg.

Polski fighter osiągnął ogromny sukces na polu zawodowym. Pokonał królującego Włocha i teraz w swoich dłoniach dzierży mistrzowski tytuł. Teraz głównym zadaniem Wierzbickiego jest utrzymanie się na szczycie. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, iż Wierzbicki zdobył tytuł u siebie, gdyż jest zawodnikiem CSW Kick-Fighter Zgorzelec.

O tytuł międzynarodowego zawodowego mistrza Polski K-1 w kategorii 71 kg zmierzyli się Piotr Biały i Czech Jan Moncol. W pierwszej rundzie zawodnik zza południowej granicy postawił ciężkiej warunki, jednak wraz z upływem czasu dominować zaczął Polak. W drugiej rundzie po ciosie naszego zawodnika Moncol znalazł się na deskach. Czech był liczony jeszcze dwukrotnie i sędziowie nie mogli mieć wątpliwości, co do tego, komu należy się zwycięstwo. Tytuł międzynarodowego zawodowego mistrza Polski K-1 w kategorii 71 kg w rękach Piotra Białego. 

W pojedynku o tytuł międzynarodowego zawodowego mistrza Polski K-1 w kategorii 75 kg spotkali się Piotr Formantowicz i Petr Dvorak. Dominacja Polaka nie podlegała dyskusji ani przez chwilę. Niesiony dopingiem zgorzeleckiej publiczności w każdej rundzie doprowadzał doliczenie rywala z Czech. Pewne zwycięstwo Formantowicza. Pas zawodowego Mistrza Polski K-1 -75 kg trafił w ręce Pawła Biszczaka. Zawodnik Olimpu Legnica w pierwszej rundzie rywalizacji z Michałem Ronkiewicz, rozciął rywalowi łuk brwiowy. Fighter z Wrocławia nie był w stanie kontynuować walki.

Emilia Czerwińska okazała się lepsza od Klary Kleczkowskiej w formule pro-am low-kick. Konrad Chałko już w pierwszej rundzie doznał kontuzji stopy i nie mógł kontynuować rywalizacji z Kamilem Kaczmarczykiem.

Najważniejszą informacją Zgorzelskiej gali jest fakt, iż mamy Zawodowego Mistrza Europy WAKO-PRO Low-Kick -75 kg. Wojciech Wierzbicki jednogłośnie pokonał Andreę Andrenaccioniego. Ponadto, w polskich rękach są dwa międzynarodowe tytuły mistrza Polski w K-1.

KM

Białystok bez judo

Smutna i przykra informacja. Hetman Białystok zlikwidował sekcję judo. Klub tnie wydatki i wszędzie szuka oszczędności. Takie rozwiązanie okazało się rozczarowaniem dla rodziców dzieci, które trenowały w klubie.

Hetman buduje nową siedzibę i w związku z tym szuka oszczędności na zrealizowanie zaplanowanej inwestycji. Klub dla sekcji judo wynajmował salę. Po przeanalizowaniu umowy najmu okazało się, że zawiera ona szereg warunków niekorzystnych dla najemcy. W związku z tym faktem włodarze Hetmana starali się szukać najlepszego rozwiązania panującego stanu rzeczy. Negocjacje w sprawie kosztów nie powiodły się, więc klub znalazł salę zastępczą. Kibice i zawodnicy nie byli zadowoleni z takiego rozwiązania, gdyż wiązało się to ze zmianą terminów treningów, a także rodziło  dodatkowe utrudnienia. Dzieci w tym czasie były zapisane na inne zajęcia. W nowej sali większość zawodników nie podjęła treningów.

Taka sytuacja sprawiła, że Hetman zdecydował się na zamknięcie sekcji judo. Klub poinformował o swojej decyzji urząd miasta. Hetman musi rozliczyć się z władzami, gdyż miasto przekazało dotację na prowadzenie sekcji. Wszystko wskazuje na to, że do końca judo w Białymstoku pozostało już tylko uregulowanie kwestii formalnych.

Klub na swojej  stronie internetowej chwalił się osiągnięciami swoich zawodników, a w obecnej sytuacji dzieci nie mają miejsca, w którym mogłyby rozwijać dalej swoją pasję. Wszystko ze względów finansowych. Finanse w głównej mierze są wykładnią funkcjonowania i stabilności działalności. Klub w oparciu o wyznaczniki nowej inwestycji poszukiwał pola, na którym mógłbym znaleźć oszczędności. Szkoda, że wszystko kosztem rozwoju młodzieży i sportu, w tym przypadku judo. Z pewnością możliwy byłby kompromis między klubem, rodzicami, a także miastem. Urząd miasta dotował sekcję i z pewnością byłby gotowy podjąć działania w celu utrzymania sekcji. Warto podkreślić, że niektórzy są zaskoczeni taką decyzją klubu.

Sala zastępcza nie znalazła akceptacji w oczach rodziców, co być może również jest minusem całej sytuacji. Klub znalazł inne miejsce do zajęć, jednak wiązało się to ze zmianą terminów treningów. Wiadomo, ze dla rodziców i dzieci jest to trudne, gdyż wiąże się z koniecznością zmiany planów i zajęć.

W całej tej sytuacji o kompromis było niezwykle trudno. Z jednej strony klub i jego polityka, z drugiej rodzice i dzieci, które chcą trenować i rozwijać się, ale zmiana terminów zajęć jest nie do zaakceptowania. W całej sytuacji najbardziej cierpi judo. Hetman zamyka sekcję i tym samym wiele dzieci trenujących zakończy swoją przygodę. Przygodę, która była dla nich zabawą, ale i nauką. Judo to dyscyplina, która jest bogata na polu kultury, relacji międzyludzkich. Szkoda, że w Białymstoku sekcja judo zakończyła działalność. Czy coś jeszcze w tej kwestii zmieni się? 

 

KM

Presja ze strony Pacquiao

Manny Pacquiao nie ustaje w naciskach na Floyda Mayweathera Jr. Pacman za wszelką cenę chce zmierzyć się z Moneyem. Walka w mediach już wystartowała.  Kiedy początek negocjacji? Kiedy poznamy termin walki?

Pacquiao w swojej ostatniej walce pewnie pokonał Chrisa Algieriego i po tym starciu zaczął głośno mówić o chęci boksowania z Mayweatherem. Warto podkreślić, że fabuła możliwego starcia Pacman – Money rozpoczęła się już dużo, dużo wcześniej. Walka Pacquiao i Mayweathera byłaby największym wydarzeniem XXI wieku w sporcie.

Pacman jest pewny siebie. – Mayweather znalazł się ślepym zaułku. On nie ma gdzie uciec i musi ze mną walczyć. Ja postaram się, aby nasz pojedynek był jak najbardziej widowiskowy dla kibiców – podkreśla Pacquiao. Widać, że Filipińczyk  za wszelką cenę chce stanąć oko w oko z uznawanym za najlepszego boksera na świecie Mayweatherem. W mediach społecznościowych fani organizują się i wywierają nacisk na Moneya, aby przyjął wyzwanie Pacmana.

Mayweather od rywalizacji z Pacquiao nie zamierza uciekać. – Oczywiście, że chciałbym walczyć z Manny Pacquiao i staramy się, aby do tej walki doszło. Pięściarz odpowiada na zarzuty Filipińczyka: – Floyd Mayweather nie boi się nikogo i nie unika żadnego z rywali.

Wiadomo, że walka tytanów to ogromne pieniądze. Zainteresowanie mediów, sponsorów i poziom przedsięwzięcia powoduje, że to wydarzenie wykracza poza ramy czysto sportowej rywalizacji. Na poziomie boksu pieniądze to nie wszystko, co podkreśla Pacquiao. – Mayweather może wziąć za ten pojedynek tyle pieniędzy, ile tylko chce. W styczniu tego roku wyzwałem go do walki proponując, aby dochód z niej przeznaczyć na cele dobroczynne. Jak widać dla Pacmana najważniejsza jest walka z Mayweatherem. Filipińczyk podchodzi do tej kwestii ambicjonalnie. Po prostu chce stoczyć wielką walkę, w której świata przekona się o tym, kto jest najlepszym bokserem na świecie.

Pacquiao głośno mówi o chęci rywalizacji z Moneyem. W końcu sam Mayweatherem zabrał głos w tej sprawie i nie uciekał się do ogólników. – Przyszedł czas, abym i ja się odezwał i powiedział wprost, że chcę tej walki! Zorganizujmy ją 2 maja 2015 roku. Niech 2 maja dojdzie do walki Floyd Mayweather vs. Manny Pacquiao! Ja chcę tej walki, ponieważ będę mógł wreszcie pokazać, że Pacquiao nie walczy na tym poziomie, co ja – powiedział Money. Czy w maju będziemy świadkami najlepszej walki w historii?

Pacquaio i Mayweather to obecnie dwa największe, budzące ogromne emocje bokserskie nazwiska. Ich starcie zelektryzuje cały świat. Czy do niego dojdzie? Wokół Mayweathera krążą również inni. Khan, Cotto, Alvarez. Wydaje się, że najbliżej mimo wszystko jest Pacman. Bo o Mayweathera trzeba zabiegać. Stawka jest wielka. Na każdym polu. Money is Money. 

 

KM

Wach nokautuje, Brodnicka zwycięża

Mariusz Wach odniósł kolejne zwycięstwo po powrocie na ring. Tym razem Wiking podczas gali Windoor Boxing Night w Radomiu pokonał przez nokaut Travisa Walkera. Triumfowała również Ewa Brodnicka. „Królowa” okazała się lepsza od Bułgarki Galiny Gumiilskiej.

Wach kontrolował przebieg pojedynku, do którego był bardzo dobrze przygotowany. Walker nie wytrzymał rywalizacji na polu kondycyjnym. Amerykanin w drugiej rundzie starał się przyspieszyć i zaskoczyć Wikinga, jednak Polak bronił się skutecznie. Wach pewnie trzymał gardę i czekał na najlepszą chwilę do ataku. Walker z rundy na rundę wyglądał coraz gorzej, a Wiking postanowił uderzyć w szóstej rundzie. Po serii ciosów Amerykanin był liczony na stojąco, a po chwili kolejnych czystych ciosów sędzia zastopował walkę. Wach wyczuł doskonały moment na zakończenie walki. Walker przegrał piąty pojedynek z rzędu, a Wiking pokazał, że odpoczynek od boksu nie sprawił, iż zatracił on umiejętności bokserskie. Z pewnością Walker nie był tak mocny jak Kurtagić, ale był gotowy do rywalizacji. Amerykanin na początku starcia chciał zaskoczyć Wacha, jednak Polak dobrze trzymał gardę.

Druga walka po powrocie Wacha na plus. Tym razem Wiking wygrał przez techniczny nokaut w szóstej rundzie. Warto zauważyć, że Wach wszedł już w rytm i „wyczuł” ring. Teraz powoli nadchodzi czas na kolejne wyzwania. Być może rywali trudniejszych i bardziej wymagających. Czy Wacha stać jeszcze na rywalizację na najwyższym poziomie?

Słyszysz Ewa Brodnicka, myślisz sukces gwarantowany. Upór, ambicja, pracowitość, skuteczność – to charakterystyka naszej mistrzyni. Brodnicka nieustannie doskonali się. Przekonują się o tym jej kolejne rywalki. Na gali w Radomiu „Królowa” skrzyżowała rękawice z Galiną Gumiilską. Posiadaczka pasa WBF International w kategorii junior półśredniej była zdecydowaną faworytką, jednak Bułgarka okazała się trudną przeciwniczką. Warto podkreślić, że zwycięstwo Brodnickiej ani przez chwilę nie było zagrożone. Doświadczenie w boksie jest istotne, czego przykładem jest Gumiilska. Choć przegrała to przetrwała cały dystans, mądrze odpierając ataki „Królowej” i szukając swojej szansy. Gumiilska krzywdy Polce nie zrobiła, ale dała naszej zawodniczce możliwość boksowania w całym wymiarze pojedynku. Dla Brodnickiej było to istotne również ze względów kondycyjnych, aby przekonać się o swoich możliwościach i wytrzymałości. Gumiilska to innej klasy rywalka niż Jekaterina Lecko, z która „Królowa” walczyła wcześniej. Bój z Bułgarką to kolejne doświadczenie dla Brodnickiej w tym roku. Kolejne zwycięskie. Brodnicka wygrała po raz czwarty w tym roku. Sędziowie nie mieli żadnych wątpliwości – po sześciu rundach wszyscy punktowali 60-54. Teraz przed Ewą Brodnicką kolejne wyzwania i mistrzostwo świata, o które Polka chce walczyć.

Kamil Łaszczyk w wadze piórkowej na punkty pokonał Antonio  Horvaticia. Polak był zdecydowanie lepszy, ale nie mógł nie udało mu się zakończyć walki przed czasem. Chorwat walczył tylko i wyłącznie na przetrwanie, zwycięstwo Łaszczyka ani przez chwilę nie było zagrożone. W Radomiu po roku na ring wrócił Damian Jonak. Po ośmiorundowej rywalizacji Polak na punkty pokonał Bradleya Pryce’a – 77:75, 76:75, 76:75.

