Barnett rywalem „Różala”

Marcin Różalski szykuje się do pojedynku na gołe pięści podczas gali Genesis. Jego rywalem będzie były zawodnik UFC Josh Barnett.

Nowa formuła, nowy projekt, wielkie emocje – tak ma wyglądać Genesis. Pierwszą galę zaplanowano w październiku, a kilka tygodni temu włodarze KSW jako gwiazdę zapowiedzieli Marcina Różalskiego. Utytułowany kickbokser i zawodnik MMA ma rywalizować na gołe pięści. Maciej Kawulski odsłonił karty. Rywalem „Różala” będzie 42-letni Josh Barnett, który rywalizował w PRIDE czy UFC. – Są ciągle wśród nas ludzie, którzy podejmują największe wyzwania nie zważając na okoliczności, nie analizując żadnych ZA ani żadnych PRZECIW. Wędrując dumnie po ścieżce życia biorą zawsze tylko to, co stanowi dla nich kolejne wyzwanie. Wiek, blizny i kontuzje są dla nich tylko wymówką, a chcą i żyją w świecie efektów. Życie to ruch. Gratuluje Ci Marcin Różal Różalski tego, że od lat niezmiennie podążasz tą drogą. Jesteś i zawsze będziesz wzorem dla młodych uczestników oraz dla bacznych obserwatorów. Jeszcze będzie czas, by odpoczywać – napisał Maciej Kawulski (na zdjęciu niżej) w mediach społecznościowych. – Josh Barnett rywalem Różala na gali Genesis – dodał.

42-letni Amerykanin stoczył 43 pojedynki w MMA, z czego 35 wygrał. Aż 29 walk zakończył przed czasem. W marcu 2002 roku pokonał w Las Vegas Radny'ego Couture i sięgnął po pas mistrzowski UFC w wadze ciężkiej. Zdobycie tytułu Króla Pancrase utorowało Amerykaninowi drogę do organizacji PRIDE. W debiucie przegrał z Mirko Filipoviciem i doznał kontuzji. Pierwsze zwycięstwo w PRIDE zanotował w lutym 2006 roku pokonując Kazuhiro Nakamurę. Barnett rywalizował również w organizacji Striceforce. Potem znowu trafił do UFC, gdzie pokonał m.in. Franka Mira i Roya Nelsona. W ostatnim pojedynku, wrzesień 2016 roku, Barnett triumfował przed czasem z Andrejem Arlovskim. Podczas kariery Amerykanin kilkukrotnie miał problemy z powodu stosowania dopingu. Stracił przez to m.in. tytuł mistrzowski UFC.

Dorobek Marcina Różalskiego w MMA jest skromniejszy. "Różal" stoczył 11 walk, z których siedem wygrał. W 2017 roku zdobył mistrzostwo KSW w wadze ciężkiej pokonując Fernando Rodriguesa Jr. Różalski ma bogate osiągnięcia w kickboxingu m.in. mistrzostwo świata WKA.

Walka Różalski vs Barnett odbędzie się 23 października.

Fot. Maciej Kawulski Facebook

KM

Sukces króla Jana

„Cieszyński Książę” stał się królem Janem. 37-letni Błachowicz podbił kategorię półciężką UFC i zapisał się w historii polskiego MMA. Bez wątpienia to wielki sukces zawodnika.

Ciężka praca, determinacja, wytrwałość, cierpliwość – droga do osiągnięcia celu nie jest łatwa. Jedni powiedzą, że wejść na szczyt jest łatwiej niż się na nim utrzymać. Jan Błachowicz osiągnął ogromny sukces sięgając po pas mistrzowski UFC w wadze półciężkiej. Teraz wokół niego zrobiło się głośno. Wszyscy klepią po ramieniu, chwalą i cieszą się jego sukcesem. Trzeba jednak zwrócić uwagę na wysiłek i drogę, którą przebył zawodnik, aby stanąć na szczycie. Błachowicz wykonał tytaniczną pracę i stał się idolem tłumów. Przede wszystkim przykład polskiego mistrza UFC pokazuje, że można osiągnąć sukces, ale „samo nic nie przyjdzie”.

Jan Błachowicz ma 37 lat i rok 2020 jest dla niego wyjątkowy. Zdobył mistrzostwo UFC, niebawem zostanie ojcem. Pierwszy zawodowy pojedynek w MMA Błachowicz stoczył ponad trzynaście lat temu. Przegrał z Marcinem Krysztofiakiem. Z czasem stał się jedną z wiodących postaci rosnącej w siłę organizacji KSW. W marcu 2011 roku Błachowicz przegrał z Rameau Thierry'm Sokoudjou pojedynek o mistrzostwo w wadze półciężkiej. Osiem miesięcy później skutecznie zrewanżował się Kameruńczykowi i zasiadł na tronie KSW. Trzy obrony tytułu i Błachowicz trafił do UFC.

Dla wielu zawodników MMA to spełnienia marzeń, upragniony cel. Błachowicz zaczął znakomicie w efektownym stylu pokonując Ilira Latifiego. Potem przegrał dwie walki i przed starciem w kwietniu 2016 roku z Igorem Pokrajacem mówiło się, że może być to ostatni występ "Cieszyńskiego Księcia" w UFC w przypadku porażki. Po trzech rundach w górę powędrowała ręka Błachowicza. Kolejne dwa pojedynki Polak przegrał. Jednak w październiku 2017 rozpoczęła się znakomita seria Jana Błachowicza. Były mistrz KSW pokonał Devina Clarka i wygrał kolejne trzy pojedynki. Znalazł się w czołówce kategorii półciężkiej i walka o pas była blisko, jednak w Pradze przegrał z Thiago Santosem.

