Czas zmieniły się. Teraz dzieci więcej czas spędzają przed ekranami telewizorów i komputerów. Aktywność fizyczna zeszła na dalszy plan. Lepiej spotkać się i pograć na konsoli niż iść na boisko.
Chwała rodzicom, którzy dbają o rozwój fizyczny swoich dzieci i wypychają je z domów. Rzecz jasna, że spotkamy również małych zapaleńców, którzy nie wyobrażają sobie życia bez regularnych treningów. Mimo to aktywność kuleje. Nauczyciele wychowania fizycznego załamują ręce pod ilością zwolnień z zajęć. Receptą na to wszystko jest większa popularyzacja aktywności fizycznej oraz ukazanie jej zalet.
Dać szansę
Zapewne każdy pamięta jak wyglądały lekcje wychowania fizycznego. Wiele zależało od nauczyciela, ale także od materiału ludzkiego. Są grupy dzieci, które palą się, żeby coś porobić i wykorzystać swoją energię. Czasami nauczyciel rzuci piłkę i zajęcia odbywają się w myśl zasady „róbta, co chceta”.
To wszystko jest takie schematyczne. A może spróbować czegoś nowego? Pozwolić wejść na dobre do szkół judo i zapasom. Dyscyplinom tradycyjnym, olimpijskim i pełnym wartości, a także z bogatą historią. To nie tylko sport, ale coś więcej. Zbiór wartości, tradycja i pewna życiowa ścieżka. Spójrzmy z bliska na dzieci. Od najmłodszych lat brzdące lubią się przekomarzać. W piaskownicy czy w parku, a nawet w domu dochodzi do kłótni między szkrabami. Jeden drugiego uderzy i płacz. Z czasem dorastają, ale również łapią się „za łby”. Powtarzają ciągle, że to dla zabawy. Skoro mają takie zapędy to może warto je wykorzystać. Zaprosić na matę i pokazać kilka chwytów, a zarazem czegoś nauczyć. Edukacja, aktywność fizyczna, a zarazem wykorzystanie zapędów młodego człowieka. Czego chcieć więcej?
Chwała Andrzejowi Supronowi za projekt „Zapasy w każdej szkole”. Pomysł genialny, wydaje się prosty, ale jakże skuteczny. Andrzeja Suprona przedstawiać nikomu nie trzeba, a jeśli mistrz zapasów mówi, że z aktywnością dzieci jest źle to wie, co mówi. Sprawa została już nagłośniona. Projekt jest współfinansowany ze środków Ministerstwa Sportu i Turystyki. W czerwcu 2014 roku Supron zainaugurował działalność i ruszył w wycieczkę po kraju. Zaczął od Łodzi. Wystarczy pokazać, że zapasy to całkiem przyjemna i fajna dyscyplina, która nie wymaga nakładów finansowych. Trzeba trafić do młodych, przemówić do nich. W czasach postępującej globalizacji nic tak nie działa na zmysły jak doświadczenie czegoś na własnej skórze.
Przed telewizorem czy w ruchu?
Zapasy czy judo pozwalają również nabyć umiejętności społecznych. To treningi, przebywanie w grupie i pokonywanie pewnych barier. Supron pokazał, że trenować może każdy. To również istotne. Wydaje się, że bogacimy się, jednak nadal są obszary, gdzie panuje bieda. Dlatego trzeba stworzyć szanse dla wszystkich.
Ważne jest, aby ktoś w końcu pomyślał o wzbogaceniu zajęć wychowania fizycznego. Rola szkoły jest nieoceniona. „Zgodnie z podstawą programową, na każdym etapie edukacji celem zajęć edukacyjnych wychowanie fizyczne powinno być kształtowanie nawyku aktywności fizycznej. Na lekcjach wychowania fizycznego należy więc rozwijać zainteresowania i postawy uczniów oraz wspomagać budowanie pozytywnego obrazu własnej osoby jako uczestnika aktywności fizycznej o charakterze rekreacyjnym, sportowym bądź turystycznym. Z tego względu podstawa programowa wskazuje, że szkolna oferta wychowania fizycznego powinna zaspokajać w możliwie najpełniejszy sposób potrzeby, zainteresowania oraz uwzględniać możliwości uczniów” – czytamy na stronie Ministerstwa Edukacji Narodowej. Zajęcia wychowania fizycznego mają motywować i rozwijać. Nie mogą być zamknięte, lecz innowacyjne i gotowe podejmować nowe wyzwania. Warto rozpocząć dyskusję na ten temat i zastanowić się, czy nie warto jako elementu ćwiczeń wprowadzić technik z zapasów czy też judo.
W 2013 roku pojawiła się informacja na temat otwarcia w jednym z poznańskich gimnazjów klasy sportowej, gdzie prowadzone są zajęcia judo. To dobry sygnał. W powszechnej ocenie sporty walki są źle rozumiane. Często porusza się problem pojawiania się agresji. Judo i zapasy to pewien system wartości, który stawia na poszanowanie drugiej osoby oraz własne doskonalenie się. Rzecz jasna, że trzeba być w tym wszystkim ostrożnym. Raczej nie przekona się rodziców do tego, aby w szkołach pojawiły się boks czy MMA. To dyscypliny, w których obecna jest krew, więc tutaj wybór powinien należeć do opiekunów.
Coraz większą popularnością cieszą się zajęcia dodatkowe. Rodzice chcą, aby ich dzieci zdobywały dodatkowe umiejętności i posyłają je na różne warsztaty. W cenie są sporty walki. Mowa tu o judo czy karate. Bywa, że często są one płatne. Dlatego też warto spróbować zaszczepić judo i zapasy w szkołach, aby były obecne na zajęciach wychowania fizycznego. To coś nowego. Być może zmieniłoby to obraz zajęć i pozwoliło na popularyzację tych, jakże szlachetnych, dyscyplin.
Chyba, że wolimy obraz dzieci siedzących w domach. Przed telewizorem, z padem w dłoni i czekających na kolejne gry. Szkoła może dać sygnał, wzbudzić zainteresowanie. Rodzice mogą być wsparciem. W tym wszystkim najważniejsze jest dobro młodego pokolenia. Aktywność fizyczna rozwija i to nie podlega żadnej dyskusji. Bogatsza oferta zajęć szkolnych może okazać się pomocna. Trzeba dać dzieciom możliwość poznania innego świata. Judo czy zapasy na pewno im nie zaszkodzą, zapewne wprowadzą w inną rzeczywistość. Pełną społecznych atrybutów, które pozwolą dzieciom na prawidłowy rozwój. Chyba, że chcemy mieć społeczeństwo koślawe, otyłe, a wręcz ułomne fizyczne. Nie patrzmy na to tylko i wyłącznie przez pryzmat aktywności fizycznej. Spójrzmy szerzej. Sporty walki, w tym judo i zapasy, to nie tylko walka, ale rozwój i wartości. A co niesie ze sobą siedzenie przed telewizorami i granie na konsoli? To dobra rozrywka, ale na chwilę. Życie toczy się w świecie realnym, gdzie trzeba być aktywnym. W jednym z polskich seriali padło dość dosadne sformułowanie – „bo nic się nie zmienia od na d… siedzenia”. Supron dał sygnał, a więc trzeba zrobić kolejny krok.
KM