Gala Windoor Boxing Night w Radomiu była kolejnym istotnym wydarzeniem dla Mariusza Wacha. Wiking stopniowo wraca do rywalizacji po dwuletniej przerwie i prezentuje się poprawnie. Czas, aby Wach spróbował swoich sił z poważniejszymi rywalami. Swego czasu był czołowym bokserem wagi ciężkiej, czy jest w stanie wrócić na szczyt? Ewa Brodnicka po raz kolejny udowodniła swoją klasę. Kiedy spełni swoje mistrzowskie marzenia?

Wyniki walk:

Robert Parzęczewski na punkty pokonał Andreia Salachudzinau
Michał Gerlecki w szóstej rundzie znokautował Jewgienijsa Belitcenko
Ewa Brodnicka na punkty pokonała Galinę Gumliiską
Kamil Łaszczyk na punkty pokonał Antonio Horvatica
Nikodem Jeżewski na punkty pokonał Łukasza Zygmunta
Damian Jonak na punkty pokonał Bradleya Price'a
Mariusz Wach przez techniczny nokaut wygrał z Travisem Walkerem

KM

Gwiazdy nie zawiodły w Ząbkach

Triumfy gwiazd podczas gali DSF Kickboxing Challenge 2. Dorota Godzina i Łukasz Wichowski byli autorami prawdziwych widowisk, pełnych emocji i sportowych wrażeń. W Ząbkach rywalizacja stała na wysokim poziomie.

Dorota Godzina spotkała się z Eweliną Nowosielską w walce o tytuł zawodowej mistrzyni Mazowsza w K-1 w kategorii do 56 kg. Wielokrotna mistrzyni Polski podkreślała, że różnica między rywalizacją amatorską, a zawodową sprowadza się do kwestii jakości wygranej. Podczas gali DSF jakość odmieniana była przez wszystkie przypadki. Doświadczona Godzina i utalentowana Nowosielska w ringu pokazały wysokiej klasy kickboxing. Poza tym należy podkreślić, że obie zawodniczki udowodniły, że są charakterne. Pokazały bogaty repertuar zagrań, walczyły agresywnie i ciekawie dla oka. Okazało się, że Godzina jest prawdziwą gwiazdą i konsekwentnie pracuje na swój sukces w zawodowstwie. Zawodniczka DSF Kickboxing Team wygrała rywalizację z Nowosielską i na tym z pewnością nie poprzestanie. Dorota Godzina udowodniła, że śmiało można określać ją mianem gwiazdy.

Swoją klasę potwierdził również Łukasz Wichowski, który po raz drugi spotkał się z Tomasem Neupauerem. Stawką pojedynku, stoczonego w formule full –contact, był pas Zawodowego Młodzieżowego Międzynarodowego Mistrza. Polak podczas DSF Kickboxing Challenge okazał się lepszy od rywala ze Słowacji. Tym razem było tak samo. W drugiej rundzie Wichowski nie miał litości dla swojego przeciwnika, Polak niemiłosiernie mocnymi ciosami trafiał Neupauera, który lądował na deskach. Dwukrotnie udało mu się wstać, jednak za trzecim razem okazał się bezsilny. Wichowski odniósł przekonujące zwycięstwo, a na dodatek dostarczył publiczności ogromnych emocji i wrażeń.

Będące głównymi atrakcjami imprezy pojedynki Godziny i Wichowskiego nie zawiodły. Kickboxing w najczystszym, najlepszym i niezwykle efektownym wydaniu. Czy takie walki mogą przekonać niedowiarków do kickboxingu? Nie tylko mogą, a wręcz muszą. Kickboxing wchodzi na salony? Spokojnie. Krok po kroku. Wszystko musi być prowadzone z głową, mądrze. Dobrą drogą jest organizacja zawodowych gal z Polakami w roli głównej. W ten sposób kickboxing może tylko i wyłącznie zyskać.

W Ząbkach publiczność zobaczyła w akcji mistrza świata w kick-light Kamila Rutę. Zawodnik DSF Kickboxing Team zaprezentował się w turnieju K-1 w kategorii 81 kg. Ruta nie pozwolił publiczności na długie oczekiwanie. Mistrz świata szybko znokautował Sebastiana Adamskiego. Ruta awansował do finału, w którym zmierzy się z Mateuszem Żukowskim. Żukowski stoczył efektowną rywalizację z Jakubem Bartnikiem. Fighterzy dostarczyli publiczności garść mocnych atrakcji. Żukowski i Bartnik zostawili w ringu kawał zdrowia, rywalizując „na całego”. Żaden fighter nie był w stanie zakończyć pojedynku przed czasem, a w ostatecznym rozrachunku lepszy okazał się Żukowski.

Ząbki były miejscem ciekawej rywalizacji. Publiczność nie mogła nudzić się podczas imprezy, która miała bogatą oprawę. Organizatorzy zadbali o dodatkowe atrakcje dla fanów. Goście specjalni w osobach Karoliny Kowalkiewicz, Jana Błachowicza, Marcina Różalskiego i Anzora Azhieva wzmocnili markę gali DSF Kickboxing Challenge 2. Grupa DSF nie powiedziała jednak ostatniego słowa.

Finałowa rywalizacja Ruty z Żukowskim odbędzie się 28 lutego w Piasecznie podczas gali DSF Kickboxing Challenge 3.Kickboxing na najwyższym poziomie. Grupa DSF nie zwalnia tempa i cały czas dba o fanów kickboxingu. Kogo zobaczymy na kolejnej gali? Są już Ruta i Żukowski. Kto jeszcze? 

KM

Triumf Jędrzejczyk

Triumf – najlepsze z możliwych słów do określenia wygranej Joanny Jędrzejczyk z Claudią Gadelhą na UFC on FOX 13. W Phoenix Polka odniosła najważniejsze zwycięstwo w swojej karierze.

Jędrzejczyk w ocenie dziennikarzy nie była faworytką starcia z Brazylijką. Claudia Gadelha to fighterka doświadczona, mocna i przede wszystkim posiadająca ogromne umiejętności. Stawiająca pierwsze kroki w UFC Jędrzejczyk stanęła przed trudnym wyzwaniem.

W stójce Polka utrzymywała przewagę i prezentowała się lepiej. Gadelha dążyła do sprowadzenia pojedynku do parteru. Brazylijka szukała swojej szansy, gdyż wiedziała, że w stójce może mieć problemy z Jędrzejczyk. Gadelha w pierwszej rundzie sprowadziła walkę na ziemię. Warto podkreślić, że Jędrzejczyk mądrze broniła się i nie ułatwiała zadania swojej rywalce. Brazylijka zdobyła górną pozycję, co miało pozwolić jej na zyskanie przewagi. Próba dopięcia trójkąta rękoma okazała się nieudana , ponieważ Jędrzejczyk zastosowała skuteczną obronę. W końcówce pierwszej rundy zawodniczka z Olsztyna mocnymi łokciami przy siatce poważnie naruszyła rywalkę, której udało się rozerwać klincz. Jędrzejczyk dołożyła jeszcze potężny podbródkowy. Ten cios zrobił wrażenie na Brazylijce i wyłącznie gong uchronił ją od kolejnych udrzeń. Jędrzejczyk pokazała swoją siłę oraz potencjał. Gadelha zobaczyła, że zawodniczka z Polski będzie trudniejszą przeciwniczką niż przypuszczano.

Po ciężkiej pierwszej rundzie Brazylijka zaczęła dyktować warunki. Gadelha wiedziała, że aby wygrać musi prowadzić walkę. Druga runda to w większości zapaśniczy klincz. Warto podkreślić, że Jędrzejczyk dobrze sobie w nim raziła. Ponadto, Polka nie uciekała od rywalizacji i dobrze prezentowała się w obronie, skutecznie neutralizując przeciwniczkę. Gadelha zaliczyła obalenie i zajęła górną pozycję, jednak nie potrafiła zaskoczyć Polki. Zawodniczka z Olsztyna starała się atakować krótkimi ciosami. W trzeciej rundzie Brazylijka szalała. Inaczej popisów Gadelhi na placu boju nie da się określić. Brazylijka raz po raz rzucała Jędrzejczyk na ziemię, jednak ta wracała na nogi. Gadelha nie dawała za wygraną i sprowadzała walkę na ziemię. Jędrzejczyk była bezsilna wobec konsekwencji rywalki z Kraju Kawy. Gadelha w trzeciej rundzie udowodniła swoją wyższość.

Po takim obrazie ostatniej odsłony starcia wydawało się, że sędziowie wskażą jako zwyciężczynię Brazylijkę. Okazało się inaczej. Ręce w geście triumfu mogła unieść Joanna Jędrzejczyk, która wygrała niejedno głośną decyzję sędziów. Wiele zadaje sobie pytanie: dlaczego? Gadelha w drugiej rundzie zaczęła dominować, a w trzeciej wrzuciła drugi bieg i zdominowała Polkę. Jędrzejczyk miała bardzo dobrą pierwszą odsłonę, w której łokciami naruszyła rywalkę, a na koniec podbródkowym poważnie jej zagroziła.

Jędrzejczyk wygrała, choć trudno jednoznacznie ocenić, czy było to zwycięstwo zasłużone. Polka odniosła najcenniejsze zwycięstwo w swojej dotychczasowej karierze. Z rywalką, która postawiła jej wysoko poprzeczkę. Sędziowie przyznali zwycięstwo Polce i nic tego nie zmieni. Warto podkreślić, że Jędrzejczyk nie była faworytką starcia i jej postawa jest godna uznania. Jak dalej potoczy się kariera Polki w UFC? Każde kolejne zwycięstwo buduje pozycję Jędrzejczyk w bogatej strukturze amerykańskiej organizacji. 

KM

Wielki kickboxing w Ząbkach

13 grudnia kickboxing będzie królował w Ząbkach. Podczas gali DSF Kickboxing Challenge 2 zobaczymy utalentowanych fighterów i prawdziwe show, o czym przekonują organizatorzy imprezy.

Repertuar godny uwagi. Organizatorzy przygotowali turniej w K-1 w kategorii 81 kg, walkę w formule full contact oraz dwie walki wieczoru. Wśród zawodników interesujące i mocne nazwiska. Dorota Godzina, Kamil Ruta, Łukasz Wichowski – to najwyższa półka w naszym kraju. Mistrz świata z 2013 roku w formule kick – light wystąpi w turnieju K-1, który zapowiada się interesująco. Wystąpią w nim młodzi i głodni sukcesu zawodnicy. W pierwszej walce wieczoru zobaczymy Dorotę Godzinę i Ewelinę Nowosielską, a stawką pojedynku będzie tytuł Zawodowej Mistrzyni Mazowsza K-1 w kategorii do pięćdziesięciu sześciu kilogramów. Zawodniczka DSF Kickboxing Team jest faworytką pojedynku. Godzina to doświadczona fighterka, która ma na swoim koncie dwa tytuły amatorskiej mistrzyni świata. Ponadto, jest wielokrotną mistrzynią kraju w różnych formułach. Godzina to doświadczenie, obycie i ogromny repertuar. Do miana uznanej zawodniczki chce dążyć Ewelina Nowosielska. Zawodniczka Semirady Pułtusk jest niezwykle utalentowana i robi ustawiczne postępy. Czy będzie zagrożeniem dla doświadczonej Godziny? Nowosielska w dotychczasowej karierze zdobyła brązowy medal mistrzostw świata juniorów i mistrzostwo Polski juniorów.

Tomas Neupauer pragnie zrewanżować się Łukaszowi Wichowskiemu za porażkę na pierwszej gali DSF. Zawodnik klubu z Koszyc podczas wrześniowego pojedynku został znokautowany przez Polaka, choć to Słowak wydawał się faworytem starcia. Jednak ambicja i waleczność Wichowskiego pozwoliły mu sięgnąć po pas Zawodowego Młodzieżowego Międzynarodowego Mistrza Polski w formule full contact. Warto podkreślić, że jest to starcie zawodników o określonym poziomie. Neupauer był trzykrotnie najlepszy w swoim kraju, Wichowski zdobył Puchar Świata amatorów. Czy Słowak zrewanżuje się polskiemu fighterowi? Jak Wichowski podejdzie do tej walki?

W kontekście gali DSF Kickboxing Challenge 2 mówi się o popularyzacji kickboxingu w naszym kraju. Dyscypliny, która gdzieś tam utknęła i nie może przebić się do społecznej świadomości. Z pewnością takie przedsięwzięcie jest dobrym krokiem ku popularyzacji, a przede wszystkim rozwojowi kickboxingu w Polsce. Mamy w naszym kraju mocne nazwiska i utytułowanych zawodników. W Ząbkach zobaczymy Wichowskiego, Godzinę i Rutę, czyli fighterów, którzy walczyli w różnych zakątkach świata i to z powodzeniem.

Warto zaznaczyć, że grupa DSF planuje kolejne gale. Czy będą pełne atrakcji jak ta w Ząbkach? Oprócz interesujących walk dla widzów przewidziane są liczne atrakcje. Gośćmi specjalnymi imprezy będą znani z MMA zawodnicy: Karolina Kowalkiewicz, Jan Błachowicz, Marcin Różalski i Anzor Azhiev. Dodatkowym smaczkiem będzie obecność Przemysława Salety, który będzie pełnił bardzo ciekawą rolę.