Błachowicz musiał uzbroić się w cierpliwość, ale dalej robił swoje. Był do bólu skuteczny. Cały świat zachwycał się jego nokautem w starciu z Lukiem Rockholdem. Po trudnym starciu pokonał Ronaldo Souzę, zrewanżował się Corey'owi Andersonowi. Jon Jones wszedł w konflikt z UFC, zwakował pas. Organizacja zestawiła Polaka z Dominickiem Reyesem. Finał tej historii doskonale znamy. Abu Zhabi, druga runda, marzenia się spełniają.

Patrząc na drogę Błachowicza widać, że „nie była ona usłana różami”. Pewnie nie raz zawodnik miał gorsze chwile. Przegrywał, różnie mówiono o jego przyszłości w UFC. Błachowicz nie poddał się i dziś jest bohaterem, idolem tłumów. Niech jego przykład będzie inspiracją dla innych, zwłaszcza młodych.

Fot. Jan Błachowicz Facebook

KM

Usyk zmierzy się z Chisorą

Na tę walkę czeka wielu fanów boksu. 31 października w Wielkiej Brytanii dojdzie do starcia Oleksandra Usyka z Dereckiem Chisorą.

Dla 33-letniego boksera z Ukrainy będzie to pierwszy poważny test w wadze ciężkiej. Usyk stawia pierwsze kroki w kategorii królewskiej. Debiut zaliczył w październiku 2019 roku, kiedy to wypunktował Chazza Witherspoona. Wiadomo, że Usyk ma aspiracje i ogromne możliwości. W końcu Ukrainiec zdominował kategorię junior ciężką. Wszystko zaczęło się w.. Gdańsku, gdy we wrześniu 2016 roku Usyk odebrał pas WBO Krzysztofowi Głowackiemu. Później maszerował na sam szczyt. Ukrainiec wygrał turniej World Boxing Super Series i znalazł się w posiadaniu pasów WBO, WBC, WBA i IBF. Stoczył jeszcze walkę z Tony'm Bellewem i postanowił ruszyć na podbój kategorii ciężkiej.

31 października Usyka czeka prawdziwe wyzwanie. Dereck Chisora to doświadczony pięściarz, który miał szansę walczyć o pas WBC. Przegrał jednak z Władimirem Kliczko, niedane było mu również sięgnąć po tytuł mistrza Europy – porażka z Robertem Heleniusem, a następnie z Kubratem Pulewem. 36-letni pięściarz urodzony w Zimbabwe ma na swoim koncie 32 zwycięstwa, w tym 23 przez nokaut. Chisora wygrał trzy ostatnie walki. O jego potencjale przekonał się Artur Szpilka, który w lipcu 2019 roku padł na deski w drugiej rundzie. Ostatnio Chisora pokonał Davida Price'a.

Walka zapowiada się niezwykle ciekawie. Obaj pięściarze potrafią efektownie kończyć pojedynki. Do starcia miało dojść w maju, ale plany pokrzyżowała pandemia koronawirusa. 31 października Chisora zweryfikuje możliwości Usyka w kategorii ciężkiej. Ten już zapewne mierzy wyżej, ale Brytyjczyk nie ułatwi mu zadania. Chisora, jak zawsze, podgrzewa atmosferę i chce swoim fanom zapewnić wyjątkową imprezę na Halloween. Z kolei Usyk skupia się na przygotowaniach, z szacunkiem wypowiada się o rywalu, ale przy tym jest pewny swoich umiejętności. Warto również wspomnieć, że ukraiński pięściarz jest pretendentem do tytułu WBO.

Pojedynek odbędzie się na Wyspach Brytyjskich bez udziału publiczności.

Fot. Александр Усик / Usyk

KM

Najważniejsza walka w historii polskiego MMA

26 września podczas gali UFC 253 w Abu Dhabi Jan Błachowicz zmierzy się z Dominickiem Reyesem. Stawką pojedynku będzie pas wagi półciężkiej.

Nie ma, co ukrywać, że dla Jana Błachowicza będzie to najważniejsza walka w dotychczasowej karierze. W polskim męskim MMA nigdy nie było wydarzenia o takim ciężarze gatunkowym. Błachowicz ma szansę zapisać się na kartach historii. Ciężka praca "Cieszyńskiego Księcia" dała efekt w postaci upragnionego starcia o pas. Nie pozostaje nic innego jak pokonać Reyesa.

37-letni Błachowicz miał nadzieję, że o tytuł będzie miał okazję zmierzyć się z Jonem Jonesem. Niejednokrotnie apelował o to starcie i kolejnymi zwycięstwami torował sobie drogę do niego. W maju Jones popadł jednak w konflikt z UFC, w efekcie czego zwakował pas kategorii półciężkiej. Organizacja zestawiła Błachowicza z Reyesem, który już raz musiał obejść się smakiem. 30-letni Amerykanin w lutym (UFC 247) na dystansie pięciu rund przegrał z Jonesem. Dotychczas jest to jedyna porażka w karierze Reyesa, który dziewięć z dwunastu zwycięstw w karierze zanotował przed czasem.

Błachowicz po sześciu latach w UFC 26 września będzie mógł spełnić marzenia. Polak wygrał siedem z ostatnich ośmiu pojedynków. Ostatnie trzy zwycięstwa były niezwykle efektowne. Błachowicz znokautował Luke'a Rockholda, co spotkało się z ogromnym uznaniem dla 37-latka. Akcję Polaka pokazywano we wszystkich sportowych serwisach informacyjnych. Następnie Błachowicz pokonał Ronaldo Souzę, a w lutym rozbił Coreya Andersona. „Cieszyński Książę” konsekwentnie budował swoją pozycję w kategorii półciężkiej i zbliżał się do walki o pas. W Abu Dhabi Błachowicz będzie mógł wejść na szczyt.

Noc z 26 na 27 września na pewno będzie gorąca i pełna emocji. Błachowicz jest zdeterminowany i ciężko pracuje podczas przygotowań do mistrzowskiego starcia. Walka o pas sprawiła, że o polskim MMA i zawodniku zrobiło się głośno. Błachowicz stał się marką, która godnie reprezentuje nasz kraj. Z pewnością w niejednym polskim domu gala UFC 253 jest wyczekiwana z niecierpliwością.

Fot. materiały promocyjne

KM

Zbliża się KSW 55

10 października odbędzie się gala KSW 55. W walce wieczoru zobaczymy Scotta Askhama i Mameda Khalidova. Organizacja skrupulatnie przygotowuje kartę walk. Podczas gali zobaczymy m.in. Sylwię Juśkiewicz, Michała Materlę czy Przemysława Mysiałę.

W łódzkiej Wytwórni miało dojść do wyczekiwanego starcia Łukasza Jurkowskiego z Szymonem Kołeckim, jednak kontuzja tego drugiego pokrzyżowała plany. Nie oznacza to, że gala KSW 55 będzie nudna. Wręcz przeciwnie. Rozgrzewa już sama myśl o rewanżowym starciu Scotta Askhama z Mamedem Khalidovem. W grudniu, podczas KSW 52 w Gliwicach, Anglik okazał się lepszy na dystansie pięciu rund od legendy KSW. Askham jest mistrzem wagi średniej i świetnie radzi sobie w polskiej organizacji. Dwukrotnie pokonał Michała Materlę, wygrał również z Marcinem Wójcikiem. – Zleje ich wszystkich podwójnie! – zapewnia zawodnik. Khalidov nie ma dobrej passy, przegrał trzy walki z rzędu. Dwukrotnie poległ w starciach z Tomaszem Narkunem, a ostatnio z Askhamem. Ostatni raz Khalidov triumfował w maju 2017 roku, gdy pokonał Borysa Mańkowskiego. Pewne jest, że 10 października będzie gorąco, bo tym razem stawką pojedynku jest mistrzostwo wagi średniej.

W Łodzi zaprezentuje się Michał Materla, który zmierzy się z Aleksandarem Iliciem. Ostatnio 36-letni szczecinianin zaprezentował się w Niemczech, gdzie podczas gali EFM 3 pokonał Wiilhelma Otta. W maju 2019 roku przegrał na KSW 49 z Aslhamem. Wcześniej pokonał Damiana Janikowskiego. Ilić ma za sobą dwie walki w KSW. Serb efektownie zadebiutował w organizacji pokonując w trzeciej rundzie Damiana Janikowskiego, jednak w kolejnym starciu przegrał przez poddanie z Cezarym Kęsikiem.

Nie zabraknie również starcia pań. W KSW zadebiutuje Sylwia Juśkiewicz, która wygrała siedem z ostatnich ośmiu walk. "Mała" porażkę zanotowała w październiku 2017 roku podczas Rizin Fighting World Grand Prix 2017. Ostatnio pokonała Alyssę Krahn. Jej rywalką będzie Karolina Wójcik, która większość kariery spędziła w Wielkiej Brytanii. Dla niej również będzie to debiut w KSW. Ostatnio Wójcik pokonała Marię Ribeiro. Ma na koncie sześć zwycięstw i dwie porażki.

Po porażce o pas w wadze ciężkiej będzie chciał zrehabilitować się Przemysław Mysiala. Doświadczony zawodnik zmierzy się ze Stipe Bekavacem. Chorwat w debiucie w KSW przegrał z Łukaszem Jurkowskim, a na zwycięstwo czeka od marca 2017 roku, kiedy to podczas gali Magnum FC wygrał z Evanem Neddem. W Łodzi zaprezentują się również Krystian Kaszubowski i Jakub Kamieniarz. 26-latek pokonał ostatnio Ivicę Trusceka w Zagrzebiu. Dla Kaszubowskiego była to trzecia wygrana w KSW. Z kolei Kamieniarz czeka na zwycięstwo w organizacji. W debiucie przegrał z Cezarym Kęsikiem.

Fot. materiały promocyjne

KM

Powracający do FEN Lahr skrzyżuje rękawice z Bajorem

Tassilo Lahr (14-6-1, 3 KO, 5 SUB) podejmie Szymona Bajora (20-9, 8 KO, 9 SUB) podczas gali FEN 30: LOTOS Fight Night. Wydarzenie 3 października odbędzie się we wrocławskiej hali Orbita.

Sprzedaż biletów na galę FEN 30: LOTOS Fight Night sponsorowaną przez ENERGA Grupa Orlen odbywa się pod linkiem:  TUTAJ.

Lahr to stary dobry znajomy FEN, gdyż miał już okazję walczyć pod szyldem federacji podczas FEN 9, gdy mierzył się z Marcinem Zontkiem. „Tajski Czołg” spośród sześciu swoich ostatnich pojedynków wygrał aż pięć i może pochwalić się serią trzech kolejnych triumfów z rzędu. Pod koniec 2018 roku udusił zza pleców w 1. rundzie Adnana Alica. Później w premierowej odsłonie znokautował Aleksandara Alica i poddał Arona Levante Cappa.