Prawdziwe show tak ma wygląda gala DSF Kickboxing Challenge 2. To będzie widowisko, ale nie zabraknie emocji czysto sportowych. Zapraszamy Państwa do śledzenia gali na antenie FIGHTIME.

Karta walk:

Walki rankingowe (3 x 2 min):

1. K-1 75 kg – Lech Rosiński (X Fight Piaseczno) vs Sebastian Truchan (Panzer Suwałki)
2. K-1 60 kg – Marcin Nasiadko DSF Kickboxing Team vs Frantisek Lukac (Słowacja- Koszyce)
3. K-1 67 kg Maciej Garbaczewski (TKKF Siedlce) vs Hubert Klaus (Panzer Suwałki )
4. 91 kg full contact – Adrian Kowalkowski (X Fight Piaseczno) vs Rafał Aleksandrowicz (Politechnika Lublin)

Turniej w K-1 81 kg- półfinały (3×2 min):
5. Jakub Bartnik (X Fight Piaseczno) vs Mateusz Żukowski (Terlik Team Mikołajki)
6. Kamil Ruta – DSF Kickboxing Team vs Sebastian Adamski (Paco Katowice)

Walki Wieczoru:

O zawodowe Mistrzostwo Mazowsza K-1 56 kg (3×3 min):
7. Dorota Godzina (DSF Kickboxing Team) vs Ewelina Nowosielska (Semiramida Pułtusk)

W obronie pasa zawodowego Międzynarodowego Mistrza Polski młodzieżowców 81 kg full contact (5 x 2 min):
8. Łukasz Wichowski (DSF Kickboxing Team) vs Tomas Neupauer (Słowacja)

 

KM

Najpierw Radom, później mistrzostwo świata

Kolejna walka przed Ewą Brodnicką, która w swych dłoniach dzierży pas WBF International kategorii junior półśredniej. 12 grudnia „Królowa” zmierzy się z Bułgarką Galiną Gumliiską podczas gali Windoor Boxing Night w Radomiu.

Brodnicka jest faworytką pojedynku, choć jej rywalka należy do twardych zawodniczek. Gumliiska ma ujemny bilans (10-34), ale warto przypomnieć, że w przeszłości pokonała Iwonę Guzowską. Bułgarka charakteryzuje się wytrzymałością i konsekwencją. Z pewnością Brodnickiej nie przestraszy się, jednak mimo wszystko jej akcje nie stoją wysoko. Jaki plan na walkę ma „Królowa”? W ostatnim pojedynku z Jekateriną Lecko, Brodnicka zdominowała rywalkę, która nie wytrzymała naporu Polki. Sędzia przerwał walkę i zarazem męczarnie Łotyszki, nie będącej w stanie w żaden sposób przeciwstawić się zawodniczce z Warszawy. Czy Gumliiska zawiesi wyżej poprzeczkę? Z pewnością jest bardziej doświadczona i obyta na ringu niż Lecko, co może wskazywać na większe prawdopodobieństwo rywalizacji. Brodnicka jest w pełni gotowa do tej walki. Innego scenariusza jak wygrana nie dopuszcza do siebie.

Co dalej? Walką z Gumliiską kończy się rok dla Brodnickiej. Warto podkreślić, że był to czas udany. Jednak „Królowa” patrzy w przyszłość. W przyszłym roku ma w planach walkę o mistrzostwo świata. Czy jej pragnienia się ziszczą? Z pewnością Brodnicka jest na najlepszej drodze ku temu. Zawodniczka grupy Tymex Boxing śmiało poczyna sobie na zawodowych ringach, imponuje ambicją i w pełni profesjonalnym podejściem do boksu. W Radomiu musi pokonać Bułgarkę, aby w przyszłym roku realizować kolejne cele.

Na gali Windoor Boxing Night zobaczymy byłego pretendenta do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej Mariusza Wacha. Popularny Wiking zmierzy się z Travisem Walkerem. Wach w tym roku wrócił na ring po dwuletniej przerwie. W pojedynku z Semirem Kurtagiciem okazał się lepszy, ale ta walka w żaden sposób nie była miarodajna. Serb przetrwał cały dystans, ale przyjmował wyłącznie ciosy Wacha, sam nie przejawiał głębszej chęci do boksowania. Trudno jednoznacznie ocenić dyspozycję Wikinga. Czy w pojedynku z Walkerem Wach będzie w stanie zaprezentować w pełni swoją formę? Amerykanin jest znanym zawodnikiem. W 2012 roku Walker zmierzył się z Tomaszem Adamkiem i choć miała „Górala” na tacy, to nie udało mu się wygrać. Polak znokautował Amerykanina w piątej rundzie. Od tamtego czasu Walker podróżuje, ale nie w celach turystycznych. Walczył m.in. w Australii czy Niemczech. Od czasu walki z Adamkiem stoczył cztery pojedynki, jednakże wszystkie przegrał. Jak będzie wyglądała walka z Wachem? Spotka się dwóch „ciężkich” po przejściach. Ponadto, warto zaznaczyć, że pojedynek stoi po znakiem zapytania. Mariusz Wach został zatrzymany wraz z dwoma innymi pięściarzami przez policję.

W Radomiu zobaczymy także Damiana Jonaka, który wraca do ojczyzny po pobycie w Stanach Zjednoczonych. W Ameryce Polak nie stoczył żadnej walki. W Radomiu stanie w ringu z Bradleyem Pryce’m. Z pewnością nie będzie to łatwy rywal, jednak faworytem jest Jonak. Dziewiątą walkę na zawodowym ringu stoczy Michał Gerlecki. Na gali Windoor Boxing Night wystąpi Robert Parzęczewski, który chce pobić rekord Krzysztofa „Diablo” Włodarczyka i zostać najmłodszy polskim mistrzem świata. W Radomiu jego rywalem będzie Andrei Salakhutdzinau.

Gwiazdą gali z pewnością będzie Ewa Brodnicka. Choć bokser kobiecy jest niedoceniany to warto zwrócić uwagę na fakt, że mamy bardzo utalentowaną i gotową na sukces zawodniczkę. W Radomiu zobaczymy również „młode wilki” w postaci Gerleckiego i Parzęczewskiego, którzy nie ukrywają swoich ambicji. Dobry poziom gwarantuje Damian Jonak. Czy w ringu zobaczymy Mariusza Wacha?

 

KM

Piotr Siegoczyński

Polski Kick-boxer urodzony 26 sierpnia 1966 roku w Milanówku. Mistrz Świata w Kick-boxingu w formulach Semi i Light Contact.  Jest pięciokrotnym mistrzem Europy. W swoim dorobku ma także Mistrzostwo Świata i Europy Weteranów (40-50 lat), które zdobył w latach 2009 i 2010 roku.  W 2011 roku zdobył Puchar Świata Weteranów. W latach 2006-2010  był wiceprezesem w Polskim Związku Kick-boxingu.  Piotr posiada czarny pas z piątym stopniem mistrzowskim. W debiucie Polski na mistrzostwach Świata Wako w 1985 roku w Budapeszcie, Piotr po raz pierwszy stanął na podium zdobywając Mistrzostwo Świata w kategorii wagowej do 57 kg w formule semi-contact.  Rok później Polak zdobył pierwszy tytuł Mistrza Europy. W roku 1987 zdobył dwa tytuły mistrza Europy w formule light i semi contact.  W latach 1991-1994 walczył zawodowo w formule full-contact, pokonując takich zawodników jak mistrz świata Andre Sabatie czy mistrza świata Marco Markowa. Sportową karierę zakończył w 1995 roku. Obecnie jest trenerem Kick-boxingu. Wychował takich zawodników jak: Dorota Godzina, Emilia Szabłowska, Wojciech Myśliński, Piotr Bąkowski, Wojciech Ołtarzewski, Tomasz Bąk i wielu innych. 

Abraham zapowiada powtórkę

Mistrz świata federacji WBO wagi super średniej Arthur Abraham zmierzy się w pojedynku rewanżowym z Paulem Smithem. Czempion zapowiada, że rezultat tego pojedynku będzie korzystny dla niego.

W pierwszym starciu obu panów triumfował Abraham, jednak decyzja sędziów była kontrowersyjna i wątpliwa. Po walce Smith miał pretensje do arbitrów i domagał się pojedynku rewanżowego. Pretendent ocenił, że punktacja 117-111, 117-111oraz 119-109 nie była obrazem wyrównanej walki, lecz przedstawiała nastawienie sędziów do pojedynku i wskazywanie jedynego możliwego zwycięzcy. Smith nie mógł się pogodzić z takim stanem rzeczy. W związku z nienajlepszą atmosferą wokół pojedynku grupa Sauerland postanowiła zorganizować rewanż.

Do ponownego starcia Abrahma ze Smithem dojdzie 21 lutego 2015  roku w hali O2 World w Berlinie. Czy tym razem nie będzie żadnych kontrowersji i wątpliwości? Arthur Abraham znalazł receptę na zamknięcie ust krytykom. Oczywiście, na razie czyni to tylko i wyłącznie werbalnie. Czy w ringu uczyni to, co zapowiada? A mówi krótko i zdecydowanie: – „21 lutego go znokautuję!”

Takie rozstrzygnięcie z pewnością nikomu nie dałoby podstaw do roszczenia jakichkolwiek pretensji. Abraham po raz drugi stanie naprzeciwko Smitha, choć jak sam podkreśla już raz go pokonał. Zgodnie ze swoją zapowiedzą wejdzie ponownie do ringu i udowodni rywalowi, kto jest lepszy. Mistrz świata WBO wagi super średniej jest pewny swego. – „Pokonałem go już raz i teraz mam zamiar wygrać z nim w spektakularnym stylu”.

Kwestią fundamentalną jest odpowiedź na pytanie, czy zwycięstwo w pierwszym pojedynku satysfakcjonuje mistrza świata? Być może wygrana tak, ale styl z pewnością już nie. Choć zwycięzców się nie sądzi, to kontrowersje i oburzenie rywala, a także dyskusja w środowisku bokserskim nie wpływa najlepiej na atmosferę w obozie i przede wszystkim, na samego Abrahama. Trzeba zaznaczyć, że fakt, iż czempion decyduje się na rewanż świadczy o tym, że sam chce wyraźnie zaznaczyć swoją dominację. Czy dotrzyma słowa i znokautuje Smitha?

Pretendent inaczej postrzega całą sprawę. Smith uważa, że to on wygrał pierwszą walkę i tylko wyłącznie pomocy sędziów Abraham zawdzięcza triumf. Na tym polu widoczny jest konflikt, który trzeba rozstrzygnąć. Dobrze, że dojdzie do starcia rewanżowego, mającego dać odpowiedź na pytanie – kto jest lepszy. Wiadomo, że z korzystniejszej pozycji startuje Abraham, bo jest mistrzem, ale Smith dokłada mu na każdym kroku i wytyka sędziowską pomoc. Czy czempion WBO wytrzyma te oskarżenia i presję?

– „Uważam, że wygrałem pierwszą walkę. Tym razem wiem, że mogę go pokonać. Jestem przekonany, że mogę walczyć na światowym poziomie” – przekonuje Smith, który wykazuje się pewnością siebie. Rewanżowe starcie de facto rozstrzygnie całą rywalizację. Dla jednego z pięściarzy pierwsza walka była istotna, drugi uznaje ją za nieważną. Abraham może potwierdzić swoją dominację, a Smith pokazać, że wykazał się przebiegłością Sherlocka Holmesa i wykrył spisek. Czyja racja wygra? Abraham zapowiada nokaut, Smith ma świadomość swojej siły. Oby o wyniku nie musieli decydować sędziowie.  

 

KM

Bez euforii w Tokio

W Tokio odbyły się zawody z cyklu Grand Slam w judo, w których wystartowało siedmioro reprezentantów Polski. Niestety, tym razem brak pozytywnych akcentów. Występ w Tokio naszym reprezentantom po prostu nie wyszedł.

Całą rywalizację zdominowali Japończycy, którzy już pierwszego dnia turnieju wywalczyli cztery złote medale. Warto podkreślić, że triumfowała Kaori Matsumoto (57 kg) mistrzyni olimpijska z Londynu. Życiowy sukces odniósł Hifumi Abe. Zaledwie 17-letni judoka triumfował w kategorii wagowej 66 kg. W pierwszym dnu turnieju Japończycy zdobyli cztery na pięć możliwych złotych medali. Jedynie Kim Won Jin z Koreii Południowej zwyciężył w kategorii 60 kg. To właśnie Koreańczycy byli najgroźniejszymi rywalami Japończyków, jednak nie byli w stanie im zagrozić. Co prawda, w ostatnim dniu reprezentanci Korei zdobyli dwa złote medale, jednakże w klasyfikacji końcowej wyraźnie triumfowali gospodarze. Japończycy zdobyli aż 26 medali, w tym osiem złotych. Koreańczycy zapisali na swoim koncie sześć krążków, trzy z najcenniejszego kruszcu.