Bajor to były pretendent do tytułu mistrzowskiego w kategorii ciężkiej. W marcu 2019 roku fighter z Rzeszowa dopiero przywitał się z federacją i błyskawicznie rozprawił się z Grzegorzem Cieplińskim. W eliminatorze do walki o pas mistrzowski uporał się 2. odsłonie z Marcinem Sianosem. Bajor wojował nie tylko w Polsce – jest równie dobrze znany w Rosji, gdzie pokochali go kibice. Zawodnik 85% wygranych zanotował przed czasem.

Karta walk FEN 30: LOTOS Fight Night:

77,1 kg, MMA: Robert Bryczek vs Frasineac Virgiliu*
77,0 kg, K-1: Wojciech Wierzbicki vs Dominik Zadora*
70,3 kg, MMA: Łukasz Charzewski vs Mansur Abdurzakov
OPEN, MMA: Szymon Bajor vs Tassilo Lahr
56,7 kg, MMA: Anita Bekus vs Izabela Badurek
93,0 kg, MMA: Wojciech Janusz vs Mathieu Grondin

TBA vs TBA
80,0 kg, MMA: Piotr Poniedziałek vs Oktawian Olejniczak
61,2 kg, MMA: Mariusz Joniak vs Rafał Statkiewicz
52,0 kg, K-1: Barbara Nalepka vs Hanna Gujwan

*walka o pas mistrzowski

Debiut Gamrota w UFC

Podczas gali UFC Fight Night 180 w Abu Dhabi Mateusz Gamrot zadebiutuje w amerykańskiej organizacji. Jego rywalem będzie Magomed Mustafaev.

O tym, że popularny "Gamer" zmierza w kierunku UFC mówiło się od dłuższego czasu. Droga nie była jednak łatwa. Przez pewien czas gorąco było na linii zawodnik – KSW. W 2019 roku Gamrot zwakował pasy i poinformował o odejściu z organizacji. KSW podkreślało jednak, że zawodnik ma ważny kontrakt. Chodziło o wątpliwości, co do pojedynku z Normanem Parkiem, który uznano za no contest. Wydawało się, że szykuje się ostre starcie, które finał znajdzie w sądzie. W końcu udało się wypracować porozumienie. Gamrot miał stoczyć dla KSW jeszcze dwa pojedynki.

W lipcu po raz trzeci spotkał się z Parkiem. Polak zaprezentował się znakomicie i wypunktował Irlandczyka wygrywając w trzeciej rundzie. Podczas gali KSW 54 Mateusz Gamrot pokonał Mariana Ziółkowskiego, broniąc tym samym pasa mistrzowskiego w wadze lekkiej. –  Jestem zadowolony z wygranej walki, przewalczenia 25 min w klatce i w tym momencie jestem wolnym zawodnikiem!!! – napisał po pojedynku.

Teraz czas na kolejny etap kariery i nowe wyzwania. Polski zawodnik spróbuje swoich sił w UFC. Trzeba zauważyć, że kategoria do 155 funtów jest niezwykle mocno obsadzona. Mistrzem jest Khabib Nurmagomiedow, gwiazdami są Justin Gaethje czy Tony Ferguson. Nie wolno zapomnieć o Conorze McGregorze. Zatem Gamrot trafia do ciekawego grona. 17 października Polak zadebiutuje w organizacji podczas gali w Abu Dhabi. Jego rywalem będzie Magomed Mustafaev. 32-letni Rosjanin jest niezwykle skuteczny. Wszystkie 14 wygranych zanotował przed czasem. Ostatnio Mustafaev przegrał z Bradem Riddelem, w 2019 roku pokonał Rafael Fizieva. Co ciekawe, Rosjanin w UFC miał okazję rywalizować z Polakiem. W 2015 roku, podczas UFC Fight Night 69, pokonał Piotra Hallmanna.

Gamrot robi nieustannego postępy i uchodzi za najlepszego, obok Jana Błachowicza, polskiego zawodnika MMA bez podziału na kategorie wagowe. W swojej karierze stoczył 17 walk, wszystkie wygrał.

Fot. Mateusz Gamrot Facebook

KM

Abdurzakov rywalem Charzewskiego w rewanżu na FEN 30

Mansur Abdurzakov (3-1, 1 KO, 2 SUB) zmierzy się z Łukaszem Charzewskim (9-1, 2 KO, 2 SUB) podczas gali FEN 30: LOTOS Fight Night, która odbędzie się 3 października we Wrocławiu. Będzie to rewanż za pojedynek, który odbył się w marcu 2018 roku, gdy górą był zawodnik z Dolnego Śląska.

Sprzedaż biletów na galę FEN 30: LOTOS Fight Night sponsorowaną przez ENERGA Grupa Orlen odbywa się pod linkiem:  TUTAJ.

Abdurzakov ma niespełna 22 lata i urodził się w Groznym. W swojej dotychczasowej karierze stoczył 4 pojedynki, z których tylko jeden przegrał – chodzi o bój z Charzewskim. Później trzykrotnie zwyciężał dwukrotnie poddając i raz nokautując swoich przeciwników. Mansur to zawodnik, który bardzo dobrze czuje się w grze parterowej. W stolicy Dolnego Śląska naturalizowany Polak zadebiutuje pod szyldem FEN.

Charzewski jest rozpędzony trzema zwycięstwami, które zanotował w federacji FEN. Po poddaniu Łukasza Bieńka i wypunktowaniu Krystiana Blezienia o umiejętnościach Harry’ego przekonał się Kacper Formela, który przegrał z nim na dystansie trzech rund podczas gali FEN 28. Pojedynek ten został nagrodzony bonusem za najlepsze starcie całego wydarzenia. Zwycięstwo z Mansurem przyblizy Charzewskiego do walki o pas mistrzowski z Mateuszem Rębeckim.

Nalepka z Gujwan kobiecym starciem w K-1 we Wrocławiu

Barbara Nalepka (11-2) zmierzy się z Hanną Gujwan (4-2) podczas gali FEN 30: LOTOS Fight Night, która 3 października odbędzie się we wrocławskiej hali Orbita. Limitem wagowym starcia w formule K-1 będą 52 kilogramy.

Sprzedaż biletów na galę FEN 30: LOTOS Fight Night sponsorowaną przez ENERGA Grupa Orlen odbywa się pod linkiem:  TUTAJ.

Nalepka miała stoczyć walkę na gali FEN 19, ale wtedy na samym końcu przygotowań przytrafiła jej się kontuzja, która wyeliminowała ją z tego starcia. Nalepka ze znakomitej strony pokazała się podczas FEN Summer Camp 2, gdzie swoją dobrą postawą zapracowała na kontrakt z FEN. Na jego mocy będzie rywalizowała w formule uderzanej. W karierze amatorskiej stoczyła 68 pojedynków, z czego 60 wygrała. Jej zawodowy rekord w MMA to 4-4.

Gujwan również ma na swoim koncie starty w MMA. Zawodniczka reprezentująca klub Strefa Sportów Walki Artfight Rzeszów w amatorstwie zanotowała 35 pojedynków. W przeszłości nowa fighterka FEN jako jedna z niewielu reprezentantek Polski stoczyła pojedynek w legendarnej japońskiej federacji Rizin. 28-latka 3 października w stolicy Dolnego Śląska dopiero zadebiutuje pod szyldem FEN.

Grondin znad Sekwany rywalem Janusza podczas jubileuszu

Mathieu Grondin (5-1, 2 KO, 1 SUB) będzie rywalem Wojciecha Janusza (9-5, 3 KO, 3 SUB) podczas gali FEN 30: LOTOS Fight Night, która 3 października odbędzie się we wrocławskiej hali Orbita.

Sprzedaż biletów na galę FEN 30: LOTOS Fight Night sponsorowaną przez ENERGA Grupa Orlen odbywa się pod linkiem:  TUTAJ.

Grondin ma 31 lat i pochodzi spod Paryża. W ostatnim stoczonym przez siebie pojedynku pokonał przez nokaut w 1. rundzie Omara Storma. Wcześniej, w 3. odsłonie, wygrał przez techniczny nokaut z Duarte Fonsecę. Tylko raz podczas swoich zawodowych startów „The Kraken” wygrał decyzją sędziów – miało to miejsce podczas debiutu, gdy jednogłośną decyzją sędziów pokonał Loica Balzaneta.

Janusz w styczniu tego roku stoczył znakomity bój z Adamem Kowalskim, który został nagrodzony bonuem za najlepszą walkę gali FEN 27. Wcześniej zanotował serię czterech zwycięstw z rzędu. Ze znakomitej strony zawodnik Berserkers Team Szczecin pokazał się podczas gali FEN 25, gdy znokautował Michała Gutowskiego w 1. rundzie. „Kulkinio” udanie debiutował na FEN 7 Real Combat w Bydgoszczy, pokonując błyskawicznie Andrzeja Piątkowskiego. Zawodnik ze Szczecina stoczył w swojej karierze trzyrundowe boje z Michałem Oleksiejczukiem i Marcinem Wójcikiem. Janusz obok Mateusza Rębeckiego jest jednym z najdłużej walczących w FEN zawodnikiem.

Olejniczak rywalem Poniedziałka w starciu debiutantów

Oktawian Olejniczak (3-3-1, 2 KO) będzie rywalem Piotra Poniedziałka (6-2, 6 KO) podczas gali FEN 30: LOTOS Fight Night. Wojownik z Nowej Rudy zastąpi Oskara Somerfelda, który nabawił się kontuzji. Limit tego pojedynku to 80 kilogramów.

Sprzedaż biletów na galę FEN 30: LOTOS Fight Night sponsorowaną przez ENERGA Grupa Orlen odbywa się pod linkiem:  TUTAJ.

Olejniczak ma 33 lata i trenuje na co dzień w RIO Grapling Wrocław. Przygodę z zawodowym MMA rozpoczął w 2017 roku, kiedy to na gali BAMMA pokonał przez techniczny nokaut w 1. rundzie Jonathana Reida. W maju 2018 roku zwyciężył ze Steve’m Owensem, od którego okazał się lepszy na pełnym dystansie. Swoje trzecie zwycięstwo Olejniczak zanotował pod koniec 2018 roku, gdy przez nokaut w 2. rundzie wygrał z Makinde Adeyemi.

Poniedziałek także we Wrocławiu dopiero zadebiutuje pod szyldem FEN. Zawodnik urodzony w Katowicach wszystkie swoje 6 zwycięskich pojedynków kończył nokautując swoich rywali. We wrześniu 2019 roku po ciosach na korpus naporu Poniedziałka nie wytrzymał Melvin van Suijdam. Wcześniej wojownik z Górnego Śląska wysokim kopnięciem znokautował Tomasza Terlikowskiego. Pierwsze cztery zwycięskie walki październikowy debiutant zakończył w premierowych odsłonach.

Włoski „Ice Man” Frasineac rywalem Bryczka w starciu mistrzowskim

Virgiliu Frasineac (9-1, 7 KO, 1 SUB) będzie rywalem Roberta Bryczka (11-3, 5 KO, 1 SUB) w walce wieczoru gali FEN 30: LOTOS Fight Night, która odbędzie się 3 października we Wrocławiu. Stawką tego starcia będzie pas mistrzowski FEN w kategorii półśredniej.