O takich zdobyczach w Tokio Polacy mogli tylko i  wyłącznie pomarzyć. Start w Japonii naszym reprezentantom najzwyczajniej w świecie nie wyszedł. Polacy wygrali tylko dwie walki – Wiłkomirski i Beta. Agata Perenc i Ewa Konieczny nie powalczyły zbyt długo. W swoich pojedynkach musiały uznać wyższość rywalek z Japonii, odpowiednio Ai Shishime i Ami Kondo. Aleksander Beta w kategorii do 66 kg rozprawił się z reprezentantem Jemenu Mustafą Khousrofem, ale zatrzymał się na zawodniku gospodarzy Masashim Ebinumie. Do skromnego dorobku Polaków w Tokio wygraną dołożył doświadczony Krzysztof Wiłkomirski, jednak judoka Musu Warszawa w swoim drugim pojedynku pożegnał się z zawodami.

Bez powodzenia stratowali w niedzielę Kamil Kozłowski, Kacper Larum oraz Maciej Sarnacki. Dwaj pierwsi okazali się gorsi od reprezentantów Ukrainy. Kozłowski, zawodnik Gwardii Olsztyn, walczący w kategorii 90 kg przegrał z Quedjau Nhabalim, z kolei Larum uległ Artemowi Błoszenko. Najwięcej spodziewaliśmy się po Macieju Sarnackim, który ostatnio prezentował się bardzo dobrze. Zawodnik Gwardii Olsztyn podczas ostatnich zawodów w Korei zdobył brązowy medal. W Tokio miał drobne problemy zdrowotne i przegrał już w pierwszym pojedynku. Lepszy od Polaka okazał się Japończyk Keita Iwao. Nasi reprezentanci swoje walki przegrywali, solidarnie, przez ippon.

Ostatnimi czasy doniesienia z zawodów w judo obfitowały w radość i dumę z poczynań naszych reprezentantów. W Tokio nie udało się zaistnieć, jednak z tego powodu nie wolno rozpaczać. Słabsze występy się po prostu zdarzają. Warto podkreślać dokonania naszych reprezentantów w tym sezonie i to, że polskie judo wróciło na właściwe tory. Słabszy występ może się zdarzyć. Najważniejsze, aby nie histeryzować i nie wyolbrzymiać skali tego wydarzenia.

Należy spokojnie podchodzić do kwestii występów polskich judoków. Są w dobrej formie, osiągają zadowalające wyniki i ich praca zmierza w dobrym kierunku. Czy Grand Slam w Tokio coś w tym względzie zmienia? Nie, na pewno nie. Pokazuje tylko, że to są też ludzie, którym zdarzają się słabsze występy. O tym należy pamiętać, ale trzeba też nazywać rzeczy po imieniu. W Tokio euforii nie było. Przegraliśmy. Wracamy bez sukcesu, wygraliśmy tylko dwie walki.

 

KM

Chwila wielkości, która nie nadeszła

Pojedynek Pawła Głażewskiego z Jurgenem Brahmerem przeszedł do historii. Popularny Głaz mógł stać się czwartym w historii polskim pięściarzem, który będzie dzierżył w dłoniach pas mistrza świata w boksie zawodowym. Mógł.

Paweł Głażewski stanął przed olbrzymią szansą. W Oldenburgu zmierzył się z mistrzem świata federacji WBA wagi półciężkiej Jurgenem Brahmerem. Dla Polaka było to ogromne wyróżnienie, dowód uznania dla jego ciężkiej pracy, a zarazem ogromna szansa i wyzwanie. Obaj pięściarze przygotowywali się intensywnie do rywalizacji. Głażewski i Brahmer podczas ważenia przed pojedynkiem zanotowali po 78,6 kg. Polak miał świadomość, że staje przed życiową szansą, ale większa presja spoczywa na jego rywalu. Mistrz świata jako faworyt pojedynku mógł wiele stracić. O zysk walczył za to Głażewski, ale doświadczony Brahmer doskonale wiedział jaki ciężar gatunkowy ma ten pojedynek.

Najkrócej mówiąc, zysku nie było, a  mistrz świata mistrzem pozostał. Rozpoznanie rywala zajęło Brahmerowi zaledwie chwilę. Niemiec szybko zamknął Głażewskiego w narożniku i lewym hakiem trafił Polaka na wątrobę. Głaz padł na deski, a sędzia doliczył do dziesięciu. Głażewski nie był w stanie podnieść się z  desek, było po walce. Brahmer odniósł łatwe zwycięstwo i zachował pas.

Niby nic dziwnego, że mistrz pokonał pretendenta. Jednakże ze smutkiem trzeba dodać, że walka trwała zaledwie  43 sekundy. Głażewski nie wyprowadził nawet jednego ciosu. Walka o mistrzowski pas była wyróżnieniem dla Głażewskiego i zarazem ogromną szansą na zaistnienie. Szansą, której polski pięściarz po prostu nie wykorzystał.

Zdecydowanym faworytem walki był Brahmer, jednak mistrz podchodził z szacunkiem do Głażewskiego. Niemiec wskazywał na poziom zaprezentowany przez Głaza w pojedynku z Royem Jonesem Jr. Choć Głażewski przegrał to pokazał się z dobrej strony. Polak liczył, że walka z Brahmerem będzie  pojedynkiem jego życia. Stawka walki była ogromna – mistrzostwo świata. Czy Głażewski nie udźwignął ciężaru pojedynku?

Mistrz świata walczył u siebie, miał za sobą wsparcie publiczności. Czy Głażewskiego sparaliżował strach? Warto podkreślić stanowczo, że Brahmer był zdecydowanym faworytem, a eksperci Głazowi nie dawali wielkich szans. Mimo  to należało oczekiwać, że pięściarz pokaże się z jak najlepszej strony, jednak najzwyczajniej w świecie nie dał rady. Stawka pojedynku go przerosła, a rywal szybko i zdecydowanie wykorzystał jego słabość.

Kiedyś śmiano się z Andrzeja Gołoty, który rywalizował z Lamonem Brewsterem zaledwie przez pięćdziesiąt kilka sekund. Głażewski walczył tylko czterdzieści trzy sekundy. Nie chodzi tu o żaden rekord i rozpatrywanie tego wyczynu w takich kategoriach, ale o ukazanie słabości pięściarza, który stracił ogromną szansę. Szansę, której prawdopodobnie już nigdy nie dostanie. Co zawiodło? Złe przygotowanie mentalne? Bo o kondycyjnym nie jesteśmy w stanie nic powiedzieć.

KM

KSW 29: Rozstrzygający głos sędziów

Kraków był świadkiem interesujących pojedynków. W większości przypadków o wynikach rywalizacji rozstrzygali sędziowie. Podczas KSW 29 najefektowniej walkę zakończył Borys Mańkowski.

Mańkowski krok po kroku wyrasta na czołową postać KSW i polskiego MMA. Nie da się ukryć, że fighter z każdą kolejną walką prezentuje się zdecydowanie lepiej. Rozwój Mańkowskiego przebiega harmonijnie. Na KSW 29 szybko rozprawił się z Davidem Zawadą, który takim obrotem sprawy mógł być zaskoczony. Mańkowski zdecydowanie poszedł rywalowi w nogi, zdobył pozycję boczną i zakończył pojedynek poprzez duszenie trójkątne. Zawada nie miał wyjścia, poddanie było jedynym rozwiązaniem. Mańkowski zwyciężył efektownie i szybko, tym samym pokazując, że czeka na kolejne wyzwanie. Być może kolejnym przeciwnikiem polskiego fightera będzie wojownik z zagranicy o określonych umiejętnościach.

Niezadowolony był Piotr Strus, Jay Silva sfrustrowany, a publiczność oburzona. Walka Polaka z Amerykaninem była ciekawa i owocowała w większości w ciosy w stójce. Silva prowokował Strusa swoim nonszalanckim zachowaniem, co było przemyślaną taktyką. Polak jednak nie rzucił się na przeciwnika, tylko umiejętnie zadawał ciosy. Warto podkreślić, że  Silva uderzał zdecydowanie mocniej, czym robił wrażenie na Strusie. Polski fighter był aktywny, jednak Amerykanin pokazał, że jest bardziej doświadczony. Ani aktywność, ani doświadczenie nie pomogły żadnemu z wojowników w wygranej. Sędziowie nie potrafili wskazać zwycięzcy.

Mateusz Gamrot na punkty pokonał Łukasza Chlewickiego. 23-latek w pierwszej rundzie zdobył obalenie i ciosami punktował rywala. Ponadto, Gamrot dominował w wymianach bokserskich, czym postawił kropkę nad „i”. Chlewicki okazał się słabszy od młodszego rywala. Kontrowersje po walce Artura Sowińskiego z Vaso Bakoceviciem. Kornik w drugiej odsłonie naciągnął głowę rywala na kolano. Bakocević w trzeciej rundzie starał się zdominować Sowińskiego. Serb sprowadził walkę do parteru i okładał Kornika ciosami z góry. Sędziowie niejednogłośnie przyznali zwycięstwo Sowińskiemu. Bakocević po walce wyrażał niezadowolenie z tego faktu. Narożnik poddał Tomasza Kondraciuka w pojedynku z Karolem Celińskim. Obaj fighterzy postawili na bogatą wymianę ciosów. Celiński pod koniec pierwszej rundy zaczął przeważać, ale Kondraciuk dzielnie się bronił. Robert Radomski decyzją sędziów pokonał Mateusza Piskorza.

Wielu emocji publiczności w Krakowie dostarczyli Tomasz Narkun i Goran Relijć. Przed zwycięzcą otwierała się szansa walki o pas wagi półciężkiej. Narkun i Relijć stworzyli widowisko. Przez trzy rundy zaprezentowali pełen repertuar możliwości i większość technik. Parter,  stójka, liczne kopnięcia i ciosy z góry – te elementy w pełni zostały zaprezentowane w tym pojedynku. Narkun przegrał na punkty, co uniemożliwia mu walkę o pas. Relijć ma szansę na tytuł. Z kim przyjdzie mu walczyć?

Największe emocje związane były ze starciami na szczycie. Dogrywka rozstrzygała o wygranej w pojedynku Mariusza Pudzianowskiego z Pawłem Nastulą. Starcie rozpoczęło się od wymian w stójce, jednak mistrz olimpijski z Atlanty popełnił błąd, który sporo go kosztował. Pudzian zajął pozycję z góry i mógł okładać rywala. Pudzianowski w drugiej rundzie zdobył obalenie, jednak sędzia podniósł walkę do stójki. Były strong-man po raz kolejny chciał „zejść” na ziemię, ale była to nieudana próba. Nastula nie poddawał się i próbował zaskoczyć rywala efektownym zagraniem. Były judoka podjął próby założenia dźwigni na rękę – jedną z góry, drugą z pleców. Nie udało się. Sędziowie stanęli przed trudnym wyborem i zdecydowali się na dogrywkę. W niej więcej sił zachował Pudzian, który mógł cieszyć się z wygranej.

Po walce Pudzianowski podkreślał wartość i umiejętności Nastuli. Mistrz olimpijski z Atlanty zapewne stoczył ostatnią walkę w MMA. Pudzian odniósł ósme zwycięstwo podczas swojej przygody z mieszanymi sztukami walki. Pojedynek wielkich twardzieli był pełen zwrotów akcji, jednak w dużej mierze różnica wieku i przygotowanie kondycyjne sprawiło, że Pudzianowski wraz z upływem czasu był bliższy zwycięstwa. Próby założenia dźwigni przez Nastulę pokazały jego ogromne doświadczenie, umiejętności i efektywność. Mistrz odchodzi, ale żegna się z godnością.

Walka wieczoru miała wyglądać nieco inaczej. Miała, bo pisano różne scenariusze, jednakże mało, kto spodziewał się, że Cooper okaże się tak wymagającym rywalem. Mamed Khalidov dawno nie napotkał takiego oporu ze strony swojego przeciwnika. Cooper nie pozwolił Czeczenowi na wykorzystanie jego największej broni, czyli parteru. Rzecz jasna, że Khalidov sprowadzał walkę na ziemię, jednak Amerykanin nie pozwolił się zaskoczyć żadną sztuczką. W stójce Mamed kontrolował rywalizację i to jemu sędziowie przyznali zwycięstwo. Dawno nie było takiej sytuacji, nikt nie spodziewał się takiej walki. Khalidov od 2010 roku wygrał dziesięć walk, ale tylko z Cooperem na punkty. Coś się zmieniło. Być może kwestią podstawową było ograniczenie możliwości Mameda w parterze. Z drugiej strony warto pamiętać, że przed galą Khalidov nabawił się kontuzji, która utrudniała mu rywalizację.

KSW 29 to swego rodzaju karnawał sędziów. Wiadomo, że do decyzji arbitrów zawsze można mieć zastrzeżenia, ale w Krakowie publiczność dała wyraz swemu niezadowoleniu, co było słuszne. Warto podkreślić, że całe audytorium zaskoczył Cooper, który jako jeden z niewielu był w stanie postawić Mamedowi wysokie wymagania. W pojedynku twardzieli lepszy Pudzianowski. Nastula kończy przygodę z MMA, jednak porażka nic mu nie ujmuje. Nadal jest wielkim mistrzem, mistrzem olimpijskim, który posiada ogromne umiejętności i wiedzę. Coraz lepiej poczyna sobie Borys Mańkowski. Stopniowo staje się coraz wyrazistszą postacią KSW, być może niedługo będzie gwiazdą federacji. Szkoda porażki Tomasza Narkuna, który miał szansę walczyć o pas.