Sprzedaż biletów na galę FEN 29: LOTOS Fight Night Ostróda sponsorowaną przez Energa Grupa Orlen odbywa się pod linkiem:  TUTAJ.

Frasineac pochodzi z Mołdawii, ale od blisko dekady mieszka we Włoszech, gdzie trenuje w klubie Cardano Top Team. 25-latek na zawodowstwie zadebiutował w 2015 roku i zanotował premierowe zwycięstwo nokautując w 2. rundzie Fabio Carbone. Ostatnie siedem pojedynków to siedem zwycięstw „Ice Man’a”, który tylko jeden z tych bojów skończył na pełnym dystansie. Siedmiokrotnie rywale nie wytrzymywali naporu ciosów Frasineaca, raz Marco Saccaro w 2017 roku odklepał duszenie zza pleców.

Bryczek to czołowy polski zawodnik w kategorii półśredniej, który przebojem wdarł się do federacji FEN wygrywając przez techniczny nokaut z Jackiem Jędraszczykiem na FEN 29. Fighter z Bielsko-Białej debiutował na zawodowstwie w 2011 roku. Między 2013 a 2019 roku zanotował serię siedmiu kolejnych zwycięstw z rzędu. 30-latek pokonał jednogłośnie na punkty Grzegorza Siwego, Artura Kamińskiego oraz Mate Kertesza. Bryczek w 1. odsłonie znokautował także niepokonanego wcześniej Alexandera Begmana.

Karta walk FEN 30: LOTOS Fight Night:

77,1 kg, MMA: Robert Bryczek vs Frasineac Virgiliu*
77,0 kg, K-1: Wojciech Wierzbicki vs Dominik Zadora*
70,3 kg, MMA: Łukasz Charzewski vs Mansur Abdurzakov
120,2 kg, MMA: Szymon Bajor vs TBA
56,7 kg, MMA: Anita Bekus vs Izabela Badurek
93,0 kg, MMA: Wojciech Janusz vs Mathieu Grondin

TBA vs TBA
77,1 kg, MMA: Piotr Poniedziałek vs Oktawian Olejniczak
61,2 kg, MMA: Mariusz Joniak vs Rafał Statkiewicz
52,0 kg, K-1: Barbara Nalepka vs Hanna Gujwan

*walka o pas mistrzowski

Listopadowy rewanż

21 listopada zaplanowano rewanżowy pojedynek Dilliana Whyte'a z Aleksandrem Powietkinem.

W pierwszym starciu, które odbyło się 22 sierpnia padły prawdziwe gromy. Pojedynek Whyte i Powietkina mógł się podobać. W czwartej rundzie Rosjanin był dwa razy liczony, ale wstał i walczył dalej. Potężną bombę odpalił w piątej odsłonie. Powietkin lewym podbródkowym powalił na deski Whyte'a. 32-letni Brytyjczyk nie był w stanie podnieść się i druga porażka w karierze stała się faktem. Po przegranej Whyte spadł na piąte miejsce w rankingu wagi ciężkiej federacji WBC.

Miało być inaczej… Sierpniowa porażka skomplikowała plany Whyte'a, który liczył na starcie o pas WBC. Aby temat powrócił konieczny jest rewanż z Rosjaninem oraz zwycięstwo Brytyjczyka. Obóz Whyte’a skorzystał z zapisu w kontrakcie. Ogłoszono, że kolejne starcie Rosjanina i Brytyjczyka odbędzie się 21 listopada. Menadżer Eddie Hearn jest przekonany, że w przypadku zwycięstwa "The Body Snatcher" wróci na pozycję pretendenta. Kwestia poboczna to termin starcia o pas WBC. Szef federacji Mauricio Sulaiman podał, że mistrz będzie miał na obowiązkową obronę rok od walki Fury-Wilder. Pojedynek ma odbyć się w grudniu.

Wracając do Whyte'a i Powietkina, przeprowadzone przed pierwszą walką testy antydopingowe dały wynik negatywny. Obaj pięściarze swego czasu mieli problemy z niedozwolonymi środkami. W przypadku rewanżu – kontrole również będą nieuniknione.

Pewne jest, że listopadowa walka będzie budziła spore zainteresowanie. W pierwszym pojedynku pięściarze stworzyli ciekawe widowisko, w którym nie zabrakło zwrotów akcji, a tego oczekują miłośnicy boksu. Zarówno Whyte, jak i Powietkin mają ugruntowaną pozycję w wadze ciężkiej. Więcej do stracenia ma Brytyjczyk. W przypadku kolejnej porażki marzenia o walce mistrzowskiej będzie musiał odłożyć. 41-letni Powietkin znajdował się na wielu zakrętach w karierze, ale na swoim koncie miał pas WBA. Rosjanin pokazał, że jeszcze może boksować na najwyższym poziomie.

Reasumując, na Powietkinie spoczywa znacznie mniejsza presja. On może, Whyte w zasadzie musi. W grudniu minie pięć lat od mistrzowskiej walki Brytyjczyka z Joshuą. Czy jeszcze poczeka na kolejne starcie o pas? Czy w listopadzie wykona znaczny krok w kierunku wymarzonego starcia? Odpowiedzi poznamy 21 listopada.

Fot. zdjęcie poglądowe

KM

Nie będzie walki Kołeckiego z „Jurasem”

10 października podczas gali KSW 55 miało dojść do starcia Szymona Kołeckiego z Łukaszem Jurkowskim. Z powodu kontuzji mistrza olimpijskiego z Pekinu pojedynek został odwołany.