Co dalej z Khalidovem? Ile będzie musiał się leczyć w związku z odniesioną kontuzją? Wiadomo, że chodzi o pojedynek z Tomaszem Drwalem. Ta walka nadal jest na afiszu. Wszyscy na nią czekają. Aby o jej wyniku nie musieli decydować sędziowie.

Wyniki KSW 29:

84 kg: Mamed Chalidow pokonał Bretta Coopera przez jednogłośną decyzję 
125 kg: Mariusz Pudzianowski pokonał Pawła Nastulę przez jednogłośną decyzję po dogrywce.
77 kg: Borys Mańkowski pokonał Davida Zawadę przez poddanie 
84 kg: Piotr Strus zremisował z Jay’em Silvą –
93 kg: Goran Reljic pokonał Tomasza Narkuna przez większościową decyzję 
70 kg: Mateusz Gamrot pokonał Łukasza Chlewickiego przez jednogłośną decyzję 
66 kg: Artur Sowiński pokonał Vaso Bakocevica przez niejednogłośną decyzję 

93 kg: Karol Celiński  pokonał Tomasza Kondraciuka przez TKO
77 kg: Robert Radomski pokonał Mateusza Piskorza przez jednogłośną decyzję

KM

Master zdobył Francję

Mateusz Masternak lepszy od Jeana Marca Mormecka. Polak zwyciężył na punkty, choć walka we Francji do najłatwiejszych nie należała.

Master stanął przed wyzwaniem, gdyż przyszło mu mierzyć się z rywalem, który posiada bogate CV, choć z drugiej strony jest wiekowy. Mimo wszystko Mormeck to pięściarz solidny i wytrzymały, o czym przekonał się Masternak. Francuz liczył, że zaskoczy Mastera pressingiem, jednak rozczarował się w tym względzie. Były mistrz świata WBA i WBC wagi junior ciężkiej miał problem z Masternakiem, który od początku pojedynku wyeliminował jeden z największych atutów swojego przeciwnika. Polak sprytnie zmuszał Francuza do cofania się, co spowodowało, że nie miał on możliwości walki w półdystansie. Master trzymał dystans i ranił Mormecka prawym podbródkowym. Pojedynek szybki i efektowny. W trzeciej rundzie Masternak stosował prawe krzyżowe, ale w końcówce Francuz trafił lewym sierpowym. Kolejna odsłona dla Mormecka, który sierpami skutecznie uderzał Masternaka. Polski pięściarz wrócił na właściwe tory i w kolejnych rundach przeważał. Serie ciosów Mastera dawały się we znaki Francuzowi, zwłaszcza w końcówce walki. Jeszcze w ósmej rundzie Mormeck próbował zaskoczyć Masternaka, jednak bez efektu.

Po dziesięciu rundach wszyscy z niecierpliwością czekali na werdykt sędziowski. Czekali i to długo. Tak długo jak Master czekał na swojego rywala w ringu. Czy była to świadoma zagrywka taktyczna? Mormeck kazał na siebie czekać i przedłużał moment wejścia do ringu. Ringu, który był mniejszy niż powinien. Dlaczego? To ukłon w stronę Francuza. Mniejszy ring teoretycznie miał umożliwić 42-letniemu pięściarzowi zdominowanie Masternaka. Wszystkie próby i zagrywki okazały się nieudane. Sędziowie liczyli, naradzali się i w końcu podali ostateczny werdykt. Dwóch arbitrów wskazało na Masternaka, jeden ogłosił remis. Master zdobył Francję.

Ciężko walczy się na obcym terenie, zwłaszcza na terenie przeciwnika. Jak pokazuje historia tej walki – rywal stosował różne kombinacje. Mimo wszystko Masternak na płaszczyźnie sportowej udowodnił, kto jest lepszy.

Tym samym Polak potwierdził, że jest w stanie wrócić do rywalizacji na najwyższym poziomie. Po porażce z Kalengą, która nie powinna mieć miejsca, pozycja Masternaka została zachwiana. W walce z Mormeckiem polski pięściarz pokazał, że ma potencjał i umiejętności predysponujące go do boksowania na wysokim poziomie. Prawda jest taka, że Master wygrał z 42-latkiem, jednak ten „staruszek” mierzył się z Władimirem Kliczko i był mistrzem WBC i WBA, co potwierdza jego poziom sportowy. Prawdopodobnie istotna jest kwestia pewności siebie i mentalnego przygotowania do walki. Jak już wielokrotnie podkreślaliśmy, przed Kalengą nikt nie klękał i Master mógł „na luzie” podejść do walki z nim. W rywalizacji z Mormeckiem chciał się odbudować, a ponadto – przyszło mu walczyć z kimś z nazwiskiem.

Zwycięstwo Masternaka cieszy i pozwala myśleć realnie o tym, że Polak cały czas będzie piął się w górę. Master to pięściarz, który jest ułożony, a dodatkowo jest w pełni skupiony na boksie. Oby tylko zawsze  był w ringu całym sobą. Bo potencjał ma w  sobie ogromny. Zdobył Francję, co zdobędzie kolejnym razem? Kiedy przyjdzie czas na Lebiediewa?

KM

Joanna "Paprotka" Paprocka

Polska zawodniczka Taekwondo urodzona 25 września 1983 roku w Warszawie.  Wielokrotna mistrzyni Świata, Europy i Polski w kategorii walk indywidualnych jak i drużynowych w Taekwodo w kategorii wagowej do 63 kg. Zdobywczyni Pucharów Świata, Europy i Polski. Joanna trenowała w takich klubach jak LKS „Lotos” Jabłonna oraz LKSW „Tajfun”. Jej trenerem był Tomasz Szczepaniuk. Łącznie zdobyła 10 razy mistrzostwo Polski. Startowała również na mistrzostwach otwartych na których zdobyła 13 złotych medali.

Dotychczasowe osiągnięcia na zawodach międzynarodowych  Joanny to:

Mistrzostwa Świata:

  • 2011 II m-ce Mistrzostwa Świata Seniorów, Nowa Zelandia, Wellington
  • 2009 I m-ce Mistrzostwa Świata Seniorów, Argentyna, Mar Del Plata
  • 2007 I m-ce Mistrzostwa Świata Seniorów, Kanada, Quebec
  • 2005 I m-ce Mistrzostwa Świata Seniorów – Niemcy, Dortmund
  • 2003 I m-ce Mistrzostwa Świata Seniorów (drużynowe)-Polska, Warszawa
  • 2001 III m-ce Mistrzostwa Świata Seniorów (drużynowe)–Włochy, Rimini
  • 2000 II m-ce Mistrzostwa Świata Juniorów – Korea Płn., Pjongjang
  • 1998 I m-ce Mistrzostwa Świata Juniorów (drużynowe) – Indie, New Delhi

 

Puchary Świata:

  • 2008 I m-ce Puchar Świata- Włochy, Riva Del Garda
  • 2006 I m-ce Puchar Świata – Hiszpania, Benidorm
  • 2004 I m-ce Puchar Świata – USA, Orlando

Mistrzostwa Europy:

  • 2009 I m-ce Mistrzostwa Europy Seniorów – Hiszpania, Benidorm
  • 2008 I m-ce Mistrzostwa Europy Seniorów – Polska, Wrocław
  • 2007 I m-ce Mistrzostwa Europy Seniorów (drużynowe) –Słowacja, Poprad
  • 2006 I, II m-ce Mistrzostwa Europy Seniorów – Rumunia, Constanta
  • 2005 I m-ce Mistrzostwa Europy Seniorów – Włochy, Terracina
  • 2004 I m-ce Mistrzostwa Europy Seniorów – Finlandia, Tampere
  • 2003 I m-ce Mistrzostwa Europy Seniorów (drużynowe)-Chorwacja, Rijeka
  • 2002 I m-ce Mistrzostwa Europy Seniorów (drużynowe) – Czechy, Trebon
  • 2001 I m-ce Mistrzostwa Europy Juniorów – Hiszpania, La Vila Joiosa
  • 2000 I m-ce Mistrzostwa Europy Juniorów – Szkocja, Edinburgh
  • 1999 I m-ce Mistrzostwa Europy Juniorów – Włochy, Riccione

Puchary Europy:

  • 2010 I m-ce Puchar Europy – Słowacja, Bratysława
  • 2009 I m-ce Puchar Europy – Polska, Lublin
  • 2007 I m-ce Puchar Europy – Finlandia, Tampere
  • 2005 I m-ce Puchar Europy- Anglia, Crawley

Walka o Władimira

Niepodzielny władca wagi ciężkiej Władimir Kliczko czeka na kolejnego rywala. Ukraiński bokser jest bliski zakontraktowania przeciwnika.

Władimir Kliczko dzierży w swoich dłoniach cztery pasy: WBO/IBO/WBA/IBF. Dla wielu pięściarzy rywalizacja z ukraińskim mistrzem to przede wszystkim prestiż, ale także sława i pieniądze. Zmierzyć się z Władimirem Kliczko to jak dotknąć gwiazd, jakby wejść na szczyt. Kwestią otwartą pozostaje, czy ten szczyt można zdobyć? W wielu wypadkach okazuje się, że nie. Kto będzie następny? Kto odważy się stanąć naprzeciw mistrza wagi ciężkiej?

Według doniesień BoxingScene.com bliski podpisania kontraktu na walkę z Kliczko jest Bryant Jennings. Amerykanin do tej pory na zawodowym ringu stoczył dziewiętnaście pojedynków i wszystkie wygrał. Warto nadmienić, że Jennings walczył również z Arturem Szpilką. Wydaje się, że dni dzielą nas od komunikatu na temat podpisania kontraktu na walkę Amerykanina z Ukraińcem. Pojedynek miałby odbyć się 25 kwietnia w Nowym Jorku. Dla ukraińskiego mistrza byłoby to novum, gdyż przyzwyczajony jest do rywalizacji w Niemczech. Jednak Stany Zjednoczone to inny poziom, a Kliczko idealnie tam pasuje. Gotowa na tą walkę jest również stacja HBO, która przygotowała już budżet na tą okoliczność.

Momentami wydaje się, że coś jest niemal pewne, ale nie udaje się osiągnąć porozumienia. Często takie sytuacje mają miejsce w sportach walki, a zwłaszcza w boksie, gdzie w grę wchodzą duże pieniądze. Jeśli nie doszłoby do rywalizacji Jenningsa z Kliczko, to kolejnym rywalem Ukraińca najprawdopodobniej zostałby Shannon Briggs. Jak widać obóz mistrza świata wagi ciężkiej ma przygotowaną opcję rezerwową.

Pozostając w kręgu rywali Władimira Kliczko, warto zwrócić uwagę na ciekawie zapowiadającą się rywalizację Wiaczesława Głazkova ze Steve’m Cunninghamem. Rywalizacja 30-letniego Ukraińca z 38-letnim Amerykanin ma status eliminatora federacji IBF w kategorii ciężkiej. Zwycięzca pojedynku będzie kolejnym rywalem Władimira Kliczko. Głazkov z Cunninghamem spotkają się w ringu 14 marca. Ich rywalizacja zapowiada się niezwykle interesująco. 38-latek imponuje doświadczeniem i dorobkiem. Cunningham był mistrzem świata wagi crusier. Z kolei Głazkov to jeden z ciekawszych bokserów wagi ciężkiej, której ton nadają pięściarze ze Wschodu. Czy Ukrainiec udowodni, że czas amerykańskich zawodników w wadze ciężkiej dobiega końca? Z pewnością Głazkova stać na pokonanie Cunninghama, jednak w dalszej perspektywie pozostaje bez szans w rywalizacji z Kliczko.

Kto teraz wejdzie do ringu z mistrzem świata? Wszystko wskazuje na Jenningsa, z którym rozmowy są bardzo zaawansowane i wszystkie znaki przemawiają za Amerykaninem. Opcją rezerwową dla Kliczko pozostaje Briggs. Rywalizacja w eliminatorze IBF wyłoni kolejnego konkurenta dla mistrza świata.

Oceny na temat szans poszczególnych pięściarzy w potyczce z Kliczko są podobne. Większość z nich skazana jest na porażkę w tej rywalizacji. Czy Kliczko nadal będzie panował niepodzielnie? Kto mu zagrozi? Wychodzi na to, że trzeba poczekać. Być może Tyson Fury, który imponuje warunkami fizycznymi, byłby w stanie zagrozić mistrzowie? Ale kiedy mogłoby dojść do takiej walki? 

 

KM

KSW 29: Proces wymiany elit rozpoczęty?

Dwudziesta dziewiąta już gala Konfrontacji Sztuk Walki miała wyglądać nieco inaczej. Mamed Khalidov w rywalizacji z Tomaszem Drwalem, jednak z powodu urazu tego drugiego do starcia nie dojdzie. Kontuzja uniemożliwiła występ na gali Michałowi Materli. Czy w związku z tym KSW 29 będzie nudne? A może przełomowe?

Dlaczego KSW 29 ma być przełomowe? Na początek słów kilka o „wisienkach na torcie”. Paweł Nastula stanie naprzeciw Mariusza Pudzianowskiego. Starcie tytanów, potężnych fighterów, dla których będzie to trudny pojedynek. Pudzianowski podczas swoich występów w MMA nie rywalizował z tak utytułowanym zawodnikiem, dla Nastuli będzie to wyzwanie. Mistrz olimpijski z Atlanty stanie naprzeciw najsilniejszego człowieka świata. Mamed Khalidov zmierzy się z byłym pretendentem do tytułu Bellatora Brettem Cooperem. Pojedynek zapowiada się interesująco, ale faworyt jest tylko jeden. Mamed tej walki przegrać nie może.

Pojedynek wielkiej wagi stoczy Tomasz Narkun, którego rywalem będzie Goran Relijć. Stawką rywalizacji jest możliwość walki o tytuł mistrzowski wagi półciężkiej. Początkowo pas dzierżył w swoich rękach Rameau Thierry Sokoudjou, który utracił go na rzecz Jana Błachowicza. Polak w styczniu podpisał kontrakt z UFC i tym samym tytuł czeka na nowego właściciela. Który z panów wyciągnie ku niemu ręce? Dla Narkuna to ogromna szansa i większa mobilizacja do walki. Polak stoczy drugi pojedynek dla KSW. Rywalizacja z Relijciem może być przełomowa dla Narkuna, gdyż zwycięstwo pozwala realnie myśleć o pasie. Chorwat na KSW pojawi się po raz trzeci. Do tej pory wygrał z Karolem Celińskim i poniósł porażkę w starciu z Błachowiczem.

Borys Mańkowski zmierzy się z Davidem Zawadą. Ta rywalizacja zapowiada się niezwykle ciekawie. Mańkowski czyni postępy i coraz śmielej poczyna sobie w KSW. Czy Zawada jest w zagrozić swojemu przeciwnikowi? Kolejną szansę występu na KSW dostał Vaso Bakocević, który podczas poprzedniej gali efektownie rywalizował z Maciejem Jewtuszką, jednak poległ. Jego rywalem będzie Artur Sowiński. Kornika i Bakocevicia łączy fakt, iż obaj mają na swoich kontach przegrane walki z Jewtuszką. Sowiński będzie chciał pokazać się z jak najlepszej strony, wykorzystując swoją ruchliwość i spryt. Bakocević pokazał, że potrafi efektownie oraz skutecznie walczyć. Czy gość z Bałkanów po raz drugi będzie musiał uznać wyższość zawodnika z Polski?

Ogromna szansa przed Piotrem Strusem. Jay Silva to znane nazwisko na mapie MMA. Strus zmierzy się z trudnym rywalem i w tej konfrontacji Polak nie jest faworytem. Silva w rywalizacji z jednym z najlepszych fighterów w Polsce, Michałem Materlą, pokazał, że ma umiejętności predysponujące go do walki i zachwycania publiczności. Czy Strus jest w stanie zagrozić Silvie? Utalentowany Mateusz Gamrot zmierzy się z Łukaszem Chlewickim. 23-latek bardzo dobrze spisuje się na galach KSW. Do tej pory stoczył trzy pojedynki i trzy wygrał. Z kolei Chlewicki to prawdziwy obieżyświat, który w niejednym zakątku świata toczył swoje pojedynki. Swego czasu związany był z federacją Fighters Arena.

Brakuje Drwala, nie ma Materli. Są za to inni. Na czołówkę wysuwają się starcia Nastuli i Pudzianowskiego. Oczywiście, wszyscy czekają na Mameda. Ciekawie zapowiada się rywalizacja Mańkowskiego z Zawadą. Duże wyzwanie przed Piotrem Strusem, który stanie do walki z Jayem Silvą. Co pokaże Tomasz Narkun i czy zbliży się do rywalizacji o pas?

KSW 29 może być przełomowe. Przed ogromną szansą stają Narkun  i Strus. Coraz śmielej poczyna sobie Borys Mańkowski. Czy powoli rozpoczyna się proces wymiany elit w KSW?

Walki główne KSW 29:

Mateusz Gamrot  vs Łukasz Chlewicki
Artur Sowiński vs Vaso Bakocevic
Tomasz Narkun vs Goran Reljic
Piotr Strus vs Jay Silva
Borys Mańkowski vs David Zawada
Mariusz Pudzianowski vs Paweł Nastula
Mamed Khalidov vs Brett Cooper

 

KM

Pojedynek wielkich twardzieli

Khalidov – Drwal na afiszu, ale tego pojedynku na KSW 29 nie będzie. Będzie za to rywalizacja tuzów – Pawła Nastuli i Mariusza Pudzianowskiego. Wielkie wydarzenie, walka dwóch twardzieli.

Patrząc z czysto statystycznego punktu widzenia to Pudzian ma lepszy bilans w MMA. Pudzianowski siedem pojedynków wygrał, a tylko trzy przegrał. Paweł Nastula wychodzi na zero – pięć zwycięstw i pięć porażek. Tyle statystyka – tyleż prawdziwa, co często dostarczająca mylnych informacji. Warto zauważyć, że mimo wszystko to mistrz olimpijski ma większe doświadczenie w sztukach walki.

Zajmijmy się porównaniem doświadczeń obu panów w mieszanych sztukach walki. Paweł Nastula może pochwalić się rywalizacją dla organizacji PRIDE. Sam występ na gali tego formatu jest już wyznacznikiem poziomu zawodnika. Nastula to fighter z prawdziwego zdarzenia. Oczywiście, zaraz pojawią się glosy, że wystąpić każdy może, ale żeby coś jeszcze ugrać. Fakt, Nastula świata nie zawojował. Ale – no właśnie, kto dostąpił możliwości rywalizacji z Aleksandrem Jemieljanienko? Nastula przegrał z Rosjaninem przez duszenie. Na PRIDE pokonał przez dźwignię na łokieć Brazylijczyka Edsona Dragona. Zagraniczne wojaże Nastula zakończył z bilansem 1-4. Zaczął swoje dokonania poprawiać w Polsce, gdzie zwycięsko kończył rywalizację z Yusuke Masudą, Andrzejem Wrońskim oraz dwoma zawodnikami z USA –Jimmy’m Ambrizem i Kevinem Asplundem. Na KSW 24 Nastula przegrał za to z Karolem Bedorfem, bardzo mocnym, wytrzymałym i skutecznym fighterem. Z kolei Pudzianowski ma na swoim koncie większość występów na polskiej ziemi, pod płaszczem KSW. Jedyna walka poza granicami kraju z Timem Sylvią zakończyła  się porażką Pudziana. Podczas gal KSW przegrał dwukrotnie – z Jamsem Thompsonem oraz Shanem McCorklem. W obu przypadkach były strongman stoczył pojedynki rewanżowe. Walki z Thomsponem nie rozstrzygnięto, a rywalizacja z McCorklem zakończyła się dla Pudziana zwycięsko. Dla przypomnienia, Pudzian zaczynał w MMA od słynnej walki z Marcinem Najmanem. Wszyscy doskonale pamiętają również jego pojedynki z wielkimi i ociężałymi – Bobem Sappem oraz Butterbanem.

Po krótkiej analizie dokonań widać, że Paweł Nastula ma bogatsze i poważniejsze doświadczenia. Nie oszukujmy się, Mariusz Pudzianowski uczy się sportów walki i nie ma tak bogatych dokonań jak mistrz olimpijski z Atlanty w judo. Pudzian początkowo miał wypromować KSW, pomóc w promocji MMA w Polsce. Tyle, że mistrz świata strongmanów odnalazł się w tym i chce  nadal uczestniczyć w świecie sportów walki.

Z czysto sportowego punktu widzenia faworytem jest Nastula, który ma za sobą  pełną sukcesów karierę w judo. Z kolein Pudzian jest silnym i mocnym zawodnikiem, ale naturalnych umiejętności fighterskich nie ma. Repertuar Nastuli jest o wiele bogatszy. Z pewnością judoka jest w stanie rywalizować zarówno w stójce jak i w parterze. Co do Pudziana, można mieć wątpliwości. Pudzianowski raczej postawi na mocne ciosy połączone z low-kickami. Parter w rywalizacji z Nastulą może okazać się dobrowolnym skazaniem się na porażkę. Warto zwrócić uwagę na fakt, że jest to pojedynek w wadze ciężkiej, gdzie jeden cios może zmienić wszystko. Choć to Nastula ma ogromne doświadczenie w sportach walki to wystarczy chwila zawahania, aby losy rywalizacji rozstrzygnęły się. Pudzianowi można odmówić umiejętności klasy mistrzowskiej, można zarzucić, że nie jest profesjonalistą, ale nie można zapomnieć, iż ma siłę i nie ucieka od walki.

Nastulę charakteryzuje spokój, opanowanie i umiejętność rywalizacji na najwyższym poziomie. Czy Pudzian utrzyma nerwy na wodzy? Jak zachowa się Nastula? Można pisać rożne scenariusze, ale wszystko i tak rozstrzygnie się po pierwszym gongu. To może być chwila, ułamek sekundy, kiedy wszystko stanie się jasne.

Tym razem Khalidov będzie w cieniu. Może nie sam Mamed, ale jego pojedynek. Nastula z Pudzianem są na afiszu. Który z nich 6 grudnia będzie mógł stanąć w blasku chwały? Doświadczony i spokojny Nastula czy silny i waleczny Pudzianowski?

 

KM

Zaproszenie na konferencję prasową przed galą DSF Kickboxing Challenge2

DSF Kickboxing Challenge 2 już 13 grudnia w Ząbkach pod Warszawą!

Zobacz wschodzące gwiazdy polskiej sceny zawodowego kickboxingu i K-1. Zostań naocznym świadkiem początku nowej marki, nowej jakości sportów uderzanych w Polsce. Już 13 grudnia w Ząbkach pod Warszawą druga odsłona gali DSF Kickboxing Challenge z udziałem młodych i zdolnych zawodników z Polski z zagranicy.

Organizator gali, Grupa DSF przyszykowała dla miłośników sportów uderzanych turniej K-1 w kategorii do osiemdziesięciu jeden kilogramów, pojedynek kickbokserski w formule full contact oraz dwie walki wieczoru, których to stawką będą mistrzowskie pasy Polskiego Związku Kickboxingu.

W pierwszym pojedynku wieczoru zobaczymy panie, a stawką tego starcia będzie tytuł Zawodowej Mistrzyni Mazowsza K-1 w kategorii do pięćdziesięciu sześciu kilogramów.

W tej walce swoje umiejętności zaprezentuje zawodniczka DSF Kickboxing Team Dorota Godzina (7-0-0), wszechstronna kickbokserka, dwukrotna Mistrzyni Świata amatorów i wielokrotna Mistrzyni Polski w różnych formułach walki.

Rywalką doświadczonej Godziny będzie obiecująca zawodniczka Semiramida Pułtusk, Ewelina Nowosielska, która w swoim dorobku ma już m.in. brązowy medal Mistrzostw Świata juniorów i Mistrzostwo Polski juniorów.

Ostatnim pojedynkiem grudniowej gali, a zarazem drugą walką wieczoru będzie rewanżowe starcie pomiędzy reprezentantem DSF Kickboxing Team Łukaszem Wichowskim (2-0-0) i pochodzącym ze Słowacji, trenującym w Klub Kickboxing Koszyce, Tomasem Neupauerem.

Obaj zawodnicy walczyli ze sobą we wrześniu tego roku podczas pierwszej edycji gali DSF Kickboxing Challenge. W tamtym starciu lepszym okazał się reprezentant biało-czerwonych, który wygrał przez nokaut i tym samym zdobył pas Zawodowego Młodzieżowego Międzynarodowego Mistrza Polski w formule full contact.

Konfrontacja zapowiada się bardzo interesująco, gdyż naprzeciw siebie staje dwóch utytułowanych zawodników. Wichowski, który posiada w dorobku m.in. Puchar Świata amatorów i Neupauer, który trzykrotnie był najlepszym zawodnikiem w swoim kraju. Pierwsza walka była bardzo ostra i obfitowała dużą ilość wymian ciosów. W tym pojedynku na pewno będzie podobnie.

To nie koniec atrakcji, jakie przygotował dla wszystkich fanów organizator przedsięwzięcia, właściciel firmy Grupa DSF, Sławomir Duba. Gośćmi honorowymi grudniowej gali będą znakomici zawodnicy MMA, którzy w przeszłości walczyli i w kickboxingu i w K-1, Jan Błachowicz i Marcin Różalski, a także mistrzyni Federacji KSW Karolina Kowalkiewicz oraz Anzor Azhiev.

Honorowym Patronem gali DSF Kickboxing Challenge jest Burmistrz Miasta Ząbki, Robert Perkowski. Bilety na widowisko są bezpłatne i można je nabywać w Urzędzie Miasta Ząbki przy ulicy Wojska Polskiego 10 od 20 listopada.