O tym starciu mówiło się od dawna. W końcu usłyszeliśmy konkrety – 10 października, KSW 55. Życie pisze różne scenariusze, a zdrowie ma się tylko jedno. Kontuzje są nieodzownym elementem sportu i wobec nich zawodnik jest bezsilny. Zabiegi, rehabilitacja… Tym razem Szymon Kołecki musi poświęcić czas na osiągnięcie pełnej sprawności. – Szykowałem się do walki 10 października. Niestety, kontuzja, której doznałem nie pozwala mi aktywnie trenować, a tym bardziej walczyć. Doznałem kontuzji szyi, a dokładnie – naczyń krwionośnych, ponieważ po wielu próbach ucisków, duszeń, szarpnięć doszło do uszkodzenia naczyń krwionośnych i w tym okresie lekarze nie pozwalają mi na pełny 100% trening – tłumaczy Szymon Kołecki. – Tym bardziej nie pozwalają mi walczyć 10 października. Mam nadzieję, że terapia włączona jak najszybciej pozwoli mi wrócić do pełnych treningów, a federacja pozwoli naszą walkę, moją i Łukasza, przenieść na pierwszy możliwy termin – dodaje zawodnik.

Temat pojedynku Kołeckiego i Jurkowskiego na pewno wróci. Pytanie tylko, kiedy wejdą do klatki. -Mam nadzieję, że Ty "Juras" te tygodnie wykorzystasz na poprawę swojej kondycji fizycznej i wejdziesz do naszej walki jeszcze lepiej przygotowany niż byłbyś 10 października – podkreśla Szymon Kołecki.

„Juras” zapewnił o swoim wsparciu dla rywala. – Niestety taki jest to sport… nie ma co nic więcej pisać. Szybkiego powrotu do zdrowia Szymon. Do zobaczenia w klatce oby jeszcze w tym roku – napisał w mediach społecznościowych Łukasz Jurkowski. – Będę gotowy – zapewnił.

Szymon Kołecki ostatnią walkę stoczył w grudniu 2019 roku, kiedy to podczas KSW 52 pokonał Damiana Janikowskiego. Do tej pory 38-latek jest niepokonany w federacji. Z kolei Jurkowski walczył w kwietniu 2019 roku podczas KSW 48. W pierwszej rundzie "Juras" odprawił Stjepana Bekavaca.

Fot. Szymon Kołecki Facebook

KM

Walka w świątecznym klimacie

19 grudnia w Las Vegas ma dojść do trzeciej walki Tysona Fury'ego z Deontayem Wilderem. Na trybunach prawdopodobnie zasiądą kibice.

Można powiedzieć, że fani boksu dostaną prezent pod choinkę. Kilka dni przed świętami będziemy świadkami pojedynku o pas mistrzowski WBC. Tyson Fury i Deontay Wilder spotkają się po raz trzeci. Kilka tygodni temu pojawiły się informacje o grudniowym terminie. Pojedynek planowany jest na 19 grudnia w  Allegiant Stadium w Las Vegas. Na trybunach mieliby się pojawić kibice. Promotor Bob Arum liczy, że mogłoby to być nawet 10-15 tysięcy osób! Rzecz jasna – wszystko z zachowaniem środków ostrożności i bezpieczeństwa. – Rozmawiamy ze wszystkimi, również z przedstawicielami miasta i jesteśmy optymistami, że wydarzenie odbędzie się w Las Vegas – powiedział Bob Arum.

Emocji ciąg dalszy. 1 grudnia 2018 roku Tyson Fury pokazał się z dobrej strony i w Los Angeles postraszył Wildera. Walka zakończyła się remisem. Następnie Amerykanin pokonał Dominica Breazeala i Luisa Ortiza, z kolei "Olbrzym z Wilmslow" wygrał z Tomem Schwarzem i Otto Wallinem. Po blisko 15 miesiącach drogi Wildera i Fury'ego ponownie się zeszły. Tym razem 32-letni Brytyjczyk był klasą samą w sobie. W MGM Grand w Las Vegas całkowicie zdominował Wildera. Dotychczas Amerykanin był postrachem dla rywali, a 22 lutego br. zatracił swoje atuty. Pojedynek trwał siedem rund. Pas WBC wagi ciężkiej zmienił właściciela. Pierwotnie trzecie starcie Fury’ego i Wildera planowano 18 lipca, jednak na przeszkodzie stanęła pandemia koronawirusa. Potem mówiło się o 3 października. Kilka tygodni temu pojawił się grudniowy termin i w tej kwestii nic się nie zmienia.

Joshua w tle

Trzecia walka Wildera z Fury'm wydawała się oczywistością, gdyż kontrakt dawał Amerykaninowi taką możliwość. Pojawiły się jednak spekulacje, że „Bronze Bomber” gotów jest ustąpić. Za taki krok żądał 10 milionów dolarów. Dzięki temu Fury mógłby stanąć do unifikacyjnego pojedynku z Anthony'm Joshuą. Na to trzeba jednak poczekać. Starcie planowane jest jednak na 2021 rok. Wiadomo, że Fury i Joshua mają zobowiązania. W grudniu "AJ" w O2 Arenie w Greenwich zmierzy się z Kubratem Pulevem. Z kolei Fury spotka się z Wilderem, a jeśli go pokona niewykluczone, że będzie musiał rywalizować z Dillianem Whyte’m. Grudzień zapowiada się ciekawie.

Fot. Tyson Fury Facebook

KM

Walka o grube miliony

Saul Alvarez czuje się pokrzywdzony i oszukany przez grupę Golden Boy Promotions i platformę DAZN. Bokser szacuje swoje straty na 280 milionów dolarów.