DSF Kickboxing Challenge II KARTA WALK

Walki rankingowe (3 x 2 min):

  1. K-1  75 kg –  Lech Rosiński (X Fight Piaseczno) vs Sebastian Truchan (Panzer Suwałki)
  2. K-1  60 kg – Marcin Nasiadko DSF Kickboxing Team vs Frantisek Lukac (Słowacja- Koszyce)
  3. K-1  67 kg Maciej Garbaczewski (TKKF Siedlce) vs Hubert Klaus (Panzer Suwałki )
  4. 91 kg full contact – Adrian Kowalkowski (X Fight Piaseczno) vs Rafał Aleksandrowicz (Politechnika Lublin)

Turniej w K-1  81 kg- półfinały (3×2 min):

  1. Jakub Bartnik (X Fight Piaseczno) vs Mateusz Żukowski (Terlik Team Mikołajki)
  2. Kamil Ruta – DSF Kickboxing Team vs Sebastian Adamski (Paco Katowice)

Walki Wieczoru :

O zawodowe Mistrzostwo Mazowsza K-1  56 kg (3×3 min):

  1. Dorota Godzina (DSF Kickboxing Team) vs Ewelina Nowosielska (Semiramida Pułtusk)

W obronie pasa zawodowego Międzynarodowego Mistrza Polski młodzieżowców 81 kg full contact (5 x 2 min):

  1. Łukasz Wichowski (DSF Kickboxing Team) vs Tomas Neupauer (Słowacja)

MOCNA OBSADA TURNIEJU K-1 NA GALI DSF KICKBOXING CHALLENGE 2

Podczas drugiej edycji gali DSF Kickboxing Challenge odbędzie się mocno obsadzony turniej w formule K-1. Weźmie w nim udział czterech czołowych zawodników z Polski, którzy powalczą o finał zaplanowany na kolejnej gali, już w lutym w Piasecznie. Kto wystąpi w finale? Okaże się już 13-ego grudnia.

My dziś chcemy przedstawić uczestników turnieju:

Kamil Ruta – aktualny Mistrz Świata kick light, Mistrz Polski K-1 oraz low kick 2014.- reprezentujący klub Wicher Kobyłka – członek grupy zawodowej DSF Kickboxing Team. Trener Grzegorz Engel.

Sebastian Adamski – Rekord 8-5-3 reprezentujący PACO Katowice. Trener Witold Kostka.

Jakub Bartnik – Młodzieżowy Mistrz Polski K-1 2014. Klub X Fight. Trenerzy Marcin Pałuba i Piotr Siegoczyński.

Mateusz Żukowski – brązowy medalista MŚ w Ju-jitsu. Klub Terlik Team Mikołajki. Trener Marek Terlik.

Ernesto "Mr. Perfect" Hoost

Holenderski kickboxer oraz zawodnik K-1 urodzony 11 lipca 1965 roku w Heemskerk.  Sporty walki zaczął uprawiać w wieku 15 lat. Pierwszy tytuł jaki zdobył to było mistrzostwo Holandii w Boksie Tajskim w 1987 roku. W 1988 roku przeszedł na zawodowstwo. W 1993 roku zadebiutował w K-1 biorąc udział w turnieju o mistrzostwo K-1 Grand Prix w Tokio.  Ostatecznie zajął drugie miejsce na tym turnieju.  W następnych latach ugruntował swoją pozycje w światowej elicie kickboxingu. Jedenastokrotnie występował w finałach K-1 World GP. Turniej ten wygrał cztery razy (1997,1999,2000,2002) co czyni go obok Semmy’ego Schilta najbardziej utytułowanym zawodnikiem K-1. Karierę zakończył w 2006 roku. W swojej karierze stoczył 118 zawodowych walk z których 98 razy wygrywał. Obecnie prowadzi swój własny klub o nazwie Team Mr. Perfect.  Jego największe osiągnięcia to:

  • 1987 – Mistrz Holandii w Boksie Tajskim
  • 1988 – Mistrz Europy w Boskie Tajskim
  • 1988 – Mistrz Europy w Savate
  • 1988 – Mistrz Europy ISKA Full Contact
  • 1988 – Mistrz Europy WKA
  • 1989 – Mistrz Świata w Savate
  • 1989 – Mistrz Świata w Boksie Tajskim
  • 1990 – Mistrz Świata WKA
  • 1993 – Mistrz K-2 Grand Prix
  • 1994 – Mistrz Świata ISKA Full Contact w wadze półciężkiej
  • 1997 – Mistrz K-1 World GP
  • 1999 – Mistrz k-1 World GP
  • 2000 – K-1 World GP 2 miejsce
  • 2000 – Mistrz K-1 World GP
  • 2001 – K-1 World GP 1 miejsce
  • 2002 – Mistrz K-1 World GP

Cooper na przystawkę

Mamed Khalidov to bezwątpienia obecnie najbardziej rozpoznawany i ceniony w Polsce zawodnik mieszanych sztuk walki. Podczas gali KSW 29 w Krakowie Czeczen z polskim obywatelstwem w walce wieczoru podejmie Amerykanina  Bretta Coopera.

Wszyscy przygotowywali się na starcie Khalidov – Drwal, które miało nastąpić właśnie 6 grudnia. Długo wyczekiwany pojedynek, który miał dać odpowiedź na pytanie o najlepszego polskiego fightera. Na to rozstrzygnięcie trzeba poczekać. Z powodu kontuzji Drwal musiał zrezygnować z walki, jednak prawdopodobnie dojdzie do niej w przyszłym roku. Teraz Khalidov musi zadowolić się  Cooperem. Czym wsławił się Amerykanin? Czy można go porównać z Drwalem?

Zaczynając od ostatniego pytania, na pewno nie. Tomasz Drwal byłby najtrudniejszym rywalem dla Khalidova, a Cooper jest przeciwnikiem wymagającym. Tyle w tym temacie. Można jeszcze zwrócić uwagę na podstawową różnicę – Drwal jest doświadczonym i obytym w świecie zawodnikiem – walczył w UFC. Ponadto, Polak jest cenionym fighterem, który ma wyrobioną markę. Wiadomo, że wszyscy chcieliby zobaczyć w akcji Drwala, ale jest Cooper. Słów kilka o dokonaniach i możliwościach amerykańskiego fightera. Na pewno nie jest to człowiek z lasu i tzw. no name. 27-latek był pretendentem do tytułu mistrzowskiego Bellatora. Stoczył bardzo wyrównany, pięciorundowy, bój z Alexandrem Shlemenko, przyjacielem Khalidova. Cooper swoją przygodę z MMA zaczął w 2005 roku. W swojej karierze toczył pojedynki z takimi rywalami jak: Kendall Grove, Joe Doerksen, Sergio Moraes, Rory Markham. Doskonale znany polskiej widowni z gal KSW jest Grove. Cooper walczył ze swoim rodakiem w 2014 roku i pokonał go przez nokaut. 27-letni zawodnik zanotował do tej pory dwadzieścia zwycięstw, przy dziesięciu porażkach. Warto dodać, że trzynaście z dwudziestu wygranych walk zakończył nokautem. Przechodząc do warunków fizycznych Coopera, ma 183 centymetry i ważny 84 kilogramy. Preferuje walkę w stójce, używa licznych kombinacji ciosów i kopnięć. Cooper jest zawodnikiem ruchliwym i wytrzymałym. Czy przetrwa rywalizację z Khalidovem?

Wiadomo, że Mamed będzie starał się wyczuć Amerykanina i w miarę możliwości szukał zejścia do parteru bądź uwiązania się wokół szyi rywala. Dla Coopera lepszym rozwiązaniem byłoby utrzymywanie walki w dystansie niż wchodzenie w kontakt z Khalidovem, co jest ryzykowne i może źle zakończyć się dla 27-latka z Kalifornii.

Zawodnik Arrachionu Olsztyn z niejednym Amerykaninem już walczył. Cooper z pewnością nie jest najtrudniejszym rywalem dla Khalidova. O wiele bardziej wymagającym przeciwnikiem był Matt Lindland, srebrny medalista Igrzysk Olimpijskich w Sydney w zapasach, z którym Mamed wygrał przez gilotynę. Bez większych problemów Khalidov uporał się z Jamesem Irvinem, Jesse Taylorem, Jasonem Guidą, Rodneyem Wallace’m. Czeczen z polskim obywatelstwem miał problemy w rywalizacji z Kendallem Grovem, z którym walczył również Cooper. Podczas KSW 21 Amerykanin wysoko postawił poprzeczkę Mamedowi. Khalidov rozstrzygnął pojedynek na swoją korzyść w drugiej rundzie poprzez dźwignię na staw skokowy. Jak do tej pory, najbardziej ceniony zawodnik MMA w Polsce w rywalizacji z amerykańskimi fighterami nie miał problemów i kończył rywalizację w glorii chwały. Czy tym razem będzie inaczej? W jaki sposób Cooper może zagrozić zawodnikowi Arrachionu?

Amerykanin stoi przed trudnym zadaniem. Przede wszystkim musi dobrze mentalnie przygotować się do pojedynku i mądrze rozpocząć walkę. Khalidov jest w stanie wyczuć słabszy moment, który wykorzysta bezwzględnie. Bez wątpienia faworytem tej walki jest Mamed. Pierwsza twarz KSW jest niejako zobowiązany do zwycięstwa, gdyż Cooper to jedynie alternatywa. Prawdziwa bitwa Khalidova dopiero czeka. Tomasz Drwal to nazwisko, które budzi uznanie i wszyscy czekają, aby zobaczyć go na KSW. Z tym, że Khalidov musi być obecny całym sobą na KSW 29 i skupić się na rywalizacji z Cooperem. A o Drwalu może myśleć po walce. Wszyscy inni i tak będą odliczali dni do rywalizacji Khalidov – Drwal. Pojedynek Mameda z Cooperem będzie przystawką. Khalidov ma zadanie, które musi wykonać. Cooper nie może go zaskoczyć.

 

KM

Grand Slam w judo: 11 mistrzów świata w Tokio – transmisje w FightKlubie

Małe Mistrzostwa Świata z udziałem 7 Polaków – tak będzie wyglądał turniej judo Grand Slam, który od piątku do niedzieli odbędzie się w Tokio. Transmisje codziennie o godzinie 8:00 w FightKlubie.

Do japońskich zawodów zgłosiło się ponad pół tysiąca zawodniczek i zawodników z 72 krajów, w tym siedmioro Polaków – Ewa Konieczny -48 kg, Agata Perenc -52 kg, Aleksander Beta -66 kg, Krzysztof Wiłkomirski -73 kg, Kamil Kozłowski -90 kg, Kacper Larem -100 kg i Maciej Sarnacki 100 kg.

Obsada jest iście mistrzowska, bowiem zgłosiło się do startu aż 11 zwycięzców tegorocznych Mistrzostw Świata. W tym gronie są rzadko oglądani na tatami Czech Lukas Krpalek -100 kg, Grek Ilias Iliadis -90 kg, Kolumbijka Youri Alvear -70 kg czy Kubanka Idalys Ortiz 78 kg.

Z tej grupy tytułu wywalczonego rok temu w Tokio będzie bronić Lukas Krpalek, największa gwiazda w historii czeskiego judo. W przeszłości w Jigoro Kano wygrywali też Polacy – Paweł Nastula w 1992 roku i Tomasz Kowalski w 2007. Tym razem największe szanse na podium ma Maciej Sarnacki, który w tym sezonie już 4 razy był w najlepszej trójce zawodów Grand Slam i Grand Prix.

Głównymi faworytami są gospodarze, którzy wystawiają aż 56 swoich reprezentantów. Rok temu zdobyli 11 złotych, 2 srebrne i 14 brązowych medali zdecydowanie wygrywając klasyfikację drużynową. Ponadto przegrali 6 walk o trzecie miejsca, co oznacza, że łącznie o medale biło się aż 33 Japończyków. Pozostałe kraje były tylko tłem. Czy podobnie będzie w tegorocznej edycji?

Źródło: materiały prasowe

Gala grupy Golden Boy w San Diego – na żywo w FightKlubie

Bardzo widowiskowy Alan Sanchez (14-3-1, 8 KO), wygrał dziewięć z dziesięciu ostatnich walk, w dwóch ostatnich występach nokautując Jorge Silvę oraz Jose Luisa Ramireza Juniora i nie zamierza czwartkowej nocy zrobić niczego innego, jak podtrzymać tę świetną passę w starciu z Edem Paredesem (35-4-1, 23 KO). 6 lat starszy od rywala “Lew” (29 l.) walczy zawsze tak, by nie stracić swojego dumnie brzmiącego przydomka. W ostatnim pojedynku uległ na punkty cenionemu Alfonso Gomezowi, jednak miał go dwukrotnie na deskach. 13 poprzednich pojedynków wygrał, zdecydowaną wiekszość przez nokaut. Doświadczony w 40 walkach “Lew” ma zamiar pożreć nieopierzonego w doświadczenie Sancheza. Znając style walki i temperamenty obu Panów, starcie zapowiada się naprawdę emocjonująco. Konfrontacje zaplanowano na 10 rund w kategorii półśredniej.

W drugiej walce wieczoru zobaczymy niepokonanego Manuela “Tino” Avilę (16-0, 7 KO), którego już nie raz meliście okazję obejrzeć na antenie FightKlubu. 22-latek z kategorii piórkowej skrzyżuje rękawice z doświadczonym Meksykaninem Jose Luisem Araizą (31-9-1, 22 KO).

Gala na żywo wyłącznie w FightKlubie, zapraszamy w nocy z czwartku na piątek na 04:00!

W sobotę natomiast będziemy świadkami walki o Mistrzostwo Unii Europejskiej. Włoch Matteo Signani zmierzy się z Francuzem Ahmedem Rifaie. Transmisja o godzinie 21:00.

Źródło: materiały prasowe

Karol "Coco" Bedorf

Polski zawodnik brazylijskiego jiu-jitsu oraz MMA urodzony 27 września 1983 roku w Szczecinie. Aktualny międzynarodowy Mistrz KSW wagi ciężkiej.  Zanim został mistrzem KSW, swoją przygodę ze sportami walki rozpoczął trenując Brazylijskie Jiu-Jitsu.  W 2006 roku został mistrzem Polski w BJJ oraz wicemistrzem w submission fightingu. Karol wywalczył również trzykrotnie mistrzostwo Europy BJJ w kategorii wagowej powyżej 100kg w latach 2006,2007,2008. W 2007 roku podczas Europejskich kwalifikacji do Mistrzostw Świata zajął drugie miejsce, ulegając tylko Finowi Janne Pietilainenowi. Za dobra postawę podczas turnieju otrzymał dziką kartę, dzięki której wystartował w Mistrzostwach Świata w Trenton. Na tym turnieju Karol doszedł do ćwierćfinału, w którym przegrał z późniejszym złotym medalistą Fabricio Verdumem.  W MMA Karol zadebiutował w 2007 roku podczas gali KSW 8 na której stoczył dwa pojedynki. W pierwszym pokonał Francuza Francisa Carmonta przez jednogłośną decyzję, zaś w drugim przegrał z Aleksiejem Olejnikiem przez poddanie w pierwszej rundzie.  W swojej dotychczasowej karierze MMA Karol stoczył zwycięskie pojedynki z takimi zawodnikami jak Rolles Gracie, Paweł Nastula, Oli Thompson czy David Olivia. 

GP Korea Płd.: Sarnacki w gazie

Maciej Sarnacki nie zwalnia tempa. Polski zawodnik judo jest w dobrej formie, co udowodnił po raz kolejny. Tym razem podczas zawodów Grand Prix w Korei Południowej, gdzie wywalczył brązowy medal.

Sarnacki zaprezentował się z dobrej strony – trzy walki wygrał, jedną przegrał. W 1/8 finału polski judoka trafił na rywala z Chin Liu Janema, z którym sobie poradził. Bez większych problemów Sarnacki rozstrzygnął na swoją korzyść ćwierćfinałową walkę z Temuulenem Battulgą z Mongoli. Ciężkie warunki spotkały reprezentanta Polski w walce o brązowy medal. Rosjanin Sergey Kesaev wysoko postawił poprzeczkę i przez pewien czas był bliższy sukcesu, gdyż prowadził (waza – ari). Ostatecznie Sarnacki założył skuteczne trzymanie i wygrał. Najlepszy w kategorii +100 kg okazał się Teddy Riner.

W półfinale silniejszy okazał się Kim Sung – Min, zawodnik gospodarzy. Warto odnotować, że Koreańczyk to piąty zawodnik Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Mimo wszystko Sarnacki nie poddał się i wywalczył brąz w walce ze wspomnianym Kesaevem.

Reprezentant Polski konsekwentnie buduje swoją pozycję i pnie się coraz wyżej w rankingu olimpijskim. Sarnacki jest w dobrej formie, a występ w Korei jest tego najlepszym potwierdzeniem. W tym sezonie polski judoka cztery razy stawał na podium międzynarodowych zawodów. Sarnacki zajął drugą lokatę w Grand Prix w Madrycie, a także dwukrotnie był trzeci w Grand Slamach – w Tiumeniu i Abu Zabi. Sarnacki wyrasta stopniowo na lidera męskiej reprezentacji i jest na najlepszej drodze, aby umiejscowić się w światowej czołówce.

Inni nasi zawodnicy nie odnieśli w Korei sukcesów. Kamil Kozłowski dobrze rozpoczął zawody, od wygranej z Lee Isungiem z Korei, jednak w 1/8 finału uległ Davidowi Ruizowi z Hiszpanii. Słabo zaprezentował się Aleksander Beta, który stoczył tylko jedną walkę. Polski judoka przegrał z Rosjaninem Anzaurem Ardanovem.

Teraz przed naszymi zawodnikami kolejne zawody. Tym razem reprezentanci Polski udadzą się do Tokio, na Grand Slam im. Jigoro Kano. W Japonii zobaczymy startujących w Korei Betę, Kozłowskiego oraz Sarnackiego, a także Ewę Konieczny, Agatę Perenc, Krzysztofa Wiłkomirskiego, Kacpra Larema. Liczymy na kolejny dobry występ naszych zawodników, przede wszystkim na medal. Wydaje się, że w najlepszej dyspozycji jest Maciej Sarnacki, który powinien iść za ciosem. Warto przypomnieć, że nasze panie obecnie są w wyśmienitej formie. Podopieczne Anety Szczepańskiej zdobywają medal za medalem. Choć nie ma Katarzyny Kłys, Darii Pogorzelec czy Agaty Ozdoby to liczymy na to, iż Ewa Konieczny i Agata Perenc godnie zastąpią swoje koleżanki.

Kolejne zawody w Tokio w dniach 5 – 7 grudnia. Sportowo judo wygląda dobrze. Do zdobywających czołowe miejsca na światowych zawodach pań dołączył Maciej Sarnacki, co bardzo cieszy. W perspektywie Igrzysk Olimpijskich te informacje są istotne i pokazują, że judo idzie w dobrym kierunku. 

KM

Wywiad z Wiesławem Błachem 2

Gościem w naszym studiu był Prezes Polskiego Związku Judo Pan Wiesław Błach. Nie było by nic dziwnego w tym, gdyby nie fakt, że Polskim Związkiem Judo obecnie zawiaduje kurator. W obecnym stanie rzeczy gdzie aresztowany jest prezes i v-ce prezes siatkówki, gdzie mówi się coraz więcej o dopingu w ciężarach nie są powoływani kuratorzy…przypomnijmy sławetną sprawę PZPN w sporze z Ministerstwem Sportu, również wszystko legło w gruzach…jak się okazuje mogą być równi i równiejsi…o tym i nie tylko opowiedział nam i Wam nasz gość.

[kod]

 

Mirosław Okniński

Prekursor MMA w Polsce urodzony 23 lipca 1969 roku w Toruniu.  Jest głównym trenerem w Poland Top Team oraz byłym zawodnikiem MMA. Posiada czarny pas w Brazylijskim Jiu-Jitsu. Jest założycielem Profesjonalnej Ligi MMA (PLMMA) oraz Amatorskiej Ligi MMA (ALMMA).

W 2000 roku założył klub MMA Warszawa. 10 października 2002 roku zorganizował pierwszy oficjalny pojedynek MMA w Polsce.  W tej walce zmierzyli się ze sobą Grzegorz Jakubowski z Temistoklesem Teresiewiczem. Walkę tę sędziował Mirosław Okniński. Starcie trwało 45 minut i jak dotąd jest najdłuższym pojedynkiem MMA w Polsce.  W 2003 roku Mirosław zorganizował pierwszy  w Polsce turniej MMA pod nazwą MMA Polska. Przez półtora roku odbyło się siedem edycji tego turnieju na którym swoje kariery rozpoczynali tacy zawodnicy jak: Michał Materla, Antoni Chmielewski, Grzegorz Trędowski czy Przemysław Mysiała.  W 2005 roku Okniński zorganizował galę MMA Sport która była transmitowana na antenie Polsat Sport. Na gali wystąpili m.in. Mamed Chalidow, Tomasz Drwal, Krzysztof Kułak, Jędrzej Kubski oraz Łukasz Chlewicki. Jeszcze w tym samym roku w klubie MMA Warszawa odbyły się pierwsze amatorskie walki MMA nazwane Amatorską Ligą MMA, które do dziś są największymi amatorskimi zawodami w Polsce. W 2007 roku osobiście zadebiutował w MMA na gali PRO Fight w Toruniu, gdzie pokonał Łukasza Warchoła. W tym samy roku został Mistrzem Europy w Brazylijskim Jiu-Jitsu w kategorii brązowych pasów.  Dwa lata później został promowany na czarny pas Brazylijskiego Jiu-Jitsu przez Mario Neto.

Jako główny trener w MMA Warszawa, Mirosław trenował takich zawodników jak: Łukasz Jurkowski, Paweł Nastula, Krzysztof Jotko, Mariusza Pudzianowskiego i Marcina Najmana. W 2014 roku zmienił nazwę klubu na Poland Top Team, która nawiązuje do największych klubów MMA na świecie.  W 2012 roku założył Profesjonalną Ligę MMA, której celem jest promowanie zawodników wyróżniających się na galach Amatorskiej Ligi MMA oraz mniej doświadczonych zawodników. W 2012 roku powołał do życia pierwszy w Polsce Profesjonalny Związek MMA (PZMAA), w którym do 2014 roku zasiadał w zarządzie wraz z Andrzejem Parzęckim i Sławomirem Cypelem. W 2014 roku założył Polską Federacje MMA (PLMMAF). 24 kwietnia 2014 roku PLMMAF zostało członkiem Międzynarodowej Federacji MMA.  

Dariusz "Tiger" Michalczewski

Polski i Niemiecki bokser urodzony 5 maja 1968 roku w Gdańsku. Były mistrz Świata federacji WBO, WBA, IBF w kategorii pół ciężkiej oraz WBO w kategorii junior ciężkiej. Mistrz Europy amatorów w kategorii pół ciężkiej. Dariusz Michalczewski był niepokonanym bokserem przez 12 lat.

Treningi bokserskie rozpoczął w wieku 12 lat, gdzie na treningi bokserskie zaprowadził go jego wuj. Najpierw reprezentował barwy Stoczniowca Gdańsk, a w latach 1987-1988 Czarnych Słupsk.  W 1985 roku został mistrzem Polski juniorów w wadze półśredniej, a rok później wywalczył złoty medal młodzieżowych Mistrzostw Polski w wadze lekkośredniej. W roku 1987 zdobył tytuł Mistrza Polski seniorów w wadze lekkośredniej. 24 kwietnia 1988 roku nie powrócił z wyjazdu ekipy bokserskiej do RFN i tam zaczął karierę zawodową, za co został dożywotnio zdyskwalifikowany przez Polski Związek Bokserski.  W lipcu tego roku otrzymał obywatelstwo Niemieckie i kontynuował karierę amatorską. Po pewnym czasie zaczął boksować w Bayerze Leverkusen. Najpierw zdobył Mistrzostwo Niemiec, a potem w 1991 roku został Mistrzem Europy w wadze półciężkiej.  Jego osiągnięcia amatorskie to:

  • 150 walk, 139 zwycięstw, z czego 89 przez KO,
  • 1991 Mistrz Europy w wadze półciężkiej.

W sierpniu 1991 roku przeszedł na zawodowstwo i podpisał kontrakt z Universum Box-Promotions w Hamburgu. Na zawodowym ringu zadebiutował w tym samym roku pokonując Frederica Porterema.  22 maja 1993 roku zdobył tytuł interkontynentalnego mistrza federacji IBF w kategorii półciężkiej po zwycięstwie nad Noele Magee.  10 września 1994 roku zdobył mistrzostwo Świata WBO w kategorii półciężkiej pokonując Leonzerem Barberem.  17 grudnia 199 4 roku zdobył mistrzostwo Świata WBO w kategorii junior ciężkiej pokonując Nestora Giovanini. 13 czerwca 1997 roku zdobył także mistrzowskie pasy organizacji WBA i IBF w kategorii półciężkiej.  W 2002 roku federacja WBO ogłosiła Dariusza Michalczewskiego „czempionem wszech czasów”.  W 2003 roku doznał swojej pierwszej porażki na zawodowych ringach, będąc niepokonanym przez 12 lat. Dariusza pokonał niejedno głośnie na punkty Meksykanin Julio Cesaz Gonzalez, tracąc tym samym pas mistrza WBO w kategorii półciężkiej.  W 2005 roku stracił pas mistrzowski WBA wagi półciężkiej, walcząc z Francuzem Fabrice Tiozzo. 1 czerwca 2005 roku Dariusz Michalczewski zakończył karierę bokserską. 

Osiągnięcia w boksie zawodowym:

  • 1992 Mistrzostwo Niemiec (waga półciężka),
  • 1993 Mistrzostwo Świata IBF (waga półciężka),
  • 1994 Mistrzostwo Świata WBO (waga półciężka),
  • 1997 Mistrzostwo Świata WBO (waga półciężka),
  • 1997 Mistrzostwo Świata WBA (waga półciężka),
  • 1997 Mistrzostwo Świata IBF ( waga półciężka),
  • 2002 Czempion wszech czasów federacji WBO.