Tym razem nie batalia ringowa, ale sądowa. Prawnicy Saula Alvareza złożyli pozew przeciwko grupie Golden Boy Promotions i platformie DAZN. Powodem jest niewywiązywanie się przez wspomniane podmioty z zawartej w 2018 roku umowy. Przypomnijmy, że zapewniała ona Meksykaninowi jedenaście walk za 365 milionów dolarów. Sprawą zajmie się sąd w Los Angeles. "Canelo" swoje straty wycenił na co najmniej 280 milionów dolarów.

Z 11 walk, które obejmował kontrakt Meksykanin stoczył zaledwie trzy. Ostatni raz "Canelo" zaprezentował się w ringu w listopadzie 2019 roku, kiedy to w MGM Grand w Las Vegas wygrał w jedenastej rundzie z Sergiejem Kowaliowem. Stawką pojedynku był pas WBO wagi półciężkiej. Zgodnie z założeniami kolejna walka Alvareza miała odbyć się w maju 2020 roku. Pandemia koronawirusa pokrzyżowała te plany. Między bokserem, a Golden Boy Promotions i DAZN doszło do konfliktu. Meksykanin jest zdegustowany, że platforma nie była gotowa do organizacji jego pojedynku, choć on znajdował się w wysokiej formie sportowej. Kolejnym powodem niezadowolenia 30-latka jest ingerencja w ustalanie rywali "Canelo". Ponadto, DAZN próbowało negocjować obniżkę wynagrodzenie Meksykanina, choć trzymając się ustaleń za każde starcie ten powinien dostać minimum 35 milionów dolarów. „Canelo” jest również niezadowolony z działań promotora Oscara de la Hoyi. Ten miał obiecać DAZN trzecią walkę Meksykanina z Gienadijem Gołowkiem, choć nie miał do tego uprawnień.

Zebrało się tego trochę… Wszystkie czynniki sprawiły, że Alvarez podjął decyzję o skierowaniu pozwu do sądu. 30-letni pięściarz jest sfrustrowany i walczy o wielkie pieniądze. Straty wycenił na 280 milionów dolarów. W zaistniałej sytuacji trudno sobie wyobrazić, że „Canelo” zaprezentuje się w ringu w tym roku. Najpierw musi stoczyć batalię sądową, a później być może stanie się łakomym kąskiem dla promotorów, choć Oscar de la Hoya nie ukrywa, że rozumie postępowanie Alvareza. W sumie to zrozumiałe – stracić "Canelo" byłoby odczuwalne. Przecież to bokser, który przyciąga tłumy i jest swego rodzaju "żyłą złota".

Fot. Canelo Alvarez Facebook

KM

Kadra trenuje w Zakopanem

Polscy judocy przebywają na zgrupowaniu w Centralnym Ośrodku Sportu w Zakopanem. Kadra będzie trenowała w stolicy Tatr do 11 września.

Pandemia koronawirusa sprawiła, że kalendarz startów judoków uległ całkowitej zmianie. Zawodnicy muszą trenować, aby utrzymywać dyspozycję. Reprezentacja Polski przebywała na zgrupowaniach w Zakopanem, Giżycku i Cetniewie. Ostatnio biało-czerwoni wystartowali w turnieju w Bańskiej Bystrzycy, gdzie wywalczyli 23 medale. Teraz kadrowicze podobne udali się do zakopiańskiego COS-u. Judocy będą tam przebywać do 11 września.

Wśród kadrowiczów w Zakopanem znaleźli się: Agata Perenc (52kg), Aleksandra Kaleta (52kg), Julia Kowalczyk (57kg), Arleta Podolak (57kg), Anna Borowska (57kg), Karolina Tałach-Gast (63kg), Urszula Hofman (70kg), Eliza Wróblewska (70kg), Beata Pacut (78kg, na zdjęciu), Paula Kułaga (+78kg), Kinga Wolszczak (+78kg), Wiktor Mrówczyński (73kg), Damian Szwarnowiecki (81kg), Sebastian Marcinkiewicz (81kg), Paweł Drzymał (81kg), Kacper Szczurowski (100kg) i Oleksii Lysenko (100kg). W COS-ie trenują również juniorki i juniorzy – blisko 30 osób.

Na początku października judocy wezmą udział w mistrzostwach Polski w Trzciance.

Grand Slam w Budapeszcie

Szykuje się również powrót do rywalizacji na światowym poziomie. Międzynarodowa Organizacja Judo planuje wznowienie kwalifikacji pod koniec października. Wtedy miałby się odbyć turniej Grand Slam w Budapeszcie. – Nadszedł czas, aby ogłosić, w jaki sposób krok po kroku wznowimy działania. Wiemy, że sytuacja jest inna na całym świecie, ale są miejsca gotowe do organizacji wydarzeń. Węgry są gotowe do przygotowania Grand Slam pod koniec października, po zapewnieniu wszystkich niezbędnych środków zdrowotnych i ochrony. Wszystkie kraje będą miele widziane i będą mogły wziąć udział w zawodach. Budujemy dedykowany zespół, który będzie odpowiadał na nadchodzące wydarzenia i zapewniał bezpieczeństwo uczestnikom – poinformował prezydent Międzynarodowej Federacji Judo Marius Vizer.

Warto również wspomnieć, że w grudniu planowana jest organizacja Grand Slam w Tokio. Z kolei zawody World Masters w Doha miałby odbyć się na początku 2021 roku. Judocy będą walczyć więc o punkty w kwalifikacjach olimpijskich, które miały zakończyć się w maju, ale przez pandemię koronawirusa zostały wstrzymane w marcu.

Fot. Beata Pacut Facebook

KM